środa, 21 października 2020

Matrix

 


Dawno temu napisałam ten tekst (8 miesięcy temu). Siedziałam w szpitalu z synem i takie różne myśli mnie nachodziły. Dotarło do mnie wtedy jak mało mamy czasu tu w tym życiu, jak wiele wagi przykładamy do bezsensownych spraw. 

Choroby bliskich, pandemia, załamanie gospodarki, utrata pracy, zdrowia. Jak się ma to wszystko do nowego telefonu, kliknięć na FB, polubieni na Insta. Szukamy podniet i uznania nie tam, gdzie trzeba.

Żyjemy dla wypłaty, dla przedmiotów. Życie widziane na FB, Insta, jest idealne. Gazety pokazują nam życie atrakcyjne, marzymy o takim lub o jego namiastce. Prowadzi to do uczucia niezadowolenia, frustracji, tracimy z oczu to co jest prawdziwe, autentycznie wartościowe, tracimy kontakt z naszymi wewnętrznymi potrzebami, z bliskimi. Przestajemy dostrzegać inne alternatywne życie, postrzegamy je tylko przez to co nas atakuje z tv, reklam, gazet, portali społecznościowych. A media właśnie tego chcą, byśmy wierzyli w to, że potrzebujemy tego wszystkiego. Wrzućmy zatem hamulec i spróbujmy usprawiedliwić sami przed sobą każdą rzecz, którą chcemy kupić – dlaczego? Ale tak zupełnie przed sobą samym. Zastanówmy się również co jesteśmy wstanie zrobić dla pieniędzy? Gdzie mija się etyka z pragnieniem. Rzeczywistość się zmienia, ale czy w dobrym kierunku? Obecnie na osobę przypada dużo większy metraż mieszkalny niż w latach 70-80, a mimo to potrafimy zastawić każdy ten metr i odczuwać niedosyt. Mamy dużo większe mieszkania/domy, ale brak tam coraz częściej ludzi. Często w wielkich i drogich kuchniach nikt nie przebywa, nie gotuje po prostu tylko posiadamy i nie używamy. Czy tak naprawdę chcemy całe życie poświęcić by zdobyć ten złudny luksus? Już nie bardzo wiemy co nas tak naprawdę uszczęśliwia. Zatrudniamy projektantów wnętrz by stworzyli nam mieszkanie/dom idealny, ale czy to nadal jest nasz dom? Taki w którym czujemy się bezpieczni, zrelaksowani, „otuleni” czy są to sale „muzealne” dla zachwytu odwiedzających? 

Niestety obecnie mamy często większy związek emocjonalny z przedmiotami, dużo głębszy niż z ludźmi. Rzeczy dają nam poczucie wyższego statusu społecznego. Mam wrażenie, że przestaje być ważne wykształcenie, umiejętności, oczytanie, bycie dobrym człowiekiem. Ważniejsze jest mieć! Prawda jest taka, że dużej części tych przedmiotów nie będzie nam brak i ich nie potrzebujemy gdybyśmy się ich pozbyli. 

Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że statystycznie 150 razy dziennie sprawdzamy telefon, żyjemy jak w matriksie – reklamy, FB, Insta konsumpcjonizm, życie cool, czas śmieciowych zabawek i jedzenia, pełnym przemocy, seksizmu, gadżetów, płytkich relacji, życia na pokaz. Sztuczne rzęsy, paznokcie, piersi, włosy, często mięśnie sylikonowe, botoksy, zabiegi chirurgiczne, ciuchy w których nie czujemy się dobrze, ale są modne.....

Pamiętajcie, że od materialnych rzeczy ważniejsze jest to by mieć gdzie spać, co jeść i być bezpiecznym, nie wszyscy ludzie to mają.

Pamiętajcie KOCHAJCIE LUDZI, a rzeczy używajcie, nie odwrotnie!!!

Naprawiajmy relacje i przedmioty nie zastępujmy ich pochopnie nowymi!!


piątek, 2 października 2020

Wyrzucamy jedzenie - dobrze/źle?

 


Na pewno mnie już na tyle znacie z tego, że mam obsesję wręcz na temat marnowania żywności, nie cierpię, jak oś ma wylądować na wysypisku. Nie dość, że tworzymy góry śmieci, to wyrzucamy własne zarobione przez siebie pieniądze, a dodatkowo jesteśmy nie ekologiczni, można by rzec, że mało empatyczni, bo nie tylko gdzieś daleko na świecie ludzie głodują, ale nawet blisko Was znaleźli byście osobę, która niedojda z różnych powodów i nie jest to problem zaburzeń odżywiania. Październik to czas na zastanowienie się nad tym problemem, dodatkowo zachęcamy by w tym miesiącu pomyśleć o zwiększeniu ilości warzyw i owoców w diecie, a zmniejszeniu posiłków mięsnych, nie namawiam oczywiście do przejścia na wegetarianizm czy weganizm, ale tak zwyczajnie na jezdnie mięsa 2-3 razy w tygodniu, może więcej ryb, zamiast mięsa chociaż. Nasi przodkowie nie jadali mięsa na co dzień, a współcześnie jada się mięso do kanapek, sałatek, obiadów, przekąsek itd. Ale to zupełnie inny temat.

Wracamy do marnowania żywności, niestety sporo jej Polacy wyrzucają, często robią to zupełnie niepotrzebnie, wyrzucają produkty nie otwierając ich tylko dlatego, że kończy się data ważności, ale wierzcie mi jedzenie to nie bomba zegarowa która, gdy czas się skończy wybuchnie, to są daty czysto umowne, bo taki jest wymóg by każdy produkt miał datę ważności, sprawcie datę ważności do spożycia znajdziecie również na soli, soli, która leży w ziemi setki lat. Trzeba sprawdzić czy naprawdę dany produkt jest już niezdatny do spożycia, czasem to nie jest jeszcze szkodliwe tylko może mniej atrakcyjne, ale można coś z tego jeszcze przyrządzić. Ja mam zasadę przeglądania lodówki i zapasów, jeśli coś za chwilę skończy datę ważności, a nie mam chęci tego szybko jeść, to albo zamrażam w takiej postaci jak jest (jogurty owocowe też można, powstają fajne lody, dzieci lubią u mnie takie oszukane lody, wtedy wkładam patyczek w jogurt i zamrażam). Często przygotowuję coś z takiego składnika, który jest na kocówce daty przydatności i zamrażam lub pasteryzuję całe danie. Szkoda wyrzucać kasę do kosza.

Trochę danych - Polacy co roku wyrzucają do kosza 2 mln ton żywności, specjaliści wyliczyli, że jedna polska rodzina co miesiąc wyrzuca do kosza jedzenie warte 50 zł (600 zł rocznie), według danych około pół miliona dzieci w Polsce codziennie chodzi głodne. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie te dane są przytłaczające. Nie wyrzucam śmieci do ogólnodostępnych pojemników, nie mam zupełnie rozeznania,   pytam czasem znajomych jak to u nich wygląda, niektórzy nawet nie rozważają faktu wyrzucania jedzenia, po prostu to robią i nie widzą w tym nic nagannego. Na pytanie - nie szkoda Ci Twoich pieniędzy wzruszają ramionami, pracuję stać mnie. 

A jak Wy widzicie temat wyrzucania jedzenia? Czy to kwestia etyczna, czy ekonomiczna, ekologiczna, czy przejaskrawiony problem? 

Polecam robienie jadłospisów tygodniowych na podstawie tego co mamy w domu i najwyżej dopiero dokupienia składników dodatkowych. Chodzenia na zakupy z lista i starać się nie wykraczać mocno po za nią. Może warto rozważyć podzielenie się jedzeniem np. zabrać ciasto do pracy i poczęstować współpracowników, zapytać sąsiada czy nie ma chęci na domową zupę, sałatkę... Pamiętaj jak byłam dzieckiem to było normalne, że sąsiadka wpadała do mamy z jedzeniem, a to ze śledzikiem, ciastem, plackami - często mówiła kochana narobiłam tego i nie przejedzą mi (jedna sąsiadka często robiła więcej by cos przynieść i mieć okazję do ploteczek), może u pani zjedzą, moja mama robiła podobnie. Po za tym można zabrać ze sobą coś idąc do znajomych.