Strony

czwartek, 19 grudnia 2024

Świąteczny czas....

 


Co roku pisałam Wam o moich przygotowaniach do świąt, w tym roku przygotowania do świąt są tematem pobocznym, temat główny to przygotowania do pogrzebu mojego Taty. Wcześniej w okresie różnych promocji zakupiłam prezenty dla rodziny, więc nie musiałam się teraz kłopotać. Niestety dania świąteczne i finałowe porządki kuleją. Dobrze, że w tym roku gruntowne porządki zrobiłam w listopadzie. W sumie czy to ważne, jak mocno błyszcząca jest podłoga, czy na wieczerzy jest 12 dań? Ważne byśmy byli razem, by było zrozumienie, miłość i ciepło domowe. Cała otoczka to tylko otoczka, jeśli jest miłość, bezpieczeństwo, zdrowie, ciepło, pełen brzuch to czy ważne jest umyte okno, wymyślne danie na stole, kreacje świąteczne, fryzury, pazury? W takich chwilach człowiek patrzy na życie z innej perspektywy. W ciągu 3,5 roku pochowałam Mamę, Brata i teraz Tatę, w międzyczasie zmarły dwie siostry mojego Taty, męża Brat Cioteczny i Jego Ojciec. Dość dużo tych pogrzebów jak na tak krótki czas. Dociera do nas jak bardzo ulotne jest życie i jak bardzo trzeba je cenić. Wybaczcie mi zatem, że tym razem nie podzielę się z Wami  tym co pojawi się u nas na świątecznym stole, jak mijają nam przygotowania. Dodatkowo dopadła mnie infekcja, a tyle jest do załatwienia.



Ściskam Was ciepło, życzę Wam by te święta upłynęły w spokoju, zdrowiu i miłości, byście spotkali się z ludźmi którzy widzą Wasze dobre cechy i nie doszukują się wad, takich którzy mają dla Was ciepłe słowo, a nie sarkazm. Pamiętajcie o tych których kochacie i dajcie im jeden z najpiękniejszych prezentów – swój czas i uwagę!


wtorek, 17 grudnia 2024

Nie marnujemy włoszczyzny z rosołu/zupy - pulpety w sosie koperkowym

 


Często zostają nam warzywa z rosołu – marchew, pietruszka, seler, równie często nie wiemy co z tym począć, szkoda wyrzucić. Na ugotowaną włoszczyznę z rosołu jest kilka sposobów wykorzystania jej by się nic nie zmarnowało – wszelkiego rodzaju farsze, pasztety, sałatka jarzynowa, tatry, zapiekanki itp. Ja ostatnio zużywam pietruszkę i marchewkę ugotowaną w rosole do pulpetów, po co mam dokładać bułkę, jak mogę dodać warzywa. Zwyczajnie wyjmuję wszystko z rosołu odkładam marchew i pietruszkę i ugniatam tłuczkiem do ziemniaków, może oczywiście zblendować, wrzucić do melakser, każdy sposób rozdrobnienia na papkę jest ok. Powstaje nam papka podobna do jedzenia dla niemowląt i to właśnie jest super wypełniacz do pulpetów. Moje pulpety są zazwyczaj z mięsa indyczego czasem z dodatkiem wołowego.



Składnik na pulpety:

  • 500 g mięsa mielonego (dowolne u mnie z indyka)
  • 2 większe ugotowane marchewki
  • 1 średnia pietruszka
  • 1 mała cebula
  • 1 jajko
  • 1 łyżeczka suszonego koperku
  • sól i pieprz według uznania

Do miski wkładamy mięso, papkę z ugotowanych warzyw, obraną i drobno posiekaną cebulę, jajko wbijamy do całości, doprawiamy koperkiem, solą i pieprzem. Całość dokładnie mieszamy i formujemy pulpety takiej wielkości jak lubimy układamy je w naczyniu żaroodpornym i zapiekamy w piecyku nagrzanym do 180 stopni przez 25 minut w tym czasie przygotowujemy sos do pulpetów.




Składniki na sos:

Ja używam szklanki mrożonej włoszczyzny (sama przygotowuję ją w domu) jeśli nie mamy wystarczy nam mała marchewka starta na tarce o dużych oczkach.

  • 1 mała cebula lub ½ większej
  • pęczek koperku
  • łyżka oleju/oliwy
  • ½ l wody
  • 1 łyżeczka lubczyku
  • 1 liść laurowy
  • 2 ziela angielskie
  • sól i pieprz do smaku
  • 1 płaska łyżka mąki
  • ½ szklanki śmietany 18% (opcjonalnie)

Siekamy obraną cebulę na drobną kostkę, marchew ścieramy, w garnuszku rozgrzewamy olej/oliwę i podduszamy cebulę na szklisto, następnie dodajemy marchew/włoszczyznę i całość około 1 minuty podsmażamy, dolewamy wodę, dokładamy przyprawy, koperek drobno posiekany i gotujemy 15 minut pod przykryciem na małym ogniu/mocy. Następnie doprawiamy do smaku, w 1/2 szklanki wody rozrabiamy mąkę (możemy to zrobić z użyciem śmietany kwaśnej, mój syn nie toleruje laktozy więc robię bez), wlewamy do sosu (jeśli używamy śmietany to ją hartujemy prze dokładanie kilku łyżek gorącego sosu do szklanki tak by całość stała się ciepła i dopiero wlewamy do sosu). Sos zagotowujemy.

Następnie zalewamy pulpety sosem, wstawiamy do piekarnika na 10 minut w 180 stopni. Ja podaję z ziemniakami, ale świetnie do tego dania nadaje się kasza jaglana lub ryż.

 


piątek, 29 listopada 2024

Zazdrość - uczucie niszczące zdrowie, relacje i nasze finanse....

 



Zazdrość. Tak właśnie dziś o zazdrości, nie tylko o tej niszczycielskiej, podłej i pełnej złych emocji, ale o tej zwykłej codziennej człowieczej zazdrości. Zazdrościmy innym wszystkiego zależnie od naszej obecnej sytuacji, jedni zazdroszczą związku udanego, dzieci, pracy, urody, figury itp. Jest też zazdrość o nowe ciuchy, samochód mieszkanie, wyjazdy, wypady na miasto itp. O tej zazdrości chcę dziś napisać, ten rodzaj zazdrości o dobra materialne jest mocno niszczycielskie dla naszych finansów, jeśli poddamy się temu uczuciu możemy dużo stracić zupełnie niepotrzebnie i nie czuć z tego powodu satysfakcji. Zazdroszcząc komuś ciuchów chcemy zazwyczaj mu dorównać, więc kupujemy, kupujemy, ale nie zawsze to co jest super dla nas, nie w ilości której potrzebujemy, czasem tylko po to by o tym opowiadać, zrobić zdjęcie i bęc do szafy. Podobnie bywa z wyjazdami urlopowymi, nie zawsze chcemy wyjechać na drogi np. zagraniczny wyjazd, wolelibyśmy posiedzieć w domku a czasem nawet namiocie gdzieś w głuszy nad jeziorem w górach, ale pędzimy na te nie nasze wakacje by pokazać się by nie zazdrościć. Czasem zazdrość przybiera poziom obsesji i ciągle chcemy mieć, posiadać, kupować by…… Zazdrość i rywalizacja to nieodłączne elementy życia każdego człowieka, każdy z nas ma odrobinę choć tych cech, problem pojawia się w chwili gdy nasze emocje wymykają się z pod kontroli i to one zaczynają kontrolować nas. Jeśli zaczynamy zazdrościć czegoś innej osobie, to podświadomie zaczynamy odczuwać niechęć do danej osoby. Zazdrość utrudnia nam codzienne życie, bo nasze myśli skupiają się na tym uczuciu i próbie udowodnienia czegoś obiektowi zazdrości. Próbując rywalizować zaczynamy zatracać siebie, swoje własne cele, swoją perspektywę. 


Jak poradzić sobie z tym destrukcyjnym uczuciem? Mogę tylko napisać z własnego doświadczenia i obserwacji przez te moje ponad 50 lat dreptania po ziemi.

Po pierwsze „nie wszystko złoto co się świeci” – to moje motto, nie wiemy w jaki sposób ktoś doszedł do danego momentu i posiadania w którym skupia się na nim nasza zazdrość. Nikt z nas naprawdę nie wie co przeżył, co musiał zrobić, a może nawet co stracić.

Po drugie dokładna analiza czy to czego zazdroszczę jest mi, właśnie mi potrzebne? Czy ja potrzebuję nowego samochodu bo mój jest w złym stanie, psuje się, jest za mały dla mojej rodziny, dla mnie? Czy ja potrzebuję zrobić sobie operację plastyczną, by coś poprawić? Czy potrzebuję mieć partnera/partnerkę o 10 lat młodszą/młodszego? Mnożyć można wiele przykładów, więc warto spojrzeć na to z własnej perspektywy.

Po trzecie zastanawiać się czy zazdrość nie wynika z tego że tkwię w miejscu i skupiam się tylko na marudzeniu, że ja nie mam, że mnie się nie udaje, ale nie robię nic. Czyli zazdrość dla zazdrości, taka nie fajna.

Po czwarte, przystań i pomyśl, dlaczego porównujesz się z innymi, może warto skupić się na pokochaniu i akceptacji siebie, a nie doszukiwać się u innych w sposób jakby oni nam coś zabrali i dlatego my nie mamy.

Pamiętajcie, że zawsze znajdzie się ktoś kto według Was będzie miał lepiej, będzie w czymś lepszy, ładniejszy, zgrabniejszy itd. Zawsze, nie ma opcji by tak się nie stało. No bo dlaczego on, a nie ja, czemu jemu się udaje, a nie mnie. Niestety zazdrość nas niszczy, zwyczajnie wyżera od środka.

Warto zmienić uczucie zazdrości w motywację, pod warunkiem, że nauczymy się rozróżniać czy to czego zazdrościmy jest naszym celem, priorytetem czy tylko dzieciną zachcianką, jak on ma to ja też, bo to nas nie doprowadzi nigdzie, tylko zwinie kasę z kieszeni zniszczy zdrowie, a często i przyjaźń.

Zazdrościcie komuś awansu, zastanówcie się dokładnie dlaczego on a nie ty? Zazdrościcie że sylwetki, a co stoi na przeszkodzie, czas się ogarnąć, jemu tez nie wyskoczyły mięśnie w jeden dzień. Zazdrościcie super wakacji, jeśli tylko się przyłożycie i zepniecie finanse też możecie mieć super wakacje w necie są setki ofert na fajne a do tego budżetowe wyjazdy. Zazdrościcie panowania nad czasem, organizacji, zaradności, a co was powstrzymuje zacząć planować?

Nie oceniajcie bezrefleksyjnie, zastanówcie się jak ktoś do tego doszedł? Ile włożył pracy, zaangażowania?

Zazdrość nie jest fajna, dobra, ani rozsądna, potrafi mocno zamieszać nam w życiu i finansach. Nie warto, lepiej zmienić zazdrość w podziw, przykład, a nie niszczące zawistne uczycie!  


wtorek, 26 listopada 2024

Moda maszynka do wyciągania pieniędzy z naszych kieszeni? Czy to wyznacznik stylu? A może coś zupełnie innego....

 


"Jak marnem jest życie goniącej tylko za strojem kobiety! Jakże niszcząco działa jej wpływ na spokój życia rodzinnego! Mąż niechcąc lub niemogąc nastarczyć na stroje, zyskuje tytuł skąpca i okrutnika, który naturalnie prawa do szacunku i miłości żony nie posiada(……..)

Córki dorastające, skwapliwie naśladują przykład matki i uważają ojca swego za tymczasowego kasyera, którego funkcję będzie miał zaszczyt objąć przyszły małżonek.

Rozumna, prawdziwie dystyngowana kobieta, do jakiej strefy towarzyskiej by nie należała, nigdy w podobny sposób postępować nie będzie: toaletę swoją zastosuje do środków, których może na ten cel użyć, nie czyniąc ujmy innym niezbędnym wydatkom.

Ubiór jej mniej więcej elegancki,  czasami nawet kosztowny, nie będzie nigdy posiadał cech wystawności lub wyrażał zamiaru chełpienia się nim.

Kobieta dystyngowana uwzględnia prawdziwym szykiem krój i barwy odpowiednie swemu wiekowi, ubiera się podług mody, nie naśladując wszakże wybryków ostatniej(…...)

Przedewszystkiem starajcie się moje panie o wytworzenie harmonii między dochodami i rozchodami, przeznaczonymi na wasze ubranie, nigdy to nie sprawi korzystnego wrażenia, jeśli kobieta rozporządzająca skromnemi setkami, zechce w stroju naśladować osobę, mogącą na ten sam cel wydać tysiące. Rozumna kobieta wystrzegać się będzie nawet podejrzenia, że chciała by tańszym materyałem i dodatkami naśladować wysoce modny, a nie dostępny dla niej z powodu swej kosztowności przedmiot stroju.

Gdy zmuszone jesteśmy ubierać się w suknie z materyałów tanich, co nawiasem mówiąc nie jest żadnym nieszczęściem, więc i inne części ubrania, jak kapelusz, okrycie i.t.d. nie mogą być kosztownemi.

Dobry krój, zręczny fason i gustowny dobór kolorów, złożą wcale wdzięczną całość, w każdym razie korzystniejszą, niż rażące we wszystkich szczegółach naśladownictwo."

Jest to fragment książki „Szyk! Czyli sztuka ubierania się gustownie : (poradnik dla kobiet) z 1890 r.  Tekst został skopiowany dokładnie z oryginału zgodnie z ówczesną pisownią.



 Strona z "Tygodnik Mód i Powieści : z dodatkiem illustrowanym ubrań i robót kobiecych. 1882, № 47 (25 listopada)" 

Można powiedzieć, że teks aktualny w każdym okresie historycznym, obecnie kochamy podróbki by nadążyć za trendami, ale często gryzie się to wszystko razem. Biegniemy na miasto w tenisówkach z chińczyka na ramieniu z podróbką drogiej torebki, od razu coś w tym nie gra i widać, że nas nie stać na tą torebkę i zapewne to nie oryginał.

Druga sprawa to zadłużanie się, niedojadanie, zaleganie z rachunkami tylko po to by mieć drogie i odpowiedniej marki ciuchy, jak dla mnie błazenada.

Ogólnie pęd bezrefleksyjny za nowinkami modowymi jest zły, bo często nawet nie zastanawiamy się czy to jest odpowiednie dla nas, obecnie bieganie w leginsach po mieście przez wiele kobiet nie patrzących czy mam odpowiednią sylwetkę do tego jest no cóż……….. i nie myślę wcale o kobietach mających obfite kształty, bo często im lepiej w tych rajtkach niż innym.

W Internecie jest wiele stron które pomagają nam określić nasz typ sylwetki, kolorystkę i dzięki temu nie wydając pieniędzy możemy sobie stworzyć odpowiedni dla nas styl.

Jeśli mamy odrobinę kasy możemy zgłosić się do osób zajmujących się tym profesjonalnie i uzyskać porady dotyczące naszego stroju, fryzury oraz makijażu.

Po co wydawać pieniądze podążając ślepo za modą kreowaną przez influencerki, kiedy to zupełnie nam nie pasuje i będziemy wglądać w tym niekorzystnie, a czasem nawet śmiesznie. Nie każdemu jest ładnie w obszernym płaszczu na przykład, albo w lokach na pół pleców.

Nie musimy zarabiać milionów by wyglądać z kasą, czasem wydane miliony nie wyglądają na nas tak byśmy wzbudzali podziw.

Moda to kapryśna panna i nie zawsze warto jej „słuchać”.  Nie jest to korzystne dla naszej kieszeni i wyglądu.


niedziela, 24 listopada 2024

Żywność na ziemi

 


„Gdyby wszystkich ludzi na świecie (9 000 000 000) ścisnąć obok siebie (4 osoby na 1 m2), cała ludzkość zmieściłaby się na wielkości półwyspu Istria- 3,5 tys. km²

Gdyby każdemu żyjącemu człowiekowi na świecie (9 000 000 000) przydzielono powierzchnię około 1000 m2, cała populacja ludzka zmieściłaby się na powierzchni Brazylii 8.510.000 km².

Gdyby każda czteroosobowa rodzina (9 000 000 000) miała powierzchnię około 700 m2 do uprawy własnej żywności, cała populacja ludzka zmieściłaby się na powierzchni odpowiadającej Iranowi 1.648.000 km².

Szacuje się, że w 2019 r. na świecie żyło 7,7 miliarda ludzi. Prawie całą niezbędną ilość warzyw dla czteroosobowej rodziny można wyprodukować w ogrodzie o powierzchni około 200 m2.

Wiadomo, że grunty orne zajmują dziś powierzchnię około 31 000 000 m2. Można by na tym obszarze uprawiać mnóstwo warzyw, które wyżywiłyby 155 miliardów ludzi!

Nie ma tu zbyt wielu ludzi! Jest więcej niż wystarczająco miejsca na wszystko z wyjątkiem chciwości!”

Znalezione w Internecie, nie udało mi się ustalić autora. Jeśli wiecie kto to napisał, podrzućcie to podam źródło. Ja znalazłam to z dopiskiem – autor nieznany.

Jak widać problem jest zgoła inny w temacie wyżywienia ludzkości.


A tak nawiązując do samowystarczalności. Jakie jest Wasze podejście do tematu?



Według mnie warto choć trochę uprawiać własnych warzyw, owoców lub ziół. Ja w zimie mam na parapecie pietruszkę na natkę, szczypiorek, bazylię oraz w kuchni kiełki. Myślę, że każdy kto ma choć niewielki parapet może cos dla siebie wyhodować. Wiem, zaraz ktoś powie a czy to się opłaca? Odpowiem tak w życiu nie chodzi tylko o kasę, czy posiadanie roślin zielonych niejadanych w domu się opłaca? Po za tym jak dla mnie to się opłaca, ja wysiewam sama zioła do doniczek, nie kupuje tych z marketów, nasiona wystarczają mi na długo, można się wymienić ze znajomymi, bo paczka to za dużo na jedną doniczkę.

Ogród warzywny na 200 m2

 



poniedziałek, 18 listopada 2024

Black Friday 2024

 


Listopad, listopad atakujących nas zewsząd promocji, słyszymy w radio, widzimy w telewizji, w gazetach, na bilbordach, w Internecie itd. Ciężko nie dostrzec różnych „super” okazji. Często są to naprawdę rozsądne promocje np. wyprzedaże sezonowe z okresu letniego, końcówki serii, promowanie portali sportowych, platform streamingowych itp.  Ale należy uważać by nie dać się nabić w butelkę.  Na pewno warto zastanowić się czego potrzebujemy, a nie chwytać wszystko bo niezła promocja, po co nam np. deskorolka jak na niej nie chcemy jeździć. Najlepiej zrobić sobie tak zwaną listę życzeń. Sprawdź w jakich są cenach przedmioty jakie chcesz nabyć by nie ulec emocją tylko wybrać najlepsza ofertę na „zimno”. Zastanów się ile chcesz wydać, by nie przesadzić w szale zakupowym i przepuścić więcej niż możesz wydać. Ja wcześniej jeszcze we wrześniu/październiku sprawdzam ceny tego co mnie interesuje by wyłapać praktyki podnoszenia cen by potem sztucznie zrobić promocję. Dużo ciekawych ofert można znaleźć w Internecie i warto przemyśleć zakupy online. Obserwuj produkty które Cię interesują bo promocja może być chwilowa. Warto wypatrywać różne interesujące nas promocje, nie poddawać się emocją, robić to z głową, dzięki temu czasem można naprawdę trafić coś w dobrej cenie.


Nam udało się zakupić wędzarnie w super promocji dzięki czemu zamiast wydać prawie 1700 zł, wydaliśmy 620 zł. Mąż ten sprzęt obserwował od wiosny, nasza wędzarnia już była w opłakanym stanie, pracowała uczciwie przez ponad 9 lat. Udało nam się też wyszukać kurtki firmowe softshell w promocji 60% przecena. Podchodziłam do tematu od prawie 2 lat, dzięki promocji kupiliśmy dla mnie i męża w cenie jednej. Owszem kurtki to nie jesienne nowości, ale nas to nie interesuje, takie kurtki mamy po 10 lat lub dłużej. Niestety moje się rozpadła na szwach, a męża przetarły rękawy, odsłużyły swoje i był już ich czas. Obecnie poluję na grę komputerową oraz prezenty gwiazdkowe dla rodziny.

A Wy jak podchodzicie do promocji  „Black Friday 2024” ? Oczywiście Black Friday to bardzo umowna ostatnio nazwa, bo promocje ruszają zaraz po 1 listopada. 




wtorek, 5 listopada 2024

Bezglutenowy/pszenny tort piernikowy

 


Kilka dni temu moja córka obchodziła dwudzieste urodziny, córka nie lubi ogólnie tortów, ale uwielbia piernik, pierniczki w każdej postaci, kocha cynamon, więc wpadłam na pomysł, że zrobię tort piernikowy, poskładałam przepisy i zrobiłam go, a potem zaskoczenie, w Internecie są gotowe przepisy na tort piernikowy, no szok, ale co tam na bezglutenowy nie było, więc nie wywarzałam otwartych drzwi. Jako bazy użyłam przepisu na świąteczny piernik i krem do tiramisu zaprawiłam cynamonem, ot cała moja mądrość. Przybrałam piankami z Lidla i posypką do ciasteczek.




Ciasto

100 g mąki ryżowej

50 g mąki gryczanej

50 g mąki ziemniaczanej

Jeśli wersja pszenna to 200 g mąki pszennej zamiast tych powyżej.

100 ml mleka (u mnie ryżowego)

100 g jogurtu

90 g masła/margaryny

70 g dżemu/powideł śliwkowych (ja dodałam dżem z czarnej porzeczki)

100 g cukru

60 g miodu

1,5 łyżeczki sody oczyszczonej

2-3 łyżki przyprawy piernikowej

1 łyżeczka cynamonu

1 łyżka kakao

W misce mieszamy wszystkie sypkie składniki- mąkę, przyprawy (przyprawa do pierników, cynamon), sodę, kakao. W garnuszku rozpuszczamy masło i dokładamy miód, cukier i dżem/powidła, wszystko rozpuszczamy na małej mocy, nie gotujemy. Do suchych składników dokładamy mleko, jogurt, jajka i razem mieszamy, następnie dodajemy masło z miodem, cukrem i powidłami/dżemem. Wszystko dokładnie mieszamy, można zrobić to łyżką, ja mieszałam rózgą. Wstawiamy na 45-55 minut do piecyka nagrzanego do 175 stopni, góra dół grzałka. Po upływie 45 minut sprawdzamy patyczkiem czy ciasto się już upiekło, czas zależy od piecyka u mnie wychodzi 50 minut. Po upieczeniu odkładamy ciasto na kratkę do wystudzenia, najlepiej na kilka godzin, ja piekę dzień wcześniej piernik nawet jak tylko przekładam dżemem lub powidłami i robię polewę czekoladową na święta.

Poncz do nasączenia ciasta robię przed kremem, by miał czas ostygnąć

U mnie to jedna kawa espresso, można przygotować ją z kawy rozpuszczalnej czyli mocna kawa w objętości 100 ml. Jak nie lubicie kawy to mocna herbata też jest ok, ja dodaję dwie łyżki cukru i 4 łyżki rumu ciemnego lub koniaku, a jeśli lubicie migdałowe smaki to świetnie pasuje likier amaretto.

Krem

500 g serka mascapone

200 ml śmietanki 30-36%

5 łyżek cukru pudru

1 łyżka cukru waniliowego

1 płaska łyżeczka cynamonu

Ubijamy śmietanę z cukrem pudrem i cukrem waniliowym na gęstą pianę, następnie dodajemy serek i cynamon wszystko razem ubijamy na wysokich obrotach.

Piernik dzielimy na trzy części, ja odwracam ciasto spodem do góry bo jest równy, dolną warstwę nasączamy 1/3 ponczu, następnie smarujemy kremem też używamy 1/3 części, nakładamy kolejną część ciasta i czynność powtarzamy, przy ostatniej części ogólnie jest podobnie jak przy poprzednich tylko krem rozsmarowujemy na bokach ciasta i na górze. Następnie przybieramy wedle uznania. Jeśli jest to ciasto świąteczne, to możemy całość posypać kakao, ale by zwiększyć efekt możemy poukładać wycięte z tektury/brystolu gwiazdki by nie sypać w te miejsca kakao i będziemy mieli białe gwiazdki na brązowym torcie, albo gwiazdki wysypać kolorową posypką możemy. Tort wyszedł smaczny, syn który ma urodziny (dwudzieste drugie) w grudniu poprosił o inwentyczny tort tylko nie z różowym przybraniem. Uważam mój eksperyment za udany.




 

 

 

 


środa, 30 października 2024

Jadłospis w październiku 2024

 


Ostatnio układaniem jadłospisów obiadowo-kolacyjnych zajmuje się u nas w domu  nasza dwudziestoletnia córka. Układa najczęściej nowy jadłospis na 10 dni. Wcześniej ja układałam, ale teraz mam już wyrękę i bardzo mi się to podoba. Pisanie planu posiłków na najbliższe dni pozwala lepiej stworzyć listę zakupów a co za tym idzie zmniejszyć marnowanie żywności oraz oszczędzać pieniądze bo idziemy kupić konkretne produkty na konkretne dania. Owszem bywają dni, że wpadniemy na obiad do rodziny lub zjemy zupełnie coś innego bo naszła nas ochota, wtedy jadłospis się przesuwa dalej. Produkty z krótszą datą przydatności do spożycia kupujemy jak najbliżej danego dnia w którym danie z nim występuje np. sałata, pieczarki ogólnie warzywa.




Poniedziałek

  • zupa pomidorowa z ryżem
  • pulpety w sosie koperkowy, ziemniaki gotowane, surówka z białej kapusty (kapusta z cebulką posiekane drobno, posolone i doprawione majonezem i pieprzem)

Wtorek

Środa

  • kapuśniak ze słodkiej kapusty
  • smażone, panierowane filety z kurczaka, zapiekane ziemniaczki w piecyku, surówka z kiszonej kapusty

Czwartek

Piątek

  • zupa ogórkowa z ziemniakami
  • pierogi ze szpinakiem i serem białym

Sobota

Niedziela

Poniedziałek

  • zupa jarzynowa z ziemniakami
  • kotlety rybne, ziemniaki, surówka z kiszonej kapusty 

Wtorek

  • zupa jarzynowa z ziemniakami
  • udka kurczaka zapiekane z ziemniakami w piecyku, surówka z kiszonych ogórków

Środa

 

Na śniadania zazwyczaj jadamy: jajecznicę, owsiankę, gofry, naleśniki (czasem z farszem który pozostał mi z pierogów), jajka na miękko, omlet na słono lub słodko.  Na drugie śniadanie różnie: kanapki, ciasto, koktajl białkowy, babeczki warzywne zależy jak nam wypadnie z czasem, czasem tylko jakieś owoce.

 

 

 

 


poniedziałek, 28 października 2024

Tarta ze szpinakiem

 


Ostatnio w promocyjnej cenie zakupiłam 4 paczki mrożonego szpinaku, lubimy szpinak w różnej formie – z pierogami, naleśnikami, jako dodatek do obiadu, z makaronem oraz w tarcie na kruchym cieście.

Ja robię taką tartę ze szpinakiem i serem feta. Jest bardzo sycąca, a dzięki temu rozgrzewająca. Oczywiście ser typu feta staram się upolować w dobrej cenie i kupuję wtedy 3-4 opakowania, bo ma on długą datę ważności.




Składniki na ciasto:

100 gram mąki ryżowej

100 g mąki gryczanej lub kukurydzianej

(Jeśli robimy wersję pszenną to używamy zwyczajnie 250 g mąki pszennej)

50 g skrobi ziemniaczanej lub tapioki

1 jajko

100 g miękkiego (czyli wyjmujemy wcześniej z lodówki by zmiękło)masła lub margaryny

Zagniatamy ciasto ze wszystkich składników, wylepiamy rozwałkowanym do rozmiarów naczynia które jest wysmarowane tłuszczem naczynie do zapiekania np. tarty  lub większą tortownicę wykładamy papierem i układamy rozwałkowane ciasto w niej. Odstawiamy na 30 minut do lodówki. Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i pieczemy przez 15 minut ciasto wyjęte z lodówki które była tam około 30 minut.

Składniki na farsz:

450 – 600 g mrożonego szpinaku

2 jajka

100 g sera typu feta

Ząbek czosnku

Mała cebula

2 łyżki oliwy/oleju

Sól i pieprz do smaku

Rozmrażamy szpinak, następnie obieramy cebulę i siekamy ja drobno, obieramy czosnek. Na patelni rozgrzewamy oliwę/olej i podsmażamy na nim cebulę szklimy ją (czyli jest taka jakby przezroczysta), pod koniec smażenia cebuli wyciskamy ząbek czosnku i smażymy chwilkę. Następnie dokładamy rozmrożony szpinak i smażymy do odparowania wody. Wyłączamy podgrzewanie i wlewamy uprzednio roztrzepane jajka i mieszamy ze szpinakiem, następnie dokładamy pokrojony w drobna kostkę ser, doprawiamy solą i pieprzem do smaku.  

Nadzienie wykładamy na wcześniej podpieczony spód i całość zapiekamy przez około 30 w temperaturze 180 stopni. Smacznego!


piątek, 25 października 2024

Czy polskie społeczeństwo biednieje?

 


Przez pewien czas nie polowałam na promocję, bo dużą cześć mojego czas poświęcałam na opiekę nad moim Tatą, obecnie od miesiąca przebywa On w szpitalu, jest w stanie bez kontaktowym, leży pod respiratorem.  

Mając więcej czasu dla siebie wróciłam do zakupów z promocji i mocno się zdziwiłam, że towary znikają szybciej niż przed wakacjami i to takie które nie były w kręgu zainteresowania „łowców” promocji. Pojechałam kupić mąkę ziemniaczaną w naszej diecie bez glutenu to istotna mąka więc cena obniżona o 1,2 zł była kusząca. Chciałam zakupić 10 kg to nasz  1,5 miesięczny limit zużycia, zaoszczędziła bym przy okazji innych zakupów całe 12 zł. Pojechałam do sklepu i zastałam niespodziewany dla mnie widok, ostatnią torebkę i to tylko dlatego została, bo była uszkodzona. Zapytałam obsługi sklepu i usłyszałam, że w około 2 godziny całość zniknęła. Zatem poszłam po mleko które miało być w promocji 3 + 3 gratis (dzieci zabierają koktajl białkowy na treningi więc na UHT mleko u nas jest zapotrzebowanie bo nie ma ryzyka szybkiego zepsucia się) i znowu niespodzianka został jeden karton. Dla mnie to zaskakujące, bo zazwyczaj znika masło, mięso, jajka, ale nie mąka i mleko. 




Przyznam, że dało mi to do myślenia i zaczęłam zgłębiać temat, okazuje się, że według GUS faktycznie polskie społeczeństwo mocno zubożało i jest to widoczne w badaniach, dodatkowo o 2% wzrósł poziom bezdomności. GUS podaje, że prawie co 15 Polak żyje w skrajnej biedzie, a niemal połowa walczy z problemami finansowymi. Zasięg ubóstwa skrajnego zwiększył się z 1,7 mln w 2022 r. do 2,5 mln w 2023 roku i nadal rośnie. Ponad 17 mln Polaków żyje poniżej minimum socjalnego (dane z 2024r.). 

Gdy dotarłam do danych potwierdzających moje obserwacje zaczęłam na ten temat rozmawiać ze znajomymi i co usłyszałam – koleżanka w styczniu straci pracę po 20 latach zatrudnienia w jednej firmie mając 49 lat (bardzo trudna sytuacja) niestety zwolnienia u niej w korporacji wynoszą około 1200 osób, kolejny znajomy  utraci pracę w marcu po 3 latach zatrudnienia u niego wymówienie otrzyma 600 osób (firma zmienia kraj), inna znajoma pracująca w Poczcie Polskiej również straci prace po 12 latach zatrudnienia. To są ludzkie dramaty, problem z zatrudnieniem. 

Wizję zasobności społeczeństwa ostatnio przyćmiły mi media społecznościowe na których kreowany jest luksus i dobrobyt podparty nieustającym szczęściem i pasmem powodzeń. Nie miałam czasu na refleksję i spojrzenie na to co dzieje się za drzwiami mojego domu, moja codzienność składała się na stały rytuał bez czasu na śledzenie sytuacji społecznej i pochyleniem się nad problemami przyjaciół i znajomych. Czuję się zawstydzona takim wywiedzeniem tylko własnego czubka nosa i przepraszam wszystkich. Niech moc będzie z Wami i uda Wam się poukładać finanse, prace i swoją codzienność. Chyle czoła przed Wami jesteście dzielni!! 


Jak wyglądają Wasze finanse, praca? Lepiej, więcej perspektyw, czy trudniej?


poniedziałek, 14 października 2024

Carpe diem!

 


Życie płynie w powolnym tik tak. Od 3 tygodni mój Tata jest w szpitalu na OIOM, leży podłączony do respiratora, bez kontaktu, zupełnie nie reaguje na otoczenie. Próby odłączenia Go od respiratora nie udają się, jest niewydolny oddechowo, po 24 godzinach drastycznie spada saturacja. Powstał u Niego problem z wiotkością krtani i nie jest w stanie poradzić sobie z przełykaniem, lekarze mówią, że trzeba będzie karmić Go dojelitowo. Ogólnie Jego stan jest ciężki.




Każdy obcy telefon podnosi nam ciśnienie i powoduje wahanie czy odbierać, czy trwać w niewiedzy.

Jak bardzo nieprzewidywalne jest „jutro”, jednego dnia całą noc śpiewał, a drugiego saturacja 65 i zerowy kontakt, podróż do szpitala, respirator.

Carpe diem! Jeśli chcemy kogoś przytulić, powiedzieć mu coś miłego nie odkładajmy tego na kiedyś. Nie odkładajcie życia na potem, bo potem to zbyt daleko i nieprzewidywalne jest.


czwartek, 3 października 2024

Październik miesiącem oszczędności

 


„Październik miesiącem oszczędności” tak mawiano nam w szkole gdy propagowano w okresie PRL-u oszczędzanie na książeczkach SKO, a dorośli mieli oszczędzać na książeczkach PKO. Dla naszych słowiańskich przodków w miesiącu tym ludzie przygotowywali się do nadchodzącej. Sumując każda epoka niosła podobny wymiar odkładaj, zbieraj, zabezpiecz się. Ja z mężem często właśnie w październiku robię podsumowanie naszego roku, z punktu widzenia roku numerologicznego to 3 września rozpoczął się kolejny rok, zatem to odpowiednia pora na refleksje nad naszymi finansami.




Ogólnie od dawna trzymamy się kilku zasad i od dłuższego czasu całkiem dobrze nam to wychodzi. Jakie to są zasady? Już Wam opowiadam jak to u nas jest i jak nam to wychodzi.

    Pilnowanie by nie ponosić kosztów utrzymania konta bankowego i opłat za użytkowanie kart płatniczych. Banki mają swoje wytyczne i każdy zupełnie inne jeśli chodzi o opłaty za karty płatnicze, jeden bank oczekuje np. 6 płatności, inny kwoty 300 zł, to wszystko jest w regulaminie i warto go przeczytać. My dokładnie pilnujemy by dotrzymać warunków i nie ponosić z tego tytułu kosztów które w skali roku nie wyglądają już tak banalnie. Druga sprawa to koszt wypłat z bankomatu, kasy sklepu itp. Każdy bank ma różne warunki. Przyjmijmy, że koszt utrzymania karty to około 8 zł miesięcznie, nie wypłacamy z bankomatu gotówki mamy w domu 3 karty i nie spełniamy co miesiąc warunków które zwalniają nas z opłat, powstaje kwota 288 zł rocznie. Ja mam za to 2 wizyty u fryzjera i starczy na kawę jeszcze. Po co zatem mam oddawać te pieniądze?

    Kontrolujemy nasze subskrypcje, staramy się utrzymywać ich tyle ile naprawdę używamy. Kiedyś kupowaliśmy dostęp do Gazety Wyborczej której potem nie czytaliśmy systematycznie, płaciłam za dostęp do portalu z sesjami jogi (ćwiczyłam raz w miesiącu), mieliśmy kilka platform streamingowych, ale kiedy to wszystko obejrzeć?  Obecnie nie mamy prenumerat gazet, portali do ćwiczeń, a co do platform streamingowych to trzymamy się jednej i zmieniamy co jakiś czas, np. mieliśmy Netflixa obejrzeliśmy intersujące nas pozycje i zmieniliśmy na Disney+, wcześniej mieliśmy Amazon Prime, ale to tak wyszło przypadkiem nam, a kwota nie była duża za cały rok chyba coś koło 60 zł zapłaciliśmy. Płacimy co roku za Allegro Smart, bo mamy wymierne korzyści, większe niż poniesiony koszt.

    Zasadniczo nie kupujemy książek, staramy się korzystać z biblioteki lub wymiany ze znajomymi. Ale są książki które zwyczajnie trzeba kupić, najczęściej są to pozycje edukacyjne. Mamy sporo książek w domu, klika regałów, ostatnio robiliśmy porządki i oddaliśmy sporo do książkodzielni, sprawdzałam, po 24 godzinach większości już nie było, czyli nie utknęły tam. Czasem oddawaliśmy do biblioteki, zwłaszcza książki dla dzieci lub oddawaliśmy dzieciom znajomych. Ale staramy się wydawać jak najmniej na czytelnictwo, aczkolwiek czytamy dużo. Korzystamy z trzech bibliotek i zawsze znajdziemy coś ciekawego dla nas.

    Ubrania i obuwie. Ubrania nie kupujemy zbyt często, jeśli to szukamy dobrej jakości i to wcale nie oznacza drogich i markowych, dla nas ważny jest skład i jakość uszycia a nie metka. Ostatnio kupiłam wiskozowy sweterek za całe 79 zł, bawełnianą koszule damską z haftem za 119 zł, jeansy kupuję z wysoką zawartością bawełny, bo przy innych mam wysypkę na udach, ale nosze je naprawdę wiele lat, mam jedna parę która ma około 15 lat. Nie wydajmy dużych kwot na ubrania, ale też nie łapiemy najtańszych bez sprawdzenia jakości. Obuwie, tak na obuwie wydajemy sporo, ale nie kupujemy ich dużo, za to nosimy długo. Mam buty trekkingowe od 9 lat, buty jesienne od 4, kozaczki od 6 lat. Kupujemy modele klasyczne, wysokiej jakości, tanio nie jest, ale wygoda, jakość są tego warte. Myślę, że w rozliczeniu na okres użytkowania naszego obuwie ogólnie wychodzą rocznie na bardzo tanie zakupy. Nie wyrzucamy jedzenia, to tak jakby wrzucać pieniądze do kosza na śmieci.

    Żywność. Staramy się kupować jak najtaniej ale dobrej jakości, jak już nie raz pisałam szukam promocji np. na kurczaka zagrodowego, jajka z wolnego wybiegu lub eko. Ostatnio kupiłam jajka od zielononóżek w cenie z wolnego wybiegu. Poluję na promocje masła, oliwy znanych mi marek. Oliwę do smażenia kupuję przez Internet wychodzi taniej.  Poluje na promocje parówek z 100% mięsa, takie z prostym składem bo najstarszy syn lubi.

Oj rozpisałam się i to strasznie, u nas rozmowy o finansach są częste i tak jakoś lubię o tym pisać.  Staramy się szanować nasze pieniądze i nie wydawać ich bezmyślnie, nikt nam ich nie daje za darmo bez pracy i dlatego analizujemy nasze wydatki.


czwartek, 26 września 2024

Zapiekanka wiejska - klasyczne angielskie danie

 


Pogoda za oknem się zmienia, potrawy na talerzu też. Jesienią lubimy dania ciepłe, rozgrzewające i bardziej energetyczne. Nie mogło zatem zabraknąć zapiekanki wiejskiej na naszym stole. My uwielbiamy i chętnie ją robimy na ciepłe kolacje lub spotkania ze znajomymi. Takie danie pojawia się w każdym angielskim domu.




Składniki:

  • 700 g mielonej wieprzowiny lub wołowiny/indyka
  • 2 łyżki oleju
  • 1 średnia cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżka mąki pszennej/ryżowej
  • 1 szklanka wody lub rosołu
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 1 średnia marchewka
  • ½ łyżeczki soli
  • pieprz czarny
  • 6 średnich ziemniaków
  • 4 łyżki masła

 

Na patelni lub w garnku z grubym dnem obsmażamy mięso aż będzie takiej jakby chrupiące, odsączamy tłuszcz, odkładamy mięso na talerz i wycieramy patelnię ręcznikiem papierowym. Wlewamy olej podgrzewamy i wrzucamy cebulę posiekaną w kostkę. Podsmażamy na złoto i dodajemy czosnek przeciśnięty lub bardzo drobno posiekany/starty. Jak poczujemy zapach czosnku przekładamy na patelnię/garnek mięso, posypujemy mąką i dokładnie całość mieszamy, dolewamy wodę lub rosół/bulion. Dodajemy marchewkę obraną i startą na grubych oczkach, sól i pieprz. Jak zacznie się gotować zmniejszamy moc podgrzewania i gotujemy około 15 minut aż marchewka będzie miękka. Następnie dodajemy koncentrat pomidorowy i wszystko dokładnie mieszamy oraz doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Sos powinien być gęsty.

Ziemniaki obieramy kroimy w ćwiartki i gotujemy w osolonej wodzie tak by ziemniaki były tak jakby trochę zbyt mocno ugotowane, rozpadały się. Odcedzamy i dodajemy masło (można dodać mleko ze śmietanką ½ szklanki), całość ubijamy dokładnie tłuczkiem do ziemniaków na gładką masę.

Przekładamy mięso do naczynia żaroodpornego średnica około 23-26 cm. Układamy ziemniaki łyżką na mięsie końcem łyżki możemy uformować fale na powierzchni lub odcisnąć kratkę widelcem (to tylko dla efektu wizualnego, sposób ułożenia ziemniaków nie wpływa na smak)

Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 175 stopni przez 45 minut. Smacznego!!


wtorek, 10 września 2024

Nasza codzienność

 


Pytacie co u nas? Czemu tak poważnie? Czemu nie piszę?

U nas dość trudna codzienność, od miesiąca mój ojciec leży, trzeba Go nakarmić, przewinąć, napoić, umyć. Cały dzień śpi, nawet w czasie karmienia nie otwiera oczu. Ogólnie mówiąc mam niemowlę w domu tyle że rozmiarów dorosłego. Jada tylko przecierane zupki, kaszki dla dzieci, poimy przy pomocy kisielu lub galaretki bo płynem się krztusi. Mówi na mnie mama, czasem nazywa mnie imieniem żony lub jednej z Jego sióstr, córką jestem bardzo, bardzo rzadko. Tak nam mija dzień za dniem, na opiece nad ojcem moim. Najstarszy syn (upośledzenie umysłowe, głęboki niedosłuch, autyzm) źle to znosi, pojawiły się zachowania agresywne, problemy ze snem. Jesteśmy zmęczeni, sami nie mamy po 20 lat, dodatkowo problemy z likwidacją firmy, zdrowiem męża itd. Usiłuję znaleźć przestrzeń dla siebie w tym wszystkim, uciekam do kolorowania mandali, robótek na drutach, czytania książek. Staramy się ocalić naszą rodzinę by zmęczenie, stres nas nie pokonało. Mamy problem z codziennością, dwójka młodszych dzieci pracuje i uczy się, a po za tym mają własne życie treningi, kurs nauki jazdy, znajomych. Często nie mamy możliwości wyjść z mężem nawet razem na zakupy bo musi ciągle być ktoś w domu. Teraz nie ma już opcji jak wcześniej na wyjazdy ja z córką lub mężem bo i ja i mąż jesteśmy niezbędni w domu. Ot i cała przyczyna mojego nastroju….. Pozbieram się, jak zawsze, tyle razy już wstawałam z kolan, że mam wprawę, damy radę!!





wtorek, 3 września 2024

Nasz mini ogródek w tym roku

 


W tym roku z ogrodnictwem u nas słabo, owszem obrodziły jabłonki, winogrona, aronia i jest ich naprawdę dużo (zebraliśmy już 3 wiadra jabłek).  Słabo obrodziły nam porzeczki, borówki i maliny niestety nie zadbaliśmy o nie dobrze jesienią, malin nie podcięliśmy, borówek nie nawieźliśmy więc mamy co mamy. 

Co do warzywnika, ostatnie 2 lata uprawiał warzywa mój tato, my zrezygnowaliśmy z własnej uprawy. W tym roku z racji, że tato już nie jest w stanie zupełnie zająć się choćby roślinką na parapecie (jego demencja powoduje, że podlewa rośliny jak mu się przypomni,  zapomina, że już podlał, w ten sposób zalał koperek w skrzyni która stała na tarasie i miał się nią opiekować (chodziło nam by miał jakieś zajęcie)) podjęliśmy  minimalistyczne uprawy – zioła w donicach, ziemniaki w workach i pomidory zwykłe i koktajlowe w donicach. Pierwszy raz uprawiamy pomidory na grządce permakulturowej, jest duże to dla nas zaskoczenie, bo bezobsługowo rosną piękne, zdrowe pomidory bez żadnych oprysków. W przyszłym roku zwiększymy ilość takich grządek, myślę, że całą włoszczyznę zasieję i buraki.

W tym roku z przetworów powstają tylko przeciery z jabłek, dżem czarnej porzeczki, wino z czerwonej porzeczki. Teściowa z naszych malin oraz derenia zrobiła sobie nalewkę na zimę. Może uda się zebrać trochę owoców dzikiej róży to do kolejnych przecierów z jabłek dodamy. Mam sporo pozostałości przetworów z zeszłego roku, dorobię tylko jeszcze przecierów pomidorowych i soków z aronii.


 Koktajlowe pomidorki gruszkowe


czwartek, 25 lipca 2024

Szacunek do własnych pieniędzy to stan umysłu i sposób życia

 


Wiele osób pyta mnie jak zacząć, jak zmniejszyć wydatki, jak patrzeć na swoje finanse, jak nabrać do nich dystansu?  Dla mnie życie nazwijmy to oszczędne to stan umysłu/sposób życia, to tak jak z odchudzaniem, jeśli tracimy 30 kg z naszej wagi to nie wracamy natychmiast do objadania się, musimy już być uważni przez całe nasze życie (80% dieta i 20% aktywność fizyczna). Nie da się schudnąć raz na zawsze i jeść dalej jak przed dieta i nie robić nic jak w czasie gdy byliśmy otyli. Podobnie jest z naszymi finansami, szacunku i rozważnego nimi dysponowania trzeba się nie tylko nauczyć, ale i poczuć to. Wyobraźcie sobie, że macie ogromne długi, spinacie się i dzięki ciężkiej pracy, minimalizacji wydatków spłacacie wszystkie zadłużenia i co w kolejnym miesiącu wydajecie wszystko i zaczynacie życie na maksa bez refleksji dla waszych wydatków? Aby żyć beztrosko i nie martwić się o finansowe jutro trzeba zupełnie zmienić swoje podejście do pieniędzy. Odkładanie, inwestowanie, tworzenie poduszki finansowej wiele osób traktuje jako ostatnią pozycję w planowaniu swoich finansów, co jest ogromnym błędem, to powinna być jedna z pierwszych pozycji po zapłaceniu rachunków, niemal traktowana jak jeden z nich obowiązkowo! Dopiero jak nam zostanie jakaś kwota po opłaceniu rachunków, odłożeniu/ zainwestowaniu możemy dalej planować wydatki, nie odwrotnie. Kolejna rzecz, że wiele osób bardzo mało inwestuje we własny rozwój, kształcenie odsuwamy to na kiedyś tam, a to jest błąd bo dzięki np. lepszej, większej znajomości jeżyków obcych możemy zdobyć lepszą prace i zarabiać więcej, robiąc dodatkowe specjalizacje również, im bardziej jesteśmy uniwersalni tym łatwiej o awans. Zatem inwestowanie w siebie, swój rozwój to bardzo ważny element naszych stanu naszych finansów. Niektóre szkolenia/kursy są oczywiście nie w celu podniesienia naszych kwalifikacji, ale np. by zrozumieć siebie, by wyciszyć się, hobbystyczne, ale i one mogą okazać się niespodziewanie ważne dla naszej kariery.  Jeśli chcemy mieć dobre, uporządkowane relacje z własnymi pieniędzmi musimy już przez całe życie pielęgnować ten związek. Pamiętać ile włożyliśmy wysiłku w zdobycie tych pieniędzy, mieć poduszkę finansową, inwestować, a potem dopiero wydawać.  Ostatnimi laty rynek pracy przechodzi dość intensywną transformację, pojawiają się nowe wymagania, nowe zawody, nowe możliwości, a jednocześnie grupowe zwolnienia, upadek małych i średnich firm, ostatnio niektóre korporacje przenoszą swoje placówki z Polski do innych krajów, dużo się dzieje na rynku pracy, trzeba być zabezpieczonym i jednocześnie elastycznym by szybko reagować na zmiany, mając czas i zasoby by nie rzucać się na pierwszą z brzegu posadę. Według mnie nie powinno się po wyjściu z długów wracać do rozrzutnego stylu życia bez budowania przyszłości, pamiętajmy, że człowiek jest w stanie wydać każdą kwotę, po każdej podwyżce wzrasta nasz styl życia i pochłonie wszystkie nasze zasoby, to od nas zależy  kiedy uznamy, że jest dobrze. 



Takie jest moje zdanie i moja filozofia życiowa, nie żyję rozrzutnie bo spłaciłam długi, żyję rozsądnie, mam momenty szaleństwa, ale to tak jak na diecie czasem zjedzone ciastko z kremem nam nie zaszkodzi, pod warunkiem, że to czasem nie jest co drugi dzień.


poniedziałek, 22 lipca 2024

Jaki model życia wybraliście?

 


Czy pamiętacie jeszcze jakie macie marzenia? Nie te które podpowiadają nam inni, że powinny być naszymi marzeniami by czuć się dobrze w towarzystwie. Chodzi mi o te Wasze marzenia, cele jakie mieliście od dawna. Czy współczesny świat pozwala marzyć, czy tylko wciska bezlitośnie w jakieś normy, oczekiwania i stereotypy? Jak wielu z Was ma siłę by bronić się przed tym i podążać za własnymi marzeniami nie oglądając się czy inni akceptują Wasze decyzje? Czy potraficie oddzielić presję społeczną od własnych pragnień? Jak wiele osób potrafi powiedzieć głośno – mnie pasuje życie w kawalerce i rower, bo mam inne plany na wydawania własnych pieniędzy chce malować, podróżować poznać życie tubylców, rzucić pracę na rok i zwiedzać albo przejść na emeryturę w wieku 40 lat. Ile osób ma odwagę na odmienny model życia?



Nosicie firmowe ciuchy, kupujecie mieszkania, drogie samochody, wysyłacie dzieci na mnóstwo dodatkowych zajęć, czy dlatego bo Wy tego pragniecie, marzycie o tym? Czy dlatego bo inni tak robią i nie chcecie odstawać? Jak wielu z Was tak zupełnie poddaje się presji – zakłada rodzinę mimo, że chciałby być sam, przywołuje na świat dzieci, kończy studia, ……?

George Fooshee...stwierdził: „Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy”

Bycie biednym w dzisiejszych czasach jest niemodne. Czy te wszystkie ubrania, błyskotki, gadżety, wizyty w salonach fryzjerskich, kosmetycznych są naprawdę Wam potrzebne?  Nie chodzi o to by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady i oddać się medytacji i zbieraniu korzonków, ale by żyć w zgodzie z samym sobą.


"Chcesz być szczęśliwy
czy chcesz wyglądać na szczęśliwego?
Nieważne, co świat ma do powiedzenia w sprawie
twojego szczęścia
Bądź wierny sobie i odkryj,
czego sam naprawdę potrzebujesz."
Nie dajmy się ponieść iluzji i zaufać tylko temu co widzimy, kreowanie fałszywego szczęścia i sukcesu dziś jest w modzie. Lepiej być modnym czy szczęśliwym? Sam wybieraj.

czwartek, 18 lipca 2024

Urlop, urlopik.......

 


Sezon urlopowy w pełni, co rusz jacyś znajomi na wyjeździe, jedni w kraju inni zagranicą a jeszcze inni z braku urlopu szukają rozrywek w mieście. U nas w tym roku trochę trudniej zaplanować jakiś wypoczynek, bo od 4 miesięcy mieszka u nas mój Ojciec który ma starczą demencję i bywa różnie w codzienności. Spróbowaliśmy wyjazdu w góry razem z nim na tydzień, niestety  niełatwe to zadanie i nie będziemy już próbować takich wyczynów, chyba, że coś się zmieni. Nie będę rozpisywać się na temat naszego wyjazdu, bo nie o tym chciałam. Zatem skoro nie da się dłuższy wyjazd, a każdy z nas tym bardziej w zaistniałej sytuacji potrzebuje odpoczynku/resetu to wymyślamy różne alternatywy. Możemy jechać w różnych konfiguracjach np. ja z mężem i starszy syn, ja z córką. Młodszy syn już sam sobie organizuje wypoczynek letni wraz ze znajomymi. W domu do pomocy przy wieczornej kąpieli musi być jeden facet by dziadkowi pomóc, więc zostaje albo młodszy syn, albo mąż. Ja tym razem, chyba pierwszy raz w życiu mogę wyjechać za każdym razem. Córka ma 20 lat, młodszy syn 22, najstarszy 27, ale jest niepełnosprawny. Zatem jeździmy na krótkie wypady, okazuje się, że można znaleźć całkiem fajne warunki za niewielkie pieniądze. Ostatnio byliśmy z mężem i starszym synem w Kielcach, wynajęliśmy pokój z aneksem kuchennym na 3 noce (wcześniej na 2 noce po za sezonem nad morzem), zabraliśmy domowe posiłki za pasteryzowane (nasza dieta to trudny temat) do tego produkty na śniadania i kolacje i świetnie się bawiliśmy przez te dni. Nie musiałam nic gotować, tylko podgrzewałam. Koszt wyszedł niewielki, codziennie mieliśmy bezpłatny koncert bo akurat odbywał się Międzynarodowy Przegląd Twórczości Harcerskiej i Młodzieżowej (lubimy, to nasze klimaty), do rynku mieliśmy niedaleko gdzie były koncerty. Po za tym zaplanowaliśmy kilka atrakcji i dzięki temu może w krótkim czasie, ale za niewielkie pieniądze udało nam się podładować „akumulatorki”. Za dwa tygodnie jadę z córką do Torunia na 2 noclegi (wcześniej byłyśmy w Krakowie na 3 noce), potem znowu w trójkę jedziemy na 2 noce by pochodzić po Jurze. Dzięki temu mamy co chwilkę rsecik, nie czujemy się zamknięci i przygnębieni sytuacją. Nie wydajemy fortuny, ale jednocześnie ciągle się coś dzieje. Zawsze zabieramy własny prowiant i w drogę. Jest to jakaś alternatywa dla osób które nie mogą wyrwać się na urlop z różnych powodów, a tak można ruszyć w piątek po pracy i wrócić w niedzielę. Wiem doskonale, że najlepiej wyjechać na 2 tygodnie, z wyżywieniem itd. Ale jak to mawia się „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma” Trzeba cieszyć się z drobiazgów, bo fanfary mogą nie nadejść latami i będziemy tylko popadać w przygnębienie i odkładać cieszenie się życiem do czegoś wielkiego co może nie nadjeść zbyt szybko. My staramy się dostosowywać do warunków i czerpać z nich ile się da.  Łapcie chwile, nie warto się umartwiać nad tym czego nie mamy, doceńmy to co możemy mieć, przeżyć i zobaczyć.



czwartek, 25 kwietnia 2024

Jadłospis taki jak inne

 


Jadłospis u nas to podstawa, bez jadłospisu robienie zakupów to wyprawa partyzantki bez dowódcy na bitwę. Nie chodzi tu o planowanie dla planowania, ale panowanie nad zasobami, niemarnowaniem żywności, oraz naszych pieniędzy i jak najlepsze wykorzystanie naszego czasu. Jeśli jeszcze nie robicie jadłospisów to polecam zacząć, ułatwia to wiele, nie myślimy co dziś na obiad, nie robimy zakupów z łapanki, możemy sprawdzić gdzie taniej kupimy produkty potrzebne nam do dań które wcześniej zaplanowaliśmy, przyczyniamy się planecie i naszemu portfelowi nie wyrzucając jedzenia. Ja robię to od lat, po zrobieniu jadłospisu przeglądam zasoby lub robię jadłospis według tego co posiadam, a następnie wpisuję na listę zakupów to czego mi brakuje.

Ostatni jadłospis napisał mój mąż, bo ja byłam zajęta, czasem pisze córka, a zazwyczaj robimy to razem.




Poniedziałek

Zupa brokułowa z jajkiem na twardo

Naleśniki z nadzieniem z kapusty kiszonej i pieczarek zapiekane w piecyku

Wtorek

Zupa brokułowa z jajkiem na twardo

Filety z kurczaka w sosie korzennym, ryż, surówka z białej kapusty z rodzynkami

Środa

Krupnik

Jajko sadzone, ziemniaki, gotowana marchewka

Czwartek

Krupnik

Pulpety rybne w sosie koperkowym, ryż, ogórek kiszony

Piątek

Zupa ogórkowa

Pierogi z nadzieniem ruskim polane duszoną cebulka na maśle

Sobota

Zupa ogórkowa

Pizza domowa u nas będzie taka 

Niedziela

Rosół z makaronem

Udka bez kości grillowane, frytki, surówka z czerwonej kapusty

Poniedziałek

Pomidorowa z ryżem

Kluski śląskie, sos pieczarkowy, buraki zasmażane

Wtorek

Zupa jarzynowa

Kotlety mielone wołowo-drobiowe, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej

Środa

Zupa jarzynowa

Naleśniki z białym serem i rodzynkami

 Powyższy jadłospis nie jest wytyczną dietetyczną, zawiera dania które lubi moja rodzina, dostosowany jest do naszych alergii i innych wymogów żywieniowych. 

wtorek, 23 kwietnia 2024

Panowanie nad czasem?!

 


Ostatnio naprawdę mam mało czasu, sześć osób w domu plus pies robią niezły bałagan. Cztery z sześciu pracują lub przebywają w domu więc ma kto robić bałagan. Wcześniej łazienki sprzątałam dwa razy w tygodniu teraz 4-5 zależy jak wyjdzie. Pościel zmieniam jak zawsze co dwa tygodnie, mam taki defekt, że pościel prasuję z dwóch powodów moje samopoczucie i uważam, że gładka powierzchnia jest bardziej odporna na utrzymywanie się roztoczy, więc prasuję co dwa tygodnie 6 kompletów pościeli. Wcześniej ręczniki po zmianie wchodziły na raz do pralki, teraz już nie (mam 8 kg załadunku pralkę). Zaskoczona jestem jak bardzo się zmienia sytuacja gdy przybędzie jedna dodatkowa osoba, druga zmieni pracę na zdalną i nagle jest więcej sprzątania i prania jak bym miała ze 3 więcej w domu. Od przyszłego tygodnia w domu będzie więcej czasu spędzała córka bo właśnie kończy liceum, zatem już 5 osób będzie w domu na stałe, a tylko jedna codziennie wychodząca do pracy. Pies z racji tego, że teraz częściej biega po ogrodzie wnosi więcej piachu. Normalnie czuje się jak sprzątaczka na etacie, zwłaszcza, że najstarszy syn (autysta) sporo spędza czasu na podłodze, więc musza one być czyste. Mój dzień muszę dokładnie planować, codziennie tworzyć plan zajęć na jutro.  Dodatkowo mój Tato (alzheimer) wymaga różnych badań i wizyt lekarskich, więc też mój czas jest mocno napięty. Owszem pomagają mi domownicy, ale jednak tej pracy jest więcej, a trzeba jeszcze zarabiać pieniądze, więc każdy musi lawirować w tym swoim planie. Zarządzanie czasem teraz to podstawa działania, bez tego powstanie chaos, każdy z domowników ma swoją aplikację w telefonie „lista zadań” by panować na własnymi sprawami i uwzględniać domowe i innych członków rodzinny. Czuję się jak bym znowu miała małe dzieci i woziła je na różne zajęcia dodatkowe, odbierała ze szkoły i musiała się wyrobić ze wszystkim. Na nowo uczę się tego, by nadal ocalić czas tylko dla siebie, by dbać o swoje pasje i czas odpoczynku.



Przepraszam, że pisze niezbyt często, to też musze ułożyć w swoim planie tygodniowym. Nadal trwam przy zakupach oszczędnych i wyszukiwaniu promocji, nadal układam jadłospisy i robię listę zakupów, nadal nie wydałam nic na zakup książek i odzieży po za zakupami dla Taty w celu odświeżeniu mu bielizny, oraz butów na wiosnę.

A jak Wam się udaje panować nad czasem, macie jakieś dobre rady jak dobrze planować swój czas?


poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Dajecie 100% wiary w to co pokazują Wam w mediach społecznościowych?

 


Wielu psychologów i psychiatrów bije na alarm w sprawie mediów społecznościowych. Twierdzą oni, że są to częste przyczyny depresji, samobójstw, nerwic u młodych ludzi. Ja osobiście bym nie szufladkowała tylko młodych ludzi, bo według moich obserwacji wiek nie jest wyznacznikiem. Może dlatego statystyki wskazują na młodych ludzi bo jest ich statystycznie więcej w sieci niż osób po 45 roku życia.  Jeśli już specjaliści wskazują  social media jako jedną z przyczyn problemów emocjonalnych to może warto przystanąć i się zastanowić nad zjawiskiem by uniknąć tego zła/pułapki/uzależnienia?  Pomyślmy zatem co widzimy przeglądając np. FB? Na profilach naszych znajomych (Oczywiście nie wszystkich, jak zawsze są wyjątki od reguły) głównie królują wspaniałe nowiny i ich nieprzeciętne osiągnięcia, widzimy życie pełne sukcesów, o porażkach niewielu pisze, chyba, że zbiera kasę na ten cel lub pragnie zdobyć nasze zainteresowanie. 




W zeszłym roku zrobiłam malutki eksperyment na moim profilu społecznościowym, wstawiałam zdjęcia zrobione głównie w czasie spacerów, wycieczek rowerowych, wypadów w okolicy. Często nie pisałam nic, a jak byłam na wycieczce pisałam słowo „urlopik”. Dla mnie czas gdy się relaksuję jest urlopem, jak w tym memie – kobieta na wizycie u psychologa twierdzi, że przyszła tylko poleżeć w ciszy, nie ma żadnych problemów. Wstawiałam sporo zdjęć bliżej nieokreślonych miejsc, a między nimi kilka z urlopu tygodniowego. Co się wydarzyło – usłyszałam, że nie wiedzą jak ja to robię bo całe lato jestem na urlopie, skąd biorę na to kasę  i czas. Jedna osoba zapytała skąd jest zdjęcie, odpisałam zgodnie z prawdą, nikt więcej nie pytał. Czyli przyjmujemy bezrefleksyjnie to co widzimy, robimy własne założenia i dopisujemy własne wyobrażenia i historie. Sama łapię się często na tym, że nie wynikam w to co podaje mi autor zdjęć. Jedna moja znajoma zrobiła cos zupełnie innego, wstawiła nigdy niepublikowane zdjęcia z wyjazdów zagranicznych z kilku lat, ludzie gratulowali jej wspaniałej pogody, a zdjęcia były z lata w Belgi wstawione w styczniu. Ona po prostu wstawiła zdjęcia i nie napisała nic, chciała dowiedzieć się jak reaguje otoczenie na to co widzi, to ona zainspirowała mnie do zeszłorocznego eksperymentu. Sama nie raz myślałam oglądając profile znajomych – ale ma fajnie, kolacja w restauracji co tydzień, wypad na weekend co tydzień, wakacje dwa razy w roku zagranicą, ale czy była to prawda? Nie zapytałam, było mi głupio pytać i wnikać. Obecnie przestałam od dłuższego czasu publikować i oglądać/podglądać, skupiam się na swoim życiu, na znajomościach w realu. Jak mam czas wolę poczytać książkę, obejrzeć film lub pograć w planszówkę z bliskimi. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile czasu można oszczędzić nie wtykając nosa w cudze życie, o zdrowiu psychicznym i dobrym samopoczuciu nie ma co wspominać. Wiem, wiem takie dziwadełko ze mnie, mam limity które sobie wyznaczyłam sama – co drugi dzień 15 minut skrolowania i koniec. Oczywiście samo przeglądanie to nie jedyny problem, wiele osób uzależnia się od reakcji na ich publikacje, jeśli ich nie ma odpowiednio dużo, popadają w stan przygnębienia. Kolejna sprawa to mechaniczne wstawianie na zasadzie podaj dalej bez weryfikacji informacji np. zbiórka pieniędzy która dawno została zakończona. 

Proszę byście pamiętali, że to jest moja opinia, nikomu nie narzucam niczego.

Każdy ma prawo do własnych osobistych spostrzeżeń. 

A jak jest u Was, dajecie 100% wiary w to co pokazują Wam w mediach społecznościowych?