czwartek, 12 lutego 2015

Oszustwa spożywcze


Zmieniając swoją dietę na niskowęglowodanową, zmieniam wiele rzeczy nie tylko w diecie, ale i ogólnie stylu życia. Wstrząsnęło mną odkrycie że nie kupowałam dotychczas cukru waniliowego, jak dobrze, że moje oszczędzanie ogarnęło i ten produkt i postanowiłam jakiś czas temu robić cukier waniliowy sama. Gdy przeczytałam, że jest w gotowym cukrze zamiast wanilia wyciąg z odchodów bydlęcych i nie nazywa się on w rezultacie waniliowy tylko cukier wanilinowy, poczułam się kompletnie manipulowana i oszukiwana. Na każdym kroku producenci żywności lecą z nami w "kulki" opadają człowiekowi ręce gdy zaczyna analizować skład produktów. Wielkie hasła na wędlinie "bez konserwantów" to kolejne oszustwo, poczytajcie skład i zobaczcie czy nie ma tam konserwantów, bardzo często ukryte są pod inną nazwą, podobnie jest ze wzmacniaczami smaku. Przykładowo taki kabanos, wędlina zupełnie nie wymagająca konserwantów, przecież to długo obsuszane mięso, takie suszone mięso nasi przodkowie przechowywali wiele miesięcy bez lodówek. W składzie powinny być przyprawy, mięso i sól, a skład wielu jest tak długi, że brakuje mi cierpliwości do czytania. Chciałam kupić dzieciom jako przekąskę zamiast batonów, ciastek i cukierków. Ktoś powie - ale kabanosy są bardzo drogie, kupując paczkę w cenie batonów mam całkiem spora dawkę energii dla dzieci, a jednocześnie nie pochłaniają pustych kalorii. Zaraz usłyszę - a gdzie dzieciństwo ze słodyczami? A wiecie jakie słodycze mieli Słowianie, głównie suszone owoce, jagłę gotowaną z suszonymi owocami - jabłka gruszki, śliwki a nawet jarzębinę, miód do czasu gdy objęto go książęcym regale, cukru nie znano. Ja osobiście wolę by dzieci zjadły owoce świeże lub suszone niż batona naładowanego tłuszczami utwardzanymi, cukrem i nic po za tym. Czekoladę kupuje owszem, ale tylko tą która ma minimum 70% zawartości kakao. Ostatnio obejrzałam bloczek reklamowy na dziecięcym kanale i co głównie widzę - słodycze, słodycze i czasem zabawki, przełączyłam się na kolejny bloczek na kanale ogólnym i co widzę - słodycze i farmaceutyki. Ok, ale nie o tym chciałam pisać. Kolejne oszustwo to masło, hasło "bez konserwantów" tez mnie powala, a po co do masła konserwant, inny przykład - mleko wzbogacone w wapń, ale po co. Czyli sztucznie wprowadzono w nie wapń? Nie mam pojęcia w jakim celu zostaje poprawiona natura, jak dla mnie to nazwa w takim układzie powinna być "napój mleczny", jeśli coś zostaje zmodyfikowane nie powinno się nazywać jak produkt naturalny. Masło z dodatkiem tłuszczy roślinnych nie ma prawa nosić nazwy masło, niech nazwa to jak chcą, byle nie masło. Kupując jajka też można się zdziwić jakie kity nam wciskają. jaka bez cholesterolu, od lat już mówią, że nie ma w nich szkodliwego cholesterolu. Jajka z podwyższoną zawartością kwasów omega, o ludzie. Czy jajko nie może być po prostu jajkiem? Ja w sklepie bardzo długo robię zakupy ponieważ kieruję się kilkoma kryteriami: cena, skład, data ważności i wartość odżywcza. Nawet dzieci zaczęły czytać skład, na razie robią sobie po prostu z tego zabawę, wyśmiewają głupoty na opakowaniach itp. Przeraza mnie to co z nami robią producenci żywności, wiele produktów wytwarzam w domu sama, ale niestety nie dam rady wszystkiego i jestem skazana na ich oszustwa. 

"Twoje pożywienie powinno być lekarstwem, a twoje lekarstwo być pożywaniem" - słowa jednego z najwybitniejszych lekarzy greckich, starożytny filozof, uznawany za praojca medycyny - Hipokrates. 

Czyli jemy aby żyć, a nie żyjemy, aby jeść. Wiele razy zarzucano mi złe podejście do diety mojej rodziny, każda solidnie popartą uwagę rozważała. Dotarło do mnie, że wiele osób atakując mój sposób odżywiania miało rację. Nie chodzi o ilość jedzenia, ale o jakość. Nie należy postrzegać żywienia w kontekście zatkania żołądka, ale jakości odżywczej. Jeśli zjem rano jajecznicę 3 jajek na solidnej porcji smalcu lub masła przygotowanej to mam energię dłużej niż dopcham się kanapkami, a koszt wcale nie jest wyższy. Jak ktoś tu zwrócił uwagę na proces przygotowania wywaru na zupę, można go zrobić z kości i skórek wieprzowych, ale gotować cierpliwie, potem zmielić skórki i dodać o zupy, otrzymamy bardzo wartościowy posiłek, a nie jest kosztowny. Prawidłowe odżywianie tkwi w prostocie i nie musi być drogie. Cebulowa zupa krem ze skórkami wieprzowymi u nas w domu schodzi w chwilę, a jak posypie ją żółtym serem to jeszcze szybciej. Wszyscy dostajemy porcję kolagenu potrzebnego do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Zapomniane podroby, szkalowane jajka, odrzucany tłuszcz zwierzęcy, nagle wraca do łask. Lekarze zmieniają poglądy i opinie, dietetycy zalecają jedzenie masła i smalcu. Czyli powraca dieta naszych przodków, ale tym razem poparta naukowymi dowodami, niestety bombardowana przez przemysł spożywczy. 
Nie mam pojęcia czy ktoś z Was zadał sobie trud przeczytania blogu, który reklamowałam jakiś czas temu. Dziennikarz zmieniło dietę z niskowęglowodanowej na tak zwaną zalecaną. Ja przeczytała to co pisał w swoim pamiętniku, szokujące były zmiany w jego organizmie. Czy to też bzdura i naciąganie faktów? Przypomnijcie sobie faceta który jadł wszystko ze znanego fast foodu, nieźle zdrowie mu się pogorszyło. Czy Ci ludzie to pomyleńcy, idealiści, próbujący zwrócić uwagę tylko na siebie, a nie na problem? Czy osoby atakujące takie badania, to ludzie którzy boją się że nie będą w stanie porzucić dotychczasowego stylu życia i będą mieli poczucie winy? Nie mam pojęcia. Ja generalnie odczuwam potrzebę wewnętrzną edukowania i uświadamiania, ciągle się sama uczę i chętnie słucham logicznych argumentacji. Dostrzegam jedną prawidłowość w każdych badaniach nad dietą, że jedzenie dużej ilości produktów mącznych, słodkich jest złe. Zatem to przyjmuję za główny wyznacznik diety, a dalej staram się ewoluować. Nikomu nie narzucam sposobu, życia, nikogo nie oskarżam o odmienność,  zbieram różne fakty, dużo ostatnio czytam. Przeglądam bardzo stare wydawnictwa zdrowotne i kulinarne. Ciesze się, że mam możliwość czytania badań nad żywieniem, wykonywanych przez różnych lekarzy z różnymi zapatrywaniami np. na dietę bezmięsną, bezglutenową, wysokobiałkowa, owocowa, warzywną itd. Staram się wyciągać z tych badań wnioski, nie ufam ślepo temu co podają mi media. Staram się nie poddać manipulacji i ogłupianiu. 
Czy jestem odmieńcem? Tak jestem, uczę dzieci w domu, większość żywności produkuję sama, mam ogródek, przerabiam odzież, leczę rodzinę metodami naturalnymi (często po lekarskiej diagnozie, rezygnuję z podania leków). Mam w tym wszystkim silne wsparcie męża i zrozumienie dzieci. Wraz z mężem mamy dość liczne obciążenia rodzinne chorobami - cukrzyca, nadciśnienie, miażdżyca, osteoporoza, choroby serca. Jak na razie nasze rodzeństwo łapie genetyczny spadek, my jakoś się ślizgamy.  Nie jesteśmy nastolatkami, wielu naszych znajomych sięga już po leki na nadciśnienie, ma problemy z cholesterolom, nadwagą, wątrobą. Zastanawiamy się kiedy to nas dosięgnie. Mamy trójkę dzieci (11, 13 i 18 lat), żadne z nich nie ma nadwagi, chorują 2 razy do roku, zęby mają zdrowe. Więc chyba nasze pokręcenie nie jest, aż tak szkodliwe. Lecz kto wie, może dostaniem pstryka od losu i zmienimy zdanie.  Taki mamy styl i dzielę się nim z Wami. Nikomu nie mogę nic, ja tylko sobie tak dumam i rozważam, a czasem plotę trzy po trzy.....:) 

Jak to w jednej szancie śpiewają "kto chce niechaj wierzy, kto nie chce niech nie wierzy, nam na tym nie zależy..."  Ja tylko opisuje moje myśli potargane. 




14 komentarzy:

  1. Ja również czytam dokładni etykiety. Kiedyś- ze względu na alergie i nietolerancje pokarmowe u córek, obecnie, by maksymalnie uniknąć wszelkich zbędnych " dodatków", a jest ich zatrzęsienie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nawet produkty które nie wymagają tego są faszerowane wzmacniaczami smaku, bo wtedy wszystko jest smaczne, nawet tektura ;)

      Usuń
  2. Pamiętajmy, że nasi przodkowie żyli o wiele krócej i umierali na choroby, na które dziś kichamy tylko ;)... Trochę nie fair jest chyba porównywanie wieczne z dietą, sposobem życia naszych przodków... Dziś ziarno bez ingerencji człowieka niewiele wyda niestety :(, są one wzmacniane, podrasowywane właśnie po to, żeby coś nam w tych ogródeczkach wyrosło... Pasze dla zwierząt również zawierają rózne substancje wzmacniające to i owo- więc, czy jeteśmy w stanie dowiedzieć się co jemy?? Ciekawe, czy by Pani kupiła dzieciom takiego kabanosa, do którego nie użyto żadnych polepszaczy i konserwantów, i ile osób byłoby stać na nie. Ludzie zamożni nie kupują wędlin ociekających ulepszaczami, bo mogą sobie na nie pozwolić po prostu... Życie nie jest zero jedynkowe. Myślę, że powinniśmy żyć świadomie, ale obrażanie się na świat niewiele tu da. Musimy kupować, konsumować, rynek musi się kręcić, inaczej bowiem oberwalibyśmy z innej strony.Nie wracamy do lepianek, nie odłączamy sobie nagle prądu, chcieliśmy zmniejszyć koszt a zwiększyć zyski i wpadamy we własne sidła trochę.... Czy jajko może być tylko jajkiem? Powiedzmy, że wyrusza Pani z jajkami od własnych kur na stragan, żeby je sprzedac....A tam 50 innych sprzedawców z tym samym towarem. Hmmmm... Jak Pani przekona ludzi żeby akurat te pani jajka kupili? Biorąc pod uwagę, że skład producenci zmuszeni są podawać... to czy oni nas oszukują? Czy raczej my, widzimy tylko to co chcemy? Krzyczymy BEZ KONSERWANTÓW, WZMACNIACZY itp. ale ile osób faktycznie zada sobie trud, żeby poznać dokładnie, które substancje faktycznie nam szkodzą, które w mniejszym stopniu a które są zupełnie nam obojetne. Nie uczy się nas tego, nie edukuje dzieci, a wychowanie do życia w rodzinie kojarzy się politykom z seksem wyłącznie. Dlaczego właśnie nie uczymy na takich zajęciach ekonomii, planowania budżetu, świadomych wyborów, pułapek marketingowych... Ludzie nieswiadomi dokonują nieświadomych wyborów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja poszłam do kilku sklepów w których były tak zwane super eko wędliny. Przeżyłam duży szok w każdej były konserwanty, wzmacniacze smaku i inne cuda. Cena mnie powaliła kg szynki 150 zł. Ja mam kg eko szynki (z własnej produkcji) za 15 zł, moi znajomi zamawiają u rolnika wędlinę i nie płaca 150 zł za kg szynki, a 40 zł (ja wolę zjeść dwa plasterki niż 1/2 chemii), inne kanapki zjem z jajkiem ;). Co do krzyków to racja, większość wrzuca bez zastanowienia wszystko do koszyka, a może większa świadomość i odrzucanie produktów nieuczciwych producentów by coś zmieniło, bo poco mają coś zmieniać jak ludzie kupuję. Wiem jestem marzycielką zawsze walczyłam z wiatrakami.
      A na marginesie to nasi przodkowie nie mieli wielu obecnie panujących chorób, choć by nadciśnienie, osteoporoza, nerwica to wszystko występuje już u nastolatków, alergia, powszechna otyłość itd. Umierali z powodu infekcji bakteryjnych najczęściej, bo medycyna nie była tak dalece rozwinięta. Czy usunięcie z diety słodyczy to powrót do lepianek?? Z takim porównaniem się jeszcze nie spotkałam, bo głównie moje porównanie do diety Słowian było w temacie słodyczy.

      Usuń
    2. Zupelnie nie zgodze sie z panią Anną jak juz tu pisalam moja babcia i jej ruwiesnice dozyly 90 lat i wiecej teraz choc medycyna idzie do przodu przecietna uieralnosc to 50-60 lat prosze sie rozejrzec.Oja babcia jadala chleb z herbatą albo z mlekiem jajka od wlasnej kury ziemniaki i inne warzywa z wlasnego pola i mieso z tego co sama uchodowala.Ziemniaki czesto byly kraszone sloniną teraz tluszcze sa be.Nikt tu nie mowi o powrocie do lepianek choc zycie bez pradu moze nie bylo by takie zle nikt nie uzaleznial by sie od komputera,nie sluchal w telewizji o wyscigu szczurow tylko zyl swoim zyciem,dzieci czesciej spedzaly by czas z rodzicami tak jak dawniej.

      Usuń

    3. Ja mam wrażenie, że wybieramy sobie ze wszystkiego to co chemy i to co nam pasuje :)
      Oczywistym jest, że Pani szynka jest tańsza - odpada opłacenie pracowników, prądu, podatku, czynszu i całej masy innych spraw i opłat, które ponosi producent. Oczywiście, może ciąć koszty, ale wtedy spadnie też jakość towaru - w tym przypadku szynki.
      Pani nawiązała tylko słodyczami do Słowian, ale dlaczego tylko słodyczami? Bo tak wygodnie? Poza tym Słowianie umierali tak młodo, że wielu chorób, na które my teraz chorujemy nie dozywają.

      Usuń
    4. Wygodniej? To jest również bardzo ciekawa konkluzja :)

      Usuń
  3. Zgadzam się z poprzedniczką. Nasi dziadkowie i pradziadkowie żyli po 90 lat, mimo, że medycyna nie była tak rozwinięta jak teraz. Krócej to może żyli ludzie w średniowieczu, ale nie w XIX i XX wieku. Jedli to co mieli, ale wszystko było swoje i zdrowe - bez sterty chemii. I nie uważam żeby rezygnacja ze słodyczy, do których właściwie mamy nieograniczony dostęp od niedawna, było jakimś ciemnogrodem i powrotem do lepianek. Dawniej tego nie było i ludzie nie zapadali na wiele współczesnych chorób. Nie przesadzajmy. Nikt nie mówił tu o odcinaniu prądu i tym podobnych rzeczach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że chyba nie tylko ja czytałam "zamień chemię na jedzenie: J. Bator. Jak dla mnie rewelacyjna pozycja, która potwierdziła wszystko czego dowiedziałam się z tego bloga. Dzięki Pani zaczęłam robić jogurty, piec chleb i robić wędlinę. Nie dość, że zdrowiej się odżywiamy to jeszcze wychodzi duża oszczędność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta książka utwierdziła w moich wnioskach i uradowała jednocześnie, że takich "dziwaków" jest więcej. Polecam wszystkim "nienawróconym" przeczytanie tej pozycyj. Okazuje się, że wiele chorób wynika z tego co jemy, a walenie jest trudno zmienić nasz sposób odżywiania. :)

      Usuń
    2. Z chęcią czytam pani bloga, sama staram się coraz więcej uwagi przykładać do jakości tego jem i ogólnie jakości w swoim zyciu i nie ukrywam, że posiłkuję się pani przemyśleniami. Ostatnio zaczęłam piec swój chleb, ale zdecydowałam, że chyba lepiej będzie jak najbardziej ograniczyć jednak pieczywo. Popieram pani zdanie, a książki jeszcze nie czytałam ale jest cały czas na mojej liście i mam nadzieję, że wkrótce dostanę ją w swoje ręce. Pozadrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. "Przeciętny Polak żyje 72,7 lat, przeciętna Polka - 81 lat. To trzy lata dłużej niż w 2000 roku i ok. 6 lat dłużej niż 20 lat temu. W 2012 roku w Polsce mężczyźni żyli przeciętnie 72,7 roku, natomiast kobiety 81 lat - wynika z najnowszych danych GUS. - To w przypadku mężczyzn aż o 6,5 roku dłużej niż w 1990 r., w przypadku kobiet - o 5,8 roku. Z kolei w porównaniu do 2000 r. średnia długość życia jest większa aż o trzy lata - wynika z wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego. Urząd opublikował właśnie najnowsze tablice trwania życia. Jednak prawdziwy postęp widać w porównaniu z połową ubiegłego wieku. W porównaniu z 1950 r. mężczyźni żyją średnio o 16,6 roku dłużej, natomiast kobiety o 19,3 roku. Wciąż jednak gonimy pod względem długowieczności mieszkańców większości krajów starej UE. Mieszkańcy bogatszych krajów żyją zdecydowanie dłużej. Na przykład przeciętna Francuzka dożywa prawie 86 lat, Włoszka, Hiszpanka czy Szwajcarka - 85 lat. Mężczyźni w niektórych krajach żyją nawet ok. 8 lat dłużej niż u nas. Statystyczny Islandczyk - prawie 81 lat, Włoch i Szwajcar - 80, Hiszpan - 79. "

    Wcale nie twierdziłam, że rezygnowanie ze słodyczy to ciemnogród. Chodziło mi raczej o ogólną tendencję porównywania z tym, jak to kiedyś zdrowo, sielankowo było. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I jeszcze jedno, jeżeli mogę, chciałam tylko uściślić, że moje komentarze w żaden sposób nie są skierowane przeciwko autorce bloga personalnie. Nie służą temu aby ją obrazić, urazić, czy też w jakiś sposób pomniejszyć jej rozważania i przemyslenia. Wynikają jedynie z faktu, że pod wpływem wpisu nachodzą mnie po prostu moje własne przemyślenia na dany temat. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedys ludzie jedli to, co sami wyhodowali i zasiali. Bez tej dzisiejszej chemi. Ale i tez duzo sie ruszali. Praca w polu, obrzadek zwierzat itp. Nie siedzieli na kanapie przed tv, nie wsiadali do samochodu aby zrobic zakupy tylko chodzili pieszo. Teraz mamy wszystko pod reka, nawet telefon. Kiedys trzeba bylo ISC na poczte aby wyslac telegram, biec na pociag, isc na autobus itd itd. Byla zdrowsza wersja jedzenia ale i ruchu mielismy wiecej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"