Ostatnio większość mojego czasu pochłaniają prace ogrodowe —
przesadzałam sporo roślin, porządkując rabaty. Czekałam cierpliwie na pogodowe
okienka, by nie działać w deszczu i uniknąć „przyjemności” kapania wody z
kaptura.
Usuwanie opadłych liści też zajmuje sporo czasu, ale ma w
sobie coś kojącego – rytm natury, który wycisza.
W tym tygodniu planuję posadzić 90 cebulek tulipanów w
gruncie i 40 w donicach, które zimą będą czekały w szopie, by wiosną ozdobić
ogród. Mam nadzieję posadzić jeszcze: sosnę bośniacką, dwie azalie i róża
pnąca.
Zastanawiam też, jakie drzewa mogłyby rosnąć w dużych
donicach na podjeździe – decyzję zostawiam sobie na długie zimowe wieczory.
I tak właśnie mija mi jesień – pomiędzy codziennością a
myślami krążącymi wokół ogrodu.
Powoli też zaczynam snuć plany domowe i rękodzielnicze:
– uszycie domowych sukienek,
– torba z jeansowych ścinków po skracaniu spodni,
– sweterek na drutach,
– obszycie koronką obrusów, które już od dwóch miesięcy
czekają na swoją kolej.
Do tego mam ochotę wrócić do eksperymentów w kuchni i dań z
mojego księgozbioru kulinarnego (kilka książek już znalazło nowych
właścicieli).
Jak co roku po sezonie letnim planuję też prządki w
garderobie – przegląd ubrań do przerobienia, odświeżenia, przygotowania na
wiosnę. Lubię odnawiać rzeczy, które są w dobrym stanie – wymienić guziki,
doszyć koronkę, zmienić kołnierzyk. Dzięki temu zyskują drugie życie, a ja mam
„nowe” ubrania bez wyrzucania i zwiększania odpadów.
Pisząc ten post, otula mnie zapach korzennego ciasta z
marchewką, które właśnie się piecze.
Życzę Wam spokojnej, otulającej jesieni – pełnej harmonii i
ciepła, z miejscem na refleksję i przygotowania do zimy.
A jak u Was wygląda ten czas? Macie swoje jesienne rytuały,
powtarzający się roczny cykl, czy może nic się nie zmienia i płyniecie z
codziennością?


