Zatem musimy zacząć inaczej postrzegać rzeczy do wyrzucenia.
Nie zachęcam oczywiście do tak zwanego zbieractwa śmieci i rupieci, ale do
rozsądnej oceny. Potem w chwili, jak potrzebujemy coś do domu, trzeba najpierw
przeszukać nasze zasoby.
Podobnie zrobiłam przy strojach karnawałowych dla dzieci.
Kolejny przykład to nasza taczka. Miała ona kilka lat, przeżyła budowę domu i
sporo woziła drewna na opał, a że wysokiej jakości nie była, to zaczęła się zwyczajnie rozpadać. Pierwsza myśl
- kupmy nową. No tak, ale był to moment, gdy nie było absolutnie szansy na
zakup nowej taczki, więc co robić?? Mąż wyszukał blachę z obudowy starego
komputera, trochę śrub, posiedział jeden dzień przy niej, no i co zyskaliśmy -
świetną taczkę, masywną i wytrzymałą, ciężko tak solidnej konstrukcji kupić
taczkę, a jeśli już, to za całkiem niezłą sumę.
Tutaj dochodzimy do innej sprawy. Musimy oprócz zmiany
nawyków zakupowych, zmienić nasze podejście
do życia i naszych umiejętności.
Nie ma twierdzenia: nie umiem, nie wiem jak to zrobić, nie dam rady. Takie
słowa nie istnieją! W chwili, gdy nie ma pieniędzy, to taka zmiana jest
konieczna i wręcz obowiązkowa. Od tego mamy internet, znajomych i biblioteki.
Czasopisma też są wartościowe, ale pamiętajmy – nie kupujmy. Idźmy do saloniku
prasowego i postójmy dokładnie wertując i czytając. Nikt nas nie wyrzuci, co
najwyżej zabolą nas nogi J.
Czy układanie glazury, terakoty jest kosztowne? Oczywiście!!!
Koszt położenia 1m2 płytek zaczyna się od kilkudziesięciu złotych. Czy jest to
trudne? Fakt. Wymaga pewnej wiedzy i umiejętności oraz cierpliwości. Ale czy „fachowcy”
urodzili się z tymi umiejętnościami? Oczywiście, że nie. Po prostu się tego
nauczyli. Czemu my nie możemy? Możemy!!! Wystarczy chcieć, a chcieć, to móc J.
Marzyliśmy o wykończeniu cokołu wokół domu, ale mało, że
brak finansów na klinkier, to jeszcze na fachowca już zupełnie. Nagle trafiła
się okazja zakupu gresu imitującego kamień w baaaardzo atrakcyjnej cenie
(zalało magazyn i rozpadły się opakowania). No tak, ale kto to ma ułożyć? Jak to,
kto?? Mąż!! Nie robi tego na co dzień, nie jest to jego praca, więc należy to
potraktować jako super rozrywkę, odreagowanie od codzienności w pracy. Układał popołudniami
(nie wszystkie) cały sezon letni, no i ułożył piękny cokół i wykończył schody.
W sumie niewielkim nakładem finansowym mamy spełnienie naszych pragnień. A mąż się
cieszy, że zarobił „wielkie” pieniądze, które by wydał na fachowca. Przy okazji
zdobył nowy zawód J.
Ja z kolei od wielu lat strzygę całą naszą rodzinę. Nie
jestem zawodową fryzjerką. Ale wystarczy dobra maszynka do strzyżenia, nożyczki
oraz książka z biblioteki oraz internet.. Nie stać mnie na kosmetyczkę, ale nie
chcę rezygnować z dbania o swój wygląd. Nauczyłam się regulacji brwi,
farbowania brwi i rzęs, domowych maseczek, czyli mam „gabinet kosmetyczny” w
domu. Mąż opanował „sztukę” farbowania moich włosów.
Czyli nie mając kasy, też można realizować swoje pragnienia.
Tak można robić różne rzeczy dla domu i siebie.
Trzeba tylko chcieć!
Bardzo dobrze to napisałaś , nie ma nie da się. Zamiast narzekać trzeba szukać możliwości i uczyć się. Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń