W domu, gdzie szuka
się różnych oszczędności, należy dbać nie tylko o zmniejszenie wydatków, ale
również trzeba zadbać o zdrowie - i zupełnie przypadkiem zostajemy ekologiem.
Zabawne, ale ekologia kojarzy nam się zazwyczaj z czymś drogim. Owszem – ekologiczna
żywność w sklepach, ekologiczne kosmetyki, chemia, ubrania z ekologicznie
czystych tkanin, to wszystko ma sporą cenę, dla osób żyjących z przysłowiowym
ołówkiem w ręku niedostępne, poza zasięgiem. Kupowanie rzeczy z etykietką „bio”
i „eco” kosztuje, ale prawdziwie ekologiczne podejście, to oszczędność
-oszczędność energii, wody, surowców i co najważniejsze środowiska i naszych
pieniędzy. Zatem nie jesteśmy pozbawieni możliwości ekologicznego życia. Jeśli
chodzi o modę, obecnie rozwiązaniem najbardziej ekonomicznym, a zarazem
przyjaznym dla środowiska jest zaopatrywanie się w odzież nie tylko w markowych
sklepach i drogich butikach, lecz także kupowanie ubrań za grosze w
second-handach czy przekazywanie sobie ich w rodzinie i kręgu przyjaciół.
Kupując odzież w sklepie z odzieżą używaną, stajemy się nie biedakami, ale
trendy, odzież z drugiej ręki jest zdrowsza. Z takich ubrań zostały już sprane
szkodliwe dla zdrowia sztuczne barwniki. Oczywiste jest też to, że lepiej, gdy
ubrania trafiają do kolejnego właściciela zamiast do pieca czy na śmieci. Przemysł odzieżowy jest jednym z tych, w
którym produkuje się najwięcej odpadów. Zatem im dłużej odzież będzie w obiegu,
tym korzystniej wpłynie to na środowisko. Nawet gwiazdy chwalą się swoimi
zdobyczami z lumpeksów, ponieważ wiedzą, że w ten sposób mogą zachęcić innych
do takiego eleganckiego gestu dla dobra ziemi. No więc nie ma już co się
wstydzić idąc na zakupy do lumpeksu. Rzeczy używane niekoniecznie muszą
pochodzić ze sklepów wyżej wymienionych. Używaną odzież można również uzyskać
korzystając z wymiany z innymi, jest w różnych miastach ogłaszany tak zwany
szafing. Ja na przykład z ogromną
wdzięcznością przyjmuję ubrania dla dzieci po innych dzieciach, również moje
dzieci chodzą w ubraniach po starszym rodzeństwie. Oczywiście i my oddajemy
ubrania po naszych dzieciach. A z odzieży, która albo nie znajdzie nowego
właściciela, albo nie nadaje się już do dalszego noszenia, robię inne przydatne
przedmioty – fartuszki, ściereczki kuchenne, torby, narzuty, stroje karnawałowe,
łaty do innych ubrań, wypełnienia zabawek, worki na buty, worki bawełniane - na
przykład do przechowania domowego, suszonego makaronu. Wyrzucam już zupełnie do
niczego nie potrzebne resztki, którymi wycierałam już np. okna, podłogę lub
farbę, są to, jak ja to nazywam, szmaty – szmaty.
Druga sprawa to
chemia, której używamy w domu, też może być eko, nie tylko dla środowiska, ale
i dla nas samych. Zastanawiacie się, co wdychacie przy porządkach, gdy
stosujecie różne środki chemiczne do czyszczenia?? Ja odkryłam to zupełnie
przypadkiem, po sprzątaniu łazienki zawsze bolała mnie głowa. Po przeprowadzce
do naszego domu musiałam zmienić podejście do chemii domowej ze względu na
oczyszczalnię przydomową, którą zastosowaliśmy w celu zmniejszenia kosztów
wywozu nieczystości. Nie była to
początkowo żadna wizja ekologiczna, to przyszło, jako dodatek. W takiej
oczyszczalni nie zaleca się stosowania chloru i innych substancji silnie
żrących, wybielających. Zaczęłam więc używać dużo octu i sody, no i nagłe
zaskoczenie - wychodzę z łazienki i nie boli mnie głowa!! Jak to nie boli?! Ano
właśnie nie boli! Ale te środki są drogie? A skąd!! Tanie i to jak!! No bo jaki
jest koszt butelki octu i torebki sody? I tak zaczęła się moja przygoda z eko
chemią w domu.
Następny krok, który
spowodował, że jestem eko, to zmniejszenie ilości wytwarzanych śmieci,
sortowanie śmieci i wywożenie ich przy okazji wizyty w sklepie do odpowiednich
pojemników. To nie jest większy problem, a opłata za wywóz śmieci zmniejszyła
nam się o połowę. Tektura, szkoło, plastik do pojemników, a leki
przeterminowane do apteki.
Kolejny etap, co z
odpadami biologicznymi? Nasza rodzina produkuje ich nie mało, wystarczy jeden
obiad i 2 kg ziemniaków obrać, do tego kg marchewki i już ile jest odpadów
biologicznych. Zatem powstał przydomowy kompostownik, daje nam ekologiczny
nawóz i zmniejszenie ilości wyrzucanych śmieci. I znowu nasze oszczędzanie
stało się eko.
Używamy głównie
zamiast baterii akumulatorków i to też jest eko, a my oszczędzamy na tym.
Inne drobne nasze eko
kroki to produkowanie np. jogurtów w domu, nie produkujemy dzięki temu opakowań
po śmietanach, serkach, jogurtach, bo robię je w pojemnikach wielorazowego
użytku. I znowu jestem eko!! Nie kupię wody, napojów w butelkach typu PET,
zabieram wodę, herbatkę owocową lub wodę z domowym sokiem ze sobą. Sadząc
drzewa i krzewy owocowe, robiąc ogródek przydomowy dla oszczędności w budżecie,
znowu jestem eko, jem eko i zwiększam obszary zielone.
Rezygnacja z ręczników papierowych też jest
ekologiczna i dobra dla naszej kieszeni. Maksymalnie musimy wykorzystywać różne
przedmioty np. pudełko po papierze do drukarki, można ładnie okleić i
wykorzystać na pamiątki, albo do segregacji dokumentów. Świetne są też pudełka
po mleku, te zbiorcze, można ułożyć w nich dziecięce książki i już nie są
porozrzucane po dziecinnym pokoju. Albo buty, które są zniszczone, nie nadają
się na normalne miejskie użytkowanie, można wykorzystać jako obuwie robocze (my
właśnie tak robimy). Nigdy nie wyrzucam
słoików po majonezie, chrzanie itp.
Używam tych słoików do domowych dżemów. A małych, po koncentracie
pomidorowym, do przypraw Reklamówki foliowe u nas dostają kolejną szansę,
pakuję w nie ubrania/obuwie przy wyjazdach wakacyjnych, używamy jako worki na
śmieci. Swoją drogą, staramy się mieć tych reklamówek jak najmniej. Do sklepu
zabieram torby tkaninowe, wielokrotnego użytku. To nie problem wsadzić taką do
kieszeni lub torebki. Pudełka plastikowe po warzywach lub mięsie, stosuję do
rozsad, przechowywania kredek, torebek z przyprawami, kisielem, budyniem, płyt
CD, nożyczek - są naprawdę super pojemnikami na rożne, różności. Ogólnie każdy przedmiot przed wyrzuceniem
oceniam dokładnie czy nie ma „mocy” użytkowej.
Jak widać, bycie
ekologicznym nie oznacza ogromnych nakładów finansowych. Nasze oszczędne życie
okazało się przygodą z ekologią. O ile lepiej człowiek się czuje, że
oszczędzając, robi coś jeszcze dla ziemi, a nie tylko dla siebie. Bycie eko nie
kosztuje wielkich pieniędzy, kosztuje nasze chęci. Ktoś kiedyś zapytał mnie, po co świruję z tą
chemią, przecież tak dużo nie oszczędzam - normalnie padłam, od ręki padłam.
Jak to tak dużo nie oszczędzam, a moje zdrowie, a zdrowie ziemi??? Mały bonus w
tym, że mniej wydaję, to dodatkowy bonus. A moje samopoczucie, to już zupełnie
mega bonus!! I tak z osoby oszczędnej stałam się ekologiem :).
a można poprosić o przepisy na te środki czyszczące, tzn do czego sody do czego octu używasz, bo ja też mam chęć przyoszczędzić i mniej chemii uzywać:)
OdpowiedzUsuńPostaram się wstawiać przepisy na "moje" środki czyszczące :)
OdpowiedzUsuń