niedziela, 16 lutego 2025

Kopytka gryczane

 


Kolejny przepis z książek które posiadam, tak jak sobie obiecałam w tym roku gotuję najmniej jedno danie z każdej książki kulinarnej którą posiadam.  Na razie mam za sobą tylko kilka dań, ale spokojnie nadrobię. Teraz kolej na kopytka gryczane, dlaczego polecam kopytka z mąką gryczaną? Proste gryka ma więcej wartości odżywczych niż pszenica lub orkisz, zatem czemu nie zmienić tradycyjnego dania z kuchni polskiej na zdrowsze. Przepis pochodzi z książki "Kuchnia Polska - Pysznie i zdrowiej" jest to książka z serii "Biedronka". 


Składniki według przepisu są dla 4 osób, u nas spokojnie najadło się pięć. 

  • 1 kg ziemniaków
  • 250 g mąki gryczanej (można zmielić w młynku do kawy niepaloną kasze gryczaną)
  • 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej 
  • 2 jajka
  • sól (ja dodałam 1/2 łyżeczki)
Przygotowanie: 
  1. Ugotuj ziemniaki w mundurkach. Przestudź i obierz. 
  2. Zetrzyj na tarce o małych oczkach (ja zmieliłam w maszynce do mięsa).
  3. Dodaj mąkę, jajka, sól i dokładnie wymieszaj.
  4. Na posypanej mąką stolnicy uformuj z ciasta wałeczki, z których wykrój około 2-3 centymetrowe kopytka,
  5. Zagotuj wodę w garnku. Kopytka wrzucaj na gotującą się wodę i gotuj 2-3 minuty - aż wypłyną na powierzchnię. 
  6. Świetnie smakować będą z odrobiną masła i pokruszonym twarogiem albo z masłem ziołowym lub grzybowym (ja podałam z sosem grzybowo - mięsnym z indyka). 






środa, 12 lutego 2025

Uważajcie czego sobie życzycie!

 


Każdy z nas na coś narzeka, pytanie tylko czy nie narzekamy już tak na wszystko bezrefleksyjnie, ot tak bo narzekają inni to ja też musze, bo jeszcze pomyślą coś sobie o mnie złego, albo uznają mnie za dziwaka/wariata, to lepiej narzekać i już. Potem zapominamy dlaczego narzekamy, dlaczego jesteśmy niezadowoleni, a w ogóle to wszystko jest do kitu, nic mnie nie cieszy, mam za mało, nie podróżuję do egzotycznych miejsc, jest do kitu i brniemy w to marudzenia, nie zadowolenie, narzekanie, niedocenianie i świat co raz mniej ma barw.




W związku z tym wyobraźcie sobie, że to z czego nie jesteście zadowoleni, to na co narzekacie znika: mam okropny, brzydki i stary samochód – puff i znika, nie ma już, mam dość swoich dzieci, proszę bardzo znikają, nienawidzę swojego mieszkania – ależ proszę nie ma, rozpływa się, moja praca jest beznadzieja – mówi masz, jesteś bezrobotny, ach te moje włosy są do kitu – co za problem znikają.  Przykłady można by mnożyć i wymieniać w nieskończoność, aż do nie cierpię siebie, mam siebie dość….

Myślę że warto zamiast pogrążać się w narzekaniu i braku akceptacji siebie, swojej sytuacji i otoczenia lepiej zabrać się za poprawę i docenienie tego co mamy. Masz samochód którego nie lubisz? Nie stać Cię na zmianę, zrób coś by go polubić – kup nowe pokrowce, naklejkę, zapach, a przede wszystkim zmień podejście – wielu ludzi nie stać na posiadanie samochodu (zakup, przeglądy, ubezpieczanie itd.). Męczą Cię dzieci, a przepraszam, same postanowiły że się do Ciebie wprowadzą? Może warto poświęcić im więcej czasu i nauczyć się spędzać wolny czas razem by był fajny dla wszystkich. Mieszkanie można przemalować, przemeblować a może część zbędnych gratów wywalić i będzie więcej miejsca, a przede wszystkim docenić że je mamy. Praca – zmień, przekwalifikuj się, dokształć. Naprawdę jesteśmy w stanie kształtować naszą rzeczywistość, nic się nie zmieni gdy nie zrobimy nic, albo ciągle będziemy naprawiać w ten sam sposób. Nie zawsze problem tkwi w finansach, często w naszej głowie. Doceńcie to co posiadacie, może i szafki w kuchni są brzydkie, ale możne je pomalować, okleić lub wymienić same fronty i już poczujemy się lepiej. Może mąż/żona który marudzi zmieni się gdy i nam się zachce postarać dla niego/niej.

Ja walczę ze swoimi problemami w taki sposób:

Spisuję na kartce nie więcej niż trzy moje „nie lubię, nie chcę” np. nie lubię mojej pracy

Potem pisze dlaczego powstał ten problem np. długo szukałam i zatrudniłam się tam gdzie mnie w końcu przyjęli

Następnie piszę jak chciałaby to wyglądało i jakie mam w związku z tym oczekiwania. Np. chciałabym pracować w godzinach od 7-15, nie pracować cały czas na stojąco, móc mieć pomalowanie paznokcie w pracy

Jak rozwiązać problem. Np. skończę kurs recepcjonistek medycznych bo mi się podoba taka praca, popracuję nad obsługa komputera i zadbam o siebie by zrobić dobre wrażenie.

Przykład jest przeze mnie wymyślony, ale chciałam pokazać jak podejść do tematu. Wiem, że często realizacja naszych pragnień, oczekiwań zajmie nam trochę czasu, ale czy to ma nas zniechęcać do zmian i tkwienia w sytuacji która nam nie odpowiada. Pamiętajcie tylko by to wam było „niewygodnie” w danej sytuacji a nie było to modne. Taka moja rada - uważajcie czego siebie życzycie! 


sobota, 8 lutego 2025

Ciastka owsiane z olejem kokosowym również w wersji wegańskiej

 


Obiecany przepis który znalazłam w jednej z moich książek kulinarnych. Przepis pochodzi z książki „Kuchnia naturalna” – Ciasteczka owsiane str. 170. My uwielbiamy słodkości z płatkami owsianymi, mąką owsianą zawierają sporo błonnika i mają wiele wartości odżywczych, więc jest mniej wyrzutów sumienia kiedy wcinamy słodkości. Ciastka są łatwe w wykonaniu, może je zrobić razem z dziećmi, moje dzieci lubiły takie wspólne gotowanie, córka (21 lat) do dziś lubi, syn mniej ale jak jest wspólne gotowanie rodzinne to dołącza sam.





Składniki:

2 szklanki płatków owsianych (ja użyłam błyskawicznych)

½ szklanki mąki kukurydzianej

100 g oleju kokosowego

2 łyżki mleczka kokosowego (ja użyłam ryżowe, myślę że i krowie się sprawdzi)

½ szklanki cukru

1 łyżeczka siemienia lnianego zmielonego (jeśli chcemy wersję bez wegańską to polecam 1 łyżkę + 2 łyżki wody)

¾ łyżeczki cynamonu

½ łyżeczki sody oczyszczonej

Szczypta soli

1 łyżka wody

1 jajko (w wersji wegańskiej bez jaj nie dodajemy tylko tak jak napisałam powyżej zwiększamy ilość siemienia) to jest moja poprawka, bo przy użyciu pierwotnych składników z przepisu ciastka bardziej przypominały granolę niż masę na ciastka.

W misce mieszamy płatki owsiane, mąkę, cukier, siemię lniane, cynamon, sodę oczyszczoną i szczyptę soli. Dodajemy rozpuszczony olej koksowy, mleko i 1 łyżkę wody (jeśli nie dodajemy jajek to dokładamy 3 łyżki wody). Zagniatamy ciasto i odstawiamy do lodówki na około 1 godzinę.

Ze schłodzonego ciasta formujemy niewielkie krążki (ja robię kulki wielkości orzecha włoskiego i rozpłaszczam), układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 15 – 20 minut w 180 stopniach. Po wyjęciu ciastek z piecyka najlepiej chwilę je wystudzić na blasze bo mogą się łamać. Smacznego!

 


czwartek, 6 lutego 2025

Tegoroczne moje wyzwanie!

 


W tym roku rzuciłam sobie takie wyzwanie -  że będę robić choć jeden przepis z każdej mojej książki kulinarnej. Mam ich kilka półek, więc jest w czym wybierać. Mam posegregowane książki na kategorie, więc nie chcę sunąc po regale w kolejności, zatem każdą półkę zaczynam z dwóch stron, postanowienie było jeden nowy/stary co tydzień przynajmniej, niestety  powstały pewne zawirowanie, jak to w życiu. Na koncie mam dopiero dwa przepisy wykonane i trzeci czeka w kolejce, a powinien czekać już szósty. Chcę się z Wami dzielić tym jak udadzą mi się dania, z jakich publikacji korzystam, czy musiałam modyfikować przepis, finałowo podzielę się przepisem takim który jest ok, wychodzi i jest jadalny. Za mną „babeczki” ziemniaczano – pieczarkowe oraz ciasteczka owsiane z cynamonem i olejem kokosowym, ale o tych daniach i perypetiach z nimi w kolejnym poście.




Czy posiadacie książki kulinarne? Czy zbieracie przepisy na różne dania? Ja mam dodatkowo zeszyt i segregator z przepisami. Do zeszytu lądują przepisy takie na szybko wpisane, a w segregatorze mam zestaw wypróbowanych przepisów podzielonych na kategorie – pieczywo (chleby, bułki itp.), dania obiadowe, dodatki do pieczywa (pasztety, wędliny, pasty), ciasta, przyprawy (mieszanki domowych przypraw: curry, grill, piernik), nalewki, wina. A jak u Was to wygląda, przepisy przez Was posiadane są martwe, czy żyją intensywnie?