Muszę się pochwalić, no cóż taka ludzka natura, skora do
chwalenia się J
Przez dwa tygodnie przejechałam na rowerze ponad 70 km. Ja, która od lat
omijała rower z daleka ja, która bała się jazdy asfaltem, szukałam tysiąca
wymówek! Przełamałam się i żałuję, że tak późno.
W tym rok postanowiłam, że
czas ruszyć z miejsca i porzucić swoje obawy, fobie, lęki i więzy. Czas płynie,
tak jak pisałam wcześniej, nie będzie możliwości powtórki, życia nie przewinę i
nie wrócę kilka lat wstecz, a szkoda, wiele decyzji, które podjęłam w tym roku,
chętnie podjęłabym wcześniej, pocieszam się, że już ruszyłam do przodu. Nie
stoję w miejscu, realizuję to, co odłożyłam na kiedyś tam, z różnych powodów,
najczęściej były to głupie wymówki, trochę lęku i typowego „czy to wypada”.
Przed nami dość ekstremalna podróż po Europie bez tłustego konta, eleganckich
hoteli. Za to z pełną obsada samochodu, jedziemy całą naszą piątką tylko pies
zostaje na komornym u teściowej i u przyjaciół. Ruszamy z kuchenką turystyczną,
zapałem, wstępnym planem i chęcią zwiedzenia jak najwięcej. To będzie moja
pierwsza tego typu podróż, może nam się spodoba, kto wie, a jak nie to
dołączymy ją do wianuszka doświadczeń. :)
Najważniejsze to nie stać w miejscu, nawet idąc małymi
kroczkami będziemy dalej niż ci, co stoją i nie robią nic.
Ostatnio przeczytałam tekst młodziutkiej dziewczyny która właśnie zdała maturę. Wszyscy pytali ją o studia, o karierę, drogę zawodową. Na co ona odpowiedziała, nie chce iść na studia, nie potrzebuję, nie marze, chcę spełniać marzenia, realizować i spełniać siebie........... Podziwiam, że ma w sobie tyle odwagi. Ja wybierając swoją drogę zawodową nie miałam odwagi trwać przy swoich pomysłach, starałam się być taka jaką chcieli mnie moi bliscy. Mam dużo więcej lat niż ta dziewczyna i dopiero teraz zaczęłam realizować siebie. Tak gdzieś od roku czuję, że mam władze nad swoim życiem, nie podporządkowuję się normom mi narzuconym, po prostu jestem sobą. Tak strasznie dobrze mi z tym, nie ma sztuczności i więzów, jak coś mi nie odpowiada to staram się dać innym znać, że nie jest to moja bajka. Otaczam się ludźmi którzy lubią tę samą bajkę co ja. A najfajniejsze jest to, że mam obok faceta który lubi dokładnie tą samą bajkę co ja, docenia mnie, wspiera on po prostu jest i akceptuje mnie taką jaką naprawdę jestem, nie musiałam przy nim nigdy udawać i być kimś innym.
Ale fajna wyprawa. Będzie cudownie. :-)
OdpowiedzUsuńJa też większość życia robiłam cos dla innych, albo to co chcieli inni, co wypadalo. Od pewnego czasu zaczelam zmieniać swoje myślenie i uczę się żyć pełną parą (mimo problemów finansowych) , nie ogladajac się na to co myślą inni. Chociaż łatwe to nie jest. Ale co rusz robię krok do przodu. :-) Trzymam kciuki za wyprawę..
O ile łatwiej jest żyć w zgodzie z samym sobą. Nie patrząc ciągle "a czy tak wypada" :)
UsuńMam ogromną nadzieję na relację z wyprawy ;)
OdpowiedzUsuńBędzie wspaniale zobaczysz!
OdpowiedzUsuńJak zwykle pięknie napisane, dobrze jest mieć to poczucie, że panujemy nad własnym życie, ja pomału zaczynam je mieć, chociaż pasek nadal zaciśnięty mocno ;)
OdpowiedzUsuńW tym roku /jakieś 5-6 lat nigdzie nie wyjeżdżałam/ wyjeżdżam na tydzień urlopu w góry, cieszę się jak głupia. Kasa ciułana cały rok, nocleg najtańszy z możliwych i kuchenka zabrana "do kieszeni" żeby oszczędzić i nie wydawać kasy na jedzenie w barach. Przy okazji orientacja ile km jest do najbliższej biedronki i czy jest możliwość pożyczenia rowerów od gospodarzy. Najlepsze jest to, że naprawdę czuje się szczęśliwa i nie zamieniłabym tego kombinowanego wyjazdu na inny. Zazdroszczę Pani wyprawy. Kto wie może za rok mi się uda, tak wyjechać na dłużej i pozwiedzać. Pozdrawiam serdecznie. :)
" A najfajniejsze jest to, że mam obok faceta który lubi dokładnie tą samą bajkę co ja, docenia mnie, wspiera on po prostu jest i akceptuje mnie taką jaką naprawdę jestem, nie musiałam przy nim nigdy udawać i być kimś innym " - do czasu, do czasu ! hahaha !
OdpowiedzUsuńTrudno mi stwierdzić po 24 latach małżeństwa i 2 latach przed.....:)
Usuń