sobota, 31 stycznia 2015

Odpowiedź dla p. Ewy i nie tylko.....


Chciała bym podziękować za ciepłe słowa p. Ewie, która do mnie napisała. Chciałam jej odpisać na podany adres, ale niestety system mi odbija odpowiedź. Jeszcze raz bardo dziękuję, za wszystko co Pani napisała. Życzę powodzenia i samych radosnych chwil z córeczką. Takie słowa są dla mnie ważne, bardzo dziękuję. 

Staram się odpowiadać prywatnie, ale tym razem niestety nie mogłam z powodów technicznych. Przepraszam, wszystkich którym nie odpowiem, czasem się zdarza, że moja odpowiedź jest odbijana i nie zostaje dostarczona. 

piątek, 30 stycznia 2015

Oszczędna wersja chili con carne



Rodzina miała ochotę na chili, nie mogłam wyjechać z domu i musiałam je wytworzyć z tego co miała na półkach i w lodówce. Bałam się efektu końcowego, ale zaskoczył nas mile. Wszyscy zjedli w błyskawicznym tempie i orzekli, że za mało zrobiłam. Użyłam mięsa wieprzowego, powinno być wołowe, ale uważam że wszystko zależy od gustu. Powinna być czerwona fasola, użyłam drobnej białej (miałam tylko suchą, więc ugotowałam ją po 4 godzinnym moczeniu), powinny być ostre papryczki chili ja użyłam suszonych papryczek oraz papryki konserwowej słodkiej. Powinnam dodać pomidory z puszki, dodałam koncentrat wymieszany z wodą. 

Ja użyłam:
  • 1 kg mięsa mielonego
  • 1 słoik koncentratu pomidorowego
  • 2 cebule
  • szklanka suchej, drobnej fasoli
  • 2 suszone, małe papryczki (kiedyś w Lidlu kupiłam)
  • 1 słoik papryki konserwowej
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka kminu rzymskiego
  • 1 łyżeczka oregano
  • 1/2 pieprzu cayenne
  • tłuszcz do smażenia
  • sól do smaku
Namoczyłam fasolę na 4 godziny, następnie z odrobina soli ugotowałam do miękkości, wycedziłam na sicie i odstawiłam. Cebulę pokroiłam w kostkę i czosnek, na patelni rozgrzałam tłuszcz, poddusiłam cebulę z czosnkiem, po chwili dodałam mięso i smażyłam je około 10 minut. Później dodałam paprykę konserwową (pokroiłam ją w paski). Koncentrat pomidorowy wymieszałam ze szklanką wody i dodałam do mięsa wraz z kminem, oregano, papryczkami i pieprzem. Dusiłam całość 30 minut pod przykryciem, po tym czasie doprawiłam danie solą, wrzuciłam fasolkę i podgotowałam całość około 10 minut. Można podać z pieczywem, ryżem lub zjeść samo :) Świetnie nadaje się na samodzielne danie obiadowe lub kolację. 


czwartek, 29 stycznia 2015

Naturalne metody leczenia


Nasi przodkowie dawali sobie całkiem  nieźle radę lecząc się naturalnymi metodami. Obecnie większość społeczeństwa sięga chętnie po antybiotyki przy drobnym przeziębieniu. Dla mnie to przypomina strzelanie do muchy z armaty. Antybiotyki miały być dobrodziejstwem, a spowodowały nagminny spadek odporności, wszelkiego rodzaju grzybice, najbardziej kłopotliwe to grzybica układu pokarmowego, narządów rodnych, gardła i jamy ustnej. Nieprawidłowe stosowanie antybiotyków, nie używanie środków ochronnych w czasie antybiotykoterapi, nieprawidłowa dieta przyniosły skutki zgubne dla naszych organizmów. Coraz trudniej jest leczyć poważne infekcje bakteryjne, ludzie stali się odporni na leczenie antybiotykami, powraca gruźlica oporna na leczenie. Sama jestem ofiara, oraz mój najstarszy syn jest ofiara beztroskiego podawania antybiotyków przy infekcjach sezonowych. Syn ma candidę, a ja problemy z gardłem przez wiele lat, obecnie zaleczone po kategorycznym odstawieniu antybiotyków kilka lat temu. najstarszy syn ma zakaz podawania antybiotyków tylko w chwili zagrożenia życia można mu podać. od 10 lat nie przyjął żadnego. Ja kilka lat temu zachorowałam na anginę, całe dzieciństwo na nią chorowałam (spadek po nich to zwłóknienia w sercu), podawano mi zawsze antybiotyk i już, tak tez się stało i kilka lat temu, wzięłam grzecznie antybiotyk. Po 3 tygodniach angina wróciła, wybierałam się na wizytę lekarską i na szczęście dla mnie zadzwoniła do mnie koleżanka zwolenniczka naturalnych metod leczenia, nakrzyczała na mnie i zaleciła srebro koloidalne. Kupiłam zażywałam zgodnie z zaleceniami na opakowaniu, płukałam gardło solą, położyłam się na 3 dni do łóżka i po 7 wyszłam z anginy, od tamtej pory może raz ją miałam, ale nie wzięłam antybiotyku, zastosowałam podobne leczenie i po temacie. 
Przed Nowym Rokiem zachorowała córka, leczyłam ją naturalnie czosnek, malinki, syrop z cebuli i łóżeczko. Niestety kasłała przeraźliwie, miała za sobą bezsenne noce, pęknięte naczynka w oczach. Byłam gotowa na wizytę u lekarza, ale nie było terminu jakaś epidemia infekcji była i pełna przychodnia. No i nagle olśnienie przecież jakiś czas temu zakupiłam bańki bezogniowe przy infekcji chłopaków, wyleczyłam ich w 3 dni. Wyciągnęłam bańki, postawiłam 8 sztuk tylko na plecach, zaserwowałam inhalacje z soli kuchennej, podałam napary z lipy i po 3 dniach miałam prawie zdrowe dziecko w domu!! Oklepywanie, napary, inhalacje robiłam przez kolejne 3 dni i po infekcji nie było śladu. 
Szczerze polecam zakup baniek bezogniowych, maja instrukcję bardzo dokładną zrozumiałam dla każdego. Koszt to około 80 zł, a ja już wyleczyłam trzy infekcje (po jednej u każdego dziecka), na leki wydałam bym znacznie więcej, a bańki mam nadal gotowe do działania. Jako dziecko często byłam leczona przy pomocy baniek. Metoda bardzo stara, leczono nią przeróżne schorzenia od infekcji po przez problemy z bólami mięśni na zaburzenia emocjonalne i moczeniu nocnym kończąc. 

Inhalacje z soli: 2 litry wody, 4 łyżki soli kuchennej, ręcznik. Gotujemy wodę, wlewamy do miski, rozpuszczamy sól kuchenna w wodzie, nakrywamy głowę ręcznikiem i wdychamy przez 10 - 15 minut opary, po inhalacji najlepiej jak ktoś nam oklepie delikatnie plecy. 

Polecam powrót do naturalnych metod leczenia. Pamiętajmy, że przy infekcji wirusowej najważniejsze jest zwolnienie tempa, żaden lek nas nie wyleczy. Najlepiej zapakować się do łóżka dużo pić, dużo witaminy C, zbijać temperaturę, ale tylko powyżej 38 stopni C i dać sobie czas. 
Leki z reklam nie wyleczą nas, wsłuchajcie się w reklamę przy każdej mówią, że dany specyfik "łagodzi objawy", nikt nie mówi, że on leczy. Nie dajcie się ponieść, że po wzięciu takiego cudy na drugi dzień jesteście okazami zdrowia. Grypa, to grypa i nie ma o z nią igrać, ona ma swoje prawa, trzeba ją wyleżeć. 

Zdrowia Wam życzę i pamiętajcie, jeśli macie wybór nie korzystajcie z drogi na skróty, w końcu zdrowie ma się tylko jedne!!! 






Przypominam, że komentarze zawierające przekleństwa, napastliwe lub napisane w wulgarnym tonie nie będą publikowane. Również komentarze zawierające reklamy (każdej treści), nie zostaną opublikowane na moim blogu. Jeśli chcecie coś zareklamować proszę o przesłanie mi tego w prywatnej wiadomości. Podobnie sprawa się ma do odreagowywania na mojej osobie czyli "zmieszania mnie z błotem", na dole strony jest formularz kontaktowy i można dzięki niemu napisać do mnie, a ja również mam możliwość wyśnienia dokładnie wątpliwości. Nie toleruje upubliczniania bluźnierstw i chamskich zachowań. Ludzie są co raz bardziej agresywni, a to miejsce chce ocalić od całej tej drapieżności i braku empatii. 
Jeśli te zasady są dla kogoś nie do zaakceptowania, nie ma żadnego przymusu czytania mojego blogu, wręcz nawet zachęcam do odpuszczenia sobie znęcania się nad swoją osobą. 




środa, 28 stycznia 2015

Oszczędne życie, zaciskanie pasa........


Podjęcie decyzji o "zaciskaniu pasa", oszczędnym życiu jest jak podjęcie decyzji o diecie/odchudzaniu. Trzeba być zmotywowanym, świadomym, poznać problem i postanowić wytrwać. By poprawić swój wygląd nie można tego zrobić na skróty, na chwilę bez efektu jojo. Podobnie jest w sytuacji ratowania finansów domowych. Nie może tego zrobić jeden członek rodziny, to tak jak byśmy chcieli schudnąć tylko na lewej nodze - nie da rady tego zrobić, podobnie mają się finanse rodzinne. Rodzina to jeden organizm, jeśli mają się pojawić wymierne korzyści z oszczędnego życia nie może tego zrobić tylko jedna osoba z rodziny. Musimy w pełni świadomie podjąć jako rodzina decyzję! To cała rodzina musi być świadoma sytuacji materialnej, nie możemy oszukiwać dzieci, jeśli mają więcej niż 5 lat, są w stanie pojąć, że czegoś mamy mało i musimy to oszczędzać. Obydwoje partnerzy również decyzje o "zaciskaniu pasa" muszą podjąć świadomie i jednogłośnie. Już kiedyś pisałam o moim mężu, który długi czas nie przyjmował do wiadomości małych oszczędności, lubił również wydawać pieniądze na narzędzia do majsterkowania (nie zawsze używane, ot kolekcjonerstwo). W obliczu tego było trudno sumiennie oszczędzać nasze zasoby finansowe. Dziś przyznaje, że 2 zł to ważna cześć budżetu, oszczędność na jednych zakupach 2 zło daje nam miesięcznie 10 zł, a 10 zł to już kwota za która mogę kupić dodatkową porcję mięsa czy warzyw. Wracając do tematu, rodzina to jedne organizm i wszyscy członkowie rodziny muszą się podporządkować zmniejszeniu wydatków. Jeśli ktoś się wyłamuje, a zwłaszcza jeśli jest to jeden z partnerów to powstaje pytanie - czy naprawdę mamy złą stację finansową? Jeśli jest zła, to należy przedstawić ją dokładnie i podliczyć jakie korzyści daje nam zmniejszenie np. ilości wypalanych papierosów, jeśli palacz wypali 15 paczek zamiast 30 to mamy przykładowo 150 zł więcej w kieszeni, dodatkowo mniej uszkodzenia zdrowia. Jeśli ktoś wypija codziennie 2 piwa, a wypije jedno to mamy około 80 zł więcej w budżecie. Czyli musimy być wszyscy świadomi dlaczego oszczędzamy, jaki mamy cel i postanawiamy w nim wytrwać. Podobnie jak przy diecie małe grzeszki mogą nas kosztować kilka kroków w tył. Jeśli oszczędzamy to w pełni, nie ma odstępstw, inaczej się nie da, nie będzie spektakularnych efektów naszej "diety".  Aby się odchudzać musimy mieć jakiś plan, podobnie jest z "zaciskaniem pasa", musimy mieć plan. Polecam poczytać dział "zarządzanie finansami" staram się tam umieszczać rady by każdy mógł stworzyć własny plan działania. Pamiętajmy, że oszczędzanie nie służy tylko i wyłącznie ratowaniu budżetu, oszczędzać można np. na wymarzone wakacje. My po wakacjach uruchamiamy dodatkowy plan odkładania każdego grosika na wakacje, potem ktoś mi wytknie, że ja tu o oszczędzaniu a pojechałam na zagraniczne wakacje. Staramy się odkładać każdy zaoszczędzony pieniążek, jeśli znajdziemy choć by grosz, wrzucamy do słoika i przechowujemy do wakacji, wyjeżdżając na wakacje nie korzystamy z biur podróży, wyszukujemy najtańsze noclegi, bez wyżywienia, sami przyrządzamy śniadania, idąc na wycieczkę zabieramy jedzenie ze sobą. Sporo przygotowuję w domu przed wyjazdem, nie kupujemy przekąsek, pijemy tylko wodę, gotujemy wieczorem wodę z kranu i rano wlewamy do bidonów i zabieramy ze sobą. Na prawdę można niedrogo podróżować. W tym roku zostaliśmy zaproszeni do mojej koleżanki od lat mieszkającej w Szkocji. Jedziemy samochodem, noclegi planujemy jak najtańsze, rozważamy noclegi pod namiotem, na campingach lub u znajomych choć by na podłodze. Obecnie przeliczamy koszty, szukamy cięć w budżecie, zliczamy nasze fundusze. Dzieci od kilku lat wyjeżdżały na wakacje do Koszalina, dzięki uprzejmości znajomych mieliśmy bezpłatny nocleg w zamian za opiekę nad ich psiakiem, gdy oni byli na zagranicznych wakacjach. Dzieci podrosły i chcieli byśmy im pokazać więcej. Więc nie ma co biadolić, trzeba się ogarnąć i oszczędzać na maksa, by spełnić ich i nasze pragnienie. Cała rodzina została zmobilizowana do oszczędności. Wszyscy są zmotywowani, znają cel i są świadomi nagrody na końcu. Nikt nie marudzi, wszyscy szukają pomysłów na oszczędzanie. Ostatnio 12 letni syn z pasja ogląda "Mega sknery" by wyszukać pomysłu na oszczędności. Marzy o tym wyjeździe i chce pomóc jak tylko potrafi. Tak właśnie musi wyglądać proces ratowania finansów domowych, musi być zaangażowana cała rodzina, wszyscy muszą chcieć, ale również każdy musi znać powód, bez tego ciężko się zaangażować. Moja rodzina ma już wieloletnia wprawę w wyznaczaniu sobie celu i oszczędzaniu, więc mam nadzieję, że i tym razem nam się uda. Pamiętajcie, że rodzina to jeden organizm i wszyscy muszą uczestniczyć w "diecie" a nie tylko np. szyja ;) Życzę wytrwałości i powodzenia!!!

wtorek, 27 stycznia 2015

Ferie 2015


Co prawda moje dzieci do szkoły jako takiej nie chodzą, ale z racji, że jest przerwa w zajęciach dodatkowych, więc uznaliśmy, że jak ferie zimowe to ferie. 
Córkę zapisaliśmy na zajęcia w naszym MDK-u, zajęcia od 9-16 wraz z wycieczkami, drugim śniadaniem 150 zł za dwa tygodnie. Młodszy syn jeden tydzień spędzi na zajęciach z angielskojęzycznymi studentami, koszt 60 zł za tydzień (5 dni intensywnej konwersacji w języku angielskim w malutkiej grupie za tą cenę, to naprawdę okazja). Najstarszy syn z racji, że na co dzień uczy się zwyczajnie w szkole, chętnie odpocznie w domu, a ja będę miała czas iść z nim np. na spacer zimowy do lasu. Zapewnienie zajęć w okresie ferii wyniosło nas 210 zł dla dwojga. W sumie to nie mała kwota, ale i nie wygórowana, a dzieci będą miały możliwość spędzenia czasu w odmienny sposób niż na co dzień. Polecam rozglądanie się za bezpłatnymi ofertami na okres ferii, w wielu miastach są organizowane warsztaty bezpłatne np. przy centrach handlowych. Trzeba szukać korzystnych rozwiązań. Może bezpłatna sala zabaw, zajęcia w Domach Kultury. Jednego roku korzystaliśmy dla dzieci w centrum ogrodniczym, były bezpłatne - warsztaty kucharskie, sadzenia ziół, robienia masek na karnawał. Zawsze to jakaś drobna odmiana, a nie musimy za nią zapłacić. Teraz jak spadł śnieg nasze dzieci  robią babki ze śniegu jak z piasku, budują z nich ścianki, a potem się za nich rzucają śnieżkami. Najważniejsze by nie było nudy. :) 

Obecnie zaczęliśmy już planowanie wakacji, rezerwując teraz kwaterę można dostać dobrą cenę, znaleźć korzystne oferty i dokładnie zaplanować wydatki oraz czas urlopów. Polecam wcześniejsze rezerwacje, wiele ofert w dobrej cenie w okolicy końca marca już nie ma. 

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Placki z sera i jajek - niskowęglowodanowe


W związku z ograniczaniem ilości węglowodanów w diecie domowników, robię trochę inne dania. jednym z nich są właśnie te placki. Można je używać jako zamiennik pieczywa lub krojąc na kawałki użyć jako makaron do zupy. Można je użyć jak kluseczek do obiadu lub zwyczajnie zjeść na słodko lub z sosem. Dzięki temu przepisowi, można wykorzystać ser na który nikt nie ma już ochoty, wystarczy zmniejszyć tylko ilość składników względem ilości posiadanego sera białego. :)






Składniki:
  • 1/2 kg białego sera
  • 6 jajek (oryginalny przepis zawiera 17 jajek)
  • 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
  • 100 g dowolnej mąki pszennej lub bezglutenowej (ja dodaję 20 g ryżowej, 20 g kukurydzianej, 40 g gryczanej, 20 g jaglanej lub 100 g gotowej mieszanki bezglutenowej) 
  • tłuszcz do smażenia (dość dużo, bo placki chłoną) ja smażę na smalcu
  • mleko (opcjonalnie) jeśli ser jest suchy

Ser mielimy przez maszynkę do mięsa, mieszamy z żółtkami, proszkiem do pieczenia oraz mąką. Białka ubijamy na sztywno i delikatnie łączymy z masą serową, jeśli masa jest za gęsta dodajemy odrobinę mleka. Konsystencja ma przypominać placki ziemniaczane. Rozgrzewamy tłuszcz i smażymy na wolnym ogniu po obydwu stronach. Placki można przechowywać w lodówce spokojnie tydzień czasu, możne je również mrozić. Mnie wychodzi 25 placków z tej porcji. Placki są bardzo sycące i kaloryczne. 

czwartek, 22 stycznia 2015

Kolejny domowy, biały ser


Wczoraj kolejny raz zrobiłam domowy, biały ser. Nareszcie udało mi się znieść proporcje by uzyskać pełen kg sera, który ewentualnie mogę użyć do upieczenia serniczka :) Koszt uzyskanego przeze mnie kg twarogu wyniósł nie całe 9 zł. Czyli poniżej ceny sera dostępnego w sklepie. Wyczytałam, że mój twaróg powinien zawierać około 9-10 % zawartości tłuszczu, czyli całkiem tłusty wyszedł mi serek. Sumując mam lepszej jakości ser za niższą cenę. Ser robiłam ze zwykłego mleka pasteryzowanego zakupionego (tym razem) w siei sklepów z owadem w logo. Jeśli bym użyła mleko prosto od krowy np. kupując na ryneczki miała bym niższy koszt (około 5,50 zł) i wyższą zawartość tłuszczu. Niestety takie mleko błyskawicznie znika z ryneczku, chyba muszę się zacząć umawiać ze sprzedawcą na konkretne dni i odbierać zamówienie. Ser ma nieziemski smak, jest delikatny, śmietanowy w konsystencji aksamitny. Teraz tylko dodatki i mam wspaniały posiłek dla rodziny. Świetny na nadzienie do naleśników, na sernik pieczony, czy też na zimno, z owocami, na słono. Wszystko zależy od naszej wyobraźni. :) Polecam spróbować choć raz. 


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Szybki obiad dla rodziny


Wiele osób prosi mnie o podanie pomysłów na szybkie obiady rodzinne. Jak wiadomo żyjemy w czasach gdzie wszystko gna do przodu, na wszystko brakuje czasu, ciągle się spieszymy. Mamy niby tak wiele, ale jednocześnie bardzo mało. No bo co z tego, że są ładne meble w pokoju, jak nie mamy czasu nimi się cieszyć, co z tego, że mamy ładny widok z okna, jak nawet nie podchodzimy do niego z braku czasu i sił. Jednak wile osób dostrzega, że warto by choć przystanąć na chwilę i zasiąść do domowego posiłku. Postaram się Pomóc Wam w dobraniu odpowiednich dań by były zdrowe, domowe, ale nie czasochłonne. Moim zdaniem możemy się cieszyć domowym jedzeniem mimo tego, że pracujemy zawodowo. Sama wracałam z pracy do domu w okolicach godziny 17-18, a czasem i później. Mimo to nigdy nie jadaliśmy gotowych dań i nie stołowaliśmy się w restauracjach, barach czy stołówkach. Warto podczas gotowania przyrządzać np. kotletów dwie porcje i jedną zamrozić na sytuację gdy zupełnie brak  nam czasu. Ja często mrożę bigos, fasolkę po bretońsku, kotlety, sosy itp. 

Moje pierwsza propozycja na szybki obiad:

Zupa pieczarkowa krem
Puree ziemniaczane, kotlety z jajek, kapusta czerwona (gotowa ze słoika) 

Przygotowanie zupy:
Myjemy pieczarki, ścieramy je na grubej tarce, cebulę siekamy drobno, ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Przesmażamy pieczarki z cebulą na dowolnym tłuszczu (smalec, masło, olej/oliwa), gdy pieczarki odparują wodę, zalewamy wrzątkiem i wrzucamy ziemniaki, solimy lekko, dokładamy lubczyk i gotujemy do miękkości. Zaprawiamy zupę jogurtem lub śmietaną, doprawiamy do smaku solą i pieprzem, całość miksujemy i już mamy gotową zupę. w czasie gotowania się zupy gotujemy jajka i obieramy ziemniaki na puree. Następnie wstawiamy ziemniaki do gotowania i zabieramy się za kotlety rozgniatamy/mielimy/siekamy ugotowane jajka na twardo, dokładamy bułkę tartą lub kaszę kukurydzianą, kaszę jaglaną mieloną, surowe jajko, posiekany szczypiorek, można dodać starty żółty ser (np. podeschłą resztkę). Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, formujemy kotleciki i obtaczamy w bułce tartej/kaszy kukurydzianej/kaszy jaglanej mielonej lub w mielonym siemieniu lnianym. Smażymy na rumiano na dowolnym tłuszczu. (na 4 gotowanej jajka, 2 łyżki bułki tartej, jedno jajko surowe) . Ugotowane ziemniaki ubijamy z masłem, możemy dodać trochę mleka lub śmietany. Gotowe :) 

Jest to pożywny dwudaniowy obiad, nie podałam proporcji, bo rodzina składa się od 3 do X osób, więc trudno dopasować dokładnie. 
Zupę oczywiście najlepiej przygotować na dwa dni, dzięki temu następnego dnia możemy wykonać bardziej pracochłonne drugie danie np. naleśniki, placki ziemniaczane lub zapiekankę. 

piątek, 16 stycznia 2015

Pomidorowa z pulpetami - przepis


Ostatnio zrobiłam zupę pomidorową trochę inaczej niż zawsze. W związku ze zmianami naszego żywienia wpadłam na pomysł innego przygotowania zupy pomidorowej.




Składniki:
  • kości od schabu (po zakupie półtuszy mam drobinę różnych kości do przygotowywania wywaru na zupę)
  • włoszczyzna
  • 2 jajka
  • koncentrat pomidorowy
  • 1/2 szklanki kaszy jaglanej
  • mały jogurt naturalny lub śmietana
  • sól, pieprz, lubczyk suszony
Ugotowałam wywar z kości i włoszczyzny, wyjełam włoszczyznę i kości. Włoszczyznę wykorzystałam na sałatkę jarzynową, po za jedną marchewką którą dodałam do pulpetów.
Kości od schabu dokładnie obrałam z pozostałości mięsa, następnie zmieliłam mięso, dodając jedną marchewkę. Wymieszałam zmielona marchewkę z mięsem, jajkami, pieprzem i solą (jak by masa była za luźna to można dodać łyżeczkę mąki ziemniaczanej. Zagotowałam zupę i zasypałam kaszą jaglaną (wypłukaną wrzątkiem), gdy kasza następnie wrzucałam na wrzącą zupę małe kuleczki z mięsa. Całość gotowałam tak długo, aż kasza była miękka, następnie zaprawiłam koncentratem pomidorowym wymieszanym z jogurtem i łyżką wazową zupy. Zupa ugotowana na kościach od schabu może wydawać się za mało tłusta, więc polecam dodać łyżkę masła, lub przesmażyć cebulkę na smalcu i całość wlać do zupy. Smacznego!

czwartek, 15 stycznia 2015

Jadłospis zimowy ze zmniejszoną ilością węglowodanów


Dla wielu taki jadłospis pewnie będzie nie do przyjęcia z kilku powodów. Po pierwsze dużo mięsa, po drugie sporo tłuszczu, po trzecie może wydawać się mało urozmaicony, po czwarte to już indywidualna niechęć do takich dań. Jest to nasz jadłospis, nie jest on żadnym wskazaniem dietetycznym, po za tym jestem w fazie eksperymentu, uczę się zmienić nasz sposób odżywiania, więc pomyłek na pewno będzie sporo. Za każdą radę będę wdzięczna.
Proszę byście nie krytykowali tylko dla upuszczenia swoich negatywnych emocji. 

Przypomnę, że mięso kupuję w ubojni całą  półtuszę w cenie 7,40 zł za kg. Warzywa takie jak kalafior, fasolka szparagowa, brokuły, brukselka, buraki mam zamrożone w czasie sezonu. W słoikach mam ogórki kiszone, bigos gotuję w ilości hurt po zakupie półtuszy, by wykorzystać kawałeczki mięsa. Ziemniaki kupuję hurtowo na zimę więc płace około 30 gr za kg. To tak w kwestii kosztów mojego jadłospisu. 


Poniedziałek

Lunch: sałatka z jajek i ryby wędzonej z konserwową papryką
Pomidorowa z pulpetami 
Pieczona karkówka, puree ziemniaczane (z 6 ziemniaków i 2 czubatych łyżek masła), surówka z kapusty kiszonej
Przekąska: banan

Wtorek

Lunch sałatka jarzynowa z dużą ilością jajek (warzywa po ugotowaniu zupy pomidorowej)
Obiad: Pomidorowa z pulpetami
Wątróbka drobiowa, duszona, ziemniaki, ogórek kiszony
Przekąska: jabłko

Środa

Lunch: sałatka z resztek karkówki, ogórka kiszonego, odrobina żółtego sera
Obiad: Cebulowa 
Żeberka pieczone, puree (6 ziemniaków i 2 czubate łyżki masła), fasolka szparagowa gotowana
Przekąska: mandarynki

Czwartek

Lunch: sałatka z białego sera, oliwek i papryki konserwowej
Obiad: Cebulowa
Pulpety rybne w sosie koperkowym, kasza jaglana, gotowany brokuł z masłem
Przekąska: jabłko

Piątek

Lunch: sałatka z jajek z groszkiem i szczypiorkiem 
Obiad: Ogórkowa
Kluski serowe (ser mielony, jaja, mąka ziemniaczana kładzione łyżką na wodę, polane masłem)
Przekąska: pestki słonecznika

Sobota

Późne śniadanie: jajka na bekonie, chleb z masłem
Ogórkowa
Kotlety mielone, puree z kalafiora, papryka konserwowa
Przekąska: jabłko

Niedziela 

Późne śniadanie: naleśniki biszkoptowe z twarogiem na ostro
Obiad: Rosół z lanymi kluskami 
Schab, bigos, po jednym ziemniaku gotowanym
Przekąska: bita śmietana z rodzynkami i tratą gorzką czekoladą

Jadłospis różni się od poprzednich, staram się wykluczyć białą mąkę i wyroby z niej, biały ryż, mniej pieczywa i jak najmniej cukru. Zupa pomidorowa jest ugotowana na kościach ze schabu, z mięsa zrobiłam pulpety i odrobiną kaszy jaglanej zasypałam zupę. 

środa, 14 stycznia 2015

Zmiana diety naszej rodziny - poszukiwania


W tym roku postanowiłam zmienić odrobinę dietę mojej rodziny, doszłam do wniosku, że zjadamy za dużo potraw mącznych i musimy to w miarę możliwości ograniczyć. Dużo czytam na temat prawidłowego odżywiania i przyznam, że co raz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że piramida żywienia zalecana od lat, funkcjonująca w podręcznikach szkolnych nie jest doskonała. Patrząc na piramidę żywienia zalecaną przez Instytut Żywności i Żywienia, widzimy, że podstawą są pieczywo, kasze, makarony czyli głównie produkty mączne - węglowodany i tak też dotychczas przyjmowałam za słuszne żywienie mojej rodziny. Ale zgłębiając temat wyszło mi, że nie tędy droga schemat pierwotnego żywienia człowieka nie opierał się na chlebie, makaronie i kaszy. Człowiek był myśliwym - zbieraczem, więc jadł mięso, rośliny i nasiona. Nie zajadał się chlebem, ciastkami i makaronem, a jednak ewoluował do istoty która podporządkowała sobie otaczając go świat. Wiele osób uważa, że bez cukru nie pracował by nasz mózg, ale czy na pewno patrząc na naszego przodka? Idąc tym tropem szukałam odpowiedniej diety dla mojej rodziny, trafiłam na dietę paleo, ogólnie wydaje się ok, ale odrzuca zupełnie nabiał i wprowadza mleko kokosowe np. u nas odpada. Więc zaczęłam szukać dalej dieta optymalna, funkcjonowaliśmy na niej w bardzo dobrym zdrowi przez okres 5 lat. Bardzo nam ta dieta odpowiadała, ale problem pojawiał się na wyjazdach, wizytach u znajomych i podczas budowy domu gdy brakowało czasu. Potem jakoś tak wróciliśmy do podstawowej piramidy żywienia, owszem staraliśmy się jesć żywność produkowaną w domu, nie wysoko przetworzoną, ale opartą jednak na dużej ilości produktów mącznych. Próbowaliśmy przejść na dietę zbliżoną do wegetariańskiej, ale czuliśmy że nie mamy takiej energii jak stosując żywienie optymalne. Przeglądałam dietę nisko węglowodanową i tu zaczęłam dostrzegać rozsądek autora. Poszperałam i zbadałam biochemiczność diety optymalnej, paleo i nisko węglowodanowej, stosunek odpowiedni dla zdrowia wyszedł naukowcom 1:2:1 ewentualnie 1:1:1 czyli na każdy kilogram należnej masy ciała po jednym gramie białek, tłuszczu i węglowodanów lub podwojona ilość tłuszczu w stosunku do węglowodanów i białek. Czyli np. osoba o wzroście 170 cm powinna ważyć 60 - 70 kg, zatem jej proporcje to 60-70 g białek, 60 - 140 g tłuszczu i 60 - 70 g węglowodanów. Proporcje wydaja się mieć sens i podstawy naukowe. Zatem pomyślałam, że może warto wrócić do bardziej pierwotnego modelu żywienia i zmienić nasze nawyki i jadłospis. Postaram się wam pokazać moje początki zmian diety. 
Ostatnio zaczęłam dokładnie się przyglądać czym żywi się statystyczny obywatel naszego kraju. Stojąc w sklepie w kolejce do kasy zerkam na zakupy i przyznam, że wczoraj gdy kasjer pomylił moje zakupy z zakupami klienta przede mną chciałam krzyknąć, że ja takich rzeczy nie jadam. Mężczyzna miał ułożone na taśmie - parówki, mortadelę, chipsy, ser biały chudy, makaron, słodkie płatki śniadaniowe, gotowe hamburgery drobiowe, pasztet w puszce,coca-colę, gazowany napój pomarańczowy, pudełko ptasiego mleczka, bułki białe, masło roślinne, jogurt owocowy i keczup. Niestety pan był mocno otyły, a zakupy mówiły czemu. Przyznam, że od lat nie miałam takiego zestawu zakupów, mimo że musiałam żyć bardzo oszczędnie to nie kupowałam takich śmieciowych produktów. Nie trzeba posiadać fortuny by jeść zdrowo. Czy omlet na śniadanie z 2 jajek kosztuje dużo, jeśli dodamy do tego jakieś warzywo to mamy super posiłek na rano, potem możemy zabrać ze sobą do pracy kawałek mięsa gotowanego (ugotowana porcja rosołowa, obrana) i dorzucić do tego kilka oliwek, sałatę, pestki słonecznika lub ten sam zestaw wymieszać z białym serem lub gotowanym jajkiem ewentualnie rybą z puszki lub wędzoną. Nie będzie drożej od parówek, mortadeli i pasztetu w puszce, ale za to zdrowiej na pewno. Na przegryzkę możemy zabrać jabłko i mamy super posiłek. Naprawdę polecam zastosować zamienniki, to żywność wysoko przetworzona niszczy nasze zdrowie. 

Nie wiem czy oglądaliście dokument w którym dziennikarz jadł przez 60 dni tylko jedzenie z MacDonalda, jeśli nie polecam jest dostępny w necie do obejrzenia. Inna osoba publiczna podjęła się wyzwania na pozór łatwego aktor przez 60 dni jadł głównie produkty zbożowe, niskotłuszczowe, nabiał, generalnie wszystko co jest powszechnie uznawane za zdrowe. Damon Gameau był przez 3 lata na diecie niskowęglowodanowej. Pełen energii, optymizmu zdrowy, młody człowiek już na początku  eksperymentu poczuł, że staje się bardziej niestabilny, zmęczony, ospały. Więcej na ten temat można poczytać na jego blogu Damon Gemeau oraz ogólny opis jego poczytań na stronie Paleo Smaki . Zdajecie sobie sprawę z tego, że amerykanie zużywają około 60 kg cukru na osobę rocznie. Jak dla mnie to bardzo dużo.

wtorek, 13 stycznia 2015

Buraczki zasmażane


U nas zjada się sporo buraków, część mam ze swojego ogródka, a część kupuje hurtowo, gotuję i mrożę by nie tracić czasu na gotowanie i mieć je zawsze pod ręką. Jeszcze dodatkowo wkładam do słoików na zimę by tez mieć jeszcze szybszy wariant do ziemniaków. Zawsze mam możliwość wykonania szybkiego obiadu np. gotowane ziemniaki, buraczki i jajko sadzone. Szybko, tanio, zdrowo i domowo. Czyli spełnia wszystkie ważne dla mnie elementy. 

Zrobienie buraczków to nic prostszego. 
Potrzebujemy:
  • buraki (ja biorę średni burak na osobę)
  • 2 łyżki masła lub smalec
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego lub śmietany
  • sól
  • 1 łyżka octu lub soku z cytryny
  • 1 łyżeczka lubczyku
Gotujemy buraki w skórce do miękkości, następnie odlewamy wrzątek i zalewamy zimną wodą, gdy buraki ostygną, obieramy je ze skórki, ścieramy na tartce (grubość zależy od preferencji domowników, u nas ostatnio lubią na grubej jarzynowej). Rozgrzewam na patelni masło lub smalec, wrzucam starte buraczki, przesmażam chwilę, doprawiam do smaku octem, solą i wrzucam lubczyk, podgrzewam całość i na koniec mieszam z jogurtem/śmietaną. Koniec, buraczki są gotowe do zjedzenia :) Smacznego 

Warto wrzucić sobie takie ugotowane, starte buraczki do zamrażarki, by mieć pod ręką wariant awaryjny na szybki obiadek. 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Postanowienia Noworoczne


Każdy z nas z nadejściem Nowego Roku zakłada sobie jakieś postanowienia, bywają one różne, czasem bardzo dokładnie sprecyzowane, a często takie spontaniczne. Takie które powstały jako przelotna myśl, cel na nowy rok. Często postanowienia takie są powtórką z lat poprzednich z założeniem, że w tym roku już nam się uda i to będzie przełom. Składając sobie życzenia po północy życzmy sobie szczęścia i aby ten rok był lepszy, a nie gorszy od poprzedniego. W sumie to czy kolejny rok będzie taki jaki byś my chcieli y był w dużej mierze zależy od nas samych, to  w końcu my sami jesteśmy "kowalami" naszego losu! To od nas zależny najwięcej i to my mamy większość władzy w naszych rękach. Owszem dochodzi do tego nieprzewidziany czynnik losowy, ludzki i tak zwany pech i ud szczęścia, ale mimo wszystko mamy duży wpływ na to czy będziemy czuć się zrealizowani, szczęśliwi. Jeśli usiądziemy i będziemy czekać aż rozwiązanie naszych problemów samo zapuka do naszych drzwi, to sami zmniejszamy szanse na nasze powodzenie. Jeśli będziemy innych obwiniać o nasze kłopoty, niepowodzenia i oczekiwać, że to właśnie oni powinni je rozwiązać a nie my to również będziemy stać w miejscu. Myślę, że Nowy Rok jest dobrym momentem do rozliczenia się i zrobienia własnego rachunku sumienia, takiej szczerej "rozmowy" samym ze sobą. To jest dobra chwila dla spojrzenia sobie w oczy i powiedzenia sobie prawdy w czym zawaliliśmy i daliśmy plamę, a w czym odnieśliśmy osobisty sukces. Warto czasem zrobić takie rozliczenie osobiste, bez udziału innych, tylko my sam na sam ze sobą. Przyznanie się do własnych porażek niesie doświadczenie i naukę by nie iść w tym kierunku, zaś odniesione sukcesy wzmacniają nas. Naprawdę warto zrobić taki rachunek sumienia, nie jest oni ważny dla nikogo, on jest bardzo ważny dla nas samych. Może dzięki takiemu rachunkowi sumienia dostrzeżemy zupełnie innego siebie. Czasem warto krytycznie siebie ocenić. Może uznacie, że źródło waszego niezadowolenie wcale nie tkwi w czynnikach zewnętrznych, może tkwi w Was. Ja na przykład ciągle narzekałam, że nie mam na nic czasu, ale po przyjrzeniu się sobie dostrzegłam, że powodem są moje wymówki, wymówki i jeszcze raz wymówki - internet, tv, rozmowy przez telefon brak porządnej organizacji powodowały moje problemy z czasem, a potem szukałam wymówek dla siebie czemu nie mam czasu. W tym roku dokładniej planuję swój czas i o dziwo mam go znacznie więcej, mimo że wykonuję wszystko co zaplanowałam i dzięki temu nie mam "kaca" i czuję się lepiej. Bardzo ważne jest dla mnie poczucie, że mijający dzień nie został przeze mnie zmarnowany, że poradziłam sobie z wyznaczonymi celami i do tego miałam czas dla siebie. Postanowiłam sobie również mówić otwarcie innym o tym co czuję, jakie emocje są we mnie, być bardziej otwartą na emocje innych. Szanować odmienność poglądów, próbować zrozumieć punkt widzenia innych ludzi. Pamiętać o swoich potrzebach, więcej czytać, więcej spędzać czasu na powietrzu, więcej uprawiać sportów, trzymać się cotygodniowych głodówek, zmienić nawyki żywieniowe, lepiej wykorzystać mój ogródek do uprawy warzyw i owoców. Porzuciłam tv przy prasowaniu, słucham muzyki lub audiobooków. Nie czytam i nie słucham wiadomości, odcięłam się od  sensacji i pogoni za nią. Chce kłaść się spać wzbogacona o wiedzę i doświadczenia, każdy dzień poświęcać na doskonalenie siebie. Mam sporo różnych postanowień na ten rok, mam nadzieję, że uda mi się spełnić większość z nich. W zeszłym roku odniosłam spory sukces w realizacji postanowień Noworocznych, może i w tym mi się uda. Mam za sobą dopiero 11 dni tego roku, jak na razie spokojnie wprowadzam w życie swoje postanowienia, nie da się zmienić w jeden dzień. Obecnie pracuję nad planowaniem swojego czasu, staram się codziennie poświęcić na czytanie najmniej 30 minut, codziennie staram się poznać coś nowego. Obecnie czytam o człowieku z lodu odnalezionym w Alpach, niesamowite jest to jak współczesna nauka może nam pokazać sposób jego odżywiani, życia, stan zdrowia, wiek, sprawność fizyczną itd. 
Ciekawi mnie czy i wam udaj się realizować cele postawione sobie w jakimś momencie życia, nie koniecznie w Nowy Rok. 

piątek, 9 stycznia 2015

Obiadek na piątek (09.01)


U nas dziś obiadek prosty i odmienny od świątecznego szaleństwa. Idealny na piątkowy, zimowy obiad. 

Pierwsze danie: zupa cebulowa
Drugie danie: puree z ziemniaków (kg ziemniaków, 50 g masła, 150 ml mleka - gotujemy ziemniaki, a następnie po odcedzeniu ugniatamy na małym ogniu razem z mlekiem i masłem (można dołożyć przesmażony wędzony boczek)), jajka sadzone (2 na osobę), buraczki zasmażane. 

Pożywny obiad, lubiany przez moją rodzinę. Szybki do wykonani, łatwy w przygotowaniu, każdy da radę. Koszt obiadu dla 4-5 osobowej rodziny około 15 zł (koszt zależy od ceny jajek). Kwota 3 zł na osobę za dwudaniowy obiad nie jest chyba zbyt wygórowana. 

czwartek, 8 stycznia 2015

Co podać na ciepło w czasie przyjęcia


Często spotykam się z pytaniem - co podać w domu na ciepło w czasie przyjęcia. Pytanie z jednej strony proste, ale nie do końca, bo łatwe jest wtedy gdy nie mamy dużych ograniczeń finansowych. Niestety małe środki do dyspozycji utrudniają to zadanie. Postaram się jednak pomóc Wam w tym i podać kilka propozycji ciepłych posiłków na przyjęcia. Dodatkowym aspektem po za finansowym jest rodzaj przyjęcia. Nie wszystko możemy podać na każdym przyjęciu, więc to też utrudnia nam mocno zadanie. Ale ze wszystkim można sobie poradzić trzeba tylko odrobinę pokombinować. 

Oto kilka propozycji ciepłych dań, nie będę dzielić ich na konkretny rodzaj przyjęcia, to już zależy od Was, od Waszej znajomości gości. 
  • fasolka po bretońsku
  • grzanki z pieczarkami i żółtym serem
  • kapusta biała gotowana z wędliną lub ugotowana tylko z odrobiną koperku
  • bigos
  • krokiety z pieczarkami, kapusta i pieczarkami/grzybami, z soczewicą, mięsem, z nadzieniem jak do pierogów ruskich, ze szpinakiem, z fetą itd. 
  • zupę gulaszową 
  • domowa pizza
  • lazanie
  • tartę z różnym nadzieniem np. cebulowym (gorąco polecam)
  • cebulaki
  • spaghetti 
  • risotto
  • naleśniki z serem zapiekane i podane z bita śmietaną
Dań jest dość sporo podałam tylko te bardziej klasyczne i znane, możemy podać  różne wersje zapiekanek z makaronem np. Jeśli zapraszamy gości na obiad to całość oczywiście ma się zupełnie inaczej, wybór dań będzie zupełnie inny. Planując przyjęcie warto zajrzeć do internetowych "pomocników" gdzie można wpisać zawartość naszej lodówki i poda nam kilka pomysłów na to co w przybliżeniu możemy z robić z naszych produktów. Oczywiście nie poda nam potrawy która możemy przygotować tylko i wyłącznie z podanych przez nas składników, ale da inspirację i wyjściowy pomysł do dalszego działania. Nie bójmy się eksperymentów i zaskakiwania gości. :) 

środa, 7 stycznia 2015

Jak zrobić ubranko dla psa


Koniec obijania, czas zabrać się do pracy :) Miałam Wam pokazać ubranko dla psa domowej produkcji, zrobiłam je przy pierwszym ataku zimna, ale potem maraton świąteczny, mąż urlopujący, dzieci nieuczące się więc spędzaliśmy dużo czasu razem i zaniedbałam blog. Jak zrobiło się za oknem zimn, temperatura spadła u as do -16 stopni uznałam, że czas na ubranko dla naszego czworonoga, przejrzałam internet i znalazłam super pomysł, na ekspresowe ubranko dla psa.
Wystarczy odpowiedni rękaw od starej bluzy czy swetra. Odcinamy rękaw od bluzy (ja wybrałam na naszą chudzinę, polarową bluzę syna z której wyrósł a jakość był już tylko podwórkowa), odcięłam ściągacz, wycięłam dziurki na łapki, potem pierwsza przymiarka, poprawki naniosłam mydełkiem. Kolejne podcięcia i gotowe, z dwóch rękawów zrobiłam dwa ubranka dla psiaka. Nie wydałam ani grosz, nie użyłam maszyny i igły (polar się nie strzępi więc nie ma potrzeby szyć).
Na zdjęciu ubranko przed końcowymi podcięciami, drugie wyszło już lepiej. :) Niestety psica odmówiła pozowania...