sobota, 31 sierpnia 2013

Knedle ze śliwkami


Jak śliwki, to i knedle muszą być!
Wczoraj powstały dwie wersje u nas: glutenowe i bezglutenowe. Ugotowałam 2,5 kg ziemniaków i okazało się za mało, rodzina w 10 minut pochłonęła całość. Stwierdzili, że nie ma siły - knedle mają być póki śliwki są, więc widzę, że będzie to na razie jedna z pozycji obiadowych u nas. Ale z drugiej strony danie nie jest drogie, sycące, więc czemu nie. 


Wersja klasyczna z mąką pszenną (podaję proporcje na kg ziemniaków)
  • 1 kg ugotowanych w mundurkach ziemniaków
  • 250 g mąki pszennej
  • 2 jajka
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • śliwki 
  • cukier
  • masło/śmietana do polania
Ziemniaki obieramy i mielimy w maszynce do mięsa lub przeciskamy przez praskę. Do ziemniaków dodajemy mąki, sól i jajka. Zagniatamy ciasto, ale niezbyt mocno bo knedle będą twarde. Następnie wyrabiamy wałki grubości około 5 cm i kroimy je na grubość też około 5 cm. Każdy kawałek przyciskamy dłonią by powstał placek, nakładamy na niego śliwkę i posypujemy cukrem (ja około 1/4 łyżeczki), zalepiamy, obtaczamy w mące i odkładamy. Wcześniej oczywiście zagotowujemy wodę z odrobiną soli. Gdy już mamy wszystkie kluski gotowe, gotujemy je we wrzącej wodzie około 5 minut od momentu wypłynięcia knedli. Wyjmujemy i polewamy masłem lub śmietaną, dla chętnych można posypać cukrem wymieszanym z cynamonem. 

Knedla ze śliwkami bezglutenowe (porcja na około 10 knedli)
  • 350 g ziemniaków (ugotowanych w mundurkach)
  • 100 g mąki bezglutenowej ( ja używam Schar Mehl)
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 jako
  • szczypta soli
Postępuje dokładnie tak samo jak w wersji z mąką pszenną. Wychodzą naprawdę smaczne. 

piątek, 30 sierpnia 2013

Przetwory z ogórków na zimę


Co roku robię sporo przetworów z ogórków na zimę. W zeszłym roku robiłam po za ogórkami kiszonymi - konserwowe, w zalewie z curry, chili. Zostało mi kilka słoików, bo zapakowałam na zimę około 35 kg ogórków. W tym roku zrobiłam mniej ogórkowych przetworów, bo już tylko z 14 kg ogórków. 


Ogórki kiszone na zimę w słoiki (proporcje na jeden litrowy słoik)
  • ogórki umyte
  • woda około 1/2 litra
  • czosnek 2 ząbki
  • korzeń chrzanu kawałek 4 cm
  • sól 1/2 łyżki
  • kwiaty kopru 2 sztuki
  • liście winogron/czarnej porzeczki lub wiśni 1-2 sztuki
Wkładamy ciasno ogórki do wyparzonych słoików, pomiędzy układamy obrane ząbki czosnku, kwiaty kopru, chrzan. Robimy zalewę - wodę z solą zagotować, przestudzić do 70 stopni i zalewamy ogórki. Zakręcamy słoik i odstawiamy (ja stawiam na blacie kuchennym na ścierce i przykrywam ścierką) na około 8-10 dni. Po tym czasie dokręcam słoiki i pasteryzuję około 15 minut. Po wyjęciu z pasteryzacji odstawiam słoiki do góry dnem, jak wystygną można odstawić do przechowywania. Ogórki wykonane w ten sposób przechowują mi się spokojnie 2-3 lata nawet. 

Ostre pikle z ogórków
  • 1 kg wyrośniętych ogórków
  • 60 g soli
  • 1 szklanka wody
  • 1/2 szklanki octu
  • 10 ząbków czosnku
  • 1 łyżeczka gorczycy z kolendrą 
  • 150 g cukru
Ogórki obieramy i wycinamy komorę nasienną. Kroimy w grubsze słupki, solimy i odstawiamy na 4-6 godzin. Następnie odlewamy sok z ogórków, układamy je w słoikach, przekładając ząbkami czosnku. Zalewę przygotowujemy z wody, cukru i octu, zagotowujemy i zalewamy ogórki, następnie zakręcamy słoiki i pasteryzujemy około 15 minut. Odstawiamy oczywiście do góry dnem do wystygnięcia. Wieczko słoika powinno być wklęsłe. 

czwartek, 29 sierpnia 2013

Ogórki, papryka i śliwki wskakują do słoików!!


W tym tygodniu przetwórstwa ciąg dalszy. Do słoiczków wskakują ogórki, papryka i śliweczki. W domu pachnie powidłami i kiszonymi ogórkami. Jak ja lubię patrzeć na zapełniające się półki w spiżarni. 

W poniedziałek zapakowałam w słoiki ogórki na kiszone, pikle, w musztardzie, sałatkę (ogórki z cukinią). Dziś powidła śliwkowe, nutelkę śliwkową, papryka w sosie słodko - kwaśnym i klasyczna konserwowa. Oj było co robić, dzieci wypestkowały wszystkie śliwki, a nie było ich mało, bo około 17 kg. Bardzo mi pomogli i dzięki temu wyrobiłam się i mam wszystko w słoikach. Wcześniej razem z dziećmi zrobiłam dżemy truskawkowe, malinowe i morelowe. Półeczki przyjemnie się wypełniają, będzie co podjadać w zimie. :) 

środa, 28 sierpnia 2013

Zupa z cukinii


Została mi cukinia, więc dziś czas na zupę z cukinii. Nawet nie mam pojęcia, jak się robi taką klasyczną zupę, ja robię tak na mój gust i smaki domowników.

Do ugotowania takiej zupki użyłam:
  • 2 cukinii
  • 6 ziemniaków
  • 2 cebule
  • łyżeczka masła klarowanego
  • 3 ząbki czosnku
  • sól, lubczyk, pieprz i tymianek
Podduszam posiekaną cebulę i czosnek na maśle, dorzucam do niej pokrojoną w kostkę cukinię (bez gniazd nasiennych, ale nie obieram jak jest miękka skórka), chwilkę duszę, aż cukinia zrobi się szklista, zalewam gorącą wodą i dorzucam ziemniaki obrane i pokrojone w kostkę. Jak już warzywa są miękkie, miksuję zupę blenderem i doprawiam do smaku. Smaczna jest z dużą porcją marchewki, ale niestety młodszy syn jest uczulony, więc nie dokładam. Wcześniej ścierałam marchew i dokładałam razem z ziemniakami. Szybka, tania i zdrowa zupa z cukinii :)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Leczo, nie leczo - wersja wegetariańska


Szaleństwa warzywnego ciąg dalszy. W sobotę przywiozłam od mamy cukinie. W ogródku mam pomidory, w piątek kupiłam więcej papryki, bo była w dobrej cenie. Część wykorzystałam na musakę, a część czekała sobie na moją wenę. Więc wybór był prosty. Co na drugie danie będzie w poniedziałek? - Leczo!! Ha, ha leczo, ale nie mam w domu żadnej wędliny, do sklepu nie bardzo miałam chęć jechać (5,5 km w jedną stronę mam, więc wypad po jeden produkt jest zupełnie nie ekonomiczny). Zatem leczo w wersji wegetariańskiej. 


Użyłam do przygotowania:
  • 2 nieduże cukinie
  • 6 cebul
  • 4 papryki czerwone
  • 6 średnich pomidorów
  • jedną ostrą papryczkę (moja z ogródka, wyhodowana od nasionka)
  • pieprz, sól
  • tłuszcz do smażenia
Cebulę obrałam, posiekałam w półplasterki i obsmażyłam na patelni. Paprykę pokroiłam w kostkę i dorzuciłam do cebuli, następnie obrałam cukinie, usunęłam gniazda nasienne i pokroiłam w drobną kostkę, obsypałam solą i dołożyłam do cebuli i papryki. Wszystko razem smażyłam, dodałam ostrą paprykę. Pomidory pokroiłam w kostkę i zmiksowałam blenderem (jestem leniem i nie chciało mi się obierać skórki), poddusiłam w garnku by odparowały trochę wody. Jak już warzywa na patelni były gotowe, dodałam pomidory, doprawiłam do smaku i wszystko razem dusiłam jeszcze chwilę. Podałam z pieczywem. Cała porcja została skonsumowana na raz. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Moja wersja musaki...


Jakiś czas temu dostałam od znajomej przepis na musakę, ale jakoś nie było weny, kasy na bakłażana, bakłażana w sklepie, no i tak schodziło. Wymówek miałam sto. W piątek zakupiłam nareszcie 1kg bakłażana oraz pół kilograma mięsa z zamiarem zrobienia musaki. Miała być dziś, w jadłospisie wczoraj miały być kotlety mielone, ale uznałam, że będzie zmiana i zrobię musakę. Przeczytałam otrzymany przepis, następnie poczytałam inne z internetu i w rezultacie powstała wariacja na temat. :) Rodzinie zasmakowało i oznajmili, że nie wymigam się od przygotowania kolejnej. 


W mojej wersji musaki użyłam:
  • 1 kg bakłażana
  • 1,5 kg ziemniaków
  • 1/2 kg mielonego mięsa (dowolnie)
  • 2 papryki czerwone
  • 3 cebule (nie za duże)
  • 3 ząbki czosnku
  • 4 łyżki koncentratu pomidorowego 
  • szklanka startego żółtego sera
  • szklanka mleka lub śmietany 
  • sól, pieprz, oregano, chili, cynamon (1/2 łyżeczki)
  • olej do smażenia

Bakłażana myjemy, kroimy na plastry około 1,5 cm, układamy na płasko i posypujemy solą, zostawiamy na 30 minut. Ziemniaki obieramy i kroimy w plastry, gotujemy chwilkę w osolonej wodzie, nie mogą się rozpadać (wycedzamy). Cebulę pokroiłam w ćwierć plasterki, paprykę w kostkę. Bakłażana po 30 minutach obcieramy ręcznikiem papierowym lub ściereczką (usuwamy gorycz) i obsmażamy na oleju (musi być przyrumieniony), odkładamy na ręcznik papierowy lub ściereczkę by odsączyć nadmiar oleju. Bakłażan wchłania go bardzo dużo. Następnie podsmażamy cebulę z papryką, tak by cebula była lekko zeszklona, dokładamy mięso mielone, czosnek starty lub przeciskany, smażymy, aż mięso nie będzie surowe. Doprawiamy przyprawami, mieszamy koncentrat w 1/2 szklanki wody i wlewamy do mięsa, chwilkę dusimy wszystko razem. 
Ja użyłam blachy z pieca, wysmarowałam ją olejem i ułożyłam ziemniaki, na to mięso i przykryłam usmażonym bakłażanem. Ser wymieszałam z mlekiem i wylałam na bakłażana. Zapiekałam całość 35 minut w temperaturze 180 stopni (mam piecyk elektryczny).
Jest to bardzo sycące danie, nasza piątka porządnie najadła się taką porcją. Nie jest to najtańsze danie, koszt samego bakłażana to 6 zł + około 7 zł mięso + reszta dodatków, to wyjdzie nam około 20 zł za całość (bez kosztów zużycia prądu i gazu). Ale z drugiej strony, jeśli podzielimy tę sumę przez pięć osób, to porcja będzie w cenie około 4 zł. Można czasem zaszaleć :) 


sobota, 24 sierpnia 2013

Rocznica ślubu


Dziś obchodzimy 22 rocznicę ślubu, więc nic nie będę więcej dziś pisać. 


Dziękuję, że jesteście ze mną, że wspieracie mnie ciepłym słowem, kibicujecie. 

piątek, 23 sierpnia 2013

Jadłospis obiadowy na tydzień


Dziś chcę Wam przedstawić jadłospis z tego tygodnia, który ułożyły moje dzieci w wieku 11 i 9 lat. Zrobiły to zupełnie same, bez mojej pomocy. Ja według tego jadłospisu ułożyłam tylko listę zakupów. 

Poniedziałek 
Barszcz czerwony z ziemniakami
Frytki, smażona kiełbasa z cebulą

Wtorek
Ogórkowa z ryżem
Ziemniaki, gołąbki bez zawijania

Środa
Ogórkowa z ryżem
Naleśniki z domowym dżemem

Czwartek
Pomidorowa z ryżem
Pulpety w sosie koperkowym, ziemniaki, surówka z kiszonych ogórków

Piątek 
Pomidorowa z ryżem
Ziemniaki, jajo sadzone, buraki zasmażane

Sobota
Obiad u babci (tak wpisały dzieci)

Niedziela
Rosół z makaronem
Ziemniaki, kotlety mielone, mizeria



czwartek, 22 sierpnia 2013

Test buraczany - sprawdź swoje jelita :)


Jak już o burakach, to na całego :)
Wcześniej pisałam, jak ważny jest dobry stan naszych jelit dla naszego zdrowia. Dziś chcę zaproponować Wam prosty, niedrogi, nieszkodliwy test na szczelność waszych jelit. Jest to test buraczany.
 

Aby przeprowadzić taki test, należy wypić 3 łyżki świeżego soku z czerwonego buraka, nie prędzej niż dwie, trzy godziny po posiłku, i po czterech godzinach sprawdzić kolor moczu. 
Jeśli mocz zabarwiony jest na czerwono, to mamy wynik pozytywny testu, świadczy o istnieniu całych tysięcy nadżerek rozszczelniających błonę śluzową przewodu pokarmowego. Nazywamy taki stan nieszczelnością jelit, co odpowiada rzeczywistości i daje wyobrażenie o tym, co jeszcze, prócz barwnika buraków, przedostaje się tą drogą do naszego organizmu. 

U mnie od dawna wychodzi negatywnie, może to zasługa jedzenia codziennie mielonego siemienia lnianego z jogurtem, może unikaniem żywności gotowej, wysoko przetworzonej, unikaniem napojów gazowanych. Nie mam pojęcia, ale wszystkim domownikom wychodzi negatywny. 

środa, 21 sierpnia 2013

Barszcz czerwony bez mięsny, zabielany


Hmm, nie wiem jak opisać Wam sposób w jaki robię mój barszcz czerwony. Robię go od lat i jakoś nawet nie zwracam uwagi na czynności, składniki, po prostu robię i już. Postaram się jak najdokładniej opisać cały proces powstawania czerwonego barszczu u nas w domu. Według mnie, smak tej zupy zależy bardzo od smaku buraków. U nas dodatkowa trudność w doprawieniu to fakt, że nie używamy żadnych przypraw zawierających glutaminian sodu - vegeta, warzywko, kucharek, przyprawa typu magi, gotowe mieszanki przypraw itd..... 


Moje składniki na czerwony barszcz, który gotuję dla pięciu osób na dwa dni:
  • 4 buraki
  • łyżeczka masła klarowanego
  • jeden jogurt (mały)
  • 2 łyżki mąki ryżowej/kukurydzianej (oczywiście normalnie używa się pszennej)
  • 2-3 łyżki octu
  • 1 łyżeczka lubczyku suszonego
  • sól, cukier do smaku

Obieram buraki, myję i ścieram na tarce warzywnej, wrzucam do garnka, zalewam wodą, lekko solę i dosypuję lubczyk. Wstawiam do gotowania. W chwili, gdy zupa już wrze, wlewam ocet (nie za długo czekam, bo jak wleję ocet później, to barszcz nie będzie miał ładnego koloru). Doprawiam do smaku solą, cukrem (czasem nie potrzeba cukru, bo buraki są słodkawe), zagotowuję wszystko, dokładam masło i wyłączam gaz. Rozrabiam mąkę z jogurtem i dolewam kilka łyżek zupy, następnie zabielam barszcz i ponownie zagotowuję. Na koniec, jeśli potrzeba, dodatkowo doprawiam do smaku solą, cukrem, a czasem nawet dolewam odrobinę octu. Tak przygotowany barszcz podaję z makaronem/ryżem lub ziemniakami ugotowanymi osobno. Czasem mieszam z zupą ziemniaki pokrojone w kostkę i ugotowane osobno, a czasem obgotuję ziemniaki w całości i podaję na osobnym talerzu okraszone podsmażoną cebulką ze smalcem. 
Mam nadzieję, że udało mi się opisać zrozumiale przepis :) 


wtorek, 20 sierpnia 2013

Maślane dyrdymały....


Od jakiegoś, bliżej nieokreślonego czasu, zaczęliśmy smarować pieczywo "wynalazkami" przemysłu chemicznego. Nikt z nas nie przepadał za tym substytutem masła, ale oszczędności, cięcia i zaciskanie pasa, więc nikt nie marudził. Ostatnio zauważyliśmy, że ta oszczędność nie ma większego sensu, bo bywają dni, że nie jemy pieczywa w ogóle, a jeśli jemy to niewiele. Z racji, że dodatki do chleba nie są tanie, zaczęliśmy posiłki z chlebem w roli głównej zastępować innymi daniami - warzywa zapiekane, sałatki, placki, zapiekanki. Bywa, że przez 2-3 dni nie sięgamy po pieczywo. Fakt, że duży wpływ na tą zmianę ma dieta młodszego syna - koszt jego pieczywa jest dość wysoki, więc wymyślałam różne zamienniki, by piec go jak najmniej. W związku z tym "zaciskanie" zębów i jedzenie pieczywa ze "smarowidłem" nie jest już czynnikiem dającym wymierne oszczędności finansowe, a do tego na pewno do zdrowych nie należy. Dziś będąc na zakupach, po wcześniejszej rodzinnej naradzie zakupiłam masło - masło. Jak wróciłam do domu, to rodzina westchnęła z zachwytem stojąc nad paczką masła. O i proszę, takie małe a jak cieszy!! Taka mała, niepozorna kostka masła wzruszyła nas i ucieszyła. To też są małe chwile radości. Mam nadzieję, że nie rzucą się wszyscy na pieczywo, by tę radość maślaną potęgować.......

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Karczek w sosie z ziołami


Na prośbę czytelniczek wstawiam przepis na moją wersję karczku w sosie ziołowym. U nas w domu bardzo lubiany sposób na podanie karczku, nawet był serwowany na przyjęcie po Pierwszej Komunii młodszego syna (sami przygotowywaliśmy przyjęcie w domu). Córka ostatnio pytała czy na jej przyjęcie też taki zrobimy...


Potrzebne nam jest:
  • 0,5 - 0,7 kg karczku
  • 4 cebule
  • 3-4 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka lubczyku
  • 1 łyżeczka majeranku
  • 1/2 łyżeczki tymianku
  • 1/2 łyżeczki pieprzu
  • szczypta ostrej papryki
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki
  • sól do smaku
  • tłuszcz to smażenia

Mieszamy lubczyk, majeranek, tymianek, pieprz i papryki. Karczek kroimy na kotlety i panierujemy w przyprawach, odkładamy na godzinę do lodówki. Cebulę kroimy w pół-plasterki i podduszamy na tłuszczu, przekładamy do garnka. Następnie obsmażamy karczek z przyprawami, układamy na cebuli, podlewamy dwiema szklankami wody. Garnek przykrywamy pokrywką i gotujemy na małym ogniu przez około 50 minut. Pod koniec gotowania, ścieramy czosnek do sosu i doprawiamy solą do smaku, gotujemy tak do miękkości. Ja sosu nie zagęszczam, rozgotowana cebula powoduje, że sos jest gęsty. Tak przygotowany karczek podaję z ziemniakami lub kaszą. 


środa, 14 sierpnia 2013

Jadłospis obiadowy na tydzień dla rodziny

Po powrocie z urlopu przejrzeliśmy lodówkę, szybko ułożyliśmy jadłospis i dokupiliśmy to, czego nam brakowało.

Poniedziałek 
Pomidorowa z ryżem
Leniwe

Wtorek
Pomidorowa z ryżem
Karczek w sosie ziołowym, ziemniaki, sałatka z pomidorów

Środa
Koperkowa z ziemniakami
Naleśniki z dżemem domowym (w przepisie ciasto na naleśniki)

Czwartek
Koperkowa z ziemniakami
Kurczak z ryżem

Piątek
Krupnik + ziemniaki osobno polane tłuszczem ze zrumienią cebulą
Placki ziemniaczano - cukiniowe

Sobota
Krupnik (ziemniaki w zupie)
Domowa pizza 

Niedziela
Barszcz czerwony z ziemniakami
Domowe frytki, kurczak pieczony, sałatka z pomidorów

W tym roku, mimo sezonu letniego, nie jemy duuużo warzyw. Niestety ceny są zabójcze. Mamy własne pomidory (już 28 kg zebraliśmy), więc jemy ile chcemy, ale cena fasolki szparagowej (5-6 zł, dla naszej rodziny 1,5 - 2 kg trzeba kupić), cena kalafiora (4 zł, potrzebne są dwa), ogórki do kiszenia w hurcie 2 zł (od rolnika bezpośrednio), na ryneczku to kwota około 3 - 4 zł. Koszt zakupu warzyw niestety jest w tym sezonie wysoki. Dziś rozmawiałam ze sprzedawcą warzyw (przywozi własne plony), powiedział, że nawet nie to, że była długa zima, ale wiele zrobiło palące słońce, które uszkodziło np. fasolkę. Dobrze, że choć pomidorów mamy pod dostatkiem, niepryskanych. Bezpośrednio z krzaka trafiają do domu. Mam nadzieję, że są zdrowe. 





poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Papryka w sosie słodko-kwaśnym (w słoiki na zimę)


Prosicie o przepisy przetworów na zimę, oto jeden z nich - odkrycie z zeszłego roku. Przepis ten dostałam od mamy, mama od znajomej itd. I wszystkim on odpowiada.
Paprykę tak przygotowaną można wykorzystać do szybkiego dania, np. podsmażamy filet z kurczaka lub mielone mięso, na to wykładamy taką paprykę i mamy gotowy sos do ryżu/makaronu. Chwila pracy i domowy obiad gotowy. Nam smakuje również jako dodatek do kanapek i do obiadów.  


Potrzebne nam jest:
  • 6 kg papryki
  • 12 cebul
  • 8 łyżek soli
Paprykę myjemy, czyścimy z gniazd nasiennych i kroimy na pasujący nam rozmiar. Cebulę obieramy, siekamy, wszystko razem mieszamy z solą i odstawiamy na 6 godzin.

Następnie przygotowujemy:
  • 2 szklanki wody
  • 2 szklanki octu
  • 2 szklanki oleju
  • 3 szklanki cukru
  • 4 koncentraty pomidorowe (małe słoiczki)
Zagotowujemy wszystko, następnie dokładamy paprykę z cebulą i zagotowujemy, ale nie gotujemy. Wkładamy do słoików i pasteryzujemy 30 minut.
Ja, po wyjęciu z pasteryzowania, odstawiam słoiki do góry dnem i tak zostawiam do wystygnięcia. 



piątek, 9 sierpnia 2013

Przetwory domowe - dżem morelowy


W mojej kuchni jak co roku jest dużo pracy, bo produkuję domowe przetwory. W sumie nie robię ich aż tak bardzo, bardzo dużo, ale jednak robię. Dzieci lubią zjeść chałkę, naleśniki z dżemem, wykorzystuję dżemy zimą do ciasta więc staram się ich trochę wyprodukować, by nie przepłacać potem. W tym roku zrobiłam 29 słoików dżemu truskawkowego, 12 słoików malinowego i 27 słoików morelowego. Nie udało mi się z czarną porzeczką (byliśmy na urlopie, na szczęście zostało mi z 10 słoiczków z zeszłego roku), w planach mam jeszcze śliwki węgierki i jabłka. Miały być jeszcze wiśnie, ale niestety cena mnie pokonała. Domowe przetwory to możliwość jedzenia zdrowych produktów w niskiej cenie. Podam przykład - 17 kg moreli w cenie 1,5 zł za kilogram + 3 kg cukru + 5 godziny pracy dwóch palników gazowych. Otrzymałam 27 słoików (takich jak od majonezu z Lidla) gotowego, gęstego dżemu. Koszt za słoik dżemu to około 1,5 zł (17 kg moreli - 25.50 zł + 3 kg cukru - 10 zł + gaz około 5 - 7 zł (nie mam pojęcia ile dokładnie)) oczywiście jeszcze powinnam doliczyć koszt wody do umycia owoców i moją prace, ale nie będę zagłębiać się w takie detale. Gdzie kupicie dobrej jakości dżem za 1,5 zł? Ja nie znalazłam nawet marnej jakości dżemy za cenę. Wiele osób często mi mówi "teraz to przetwory się już nie opłacają", ale czy na pewno? Po za dżemami robię przetwory z papryki, ogórków, buraków, a w tym roku jeszcze zrobię z cukinii. Kisimy kapustę na zimę (jestem uczulona na konserwanty dokładane do kapusty sklepowej), a do tego cena kiszonej kapusty w zimie nie jest wcale taka niska, zwłaszcza w okolicy świąt. Kapustę kiszoną robiła nawet moja babcia mieszkająca w dwupokojowym mieszkaniu w blokach, pakowała ją w słoiki i wystawiała do skrzynki za oknem. W zimie dobrze jest mieć pod ręką szybki dodatek do obiadu. Troszkę też zamrażam warzyw i owoców, ale tu ogranicza mnie zamrażarka. Myślę, że warto rozważyć celowość robienia domowych przetworów, jak dla mnie jest to ekonomiczne i zdrowsze "wiem co jem". 


A teraz pora na dżem morelowy. Zrobiłam najprostszą, leniwą wersję :)
  • morele
  • cukier
  • cukier waniliowy
  • goździki
Większość przepisów podaje by użyć na 1 kg moreli 1/2 kg cukru, jak dla mnie za słodkie, użyłam mniej, dużo mnie, bo na 17 kg tylko 3 kg cukru i tak wydawał mi się dżem bardzo słodki. Obrałam morele z pestek, potem układałam w garnku przesypując cukrem, odstawiłam na 2 godzinki by puściły sok (nie musiałam podlewać wody), następnie smażyłam je, a jak się rozpadły do części jednej dodałam cukier waniliowy, do innej goździki a do następnej nic po za cukrem. Dżem smażyłam tak długa, aż wylany na talerzyk po około 3 minutach nie spływał z talerzyka gdy go przechylimy (oczywiście nie pakujemy na talerzyk dużo dżemy tak około łyżeczki). Jak już gęstość nas zadowala to przekładamy gorący dżem do wyparzonych słoików, zakręcamy i odwracamy do gry dnem, pozostawiamy tak do wystygnięcia. Gotowe. 


czwartek, 8 sierpnia 2013

Zdrowe jelita = zdrowy organizm?


Już kiedyś wspominałam, że zdrowe jelita to podstawa zdrowego organizmu. Jak mamy jelita "zatkane", to uwalniamy do organizmu toksyny, zanieczyszczamy go i tym samym powodujemy różne schorzenia. Wiem, że dla wielu osób temat jelit, to temat tabu, zwyczajnie nie wypada o tym mówić. A to jest bardzo złe podejście do naszego zdrowia. Kolejna sprawa, to odpowiednie środowisko w jelitach, czyli bakterie jelitowe, które pełnią ważną funkcję, a mianowicie: poprawiają wchłanianie składników odżywczych (głównie minerałów), uczestniczą w metabolizmie barwników żółciowych i cholesterolu, syntetyzują witaminę B i witaminę K, chronią przewód pokarmowy, neutralizują i rozkładają niektóre substancje toksyczne, pobudzają czynności układu immunologicznego (zwiększają naszą odporność). Mikroflorę jelitową nazywamy "dobrymi" bakteriami. Niestety są one wrażliwe na wiele niekorzystnych czynników. Do tych czynników należą przede wszystkim powszechnie nadużywane antybiotyki, stres, kofeina, alkohol, nikotyna, niewłaściwa dieta - oparta na pokarmach wysoko przetworzonych, słodkich, tłustych i ubogich w błonnik (warzywa, owoce, nasiona, otręby). 

Teraz po kolei. Pierwsza sprawa, to powiedzmy wprost - kupa. Jak często i jaką - to jest zdrowo? Zjadając 3 posiłki dziennie, powinniśmy oczekiwać wypróżnienia najmniej raz dziennie, a najlepiej dwa. No dobrze, jeszcze jedno wypróżnienie na dwa dni można uznać za normę, ale wiemy doskonale, że wiele osób ma z tym problem tylko zwyczajnie o tym się nie mówi. A pozostający w jelitach stolec wiąże się ze zwiększoną ekspozycją na różnego rodzaju toksyny, które zamiast sprawnie opuszczać nasz organizm zalegają w nim zbyt długo i częściowo wchłaniają się do krwi dając o sobie znać niespecyficznymi objawami. Często są podłożem bóli głowy, zmęczenia, obłożonego języka, nieprzyjemnego zapachu z ust, wykwitów skórnych, bezsenności, rozdrażnienia i obniżonego nastroju. A za to wszystko może być odpowiedzialna zalegająca w naszych jelitach kupa. Przewlekłe zaparcia mogą mieć poważniejsze następstwa, takie jak hemoroidy, aż do zmian nowotworowych. Istnieją podejrzenia, że przewlekłe zaparcia u kobiet zwiększają ryzyko raka sutka. Czyli już wiemy, że wypróżnienia muszą być choć raz na dwa dni. Teraz jak powinna wyglądać kupa. To też jest istotna sprawa. Powinna być gładka, dobrze uformowana, nie za twarda, łatwa do wydalenia, nie powinna wydzielać zbyt ostrej woni. Kolor też jest ważny, np. bardzo ciemny, prawie czarny, może sugerować domieszkę krwi z górnych odcinków przewodu pokarmowego - na przykład wrzody żołądka lub dwunastnicy. Zaś obecność resztek pokarmowych w stolcu, może świadczyć o niestrawności spowodowanej alergią lub nietolerancją pokarmową, zaburzeniami mikroflory jelitowej lub zmianami w samych jelitach. 
Skąd się biorą zaparcia?
Najczęstsze przyczyny to - niedostateczna ilość płynów, dieta uboga w błonnik, obfita w produkty wysoko przetworzone, słodkie, tłuste i wysokobiałkowe, brak aktywności fizycznej, stres. Zaparcia mogą też być objawem niektórych problemów zdrowotnych - otyłość, niedoczynność tarczycy, zaburzenia w wydzielaniu i krążeniu żółci. Oczywiście te ostatnie wymagają rozpoznania i specyficznego leczenia. 

Jak przeciwdziałać zaparciom:
  • pić 8-10 szklanek wody dziennie
  • stopniowo zwiększać dawkę błonnika pokarmowego, najlepiej do 30 g dziennie
  • poświęcić 30 minut dziennie na aktywność fizyczną - poprawia perystaltykę jelit, oczywiście ruch niesie za sobą wiele dobroczynnych skutków, nie tylko dla jelit. 
  • dostarczać jelitom t.zw. "dobrych" bakterii np. jedząc naturalne jogurty. 
Wielu naukowców od wieków ma teorię, że tajemnica dobrego zdrowia kryje się w jelitach. Hipokrates (ojciec medycyny), podkreślał znaczenie właściwego oczyszczania jelit. Czy w obecnych czasach, w czasie wizyty lekarskiej, jesteśmy pytani o ilość, jakość wypróżnień?? Ja nie spotkałam się z tym, no chyba, że zgłaszałam konkretny problem związany z jelitami lub żołądkiem. Lekarze przestali traktować nasz organizm jako całość. Mało się mówi o problemach z jelitami, chyba, że przy okazji reklamy środka przeczyszczającego, na wzdęcia itd. Ale nie jest tam wyczerpująco i dokładnie omówiony problem. Ja osobiście wierzę, że wiele zależy od stanu naszych jelit. Staram się dużo pić, codziennie zjadam kubeczek jogurtu naturalnego z łyżką mielonego siemienia (bardzo ważne, aby mielić tuż przed spożyciem) i otręby do tego. Nie jest to kosztowne, a zarazem naprawdę skuteczne. Zdrowe nie tylko dla jelit. 
Nie trzeba stosować drogich, reklamowanych preparatów, by dbać o zdrowie.

środa, 7 sierpnia 2013

Szybkie danie z kaszy lub ryżu - wykorzystanie resztek


Dzieci chciały coś zjeść po kąpieli w basenie, drugie danie nie było gotowe, ja w szale przetwórstwa 20 kg moreli, więc nie bardzo miałam chęć na produkcję wyszukanych dań. Rzuciłam się do zamrażarki. No po urlopie to tam nie wiele znalazłam. Ale natrafiłam na zamrożoną kaszę gryczaną. Szybka decyzja i po chwili już był pożywny posiłek na talerzach dzieci. 


Użyłam do tego dania następujących składników:
  • 2 szklanki gotowanej kaszy gryczanej (może być ryż)
  • 2 pomidorów
  • 1 dużej cebuli
  • 2 jaj
  • paprykę ostrą
  • zieleninę - natka pietruszki/koper/szczypiorek
  • tłuszcz do smażenia
Podsmażyłam na tłuszczu posiekaną drobno cebulę. Gdy już była miękka, dorzuciłam pokrojone w kostkę pomidory i chwilę je dusiłam, aż zaczęły się rozpadać. Na to wszystko kasza/ryż, smażyłam tyle by wszystko było gorące. Na to wybiłam dwa jaja, wymieszałam (nie wyłączając gazu), doprawiłam i gotowe. Na talerzach posypałam zieloną pietruszką (miałam zamrożoną z ogródka). Dzieci zjadły migiem, uznały, że bardzo smaczne danie. 

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Gołąbki bez zawijania


Moja rodzina lubi gołąbki, zjada ich całkiem sporo na jeden obiad, a ja nie przepadam za zwijaniem, szukaniem odpowiedniej kapusty itd. Pamiętałam, że gdzieś słyszałam o gołąbkach bez zawijania. Jako, że był to urlopowy obiad, nie miałam chęci siadać do komputera i poszukiwać przepisu w necie, więc wymyśliłam (na pewno są takie już w necie, ameryki nie odkryłam) :))


Użyłam:
  • 1/2 kg mielonego mięsa (tym razem nie mieliłam sama, poprosiłam o zmielenie w sklepie)
  • 1 woreczek ryżu (w domu użyję szklanki ugotowanego ryżu)
  • 1 cebula
  • mała główka kapusty
  • 4 łyżki koncentratu pomidorowego
  • pieprz, sól, lubczyk
  • łyżeczka mąki ziemniaczanej (można oczywiście użyć pszennej, u nas wersja bez pszenna)

Kapustę drobno posiekałam i przesypałam odrobiną soli, odstawiłam na około godzinę. Mięso wymieszałam z ugotowanym ryżem, drobno posiekaną cebulą, solą, lubczykiem i pieprzem. W garnku układałam kapustę, mięso, kapustę, mięso, kapustę. Wlałam 3 szklanki wody, przykryłam i postawiłam na małym ogniu. Gotowały się około 45 minut. Następnie w 1/2 szklanki wody rozmieszałam koncentrat pomidorowy i mąkę ziemniaczaną, zalałam gołąbki i zagotowałam całość. Podałam na obiad z ziemniakami ugotowanymi w wodzie. Można to danie przygotować w piecyku. Układamy wszystko w naczyniu żaroodpornym, zalewamy wodą i zapiekamy pod przykryciem w temperaturze 180 stopni około 40-50 minut. Pod koniec zalewamy koncentratem pomidorowym wymieszanym w 1/2 szklanki wody. Na pewno zaletą tego dania jest pełne wykorzystanie kapusty i oszczędność czasu, wadą wygląd (nie polecam na elegancki obiad) :))

niedziela, 4 sierpnia 2013

"Czas powrotów"


Wróciliśmy z wakacyjnego wyjazdu. W tym roku udało nam się dużo lepiej zapanować nad posiłkami, zakupami, niż w latach poprzednich. Jednak planowanie, układanie, choćby krótkiego jadłospisu, dawało rezultaty i efektem tego były krótkie wizyty w sklepie i do tego niezbyt częste. Jadaliśmy pieczywo t.z sklepowe, ale w tym roku kupowaliśmy chleb droższy, lepszej jakości, dzięki temu szybciej byliśmy syci i w rezultacie mniej wydaliśmy na dodatki do pieczywa. Mimo, że sam chleb był droższy, to i tak opłacało się go kupować, bo dodatki typu ser, wędlina, masło wychodzą dużo drożej. W zeszłym roku kupowaliśmy w czasie urlopu pieczywo najtańsze, pochłanialiśmy po 4-6 kromek i rozsądek podpowiadał, że powinniśmy już skończyć, ale nie odczuwaliśmy sytości. W tym roku również w czasie urlopu nie zrezygnowaliśmy z naszych zasad oszczędnościowych i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, bo nie dobił nas koszt urlopu i nie obciążył dodatkowo naszego budżetu. Owszem były małe "rozpusty" - książki dla dzieci, książki dla nas (była super wyprzedaż), koszty biletów wstępu lub rejsu. Ale wszystko oszacowane w granicach rozsądku i możliwości portfela. Wypoczęliśmy, zmieniliśmy klimat, popływaliśmy w morzu, a to wszystko dzięki uprzejmości naszych znajomych (za co bardzo im dziękujemy!!). 

Urlop był, minął, wracamy do codzienności :) 

czwartek, 1 sierpnia 2013

Kurczak zapiekany z ryżem - pychota!!


Przepis dostałam od mamy, to u niej jedliśmy po raz pierwszy i drugi to danie, więc postanowiłam je zrobić i ja. Naprawdę polecam, danie super, zwłaszcza dla zabieganych Pań/Panów Domu. Mało pracy, niedrogie, prawie samo się robi :) 

Potrzebne nam jest:
  • 1 kg skrzydełek/pałki kurczaka
  • 1,5 szklanki suchego ryżu 
  • cebula (wg uznania) 
  • przyprawy: ostra papryka, sól, pieprz lub przyprawa do kurczaka (ja nie używam)
Na zalewę: 
  • 5 szklanek wody 
  • 0,5 szklanki oliwy (lub pół kostki margaryny) 
  • 3 łyżki koncentratu pomidorowego
  • po 1 łyżeczce soli, pieprzu i lubczyku (jak ktoś woli, to przyprawę typu vegeta, ale nie wiem jak się ma do tego ta łyżeczka soli - raczej należy sobie darować). 
Kurczaka nacieramy przyprawami lub gotową przyprawą do kurczaka i odstawiamy na godzinkę. Do naczynia żaroodpornego wsypujemy suchy ryż, na ryż pokrojoną cebulkę, na którą układamy kurczaka, na którego z kolei można jeszcze raz ułożyć cebulkę. Wszystkie składniki zalewy łączymy i zagotowujemy, potem wylewamy na ryż i kurczaka (jak się nie zmieści, to w trakcie pieczenia można dolać). Jeśli będzie za mało zalewy, to uzupełniamy wodą. Pieczemy w piekarniku około 1 godziny do 1,5 godziny w 180 stopniach. Danie jest gotowe.
Szczerze polecam - pychota jedzonko.