Gdy nasza sytuacja finansowa jest zła, musimy znaleźć dziedziny naszego życia, na których bezwzględnie trzeba oszczędzać, a jest ich kilka u każdego. Niektórzy wydają więcej, inni mniej na rzeczy zbędne.
Oto kilka przykładów gdzie powinniśmy szukać oszczędności.
Słodycze - ani to zdrowe, ani tanie. Jedynie co mamy po słodyczach, to chwilową poprawę nastroju, zaś spory spadek w chwili wejścia na wagę. Cukier nie dostarcza żadnych niezbędnych składników odżywczych. Słodycze dostarczają nam "pustych" kalorii, nie wzbogacają organizmu w jakiekolwiek składniki odżywcze, a dostarczają jedynie kalorii. Za to przyczyniają się do powstawania nadwagi i otyłości, ale także próchnicy zębów. Słodycze są drogie, zawierając sporo chemii często uczulającej dzieci i dorosłych. Więc ze słodyczy możemy zrezygnować, wyjdzie nam to tylko na zdrowie. U nas słodycze to głównie ciasto domowe w niedzielę. Koszt batonika to około 1 zł, dwa razy w tygodniu dla 4 osób to miesięcznie około 35 zł.
Fast food - ręka do góry kto uważa za zdrowe i ekonomicznie jedzenie fast foodu?? Nie widzę, nie ma chętnych?? Ano właśnie, ani to zdrowe ani tanie. No może dla studenta lub singla zjedzony hamburger w locie wyjdzie tanio, bo dla np. czteroosobowej rodziny to już nie bardzo. Koszt 4 zestawów to około 45 zł, za tą kwotę to mamy niezły domowy obiad. Wyjście dwa razy w miesiącu całą rodziną to 90 - 100 zł.
Napoje gazowane - cola i inne napoje kolorowe, gazowane. Czy wiecie, że puszka coli zawiera około 10 łyżeczek cukru?? To prawie nasze dzienne zapotrzebowanie na cukier. Wszyscy za to wiedzą, że napoje gazowane nie zawierają substancji odżywczych, za to mają w sobie wiele sztucznych substancji barwiących i słodzących. Słodkie napoje gazowane bardzo często zawierają fosfor, który wypłukuje z naszego organizmu wapń. Napoje te niszczą szkliwo zębów i mogą powodować choroby dziąseł. Substancje zawarte w tych napojach podwyższają w organizmie poziom złego cholesterolu, ciśnienie i powodują zwiększenie tkanki tłuszczowej. Koszt napojów gazowanych to 1,5 - 4 zł za litr. Dwa litry tygodniowo to kwota miesięcznie 12 - 30 zł. Myślę, że bez żalu żegnamy napoje gazowane.
Gazety i książki - tu nie namawiam Was do zaprzestania czytania, o nie, wręcz przeciwnie, to jedna z bardziej dostępnych rozrywek w chwili gdy liczymy każdą złotówkę. Za to kupowanie książek to czyste szaleństwo. Książek powinniśmy szukać w bibliotekach, nie kosztują, nie zajmują miejsca, nie trafione po prostu oddajemy i nie wydajemy bez sensu pieniędzy. Gazety często kupujemy bo chcemy np. program tv, który spokojnie jest dostępny w internecie. Czasopisma kolorowe również można wypożyczyć z biblioteki, nie wiem jak gdzie indziej to wygląda, ale u mnie sporo tytułów jest kupowanych na bieżąco i można je zabrać do domu i spokojnie poczytać. Można również czytać w necie. Wiele czasopism ma wydania internetowe nawet obszerniejsze niż drukowane. W gazetach szukamy głównie wiadomości, a to możemy spokojnie znaleźć w necie.
Markowe jedzenie - ja osobiście nie jestem zwolenniczką opłacania reklam w TV itp. Markowe jedzenie staje się markowym przez reklamy i opatrywanie się z nim. Poczytajcie skład markowego jogurtu i stojącego obok nieznanego nam. Zdziwicie się, że skład często nie różni się, a czasem jest nawet lepszy, a do tego czasem produkty marki sklepowej są produkowane w fabrykach skąd wychodzą reklamowane produkty, a cena jest znacząco niższa. Miesięcznie możemy zaoszczędzić nawet i 100 zł.
Siłownia, aerobic itp. - karnet miesięczny to koszt 100 - 150 zł, czy warto? A nie lepiej pobiegać, chodzić dużo, jeździć na rowerze, ćwiczyć w domu, zakupić drążek do podciągania. Możliwości jest kilka, no ba, to nie tak eleganckie jak iść na siłownię, zajęcia aerobicu. No bo jak to brzmi - ćwiczę w domu, a jak - idę na siłownie. Ale niestety nie ma mocnych, jak w kieszeni pustki, to trzeba zmienić podeście i myślę, że to jak odbierają nas ludzie zależy od nas. Bądźmy dumni z tego, że sobie radzimy.
Wypady na miasto - koniec z nimi!! Koniec z jedzeniem na mieście, koniec z drinkami, piwkami, wypadami na lody i kawiarni. Niestety jak mamy problemy finansowe, to musimy jednak ponieść ofiarę jeśli chcemy z nich wyjść. Inaczej nie da rady, wyrzeczenia też muszą być. Koniec kropka. Na odmówieniu sobie tych atrakcji możemy zaoszczędzić 150 - 200 zł miesięcznie.
Czyli stosując się rygorystycznie do oszczędności możemy miesięcznie zaoszczędzić nawet do 600 zł, w skali roku to niesamowita kwota około 7000 zł. No i mamy pieniądze na rodzinne wakacje, lub spłatę zadłużeń. Przemyślcie to sobie proszę. Jeśli potrzebujecie cięcia kosztów, to w tych dziedzinach życia które opisałam można, a nawet trzeba zaoszczędzić.
A na koniec polecam przemyśleć Wasze opłaty za abonament TV, telefoniczny. Tam pewnie też można znaleźć wiele oszczędności. Zastanówcie się czy potrzebne Wam są wszystkie kanały, czy potrzebujecie tyle opcji w abonamencie telefonicznym. Mieć można, ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - czy je wykorzystamy, oglądamy, używamy? Podejrzewam, że czasem to już siłą rozpędu je macie. Jak już uda się Wam zmniejszyć te koszty, to możecie sobie np. postanowić, że kwotę zaoszczędzoną na cięciach abonamentów odkładacie, a na koniec roku zrobicie sobie za to jakiś prezent.
"Ciche i skromne życie przynosi więcej satysfakcji niż pogoń za sukcesem, połączona z nieustannym brakiem odpoczynku"
czwartek, 21 marca 2013
5 komentarzy:
"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ze wszystkim sie zgadzam i tylko jedna pozycja budzi moj sprzeciw: wypady na miasto.
OdpowiedzUsuńNa kawe z przyjaciolka trzeba isc, na pizze urodzinowa tez, kawe z mezem na miescie wypic tez.
Dla mnie zysk z tych spotkan jest o niebo wiekszy niz kilkadziesiat zl zaoszczwdzonych miesiecznie.
Owszem, ale najpierw musi starczać od pierwszego do pierwszego by sobie pozwolić na taki luksus. Ja z mężem idę na spacer, wystarczy mi rozmowa i trzymanie się za ręce, kawę pijam z nim co rano. Niestety jak nie wystarcza na opłaty to nie wystarcza na luksus. Dla osób żyjących na "krawędzi" kilkadziesiąt złotych to czasem kwestia jeść czy nie jeść.
OdpowiedzUsuńSuper.... skorzystałam ze wszystkich Twoich propozycji i tak leże
OdpowiedzUsuńbede czerpala inspiracje z Twojego blogu. musze wkoncu nauczyc sie roztropnego wydawania pieniedzy. najgorzej jest wlasnie u nas z jedzeniem bo mam wrazenie ze na to najwiecej wydajemy. oczekuje maluszka wiec musze nauczyc sie oszczedzac:-)
OdpowiedzUsuńNapojów gazowanych nie pijam w ogóle, lecz wodę lub herbatę, markowego jedzenia nie kupuję - chyba że pieczywo z dobrej piekarni, bo sztucznych napompowanych bułek nie lubię. Gazet nie kupuję, książki - zdarza się, fast-foodu nie jem. Co do wypadów na miasto, zazwyczaj chodzę do cukierń i kawiarń i staram się, by średnia cena obiadu na mieście nie przekroczyła 8,5 zł. Warto jeszcze oszczędzać na środkach czystości - najtańsze mydło, pasta do zębów, proszek do prania, płyn do naczyń.
OdpowiedzUsuń