"Ciche i skromne życie przynosi więcej satysfakcji niż pogoń za sukcesem, połączona z nieustannym brakiem odpoczynku"
poniedziałek, 7 października 2013
Jak to było
W jakiej jesteście sytuacji finansowej? Jak bardzo macie problemy z przetrwaniem od wypłaty do wypłaty? Jak szybko kończą się Wam pieniądze po dokonaniu opłat? Czy jesteście pogrążeniu w długach, czy bez pracy od dawna i już znika nadzieja?
Ten blog powstał w chwili gdy już nauczyliśmy się sztuki przetrwania, by dać innym nadzieję, że się da, że można, że rozpacz i bezradność nic nie da. Powstał dla osób które mają wrażenie, że jutro lepiej nie wstawać z łóżka, bo znowu listonosz przyniesie jakiś rachunek do zapłacenia, znowu trzeba nakarmić rodzinę, znowu trzeba udawać, że nad wszystkim się panuje.
Przetrwaliśmy czas gdy brakowało na buty zimowe dla dzieci, gdy musieliśmy odmówić leczenia kota, bo brakło by nam pieniędzy na leki dla dzieci. Byliśmy przeklinani przez środowisko miłośników zwierząt, że pozbawiamy kota leczenia, specjalistycznej karmy . Trudno, ale dzieci były dla nas ważniejsze, nie wyobrażam sobie bym miała zrobić odwrotnie.
Przetrwaliśmy czas gdy trzeba było odmówić sobie wszystkiego, gdy wyjście na lody to luksus nieosiągalny był, ba zakup nowej bielizny był luksusem.
Po drodze dopadały nas problemy zdrowotne, edukacyjne z dziećmi, dopadało nas zwątpienie. Alergie - kosztowne diety, diagnostyka, leki. Trafiałam na różne blogi z daniami dla alergików, a tam propozycje pasty z daktyli, wypieki z mąki orkiszowej, tofu i inne smakowitości, ale nie na naszą kieszeń.
Ale dawaliśmy radę, dzieci jeździły na wycieczki szkolne, miały wszystko co potrzebne do szkoły, nigdzie nie zalegaliśmy z opłatami.
Co osiągnęliśmy przez te lata? Nasz stan zdrowia nieźle się ustabilizował, dzieci chorują 2-3 razy do roku, mają zdrowe zęby, my również. Ja na ostatnim przeglądzie dowiedziałam się, że nic się nie dzieje, miałam 5 lat przerwy w kontrolach. Nasza rodzina z każdym działaniem oszczędnościowym co raz bardziej się jednoczyła, działaliśmy jako zespół i to nas zbliżało. Udało nam się pozbyć dwóch kredytów, nareszcie miesiąc kończy się na bilansie dodatnim.
Oszczędnie żyć trzeba nadal, chcemy pozbyć się długów zupełnie (a jest ich jeszcze sporo) i spokojnie patrzeć w jutro.
Bywało bardzo ciężko, człowiek zastanawiał się czy da rade "iść" dalej, wiara i nadzieja nas pchała do przodu. Jedność i miłość dawała siłę.
Wszystkie rady opisywane na tym blogu są wynikiem naszej wspólnej pracy, nauki i planowania. Mamy nadzieję, że dzięki temu blogowi choć jedna osoba pomyśli, że da radę, że można i że wszystko się jakoś ułoży pozytywnie.
Osoby krytykujące jakość jedzenia, ilość, chyba do końca stoją na krawędzi, jak dla mnie to rozmowa z ślepym o kolorach. No bo jak tu się licytować o ilość mięsa w tygodniu, o surówki jak bywa, że brakuje pieniędzy w ogóle na mięso, czasem i na warzywa. Jeśli mamy ten luksus, by jeść mięso codziennie, gotować na dużych ilościach mięsa zupy, kupować na co dzień warzywa i owoce (nawet w sezonie zimowym) to znaczy, że jest jeszcze całkiem dobrze. Blog ten był tworzony dla ludzi którzy nie mają dylematów ile zjem dziś mięsa, ale dla ludzi czy w tym tygodniu zjem mięso.
My i tak mieliśmy ten luksus, że nie doszliśmy do chwili gdy jedzenie miało tylko zaspokajać głód, dawać uczucie sytości. Choć i takie chwile przeżyliśmy z mężem, ale to było dawno, dawno temu, nie mieliśmy jeszcze dzieci, byliśmy młodym małżeństwem, jedliśmy gotowe, tanie dania. Ale wtedy dowiedzieliśmy się podstawowej rzeczy - taki sposób odżywiania niszy zdrowie, chorowaliśmy często i ciężko, mieliśmy problemy z cerą, zębami, stawami mimo, że było to 20 lat temu. Tamten czas nauczył nas, że tanie, śmieciowe jedzenie nic po za sytością nam nie daje, więc teraz już nie szliśmy tą droga.
Mam nadzieję, że po 7 latach "chudych" nadejdzie wreszcie czas "tłustych" lat, takich jakie też nam było dane przeżyć, wiele lat nie musiałam liczyć ile wydaję na zakupy.
Pamiętajcie, że nie wolno nigdy porzucać nadziej!!!!!
10 komentarzy:
"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
U nas tez co miesiac brakuje pieniedzy,ostatni tydzien zaczyna sie glowkowanie.ten miesiac byl najgorszy,na wyzywienie na tydzien dla naszej trojki zostalo mi 20 zl,a jestem w 7 miesiacu ciazy.dzieki tobie sie nie zalamalam,siegnelam do zasobow w piwnicy( bo w lato zgodnie z Twoja rada przygotowalam kompoty,musy,dzemy,salatki), polowalam w ogrodku, zrobilam zapas maki I...dalismy rade!codziennie byl goracay pozywny posilek.chleb pieczony w domu (bo na sklepowy nie wystarczylo pieniedzy) z domowym dzemem, jajka od naszych kur,resztki pomidorow,orzechy,jablka,owsianki,placki I nalesniki na rozmaite sposoby..dalo sie. wszystko dzieki Twoim poradom.dziekuje.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dla takich ludzi jak ty piszę ten blog. Dla ludzi którzy chcą jak najzdrowiej jeść, ale mają naprawdę małe środki na to. Chcę podzielić się sposobami jak przetrwać. Nie raz szłam do sklepu mając w portfelu 10 zł i obliczałam co uda się za to kupić. Najważniejsze, to nie tracić nadziej, nie poddawać się i wierzyć, że jutro będzie lepiej. Życzę powodzenia!!!!
UsuńŻyczę Pani i Pani rodzinie, aby te "tłuste" lata przyszły jak najprędzej :) Chociaż mam nadzieję, że wtedy nie porzuci Pani wpisów "oszczędnościowych". W moim życiu, również nastał taki czas, że co tydzień w niedziele siadam z kartką, wertuje strony z przepisami i wybieram te które pozwolą mi na to żeby nie marnować jedzenia i dzięki temu oszczędzam. Jestem młodą gospodynią domowa i dopiero się uczę tej trudnej sztuki, ale dzięki Pani z każdym tygodniem wychodzi mi to coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i śle mnóstwo pozytywnej energii w Pani stronę :) Gosia
I ja mocno trzymam kciuki za szybkie nadejście "tłustych lat".
OdpowiedzUsuńA.
poczyniam postępy dzięki Pani radom. Jeszcze nie tak dawno pod koniec miesiąca musieliśmy pożyczać pieniądze na jedzenie bo niestety nie umiałam nimi gospodarować ( początek miesiąca to dużo zamawianych pizz i mcdonalndow) teraz co prawda nie oszczędzamy jeszcze miesięcznie nic ale za to już nie pożyczamy ;-)
OdpowiedzUsuńOszczędzanie to z jednej strony hobby, a z drugiej, sposób na przetrwanie, kiedy nie ma akurat zleceń lub trzeba na coś większego zaoszczędzić. Poza tym, jak zjem tanio, smacznie i dobrze, to czuję się lepiej. Mam poczucie, że nie dałam się oszukać systemowi, bo z każdej strony atakują tylko podatki, opłaty, rachunki, reklamy wytwarzające potrzeby, których wcześniej nie było...
OdpowiedzUsuńDzień dobry
OdpowiedzUsuńmój jadłospis w ostatnim tygoniu przed wypłatą. Zupa z buraczków czerwonych z ziemniakami, zupa grzybowa, rosół. Krokiety z farszem z kapusty kiszonej i grzybów, łazanki, jajko sadzone z fasolką szparagową, pulpety w sosie marchewkowo-pomidorowym, udka z rosołu, potrawka z kurczaka z zielonym groszkiem. Zupa na dwa dni, mam swoje warzywa:buraczki, pomidory,groszek, fasolka zamrożone late, grzyby zebrane w lesie. Czasem brakuje kasy ale mam syna studenta i bardzo dużo opłat w związku z tym. Pani pomysły są nieocenione!
kowalska
Czy dobrze, zrozumiałam, że na cały tydzień mieliście jednego kurczaka? Gratuluję!!!
Usuńdodam jeszcze że koszt tych obiadów to około 30 zł na cały tydzień, kupiłam tylko śmietanę dużą (wystarczyło do dwóch zup i potrawki), jajka, makaron i kurczaka. Pulpety zrobiłam ze zmielonej piersi kurczaka. Mąkę do krokietów miałam w zapasach. Mleko mąż przynosi z pracy. Wiele oszczędności dają własne warzywa, mam też swoją kapustę kiszoną i dżemy.
OdpowiedzUsuńNajtrudniej mi oszczędzać prąd.
kowalska
A mi smutno z powodu tego kota, co się z nim stało?
OdpowiedzUsuńNie zrozum mnie źle, wiem, że leczenie zwierzaka może być bardzo kosztowne i rozumiem, że dzieci były priorytetem. Ja sama 3 m-ce temu adoptowałam kota ze schroniska, który, jak się okazało (wbrew zapewnieniom wolontariuszki) był poważnie chory. Nie byłam gotowa na takie wydatki, jednak na leczenie wydałam już ponad 1000zł, licząc koszt dojazdów do weterynarza, leków itd i na razie nie widać końca wydatków.
Jednak myślę, że zawsze jest jakieś wyjście i np można spróbować w takiej sytuacji poprosić o pomoc finansową organizacji pro-zwierzęcych, albo oddać kota w ręce kogoś kto jest w stanie zapewnić mu leczenie (tak, wiem, że to też nie jest proste, bo mało jest chętnych).
Pozdrawiam serdecznie.