poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Karmić ciało czy algorytm? O modnych i niebezpiecznych dietach

 


Jak wiecie, interesuję się wpływem żywności na zdrowie i samopoczucie człowieka. Przez wiele lat, we współpracy ze specjalistami, dochodziłam do diety odpowiedniej dla naszej rodziny – takiej, która nie szkodzi, ale zaspokaja potrzeby organizmu w białko, witaminy i mikroelementy.

Nasza piątka ma różnego rodzaju przeciwwskazania zdrowotne, a gotowanie osobno dla każdego byłoby po prostu niedorzeczne. Dlatego tak ważne było dla mnie stworzenie jednego, wspólnego systemu odżywiania, który da się dopasować do indywidualnych potrzeb.

Niestety wiele osób kieruje się modą i zaczyna stosować diety zupełnie na własną rękę, bez analizy „za i przeciw” dla swojego organizmu. Tymczasem nie każda dieta jest dobra dla każdego – nie ma jednej, uniwersalnej diety dla wszystkich.

Gdy ktoś mnie pyta: „Na jakiej diecie jesteś?”, odpowiadam: „Trochę pegańska, ale nie do końca, może bezlaktozowa, ale też nie w pełni…” – bo to dieta stworzona z myślą o naszych potrzebach. U nas w domu każdy ma małe wyjątki: ja nie jem wieprzowiny, a reszta tak; starszy syn nie je nic smażonego – a inni lubią. To normalne. Dopasowanie jest ważniejsze niż sztywne zasady.

Tymczasem modne diety bywają bardzo rygorystyczne – i niestety, choć przemijają, ich skutki potrafią zostać z nami na długo.

Chciałabym więc opisać kilka takich trendów żywieniowych, które nie powinny być stosowane przez każdego – a tym bardziej „na zawsze”.

 


Dieta carnivore (mięsożercy)

To dieta eliminacyjna oparta wyłącznie na produktach pochodzenia zwierzęcego: mięsie (głównie czerwonym), podrobach, jajach, tłuszczach zwierzęcych. Czasem dopuszcza się ryby i nabiał. Z diety eliminowane są wszystkie warzywa, owoce, zboża, orzechy, nasiona i rośliny strączkowe.

Dlaczego może być szkodliwa?

Brak błonnika – zwiększa ryzyko zaparć i chorób jelit.

Niedobory witamin: C, E, folianów, polifenoli.

Zbyt dużo nasyconych tłuszczów – miażdżyca, choroby serca.

Zaburzona mikroflora jelitowa.

Przeciążenie nerek przy nadmiarze białka.

Ryzyko nowotworów jelita grubego.

 Dlaczego mimo to jest modna?

Bo promują ją celebryci jako „naturalną” i „przeciwzapalną”. Krótkoterminowo może poprawić samopoczucie, zwłaszcza u osób z chorobami autoimmunologicznymi – ale brakuje długoterminowych badań nad jej bezpieczeństwem.

 

Dieta ketogeniczna (w wersji ekstremalnej)

Skrajnie niskie spożycie węglowodanów (poniżej 20 g dziennie).

Dominacja tłuszczów zwierzęcych.

Zagrożenia:

Ketoza, bóle głowy, zmęczenie.

Podwyższony cholesterol.

Kamienie nerkowe, problemy hormonalne.

Zaburzenia miesiączkowania u kobiet.

Uwaga: może być skuteczna klinicznie (np. w leczeniu padaczki lekoopornej), ale przy samodzielnym stosowaniu – ryzykowna. Stosując ją należy wykonywać kontrolne badania i ewentualnie konsultować z lekarzem.

Detoksy sokowe

Spożywanie przez kilka dni wyłącznie soków.

Zagrożenia:

Brak białka, tłuszczu, błonnika.

Spadek tempa metabolizmu, efekt jo-jo.

Osłabienie organizmu.

Ryzyko niedożywienia.

Organizm sam się oczyszcza – wątroba i nerki działają bez potrzeby „detoksów”.

 

Dieta 1000 kcal (lub mniej)

Popularna jako „szybki sposób” na odchudzanie.

Efekty uboczne:

Osłabienie, omdlenia.

Utrata masy mięśniowej.

Zaburzenia hormonalne.

Długofalowo – efekt jo-jo i frustracja.

 

Dieta surowa (raw food)

Spożywa się wyłącznie lub głównie surowe, nieprzetworzone produkty.

Brak gotowania powyżej 42–48°C.

Zagrożenia:

Niedobory białka, wapnia, żelaza, B12, D.

Gorsze przyswajanie niektórych witamin (np. likopen, beta-karoten).

Ryzyko zatrucia pokarmowego.

Trudności trawienne (np. wzdęcia, biegunki).

Utrata masy ciała, osłabienie, zaburzenia hormonalne.

Dlaczego modna?

Bo łączy się z ideą „powrotu do natury”, ruchem zero waste, jogą, medytacją. Promowana przez osoby z mediów społecznościowych.

Czy surowe jest złe? Nie! Warto jeść warzywa i owoce na surowo – ale jako element diety, nie jej całość.


 Dlaczego te diety stają się modne?

Wpływ influencerów i celebrytów.

Obietnice szybkich efektów.

Hasła marketingowe: „oczyszczenie”, „reset organizmu”, „powrót do korzeni”.

Brak edukacji żywieniowej w szkołach i mediach.

 Jak rozpoznać dietę potencjalnie niebezpieczną?

Eliminacja całych grup pokarmów bez przyczyny.

Brak naukowego potwierdzenia skuteczności.

„Magiczne obietnice” bez wysiłku.

Brak indywidualnego podejścia do zdrowia i trybu życia.


Odżywianie to nie moda – to codzienny wybór, który wpływa na całe nasze życie. Jeśli odczuwasz potrzebę zmiany diety z powodu samopoczucia lub problemów zdrowotnych – skonsultuj to z dyplomowanym dietetykiem, a nie z trendem z Instagrama.

Pamiętaj: modna dieta nie równa się zdrowa dieta.

To, co działa na jedną osobę, może zaszkodzić drugiej. Najlepsza dieta to taka, która służy Twojemu ciału i Twojemu stylowi życia – nie algorytmowi popularności. 

Dlatego ja tak często podkreślam, że nasze jadłospisy są dobre dla nas, a dla Was tylko sugestią. 

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…

piątek, 8 sierpnia 2025

Placuszki z jogurtem – śniadaniowy ratunek z lodówki

 


Lubimy urozmaicać nasze śniadania – czasem na słono, czasem na słodko. Dziś rano zajrzałam do lodówki, a tam... smętnie spogląda na mnie połowa dużego jogurtu naturalnego. Zamiast pozwolić mu się zmarnować, postanowiłam zrobić z niego placuszki z jogurtem. 

Placuszki z jogurtem to świetny sposób na wykorzystanie resztek i przygotowanie ekspresowego śniadania, podwieczorku, a nawet lekkiej kolacji. 




Składniki (porcja dla 2–3 osób):

3 jajka

6 łyżek jogurtu naturalnego

1 szklanka mąki (u mnie ryżowa, ale pszenna też świetnie się sprawdzi)

½ łyżeczki sody oczyszczonej

1 łyżka oleju, oliwy lub roztopionego masła

tłuszcz do smażenia (olej, oliwa, masło klarowane)

coś słodkiego do podania: cukier puder, miód, syrop klonowy, sos owocowy


 W misce mieszamy jogurt z sodą i dodajemy żółtka. Białka ubijamy na lekką, puszystą pianę (nie musi być bardzo sztywna). Do masy jogurtowej wsypujemy mąkę, mieszamy, a następnie delikatnie dodajemy ubite białka. Patelnię natłuszczamy lekko (u mnie oliwa rozprowadzona pędzelkiem) i rozgrzewamy. Placuszki formujemy łyżką – najlepiej robić je niewielkie, by dobrze dopiekły się w środku. Smażymy na średniej mocy ognia, aż będą złociste z obu stron – nie spiesz się, żeby nie pozostały surowe w środku.

Placuszki najlepiej smakują od razu po usmażeniu. Można je polać miodem, syropem klonowym, sosem owocowym albo po prostu oprószyć cukrem pudrem. U nas -  ja wybrałam cukier puder, mąż postawił na miód.

To prosty, szybki i smaczny sposób na niemarnowanie żywności. 

A Wy jak robicie takie placuszki?

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…



środa, 6 sierpnia 2025

Zamiast karnetu – kocyk i chęci

 


Codzienna gimnastyka – bez sprzętu, bez kosztów, za to z efektami!

Codzienna gimnastyka nie wymaga od nas ani dużej ilości czasu, ani karnetu na siłownię, ani żadnych kosztownych nakładów. Wystarczy 15–20 minut co drugi dzień, by utrzymać sprężystą sylwetkę, wzmocnić mięśnie i ujędrnić skórę.

Od lat ćwiczę w domu, korzystając z różnych zestawów ćwiczeń. Pamiętam, jak kilka lat temu pierwszy raz poszłam na jogę i powiedziałam, że nigdy wcześniej niczego nie trenowałam. Panie z grupy uznały, że oszukuję, bo… chwalono mnie za formę. A ja naprawdę ćwiczyłam tylko w domu – bez sprzętów, aplikacji, ani specjalnych ubrań!

Dziś chcę się z Wami podzielić zestawem ćwiczeń pochodzącym z książki wydanej w 1980 roku – „Sekrety urody” Marii Kędry. Wiele książek z lat 70. i 80. zawiera podobne, sprawdzone zestawy, w tym ćwiczenia twarzy, oczu, masaże czy szczotkowanie ciała. Ćwiczenia opisane są szczegółowo, więc łatwo ich się nauczyć i trudno zrobić sobie krzywdę, jeśli stosujemy się do wskazówek.

Specjaliści podkreślają, że lepsze efekty daje regularne ćwiczenie 5–10 minut dziennie niż godzinny trening raz w tygodniu. Ten zestaw zawiera 8 prostych ćwiczeń. Potrzebujesz tylko kawałka podłogi, odrobiny prywatności i spokoju.



Zestaw ćwiczeń:

1. Podnoszenie kolan

Postawa wyprostowana, nogi złączone, ręce luźno wzdłuż ciała.

Podnieś zgiętą w kolanie lewą nogę jak najwyżej, obejmij ją rękami i przyciągnij do siebie. Powtórz z drugą nogą.

Po 5–10 powtórzeń na każdą nogę.

Uwaga: plecy wyprostowane, mięśnie rozluźnione.

2. Skłony boczne

Stań prosto, nogi rozstawione na około 30 cm.

Zrób skłon w lewo, przesuwając lewą rękę wzdłuż nogi, prawa ręka zgięta w łokciu nad głową. Powróć do pozycji wyjściowej i wykonaj skłon w prawo.

10–15 razy na każdą stronę.

3. Krążenie rąk

Nogi rozstawione na 30 cm, ramiona wyprostowane.

Zataczaj duże koła rękami – 10 razy do przodu i 10 razy do tyłu.

Zmieniaj kierunek ruchu co serię.

4. Przysiady z wspięciem na palce

Stań w niewielkim rozkroku, ręce wyprostowane do przodu.

Wspięcie na palce, następnie zejście do przysiadu na całych stopach.

Minimum 10 powtórzeń.

 5. Skłony w siadzie

Usiądź na podłodze z wyprostowanymi plecami i nogami.

Wznieś ręce w górę, biorąc wdech nosem, a następnie pochyl się do przodu i staraj się dotknąć palców stóp, wydychając powietrze ustami.

10–15 razy.

6. Podnoszenie nóg

Połóż się na plecach, nogi wyprostowane i złączone.

Unieś nogi na wysokość ok. 30–40 cm, przytrzymaj chwilę, powoli opuść.

Przynajmniej 10 razy.

7. "Waga" (ćwiczenie na brzuchu)

Pozycja leżąca na brzuchu, nogi i ręce wyprostowane.

Równocześnie unoś nogi, ręce i głowę możliwie jak najwyżej, tułów zostaje na podłodze.

Przynajmniej 5 razy.

8. Rowerek

Połóż się na plecach, nogi unieś do pionu, ręce oprzyj na biodrach.

Wykonuj nogami ruchy jak przy jeździe na rowerze.

Minimum 20 powtórzeń.

W książce Marii Kędry znajdziesz też ćwiczenia antystresowe. W mojej domowej biblioteczce mam kilka książek o zdrowiu i urodzie – najstarsza z 1967 roku. Wiele z nich można znaleźć w wersji cyfrowej np. na stronie Polona.pl, gdzie można je czytać lub pobrać za darmo.

Moja życiowa zasada: Lepiej robić mało niż nic.

Zmobilizowanie się do 2–3 godzin treningu w tygodniu bywa trudne. Wyjście do klubu? Czasem graniczy z cudem. Ale 5 minut dziennie? To jest wykonalne!

Dlaczego 5 minut ćwiczeń dziennie jest lepsze niż nic?

Poprawa metabolizmu – przyspiesza spalanie kalorii

Lepsze krążenie krwi – korzystne dla serca i organizmu

Wzmocnienie mięśni – poprawia postawę, zmniejsza ryzyko kontuzji

Poprawa nastroju – endorfiny działają jak naturalne antydepresanty

Budowanie nawyku – mały krok dziś, większy jutro

Mniej stresu – krótkie ćwiczenia skutecznie go redukują

Lepsza wydolność – nawet krótkie treningi ją wspierają

 

Pamiętaj – nawet 5 minut to już coś. Zacznij od małych kroków. Twoje ciało Ci podziękuje!

 

Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz mnie wesprzeć – będzie mi bardzo miło, jeśli postawisz mi wirtualną kawę ☕🙂

 


poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Nowy etap – nowy jadłospis

 


Usiadłyśmy z córką i ułożyłyśmy jadłospis na 15 dni – zupełnie inny niż dotychczas. Tym razem kolacja to naprawdę kolacja, a nie tylko „drugie danie”. Zmienił się nasz rytm dnia i obecność domowników przy stole, więc przyszedł czas na dostosowanie planu żywienia do codzienności.

Dwoje z trójki naszych dzieci (23 i 21 lat) pracuje – po wakacjach po za pracą, wrócą też do nauki. Oboje regularnie uczestniczą w zajęciach sportowych i mają swoje życie towarzyskie. W efekcie częściej jemy w trójkę, o stałych porach – pracujemy zdalnie lub hybrydowo. Najstarszy syn (28 lat), ze względu na niepełnosprawność, nie kontynuuje edukacji ani nie pracuje.

Nowy jadłospis obejmuje 3 pełnowartościowe posiłki dziennie, w tym tradycyjny, dwudaniowy obiad – bez przekąsek między posiłkami. Dzięki takiemu podejściu rzadziej robię zakupy, łatwiej wszystko przeliczyć, nic się nie marnuje – ani jedzenie, ani pieniądze.

Młodzież najczęściej zabiera ze sobą ciepły posiłek: wcześniej przygotowane danie obiadowe, sałatkę lub wrapa. Kanapki zdarzają się rzadko, zwykle jako dodatek. Pracują zmianowo, więc potrzebują porządnych, zaplanowanych posiłków.


 


Dzień 1

Śniadanie: Owsianka na wodzie z owocami

Obiad: Zupa jarzynowa, pierś z kurczaka, ziemniaki, surówka z ogórka z koperkiem i jogurtem

Kolacja: Sałatka z jajkiem, pomidorem, sałatą

Dzień 2

Śniadanie: Twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem, pieczywo

Obiad: Zupa jarzynowa, makaron z sosem pomidorowym i serem żółtym (u nas kokosowy mozzarella)

Kolacja: Omlet z warzywami i serem feta

Dzień 3

Śniadanie: Gofry z domowym dżemem

Obiad: Zupa ogórkowa, klopsiki drobiowe w sosie koperkowym, ziemniaki, gotowana marchewka

Kolacja: Sałatka grecka

Dzień 4

Śniadanie: Jajecznica ze szczypiorkiem, pieczywo

Obiad: Zupa ogórkowa, makaron z brokułami i serem feta

Kolacja: Tortilla z warzywami i kurczakiem

Dzień 5

Śniadanie: Placuszki bananowe z jogurtem

Obiad: Krem z brokuła z jajkiem, pieczony łosoś, ryż, surówka z kapusty pekińskiej

Kolacja: Kanapki z wędliną, ogórkiem kiszonym

Dzień 6

Śniadanie: Płatki owsiane z jogurtem i morelami

Obiad: Krem z brokuła z grzankami, leniwe z masłem i cynamonem

Kolacja: Sałatka z fetą, pomidorem i ogórkiem

Dzień 7

Śniadanie: Kanapki z serem i pomidorem

Obiad: Krupnik z kaszy gryczanej niepalonej, ziemniaki z podsmażoną cebulką z boczkiem

Kolacja: Placki z cukinii z sosem jogurtowym

Dzień 8

Śniadanie: Owsianka z miodem

Obiad: Krupnik, kurczak pieczony z warzywami (papryka, marchew, buraki, ziemniaki)

Kolacja: Placki ziemniaczane z sosem jogurtowym

Dzień 9

Śniadanie: Jajecznica ze szczypiorkiem, pieczywo

Obiad: Pomidorowa z ryżem, makaron z pesto brokułowym

Kolacja: Sałatka z jajkiem, ziemniakiem, ogórkiem kiszonym i kukurydzą

Dzień 10

Śniadanie: Parówki z wody/jajka na miękko, sałatka z pomidorów, pieczywo

Obiad: Pomidorowa z ryżem, szaszłyki z kurczaka, ziemniaki, mizeria

Kolacja: Babeczki warzywne

Dzień 11

Śniadanie: Kanapki z wędliną i ogórkiem

Obiad: Barszcz czerwony z ziemniakami, spaghetti bolognese z mięsem z indyka

Kolacja: Warzywna tarta z jajkiem i serem

Dzień 12

Śniadanie: Owsianka z domowym musem jabłkowym/miodem

Obiad: Barszcz czerwony z ziemniakami, naleśniki z serem i owocami

Kolacja: Sałatka z jajkiem, oliwkami, rzodkiewką, oliwą, pieczywo

Dzień 13

Śniadanie: Jajka na miękko, pieczywo, pomidor

Obiad: Kalafiorowa, kotlety mielone, ziemniaki, mizeria

Kolacja: Sałatka z grillowanym kurczakiem, sałata rzymska i oliwą z oliwek

Dzień 14

Śniadanie: Placuszki na jogurcie z miodem

Obiad: Kalafiorowa, pierogi ze szpinakiem i fetą

Kolacja: Ryż z duszonym jabłkiem i cynamonem

Dzień 15

Śniadanie: Twarożek ze szczypiorkiem, pieczywo

Obiad: Krupnik z ziemniakami, tarta warzywna

Kolacja: Kanapki z wędliną, pomidorem i sałatą

Taki plan ułatwia codzienne funkcjonowanie, ogranicza marnowanie żywności i pozwala oszczędzić czas oraz pieniądze. Nie muszę się codziennie zastanawiać „co dziś na obiad?”, a młodzież ma zawsze coś wartościowego do zabrania do pracy.

Dla nas to nie tylko sposób na zdrowe odżywianie, ale też na lepszą organizację rodzinnego życia.

Może i komuś z Was się przyda :) 

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…

piątek, 1 sierpnia 2025

Cudze chwalicie, a Polskę znacie?

 


Lubimy zwiedzać Polskę dokładnie, a nie tylko „zaliczać” miejscowości. Zawsze staramy się zobaczyć wszystko, co nas interesuje, dlatego czasem wracamy w te same miejsca.

Przed każdym wyjazdem sprawdzamy:

– kiedy są dni bezpłatnego wejścia do muzeów (ten fakt nie definiuje naszych wyjazdów, po prostu pozwala zaoszczędzić),

– czy trafimy na darmowe zwiedzanie z przewodnikiem (często w weekendy, z pasjonatami historii lub TOnZ),

– czy odbywają się ciekawe festyny, targi, lokalne wydarzenia.

Czasem przypadkiem trafiamy na atrakcje, o których nigdzie nie pisano – zwiedzanie Łęczycy z wejściem do nieczynnego więzienia, festiwal Policji w Koszalinie, Festiwal Światła z pokazem lotniczym w Toruniu…


Zawsze sprawdzamy, gdzie możemy zabrać naszego pieska, który nie lubi zostawać sam. Szukamy sklepów blisko noclegu, miejsc na kawę czy obiad w czasie zwiedzania.

Podróżujemy od zawsze – gdy finanse były ograniczone, eksplorowaliśmy okolice pieszo, rowerami, krótkimi trasami samochodem. Zabieraliśmy prowiant, planszówki, gry ruchowe i ruszaliśmy w drogę, żeby dzieci nie traciły dzieciństwa, a my wspólnych chwil.

W zeszłym roku nie wyjeżdżaliśmy dużo, ale na zakończenie liceum córki spędziłyśmy 5 dni w Krakowie, a jesienią pojechaliśmy z mężem i najstarszym synem do Jastrzębiej Góry.

Od zawsze chcieliśmy, żeby nasze dzieci zanim ruszą zwiedzać świat, zobaczyły bogactwo naszego kraju, by – jak mówi przysłowie – „cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”.

Mimo wielu lat podróżowania nadal znajduję w Polsce zakamarki, których nie widziałam, a w znanych miejscach pojawiają się nowe atrakcje, więc jest po co wracać.

W tym roku ponownie odwiedziliśmy wiosną Jastrzębią Górę (nad morze jeździmy poza sezonem – tak lubimy), rodzinnie Kraków, a w planach mamy Warszawę (Muzeum Domków dla Lalek, Muzeum Pieniądza, Łazienki, Wilanów), Zalipie i Zamek Moszna. Co z planów wyjdzie – czas pokaże.

A Wy? Lubicie zwiedzać Polskę, czy wolicie zagraniczne wycieczki?

My staramy się łączyć jedno z drugim, choć polskich wycieczek jest więcej, bo są szybsze i łatwiejsze do zorganizowania. Z zagranicznych wyjazdów mamy też wiele pięknych wspomnień, a najbliższa naszemu sercu jest Grecja, gdzie chętnie zamieszkałabym na emeryturze.

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…


niedziela, 27 lipca 2025

Domowe wędliny – oszczędnie, zdrowo i smacznie

 




Tak jak obiecałam, zbieram w jednym poście linki do wszystkich „wędlin”, które od lat robimy w naszym domu.

 Przygoda z domowymi wędlinami zaczęła się, gdy u młodszego syna wykryto alergię na pszenicę. Niestety błonnik pszenny jest dodawany do wielu sklepowych wędlin. Siedemnaście lat temu praktycznie nie było dostępnych wędlin bez tego dodatku w masowej sprzedaży. Dzięki domowej produkcji zyskała cała rodzina – mogliśmy świadomie dobierać skład i mieć kontrolę nad jakością naszych wyrobów.

 Początki były trudne. Pierwsze wyroby wychodziły suche, czasem ciężko było je przeżuć. W tamtym czasie brakowało publikacji na ten temat, więc opieraliśmy się na książkach z lat 70. Z czasem jednak nasze domowe wędliny zaczęły wychodzić coraz lepiej.

 Dziś poluję na promocje szynki, schabu, karczku czy indyka i często kupuję wieprzowinę w cenie ok. 9 zł za kg. Następnie przygotowuję domowe wędliny, porcjuję je, mrożę i mam zawsze pod ręką świeże dodatki do pieczywa, sałatek czy zapiekanek. Cena takich domowych wędlin jest naprawdę niska, nawet w porównaniu do słabej jakości sklepowych produktów, nie mówiąc już o tych z dobrym składem.

 Kiedyś kupowaliśmy półtusze w ubojni i sami je rozbieraliśmy, ale obecnie nie jemy wieprzowiny do obiadów, chyba że w formie grillowanego karczku lub zostawiamy ją młodzieży, gdy wyjeżdżamy.

 Naprawdę warto robić domowe wędliny. Znamy ich skład, możemy dobrać ulubione przyprawy, trwałość jest dłuższa niż sklepowych, a w składzie nie ma konserwantów ani wzmacniaczy smaku.

 Nie robię ich codziennie ani nawet raz w tygodniu. Zazwyczaj przygotowujemy je raz, góra dwa razy w miesiącu, a latem nawet raz na 6 tygodni, bo wtedy mniej mamy ochotę na mięso.

 Mam nadzieję, że przyda się Wam taki usystematyzowany spis moich domowych wyrobów i zainspiruje Was do samodzielnego działania w tym temacie.

 Jeśli spróbujecie zrobić którąś z tych wędlin, dajcie znać w komentarzu, jak Wam wyszło i jakie smaki najbardziej przypadły Wam do gustu!

 Domowe wędliny to świetna alternatywa dla sklepowych produktów, szczególnie jeśli szukasz wędlin bez pszenicy, wędlin bez konserwantów czy wędlin odpowiednich dla alergików. Przygotowanie ich w domu jest prostsze, niż się wydaje, a smak i skład są nieporównywalnie lepsze od gotowych produktów.

Mam nadzieję, że odnalazłam wszystkie przepisy, ale  upierać się nie będę. 

Pasztet domowy - w foremkach i słoikach 

Pieczeń z szynki z rozmarynem 

Mielonka z oliwkami w szynkowarze

Domowa kiełbasa 

Biała kiełbasa na Wielkanoc 

Boczek z miętą 

Rolada z boczku nadziewana tymiankiem i czosnkiem 

Rolada ziołowa z czosnkiem 

Pieczeń z indyka w ziołach 

Schab z cebulą i rozmarynem z piecyka 

"Szynka" z indyka peklowana i pieczona w piecyku 

Klops do pieczywa z marchewką 

Tani pasztet 

Klops z jajkiem 

Szynka peklowana pieczona w piecyku 

Golonka z szynkowaru

Domowa wędlina drobiowa 

Szynka w ziołach prowansalskich 


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…


 

piątek, 25 lipca 2025

Porządki w zamrażarce potrafią odkryć prawdziwe skarby!

 


Podczas przeglądania zamrażarki odnalazłam prawdziwe skarby – aronię, rabarbar, maliny, śliwki… Uzbierało się tego całkiem sporo, bo razem około 9 kg!

Co z tym zrobić? Odpowiedź była jedna: sok!

Zabrałam się do pracy i przygotowałam dwa rodzaje soków:

z rabarbaru, śliwek, malina i cynamonu,

z aronii, malin i imbiru.

Łącznie powstało 16 słoików domowego soku. Soki robiłam w sokowniku, a następnie pasteryzowałam je 15 minut w piekarniku w temperaturze 110°C. Do blachy wlałam wodę, ustawiłam na niej słoiki, a po pasteryzacji odstawiłam je do góry dnem i zostawiłam do wystygnięcia.

Dzięki temu uratowałam zeszłoroczne zamrożone zapasy i nic się nie zmarnowało.



W zamrażarce zostało mi jeszcze sporo pomidorów z zeszłego roku, więc planuję przygotować z nich przecier. W zeszłym roku, przy opiece nad tatą, nie miałam czasu na robienie przetworów, więc mroziłam wszystko, czego nie zdążyłam przerobić.

Teraz powoli wracam do rytmu i nadrabiam zaległości, ciesząc się, że nic się nie zmarnowało, a zamrażarka zyskuje przestrzeń na tegoroczne przetwory.

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…



wtorek, 22 lipca 2025

Przykładowy jadłospis na 15 dni w związku z oszczędzaniem czasu na wymyślanie - co na obiad :)

 


W związku z ostatnim postem o planowaniu zakupów przygotowałam dla Was przykładowy jadłospis na 15 dni.

Możecie zacząć w dowolnym momencie i dostosować go do potrzeb rodziny. Można oczywiście ułożyć jadłospis na 10 dni, ale dla mnie lepszy jest plan 15-dniowy – dzięki temu unikamy powtarzalności, że w każdy wtorek jemy pizzę, a w sobotę pierogi. 😉

Dzięki takiemu jadłospisowi łatwiej przygotować listę zakupów, zwłaszcza jeśli wcześniej przejrzymy zasoby w lodówce, zamrażarce i szafkach.





 

Dzień 1

Krupnik z kaszą gryczaną niepaloną

Pierogi gryczane z czerwoną porzeczką, jogurt

 Dzień 2

Krupnik z kaszą gryczaną niepaloną

Pizza domowa z kurczakiem i brokułami

 Dzień 3

Barszcz czerwony z ziemniakami

Pulpety w sosie koperkowym, ziemniaki, surówka z marchewki na ostro

 Dzień 4

Barszcz czerwony z ziemniakami

Tarta z warzywami

 Dzień 5

Zupa kalafiorowa z makaronem

Ryba pieczona z warzywami, ryż

 Dzień 6

Zupa kalafiorowa z makaronem

Zapiekanka z kurczakiem i fetą

 Dzień 7

Pomidorowa z ryżem

Szaszłyki z kurczaka, pieczone ziemniaki, tzatziki

 Dzień 8

Pomidorowa z ryżem

Kotlety warzywne, ziemniaki, zasmażana młoda kapusta

 Dzień 9

Zupa krem pieczarkowa z grzankami

Pierogi z białym serem, masło z cynamonem

 Dzień 10

Zupa krem pieczarkowa z grzankami

Pierogi ze szpinakiem i fetą

 Dzień 11

Zupa jarzynowa z ziemniakami

Pierś z kurczaka panierowana, ziemniaki, mizeria

 Dzień 12

Zupa jarzynowa z ziemniakami

Naleśniki z białym serem na słodko

 Dzień 13

Zupa ogórkowa

Pizza domowa

 Dzień 14

Zupa ogórkowa

Kotlety mielone z pieczarkami, ziemniaki, młoda kapusta duszona

 Dzień 15

Zupa ryżowa z marchewką

Kluski leniwe z masłem i cynamonem


Taki 15-dniowy jadłospis daje różnorodność i porządek w kuchni, a planowanie zakupów staje się znacznie prostsze. Możesz przygotować do niego listę zakupów, rotować posiłki między dniami lub wymieniać je na inne zgodnie z ochotą i sezonem.

Spróbuj wprowadzić planowanie do swojej codzienności – poczujesz, jak dużo mniej stresu i chaosu będzie w kuchni! 

Jadłospis zaczynamy w dowolnym dla nas momencie, można ułożyć na 10 dni jak dla mnie lepszy jest na 15, dzięki temu nie mamy powtarzalności że w każdy wtorek jemy pizzę, a w sobotę pierogi. 

Koszt tego jadłospisu wyniesie około 550 – 600 zł, zakupy warto robić co 7 dni by warzywa, nabiał były świeże i nie było strat.

Lista zakupów tak dla 4-5 osobowej rodziny na całe 15 dni

  • Ziemniaki – 15 kg
  • Marchew – 3 kg
  • Pietruszka korzeń – 1 kg
  • Seler – 1 średni
  • Por – 2 szt.
  • Brokuły – 2 duże szt.
  • Kalafior – 2 szt.
  • Cebula – 2 kg
  • Czosnek – 3 główki
  • Pieczarki – 1,5 kg
  • Ogórki gruntowe – 1 kg
  • Kapusta młoda – 2 główki
  • Pomidor w puszce / passata – 6 opak.
  • Czerwona porzeczka – 500 g (ja mam własne, ale nie wszyscy mają)
  • Szpinak mrożony – 500 g
  • Cytryna – 3 szt.
  • Świeży koperek – 2 pęczki
  • Świeża natka pietruszki – 2 pęczki
  • Ogórki kiszone – 8 szt.
  • Papryka czerwona – 4 szt. (tarta, zapiekanka)
  • Cukinia – 2 szt. (tarta)
  • Pierś z kurczaka – 3 kg
  • Mięso mielone (np. z indyka lub wieprzowe) – 1,5 kg
  • Ryba (mintaj/dorsz/łosoś) – 1,5 kg
  • Jajka – 30 szt.
  •  Jogurt naturalny – 2 l
  • Feta – 400 g (zapiekanka, pierogi)
  • Biały ser półtłusty – 1,5 kg
  • Masło – 500 g
  • Śmietana 18% – 4 opak.
  • Mleko – 3 l
  • Ser żółty – 500 g
  • Produkty sypkie
  • Kasza gryczana niepalona – 500 g
  • Ryż – 2 kg
  • Makaron (nitki, rurki) – 1,5 kg
  • Mąka pszenna – 3 kg (ja używam mąki bezglutenowej, ale w wyliczeniach podaję pszenną)
  • Drożdże świeże lub instant – 2 opak.
  • Olej rzepakowy lub oliwa – 1 l
  • Bułki / bagietki (do grzanek) – 4 szt.

Mam nadzieję, że wyliczyłam wszystko, oczywiście po za przyprawami które trudno oszacować cenowo. Oczywiście kwotę można zmniejszyć jeśli się popoluje na promocje.

Koszt szacunkowy wyszedł mi taki:

Warzywa i owoce: ok. 130–150 zł

Mięso, ryby, jajka: ok. 170–190 zł

Nabiał: ok. 120–140 zł

Produkty sypkie, tłuszcze, drożdże: ok. 60–80 zł

RAZEM: ok. 550–600 zł (w zależności od promocji, sklepu i sezonu)


 Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…

sobota, 19 lipca 2025

Jak zaoszczędzić czas przy planowaniu zakupów i wydać mniej pieniędzy?

Jak zaoszczędzić czas przy planowaniu zakupów i wydać mniej pieniędzy?

Wiele osób zadaje sobie to pytanie. Najwięcej czasu przy prowadzeniu domu poświęcamy na zakupy i przygotowywanie posiłków. Aby było nam łatwiej, warto stworzyć listę podstawowych produktów oraz jadłospis. Planowanie i wprowadzenie listy stałych produktów, jadłospisu oraz listy zakupów pozwala zaoszczędzić pieniądze, czas oraz ograniczyć marnowanie jedzenia.

 


Dlaczego warto robić listę stałych produktów, jadłospisy i listę zakupów?

Każdy wie, że zakupy spożywcze potrafią pochłaniać mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Ile razy wracaliście ze sklepu z pełnymi torbami, ale… dalej “nie macie co zjeść”?

 

Czym jest stała lista zakupów?

To lista produktów, które zawsze powinny być w Twojej kuchni (np. kasza, makaron, jajka, mleko, płatki owsiane, przyprawy, mrożone warzywa, oliwa, przecier pomidorowy). Dzięki temu możesz w każdej chwili przygotować szybki posiłek, a Twoje zakupy stają się bardziej przewidywalne i tańsze.

 Dlaczego warto stworzyć jadłospis na 15 dni?

Da Ci to różnorodność i wygodę. Nie musisz co tydzień wymyślać od nowa, co ugotować. Możesz przygotować dwa różne jadłospisy na 15 dni każdy i powielać je co miesiąc.

 

Co daje taka raz wykonana praca:

  • różnorodność posiłków,
  • porządek i oszczędność czasu,
  • bazę do robienia list zakupów z wyprzedzeniem,
  • możliwość przesuwania posiłków w razie “zachcianki”, wizyty u rodziny czy wypadu na miasto.

Przykład: jeśli w planie jest makaron z warzywami, a dziś masz ochotę na zamówienie jedzenia – przesuwasz jadłospis. Jeśli masz ochotę na coś z dnia 12 w dniu 4 – zamieniasz posiłki między dniami bez wyrzutów sumienia.

Możesz przygotować bazę jadłospisów sezonowych (np. wiosenny, letni), aby wykorzystywać tańsze, świeże produkty.

 

Co zyskujesz?

Nie męczy Cię codzienne wymyślanie, co ugotować.

Zaczynasz traktować zakupy jako narzędzie, a nie chaos.

Możesz wprowadzać drobne zmiany w jadłospisie w miarę zmieniających się potrzeb.

 Całość działa “w tle” i odciąża głowę.


Korzyści:

✅ Unikasz codziennych wypadów “po coś na szybko”.

✅ Możesz planować posiłki z tego, co masz w domu.

✅ Ograniczasz impulsywne zakupy.

✅ Łatwiej kontrolujesz budżet.

✅ Unikasz zamawiania jedzenia na wynos, bo masz zaplanowane alternatywy.

✅ Lepiej wykorzystujesz to, co masz w lodówce.

 

Lista zakupów – oszczędność czasu i pieniędzy

Tworząc listę zakupów:

  • kupujesz tylko to, czego potrzebujesz,
  • unikasz biegania po sklepie i wracania się po zapomniane produkty,
  • ograniczasz wyrzucanie jedzenia.

 

Jak zacząć?

✅ Stwórz listę stałych produktów spożywczych, które chcesz zawsze mieć w domu.

✅ Zaplanuj jadłospis na kilka dni, wykorzystując to, co już masz.

✅ Zapisz brakujące produkty jako listę zakupów – najlepiej w telefonie lub na kartce.

 

Podsumowanie

Planowanie zakupów i posiłków wcale nie musi być trudne ani czasochłonne. Wręcz przeciwnie – to prosty sposób, aby odzyskać czas, zaoszczędzić pieniądze i ograniczyć marnowanie jedzenia. Wystarczy zacząć od małych kroków: stworzyć listę stałych produktów, zaplanować jadłospis na kilka dni i zapisać potrzebne produkty na liście zakupów.

Dzięki temu zakupy przestają być chaotycznym obowiązkiem, a stają się narzędziem, które wspiera Twój budżet i codzienny spokój.

Macie stałą listę stałych produktów spożywczych które powinniście mieć w domu? Ja mam, powiesiłam na lodówce i odhaczam to co się kończy, robiąc listę przed zakupami wiem co się skończyło, co będzie mi potrzebne na najbliższe dni z jadłospisu i dzięki temu  lista powstaje w chwilę, owszem na początku zajęło to trochę czasu, ale potem już niewiele. 

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…


czwartek, 17 lipca 2025

Co uczyły nasze prababki o zdrowiu? Lektura z 1912 roku, która zaskakuje aktualnością

 


 Jak już wiecie, uwielbiam zgłębiać historie kobiet żyjących wieki przede mną. Dużo czytam książek. Kiedyś chodziłam do biblioteki, gdzie pod nadzorem udostępniano mi starodruki. Nie był to czas cyfrowej fotografii – musiałam robić ręczne notatki, bo takich książek nie wolno było kserować z obawy o ich uszkodzenie. Niektóre przeglądałam wyłącznie w bawełnianych rękawiczkach. Tak powoli kiełkowała we mnie pasja do historii naszych przodkiń.

 Ostatnio, zwiedzając skansen przy Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, dostrzegłam na kuchennym kredensie książkę „Kobieta domowa lekarką” z 1912 roku. Zrobiłam zdjęcie, a po powrocie do domu zaczęłam zgłębiać jej historię. Ku mojej radości odnalazłam ją w zasobach strony polona.pl.


„Ćwiczenia ciężarkiem pięćdziesięcioletniej kobiety” – ilustracja z książki „Kobieta domowa lekarką” z 1912 roku. Już wtedy zachęcano kobiety do ruchu i dbałości o zdrowie. 

 Ta książka jest imponująco obszerna jak na tamte czasy, bogato ilustrowana i zawiera naprawdę solidną wiedzę medyczną. Są w niej ryciny narządów wewnętrznych, szkieletu, narządów płciowych, opisy dotyczące pokarmów, diety, problemów z wagą – zarówno niedożywienia, jak i otyłości. Autorka omawia skład chemiczny pokarmów, alkohol i jego nadużywanie, a także potępia nadmierne zasłanianie się przed słońcem, opisując zalety kąpieli słonecznych.

 Porusza również temat szkodliwości gorsetów, wpływu złego obuwia na stopy i kręgosłup, a także konieczności dbania o dobrą wentylację, szczególnie w sypialniach. Pisze o znaczeniu dobrej jakości materacy i pościeli. 

Bardzo spodobał mi się dział o ruchu i aktywności fizycznej, w którym autorka zauważa:  „Kobieta wykonująca rozmaite prace domowe, jako wycieranie posadzek, szorowanie stołów, czyszczenie okien, noszenie dzieci, dźwiganie wiader itp., natęża o tyle wszystkie mięśnie swojego ciała, że nie potrzebuje sztucznej gimnastyki, aby wytworzyć sobie pewnego rodzaju ruchy. Jednakże wszystkie te kobiety, które o ciężkiej pracy cielesnej nic, a nic nie wiedzą i których mięśnie z tej przyczyny słabemi są i niewprawnemi – dla tych gimnastyka wprost jest konieczna…”

Już w 1912 roku zwracano uwagę na potrzebę ruchu, a autorka podkreśla, że kobiety prowadzące lżejsze życie domowe powinny uprawiać sport, a osoby chore – ćwiczyć pod kontrolą lekarza.

 Ciekawostką jest opis leczenia dotykiem, gdzie autorka zastanawia się, czy działa tu promieniowanie cieplne, wyrównanie prądów magnetyczno-elektrycznych, czy może „nienamacalne promienie uczuciowe” wychodzące z kończyn człowieka, podkreślając, że z doświadczenia wie, iż można w ten sposób pomagać.

 W książce znajdują się również rozdziały o problemach z niepłodnością, masażu domowym, życiu płciowym oraz uświadamianiu młodzieży. Jest tam także obszerny dział, jak leczyć różne przypadłości, ułożony alfabetycznie.

 Jak na rok 1912, uważam tę książkę za bardzo postępową. Niektóre problemy opisane ponad sto lat temu są aktualne do dziś: dobór odpowiedniego obuwia i odzieży, dobra wentylacja mieszkań, znaczenie jakości materaca i wygody snu, a także prawidłowe odżywianie oparte na składzie, a nie tylko smaku czy „gustach pana domu”, jak pisze autorka.

 Patrząc na to wszystko, mam refleksję: problemy i brak dbałości o zdrowie są niezależne od czasu historycznego. Czy sto lat temu, czy dziś, wciąż mamy osoby wychudzone i bardzo otyłe, zaniedbujące higienę ciała i codzienne nawyki związane ze snem, ruchem i odżywianiem.

 Może powinniśmy się trochę zawstydzić, że mimo ogromnego postępu w medycynie, higienie i dostępności wiedzy nadal wiele tematów pozostaje zaniedbanych. Nadal są osoby, które uważają codzienną kąpiel za fanaberię, a higiena jamy ustnej to dla nich problematyczny temat. Bywają domy, gdzie pościel zmienia się raz na dwa miesiące, choć rekomenduje się robienie tego co tydzień lub dwa.

 Aktywność fizyczna dorosłych ma się lepiej niż dawniej, ale pogorszyła się wśród dzieci w wieku szkolnym, które zamiast spędzać czas na podwórku, siedzą przed ekranami. Jeździmy samochodem na siłownię, by pobiegać lub pojeździć na rowerze – co jest drobnym paradoksem współczesności.

Takie są moje spostrzeżenia po lekturze tej niezwykłej książki.

 A Wy co o tym myślicie? Czy również uważacie, że mimo postępu wciąż zapominamy o najprostszych zasadach dbania o zdrowie, które nasze prababki już dawno znały? Niekoniecznie stosowały się do nich, choć wówczas było o wiele trudniej niż dziś. 


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…


wtorek, 15 lipca 2025

Bardzo, bardzo dziękuję za Wasze wsparcie!

 


Dziękuję z całego serca. 

Każda postawiona kawa to dla mnie coś znacznie więcej niż tylko symboliczny gest. 

To znak, że to, co robię, ma dla Was wartość i że gdzieś po drugiej stronie ekranu jest ktoś, kto docenia moją pracę i czas, który w to wkładam. 

To daje mi siłę, aby dalej tworzyć, dzielić się i być tutaj w pełni sobą. 

Dziękuję, że wspieracie mnie w tej drodze. 

Kłaniam się nisko i jeszcze raz dziękuję za wsparcie!





Ekologia w naszych domach.....

 


Do napisania tego postu zainspirował mnie przeczytany ostatnio teks o wielorazowych produktach kosmetycznych – patyczkach, płatkach kosmetycznych, maszynkach na żyletki itp. Niby o ekologii dużo się ostatnio mówi, ale jednak mam wrażenie, że temat kuleje u nas W Polsce, owszem świadomość społeczna rośnie, ale ciągle jest wiele do zrobienia. Problemem jest prawidłowa segregacja śmieci, edukacja jest słaba, zaangażowanie społeczne ma wiele do życzenia. Ostatnio byłam z rodziną w Krakowie wynajęliśmy apartament na 3 noce, zero możliwości segregacji przygotowanej przez właścicieli apartamentu. Sami segregowaliśmy (układając w szafie w przedpokoju nasze własne torebki materiałowe na odpady) szkoło, plastik i papier, bio nie było gdzie wyrzucić na osiedlu. Nie jest to pierwsza taka sytuacja, więc już wozimy swoje pomoce w celu segregowania śmieci.




W domu segregujemy wszystko dokładnie, mamy nawet przed domem na krytym tarasie skrzynię ogrodową gdzie odkładamy pocięte kartony po przesyłkach, niektóre bardziej poręczne wykorzystujemy w domu. Po za tym staramy się używać jak najmniej plastiku, do sklepu chodzimy z woreczkami na warzywa i owoce, jak zapomnę to kupuję luzem i idę do kasy samoobsługowej i układam na wagę luzem jabłka, pomidory, no ziemniaków wtedy albo nie biorę, albo używam torbę z materiału w która normalnie pakuję zakupy. Używamy w domu wielorazowych płatków kosmetycznych, nie używamy jednorazowych maszynek do golenia, waham (na razie jestem na nie) się nad patyczkami higienicznymi wielorazowymi, na razie używam papierowych. Nie kupujemy napojów w butelkach plastikowych, ani wody. Wodę mamy własną z filtra z odwróconą osmozą i zabieramy ją ze sobą w opakowaniach wielorazowego użytku. Problemem są opakowania po jogurtach, serkach/serach tego jeszcze nie wymyśliłam jak obejść problem, kupuję duże opakowania i rozkładam np. dzieciom do pracy w szklane pojemniki, ale jednak zostaje kubeczek/wiadereczko po, próbowaliśmy wykorzystać w domu, ale za dużo tego jest, jednak pięć osób w domu tworzy ilość śmieci.  Używamy do kąpieli mydeł w kostce, mydła do rak niestety mydła w płynie kupuję w hurtowni w 5 litrowym opakowaniu i je wykorzystujemy potem w ogrodzie jako pojemniki do podlewania np. nawozem, łatwo wymieszać go.  Co robimy jeszcze tak eko, staramy się używać rowerów kiedy tylko możemy, no bo większe zakupy lub podróż z najstarszym synem odpadają rowerami. Mamy ogrzewanie elektryczne domu które zasilamy z własnych paneli fotowoltaicznych, jesteśmy samowystarczalni, opłaty mamy tylko tak zwane licznikowe. Staramy się najpierw przerabiać rzeczy które już mamy, a dopiero potem kupić jeśli nie ma innej opcji. Kupujemy również rzeczy i to nie tylko ubrania z drugiej ręki, np. mężowi zepsuł się czytnik do książek, więc kupił używany. Książek nie kupujemy, czytamy ebooki lub z biblioteki, ewentualnie pożyczone, a czasem jadąc koło książkodzielni coś znajdę dla siebie, sama tez tam wkładam coś od siebie. To tak w skrócie wygląda nasze podejście do eko życia, można zrobić więcej, ale natura ludzka i lenistwo czasem bierze górę.

Niestety mamy jako społeczeństwo wiele problemów z eko życiem, nadal brakuje edukacja ekologiczna w szkołach i społeczeństwie. Ceny produktów ekologicznych są bardzo wysokie, niedostępne są  punktów zbiórki odpadów w niektórych rejonach, czy brak odpowiedniej infrastruktury dla rowerzystów.

Czasem mam wrażenie, że mimo wszystko zwykły obywatel robi więcej niż ci którzy nakładają na nas przepisy. Powtarzam sobie, że kropla drąży kamień, ale czy to wystarczy?

A co Wy sądzicie o problemie zanieczyszczenia naszej planety?  Czy rozwiązaniem jest dieta wegetariańska i samochody elektryczne? A może porzucenie  lotów samolotem na urlop na rzecz pociągu/autokaru? Jakie jest Wasze zdanie w tym temacie?


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…


niedziela, 13 lipca 2025

Jedzenie w biegu czy przy stole?

 

 „Domowe jedzenie to nie tylko smak, ale chwila zatrzymania się w biegu życia, by przypomnieć sobie, co naprawdę ważne.”

Tak się ostatnio zastanawiam i robię małą „ankietę” wśród znajomych oraz znajomych naszych dzieci – jak się obecnie jada w Polskim domu? Wydaje mi się, że wspólny obiad czy kolacja od zawsze były ważnym elementem życia rodzinnego. Jednak współczesne tempo życia, rosnące możliwości dostępności gotowego jedzenia ze sklepu czy też na wynos z baru/restauracji/cateringu oraz zmieniające się priorytety zdrowotne i stylowe sprawiają, że to, co i jak jemy w domu, ewoluuje. Czy nadal zasiadacie do domowych posiłków z rodziną, czy coraz częściej sięgacie po gotowe dania lub jedzenie na mieście? Jakie trendy kulinarne dominują w polskich domach? Spróbuję zebrać moje wnioski oraz to co podają statystyki w Internecie, jak Polacy dziś podchodzą do jedzenia w domu i co to mówi o naszym stylu życia.



Polacy przez lata tradycyjnie przywiązywali dużą wagę do domowego jedzenia, zwłaszcza obiadu, który często był najważniejszym posiłkiem dnia. Jednak w ostatnich dekadach, wraz ze wzrostem dostępności restauracji, barów szybkiej obsługi i cateringu, coraz więcej osób sięga po jedzenie na mieście lub gotowe dania. Badania pokazują, że zwłaszcza w większych miastach wzrasta popularność spożywania posiłków poza domem, co wynika między innymi z szybszego tempa życia, pracy na zmiany i mniejszej ilości czasu na codzienne gotowanie. Mimo to, większość Polaków nadal ceni sobie domowe jedzenie. 

Obiad w polskim domu tradycyjnie był centralnym posiłkiem, często jedzonym wspólnie, co sprzyjało rozmowom i budowaniu więzi (w niedzielę obowiązkowo). Dziś jednak w wielu rodzinach rytuał ten jest zaburzony — część domowników je o różnych porach, co wynika z indywidualnych grafików pracy, szkoły i innych obowiązków. Kolacja staje się czasem, kiedy rodzina może się spotkać, choć i ona coraz częściej bywa „na szybko” i mniej formalna niż kiedyś. U nas w domu przez lata kolacja była tym posiłkiem gdy zasiadaliśmy wszyscy do stołu, niestety obecnie i to się u nas zmieniło – dzieci pracują w różnych godzinach, mają dodatkowej zajęcia, spotkania i do kolacji zasiadamy głównie w troje ja, mąż i najstarszy syn.

Wracając do tematu trzeba przyznać, że pandemia miała ogromny wpływ na nasze nawyki związane z jedzeniem w domu. Przymusowa izolacja i praca zdalna spowodowały, że wielu Polaków wróciło do regularnego gotowania i spożywania posiłków w domu. Restauracje zamknięte lub ograniczone zmusiły do kreatywności i częstszego samodzielnego przygotowywania dań. Co ciekawe, widzę to po moich znajomych – pandemia wpłynęła na wzrost świadomości zdrowego odżywiania. Wielu zaczęło zwracać uwagę na skład produktów, sięgać po lokalne i naturalne składniki oraz eksperymentować z nowymi przepisami.

Według statystyk - około 70–80% Polaków regularnie przygotowuje posiłki samodzielnie. Domowe gotowanie pozostaje podstawą codziennego odżywiania, zwłaszcza wśród rodzin i osób starszych.  Jednak coraz częściej Polacy korzystają z jedzenia na wynos, zwłaszcza w większych miastach i wśród młodszych pokoleń. Z badań wynika, że około 40–50% osób deklaruje regularne zamawianie jedzenia na wynos lub dostawę do domu, choć częstotliwość zamówień różni się znacznie. Pandemia przyspieszyła rozwój możliwości zamawiania jedzenia na dowóz i wzrost popularności aplikacji do zamawiania jedzenia. Dodatkowo w ciągu ostatnich lat dużą popularnością cieszą się  gotowe dania mrożone czy półprodukty, szczególnie wśród osób, które mają mało czasu na gotowanie. 

Teraz garść suchych danych według badań statystycznych w temacie jedzenia wśród Polaków.

  • aż 74% Polaków przygotowuje posiłki samodzielnie co najmniej kilka razy w tygodniu.
  • zaledwie 2,6% nie gotuje wcale.
  • większość - 64% poświęca na gotowanie od 1 do 2 godzin dziennie.
  • polska kuchnia domowa pozostaje najpopularniejsza – 92% badanych najchętniej przygotowuje tradycyjne dania.
  • prawie 1/3 Polaków zamawia obiady z dostawą do domu. Najczęściej wybieranym daniem jest pizza (78%), następnie hamburgery (30%) i kuchnia azjatycka (25%).
  • młodsze pokolenia, zwłaszcza osoby w wieku 18–29 lat, częściej korzystają z jedzenia na wynos. W tej grupie wiekowej 32% deklaruje regularne spożywanie fast foodów, a 31% je w restauracjach.
  • 32% dorosłych Polaków korzysta z gotowych dań lub zamawia je w różnych miejscach.
  • catering dietetyczny wybiera 4% badanych.

Jakie mamy jako naród motywacje do gotowania w domu: oszczędność (76%), możliwość przygotowania ulubionych dań (71%) oraz spędzanie wspólnego czasu z rodziną (53%).

Co nas powstrzymuje przed gotowaniem w domu: brak czasu (40%), trudności w planowaniu zakupów (29%) oraz konieczność sprzątania po posiłkach (48%).

A na koniec jak to wygląda w określonych grupach wiekowych:

Osoby w wieku 18–34 lata: najczęściej korzysta z jedzenia na wynos, zamawia jedzenie przez aplikacje i sięga po gotowe dania ze sklepów. Wynika to z intensywnego stylu życia, pracy, nauki i częstego mieszkania poza domem rodzinnym. Mimo to spora część młodych osób gotuje samodzielnie, choć często wybierają szybkie, łatwe do przygotowania posiłki.

Osoby w wieku (35–54 lata): dominuje gotowanie w domu, zwłaszcza w rodzinach z dziećmi. Jedzenie na wynos zdarza się sporadycznie, głównie ze względu na wygodę.

Osoby po 55 roku życia: najczęściej przygotowują posiłki w domu i rzadko korzystają z jedzenia na wynos lub gotowych dań. 

Takie dane podają różne portale np. PAP

Jak jest w istocie, wie każdy z nas. Wszyscy starają się jak mogą dopasować styl jedzenia do swoich możliwości.

Pamiętajcie, że jedzenie to nie tylko odżywianie, ale także budowanie relacji i zdrowia psychicznego, co ma realny wpływ na długość życia. Badania pokazują, że osoby jedzące regularnie w towarzystwie odczuwają mniejszy poziom stresu i samotności, co obniża ryzyko depresji. W krajach o wysokiej długości życia (np. Japonia, kraje śródziemnomorskie) wspólne jedzenie jest ważnym elementem kultury, co wiąże się z lepszym zdrowiem ogólnym i psychicznym. Badania sugerują, że społeczne więzi są czynnikiem chroniącym zdrowie, podobnie jak aktywność fizyczna czy dieta, obniżając ryzyko chorób serca i wspierając odporność. Jedzenie w miłym towarzystwie redukuje chroniczny stres, który jest czynnikiem skracającym życie.

Zatem życzę Wam smacznego w miłym towarzystwie i bez pośpiechu.

A jak jest u Was? Czy nadal zasiadacie do wspólnych posiłków przy stole, czy tempo życia sprawia, że jecie w biegu?


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę