Dawno, dawno się nie odzywałam. Nie dawałam znaku życia, nie
pisałam co u nas. Trudny czas za nami, a
przed nami wcale nie łatwiejszy. Męża czeka długa rehabilitacja, łatwo nam nie
jest. Ale nie o tym chciałam pisać, zbliżamy się do połowy roku i podsumowań naszych
wydatków, obecnie nie łatwo jest polować na promocje, bo nie mogę tyle czasu
poświęcić na zakupy, staram się układać jadłospis pod produkty w dobrej cenie w
danym sklepie, przeglądam ulotka danego sklepu do którego akurat mam najbliżej
załatwiając inne sprawy. Jak na razie
udaje się nam na całkiem niezłym poziomie utrzymać wydatki na żywność, choć
obecnie nie jest to łatwe zadanie. Ograniczyliśmy do zupełnego minimum inne
wydatki, mamy zupełnie inne potrzeby niż mieliśmy jeszcze 2 miesiące temu. Od
początku roku nie kupiliśmy ani jednej książki (nadal wiernie trwamy przy
własnych zasobach, zasobach biblioteki i znajomych), nie wydaliśmy pieniędzy na
ubrania (miałam pokusę na sukienkę letnią w piękne błękitne kwiaty, nie kupiłam
jej bo dotarło do mnie, że nie bardzo będę miała ją gdzie w tym roku założyć). Wyjazd
wakacyjny odwołaliśmy z powodu sprawności, a raczej czasowej niepełnosprawności
męża. Moje przyjęcie urodzinowe z okazji 50 urodzin, też odeszło na kiedyś tam.
Nie da rady wyprawić go za miesiąc, bo sytuacja zupełnie się zmieniła. Nie
chodzimy na koncerty, nie podróżujemy zatem obecnie zupełnie brak pokus na
dodatkowe wydatki. Spędzamy czas w
ogrodzie na tarasie. Cieszymy się, że mamy taka możliwość. Owszem ponośmy
koszty rehabilitacji męża, wynajmu sprzętu – łóżko, wózek, leki, ale po za tym
nasze wydatki stanęły w miejscu. Rubryka – zdrowie w naszym budżecie się
rozrasta, za to inna – rozrywki, jest pusta. Cała kasa na stół by zapewnić
najlepszy powrót do zdrowia i pełnosprawności męża, na razie nadal nie chodzi, spędza
czas w łóżku i na wózku.
Zostało zadane mi pytanie czy skorzystamy z wakacji
kredytowych jeśli zostaną przyznane dla wszystkich, mamy ogromny dylemat,
został nam kredyt hipoteczny, który planowaliśmy jak najszybciej spłacać,
obecna sytuacja to wyhamowała znacząco. Dyskutujemy z mężem na ten temat, bo
jeśli skorzystamy (a obecna sytuacja może nas do tego zmusić) to cofniemy się w
naszym postanowieniu, ale nasze finanse obecnie są trudne, bo mąż nie dostaje
nadal wypłaty z ZUS-u za zwolnienie lekarskie (ZUS bada słuszność pobytu męża
na zwolnieniu lekarskim po wypadku i operacji łokcia i biodra), a równocześnie
nie dostaje wynagrodzenia z firmy (z uwagi na to, że pełnił funkcję prezesa
zarządu (obecnie inna osoba pełni obowiązki prezesa) i jest wspólnikiem), więc
nasz dochód wygląda słabo, bo lwia cześć naszych pieniędzy nie pojawia się na naszym
koncie. To bardzo trudny ostatnio u nas temat – wakacje kredytowe.
Ceny żywności, paliwa galopują, trudno ogarnąć mi
rzeczywistość, boję się przykładać kartę do czytnika w sklepie, dziś byłam zatankować
samochód mało nie upadłam przy dystrybutorze gdy wyświetlił mi kwotę do
zapłaty.
A jak u Was z wydatkami, trzymacie się założeń, udaje się
Wam dążyć do obranego celu?
Jestem przerażona wszystkimi cenami, wszystko tak szybko drożeje ze nie nadążam z zapisywaniem i przyzwyczajeniem się do cen. Jedno co mnie ratuje to brak jakiegokolwiek kredytu.
OdpowiedzUsuńJa musiałam po kupić sporo ubrań w tym sezonie,gdyz bardzo schudłam, mój syn bardzo urósł, a mąż wymęczył wszystko co miał. Jakoś dajemy radę, ale przeraza mnie fakt jak topnieją nasze wypłaty i oszczędności na czarna godzinę
My z wakacji skorzystaliśmy. Ale nadpłacamy w tym czasie kapitał. Więc mamy wakacje-niewakacje. Na razie się udaje.
OdpowiedzUsuń