Ten rok jak na razie jest taki dziwny, niby wszystko jest ok, ale nie do końca, coś ciągle się „rozkracza”. W styczniu zmarła po chorobie teściowa, potem problemy z pomnikiem się zaczęły, najpierw zaginęła płyta z nagrobka, potem zainstalowali bez dopisania teściowej. Padła nam brama wezwaliśmy fachowca i albo nie może bo pada, albo nie odbiera telefonów, albo dziecko ma chore itp. Umawiamy się z fachowcem od ogrodu i podobnie się zaczyna, a to dziecko wymiotuje, a to żona na szkoleniu. Jak już brama niby oklej to psuje się coś innego w niej. Teraz zepsuło się zamykanie okna tarasowego. Wcześniej syn kupił sobie samochód nacieszył się nim dwa tygodnie i 1 maja jadąc ze znajomymi na wycieczkę wywalił mu tłok w silniku (silnik do wymiany), do dziś samochód w naprawie i koszty się piętrzą. Córka zdała egzamin na prawo jazdy, dostała samochód po dziadku, wyremontowaliśmy go jej, to ciągle akumulator pada, nie można znaleźć przyczyny, zepsuł się silnik od szyby, wymieniła, znowu się zepsuł. Mamy instalację fotowoltaiczną, jakimś dziwnym trafem 2-3 razy w tygodniu w najlepszy słoneczny czas znika jedna faza i koniec produkcji prądu. Wyłączenia prądu u nas we wsi to już jakaś plaga, co 2-3 dni nie ma prądu przez 3-5 godzin, wtedy też brak produkcji energii, bo cała instalacja automatycznie się wyłącza.
Normalnie mam wrażenie jak to dawniej ludzie mawiali ktoś złym
okien na nas spojrzał, albo zile nam życzy, urok rzucił czy coś w tym stylu.
Ciągle jest tak jak potocznie się mówi – jak się polepszy, to się p….. Nie wiem
już jakieś czary mary odczyniać, na mszę dać, księdza lub egzorcystę wzywać?
Staram się myśleć pozytywnie, ale czasem trudno jak ciągle coś się dzieje mało
pozytywnego.
My w rodzinie też mamy taką kiepską passę od dłuższego czasu. Gdzie się nie obrócę to coś się psuje, znowu wydatki. Już mi sił brak. Jak nie samochód, to ząb męża, awarie w domu, przez problemy rodzinne nie zebrałam frekwencji w szkole i muszę zapłacić czesne za jeden miesiąc. Już mi normalnie sił brak. Niech te jarzyny szybciej rosną, to chociaż część wydatków odpadnie.
OdpowiedzUsuńŻycie nie szczędzi człowiekowi "niespodzianek". Oby już tylko było lepiej!
Usuńu nas podobnie, ten rok zaczął się pechowo w styczniu. Kupiliśmy auto w komisie kilkaset km od naszego domu i w drodze powrotnej, 2 godziny po zakupie przywalił w nas TIR. Wylądowaliśmy w szpitalu z urazami, ja połamane kosci zatokowe a mąż mostek i żebra. W tydzień po wypadku mąż zachorował na obustronne zapalenie płuc i 3 tygodnie spędził w szpitalu. Żeby było ciekawiej to w marcu zepsuł nam się telewizor, trzeba było kupić nowy, po następnych 2 tygodniach doszło w kamienicy gdzie mieszkamy do poważnego przepięcia i popaliło sprzęty agd. U nas płyta indukcyjna , kino domowe i zasilacz do laptopa. Oczywiście po sprawdzeniu polisy ubezpieczenia mieszkania okazało się że przepięcia nie ma ujętego w ubezpieczeniu. Doszły problemy z autem, odpadła rura wydechowa i na szybko musiałam montować nową bo stara była tak skorodowana że nie można było czym przyspawać. Dostaliśmy odszkodowanie z OC sprawcy ale tak wyliczone że jesteśmy stratni ok. 4 tys. zł. nie pomogły odwołania, PZU trzyma się uparcie swoich wytycznych i odsyła nas do śądu. Przy tym wszystkim ja rozchorowałam się , dopadł mnie rozległy półpasiec, 3 tygodnie leżałam w domu jak nieżywa i naćpana silnymi środkami przeciwbólowymi. Ostatnio jestem osłabiona co chwilę łapię jakieś dziwne infekcje, mimo że zapłaciłam za zajęcia na basenie nie chodzę na nie bo boję się że znów coś powazniejszego złapię. Czekam z napięciem na ostatnią fakturę rozliczeniową za gaz (ogrzewanie), cały miesiąc maj grzałam bo zimno było, az mnie lęk bierze ile przyjdzie dopłaty. W sierpniu mam wesele córki i modlę się aby do tego czasu nic już złego sie nie wydarzyło.
OdpowiedzUsuńPrzytulam cieplutko!! Życzę by to już był koniec złych wydarzeń, by ślub córki był tym przełomem.
Usuń