Maj zbliża się ku końcowi, kolejny miesiąc z postanowieniem wydawać
jak najmniej, najlepiej wcale na ubrania, obuwie, książki i rozrywki. Maj okazał
się miesiącem w którym musiałam walczyć ze swymi pokusami. Może człowiek tak po
zimie otoczony zielenią zaczyna czuć potrzebę nowego ubrania, może reklamodawcy
mocniej atakują nasze zmysły, może piaty miesiąc bez zakupu czegoś nowego
zaczyna jakoś doskwierać mi, nie wiem jakie są podstawy, ale miałam chwile gdy
moje postanowienie słabło. Poszłam do sklepu kupić sobie biustonosz sportowy
taki w cenie 8 zł w Pepco, nosze taka bieliznę w domu, oraz jak uprawiam
sporty. Ostatnie dwa po kilku latach użytkowania rozeszły mi się w rękach, więc
nadszedł czas no kolejne dwa nowe. Myślałam o przerobieniu nieciekawych
podkoszulek na taki top, ale nie mam już w szafie takich które chciała bym
skracać, bo są ok takie jakie są teraz i chętnie w nie się ubieram w chłodne
dni. Wyszukałam w cenie 8 zł za sztukę, bezowy i czarny, ale uznałam, że jak już
jestem to sobie pooglądam inne ubrania. I zaczęłam czuć pokusę, a może nowa
koszulka nocna, takie nie drogie są, o kolorowe skarpetki czemu nie w dobrej
ceni są, o proszę jaka fajna przeceniona sukienka będzie super na domową, kolor
nie mój, ale w tej cenie czemu nie. Udało się wyszłam ze sklepu tylko z tym po
co przyszłam, wydałam 16 zł i poszłam na zakupy do sklepu spożywczego. Potem jadąc przez miast do biblioteki widzę – tanie książki, super wiosenne promocje,
zostań w domu czytaj książki – krzyczało do mnie hasło na budynku. O rany, aż
mnie kusiło zjechać i zobaczyć! Tu również wygrałam, przecież jechałam do biblioteki
i za chwilę miałam kolejną porcje lektury do czytania za darmo, bez wydania
pieniędzy. Wracając do domu widzę
reklamę – wyprzedaż kolekcji sukienek i obuwia super promocje! Pomyślałam wtedy,
że otoczenie w absolutnie perfekcyjny sposób nakręca nas do konsumpcji, do
ciągłego ulegania zakupom. Wszędzie i ciągle jesteśmy atakowani, otwieram rano
pocztę elektroniczną i co widzę – oferty kosmetyków, promocje na ubrania, obuwie,
książki, samochód, rower itd. Nic tylko kupować, kupować i kupować. Jak na
razie udaje mi się dotrzymywać danego sobie słowa w temacie wydatków. Staram
się logicznie analizować moje pokusy, czy w istocie rzecz która trzymam w dłoni
jest mi potrzebna. Chwytając za nowe skarpetki dotarło do mnie że w szufladzie
mam około 11 par, więc po co mi kolejna nowa para? Patrząc na koszule nocne
zastanowiłam się, że mam 5 z długim rękawem, 4 z krótkim, 3 na ramiączka dłuższe
i 3 na ramiączka króciutkie, zatem w jakim celu mam kupić kolejną skoro jeszcze
mam dwie piżamy takie zimowe i jedną letnią. Sukienkę domową? Mam do przeglądu
i rozstrzygnięcia co z 2 sukienkami czy zostają na domowe czy oddaję, a po za
tym mam sporo tkanin, dzianin i czekający wykrój na domową sukienkę, więc czemu
mam kupić jeszcze jedną? Książki mam w domu jeszcze nie czytane oraz stały
dostęp do książek w tym nowości w bibliotece oraz mogę ponownie zgłosić się z
prośba o dostęp do czytelni online bezpłatnie w ramach biblioteki. Kolejna
książka była by zupełnie impulsywnym bez zastanowienia wydatkiem. Owszem zakupiłam w tym miesiącu 6 sadzonek
kwiatów na taras w cenie 3 zł za sadzonkę. Owszem mogłam je wysiać sama, ale ogarnęło
mnie w tym momencie lenistwo i wydałam 18 zł na te kwiatki, a mogłam wydać 3 zł
na nasiona, ale nie miałam jakoś wewnętrznej motywacji do produkcji tych
sadzonek kwiatowych. Nie wiem jak będzie dalej z moimi wydatkami, staram się
podchodzić do wszystkiego logicznie, analizować czy to impuls czy prawdziwa
potrzeba. Przeglądając szafę z odzieżą dotarło do mnie że sporą część nie
używam mimo, że podoba mi się, jest w moim stylu i rozmiarze, zwyczajnie jest
jej tak dużo, że nie sposób wszystko założyć na co dzień. Pracuje online, więc
do pracy wkładam leginsy i koszulkę, albo domowa sukienkę, po zakupy jadę w
czymś wygodnym, ze znajomymi spotykam się 2-4 razy w miesiącu. Nie potrzebuję
wielu ubrań. Owszem zawsze się oko „cieszy” do nowego łaszku, ale czy jest on
mi potrzebny to już inny temat.
Milo Cię przeczytać i po raz kolejny gratuluję super wyników:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ania
Jestes moim niedoscignionym wzorem. Chapea bas!
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości, to się nazywa mocne postanowienie.
OdpowiedzUsuńSuper że jesteś taka konsekwentna w swoich postanowieniach. Ja też się staram ale pokusy bombardują nas ze wszystkich stron i czasem jednak ulegnę... Co udało mi się troch zaoszczędzić na ubraniach to wydam teraz na nowe okulary dla syna. Niestety dzisiaj okazało się że wada uległa zmianie i potrzebne są nowe. A u nas to wydatek rzędu ok. 1500zł. Jak nie urok to... 😀😀😀
OdpowiedzUsuń