Czy dajecie drugie życie przedmiotom? Czy naprawiacie je, czy lądują w śmieciach? Ja naprawiam wszystko co się daje naprawić. Noszę buty do szewca, naprawiam ubrania, meble, sprzęt AGD.
Dlaczego to robię, z kilku
powodów:
- jest to działanie ekologiczne, nie tworze kolejnych przedmiotów.
- nie zwiększam ilości śmieci na wysypisku
- oszczędzam pieniądze
- rozwijam swoje umiejętności i daje mi to satysfakcję, że udało mi się stworzyć, uratować
Zawsze jak coś nam się w domu uszkodzi, znudzi zastanawiamy
się czy możemy to przerobić, czy możemy naprawić. Jeśli dochodzimy do wniosku,
że jest coś w dobrym stanie, ale już nie chcemy tego mieć przekazujemy to
dalej, meble, ubrania, sprzęt AGD.
Ostatnio oklejaliśmy z mężem komodę, malowałyśmy meble z
córką w Jej pokoju. Kiedy patrzymy na te przedmioty czujemy się świetnie, może
odrobinkę dumni, podoba nam się efekt końcowy.
Jakiś czas temu usłyszałam od młodej kobiety, że nie potrafi
nawet przyszyć sobie guzika do ubrania. Jak dla mnie jest to potrzebna umiejętność
i powinien posiąść ją każdy bez względu na płeć.
Pisałam jakiś czas temu, że zepsuł nam się garnek do
gotowania ryżu, miał on naprawdę już wiele lat. Myśleliśmy, że to jego koniec,
mąż usiadł (jest elektrykiem) pogrzebał, pomierzył i naprawił. Garnek zasuwa.
Lubię zmieniać coś w ubraniach np. kupiłam bluzkę ze sklepu
z odzieżą używaną i dół mi się nie podobał, ale cała bluzka super, a kosztowała
2 zł, obcięłam dół i doszyłam bawełnianą koronkę, nie wymagało to umiejętności
krawieckich, zwykłe proste szycie ręczne/maszynowe. W innej bluzce wymieniłam
guziki, a sweterek który kupiła córka z ubytkiem dwóch perełek naprawiłam z pomocą koralików z rozerwanego, niekompletnego
naszyjnika. Przełożyłam z miejsca mniej widocznego oryginalne koraliki, a w to
miejsce wszyłam moje. Córce bardzo podobała się bluza, była świetnej jakości
bez zmechaceń, rozciągnięć, niemal nowa, kosztowała 1 zł, ale miała plamę na
wysokości biustu, córka kupiła naprasowanke za 5 zł i zakryła plamę, buza
wygląda naprawdę fajnie, koszt cały 6 zł, nowa około 250 – 300 zł tej firmy. Córka
robi różne rzeczy, kupuje spodnie jeans i je przeciera, albo obcina, wkleja
koronki, koraliki przyszywa. Kupuje bluzy z brakiem uchwytu do suwaka i robi
sama ozdobne ze spinacza biurowego (nawleka koraliki, owija kordonkiem itp.). Odzież z drugiej ręki jest już pozbawiona szkodliwych substancji produkcyjnych. Często jest ciekawa, oryginalna, jak to mówi moja córka (lat 18) - w sklepach to jak z kserokopiarki jest wszystko, na na ciuchach o wiele ciekawsze.
A czy remontujecie sami swoje mieszkania/domy? My tak i to w
pełnym wymiarze, teraz jak mąż leżał po wypadku a ja obiecałam córce remont jej
pokoju z okazji 18 urodzin, bo to czas gdy chce się poważniejszego pomieszczenia.
Wcześniej był plan, że mąż to zrobi, ale co zrobić jak nie ma innej opcji,
pokój jest po części malowany, po części tapetowany. Malować malowałam, ale
tapety układałam tylko jako ktoś do przytrzymania. Dodatkowo córka chciała ukryć kable w
ścianie, więc wstawiałyśmy w ścianę profil w który włożyłyśmy kable i
zagipsowałyśmy, profil jest otwarty z dwóch stron by można swobodnie przeciągać
kable. Tapetowania uczyłam się z YouTube. Przejrzałam kilka filmów, kupiłam
tapetę winylową, bo wyszło mi, że najłatwiej ją położyć i udało się, bez bąbli,
zagięć i równo wzór do wzoru. Pokój wyremontowany i jest pięknie bez
dodatkowych kosztów na fachowca, a my z córką dumne, że zrobiłyśmy to same. Zostało
odrobinę farby to pomalowałam jedną ścianę w pokoju była najbrudniejsza, a że
pasowała farba do reszty ścian to jest ok. Odświeżone, nic się nie zmarnowało. Teraz
szykuję się mentalnie i finansowo do remontu korytarzy. Chciała bym to zrobić tak
styczeń/luty, może się uda. Też chcę połączyć farbę i tapetę. To planowanie,
tworzenie i efekt końcowy wspaniałe uczucie.
A Wy jak uważacie naprawiać, przerabiać czy wyrzucać i kupić
nowe?
Coraz częściej skłaniam się ku naprawianiu i wykorzystywaniu do końca.
OdpowiedzUsuńz ostatnich:
-plastikowe pojemniki, które się da- odkładam do kolejnych użyć np po pieczarkach czy po daniach na wynos,
-słoiki zbieram i odkładam do przetworów czy przechowywania żywności.
Nie zawsze wszystko opłaca się naprawiać. Do szewca nie chodzę, kupuje dobre buty i chodzę w nich kilka sezonów. Nie zbieram opakowań, bo zaśmiecają dom, a nie są dekoracyjne, kupuje warzywa i owoce bez woreczkow i opakowań, ładuje nie do torebek wielokrotnego użytku.Sprzet kupuje drogi, ale dzięki temu działa już kilkanaście lat i jest energooszczędny. Ubrania podobnie, wybieram tylko bardzo dobre gatunkowo, mało, ale porządne i klasyczne, dzięki czemu nie wychodzą z mody. Wyrzuciłam sprzedałam lub oddalam z domu wszystkie niepotrzebne lub brzydkie rzeczy i wcale za nimi nie tęsknię, mam porządek i tylko to, co jest mi potrzebne i mi się podoba. Mój sposób to mało, ale dobre i potrzebne.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zanosiłam do szewca uszkodzony rzep w markowych, skórzanych butach. Owszem chodziłam w nich 3 lata, ale były w świetnym stanie i nadal są, inne buty lakierki zatarłam na weselu, szkoda ich było, a szewc poradził sobie z usterką i wyglądają znowu jak nowe. Pojemniki po żywności są świetne jak idę na składkową imprezę i nie chce się martwić o zabranie opakowania np. szklanego w którym przechowuję w domu żywność lub blaszki po cieście. Słoiki na przetwory zbieram, bo po co mam kupować nowe, podobnie z butelkami po alkoholu, robię domowe nalewki więc po co mam wyrzucić, a potem kupić nowe? Co do sprzętów markowych AGD, nawet najdroższe się psują. Prowadzę dom od 31 lat, a od 30 samodzielnie, mam spore doświadczenie w tym temacie.
UsuńOczywiście,, że naprawiać, zwłaszcza stare meble, które nigdy nie wychodzą z mody
OdpowiedzUsuń