piątek, 30 czerwca 2017

Domowe hamburgery



Był przepis na bułki to teraz hamburgery. Ja robię bardzo proste kotlety do hamburgerów. Używam tylko kilku składników. Do tego bułka, pomidor, kiszony ogórek, liście sałaty lub szpinaku, majonez, keczup, cebulka pokrojona w cienkie krążki.




Składniki:

  • mięso mielone (przyjmuje się 150-200 g na jeden kotlet) dowolne, zależnie od preferencji, zdrowia i zasobów finansowych
  • czosnek 3 ząbki
  • 2 łyżki musztardy
  • jedno całe jajko
  • sól, pieprz do smaku

Czosnek obieram i ścieram na drobnej tarce, można oczywiście przecisnąć przez praskę.  Mieszam wszystkie składniki dokładnie i odstawiam mięso ma godzinkę do lodówki. Następnie formuję płaskie, okrągłe kotlety, ja smażę na patelni zwyczajnie, można oczywiście na patelni grillowej, na grillu w piecyku, wszystko zależy, jakie lubimy.

Układamy w bułkach kotlet, warzywa, majonez/keczu lub inny ulubiony sos. Koniec, mamy domowe, zdrowe hamburgery, które dzieci mogą zjeść bez wyrzutów naszego sumienia. Ja używam bułeczki z tego przepisu. Smacznego!

środa, 28 czerwca 2017

Zdrowe bułki bez mąki pszennej




Od jakiegoś czasu dzieci marzyły o domowym hamburgerze. Oczywiście robiłam je, ale bez jednej najważniejszej rzeczy – bułeczka. Hamburger miał być pełno wymiarowy, taki zupełnie prawdziwy, mięsko, warzywa, majonez, keczu i bułeczka. W końcu powstały bułeczki bez pszenicy na miarę bułeczek do hamburgerów.  Na pierwszy rzut oka wydają się bardzo trudne do zrobienia, ja długo się do nich zbierałam, ale w końcu krótko – są szybkie i smaczne, a do tego zdrowe.





Ale co ja będę się rozwodzić nad ich cudownością, podam Wam przepis i spróbujcie sami.

Składniki:
350 g mąki ziemniaczanej
300 g mąki gryczanej
50 g zmielonego słonecznika
50 g zmielonego siemienia lnianego
30 g drożdży
500 ml wody
3 łyżki oliwy/oleju
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru


Wszystkie składniki dokładnie mieszamy najlepiej mikserem lub robotem przez około 5 minut. Ciasto powinno być dość gęste, ale nie przypomina ciasta do lepienia dłońmi, raczej jak masa na bezy. Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia układały ciasto łyżką, starając się by przypominały okrągły kształt. Odstawiamy do wyrośnięcia na 30 minut, następnie pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 25 minut. Mnie wychodzi około 12 sztuk bułek. 

sobota, 17 czerwca 2017

Pierwsze zapasy z ogrodu



Nowy sezon ogródkowy zaczyna nam zapełniać opróżnioną spiżarkę. 
Dziś do zamrażarki trafiły pierwsze zapasy rabarbaru. 
Lubimy zapiekankę z rabarbaru i ryżu, oraz ciasto z rabarbarem i racuchy. 
Więc chętnie się po niego sięgnie zimą, a teraz na bieżąco podjadamy również. 
Dziś były na kolację racuchy z rabarbarem zamiast jabłek. Ja mam silną alergię na jabłka (dochodzi do obrzęku krtani), więc świetnie rabarbar wszedł w ich miejsce. 
Wiem, że rabarbaru nie powinno się jadać często, ale co jakiś czas lubimy z nim potrawy. Bo jednak posiada swoje zalety dla naszego zdrowia, rabarbar dostarcza dużo potasu, magnezu, żelaza, fosfor, witaminy C, beta-karotenu.




Dziś do zamrażarki trafiły 4 paczki po 400 g obranego już rabarbaru. 

środa, 14 czerwca 2017

Zupa z brokułów z kasza jaglaną i gotowanym jajkiem



U młodszego syna wyszły słabe wyniki krwi, rośnie niesamowicie teraz, uprawia sport, więc ma prawo jego organizm nie nadążać. Sugestia lekarza sportowego to zwiększyć ilość żelaza w diecie. Mnie nie trzeba dwa razy powtarzać, jak zmienić coś w diecie nie ma problemu, młodzieniec, co prawda odrobinkę próbuje „wierzgać”, ale wyjścia nie ma. Wprowadzam w jego dietę, a przy okazji całej rodziny (w diecie żelaza przedawkować się nie da) więcej żelaza. Żartuję sobie, że zrobię z niego Iron Mana. Syn ma od urodzenia tendencje do niskiego poziomu żelaza, więc u nas to nieszokująca jest informacja, jeśli wychodzą wyniki krwi na pograniczu anemii. Córka dojrzewa, najstarszy chudy jak patyk, to nie ma, co się zastanawiać, zmiany w diecie są potrzebne. Wczoraj była zupa jarzynowa zgęszczona jajkiem oraz naleśniki z nadzieniem do pierogów ruskich, ale zamieniłam ziemniaki na białą fasolę. Dziś zupa krem brokułowi z kaszą jaglaną i jakiem gotowanym, a do tego kotlet mielony z dodatkiem wątróbki, surówka z kapusty kiszonej, ziemniaki, do podjadania truskawki z ogrodu (w tym roku niezły urodzaj jest. Do kanapek stosujemy, jako zamiennik sałaty liście szpinaku z naszego ogrodu. Tak pomalutku zmieniamy dietę by nadrobić niedobory żelaza.




Przepis na zupę brokułów z kaszą jaglaną.

Składniki:
  • 2 duże kwiaty brokułów (zupa na dwa dni dla pięciu osób)
  • szklanka kaszy jaglanej
  • włoszczyzna
  • ¼ paczki masła lub innego dowolnego tłuszczu (ja dodałam tłuszcz i galaretkę po gotowaniu mielonki w szynkowarze, oraz masło)
  • 1 łyżka przyprawy curry
  • ½ łyżeczki kminu rzymskiego
  • sól do smaku
  • 1 łyżka suszonego lubczyku
  • 1/3 łyżeczki pieprzu cayenne
  • woda


Oczyszczam brokuły z liści, ścinam twardsze części łodygi, ale dużo zostawiam, nie ma sensu ich się pozbywać, mają dużo wartości odżywczych, a i tak je mielimy. Wrzucam pokrojoną i obrana włoszczyznę, dokładam curry, pieprz, lubczyk, zalewam woda by wszystko było przykryte, zagotowuję. Kasze jaglaną płucze na sicie zimną woda, potem przelewam szklanka wrzątku i następnie zimną wodą. Wrzucam kasze do gotującej się zupy, dokładam sól, tłuszcz i przykrywam całość, gotuję do miękkości. Następnie zestawiam z pieca i miele ręcznym blenderem w garnku. Doprawiam do smaku sola, ewentualnie pieprzem/papryką. Podaję z ugotowanymi jajkami pokrojonymi w ćwiartki. My lubimy posypać całość wędzoną, mieloną papryką.  Można posypać prażonymi płatkami migdałów lub sezamem.  Zupa jest bardzo sycąca, energetyczna i może być w wersji wegańskiej.


środa, 7 czerwca 2017

Zdrowie i odżywianie



Oszczędne życie to przede wszystkim dbanie o zdrowie, jeśli zdrowie zaczyna szwankować to wszystko się sypie. Dlatego tak ważne jest zdrowe odżywianie (oczywiście o ten stan musimy dbać zawsze, ale z pustym portfelem jest trudniej niwelować skutki złej diety).  Nie możemy sobie pozwolić na tam zwane śmieciowe jedzenie. Brak wartości odżywczych w pożywieniu powoduje problemy zdrowotne, czasami nie tylko te typowo zdrowotne, ale również problemy zdrowia psychicznego. Wielu naukowców dowiodło, że niedobory witamin z grupy B są przyczyną wielu chorób psychicznych. Zatem zdrowie przede wszystkim. Powiecie super, ale ja nie mam funduszy na dobre jedzenie, a ja powiem bzdura, możesz tylko nie mieć czasu na przygotowanie tego jedzenia. Produkty na szczęście w naszym kraju do przygotowania od postaw posiłku jeszcze nie są droższe od zakupienia np. gotowej pizzy.  Niestety domowa pizza wymaga więcej naszego czasu i zaangażowania niż wykonanie telefonu do pizzerii. Niestety coś za coś, lekko nie ma, albo tani i zdrowo, ale spędzamy czas w kuchni, albo wygodnie, nie zawsze zdrowo i drożej. Ostatnio na urlopie dzieci poprosiły o zakup gotowych frytek w budce, ok zgodziliśmy się, na co dzień jedzą domowe z piecyka, samodzielnie wykonane od podstaw z ziemniaka, więc niech maja trochę odmiany. Efekt, pomijają cen…e nas zaskoczył. Córka dostała biegunki, a syn bóli brzucha. Na drugi dzień idę ze śledztwem do budki i pytam, co i jak z frytkami, bach dowiaduję się, że po pierwsze są smażone w tłuszczu gdzie smaży się wszystko – sery panierowane, kotlety panierowane, kurczaka itd. Po drugie pani szeptem informuje mnie, że tłuszcz zmienia się jak jest już ciemny, bo inaczej to szefowa robi raban, że marnotrawią jej kasę.  Podziękowałam grzecznie, nie zrobiłam awantury, dziewczyna naprawdę chciała pomóc jak usłyszała, że syn ma alergię na pszenice, a córka nietolerancję laktozy i nie wiem, co się dzieje z dziećmi. Podsumowanie, zapłaciłam za 150 g frytek 5 zł dostała w zamian produkt niezdrowy dla każdego z powodu, jakości tłuszczu i jeszcze z dodatkiem laktozy i pszenicy niezdrowy dla moich dzieci. Kupując 1 kg mrożonych frytek w zapłaciłabym 7 zł, nawet używając tylko raz l oleju do usmażenia ich wydałabym około 5 zł razem wyszłoby 12 zł za kg frytek w dużo lepszej, jakości dla naszego zdrowia. Jedna porcja frytek wyniosła by mnie coś około 2 zł. Jak dla mnie wystarczy, by jednak zrobić ten wysiłek i przygotować domowy fast food samodzielnie.



Dalej mówiąc o zdrowi i oszczędnościach, warto trzymać się ściśle zaleconych diet lub omijać, co wiem, że nam szkodzi. Zmniejszamy dzięki temu wydatki na leki, a pamiętajmy, że reakcja alergiczna niesie dla naszego organizmu nie tylko dyskomfort, ale osłabia nasz system immunologiczny, niszczy jelita, czasem powoduje reakcję zatrucia toksycznego organizmu, wszystko zależy jak od tego jak nasz organizm reaguje na alergen. Czasem otoczenie nie rozumie problemu alergii pokarmowej i rzuca niefrasobliwie tekst, – o co się przejmujesz potem weźmiesz tabletkę i będzie po problemie, nie wydziwiaj, jedz, co jest, będzie dobrze. Hmm, przyznam, że takie wypowiedzi powodują u mnie agresję i poczucie braku akceptacji, tolerancji, brak troski o moje zdrowie, wręcz wygodę częstującego mnie. Niestety, ale w społeczeństwie polskim, jest mała świadomość, jakie niesie konsekwencje zła dieta, a co dopiero zła dieta dla osób z problemami zdrowotnymi. Zatem musimy sami szanować samych siebie i dbać o swoje zdrowie i swoich bliskich. Ja np. zabieram ze sobą na wizytę u znajomych domowe ciasto, czasem pieczywo, gdy wiem, że podadzą kolację i będzie potrzebne. Większość naszych znajomych super wspiera nas w naszych problemach z alergią i na luzie potrafią się dostosować, podają kukurydziane chipsy, risotto z warzywami i mięsem, owoce, warzywa krojone w słupki i różne pasty lub sosy, sałatki na bazie ryżu, sałatki warzywne, mięso z grilla. To naprawdę nie jest problem przyjąć takich gości. Ja przynoszę ciasto i dla wszystkich jest ok, każdy ma, co zjeść i nie ma problemu. Jeśli wiem, że idę do domu gdzie ktoś nie zna moich problemów, zabieram ciasto i sałatkę, wtedy nie jestem żadnym problemem. Teściowa np. poprosiła o przepisy na dania i ciasta potraw, jakie jedzą nasze dzieci, by mogła spokojnie wybrać coś jak się pojawimy. Pamiętajcie, że organizm po wpadkach dietowych regeneruje się dłużej niż by odczuwamy skutki. Potem kończymy w toalecie lub z inhalatorem, tabletkami w ręku a to tylko pozorny koszt tego, że zaszaleliśmy.
Odżywianie to filar naszego zdrowia, nie chodzi tu o problem tylko otyłości, choć obecnie i ten problem wiele osób uważa za problem tylko estetyczny. Jak dla mnie estetyka to zupełnie marginalny skutek. Główny to problemy zdrowotne. Stawy nie dają rady z ciężarem, kręgosłup się deformuje od dźwigania otyłości brzusznej, nadciśnienie, problemy z sercem itd. W nosie nasze odbicie w lustrze, czasem tłuszczyk potrafi dodać uroku, ale problem jest ze zdrowiem, kondycją. A to niestety problem finansowy, leki, gorsza wydajność, mniejsze dochody.
Czasem słyszę od osób, które zmieniają swój sposób odżywiania i po kilku tygodniach, miesiącach oświadczają, że jest gorzej niż było. No jasne, że będzie gorzej, po pierwsze stajecie się świadomi każdej wpadki żywieniowej, wcześniej wasz organizm żył w permanentnym stresie, teraz czujecie każdy dyskomfort. Po drugie, dręczyliście go przez wiele lat, a teraz oczekujecie, że naprawa będzie w kilka tygodni? Kolejny problem to problem pokus i ciągłe poczucie udręczenia. Patrzycie na hamburgera i go chcecie, ale wiecie, że nie powinniście, poukładanie wewnętrzne to jeden z elementów samouzdrowienia. Ja w tej chwili patrzę na parówki (uwielbiałam parówki na ciepło z keczupem i biała bułeczką), widzę zmielone wymiona, skórki i całą masę chemii by mi to smakowało, zupełnie nie mam na nie ochoty, wręcz czuję odrazę. Nasza psychika to jeden z ważniejszych elementów w zdrowym trybie życia, no bo jak pozostać szczupłym jeśli przy każdym posiłku toczymy wewnętrzna walkę, wiadomo, że w końcu ją przegramy. Zatem nie możemy z dnia na dzień czuć się świetnie po zmianie nawyków żywieniowych do tego potrzeba czasu, dajmy szanse na oczyszczenie się naszych komórek, na ułożenie psychiczne. Nie wiem, czy przy problemach z otyłością nie powinno się zaczynać od terapii u psychologa, a potem w zespole u dietetyka. Ale to tylko takie moje osobiste zdanie, nie jestem fachowcem, wynika ono z moich obserwacji i doświadczeń własnych. Obecnie ważę 54 kg przy wzroście 163 cm, ale miałam wahania przez 26 lat małżeństwa 20 kg i nie pisze tu o okresie ciąży i zaraz po.  Niedowaga jest tak samo zła jak otyłość, obecnie staram się utrzymać wagę na stałym poziomie z odchyłami 2 kg.

Oj, ale się rozpisałam, zdrowe żywienie to coś, co staram się zgłębiać i zachować w miarę zdrowy rozsądek, widzę jak duże dobrodziejstwo niesie dla mojej rodziny i dla mnie. Ja po rezygnacji z pszenicy mogłam zrezygnować z leków antyhistaminowych i sterydów, syn młodszy również. Córka po odrzuceniu laktozy z diety zaczęła rosnąć i lepiej wyglądać (cienie pod oczami, bladość zniknęły), najstarszy syn na diecie bez laktozy, cukru i glutenu świetnie się wycisza, zapach jego skóry jest przyjemny (wcześniej jak się spocił pachniał jak parzone pierze), mąż po rezygnacji z laktozy i pszenicy nie przybiera na wadze, nie ma problemów skórnych, lepiej sypia. U nas w domu leki owszem są w apteczce na wszelki wypadek, nie jesteśmy zupełnymi ignorantami. 

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Co u nas.....



Troszkę milczałam ostatnio, ale sporo się u nas działo, więc czasu było mało. Końcowe egzaminy w szkole, zawody syna, treningi córki itp.
Mamy za sobą kolejny rok Edukacji Domowej (już 4 zamknęliśmy), od 27 maja dzieci mają wakacje już. Dla przypomnienia syn gimnazjum, córka szkoła podstawowa. W tym roku dzieciom poszło bardzo dobrze, dzieci dały z siebie wszystko by wysoko zaliczyć egzaminy roczne.
Pomiędzy tym wszystkim były dwukrotnie zawody syna łucznicze, badania przed wyjazdem na obóz sportowy z klubu. Przygotowania do egzaminu z samoobrony córki, konkurs keyboardowy, między powiatowy syna, klasowe wyjazdy najstarszego syna, ogród, który wymaga sporo pracy. Naprawdę sporo się działo.



Udało nam się wyjechać na tydzień w cenach promocyjnych przedsezonowych nad morze, psinka nasza też pojechała. Takie bonusy daje nam nauka w domu, że możemy podróżować po za sezonem, dzięki temu naprawdę dużo, dużo taniej. Żywimy się sami, zabierając prowiant z domu i gotując dodatki na miejscu, w tym roku również piekłam pieczywo i po raz pierwszy upiekłam urlopową po za domem pizzę. Takie wyjazdy są naprawdę dużo tańsze, wybieramy miejsca gdzie mamy dostęp do kuchni lub używamy własnych sprzętów typu kuchenka gazowa, piecyk elektryczny, który wozimy ze sobą.  Pytamy gospodarzy czy możemy używać takich sprzętów i spokojnie samodzielnie gotujemy i pieczemy sobie. Naprawdę sporo można zaoszczędzić.
Przed nami popis muzyczny, semestralny syna, egzamin z samoobrony córki, zakończenie roku szkolnego najstarszego syna, potem już zupełnie legalne wakacje. Planujemy kilka krótkich wyjazdów, rodzinnych po za tym syn jedzie na obóz sportowy z klubu (naprawdę korzystne ceny, bo klub dofinansowuje), córka niestety tylko na tygodniowy wyjazd, koszty na dwa były za wysokie, ale jedzie samodzielnie, więc może nabierać umiejętności samodzielnego radzenia sobie w grupie. Potem jeden wyjazd 4 dniowy rodzinny do rodziny na Mazurach i tygodniowy w góry. Pomiędzy wycieczki rowerowe, wypady na basen (3 zł wakacyjne wejścia dla dzieci), jazda na rolkach, jednodniowe wycieczki w okolicy województwa.
Mamy nadzieję, że uda nam się ciekawie spędzić z dziećmi wakacje, nie wydając fortuny. Dzieci nasze nie wołają żadnych dodatkowych urozmaiceń na wyjazdach typu gofry, lody, karuzele, gadżety itp. Staramy się zaspokoić ich potrzeby własnymi wyrobami, drobne pamiątki owszem kupujemy np. z nad morza zakładki do książek dla syna za 5 zł, kolczyki z bursztynem dla córki za 18 zł. Im to wystarcza, nie oczekują więcej, nie wymuszają niczego, nie zadają.  Lody dzieci miały i owszem, na kwaterze zamroziłam im jogurty, tym razem nie z oszczędności, ale z rozsądku, skład kupnych lodów jest porażający i nie mamy na niego chęci. Zatem wymieszałam jogurt z truskawkami i zamroziłam.  

Tak to sobie właśnie podróżujemy. Dla wielu wyda się to dziwne, nienormalne, ba nawet chore, ale to jest nasz sposób na zwiedzanie, wypoczywanie, podróżowanie. Gdy byliśmy 2 lata temu w Holandii w delfinarium nikogo nie dziwiło wyjęcie własnego prowiantu, ba nawet na terenie nie było za bardzo gdzie zjeść, ludzie wyjmowali wymyślne domowe przekąski, rozkładali się na wszędzie dostępnych stoliczkach i zajadali to, co przynieśli ze sobą. Jadąc przez Niemcy trafialiśmy na pełne eleganci i szyku pikniki przy autostradzie, z obrusem i filiżankami. Zaś w Anglii to my wyglądaliśmy dziwacznie na parkingu wyjmując domowe produkty a nie otwierając pudełka z hamburgerem zakupionym na stacji.  Jak widać, co kraj to inne obyczaje. My lubimy wiedzieć, co jemy, do tego nie lubimy przepłacać na średniej, jakości przekąski, więc podróżujemy z własnym prowiantem.