Nadszedł Nowy 2018 Rok, metrykalnie przybył nam kolejny rok.
Na pewno powstało wiele postanowień, jak to mawiają – z Nowym
Rokiem nowym krokiem!
Każdy na swój sposób spędził tę ostatnią noc 2017 roku,
jedni na hucznych zabawach, inni w gronie znajomych, rodziny, samotnie, w
pracy, a inni po prostu przesypiając ten moment, gdy wybiła północ.
Obojętnie, w jaki sposób lubimy, chcemy lub musimy przeżyć Sylwester
nie ma on wpływu na nasz kolejny rok, nie wierzę w przesądy typu, jaki masz
Sylwester taki cały rok, bo niektórzy musieliby cały rok kaca kurować, a inni np.
cały rok grali by tylko w gry komputerowe lub spali.
Jedna rzecz, co roku mnie zdumiewa – ile pieniędzy wylatuje
z dymem w powietrze, od lat nie kupuję żadnych fajerwerków, a już od czasu jak
mamy psiaka nie ma mowy o takich atrakcjach, mimo, że nasz pies zupełnie się nie
boi hałasu, szczeka na burze i huk fajerwerków.
Tak wiele zwierzaków musi
spędzić ten wieczór na środkach uspokajających, tak wielu właścicieli nie może
wyjść z domu na spacer z psiakiem.
Druga sprawa to pieniądze, szkoda mi przez chwilkę puścić z
dymem 100-200 zł, a często wylatuje dużo więcej. Nie kupuje nawet zimnych ogni.
Wolimy te pieniądze wydać na realną rozrywkę – kino, jakiś fajny przysmak, na
który szkoda nam pieniędzy, na grę planszową, książki itd.
Po takim pokazie fajerwerków, ulice są zaśmiecone, ludzie pozostawili na nich butelki, z których wystrzelili
fajerwerki, paczki po wyrzutniach, patyki, papiery, całe miasto wyglądało jak
by wichura rozrzuciła śmieci.
Bardzo często strzelają osoby już pod wpływem alkoholu i
dodatkowo staje się ta rozrywka mocno niebezpieczna.
Zorganizowane, zaplanowane przez firmy pokazy fajerwerków cieszą
zmysły, jest widowiskowe i czemu nie. Jest przeprowadzone w kontrolowanych
warunkach, przez specjalistów i wszystko jest jak należy.
Wiem, wiem zrządzę, ale jako urodzona minimalistka, ekolog, wielbicielka zwierzą i życia nie potrafię jakoś ułożyć sobie tego narodowego
wystrzału milionów z dymem.
Nie oskarżam nikogo, to jest mój i tylko mój punkt widzenia,
dla mnie to szkody w portfelu, przyrodzie i czystości miasta. Ale każdy ma prawo do własnych przekonań i
wydawania pieniędzy.
Ostatnio w Internecie krążył tekst – „Zamiast wydać 10 zł na
fajerwerki, wydaj je na karmę do schroniska dla zwierząt” była akcja w naszym MDK-u i naprawdę niewiele zebrano karmy.
Wcale nie uważam, żebyś zrzędziła i wydaje mi się, że mimo małego odzewu odnośnie karmy, jednak sporo ludzi ma poglądy identyczne z Twoimi.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam fanką fajerwerków, nie pamiętam nawet kiedy ostatni raz takowe kupiliśmy.
Dla mnie to wyrzucanie pieniędzy w błoto, do tego, jak piszesz- niebezpieczne. Życzyłabym sobie, żeby ludzie przeznaczali te pieniążki na pomoc zwierzakom, albo potrzebującym ludziom... Niestety, u nas na osiedlu, to wręcz ludzie rywalizują między sobą, kto dłużej, kto głośniej, kto bardziej :(
Mam dokładnie takie samo zdanie na temat fajerwerków!
OdpowiedzUsuńJa tez.zal mi strasznie zestresowanych w ten sposob zwierząt
OdpowiedzUsuńNasza sunia również nie bała się fajewerków, burzy, wręcz lubiła patrzeć na kolorowe fajewerki, burza na nią nie działała,. Młody żywotny psiak po przejściach, aż do momentu, gdy na spacerze nie spadła petarda obok niej.
OdpowiedzUsuńChłopak sobie zabawę na bakonie urządził. Był huk i zaczęły się problemy. Jeszcze tzw. okres sylwestrowy trwał na długo przed nowym rokiem zanim weszła ustawa, co nie znaczy że nie słychać fajewerków wcześniej.Jednak z pewnościa jest ich dużo mniej.
Od tego momentu zaczęła się bać wszystkiego, burzy, samochodów, samolotów, odkurzacza, wiercenia , wszystkiego co wydawalo dziwne głośne dźwięki. Nawet na domofon zaczęła reagować szczekaniem. Sylwester to był koszmar, środki uspokajające nie pomagały zbytnio. Bywało, że ją oglupiały i miala problem z chodzeniem, kiwała sie na boki. Aż żal było patrzeć na wszystko.Dzisiaj nasza staruszka, 16 rok jej leci, niedosłyszy, niedowidzi, ma problemy od dawna chodzeniem, już tak nie reagowala w tym roku :(
Myślę sobie, że tak jak wszystko w życiu co się dzieje, gdzie często punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, tak samo jest z przyszłymi , bądż obecnymi wlascicielami zwierząt.
Dopóki, nie wydarzy się coś, co zmieni zachowanie zwierzaka, nie myśli się, że taka sylwestrowa noc może przynieść sporo stresu dla naszego pupila lub pupila sąsiada.
W ostatnich świątecznych dniach, znajomi wyszli na spacerek ze swoim psem. Napotkali kobietę, która poszukiwala yorka.Rozdygotana, opowiadała że ktoś rzucił petardę za ogrodzenie (mieszka w domku) i ten mały psiak musiał gdzieś się prześlizgnąć i uciec z posesji.
I taką bezmyślność potępiam, rzucanie za ogrodzenie, z balkonów, czy celowe rzucanie gdy starsi przechodzą, bo i z tym się spotkałam.
Wiesz, że mamy podobny punkt widzenia na pewne sprawy, to się nie rozpisuję, prędzej podpisuję pod Twoim tekstem, również uważam
żę każdy ma prawo do własnych przekonań i wydawania pieniędzy i zycia tak jak jemu pasuje.
Jeszcze odnośnie pomocy dla zwierząt wszelakich, czy przepelnionych schronisk to temat rzeka.
Wciąż gro ludzi zapomina,że pies czy kot to, nie puchowa słodka zabawka, a żywa istota, która z nami zostanie na lata.To nie tylko pełna miska i na tym koniec.
U nas wet., to niesamowici ludzie, z pasją ,empatią, współpracują też z właścicielem prywatnego schroniska. Przyjmują dla nich dosłownie wszystko. Koce, stare ręczniki, kapy, kołdry itd.
Często do tych "staroci" dorzucają ludzie karmę.
Tylko odrobina chęci i można wspomóc zamiast wyrzucić do pojemnika na śmieci.