czwartek, 25 kwietnia 2024

Jadłospis taki jak inne

 


Jadłospis u nas to podstawa, bez jadłospisu robienie zakupów to wyprawa partyzantki bez dowódcy na bitwę. Nie chodzi tu o planowanie dla planowania, ale panowanie nad zasobami, niemarnowaniem żywności, oraz naszych pieniędzy i jak najlepsze wykorzystanie naszego czasu. Jeśli jeszcze nie robicie jadłospisów to polecam zacząć, ułatwia to wiele, nie myślimy co dziś na obiad, nie robimy zakupów z łapanki, możemy sprawdzić gdzie taniej kupimy produkty potrzebne nam do dań które wcześniej zaplanowaliśmy, przyczyniamy się planecie i naszemu portfelowi nie wyrzucając jedzenia. Ja robię to od lat, po zrobieniu jadłospisu przeglądam zasoby lub robię jadłospis według tego co posiadam, a następnie wpisuję na listę zakupów to czego mi brakuje.

Ostatni jadłospis napisał mój mąż, bo ja byłam zajęta, czasem pisze córka, a zazwyczaj robimy to razem.




Poniedziałek

Zupa brokułowa z jajkiem na twardo

Naleśniki z nadzieniem z kapusty kiszonej i pieczarek zapiekane w piecyku

Wtorek

Zupa brokułowa z jajkiem na twardo

Filety z kurczaka w sosie korzennym, ryż, surówka z białej kapusty z rodzynkami

Środa

Krupnik

Jajko sadzone, ziemniaki, gotowana marchewka

Czwartek

Krupnik

Pulpety rybne w sosie koperkowym, ryż, ogórek kiszony

Piątek

Zupa ogórkowa

Pierogi z nadzieniem ruskim polane duszoną cebulka na maśle

Sobota

Zupa ogórkowa

Pizza domowa u nas będzie taka 

Niedziela

Rosół z makaronem

Udka bez kości grillowane, frytki, surówka z czerwonej kapusty

Poniedziałek

Pomidorowa z ryżem

Kluski śląskie, sos pieczarkowy, buraki zasmażane

Wtorek

Zupa jarzynowa

Kotlety mielone wołowo-drobiowe, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej

Środa

Zupa jarzynowa

Naleśniki z białym serem i rodzynkami

 Powyższy jadłospis nie jest wytyczną dietetyczną, zawiera dania które lubi moja rodzina, dostosowany jest do naszych alergii i innych wymogów żywieniowych. 

wtorek, 23 kwietnia 2024

Panowanie nad czasem?!

 


Ostatnio naprawdę mam mało czasu, sześć osób w domu plus pies robią niezły bałagan. Cztery z sześciu pracują lub przebywają w domu więc ma kto robić bałagan. Wcześniej łazienki sprzątałam dwa razy w tygodniu teraz 4-5 zależy jak wyjdzie. Pościel zmieniam jak zawsze co dwa tygodnie, mam taki defekt, że pościel prasuję z dwóch powodów moje samopoczucie i uważam, że gładka powierzchnia jest bardziej odporna na utrzymywanie się roztoczy, więc prasuję co dwa tygodnie 6 kompletów pościeli. Wcześniej ręczniki po zmianie wchodziły na raz do pralki, teraz już nie (mam 8 kg załadunku pralkę). Zaskoczona jestem jak bardzo się zmienia sytuacja gdy przybędzie jedna dodatkowa osoba, druga zmieni pracę na zdalną i nagle jest więcej sprzątania i prania jak bym miała ze 3 więcej w domu. Od przyszłego tygodnia w domu będzie więcej czasu spędzała córka bo właśnie kończy liceum, zatem już 5 osób będzie w domu na stałe, a tylko jedna codziennie wychodząca do pracy. Pies z racji tego, że teraz częściej biega po ogrodzie wnosi więcej piachu. Normalnie czuje się jak sprzątaczka na etacie, zwłaszcza, że najstarszy syn (autysta) sporo spędza czasu na podłodze, więc musza one być czyste. Mój dzień muszę dokładnie planować, codziennie tworzyć plan zajęć na jutro.  Dodatkowo mój Tato (alzheimer) wymaga różnych badań i wizyt lekarskich, więc też mój czas jest mocno napięty. Owszem pomagają mi domownicy, ale jednak tej pracy jest więcej, a trzeba jeszcze zarabiać pieniądze, więc każdy musi lawirować w tym swoim planie. Zarządzanie czasem teraz to podstawa działania, bez tego powstanie chaos, każdy z domowników ma swoją aplikację w telefonie „lista zadań” by panować na własnymi sprawami i uwzględniać domowe i innych członków rodzinny. Czuję się jak bym znowu miała małe dzieci i woziła je na różne zajęcia dodatkowe, odbierała ze szkoły i musiała się wyrobić ze wszystkim. Na nowo uczę się tego, by nadal ocalić czas tylko dla siebie, by dbać o swoje pasje i czas odpoczynku.



Przepraszam, że pisze niezbyt często, to też musze ułożyć w swoim planie tygodniowym. Nadal trwam przy zakupach oszczędnych i wyszukiwaniu promocji, nadal układam jadłospisy i robię listę zakupów, nadal nie wydałam nic na zakup książek i odzieży po za zakupami dla Taty w celu odświeżeniu mu bielizny, oraz butów na wiosnę.

A jak Wam się udaje panować nad czasem, macie jakieś dobre rady jak dobrze planować swój czas?


poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Dajecie 100% wiary w to co pokazują Wam w mediach społecznościowych?

 


Wielu psychologów i psychiatrów bije na alarm w sprawie mediów społecznościowych. Twierdzą oni, że są to częste przyczyny depresji, samobójstw, nerwic u młodych ludzi. Ja osobiście bym nie szufladkowała tylko młodych ludzi, bo według moich obserwacji wiek nie jest wyznacznikiem. Może dlatego statystyki wskazują na młodych ludzi bo jest ich statystycznie więcej w sieci niż osób po 45 roku życia.  Jeśli już specjaliści wskazują  social media jako jedną z przyczyn problemów emocjonalnych to może warto przystanąć i się zastanowić nad zjawiskiem by uniknąć tego zła/pułapki/uzależnienia?  Pomyślmy zatem co widzimy przeglądając np. FB? Na profilach naszych znajomych (Oczywiście nie wszystkich, jak zawsze są wyjątki od reguły) głównie królują wspaniałe nowiny i ich nieprzeciętne osiągnięcia, widzimy życie pełne sukcesów, o porażkach niewielu pisze, chyba, że zbiera kasę na ten cel lub pragnie zdobyć nasze zainteresowanie. 




W zeszłym roku zrobiłam malutki eksperyment na moim profilu społecznościowym, wstawiałam zdjęcia zrobione głównie w czasie spacerów, wycieczek rowerowych, wypadów w okolicy. Często nie pisałam nic, a jak byłam na wycieczce pisałam słowo „urlopik”. Dla mnie czas gdy się relaksuję jest urlopem, jak w tym memie – kobieta na wizycie u psychologa twierdzi, że przyszła tylko poleżeć w ciszy, nie ma żadnych problemów. Wstawiałam sporo zdjęć bliżej nieokreślonych miejsc, a między nimi kilka z urlopu tygodniowego. Co się wydarzyło – usłyszałam, że nie wiedzą jak ja to robię bo całe lato jestem na urlopie, skąd biorę na to kasę  i czas. Jedna osoba zapytała skąd jest zdjęcie, odpisałam zgodnie z prawdą, nikt więcej nie pytał. Czyli przyjmujemy bezrefleksyjnie to co widzimy, robimy własne założenia i dopisujemy własne wyobrażenia i historie. Sama łapię się często na tym, że nie wynikam w to co podaje mi autor zdjęć. Jedna moja znajoma zrobiła cos zupełnie innego, wstawiła nigdy niepublikowane zdjęcia z wyjazdów zagranicznych z kilku lat, ludzie gratulowali jej wspaniałej pogody, a zdjęcia były z lata w Belgi wstawione w styczniu. Ona po prostu wstawiła zdjęcia i nie napisała nic, chciała dowiedzieć się jak reaguje otoczenie na to co widzi, to ona zainspirowała mnie do zeszłorocznego eksperymentu. Sama nie raz myślałam oglądając profile znajomych – ale ma fajnie, kolacja w restauracji co tydzień, wypad na weekend co tydzień, wakacje dwa razy w roku zagranicą, ale czy była to prawda? Nie zapytałam, było mi głupio pytać i wnikać. Obecnie przestałam od dłuższego czasu publikować i oglądać/podglądać, skupiam się na swoim życiu, na znajomościach w realu. Jak mam czas wolę poczytać książkę, obejrzeć film lub pograć w planszówkę z bliskimi. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile czasu można oszczędzić nie wtykając nosa w cudze życie, o zdrowiu psychicznym i dobrym samopoczuciu nie ma co wspominać. Wiem, wiem takie dziwadełko ze mnie, mam limity które sobie wyznaczyłam sama – co drugi dzień 15 minut skrolowania i koniec. Oczywiście samo przeglądanie to nie jedyny problem, wiele osób uzależnia się od reakcji na ich publikacje, jeśli ich nie ma odpowiednio dużo, popadają w stan przygnębienia. Kolejna sprawa to mechaniczne wstawianie na zasadzie podaj dalej bez weryfikacji informacji np. zbiórka pieniędzy która dawno została zakończona. 

Proszę byście pamiętali, że to jest moja opinia, nikomu nie narzucam niczego.

Każdy ma prawo do własnych osobistych spostrzeżeń. 

A jak jest u Was, dajecie 100% wiary w to co pokazują Wam w mediach społecznościowych?