Wczoraj tak spontanicznie zabrałam się do upieczenia pasztetu. Córka co prawda prosiła o niego jakiś czas, ale ciągle wydawało mi się, że nie mam wszystkich składników. Ale to raczej wymówka niż fakty, przejrzałam zamrażarkę, lodówkę i dalej za pasztet. W zamrażarce znalazłam
Finałowo użyłam do pasztetu:
- 1/2 kg wątróbki drobiowej,
- 300 g słoniny,
- 200 g upieczonego boczku (był tłusty i nie było chętnych),
- 250 g resztek gotowanych mięs (drobiowe, wieprzowe z zupy, pieczeni)
- 1/2 kg łopatki,
- 6 maślaków (córka zebrała),
- 1/2 szklanki suchej kaszy jaglanej
- 4 jajka
- 2 cebule
- przyprawy - ziele angielskie, pieprz, majeranek, liść laurowy, cząber, sól
- 2 ząbki czosnku
Kasze jaglaną wypłukałam i ugotowałam w szklance osolonej wody, a następnie zmieliłam razem z mięsem.Wątróbkę panierowałam w mące ryżowej (można w pszennej, ale u nas wersja bezpszenna) i obsmażałam na rumiano. Słoninę i łopatkę ugotowałam wraz z cebulą, zielem, liściem i solą. Boczek, resztki mięs zmieliłam dwukrotnie w maszynce do mięsa (można by melakserem to również zrobić). Maślaki oczyściłam, pokroiłam w kostkę i przesmażyłam. Wystudzone mięso - wątróbka, łopatka i słonina oraz cebula zostało zmielone również dwukrotnie. Połączyłam ze sobą wszystkie mięsa, cebulę, kaszę, żółtka jajek, starty na drobno czosnek i doprawiłam do saku majerankiem, pieprzem, solą oraz dodałam cząber około łyżeczki. Całość dokładnie wymieszałam. Z białek ubiłam pianę i dołożyłam do masy dokładnie wszystko mieszając ze sobą. Masę przełożyłam do foremek (mogą być keksówki wysmarowane tłuszczem, ja używam foremki aluminiowe (wielokrotnie)). Na masę wlewam po łyżce wody w której gotowały się mięsa z przyprawami. Piekarnik nagrzewam do 180 stopni, układam foremki na blasze i na dno blachy wlewam około 1/2 szklanki wody, całość piekę około 45 - 50 minut. Takie pasztety można tworzyć z wielu rużnych składników, dodając np. kilka ugotowanych marchewek, orzechy, suszone śliwki, pieczarki. tyle wariantów ile naszych pomysłów i tego co znajdziemy w lodówce. :)
Chciałabym mieć czas na przygotowywanie domowych produktów:( Zazdroszczę czasu, bo sama chętnie zabrałabym się na przygotowanie takiego pasztetu:)
OdpowiedzUsuńhttp://nadziewiatympietrze.blogspot.com/
Taki pasztet można sobie rozplanować na dwa dni. Jednego ugotować, obsmażyć mięso, a drugiego zmielić i piec pasztet. Mam troje dzieci, dwoje z nich uczę sama w domu (6 i 3 klasa s.p), najstarszy syn jest niepełnosprawny, uprawiam ogródek itp. więc tego czasu nie mam wcale aż tak wiele. :)
UsuńNajważniejsza to organizacja, ja ciągle się jej uczę;) Kiedy opanowałam wszystko i zbudowałam sobie plan działania, życie zmieniło się o 180 stopni i aktualnie ponownie jestem na etapie układania planu:) Mam nadzieje, że niedługo się uda znaleźć tyle czasu ile potrzeba.
UsuńTrzymam się nadziei i stwierdzenia, że im więcej do roboty tym czasu i więcej;)