Napisałam co ja myślę o prowadzeniu budżetu domowego, wiele osób
do mnie pisało również w innym tonie na ten temat. Ilekroć poruszam temat
budżetu domowego to pojawiają się również głosy na nie.
- bezsensowna strata czasu
- po co się denerwować
- moja kasa, mam to mam jak nie zabraknie to się zacznę martwić
- po co mi grzebać się w rachunkach
- może mam wyliczać się z każdej kawy na mieście i jedzenia
- mąż by miał za duży wgląd w moje finanse
Zgadzacie się z tymi komentarzami w temacie prowadzenia
budżetu domowego, czy raczej jesteście zwolennikami rachunków domowych.
W Polsce przedwojennej jednym z przedmiotów dla panien była
rachunkowość domowa, w niektórych krajach nadal jest taki przedmiot, ale już
nie tylko dla dziewcząt. Myślę, że taki przedmiot mógł by być wprowadzany w
szkołach ponad podstawowych na jeden semestr by młodzież przygotować do
dysponowania własnymi finansami. Kiedyś w szkołach ZPT też były na dużo lepszym
poziomie, ja uczyłam się robić karmik w szkole a nie przynieść gotowy z domu,
robiłam pierogi, ostrzałkę do ołówków, szalik na drutach, sałatki, zupy, malowałam
drewniana skrzynkę, robiłam album do zdjęć, naprawiałam okładki książek itp. Nie
miałam rachunków domowych, a szkoda, ale na pewno było więcej wiedzy praktycznej
niż obecnie. U mnie w szkole były dwie pracownie ZPT, jedna taka trochę stolarnia,
a druga kuchnia z pełnym wyposażeniem. Wiem, że powstały w niektórych miastach
zajęcia tego typu pozalekcyjne, szkoda, że dzieci maja to robić po za szkołą a
do szkoły przynoszą gotowe produkty zrobione często przez domowników.
Każdy robi jak uważasz,Pani ma cel.
OdpowiedzUsuńInni niech żyją jak chca
Ja pamietamz podstawowki ZPT . Zawsze byly dzwie lekcje pod rzad . Najfajniejsze lekcje na swiecie. I jak nas zamieniali , dziewczyny z chlopakami i pracownie. Do konca zycia nie zapomne jajek faszerowanych kumpli i naszych toczonych nog do lampek nocnych. Jest co wspominac.
OdpowiedzUsuńUważam, że jak najbardziej warto - ale to tylko mój punkt widzenia:)
OdpowiedzUsuńMnie uderzyło coś innego co wydziera z za takich wypowiedzi, a jest to brak zaufania do drugiej osoby. "mąż miałby za duży wgląd". Przepraszam ale ja tworząc związek nie wyobrażam sobie aby w taki sposób traktować najbliższą mi osobę. Oczywiście mamy swoje małe tajemnice, ale podkreślam małe, nikt nie żąda od drugiej strony bezwzględnego podporządkowania. Ja prowadzę w domu budżet, konto mamy wspólne, jednak wszystkie wydatki omawiamy wspólnie. Niemniej jednak każdy robi jak mu wygodnie, jak ktoś wyżej powiedział. Dziękuję za bloga, długo tu zaglądam, widzę zmiany ale zawsze znajduje mądre przemyślenia. Pozdrawiam Ewelina
OdpowiedzUsuń