piątek, 28 listopada 2014

Kiełbasa polska wędzona


Po raz pierwszy zrobiliśmy cienką kiełbasę wędzoną. Nie jest to jakaś kosmiczna trudność, zwłaszcza, że osoby nie posiadające wędzarni mogą ją potraktować jak zwyczajną białą, surową kiełbasę. y uwędziliśmy, bo chcieliśmy pokryć zapotrzebowanie rodziny na zdrową, ze znanymi składnikami zwyczajną kiełbasę. Wcześniej kupowaliśmy produkt dość drogi bo musiał spełniać kilka warunków - posiadać mięso w składzie (najlepiej gdy mięsa było więcej niż produktu finalnego), nie zawierać wypełniaczy (błonnik pszenny, soja, skrobia itp), nie zawierać wzmacniaczy smaku (to najtrudniejsza część w składzie kiełbas, mają wszystkie nawet te najlepsze, co prawda często ukrywają się pod nawami których mniej znamy lub pod symbolami). Zatem cena takiej kiełbaski rosła przerażająco, więc często zamieniałam ja na boczek wędzony w przepisach lub wykluczałam zupełnie. Od teraz koniec z drogą, niezdrową kiełbasą!!! Podróbom mówimy stanowcze NIE!!! A oto nasza domowa kiełbasa (na zdjęciu jeszcze ciepła po wędzeniu).



Składniki:
  • 1 kg łopatki
  • 1 kg ppodgardla
  • 40 g soli
  • 2 g saletry
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżeczki mielonego, czarnego pieprzu
  • 1 łyżka majeranku
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej 
  • 4 zmiażdżone ziarna ziela angielskiego
  • osłonkę o średnicy 30 - 32 mm 
Odbywa rodzaje mięs umyć i pokroić w kostkę, Włożyć do miski i wymieszać z przyprawami oraz z saletrą i solą pozostawić na nos w temperaturze nie wyższej niż 12 stopni. Następnego dnia zmielić mięso przez największe sitko dodać przeciśnięty czosnek i wyrabiać mięso, aż będzie kleistą masą. 
Następnie napełniamy osłonki masą, delikatnie nakłuwamy i odstawiamy do obsuszenia na 4-5 godziny. Kiełbasę można oczywiście po napełnianiu osłonek zwyczajnie sparzyć jak białą kiełbasę, ale my uwędziliśmy ją. Najpierw przez 3,5 godziny w zimnym dymie (30 stopni C), następnie 1 gdzinę w ciepłym dymie (45 stopni C), a na koniec przez 45 minut w temperaturze 80 stopni C. Gotową odłożyliśmy w chłodnym miejscu do wystudzenia, a następnie do lodówki. Smacznego!! Zapach i smak jest obłędny, co prawda dla amatorów wędlin sklepowych może wydawać się bez smaku, bo braknie w niej wzmacniacza smaku, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. 

O naszej drode do zerwania z nałogiem glutaminianowym napiszę w kolejnym poście. 

Nasz koszt takiej wędliny to około 10 zł za kg (mięso kupujemy prosto  ubojni). 


czwartek, 27 listopada 2014

Moja produkcja w tym tygodniu


W tym tygodniu po za ugotowaniem obiadów, zajmowałam się jak co tydzień wytwarzaniem żywności. Lubię te prace, lubię tworzyć, lubię być niezależna, lubię wiedzieć co jem. Na razie udało mi się do domowej lodówki od poniedziałku wyprodukować: 5 bochenków chleba (2 pszenne na zakwasie, 3 żytnio - pszenne na zakwasie), 1,8 kg cienkiej kiełbasy, 6 jogurtów po 150 ml, pastę do pieczywa z resztek mięsa, przetopiłam 1,5 kg słoniny na smalec oraz zrobiłam sałatkę warzywną. Oczywiście codziennie gotuję obiady i wykonuję moje obowiązki zawodowe i rodzinne. Naprawdę sprawia mi przyjemność proces twórczy żywności i nie tylko. Relaksuję się pod czas siekania, mieszania i wygniatania, na prawdę lubię to co robię, a dodatkowo czuję duży komfort będąc co raz bardziej nie zależną. Ostatnio znalazłam opis świetnej pozycji wydawniczej, niestety jest to książka bardzo stara, trudna do zdobycia "Ogród Warzywny na 200 metrach kwadratowych. Jak z takiego ogródka mieć dosyć jarzyn na cały rok na trzy osoby" Niestety nie udało mi się na razie jej zlokalizować w celu nabycia. No cóż, będę szukać dalej, może natrafię gdzieś na coś podobnego choć. Autor pisze w niej, że wystarczy godzina dziennie pracy w takim ogródku i mamy świeże warzywa dla rodziny. Jak dla mnie to praca przez godzinę w ogródku to same pozytywy, przebywamy na świeżym powietrzu, mamy zapewniony ruch, po za tym nie musimy pracować sami, więc mamy jeszcze możliwość spędzenia czynnie czasu z bliskimi. mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi sie więcej mieć korzyści z mojego ogródka, co prawda mój jest mniejszy niż 200 m, ale mam co tam, ile się uda to będzie :) 

środa, 26 listopada 2014

Gdzie szukamy oszczędności?


Sporo pisze na blogu o jedzeniu, ale Wszyscy wiecie, że na jedzenie właśnie wydajemy lwią część naszych dochodów. A przecież nie chcemy jeść co raz gorzej z powodu problemów finansowych, więc chce Wam pokazać, że można jeść bardzo zdrowo nie wydając fortuny. Czasem spotykam się z krytyką, że moje dzieci muszą być bardzo nieszczęśliwe bo jedzą głównie domowe słodycze. Ja w tym nie widzę ich tragedii życiowej, wręcz przeciwnie. Jak dla mnie zwolennicy sklepowych słodyczy są to osoby zupełnie nieświadome składu tych rarytasów. Mnie przeraża to co są wstanie producenci słodyczy zapakować w ich skład. Podobne mam zdanie w kwestii gotowego jedzenia. Szok przeczyłam gdy przeczytałam skład wędliny w cenie 50 zł za kilogram (szukałam kiełbasy na święta dla syna bezpszennego), w tej wędlinie były fosforany, wzmacniacze smaku, konserwanty i błonnik pszenny. Ja się pytam w jakim celu? Przecież wędlina wędzona utrzymuje długo świeżość, a po co wypełniacze?? Moja wędlina ma w składzie - mięso i przyprawy nic jej więcej nie potrzeba. A do tego kosztuje około 10 zł za kg (wliczam koszt osłonki, przypraw, mięsa i wędzenia/gotowania/pieczenia), jest ktoś w stanie kupić wędlinę tej jakości w cenie 10 zł za kg? Produkując żywność w domu mamy możliwość odżywiać się zdrowo, a jednocześnie nie drogo. Naprawdę koszt prądu do upieczenia chleba nie jest porażający i chleb pieczony w domu jest naprawdę ekonomicznie opłacalny, oczywiście pod warunkiem, że pieczemy np. 3-4 bochenki na raz, a nie jeden malutki. Oszczędności należy szukać w żywieniu, ale trzeba to robić z głową. Niektóre osoby śmiało wygłaszają opinię  na temat zdrowia mojej rodziny. Podam prosty przykład zdrowia naszego - w zeszłym roku dzieci chorowały zimą 1-2 razy i to nie dłużej niż 3-4 dni, ja w tym roku złapałam anginę ropną i wyszłam z niej w tydzień bez użycia antybiotyków, średnie BMI wychodzi u nas na poziomie 18 - 24 zatem nadwagi nie mamy i niedożywienia również. Antybiotyku w naszym domu nie ma od lat, leczymy się domowymi syropami z sosny, aronii, malin, czarnego bzu. Nie ma w nich nic po za owocami i cukrem. Dużo spędzamy czasu na powietrzu, dużo się ruszamy i jesteśmy aktywni. 
Kolejna część naszych dochodów wydajemy na odzież. My rozwiązujemy to to w taki sposób, że kupujemy głównie ubrania z drugiej ręki, przyjmujemy i przekazujemy ubrania dzieci, kupujemy na wyprzedażach po sezonowych, korzystamy z kuponów, rabatów, kart i promocji. Na odzież dzieci dzięki temu wydaję bardzo mało, zwłaszcza córki odzież. Dodatkowo przerabiam co mogę samodzielnie np. doszywam falbanę do spódniczki córki by ja przedłużyć, maskuję przetarcia naszywkami. A z odzieży niedającej się naprawić szyję worki na buty, woreczki na bieliznę do pralki, robię ściereczki do domowego użytku itp. 
Kolejny temat to opłaty za media, to dla wielu rodzin trudny temat. My zakupiliśmy miernik zużycia energii i badaliśmy w domu urządzenia które według nas pochłaniają jej najwięcej. Dużym zaskoczeniem była ilość energii pochłaniana przez komputer naszego siedemnastolatka, zawsze myślimy sobie, e komputer wiele nie pochłania. No niestety syn ma nie najnowszy sprzęt, więc prądu zużywa całkiem nieźle, zwłaszcza, że po powrocie ze szkoły działa aż do pójścia syna spać. Aby wydawać mniej na energię zainwestowaliśmy w żarówki LED (kupowaliśmy sukcesywnie po 1-2 miesięcznie), ale i tak pilnujemy by nie oświetlać pomieszczeń w których nie przebywamy. Warto sprawdzić czy nie mamy starego sprzętu typu lodówka, pralka i czy to właśnie ona nie pochłania większości naszej zużytej energii. 
Innym pożeraczem naszych finansów jest rubryka u nas budżecie - rozrywki. Tu pojawia się sporo możliwości oszczędności, jeśli poprowadzimy zapiski naszych wydatków na rozrywki możemy się zdziwić jakie to wychodzą kwoty i to w nawet najbardziej oszczędnej rodzinie. Dla nas rozrywki to prezenty, alkohole, wyjścia do kina, jedzenie na mieście, słodycze, wyjścia na kręgielnie, wycieczki itp. Te wydatki najłatwiej zmniejszyć. 
Dużo już pisałam na blogu o możliwościach oszczędzania, poniżej kilka linków do tych postów. 

Jak robić oszczędnie zakupy 

Koszt wyprodukowania domowego chleba

Jak oszczędzać wodę w domu 

Jak jeść zdrowo i niedrogo 

Finansowy detoks 

Zakupy z półki "przecena" 

Budżet 

Planowanie to podstawa 

Budżet domowy c.d 

A to takie rozważanie na temat czarnowidztwa :) 

Odpędź czarne myśli 

wtorek, 25 listopada 2014

Domowa kiełbasa - czyli wiem co jem :)


Robię na razie wędzonki typu - szynka, baleron, polędwica, ryby. Piekę pasztety i różne kawałki mięsa, robię wędliny parzone, ale nie robiłam kiełbasy do tej pory. Wczoraj był debiut kiełbasiany. Z mężem zrobiliśmy pierwsza nasza kiełbasę wieprzową. Wyszło nam 2 kg przed wędzeniem. Dziś przystępujemy do wędzenia i dopiero po konsumpcji wstawię przepis by mieć pewność, że jest ok. 

A oto kiełbaska przed wędzeniem, świeżo po nadzianiu w osłonki. 


poniedziałek, 24 listopada 2014

Mleko ryżowe


Z racji, że mój najstarszy syn ma wrodzoną nietolerancję laktozy, muszę używać zastępników mleka krowiego. Kupowałam mu mleko z bez laktozy, ale jednak jego organizm nie znosił go dobrze, mleko sojowe odpada, bo ma alergię na soję. Zrobiłam mleko owsiane, nie zachwyciło go. Zatem kupowałam mleko ryżowe które smakowało mu najbardziej, nie szkodziło, ale miało duża wadę - cenę. Zatem uznałam, że trzeba zrobić mu domową wersję tego mleka. Nie jest ono na pewno takie aksamitne i gęste, ale świetnie nadaje się do naleśników, płatków, zabielania zup i sosów. 

Składniki:
  • 1 szklanka ryżu (ja użyłam zwyczajny, na pewno lepiej by było gdy by to był bardziej szlachetny gatunek ryżu) 
  • 6 szklanek wody
  • 2 łyżeczki cukru/cukru trzcinowego/syropu klonowego (zależny od zasobności kieszeni)
  • cukier waniliowy/laska wanilii (również wybór zależny od finansów)
  • szczypta soli
Wypłukałam dokładnie ryż, zalałam wodą i postawiłam na maleńkim ogniu przykrywając garnek, po około godzinie, dodałam cukier waniliowy, jeśli dodajemy laskę wanilii to dajmy od razu. Gotowałam ryż jeszcze kolejne 30 minut, następnie wyłączyłam gaz i zostawiłam na kolejne 30 minut na piecu. Następnie zmiksowałam całość i tu powinnam według większości "producentów mleka roślinnego" przecedzić przez gazę, ale całość była taka gładka, że szkoda mi było to zrobić, więc dodałam szklankę przegotowanej wody i doprawiłam do smaku sola i cukrem. Usmażyłam na tym mleku naleśniki (rodzina stwierdziła, że naleśniki wyszły smaczniejsze niż zawsze), syn zjadł płatki kukurydziane z tym mlekiem, oraz zaprawiłam nim zupę pomidorową. takie mleko może stać w lodówce około 5 dni. Niestety nie nadaje się do kawy (nad czym ja ubolewam). Na pewno nie jest to doskonała wersja mleka roślinnego, ale dająca mi spore oszczędności i  nie obciąża organizmu syna. 

piątek, 21 listopada 2014

Naleśniki jaglane - bezglutenowe


Ostatnio zrobiło się tu maks kulinarnie, ale jakoś tak wyszło, że sporo nowych dań robię, więc chce się z Wami nimi podzielić. Wczoraj usmażyłam naleśniki jaglane oraz naleśniki z użyciem mleka ryżowego (własnej produkcji). Obydwie wersje wyszły naprawdę smaczne. Dzięki pomysłowi na naleśniki jaglane mogę zaoszczędzić na cenie mąki bezglutenowej. 



Składniki:
  • szklanka mąki jaglanej (ja zmieliłam kasze)
  • szklanka mleka
  • 2 jajka
  • 2 łyżki oleju
Mieszamy mąkę jaglaną z mlekiem i jajkami i odstawiamy na 30 minut. Następnie dolewamy olej i możemy zabrać się do smażenia. Naleśniki są odrobinę bardziej płynne niż z mąki pszennej, ale nie ma większych problemów przy smażeniu. Smażymy naleśniki jak każde inne. Mnie z tej porcji wyszło 7 naleśników. Naleśniki są elastyczne, sycące i zdrowe - kasza jagana ma dużo wartości odżywczych i jest ceniona przez dietetyków.. Myślę, że spokojnie mleko krowie można zastąpić mlekiem roślinnym. 

czwartek, 20 listopada 2014

Żeberka z pieca


Tak jak wcześniej z golonką, problem mieliśmy z żeberkami. Rodzina średnio lubi żeberka w sosie, a takie z pieca nie zawsze mi wychodziły. Z racji, że kupujemy półtusze prosto z ubojni, to zostają nam żeberka. Czasem je gotowałam i dodawałam do pasztetu, czasem gotowałam na nich zupę, bigos. Ale jakoś to było działanie na siłę. Ale odkryłam przepis na żeberka z pieca. wyszły super, naprawdę polecam. 

Składniki:
  • 1 kg żeberek 
  • 1 liść laurowy
  • 2 ziela angielskie
  • 2 ziarna pieprzu
  • 1/2 łyżeczki chili
  • 1 łyżka oleju
  • 1 łyżka soli
  • 2 cebule
  • 1 łyżka miodu
  • 2 łyżki keczupu
  • 4 łyżki sosu sojowego
Żeberka wkładamy do garnka z zimną wodą, dokładamy liść laurowy, ziele, pieprz i sól. Zagotowujemy całość i gotujemy przez 20 minut. Wyjmujemy żeberka z wody (wodę można zostawić jako bazę do zupy). Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy cebulę drobno pokrojoną w kostkę, dusimy ją do miękkości, nie złocimy. Zostawiamy do wystudzenia cebule i żeberka. Następnie w misce mieszamy miód, keczup, sos sojowy, chili i dokładamy wystudzoną cebulę. Wkładamy żeberka (kroimy po jednej kostce), dokładnie obtaczamy w marynacie, a następnie odstawiamy na minimum godzinę do lodówki (najlepiej zrobić sobie dzień wcześniej). Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni, żeberka układamy na blasze z pieca wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy około 90 minut, aż żeberka będą mocno zarumienione. Ja podałam z pieczonymi ziemniakami - pokrojone na grubsza frytkę, wymieszane z chili i cząbrem oraz 2 łyżkami oleju. Piekłam razem z żeberkami zamieniając co 15 minut blachy, by żeberka i ziemniaki miały szanse się zarumienić. Do tego podałam surówkę z białej kapusty z rodzynkami. Wyszło fajne danie, rodzina która nie przepada za żeberkami stwierdziła, że za mało było żeberek na obiad. 

środa, 19 listopada 2014

Sos pieczarkowy bez laktozy


Mój najstarszy syn ma wrodzoną nietolerancję laktozy, więc staram się w miarę możliwości zmieniać dla niego dania w których skład wchodzi mleko, śmietana. Tym razem podzielę się z Wami przepisem na sos pieczarkowy. 

Składniki:
  • 1/2 kg pieczarek
  • 1 duża cebula
  • 4 łyżki czerwonej soczewicy (można zastąpić mąką pszenną 1 czubata łyżka)
  • 1/2 łyżeczki cząbru (opcjonalnie)
  • 1 łyżeczka lubczyku
  • sól, pieprz do smaku
  • tłuszcz do smażenia (ja zrobiłam na łyżeczce smalcu)
  • 1,5 szklanki wody
Podsmażamy cebulę pokrojoną w drobną kostkę. Pieczarki kroimy na plasterki lub ścieramy (ja robię pół na pół) i wrzucamy do cebuli, całość dusimy tak długo, aż odparuje woda z pieczarek, dokładamy przyprawy, podlewamy wodą i wsypujemy soczewicę (jeśli wersja bez soczewicy to mąkę na koniec dopiero), gotujemy całość tak długo, aż soczewica będzie miękka, około 15 minut, doprawiamy do smaku i gotowe. Ja uwielbiam taki sos z kluskami śląskimi i buraczkami gotowanymi. 

wtorek, 18 listopada 2014

Golonka z szynkowaru


Zatem czas na przepisy z tego cudeńka. Jak już nie raz pisałam kupuję półtusze prosto z ubojni i zazwyczaj najtrudniej nam jest przetworzyć golonki. Dzięki temu przepisowi mam świetną wędlinę, zdrowa a do tego przetworzone golonki. 





Składniki:
  • 2,5 kg golonki (bez kości i skóry)
  • 3 ząbki czosnku
  • 45 g soli peklowej  
  • pieprz, paprykę (ostrą lub słodką do wyboru), ja dałam płaską łyżeczkę pieprzu i 1/3 chili
  • 1 łyżka majeranku
Golonkę kroimy w kostkę 2-3 cm, czosnek ścieramy. Mięso mieszamy dokładnie z solą i przyprawami odstawiamy do lodówki na 5 godzin. Następnie układamy ciasno w szynkowarze (ja używam woreczków), zamykamy naczyniu i wstawiamy do garnka. Nalewamy wodę tak by poziom wody był na tyle wysoki, by zakryć mięso. Gotujemy na wolnym ogniu około 4 godzin, aż temperatura mięsa osiągnie 80 stopni. Wyjmujemy szynkowar z wody i studzimy, po ostygnięciu wkładamy całość do lodówki na 12 godzi, po tym czasie możemy wyjąć mięso. 


poniedziałek, 17 listopada 2014

Szynkowar czy warto kupić?


Długo zastanawialiśmy się nad zakupem szynkowaru, ciągle coś stało na przeszkodzie. Najpierw nasze niezdecydowanie, potem finanse, w końcu uznaliśmy, że dość szukania wymówek i zakupiliśmy szynkowa. 
Zdecydowaliśmy się na model o pojemności 3 kg mięsa, są jeszcze 1,5 kg (ostatnio,widziałam taki 1,5 kg w Kauflandzie za 49 zł) ale na nasza rodzinę wybraliśmy większa wersję. Koszt takiego cuda to około 70-80 zł, mało nie jest, ale jak policzę osłonki kupowane na wędliny do gotowania przez ten czas co robię wędliny to spokojnie by mi się już szynkowar zwrócił. Dla osób które zupełnie nie mają pojęcia o co chodzi spróbuję opisać urządzenie. Jest to garnek ze stali, z dwiema pokrywkami, jedna pokrywka układana jest bezpośrednio na mięso, do niej przymocowujemy sprężynę, a następnie dokręcamy druga pokrywkę co powoduje ucisk mięsa w garnku, takie jak by prasowanie go. w garnku możemy ułożyć mięso w kawałkach wraz z przyprawami, a następnie całość w garnku gotujemy w kąpieli wodnej. Gotujemy na małym ogniu przeciętnie 3-4 godziny 2-3 kg mięsa. Dzięki temu uzyskujemy delikatną wędlinę bez wędzenia i chemii. Tak przygotowany drób lub szynka stanie się wspaniałą wędliną dla małych dzieci, nie zawiera szkodliwej chemii, jest świeża i nie zawiera nadmiaru soli. Dzięki temu możemy nasze dzieci karmić zdrowo. Wędliny takie możemy stosować przy różnego rodzaju dietach np. bezglutenowej, lekkostrawnej, bezsolnej. Takie urządzenie daje możliwość produkowania wędlin w każdych warunkach mieszkaniowych i z każdym stopniem zaawansowania wędliniarskiego. Ja na razie wyprodukowałam wędlinę drobiową oraz golonkę wieprzową. Gorąco polecam zakup szynkowaru osoba które chcą się zdrowo odżywiać i pragną mieć kontrole tego co zjadają. My zakupiliśmy szynkowar w firmie Biowin. 

niedziela, 16 listopada 2014

Korzenne ciasto z dynią


Jeszcze sezon na dynię trwa, więc korzystam jak mogę :) Była zupa, placki, zatem kolej na ciasto.




Składniki:
  • 350 g cukru
  • 300 g mąki pszennej
  • 350 g drobno startej dyni (może być również cukinia, kabaczek lub marchewka)
  • 200 ml oleju
  • 4 jajka
  • 30 g startego imbiru lub 1/2 łyżeczki suszonego
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • 4 zmielone goździki
  • 2/3 łyżeczki cynamonu
  • 1 czubata łyżeczka kakao
  • szczypta soli
  • cukier puder do posypania ciasta

Całe jajka miksujemy na puszysta masę z cukrem, stopniowo dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem, sodą i sola oraz przyprawami oraz kakao. Do masy dodajemy olej, startą dynię i imbir (jeśli używamy świeżego, bo suszony dodajemy do mąki). Maskę dokładnie mieszamy, możemy dodać pokruszone orzechy lub rodzynki. Ciasto przekładamy do dwóch keksówek wyłożonych papierem do pieczenia. Piecyk nagrzewamy do 190 stopni i pieczemy ciasto przez 45-50 minut. warto sprawdzić patyczkiem czy po upływie czasu nie jest surowe w środku. Gotowe ciasto posypujemy cukrem pudrem. Ciasto dość długo zachowuje świeżość i smakiem przypomina piernik :) Można również ciasto polać polewą czekoladową lub lukrem. Smacznego 

piątek, 14 listopada 2014

Zamrażarka - jaką wybrać


Od wielu, wielu lat używam zamrażarki, najpierw była szufladowa w lodówce, potem zakupiliśmy 3 szufladową, ale musieliśmy zmienić lodówkę i zrobiła nam się tylko jedna komora  półeczką w środku. Gdy rodzina zaczęła nam się powiększać zmieniliśmy lodówkę na wersję z zamrażarką trzy szufladową oraz nasza zamrażarka  trzema szufladami. Nasza zamrażarka firmy Beko pracowała bez awarii 15 lat. Niestety w tym roku zakończyła swój żywot i byliśmy zmuszeni do sporego wydatku - zakupu nowej zamrażarki, rozważaliśmy wiele opcji, postaram się Wam opisać jakimi wskazówkami się kierowaliśmy przy wyborze nowej zamrażarki. Obecnie mamy ogromną zamrażarkę, ale z racji że mieszkamy na wsi, najbliższy sklepik wiejski odległy jest 1,5 km, zaś większy sklep typu dyskont 5,5 km. Zatem wolę mieć większy zapas w domu żywności. Dodatkowo kupujemy półtusze prosto z ubojni i cześć przetwarzamy na wędliny, a część zostaje jako mięso przerobowe do posiłków. Piekę na stałe domowe pieczywo, więc je zamrażam, by nie robić tego codziennie, jak już mam rozgrzany piecyk to piekę więcej by zmniejszyć koszty zużycia prądu (najwięcej wydajemy na rozgrzanie piecyka). Niestety w tym roku nie zamroziłam kilka rzeczy, czekaliśmy na możliwość finansową zakupu zamrażarki. Poprzednia zepsuła nam się przed sezonem, a obecną kupiliśmy w październiku. Miesięczna opłata za prąd zużyty przez moją zamrażarkę to kwota około 6 zł, za mięso z ubojni płacę 7,80 zł za kg, więc dla samego mięsa opłaca mi się posiadać zamrażarkę, nie wspomnę o całej reszcie. 

Zatem wybierając zamrażarkę musimy uwzględnić kilka naszych potrzeb: 
  • jak dużą potrzebujemy zamrażarkę - nie ma sensu kupować dużej jeśli będziemy przechowywać tylko podręczne produkty, czyli to co może się zepsuć, lub gotowe dania kupione na zapas. Dla takich potrzeb wystarczy nam powierzchnia z lodówki. Jeśli mamy zamiar mrozić warzywa, mięso, wyroby, a do tego mamy minimum w gospodarstwie domowym 4 osoby to już przyda nam się coś więcej niż powierzchnia zamrażarki z lodówki, wtedy musimy rozważyć jak dużo będziemy zamrażać. Ja posiadając w sumie 6 szuflad (zamrażarka z lodówki i osobno zamrażarka) mogłam zamrozić 1 półtusze, trochę warzyw i owoców oraz około 4 bochenków chleba. Obecnie mam w sumie 9 szuflad i mogłam zamrozić: 20 kg śliwek, 25 kg kalafiora, 10 kg fasolki szparowej, 10 kg brokułów, 10 kg buraków, 1 półtusze około 42 kg, 4 kg żółtego sera, 6 bochenków chleba, 6 kg brukselki, 4 kg bigosu, około 3 kg wędlin i drobne pozostałości które zabezpieczyłam przed zepsuciem mam nadal powierzchnię do wykorzystania. Wydaje się dużo, ale wiele produktów kupiłam w sezonie w niskiej cenie zwłaszcza, że były to zakupy hurtowe. dzięki temu w zimie mam dostęp do warzyw i owoców w niskiej cenie, no i zawsze dostępne. Wyliczmy dokładnie jakie mamy potrzeby, by nie utrzymywać energetycznie pustych szuflad i bezsensownie wydawać pieniądze na prąd.
  • jak długo ma utrzymywać temperaturę - my założyliśmy fakt ile najdłużej u nas nie było prądu. Raz zdążyło się, że nie mieliśmy energii przez 22 godziny, więc wybraliśmy zamrażarkę która utrzymuje temperaturę przez 26 godzin. Niestety im dłuższy czas utrzymywania temperatury, tym wyższa cena urządzenia. Rozważaliśmy wersję 72 godzinną, ale koszt był o prawie 2 tysiące wyższy. Myślę, że mieszkając na terenach gdzie przerwy w dostawie prądu bywają długie, a nie mamy agregatu warto inwestować w lepszej klasy urządzenie. 
  • szufladowa czy skrzyniowa - ja osobiście nie polecam do użytku domowego zamrażarek skrzyniowych, wkładamy coś i ginie nam w odmęcie dziejowym. Sąsiedzi moich rodziców co jakiś czas robią przegląd w takiej zamrażarce i okazuje się, że niektóre produkty nie wiedzą jak długo ta przebywały i powstają straty, bo jest obawa przed konsumpcją. W szufladowej łatwiej nad tym zapanować, możemy dokładnie posortować produkty na mięso, warzywa, owoce itd. My nie braliśmy pod uwagę takiej zamrażarki.
  • klasa energetyczna - to akurat prosta sprawa, im wyższa klasa tym większe oszczędności w kieszeni. Wyższa klasa energetyczna daje nam mniejsze rachunki za prąd. 
Myślę, że to są najważniejsze warunki wyboru odpowiedniej zamrażarki, warto poczytać jeszcze opinie o danym modelu w internecie. Może wybrany przez nas produkt ma ukryte wady, które odkryli już inni, a może po prostu utwierdzimy się w wyborze. :)

czwartek, 13 listopada 2014

Sezon na dynię - placki z dyni (bezglutenowe)


Dostałam dynię, więc trzeba było podjąć działania w celu jej konsumpcji. Tym razem była zupa z dyni oraz placki. Placki robiłam już, ale trochę inne niż tym razem. Przepis na zupę jest dostępny tutaj. Przepis na inną wersję placków z dyni .

Tym razem użyłam:
  • 1/2 kg startej drobno dyni
  • 4 jajka
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 3 łyżki mąki kukurydzianej
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1 mały jogurt
  • 4 łyżki mleka
  • tłuszcz do smażenia
  • dżem/powidła/cukier puder
Rozmieszałam wszystkie składniki po za dynią i dopiero na końcu dołożyłam startą dynię, wymieszałam wszystko razem. Na patelni rozgrzałam olej i na dobrze rozgrzany układałam łyżką niewielkie placki, smażyłam je na złoto z obydwu stron. Podałam z powidłami śliwkowymi. Bardzo fajne danie na kolację. Dynia ma dużo wartości odżywczych i jest sycąc. 

środa, 12 listopada 2014

Śniadanie w pracy


Wiele osób popełnia duży błąd finansowy, właśnie w temacie śniadania w pracy. Nie zabiera nic z domu, kupuje coś na szybko lub zamawia w pracy catering. Niestety takie rozwiązanie niesie za sobą zwiększenie niepotrzebne wydatków. Wystarczy prosty rachunek by stwierdzić jak bardzo zgubne jest to dla ograniczonego budżety. Licząc kwotę około 5-10 zł dziennie na zakup czegoś gotowego przez minimum 20 dni pracy to daje nam kwotę 100 - 200 zł!!! Jak dla mnie co całkiem sporo, zwłaszcza, że na żywienie całej pięcioosobowej rodziny wydaję 800 - 900 zł, łącznie wszystkie posiłki dla całej rodziny. Więc kwota 200 zł to spory ułamek całości moich wydatków, a mowa tylko o jednej osobie, jeśli przemnożymy przez 5 osób to więcej niż wydaję miesięcznie na pełne żywienie całej rodziny. Do tego dochodzi aspekt zdrowotny, zazwyczaj  dania gotowe nie są zdrowym posiłkiem, są bogate w konserwanty chemiczne, tłuszcze, cukier i pozbawione wartości odżywczych po za kalorycznością. No oczywiście, znajdziemy świetne dania gotowe, zdrowe, wartościowe, ale cena ich drastycznie wzrośnie i koszt miesięczny będzie jeszcze większy. 
Powiecie teraz - a kto ma czas rano szykować sobie śniadanie do pracy, rano jest szaleństwo i piekło, nikt nie myśli o kanapkach, sałatkach itp. Mam koleżankę która nawet kanapki szykuje wieczorem i wkłada do lodówki, no bo czym one się będą różnić od gotowych, kupnych kanapek, więc robi wieczorem, pakuje w pudełka i rano tylko wydaje rodzinie odpowiednie porcje. wieczorem domownicy mogą jej pomoc zdecydować co chcą jutro zjeść i życie robi się prostsze. 
Wieczorem można przygotować sałatkę i włożyć do pojemnika, a rano zabrać tylko pieczywo lub owoce. Jak to się mówi - dla chcącego nic trudnego. 

A oto kilka propozycji taniej przekąski w pracy

  • sałatka z jajka/biały ser, sałaty, pomidorów i prażonych pestek słonecznika
  • roladki z naleśników ze szpinakiem i białym serem
  • wędlina/kurczak, ryż gotowany, kukurydza, czerwona cebula, sos pomidorowy
  • brokuły gotowane, ser biały/feta, prażony słonecznik
  • gotowane warzywa posypane na ciepło żółtym serem
  • jogurt z musli
To są propozycje po za kanapkowe. Wiem, że wiele osób nie lubi jeść kanapek więc można wybrać takie wersje do tego owoce. 
Mój mąż ma możliwość podgrzania jedzenia w pracy, więc czasem zabiera resztki z kolacji np. zapiekankę, naleśniki, placki, pizza itp. Czasem jak wie, że wróci późno to zabiera również w pojemniku zupę, dzięki temu łatwiej mu przetrwać bez pokus i zakupów gotowego jedzenia. dzieci wolą kanapki i owoce jako drugie śniadanie. 
Polecam przemyśleć swoje wersje śniadaniowe i zabierać gotowe posiłki z domu, a nie kupować. To duża oszczędność i wygoda. :) 

piątek, 7 listopada 2014

Kompoty.....



Pamiętacie jeszcze o kompotach? Super sprawa zwłaszcza w domu gdzie są dzieci i chętnie piją tylko słodkie napoje. Dzięki kompotom możemy sterować słodkość i do tego używać tylko naturalnych składników, bez barwników, słodzików itp. Moja rodzina uwielbia kompot jabłkowy, obecnie jabłka są niedrogie i dostępne więc warto je wykorzystać. Szczerze polecam powrót do kompotów w naszych domach, a jeśli nie kompot to może wodę z cytryną i odrobiną miodu :)  

Mój kompot jabłkowy:

  • 3 jabłka
  • 4 goździki
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • cukier do smaku
  • 1/2 cytryny
Kroimy jabłka w kostkę (nie trzeba obierać), wrzucamy do garnka, zalewamy 3 litrami wody, wrzucamy goździki i cynamon, całość gotujemy i pod koniec doprawiamy do smaku cukrem i wkrawamy 1/2 cytryny, zagotowujemy całość i gotowe. Przecedzamy kompot przez sito lub durszlak i mamy smaczny i zdrowy napój. Gorąco polecam :) 

czwartek, 6 listopada 2014

Ocet i stare gazety


Pamiętacie jak Wasze mamy czyściły okna?? Ja pamiętam, octem lub denaturatem, a potem przeczytaną gazetą na błysk i po sprawie. Może warto wrócić do tej techniki, jak by nie patrzeć to zdrowo dla nas i taniej. No chyba, że ktoś zacznie sprawdzać smak denaturatu, to już nie jest zdrowo i tanio.....;) Jeszcze ładna pogoda za oknem, warto przed zimą przemyć okna, by potem podziwiać przez szybę promienie słoneczne w mroźny dzień. Zatem do dzieła, gazety w dłoń!!

P.S ja używam bezpłatnych gazet rozdawanych na ulicy, w urzędach, ulotka jednego sklepu też jest niezła bo wydawana na typowym papierze gazetowym. 

środa, 5 listopada 2014

Zarządzanie sobą w czasie


Ostatnio dość intensywnie pracuje nad własnym rozwojem, powróciłam do kształcenia się. Sporo czytam, zaliczam szkolenia, kursy. Jak się dobrze poszuka to można znaleźć nie mało bezpłatnych, ale ciekawych pozycji. Jedną z nich to kurs "Zarządzanie sobą w czasie", zupełnie bezpłatny, a dalsze jego praktyczne cześć w cenie 30 zł za moduł praktyczny. Zatem cena nie jest wygórowana. 

Wielu z nas często powtarza "nie miałam czasu, więc nie zdążyłam, nie dam rady, później", no tak w sumie żyjemy szybko, bardzo intensywnie. Czas dzielimy pomiędzy zarabianie pieniędzy, wychowywanie dzieci, zajmowanie się gospodarstwem domowym. Ciągle zapominamy o sobie, samych. Szukamy wymówek, udajemy, że nie pamiętamy. W sumie to kogo oszukujemy? Innych, a co tam innych obchodzi, że mamy mniej pieniędzy, że jesteśmy zmęczeni, że czujemy się pomijani, że nie realizujemy się, że życie nam ucieka....itd. Kogo to wszystko interesuje, po za nami samymi. Sporo czasu nam ucieka przez sprawy zupełnie nie ważne, nieistotne, powinniśmy sobie robić listę priorytetów. Pamiętajmy, że wszyscy mają równe szanse – każdy ma do dyspozycji w ciągu doby 24 godzin ni mniej ni więcej. Nie każdy jednak w tym czasie osiąga taki sam efekt

Na kursie usłyszałam bardzo ciekawą opowieść. Postaram się ją Wam przekazać.
Pewien człowiek mając 55 lat zauważył, że życie mu ucieka i jest ciągle zajęty, zmęczony, mało czasu spędza z rodziną, nie realizuje swoich marzeń. Usiadł i zaczął się zastanawiać - o co w tym wszystkim chodzi? Życie mu mija, a on czuje się nie spełniony. Wymyślił więc, że człowiek żyje średnio 75 lat, przeżyje średnio 3900 sobót, on żył już 55 lat, zostało mu statystycznie 20 lat życia. Zatem kupił duży przezroczysty pojemnik i 1040 marmurowych kulek. Wsypał je do pojemnika i co sobotę wyjmował jedną, by widzieć jak zmniejsza się jego czas. Dzięki temu zaczął doceniać ten czas jaki mu pozostał i wykorzystywać go najlepiej jak potrafił. Zrobił co tydzień listę rzeczy najważniejszych dla niego, a potem dopełniał mniej ważnymi, a na końcu dokładał te które po prostu przydało by się zrobić, ale nie koniecznie. Dzięki temu każdy dzień spędzał tak jak zawsze chciał. 

Myślę, że każdy z nas powinien sobie zrobić listę rzeczy ważnych i mniej ważnych. tymi ważnymi powinny być sprawy dla nas naprawdę ważne, mające dla nas znaczenie. 

Nie zaniedbujmy siebie, my też  jesteśmy ważni!!!  Nigdy nie jest za późno, by spełniać swoje marzenia. Pamiętajcie też, że nie ma marzeń nie do spełnienia.  Bywają tylko większe wyzwania, a od nas zależy, czy damy im radę. 

Spróbujcie zrobić liste czego byście żałowali, że nie zrobiliście jak byście leżeli na łożu śmierci. 

Ja skończyłam z wymówkami..........może ktoś jeszcze? :) 

Czas to pieniądz!!!!

wtorek, 4 listopada 2014

Jadłospis obiadowy dla całej rodziny na początek listopada


Dawno nie było moich ulubionych i zarazem budzących tyle kontrowersji jadłospisów:) A co tam dziś pójdę na całość i podam mój ostatni jadłospis. Przypominam, że nie jest to jadłospis z zaleceniami dietetycznymi, uwzględnia on głównie nasze alergie, preferencje i możliwości finansowe. 

Poniedziałek

Zupa kalafiorowa z ziemniakami 
Naleśniki z soczewicą
Podwieczorek: jabłko

Wtorek

Zupa kalafiorowa z ziemniakami
Gulasz wieprzowy, kasza gryczana, buraczki pieczone
Podwieczorek: banan

Środa

Barszcz ukraiński
Kluski leniwe z masłem
Podwieczorek: jabłko

Czwartek

Barszcz ukraiński
Ryba w panierce z płatków kukurydzianych, ziemniaki, surówka z kapusty pekińskiej
Podwieczorek: budyń czekoladowy

Piątek

Kapuśniak z kwaśnej kapusty z ziemniakami
Pulpety w sosie koperkowym, ziemniaki, surówka z czerwonej kapusty
Podwieczorek: rolada biszkoptowa z jabłkami

Sobota

Kapuśniak z kwaśnej kapusty z ziemniakami
Domowa pizza
Podwieczorek: bezy domowe i domowa czekolada

Niedziela

Pomidorowa z domowym makaronem
Schab panierowany otrębami owsianymi, ziemniaki, mizeria
Podwieczorek: kisiel z jabłkami i sosem waniliowym

Dodam jeszcze, że kupuję mięso prosto z ubojni więc cena za kg obecnie wyszła nas 7,80 zł. Dzięki temu pojawia się więcej mięsa w naszym jadłospisie. 
Rodzaj owoców w naszej diecie zależy jest od sezonu, co za ty idzie od ceny. 




poniedziałek, 3 listopada 2014

Pani domu - żyć w zgodzie ze samym sobą!


Uwielbiam być Panią Domu, lubię swoją pracę, choć mam kilka ta jest jedną z ulubionych. Lubię uczestniczyć w procesie tworzenia. Układam na blacie kuchennym surowce i widzę jak z nich powstaje moimi dłońmi danie, danie które potem rodzina zjada w chwilę, można by powiedzieć - tyle pracy, chwila i już go nie ma. Ale to jest właśnie cudowne, moja praca nie poszła na marne, wszyscy się najedli, uśmiechnęli, podziękowali. To dla mnie wspaniałe chwile w życiu. Lubię widzieć jak z bałaganu tworzy się porządek, lubię ład i porządek, lubię zapach czystego domu. Sprzątam go sama z pomocą dzieci, nie wiem czy mając fundusze zatrudniła bym kogoś do sprzątania, no może do mycia okien, to i owszem. ja po prostu odpoczywam przy porządkach, owszem fizycznie się zmęczę, ale psychicznie relaksuję się. Przed chwilą umyłam okno u najstarszego syna w pokoju, skończyłam i patrzę z uśmiechem, jakie teraz jest ładnie, jak fajnie odbijają się promienie słońca w szybach. Czuję zachwyt i zadowolenie. Lubię również prasować, biorę do reki coś pomiętego, niekształtnego, a po chwili mam ponownie swoją ulubioną bluzkę i wygląda tak świeżo, tak odświętnie. Uwielbiam chwile gdy skończę kosić trawnik, robi się taki świąteczny i dostojny. Naprawdę lubię być Panią Domu. Lubię tez być nauczycielem, ta chwila gdy dzieci poznają świat, budzi się w nich ciekawość, zadają pytania, chcą więcej i więcej, kiedy sobie radzą zaliczając sprawdziany. Uwielbiam być nauczycielem. Wiele rzeczy lubię w swoim życiu, nie lubię bezradności i niemocy. Staram się żyć oszczędnie jest to sposób kontrolowania sytuacji finansowej, lubię owszem czasem odrobinę szaleństwa, lubię marzyć, mieć nadzieję, snuć plany........ 

Wiele lat temu miałam zupełnie inną wizję moje przyszłości, miałam robić karierę zawodową, kształcić się, podróżować, mieć zdrowe dzieci. Życie napisało mi inny scenariusz. Czy jestem zła, czy się buntuję? Nie bo lubię to o robię, więc może jednak to nie dla mnie była droga. Są we mnie małe tęsknoty, ale staram się zamieniać je w moje pasje, hobby, szukam bezpłatnych szkoleń lub za niską cenę, uczę się od innych, z internetu, książek i dzięki temu moje małe tęsknoty są "nakarmione". Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą. Nie pozwolić innym planować naszego życia!! To nie oni będą musieli je przeżyć, to nie jest ich codzienność. 

Pamiętajmy również, by nie planować życia swoim dzieciom, to jest ich życie, ich pasje, my możemy być tylko przewodnikiem, doradcą, ale nie możemy się za nich zachwycać. Nie realizujmy swoich pragnień i marzeń przez nasze dzieci, nie nadrabiajmy straconych tęsknot ich życiem! To nie w porządku wobec drugiego człowieka. Nasze dzieci nigdy nie będą takie jakie sobie zaplanowaliśmy, mają własną wolę, pomysły, marzenia. Pozwólmy im na nie, bądźmy blisko i czuwajmy nad nimi, pomagajmy podnosić się po porażkach, służmy naszym doświadczeniem. My też popełnialiśmy błędy, też byliśmy niesfornymi nastolatkami, też się buntowaliśmy, tez uważaliśmy się za wszechwiedzących. Jeśli syn postanowi zostać operatorem śmieciarki i będzie z tym szczęśliwy, to niech zostanie, nie wszyscy muszą być profesorami, bo ktoś musi dla tych profesorów upiec chleb, uszyć ubranie, zbudować dom i wywieść śmieci. :)

No i sobie po wymądrzałam się. To też czasem lubię :))