Sezon urlopowy w pełni, co rusz jacyś znajomi na wyjeździe,
jedni w kraju inni zagranicą a jeszcze inni z braku urlopu szukają rozrywek w
mieście. U nas w tym roku trochę trudniej zaplanować jakiś wypoczynek, bo od 4
miesięcy mieszka u nas mój Ojciec który ma starczą demencję i bywa różnie w
codzienności. Spróbowaliśmy wyjazdu w góry razem z nim na tydzień,
niestety niełatwe to zadanie i nie
będziemy już próbować takich wyczynów, chyba, że coś się zmieni. Nie będę rozpisywać
się na temat naszego wyjazdu, bo nie o tym chciałam. Zatem skoro nie da się
dłuższy wyjazd, a każdy z nas tym bardziej w zaistniałej sytuacji potrzebuje
odpoczynku/resetu to wymyślamy różne alternatywy. Możemy jechać w różnych
konfiguracjach np. ja z mężem i starszy syn, ja z córką. Młodszy syn już sam
sobie organizuje wypoczynek letni wraz ze znajomymi. W domu do pomocy przy
wieczornej kąpieli musi być jeden facet by dziadkowi pomóc, więc zostaje albo
młodszy syn, albo mąż. Ja tym razem, chyba pierwszy raz w życiu mogę wyjechać za
każdym razem. Córka ma 20 lat, młodszy syn 22, najstarszy 27, ale jest niepełnosprawny.
Zatem jeździmy na krótkie wypady, okazuje się, że można znaleźć całkiem fajne
warunki za niewielkie pieniądze. Ostatnio byliśmy z mężem i starszym synem w
Kielcach, wynajęliśmy pokój z aneksem kuchennym na 3 noce (wcześniej na 2 noce
po za sezonem nad morzem), zabraliśmy domowe posiłki za pasteryzowane (nasza dieta
to trudny temat) do tego produkty na śniadania i kolacje i świetnie się
bawiliśmy przez te dni. Nie musiałam nic gotować, tylko podgrzewałam. Koszt wyszedł
niewielki, codziennie mieliśmy bezpłatny koncert bo akurat odbywał się Międzynarodowy
Przegląd Twórczości Harcerskiej i Młodzieżowej (lubimy, to nasze klimaty), do rynku mieliśmy niedaleko
gdzie były koncerty. Po za tym zaplanowaliśmy kilka atrakcji i dzięki temu może
w krótkim czasie, ale za niewielkie pieniądze udało nam się podładować „akumulatorki”.
Za dwa tygodnie jadę z córką do Torunia na 2 noclegi (wcześniej byłyśmy w
Krakowie na 3 noce), potem znowu w trójkę jedziemy na 2 noce by pochodzić po
Jurze. Dzięki temu mamy co chwilkę rsecik, nie czujemy się zamknięci i
przygnębieni sytuacją. Nie wydajemy fortuny, ale jednocześnie ciągle się coś
dzieje. Zawsze zabieramy własny prowiant i w drogę. Jest to jakaś alternatywa
dla osób które nie mogą wyrwać się na urlop z różnych powodów, a tak można ruszyć
w piątek po pracy i wrócić w niedzielę. Wiem doskonale, że najlepiej wyjechać na
2 tygodnie, z wyżywieniem itd. Ale jak to mawia się „jak się nie ma co się
lubi, to się lubi co się ma” Trzeba cieszyć się z drobiazgów, bo fanfary mogą nie
nadejść latami i będziemy tylko popadać w przygnębienie i odkładać cieszenie
się życiem do czegoś wielkiego co może nie nadjeść zbyt szybko. My staramy się dostosowywać
do warunków i czerpać z nich ile się da. Łapcie chwile, nie warto się umartwiać nad tym
czego nie mamy, doceńmy to co możemy mieć, przeżyć i zobaczyć.
Tak sie ciesze ze Pani wstawila cos. Martwilam sie bardzo jak wam sie wiedzie , tyle czasu nic. Wiem ze nie latwo teraz Pani usiasc i cos napisac.
OdpowiedzUsuńJa teram jestem z dzieciakami nad morzem. Znalazlam bardzo tani hotelik i orzyjechalismy na piec dni. Hotelik tragedia, ale za taka cene nie mozna narzekac. Codziennie pluskamy sie w morzu, chodzimy na dlugie spacery, a do tego bylismy tez w oceanarium, w parku rozrywki. Nie stac mnie w tym roku zeby wyjechac na granice, wiec tak ladujemy baterie. Zycze wszystkiego dobrego, prosze sie trzymac w tych ciezkich czasami chwilach.x
Ja również dziękuję za ten wpis, bo martwiłam się, co podziało się w Waszej rodzinie. Dziękuję za chwile otrzeźwienia, zdrowego rozsądku i wiele nauk w trudnych czasach. Za chwilę znikam na krótki urlop ale postaram się docenić każdy jego moment.
OdpowiedzUsuńNad morzem w sezonie wybieram pole namiotowe, szukam tanich obiadów w mieście, a resztę prowiantu kupuje w markecie.
OdpowiedzUsuń