Często powtarzamy sobie, że "pieniądze szczęścia nie dają". Owszem, szczęścia nie, ale wiele w życiu ułatwiają. Dzięki pieniądzom możemy utrzymać dom - płacić rachunki, kupować różne sprzęty i żywność, jechać na wakacje.
Większość z nas zażegnuje się, że pieniądze to coś małostkowego, nieważnego, nie wymagającego uwagi. Ale niestety to tylko pozory, jak świat światem pieniądze rządzą wszystkim!! Wiele par nie mających poważnych kłopotów finansowych, też może niszczyć swój związek tematem pieniędzy, licytowaniem się kto zarabia więcej. Dość często mężczyźni mają poczucie, że powinni zarabiać dużo więcej niż ich partnerki, zaś zarabiające więcej partnerki potrafią dać to zbyt dosadnie odczuć partnerowi i powstaje problem, mimo, że tych pieniędzy nie brakuje. Wniosek, że pieniądze generalnie mogą niszczyć każdy związek. No, a jeśli powstaje brak finansowy, to problem może być dużo większy, trudniejszy i czasem może zupełnie "zamordować" uczucie dwojga ludzi. Wstępując w związek czy to partnerski, czy też małżeński, deklarujemy, że chcemy być z tą drugą osobą na dobre i na złe, pomagać sobie w trudnościach, wspierać i dostrzegać kryzysy. Wszystko pięknie do czasu, gdy przychodzi to złe. Przychodzi moment, że nie stać nas na nic, że musimy ciągle sobie czegoś odmawiać, że nie możemy realizować swoich pragnień, że musimy przeliczać pieniądze w sklepie, że spontaniczność związana z pieniędzmi skończyła się. Niestety nie wszystkie małżeństwa potrafią sobie z tym poradzić, życie ze sobą w trudnych sytuacjach nie jest niestety łatwe, a do takich sytuacji właśnie należą problemy finansowe. To właśnie w nich tkwi źródło wielu konfliktów, braku porozumienia i brak możliwości kompromisu. Łatwo to zrozumieć, ponieważ wszystkie problemy stają się mniej trudne, gdy można je rozwiązać w sposób materialny. Jak więc żyć ze sobą, gdy pojawi się trudny czas pod względem finansowym? Trzeba sobie postawić, co jest dla nas najważniejsze. Pieniędzmi nie da się zastąpić uczucia i miłości, które łączą kochających się ludzi, zaś dostatnie życie to coś, co zaspokaja nasze potrzeby materialne. W takich sytuacjach najważniejsze jest przede wszystkim wzajemne wparcie i ustalenie pewnych wspólnych kompromisów. Musimy wiedzieć ile mamy pieniędzy i na co możemy je przeznaczać. Szczerość i ustalenie własnych reguł, dotyczących wydawania pieniędzy, to pierwsza zasada radzenia sobie z problemami finansowymi. Bardzo ważne są obustronne starania do poprawienia wspólnego stanu finansowego, podjęcia lub zmiany pracy, przygotowywania posiłków w domu, wykonywania samodzielnie remontów itp. Wszystko musi być wspólnym wysiłkiem i przy wzajemnym wsparciu. Wzajemny szacunek i chęć przezwyciężania problemów może pomóc w czasie walki z problemami. Czasem jedna osoba w związku uznaje, że dłużej nie da rady, to nie takie życie o jakim marzy, szuka formy odreagowania np. wydając pieniądze bez ograniczeń lub szuka wsparcia u innego partnera, by zapomnieć o niedoborach finansowych, no i tu powstaje duży problem. Bo siła tkwi w jedności, tylko jako zespół może sobie poradzić.
My ruszając w drogę małżeńską nie zdawaliśmy sobie oczywiście sprawy, że dopadną nas tak duże problemy. No bo kto z nas zakłada to na wstępie, pewnie wiele par w ogóle by nie było razem gdyby tak zakładać. W czasie 22 lat trwania naszego małżeństwa z finansami bywało różnie, był czas gdy jedliśmy tak zwany "chleb smarowany nożem", był czas, że nie musiałam zupełnie się zastanawiać w czasie zakupów, ale teraz nadszedł czas dużej próby dla nas. Poza brakiem funduszy powstały problemy zawodowe, zdrowotne i do tego upływ czasu, czyli mówmy wprost - robimy się starsi. Więc potrzebujemy więcej energii, bardzo dużo siły czerpiemy od siebie, podnosimy nawzajem się jak jedno z nas czuje, że brak mu sił. Wzorem są też dla nas moi rodzice, którzy w wieku emerytalnym przenieśli się na wieś, sadzą drzewa i z zapałem planują ile będzie owoców z tych drzew. Czyli najważniejsze to widzieć "jasne" jutro. Siłę dają nam nasze dzieciaczki, ich radosne pyszczki, ciepłe, tulące się łapki, to jest taki dopalacz, że chyba nie ma mocniejszego. Wczoraj na przykład, syn mówi do mnie - jesteś idealna, mówię mu - nie ma ludzi idealnych, na co on - nie wiem, nie znam się jeszcze na tym, dla mnie ty jesteś idealna. No i jak tu nie mieć sił po takich słowach, jak nie czuć, że choć by nie wiem co, damy radę. Pamiętajcie, że tylko dzięki zrozumieniu, miłości, współdziałaniu, wsłuchiwaniu się w mądrość innych, możemy dać radę. A to czy będziemy mieszkać w kawalerce w 5 osób, czy będziemy chodzić pieszo, a na wakacje jechać co dwa lata, to nie ważne jeśli jest miłość, wsparcie i zrozumienie.
Życzę wszystkim borykającym się z problemami finansowymi wiary w lepsze jutro i wsparcia osób bliskich!! Niech moc będzie z Wami!!!!