niedziela, 7 września 2025

Najbardziej boli odrzucenie - myślałam, że będzie więcej zrozumienia

 


Tak często mówi się o braku tolerancji, a jak często ci, którzy o niej mówią, rzeczywiście jej doświadczają? I jak często ci, którzy jej doświadczają, cierpią w milczeniu?



Tolerancja zaczyna się tam, gdzie kończy się wygoda.

Mam drobne doświadczenie w tym temacie – nietolerancji wobec naszej rodziny, wobec mnie.

Kiedy okazało się, że nasz syn urodził się niepełnosprawny i potrzebuje innych warunków niż „zwyczajne” dzieci, znajomi zaczęli znikać. Nasz syn nie był partnerem zabaw ich dzieci, a my wychodziliśmy wcześniej, bo młody musiał zasypiać w określony sposób. Potem doszła jego odmienna dieta – bez glutenu i laktozy – i w pewnym momencie zorientowaliśmy się z mężem, że nawet część rodziny przestała nas zapraszać. Dlaczego?

Zapomnieliśmy o tym wszystkim. Ale temat powrócił. Rozmawiałam niedawno z mamą kilkuletniego chłopca z autyzmem – opowiadała o tej samej drodze, którą i my przeszliśmy: o braku tolerancji, o wytykaniu inności jej syna. Uświadomiłam sobie, że nie byliśmy odosobnionym przypadkiem. Nasz syn ma dziś 28 lat, a ja myślałam, że współcześnie coś się zmieniło – większa wiedza na temat autyzmu, większa akceptacja. A tu niespodzianka – ciągle ta sama wąska perspektywa. Czy nadejdzie kiedyś czas, gdy będziemy naprawdę tolerancyjni wobec inności?

Kolejny przykład nietolerancji – moja alergia. Ktoś zapyta: jak choroba, i to niezakaźna, może być problemem dla innych? A jednak jest – i to ogromnym. Po kolejnym wstrząsie anafilaktycznym musiałam wprowadzić bardzo restrykcyjną dietę i znowu okazało się, że zaczynamy być wykluczani społecznie. Wielu znajomych przestało nas zapraszać. Ostatnio pominięto nas przy okazji urodzin znajomego, którego znamy od 33 lat. Dlaczego? Z powodu mojej diety, tak mnie poinformowano.

Gdziekolwiek jestem zaproszona, zawsze zabieram coś do jedzenia – w zależności od okazji. Zaproszona na kawę przynoszę domowe ciasto dla wszystkich gości, na grilla sałatkę i często już gotowe, upieczone mięso, żeby nie robić gospodarzom kłopotu z czyszczeniem grilla. Mimo to widać, że jedzenie jest kwintesencją spotkań towarzyskich – a moja dieta wyklucza mnie z tej sfery. Dodatkowo nie piję alkoholu. To też problem. Jak powiedział mi ratownik na SOR-ze, śmiejąc się: „Jak to, pani nie pije? Przecież mieszka pani w Polsce”. A potem dodał, że sam został abstynentem, odkąd tu pracuje, bo widzi zbyt wiele. Niestety – towarzysko jestem spalona na dwa fronty: dieta i brak alkoholu mnie wykluczają.

To naprawdę jest bolesne, bo moja alergia to choroba jak wiele innych, ale jak widać nie dla wszystkich.

Dlatego wkurzają mnie te nadęte hasła o tolerancji, o prawach człowieka. Bo wciąż są to tylko słowa. Tolerancja wybiórcza, dla wybranych grup, a nie tolerancja przez duże T. Wiele osób głośno krzyczy o tolerancji, a potem splunie na widok sąsiada, który sypia z kolegą, albo wepchnie się przed niepełnosprawnego do autobusu, ewentualnie zajmie jego miejsce na parkingu.

Wciąż wierzę, że kiedyś to się zmieni, ale na razie widzę, że droga do tego jest jeszcze bardzo długa. Tolerancja zaczyna się od codziennych drobiazgów – każdy z nas może ją wprowadzać w życie, bez manifestacji i obalania rządów.

Musiałam to napisać, zbyt mocno mi to leżało na "wątrobie".  

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

2 komentarze:

  1. Szczerze napisze, ze az mi sie nie chce wierzyć,zeby to wykluczenie towarzyskie było z powodu diety i abstynencji. Naprawdę. Tzn nie zaprzeczam,ze znajomi sie odsunęli ale nie. Nie wierze,zeby to przez dietę. Zastanawiam sie, jak sie czują czytając ten post,bo raczej chyba nie jest dla nich tajemnica ten blog. Przykro mi, bo to trudne ale moze przyczyna leży gdzieś indziej...obracam sie w różnych środowiskach, mam mnóstwo znajomych z różnych opcji politycznych, różnym światopoglądem (bywa, ze w towarzystwie jestem jedyna z innym, niż reszta lub jedyna pijaca alkohol) I nie zdarzyło sie, zeby ktoś kogoś wykluczył.z powodu diety czy abstynencji..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że usłyszałam taki komentarz prosto w twarz - mnie nie wiadomo jak karmić, a głupio bym przychodziła z jedzeniem, bo to wstyd, więc lepiej mnie nie zapraszać. To nie domysły, ani koloryzowanie, to fakt który usłyszałam. Innym razem usłyszałam, że jestem smutną osobą skoro wymyślam sobie wyimaginowane alergie by zwrócić na siebie uwagę. Przepraszam, nie rozumiem mam się przejmować uczuciami osób które wykluczają mnie z powodu mojej diety?

      Usuń

"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"