piątek, 31 stycznia 2014

Zakupy z półki "przecena"


Dziś opowiem Wam, jak robię zakupy  z półki  "przecena". Wiele osób reaguje zdziwieniem, niechęcią, a czasem nawet obrzydzeniem na widok takiej "półki" w sklepie. Ja wiem gdzie są te półki w każdym markecie, hipermarkecie i dyskoncie. Często moje pierwsze kroki są właśnie do takiej "półki". Bardzo często spotykam przy nich osoby starsze, pomagam im odczytać daty ważności, skład i dokonać wyboru. 

Wiele osób mówi mi, że przecież to jedzenie jest przeterminowane. Hmm, przeterminowane? Nigdy nie kupiłam tam takiego jedzenia, owszem ma koniec ważności do spożycia, ale nie przeterminowane. Tylko raz pomyliłam się w ocenie produktu i musiałam wyrzucić to co kupiłam, był to ser pleśniowy, miał datę jeszcze 3 dni, a ocenić po zapachu trudno taki produkt :)  
Zazwyczaj kupuję na tych przecenach:
  • tłuszcze - masło, margarynę (jeśli mają koniec daty ważności, zamrażam je i dzięki temu przedłużam ich trwałość, masło suuper nadaje się do ciasteczek często kupuję je w cenie margaryny, a jednak to masło)
  • sery żółty - łatwo ocenić przez opakowanie, czy nie ma pleśni, nalotów, jeśli ma koniec daty to albo zużywam od razu, albo zamrażam.
  • ser biały, twarożki - zużywam od reki, bardzo często kupuję sery bio za 30 % ceny i piekę z nich ciasto lub używam do zapiekanek
  • wędliny - można zamrozić, a potem użyć do pizzy, zapiekanek, barszczu.
  • kaszanka - kupuję w sezonie grillowym, czasem więcej i zamrażam, używamy w miarę potrzeby
  • jajka - tak naprawdę do końca trudno stwierdzić czy są świeże, ale kupując niestemplowane na rynku też nie mam gwarancji. Jajka zawsze są poddawane obróbce termicznej więc spokojnie
  • mięso - to dla wielu trudny temat, ja kupuję te które są normalnie za drogie dla mnie, ale dokładnie je oglądam, wącham. W domu myję po zakupie oceniam po raz drugi jego jakość i zamrażam. Kiedyś dokładnie zgłębiałam temat przeterminowania mięsa. Ale wyczytałam, że jeśli mięso nie jest zazielenione, nie ma zapachu gnijącego, nie jest oślizłe to po poddaniu obróbce termicznej nie ma problemu z nim. 
Czego nie kupuję w przecenach:
  • dań gotowych -  pierogi, sałatki, krokiety, paszteciki itp(normalni też ich nie kupuję, ale  z końcem daty nie mam pewności co do jakości)
  • pasztetów (bardzo łatwo się zatruć, nie przetwarzamy ich termicznie, więc dodatkowo sa niebezpieczne) 
  • mięs z zalewach - nie polecam nawet z datą ważności, często to mięsa nieświeże przy maskowane kolorem zalewy i przeprawami
  • galaretek mięsnych i rybnych - to już niemal, że proszenie się o katastrofę, chyba, że kupimy galaretkę i nakarmimy nią kota lub psa. 
  • ciast z kremem - nie kupuję w ogóle, ale nie pokusiła bym się na nie. 
Generalnie sklepy wyrzucają sporo dobrego jedzenia, kilka lat temu miałam okazję zobaczyć całe tiry wypakowane żywnością która była odbierana z dużej sieci dyskontów. Było tam mięso, wędliny, sery, śmietany, słodycze, owoce, warzywa, gotowe dania i wszystko to miało albo dwa dni do końca daty, albo właśnie koniec daty bardzo rzadko były to produkty już po terminie. Szkoda, że ta żywność była wywożona do utylizacji. Produkty te z radością przyjęły by kuchnie dla bezdomnych, schroniska, noclegownie. Ludzie tam żyjący jadają ze śmietników, co to dla nich danie z końcem daty ważności. Na szczęście obecnie choć sklepy wpadły na pomysł obniżania cen produktów i wyprzedawania ich. Tłum ludzi przy tych półkach daje obraz zamożności naszego społeczeństwa. Bardzo często ucinam sobie pogawędkę z ludźmi tam buszującymi. Jeszcze nie spotkałam nikogo kto by powiedział, że się zatruł, a kupują regularnie przecenione produkty. Wczoraj byłam w hipermarkecie, poszłam do mojej ulubionej półeczki i co zostało, karpia w galarecie, ale szkoda.....

Wszystko trzeba robi z rozsądkiem. Kupując mięso, ser, wędlinę na wagę nie mamy żadnej gwarancji co do jego świeżości. Miałam raz historię z mięsem, kupiłam jednego dnia, na następnego wyjęłam z lodówki w celu zrobienia obiadu i zapach mnie zaskoczył. Niestety we wszystkim jest loteria. 
Ja kupuję w przecenach i kupować będę. Najpierw wybieram produkty mnie interesujące, wrzucam do koszyka (bywa, że konkurencja jest duże i refleks się liczy), odchodzę i przeglądam, następnie odkładam te które nie spełniły mojej normy jakości :) 

czwartek, 30 stycznia 2014

Danie z tego co znajdziemy w lodówce :)


Ostatnio z racji pogody rodzina ciągle domaga się ciepłych posiłków. Na śniadanie najlepiej im pasuje jajecznica, obiad widomo że ciepły, ale żądają kolejnego ciepłego posiłku na podwieczorek. No to wymyślam co się da by zaspokoić ich potrzeby ogrzewania się. Dwa tygodnie temu zakupiłam litrowy słoik oliwek, były w bardzo dobrej cenie, a że u nas oliwki lubią wszyscy to kupiłam. Użyłam je najpierw oczywiście do pizzy a potem to już różne wariacje, podam Wam kilka przykładów na dania z rzeczy znalezionych w lodówce.

Danie z resztek kaszy gryczanej:
  • ugotowanej kaszy tyle ile mamy pod ręką
  • 2 cebule
  • 2 łyki koncentratu pomidorowego
  • pieprz
  • oliwki, pieczarki, papryka(opcjonalnie)
  • tłuszcz do smażenia
Cebulę kroimy w kostkę (nie za drobną), jeśli używamy pieczarek lub papryki wrzucamy przed kaszą i chwilę smażymy podduszamy ją na tłuszczu, dorzucamy kaszę. Gdy kasza jest ciepła rozrabiamy w 1/2 szklanki wody koncentrat pomidorowy, wlewamy do kaszy, jeśli mamy oliwki to dorzucamy, chwilę dusimy całość, doprawiamy pieprzem i już. Smacznego!! Ostatnio najstarszy syn zjadł i potem namawiał siostrę na oddanie swojej porcji. :)

Danie z resztek makaronu:
  • makaronu tyle ile mamy
  • 2 ząbki czosnku
  • zioła prowansalskie
  • olej/oliwa
Rozgrzewamy tłuszcz na patelni, wrzucamy posiekany drobno czosnek smażymy chwilkę, nie może się przyrumienić. Dokładamy makaron, posypujemy ziołami, smażymy aż będzie gorący. To wszystko. Smacznego!!

Danie z resztek ziemniaków nie gniecionych:
  • ziemniaki gotowane
  •  1 cebula
  • tłuszcz do smażenia
  • pieprz
  • tłuszcz do smażenia
  • jogurt/kwaśna śmietana
Kroimy ziemniaki w plasterki, cebulę siekamy w kostkę. Wrzucamy najpierw cebulę na patelnię, chwilę szklimy ją, dodajemy ziemniaki i obsmażamy by lekko się zarumieniły. Przyprawiamy pieprzem, wykładamy na talerz i polewamy jogurtem/śmietaną.

Podobne danie można zrobić z ziemniaków - ziemniaki pokrojone w plasterki  przesmażamy na patelni, a na koniec posypujemy startym żółtym serem (można wykorzystać przyschnięte resztki sera), nie mieszamy już ziemniaków razem z serem tylko czekamy, aż ser się stopi i przekładamy na talerz. Smacznego!!

Danie z resztek ryżu/makaronu:
  • gotowany ryż/makaron
  • jajka (ilość zależna od ilości ryżu, na 1 szklankę gotowanego ryżu 1 jako)
  • sól, pieprz
  • tłuszcz do smażenia
Wrzucamy ryż/makaron na rozgrzany tłuszcz, gdy jest gorący wlewamy roztrzepane jajko i dokładnie mieszamy, smażymy tak długo, aż jako jest zupełnie ścięte. Doprawiamy do smaku i gotowe.

To kilka propozycji na szybkie danie z resztek. U nas nic się nie marnuje. Jeśli zostaje mi kasza lub ryż ugotowane, a nie mam pomysłu na wykorzystanie w danym momencie, zamrażam i używam w chwili gdy potrzeba coś na szybko, albo są braki w lodówce lub kieszeni.

Nie bójcie się wymyślać własne dania. Czasem może to być makaron z dżemem, powiem Wam, że wcale nie jest to złe danie, a jak mamy do tego jogurt lub śmietanę by wymieszać dżem to już normalnie szczyt luksusu :)

Nie są to oczywiście dania luksusowe i wymyślne, z resztek można zrobić dużo więcej, ale trzeba dokupić do nich konkretne produkty, podałam przykłady dań z kompletnego minimum.

środa, 29 stycznia 2014

Finansowy detoks


Wczoraj trafiłam na odcinek już omawianej na blogu serii "Mega Sknery" i jeden pomysł mi się spodobał. Wcześniej widziałam to w angielskiej edycji "Pogromcy długów", ale jakoś nie do końca przemówiło to do mnie, a wczorajszy odcinek mega skner owszem. Chodzi o finansowy detoks. Pomysł polega na tym, by 5-6 razy w roku robić sobie tydzień bez wydawania pieniędzy. Nie wydajemy przez jeden tydzień czyli przez -5-6 tygodni w roku ani grosza, kompletnie nic. Czyścimy dokładnie nasze zasoby domowe, często zalega gdzieś na półce makaron, puszka groszku, mrożone coś tam w zamrażarce, zapomniany słoik dżemu lub mniej fajne płatki śniadaniowe. dzięki takiemu tygodniowi czyścimy wszystko co nadaje się jeszcze do konsumpcji. Podobnie jest z chemią domową, kosmetykami, paliwem, gazetami itd. Trafiają się nam próbki kosmetyków, płynów do czyszczeni, do naczyń. Często wrzucamy je do szafki i zapominamy. A dzięki takiemu tygodniowi mamy szansę to zużyć. Ale cały pomysł polega na tym, że do takiego tygodnia się nie przygotowujemy, postanawiamy nagle. Bo można spokojnie napełnić lodówkę, szafki i luz co za problem z takim tygodniem. Nie o to chodzi w tym finansowym detoksie. Dodatkowo mamy szanse nauczyć się funkcjonować za kompletne minimum. Ogólnie musimy najlepiej nie nosić ze sobą gotówki w takim tygodniu, podejść do tego jak byśmy faktycznie nie mieli ani grosza. Jeśli skończy nam się paliwo zostawiamy auto i radzimy sobie bez, jeśli już zupełnie nic w domu nie ma do jedzenia, no to może czas na odwiedziny dawno nie widzianych znajomych/rodziny :) Można do takiego tygodnia podejść jak do obozu przetrwania, ludzie płacą za nie całkiem nie małe pieniądze, a my możemy je mieć zupełnie gratis i jeszcze zaoszczędzić. Mnie się naprawdę ten pomysł spodobał.

Około 7 lat temu mieszkałam na przeciwko sąsiadki która wyznaczała sobie na początku miesiąca ile może wydać na prąd (kupowała określoną ilość energii), robiła opłaty, kupowała wyznaczoną ilość biletów i za resztę żyła, jak brakło to improwizowała. Żyła skromnie to prawda, ale dawała radę. Rozrywek szukała różnych, ale głównie takich za które nie musiała płacić. Często chodziła w gościnę, ale miała duże grono znajomych więc nie narzucała się nikomu. Zawsze była zadbana, dobrze ubrana, w mieszkaniu miała ładnie, dużo zrobiła w nim sama. Naprawdę godna podziwu kobieta. Zawsze uśmiechnięta, chętna do rozmowy i pomocy. 

Myślę, że zacznę wprowadzać tygodnie finansowego detoksu dla mojej rodziny :)



Wczoraj miną rok jak pisze dla Was :) Dziękuję za wszystko, wiele dla mnie znaczą Wasze opinie.

wtorek, 28 stycznia 2014

Przyjęcie urodzinowe za 100 zł (dla osoby dorosłej)


Zadano mi pytanie czy jest możliwe zrobić przyjęcie urodzinowe za 100 zł na około 8 osób? Usiadłam, przeliczyłam i odpowiem śmiało, można!! Oczywiście musimy zdecydować o kilku rzeczach.
  1. Czy musimy mieć tort urodzinowy?
  2. Czy konieczny będzie zakup alkoholu?
  3. Czy chcemy podać coś na ciepło?
  4. Czy muszą być dania wymyślne?
  5. Czy chcemy dożywić gości, czy poczęstować?
Jeśli nie potrafimy upiec samodzielnie tortu to musimy z niego zrezygnować! Całą kwotę pochłonie nam tort, na pewno połowę jeśli tort zakupimy malutki. Myślę, że osoby nie potrafiące upiec tortu mogą śmiało wstawić świeczki w ciasto i już. Przejdźmy dalej, alkohol....no i tu jest problem jeśli zrezygnujemy z klasycznych bąbelek na rzecz niezbyt drogiego wina (ostatnio kupiłam w Aldim za kwotę 10 zł, bardzo smaczne półsłodkie wino, polecam), można znaleźć całkiem sensowne wino w cenie 10-12 zł lub zrezygnować zupełnie z alkoholu, zależy w jakim towarzystwie się bawimy. Ja na takie uroczystości zakupuję 2 butelki wina (choć zazwyczaj mamy własne domowej produkcji), czyli kwota około 20-24 zł.  Jeśli planujemy podać coś na ciepło to tez zależy od gości, bo można podać pizzę domową lub np. kapustę białą z kiełbasa i koncentratem ugotowaną do tego pieczywo i jest niedrogi posiłek na ciepło, do tego sycący. Kolejny problem, czy chcemy olśnić naszych gości, jeśli to priorytet to robi się trudność w zakresie kwoty 100 zł. Ja przechodzę na dania bardziej tradycyjne, wszyscy są zadowoleni (możemy nie trafić w gust, a tradycja to tradycja), koszty niższe. Ostatnia kwestia to czy musimy dożywić gości, czyli stół ma się uginać, czy wystarczy poczęstunek. Ja szukam złotego środka. Robię coś na ciepło i ze dwie sałatki, dzięki temu goście mają co podjadać. Między to dokładam drobne przekąski i nikt nie wychodzi głodny.

Moje przykładowe menu za 100 zł:
  • kapusta biała z kiełbasą
  • koreczki - plasterek sera, kiełbasa, ogórek
  • klasyczna sałatka warzywna
  • wędlina rolowana z twarożkiem
  • sałatka ryżowa (ryż, kukurydza konserwowa, pieczarki, cebula i pierś z kurczaka)
  • ciasto
  • 2 butelki wina
  • pieczywo
  • słone paluszki
  • napoje (polecam kupić np. w Lidlu sok pomarańczowy i z powodzeniem możemy go rozcieńczyć pół na pół z wodą)
Zakupy:
  • główka kapusty (zależy od wagi) około 4 zł
  • 1/2 kg kiełbasy (mała część do kapusty, reszta na koreczki) - 8 zł
  • 250 g sera żółtego (na koreczki) - 5 zł
  • 250 g ogórków kiszonych - 1 zł
  • włoszczyzna - 3 zł
  • puszka groszku konserwowego - 2 zł
  • słoik majonezu 4 zł
  • 10 jajek - 5 zł
  • 250 g wędliny w plasterkach - 5 zł
  • opakowanie twarożku około 250 g - 3 zł
  • pęczek szczypiorku - 1,50 zł
  • 1 kg ryżu - 3 zł
  • puszka kukurydzy konserwowej - 3 zł
  • 250 g pieczarek - 2 zł
  • jedna pojedyncza pierś z kurczaka około 4 zł
  • 1 kg mąki - 2 zł
  • paczka margaryny do pieczenia - 3 zł
  • słoik dżemy - 4 zł
  • 2 butelki wina około - 22 zł
Razem - 85 zł, resztę możemy wydać na paluszki, pieczywo i ewentualnie napoje.
Mam nadzieję, że mocno się nie pomyliłam w obliczeniach :)

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Fusy z kawy i skorupki od jajek - raz jeszcze


Ostatnio widziałam jakiś program poradniczy - jak dbać o urodę domowymi sposobami. Jeden mnie mocno zastanowił, a mianowicie temat fusów z kawy do włosów i pielęgnacji ciała i twarzy. 

Owszem używam fusów jako peeling do ciała, dłoni i stóp, ale nie wiedziałam, że można używać do włosów. 

Fusy z kawy wgniatamy po spłukaniu szamponu we włosy, trzymamy je około 2 minuty na włosach, najlepiej pod foliowym czepkiem, spłukujemy i dalej postępujemy jak zawsze. Hmm, nie próbowałam, ale może warto :) Podobno przyciemnia włosy i daje im ładny połysk. 

W innym programie podawano zastosowanie fusów w domu np. do czyszczenia garnków, jak dezodorant do lodówki - umieszcza się fusy w małej miseczce i stawia w lodówce. 

Czytałam również o zastosowaniu skorupek od jajek. Wiedziałam, że są świetne do kwiatów, ale ostatnio przeczytałam rewelacje o zastosowaniu ich w naszej diecie jako suplement. Podobno spożywanie skorup jaj kurzych w ilości 3,2 g na dobę w pełni pokrywałby zapotrzebowanie na dwa ważne pierwiastki: wapń i stront. Specjaliści zalecają następujący sposób przygotowania ich do spożycia: myjemy jajka dokładnie detergentem, wybijamy jajko i zużywamy w celach odpowiednich dla nas. Skorupki zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na kilka minut, następnie suszymy je i mielimy na drobno. Tak przygotowane skorupki możemy dodawać do potraw. 

Oto kolejne przykłady na to czego warto nie wyrzucać. :) 

piątek, 24 stycznia 2014

Przyprawa pięciu smaków - przepis


Z racji, że ogólnie dostępne mieszanki przypraw są niestety wzbogacane glutaminianem, więc próbuję sama robić domowe mieszanki. Podawałam już przepis na mieszankę curry, tym razem na przyprawę chińską - pięciu smaków. Podobno mieszanka - proporcje, zestaw przypraw zależy od regionu, domu i upodobań. 

Potrzebujemy:
  • 5 łyżeczek kminu rzymskiego
  • 3 łyżeczki cynamonu (można użyć kory, a po starciu/ zmieleniu dodać ilość 3 łyżeczek)
  • 1 łyżeczka pieprzu czarnego (podobno lepszy seczuański, ale nie miałam takiego)
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 1 łyżeczka goździków
Ja zmieliłam kmin, goździki, pieprz i wymieszałam wszystko razem, przełożyłam do słoiczka i koniec. W wielu przepisach podawane jest by uprażyć goździki, pieprz i kmin  na suchej patelni, wystudzić, a następnie zmielić. Ja nie prażyłam, smak przyprawy jak dla naszej rodziny jest odpowiedni. Bardzo ostatnie danie z nią im smakowało. Może kolejną mieszankę spróbuję z prażonymi przyprawami :) 

czwartek, 23 stycznia 2014

Szybkie i niedrogie danie z mrożoną, warzywną mieszanką chińską


W ostatnich dniach z racji, że u nas są już ferie zimowe więcej czasu poświęcamy na bycie z dziećmi. A na przygotowywanie posiłków zostaje mniej czasu. Wczoraj zrobiliśmy szybkie danie. 



  • mrożona mieszanka chińska
  • 1/2 mielonego mięsa
  • 2 szklanki ryżu
  • sos sojowy (według smak)
  • 2 cebule
  • przyprawa pięć smaków (ja robię własną - kmin rzymski, cynamon, imbir, goździk i pieprz)
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oleju/oliwy
Gotujemy ryż w 4 szklankach osolonej wody. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy mięso wymieszane z sosem sojowym, następnie pokrojoną w kostkę cebulę i smażymy aż nie będzie widać surowego mięsa. Dorzucamy mieszankę warzyw (chińską), czosnek drobno posiekany i przyprawy. Dusimy całość tak długo aż warzywa nie będą surowe jak są za mało wilgotne dolewamy gorącą wodę wodę, doprawiamy do smaku. Na talerz wykładamy ugotowany ryż (formować można w ubijając go w małej miseczce i odwracając do góry dnem na talerzu wykładamy ryż). Z boku układamy warzywa z mięsem.  Takie szybkie, sycące danie teraz na chłody. Smacznego!

Przygotowanie ryżu: zagotować 4 szklanki wody, wrzucamy 2 szklanki wypłukanego dokładnie ryżu, gotujemy do momentu zawrzenia bez pokrywki, następnie przykrywamy ryż, odstawiamy na mały palnik i gotujemy ryż około 15 minut, wyłączamy gaz i tak ryż niech postoi jeszcze 5-10 minut. Ryż tak ugotowany wychodzi kleisty i gęsty, nadaje się do jedzenia pałeczkami. 

środa, 22 stycznia 2014

Zupa krem z dyni


Została mi w spiżarni ostatnia dynia, nadszedł czas by ją "rozpieczętować". Wczoraj powstała dzięki temu zupa z dyni, ciasto z dynią, a dziś na śniadanie dyniowa zupa na mleku.
Zupę z pieczonej dyni wczoraj robiłam po raz pierwszy, zaskoczył mnie smak dyni po upieczeniu, przyznam, że chętnie zjadła bym ją jako dodatek do mięsa.




Na taką zupę potrzebujemy:
  • 1 - 1,5 kg dyni świeżej
  • 3 ząbki czosnku
  • łyżka masła
  • duża cebula
  • olej/oliwa
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1/3 łyżeczki ostrej papryki
  • pieprz i sól do smaku
  • litr bulionu lub wody (ja dodałam wodę i przyprawiłam łyżeczką lubczyku)
Kroimy oczyszczoną z pestek dynię w kawałki (nie obieramy ze skóry), układamy dynię na blasze wyłożonej papierem, każdy kawałek smarujemy olejem/oliwą i posypujemy delikatnie solą, po między kawałkami dyni układamy ząbki czosnku (nie obrane). Pieczemy dynię w piecyku nagrzanym do 180 stopni przez około 45 minut. Po tym czasie dynię odstawiamy do wystygnięcia. W garnku rozgrzewamy masło i dusimy cebulę drobno posiekana. obieramy dynię i czosnek ze skóry, wrzucamy do garnka z cebulą i zalewamy bulionem/wodą dodajemy przyprawy i gotujemy chwilkę, następnie całość miksujemy lub mocno ubijamy tłuczkiem do ziemniaków. Przyprawiamy do smaku i gotowe. Możemy na zupę już na talerzu położyć po łyżce słodkiej śmietany i posypać świeżą kolendrą. U mnie wersja bez śmietany i kolendry. W wersji wege można oczywiście pominąć masło i śmietanę. Fajna zupa na obecne chłody.

piątek, 17 stycznia 2014

Kiełki - zdrowe i tanie wspomaganie organizmu w zimie


Długo zabierałam się za hodowlę kiełków, najpierw tradycyjnie na gazie (jak to kiedyś się w szkole rzeżuchę hodowało), a potem zakupiłam kiełkownicę (polecam obserwować promocje, często można trafić niezłe na ten sprzęt). Kiełkownicę udało mi się kupić w niezłej promocji i dostałam do tego gratis pakiet nasion na start, a było tego sporo bo chyba z 12 rodzajów. Miałam dzięki temu okazję sprawdzić co lubi i co potrafię wyhodować. Kiełkownicę mam trzy poziomową z przykrywką i pojemnikiem na wodę. Jak dla mnie bardzo wygodna rzecz. Kiełki mają sporo wartości odżywczych i warto po nie sięgać zwłaszcza zimą gdy w sprzedaży mamy nie dość że drogie to jeszcze albo sztucznie hodowane, albo przywożone z daleka warzywa. Tak naprawdę to zimą warto sięgać po kapustę, buraki, marchew, cebulę, całą włoszczyznę, oraz mrożonki. Można hodować na parapecie zioła, pietruszkę na natkę i szczypiorek, to również polecam, są to bogate źródła witamin i smaku. 

Ja kiełkuję nasiona w następujący sposób:
  • płuczę nasiona przegotowaną, zimną wodą
  • mocze nasiona zazwyczaj około 4 godzin (warto sprawdzać jaki czas powinny się moczyć, bo niektóre wymagają nawet 12 godzin)
  • następnie razem z woda w której się moczyły wylewam na tackę kiełkownicy
  • na koniec przelewam kiełki czystą, przegotowaną, zimną wodą (ilość wody - by nie zakryć koreczka od kiełkownicy, tak równo z nim), oczywiście leję tylko na górną tackę, a woda spływa do samego dołu i następnie do pojemniczka pod tackami
  • wodę która spłynie z płukania kiełków używam do podlewania kwiatów, można użyć jej dla zwierząt domowych
  • kiełki płuczę średnio około 3 razy dziennie
  • zdejmuję je tacki gdy osiągną ulubioną przez nas wielkość lub zalecaną na opakowaniu z nasionami
My lubimy kiełki - rzodkiewki (mają smak jak rzodkiewki), lucerny (fajny wypełniacz do rzodkiewki o niesamowitych właściwościach zdrowotnych), fasolę mung (smakuje jak świeży, zielony groszek, super do różnych sałatek np do jajka z majonezem. Kiełkuję też soczewicę (jest dość ostra w smaku), trochę buraka kiełkuję i oczywiście brokuły. Soja, kukurydza, pszenica, jęczmień, siemię nie smakowały nam, albo się nie udawały. Kiełki przechowuję w zamkniętym pojemniczku w lodówce. Jemy je do kanapek, sałatek, posypujemy pizzę, dania obiadowe - ziemniaki np. Jest to naprawdę niezbyt drogie źródło witamin i minerałów. Szczerze polecam. 

czwartek, 16 stycznia 2014

Jadłospis śniadaniowy na cały tydzień dla rodziny


Prosicie mnie o pomysły na śniadania. Podawałam już kilka razy, ale nie ma sprawy podam. U nas jadamy dwa śniadania, obiad dwudaniowy i podwieczorek, nie robię klasycznych kolacji, chyba że w dni wolne np. w weekend, wtedy nie jemy drugiego śniadania. Rano staramy się jeść ciepłe śniadania, drugie śniadanie to często kanapka, owoc. Na obiad jadamy treściową zupę, potem podwieczorek (dzieci jedzą) i drugie danie jest ciepłą kolacją. 


Poniedziałek
I śniadanie: płatki ryżowe z mlekiem
II śniadanie: kanapka z pieczywa razowego z masłem, wędliną drobiową i ogórkiem kiszonym, herbata owocowa.
Podwieczorek: jabłko, ciastko owsiane

Wtorek 
I śniadanie: jajecznica ze szczypiorkiem, pieczywo razowe z masłem, sok pomarańczowy
II śniadanie: kanapka z pieczywa razowego z masłem, żółtym serem i kiełkami, herbata owocowa
Kisiel z jabłkiem

Środa
I śniadanie: lane kluski na mleku
II śniadanie: bułka pszenna z masłem i białym serem, sok z aronii
Podwieczorek: banan

Czwartek
I śniadanie: omlet z miodem, kakao
II śniadanie: kanapka z pasztetem, masłem i ogórkiem, sok pomarańczowy
Podwieczorek: ciasto drożdżowe z owocami, herbata owocowa

Piątek
I śniadanie: budyń z kaszy jaglanej z rodzynkami
II śniadanie: makaron przesmażony z jajkiem i koncentratem pomidorowym, sok z kwiatów bzu
Podwieczorek: jabłko, biszkopty

Sobota
Śniadanie: owsianka na mleku
Podwieczorek: ciasto zebra, kakao
Kolacja: sałatka warzywna, wędlina, pieczywo, masło, herbata czarna

Niedziela
Śniadanie: jajecznica z boczkiem, bułki pszenne z masłem, sok pomarańczowy
Podwieczorek: lody domowe. 
Kolacja: wędlina, pasztet, sałatka śledziowa, wędlina, masło, herbata zielona

Wszystkie wędliny, pieczywa, bułki, ciasta i ciasteczka robię sama w domu. Soki po za pomarańczowym to też domowe przetwory z lata. 

wtorek, 14 stycznia 2014

Obiadowy jadłospis na tydzień - pierwszy w 2014 roku


Pierwszy w tym roku jadłospis obiadowy. Dawno, dawno ich nie było, więc chyba czas na to odpowiedni :)
Pogoda za oknem jest jaka jest, więc "pocieszamy" się jedzonkiem, mówiąc krótko odrobinę sobie dogadzamy.  

Jest to jadłospis dla mojej 5 osobowej rodziny.

Poniedziałek 
Zupa cebulowa 
Ziemniaki gotowane, jajko sadzone, marchewka gotowana

Wtorek 
Zupa cebulowa
Kasza gryczana, pulpety w sosie, ogórek kiszony 

Środa
Barszcz biały/żurek z jajkiem i ziemniakami
Naleśniki  (przepis na naleśniki) z dżemem 

Czwartek 
Barszcz biały z jajkiem i ziemniakami
Ziemniaki, karczek w ziołach, surówka z kapusty czerwonej

Piątek 
Zupa koperkowa z ziemniakami
Makaron ze szpinakiem 

Sobota
Zupa koperkowa z ziemniakami
Kotlety mielone, ziemniaki, buraczki gotowane

Niedziela
Rosół z domowym makaronem 
Ziemniaki,  gulasz, surówka z kiszonej kapusty

Lista zakupów:
  • 1 kg cebuli
  • 7 kg ziemniaków
  • 1/2 kg marchwi
  • 1 pęczek włoszczyzny
  • 25 jajek
  • 1 kg mięsa mielonego (ja kupuję w całości i mielę)
  • 1/2 kg kiełbasy
  • 1/2 kg ogórków kiszonych 
  • 2 kg mąki
  • 1 l. mleka
  • 1/2 kg karczku
  • 1 mała kapusta czerwona
  • paczka szpinaku mrożonego
  • 1/2 kg mięsa gulaszowego
  • 1/2 kg kapusty kiszonej
  • 3 jogurty
  • 1 żurek (ja nie kupuję)
  • 1/2 kg kaszy gryczanej
Mnie wyszła kwota około 92 zł (według cen w sklepach w których robię zakupy). Załóżmy więc, że koszt zakupów to około 100 zł na tygodniowe obiady dla 5 osobowej rodziny. Oczywiście kota będzie zależna od regionu w którym mieszkamy, od miejsca gdzie robimy zakupy. Moja kwota też będzie inna - mam własną kapustę i ogórki kiszone, buraki zamroziłam w sezonie gdy były w najlepszej cenie i jakości, mięso kupuję w ubojni (całe półtusze), jogurty, żurek robię sama. Kaszę, ziemniaki kupuje hurtowo w większych ilościach. 



piątek, 10 stycznia 2014

Człowiek oszczędny czy sknera?


Jakiś czas temu oglądałam cykl filmów p.t "Mega sknery".  Czasem miałam wrażenie, że ja jestem oszczędna, aż do przesady. Wiele razy nawet tu na blogu mi to zarzucano, ale to co zobaczyłam w tym programie zupełnie zmieniło moje pojęcie o ekstremalnym oszczędzaniu. Daleko mi do takiego poziomu jaki tam widziałam :) 

Pokazywane tam osoby posuwały się do szokujących metod oszczędzania, np:
  • suszenia saszetek z herbatą w celu ponownego wykorzystania
  • suszenie ręczników papierowych po użyciu by użyć je kolejny raz
  • zbieranie martwych zwierząt przy drogach (zjadanie ich)
  • oddawanie moczu do słoika by nie spuszczać wody w toalecie
  • zabierają resztki z rodzinnych imprez
To kilka przykładów, oczywiście jest ich dużo, dużo więcej. Jeden sposób rozbawił mnie, facet zamrażał kartę bankową w tafli lodu, by mieć utrudniony do niej dostęp. Jedną z metod którą widziałam w programie przyznam się wykorzystuję. Myję torebki po mrożonka i zostawiam na moje domowe mrożonki, torebki są trwałe i przystosowane do tego celu. Czy już jestem szalona?? 

Co sądzicie o tak ekstremalnym oszczędzaniu?? Jak dla mnie wiele pomysłów wykorzystywanych przez osoby pokazane w filmie jest szokujących. Gdzie jest granica?? Myślę, że taką granice ma każdy z nas, dla niektórych moje oszczędzanie jest już szokujące, dla innych zupełnie normalne,a dla innych zupełnie nie oszczędne. Właściwie co jest normalnym oszczędzaniem to powinniśmy sami ze sobą ustalić. Wytyczyć własne granice. Moje są takiej jakie poznajecie na moim blogu. :) 

środa, 8 stycznia 2014

Ferie zimowe już tuż, tuż....


Przed nami ferie zimowe, a wraz z nimi pytanie jak zaplanować czas dzieciom. U nas w MDK jest dość ciekawa oferta i do tego w przystępnej cenie, koszt 2 tygodni to 120 zł w tym jest całodzienna opieka od 9-16, jeden posiłek, wyjście do sali zabaw, na basen, bal karnawałowy, zajęcia plastyczne, językowe, muzyczne. Więc na pewno warto sprawdzać oferty w Domach Kultury. Kolejna propozycja to ferie organizowane przez szkoły, ale to jednak mniej fajna oferta bo nadal to jednak szkoła. Wyjazd dzieci na ferie to już spory wydatek. Dobrym pomysłem może być np. podzielenie się między rodzinami dziećmi, dwa tygodnie ferii można podzielić przykładowo na 4 rodziny, łatwiej zorganizować sobie czas w pracy. Dzieląc 10 dni ferii (odejmuję weekendy), to 2-3 dni na rodzinę, nie tak źle, a każda rodzina ma inne pomysły, bajki, gry w domu więc może być ciekawie, jak dorzucimy do tego choć jedno wyjście do kina, do sali zabaw to zrobią się całkiem ciekawe ferie, a cena ich nie będzie wygórowana. Oczywiście pozostają propozycje typy wyjazd do dziadków to rzecz oczywista. Wiem, że wielu rodziców się wzdryga przed takim pomysłem, bo dziadkowie rozpuszczą dzieci, karmią słodyczami, pozwalają na zbyt wiele, ale dla dzieciaków to często super wyjazd, dla rodziców chwila oddechu. Najważniejsze by dzieci znały granice, a resztę same sobie poukładają. :) Życzę Wam powodzenia w planowaniu czasu dzieciom w czasie ferii zimowych. Oby kieszeń dała radę i dzieci miały opiekę i nie spędziły ich tylko przed komputerem i tv. 

wtorek, 7 stycznia 2014

Sos tatarski - przepis


Męska część naszej rodziny uwielbia sos tatarski, ale niestety ani skład, ani smak ostatnio oferowanych na rynku nie odpowiada im. Mąż wraz z młodszym synem postanowił zrobić własny sos tatarski, jak postanowił tak zrobił. 


Potrzebujemy:
  • 200 g majonezu (polecam domowy)
  • łyżka ostrej musztardy
  • 3 korniszony
  • 6 grzybków leśnych marynowanych lub pieczarek 
  • połowa małej cebuli
  • pieprz
  • sól 
Siekamy bardzo drobno korniszony i grzyby, oraz cebulę mieszamy wszystkie składniki z majonezem i doprawiamy do smaku. Przekładamy do słoika i odstawiamy do lodówki. Sos jest naprawdę smaczny i wiemy co jemy. Fajnie pasuje do wszelkiego rodzaju wędlin, pasztetów i do jajek. Mój syn jada z żółtym serem.  

piątek, 3 stycznia 2014

Szaliczki na drutach



Ostatnio naszło mnie na robienie wszystkim szalików na drutach, bardzo mnie to odpręża. Wyciągam różne włóczki jakie mam poupychane w szafach. Jedną dostałam w lecie od dobrej duszyczki, a inne mam po spruciu sweterka już nieatrakcyjnego np. Wiem, wiem ktoś powie, że się to nie opłaca, że ceny szaliczków są niskie. Może, ale ja mam z tego dwie korzyści, jedna to nowy szaliczek, druga relaks, a dodatkowo mnie to nic nie kosztuje :) Polecam takie zajęcia na szaro - bure wieczory. Przyjemnie i pożytecznie za razem. 



Oto moje na razie dwa szaliki

czwartek, 2 stycznia 2014

Wydatki na żwyność w roku 2013


Tak jak obiecałam podaję średnie wydatki u nas na żywność w 2013 roku. Dodam, że żywię pięcioosobowa rodzinę w tym dwóch nastolatków, dwoje dorosłych i dziecko. Czyi można przyjąć, że rozmiarowo porcje jak dla 4 dorosłych i dziecka. Zatem u nas w 2013 roku, średnio na osobę miesięcznie wydawałam 170 zł na żywienie (oczywiście w tych kosztach są przyjęcia urodzinowe dzieci, spotkania ze znajomymi, święta, sylwester). Mam w tej chwili pełną zamrażarkę ( 3 szuflady) mięsa, domowe wędliny - około 4 foremek pasztetu, jedną kiełbasę drobiową, kilogram szynki i kilogram rolady boczkowej. Do tego zapas mąk - 15 kg pszennej, 18 kg żytniej, 7 kg bezglutenowej (miksów, ryżowej, owsianej). Sporo dżemów, warzyw w słoikach domowej produkcji, 30 jajek, 8 kg cebuli, 6 kg ryżu, kukurydze, groszek, koncentraty pomidorowe po kilka sztuk wszystkiego. Czyli generalnie nie muszę biec na zakupy. Nikt nie chodził głody, dzieci nie chorowały na razie w tym sezonie, mają dużo energii, rosną, więc mam nadzieję, że dieta nie była zła. W zeszłym roku udało nam się spłacić dwie karty kredytowe, ograniczyć wydatki na paliwo, zmniejszyliśmy znacznie zużycie prądu, więc miejmy nadzieję, że jeśli będziemy trzymać się tego uda nam się pomału wychodzić z kryzysu, czego sobie i Wam życzę!!!

środa, 1 stycznia 2014

Podsumowanie roku 2013


Rok 2013 mamy już za sobą. Chciała bym Wszystkim podziękować za to, że jesteście ze mną!! Ten rok był dla naszej rodziny wyjątkowo trudny. Wiele się działo, dużo było emocji, problemów, kryzysów.
Chciała bym Was przeprosić jeśli kogoś uraziłam, obraziłam jestem człowiekiem i też popełniam błędy. 
 Mam nadzieję, że udało mi się choć jednej osobie podpowiedzieć odrobinkę - jak dać rade w sytuacji gdy zarabiamy mniej niż potrzebujemy na pokrycie podstawowych potrzeb. Mam nadzieję, że dałam choć jednej osobie nadzieję i wiarę, że można dać radę. Jeśli jest choć jedna taka osoba, to znaczy, że osiągnęłam cel jak chciałam osiągnąć zakładając ten blog. Nie ważne są niemiłe, drażliwe, czasem nawet chamskie komentarze, to wszystko jest nieważne, najważniejsze by choć jednej osobie ten blog pomógł. 


Oto ranking postów które najczęściej były czytane w 2013 roku: