Chleba naszego powszedniego....
Dziś o chlebie Wam pomarudzę. Myślę, że jedną rzecz to już wszyscy wiedzą, że chleb chlebowi nie równy. Chleb kupowany w marketach nie ma nic wspólnego z jego przodkiem, który wypiekały nasze prababki. Podstawowymi składnikami chleba zawsze była mąka, zakwas lub drożdże, sól i woda. A co jest teraz? Jednym z dodatków są polepszacze czyli preparaty otrzymywane drogą obróbki chemicznej, które wpływają na poprawę wyglądu chleba. Pieczywo dzięki nim jest większe. Taki "dmuchany" chleb da się jakoś zjeść na świeżo, ale potem robi się zupełnie nieapetyczny i na drugi dzień można nim rzucać o ścianę. Polepszacze to po prostu coś sztucznego w chlebie. W wielu piekarniach, w których stawia się na ilość a nie na jakość wypieków, nikt nie chce czekać aż mąka sama sfermentuje. Aby zaoszczędzić na czasie, dodawane są do niej sztuczne kwasy, czyli polepszacze. Najgorszy jest pszenny chleb tostowy. Mąka, z którego powstaje, to właściwie już tylko wspomnienie po prawdziwym ziarnie. Dla porównania niech wystarczy fakt, że kromka "razowca" ma aż 3,5 razy więcej błonnika niż najbardziej nawet apetyczny tost. Przy kupowaniu świeżych bułeczek na śniadanie warto też o tym pamiętać. Oczywiście są piekarnie sprzedające prawdziwy chleb, ale niestety cena takiego pieczywa jest dość wysoka. Ja od ponad 5 lat nie kupuję chleba, tylko wypiekam go sama. Do niedawna moja mama tez kupowała, ale obecnie już tylko w chwilach kryzysowych sięga po gotowy chleb. Potwierdziła również naszą opinię, że chleb kupny jest mało kaloryczny, zjada się 3-5 kanapek i ciągle nie czujemy sytości, zaś chleba prawdziwego zjadamy 1-2 kromki i jesteśmy najedzeni. W zeszłym roku w czasie wakacji jadaliśmy chleb kupowany w pobliskim sklepie, bochenek chleba na śniadanie było nam mało, domowy bochenek wystarcza nam na cały dzień. Ewidentnie widać różnicę w jakości. Zachęcam Was by choć na Święta, niedzielę lub tak dla smaku upiec sobie bochenek prawdziwego chleba i poczuć różnicę.
Dziś przepis na chleb żytnio - pszenny na zakwasie żytnim
Oczywiście potrzebujemy aktywny zakwas (sposób tworzenia opisany wcześniej)
Zaczyn
- 360 g mąki żytniej chlebowej (ja użyłam typ 720)
- 300 ml wody
- 100 g zakwasu żytniego
Składniki zaczynu mieszamy w misce. Nie miksujemy. Miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 12-16 godzin.
Chleb właściwy
- 230 g mąki żytniej chlebowej (czasem dokładam razowej)
- 300 g mąki pszennej (nie mniej niż typ 650, najlepiej 850)
- 400 g wody
- 2 łyżeczki soli
- 9 g drożdży
- zaczyn z poprzedniego dnia
Piekarnik nagrzewam do temperatury 230 stopni. Wyrośnięty chleb wstawiam do piecyka na 15 minut, po tym czasie zmniejszam temperaturę do 210 i dopiekam jeszcze 35 minut. Po upieczeniu od razu wyjmuję chleb z foremek i studzę na kratce. Smacznego!!
Hura i wreszcie mam zakwas ..i będę piekła chleb na zakwasie ..mimo że od połowy grudnia już absolutnie nie kupujemy chleba tylko piekę ale do tej pory piekłam drożdżowe mimo że z różnych mąk ale i na żurku tym butelkowym też piekłam ..no zobaczę co mi wyjdzie na moim pierwszym zakwasie ..spróbuję zrobić z Twojego przepisu ..mam zaufanie do Twych wypieków ..chociaż ostatnio te moje też wychodzą już całkiem niezłe ...nawet gości też karmiłam moimi wypiekami ..i sięgały po następną kromkę ..hihi Pozdrawiam Serdecznie i Sukcesów dalszych życzę w polepszaniu życia ale może Worka kasy by lepiej się zdało hihi..CMOK..Ma..
OdpowiedzUsuńZrobiłam:) Jest obłędny, do jutra nie dotrwa:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakuje :) Smacznego!!
UsuńA mnie zastanawia - po co do chleba dodawane jest mleko (najczęściej w proszku albo serwatka). Bo w kilku już się nadzialiśmy, a dziecko nam na mleko reaguje baaaaardzo niefajnie.
OdpowiedzUsuń