wtorek, 28 lutego 2023

Najlepsze miasta do życia w Polsce według statystyk

 


Zastanawialiście się kiedyś czy miejsce w którym mieszkacie jest tym najlepszym, czy gdzie indziej może być lepiej? Czy w miejscowości w której mieszkacie są szczęśliwi ludzie, czy dobrze się tam żyje większości? Wielokrotnie są robione ankiety zadowolenia z miejsca zamieszkania. W Polsce również zostały zrobione nie raz takie badania, jesteście ciekawi jak to wygląda?  Ja byłam i przeszukałam Internet za danymi z instytucji zajmujących się takimi badaniami.




W Polsce miasta o wysokim wskaźniku szczęścia to takie gdzie ponad 57% mieszkańców mówi że są ta szczęśliwi i dobrze im się w danym miejscu żyje. W tym rankingu przodują Gdynia i Gdański, na równi z nimi Zielona Góra, zaraz za nimi w kolejności Tychy, Bielsko – Biała, Szczecin, Rzeszów, Katowice, Poznań i Kraków.

Bardzo niski poziom zadowolenia/ szczęścia deklarowali mieszkańcy Częstochowy, Kalisza, Rudy Śląskiej, Nowego Sącza, Kielc, Koszalina, Sosnowca, Chełma, Gorzowa Wielkopolskiego i Tarnowa.

Czy tak jest w istocie, czy nie, nie mnie to oceniać. Takie dane podają statystycy, mojego miast rodzinnego nie ma w statystykach, więc się nie wypowiem czy ankieterzy powiedzieli prawdę.

Myślę, że wiele zależy od nas samych, od oczekiwań, upodobań, gustów. 

Dla jednego cisza, las i życie minimalisty wystarczy i da mu szczęście, dla innego gwar miasta, życie „na wysokich obrotach” daje radość. 

Każdy z nas jest inny, jeden marzy od domu na wsi, a inny o apartamencie w centrum miast, a jeszcze inny o malutkim mieszkaniu na przedmieściach albo o domu z basenem. 

Jeden chce zwiedzać świat, a innego cieszą wakacje co roku w to samo miejsce bo polubił gospodarzy. Na tym polega nasze piękno, każdy jest inny i każdy ma inne potrzeby. Szanujmy swoją odmienność, uczmy się od siebie na wzajem, dzielmy pomysłami. 

Szukajmy własnego szczęścia i pamiętajmy, że „Bycie sobą w świecie, który nieustannie próbuje uczynić cię kimś innym, jest największym osiągnięciem”  – Ralph Waldo Emerson


środa, 15 lutego 2023

Żyjemy za pieniądze których nie mamy....

 


Na pewno nie raz się zastanawiacie skąd ludzie wokół biorą pieniądze na wystawne życie, jak to ktoś już pisał, że społeczeństwo nie jest wcale obecnie ubogie, bo przecież u kosmetyczek jest ciężko z terminem z centra handlowe pełne. Ludzie mają drogę telefony, chodzą w modnych ubraniach i jeżdżą na wspaniałe zagraniczne wakacje, aż samo się ciśnie na usta pytanie jak na to wszystko zarabiają, trudno często uwierzyć, że wszyscy mają tak świetną pracę i tak wysokie dochody. Niestety odpowiedź bywa dla wielu zaskakująca – ano zadłużają się na potęgę, według badań ekonomistów statystycznie na każdego Polaka przypada ponad 29 tysięcy złotych kredytu bądź pożyczki, podkreślę na statystycznego Polaka. Dalej te badania pokazują, że statystycznie swoich zobowiązań nie spłaca prawie 2,7 mln Polaków, żyją powyżej swoich możliwości finansowych, wydają nie swoje pieniądze, często tylko po to by zaimponować innym lub dorównać do poziomu znajomych. Danych wynika, że większość z osób, nawet o zarobkach znacznie powyżej średniej krajowej, nie posiada oszczędności, które mogłyby pozwolić im na przeżycie 3 miesięcy bez dochodów. Często nie jest to zła wola lub głupota, a zwyczajny brak wiedzy o finansach osobistych i zarządzaniu budżetem domowym, niestety nie naucza się tego w szkole, a i wielu rodziców nie wprowadza dzieci w temat finansów z różnych powodów – dziecko jest za małe, nie wciągajmy dziecka w nasze problemy, sami sobie nie radzimy więc po co pokazywać dziecku naszą nieudolność, nie ma się czym chwalić, jeszcze rozgada, że mamy dużo itd.  Owszem są osoby które biorą kredyty na spłatę czynszu zaległego, rachunków za prąd, kredyty hipoteczne, na leczenie, na wsparcie dzieci w starcie życiowym. Niestety statystyki są bezlitosne i z nich wynika, że najczęściej zapożyczamy się na przyjemności, następnie na samochody, elektronikę, sprzęt AGD. Pamiętajcie zatem, że nie wszyscy którzy wydają się Wam zamożni tacy są w istocie. Raz stałam w sklepie za dziewczyną w drogich ciuchach, z drogim telefonem w ręku, piękna fryzura, paznokcie, a zabrakło jej funduszy na bułkę i serek topiony, kupiła tylko bułkę. Pobiegła do drogiego samochodu i odjechała. Nie zwróciła bym na nią uwagi, ale miała tak pięknie zrobione włosy, że napatrzeć się nie mogłam i już chciałam pytać o fryzjera.




Zatem żyjmy własnym życie, za własne pieniądze, nie zazdrośćmy innym, nie dopatrujmy się w sobie nieudolności, bo może to nie my jesteśmy nieudolni. Jeśli możemy zaróbmy więcej, ale nie poświęcajmy życia na zarabianie pieniędzy by jak to stwierdził George Fooshee – kupić rzeczy których nie potrzebujemy, za pieniądze których nie mamy, żeby zaimponować ludziom których nie lubimy.


sobota, 11 lutego 2023

Jak dopiąć budżet domowy w 2023 roku?

 


Niby zarabiamy więcej, wzrosła kwota pensji minimalnej, ale według ekonomistów tracimy 15, bo spadła siła nabywcza naszych pieniędzy. Obecnie mamy coraz więcej pieniędzy w portfelach ale są one coraz mniej warte. Mamy dodatki socjalne, wyższa pensję i co z tego skoro cena chleba w styczniu 2015 to 3,33 zł zaś cena chleba w styczniu 2023 to 7,21 zł czyli bochenek chleba podrożał w Polsce średnio o 108%. Za benzynę Pb 95 w 2015 roku płaciliśmy średnio 4,19 zł, a za olej napędowy 4,08 zł, w połowie 6-go tygodnia 2023 za benzynę 95-oktanów płacimy średnio 6,68 zł  i olej napędowy 7,54 zł. Podobnie ma się sprawa z kosztem prądu, gazu, węgla i drewna, oraz wielu, wielu produktów i usług. 




Zatem jak żyć, niby mamy więcej, ale w sumie mniej możemy nabyć dóbr za pieniądze które posiadamy. Czyli co jest lepiej, czy jest gorzej, sama nie wiem przeglądając 

Internet  czytając tam różne artykuły, oglądając wywiady gubię się w całości obrazu, jedni mówią, że jest super mamy więcej pieniędzy, więcej wsparcia od państwa, zaś inni mówią że jest do kitu, na co raz mniej nas stać. 

W sumie w obliczu danych finansowych powinniśmy przyklasnąć tym co mówią, że jest trudniej związać przysłowiowy koniec z końcem, czyli dopiąć budżet domowy. Wydaje mi się, że opina zależy od grupy społecznej i zawodowej,  jak to się mawia „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” i to jest prawda oczywista. 

Wszystko drożej, no bo jak ma nie drożeć skoro płaca dla pracowników wzrasta, a jak wiadomo z pustego to i Salamon nie przeleje (owszem są duże firmy (korporacje) dla których to nie ma większego znaczenia), więc taki przedsiębiorca podnosi ceny by móc zapłacić pracownikom. Wzrastają koszty produkcji – prąd, gaz, zboże, owoce, warzywa (wzrost kosztów uprawy – nawozy, paliwo do maszyn, opryski) surowce (np. wzrosła cena importu) więc automatycznie wzrasta koszt produktu finalnego. 

Jak my odbiorcy końcowi i główni płatnicy podatków mamy żyć, jak podołać codzienności? 

Wzrosły koszty kredytów też nie ułatwia sprawy (wiem, wiem po co brać kredyty jak Cię nie stać), wiele osób zaciągnęło kredyt na poprawę swoich warunków mieszkaniowych – usamodzielnienie się, wyprowadzkę od „teściów”, powiększenie małego mieszkania. Wzrosły również czynsze za mieszkania.

Jak żyć w obliczu tych zmian, jak zachować gonność i  radość z życia? 

Jak sobie radźcie z tymi zmianami, jak postrzegacie rzeczywistość finansowa swoich rodzin?


czwartek, 9 lutego 2023

Czy naprawdę jesteśmy tak schorowanym społeczeństwem?

 


Rozmawiałam ostatnio ze znajomym który jest internistą i pytam na co chorują ludzie po pięćdziesiątym roku życia i usłyszałam - jakby przebadać całą populację naszego kraju w wieku 45- 50 to może z kilka osób byłaby zupełnie zdrowa. Zwyrodnienia, niedosłuch, podwyższony cholesterol, nadciśnienie, nadwaga, cukrzyca, problemy z sercem, wątrobą to u naprawdę dużej części populacji w tym wieku to norma.




Czy naprawdę jesteśmy tak schorowanym społeczeństwem? Czy zwyczajnie nie potrafimy dbać o swoje zdrowie, nie znamy podstaw żywienia, higienicznego stylu życia? Czy może jesteśmy zbyt leniwi, zabiegani? Przecież statystycznie w wieku 50 lat jesteśmy jeszcze w pełni aktywni zawodowo, najczęściej mamy odchowane pełnoletnie dzieci, zatem wiele przed nami, a tu nagle okazuje się, że zaczynamy się sypać zdrowotnie. Czy naprawdę taki jest stan zdrowia osób po 45 roku życia, czy większości z nas coś dolega? 

Ja zdrowy styl życia rozpoczęłam nawet nie w połowie przeżytego okresu, bo coś około 11 lat temu, może odrobinkę dłużej, jestem świadoma, że pewnych rzeczy już nie odkręcę i  „zapłacę” za błędy „młodości”.

Myślę, że dbanie o zdrowie, prawidłowe odżywianie się, zapewnienie sobie odpowiedniej dawki aktywności fizycznej i umysłowej zaoszczędzi nam stresu, pieniędzy a co za tym idzie będziemy zdrowsi.

Pamiętajcie, że pieniądze to nie wszystko, owszem stać nas na lepszą opiekę zdrowotną, ale po co doprowadzać do sytuacji by nam ona była potrzebna.

"Człowiek. Bo poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego, jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera, tak na prawdę nie żyjąc"... Dalajlama


wtorek, 7 lutego 2023

Tarta cebulowa - tanie danie (wersja z glutenem i bezglutenu)

 


Dziś chciałabym, Wam polecić niedrogą przekąskę/kolację. Wszystko od Was zależy kiedy zechcecie podać to danie. Można je podać na spotkaniu ze znajomymi, można podać jako kolację, można podać na ciepło, można podać na zimno jak kto lubi. My z córką jesteśmy uzależnione od tego dania, uwielbiamy cebularza bardzo.  




Ciasto:

  • 250 g mąki pszennej/orkiszowej lub w wersji bezglutenowej – 100 g mąki ryzowej, 100 g maki owsianej, 50 g mąki ziemniaczanej
  • 1 całe jajko
  • 3 łyżki oleju
  • 230 ml mleka lub wody (ja mieszam pół na pół) można dodać oczywiście mleko roślinne
  • ½ łyżeczki cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 5 g drożdży suszonych lub 15 g świeżych
  • ½ łyżeczki ziół prowansalskich

 Farsz:

  • 2 duże cebule
  • 1 łyżeczka soli
  • 2 łyżki masła lub oliwy

 

Składniki ciasta wymieszać mikserem, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na około 30 min. (jak ciasto podwoi objętość). 

Cebulę obrać pokroić w dużą kostkę i zeszklić na tłuszczu razem z solą.

Piecyk nagrzać do 180 stopni, formę do tarty wyłożyć papierem. Wyrośnięte ciasto rozprowadzić dokładnie w formie do tarty wyłożonej papierem, następnie rozłożyć farsz na cieście i wstawić do piecyka, piec około 30 minut.

Jak widząc danie jest niedrogie a naprawdę dla wielbicieli cebuli, cebularzy na pewno smaczne. Można zaskoczyć znajomych i podać na wieczór gier zamiast słodkiego ciasta. Oczywiście forma no tarty nie jest konieczna, można upiec w innej lub np. w tortownicy.


niedziela, 5 lutego 2023

Minimalizm - porządki dobre dla spokoju naszego

 


Jak podejść do porządków by nie zwariować? Hmmm, rad w Internecie jest mnóstwo, ale ogólnie można zebrać kilka które mają naprawdę sens i przynoszą efekty. Ja osobiście stosuję kilka metod które u nas się sprawdzają, rzeczy których się pozbywam naprawdę nie potrzebuję i nigdy nie wracam do nich po czasie i żalu za nimi.

 


Zasady minimalistycznego podejścia do stanu naszego posiadania są różne w stosunku do danych przedmiotów.

1.       Kosmetyki – najpierw segreguję na te które używam i chce/musze mieć, następnie odkładam te które są fabrycznie zapakowane i rozważam: sprzedaż wystawiam na portalach/stronach gdzie mogę odsprzedać, oddanie komuś ze znajomych/rodzinie lub ogłaszam w miejscu gdzie oddaje się za darmo. Kosmetyki otwarte też segreguję na te które mogę oddać znajomym np. szampon, czyli takie do których nie wkładam dłoni, tylko z nich wylewam/wyciskam i sa w miarę sterylne. Pozostałe kosmetyki po prostu zużywam i tyle, jeśli mnie uczulają to najczęściej ktoś z domowników je zużywa do końca albo ja np. kem to twarzy zużywam smarując dłonie/stopy jeśli uczulił mnie na twarzy. Oczywiście przeterminowanych zwyczajnie się pozbywam. Lakiery do paznokci zostawiam zawsze tylko 5 opakowań, taką mam zasadę maksymalnie 5 opakowań, obecnie ma 4 i to naprawdę wystarczy. Najczęściej finałowo wyrzucałam lakier po dacie ważności bo było ich za dużo.

2.       Żywność – oczywiście na początku segreguję produkty na te z datą ważności i po dacie. Następnie przeglądam te które maja odpowiednią datę i zastanawiam się czy wszystkie produkty chcę zjeść, wykorzystać do własnego użytku. Jeśli są takie które niestety ale nie zjem z różnych powodów to albo oddaję znajomym/rodzinie lub wstawiam do lodówki społecznej u mnie w mieście. Produkty przeterminowane nie od razu lądują w koszu, są takie które mimo przeterminowania daty do spożycia nadal nadają się do użytku. Sól, kasza, ryż, makaron, cukier, suche fasole, groch to produkty które musza mieć datę ważności bo takie są przepisy, ale czy ktoś z Was widział że coś dziwnego stało się z kasza miesiąc po terminie ważności? Przeglądam dokładnie czy nic w opakowaniach fabrycznie zamkniętych się nie rozwinęło, przesypuję do szklanych pojemników i sprawdzam czy jest ok i zjadam w najbliższymi czasie by nie stały dłużej (choć od dawna u mnie takie sytuacje nie powstają, bo robię co miesięczny detoks szafkowy i pełen przegląd, ale warto pamiętać).

3.       Leki – z pewnego źródła wiem, że tabletki bez otoczki żelowej można bez problemu zużyć do miesiąca po dacie ważności. Maści, żele przechowywane w lodówce również nie wydarzy się nic miesiąc po ich dacie ważności, resztę leków które już mocno się przeterminowały odnoszę do apteki, nie wyrzucam na śmieci, wyjmuję z tekturowych opakowań i odnoszę do apteki, tekturki segreguję do papieru wraz z ulotkami. Nie wylewam do WC syropów, kropli wszystko odnoszę do apteki.

4.       Rachunki/paragony – zaglądam regularnie do segregatorów i półek z gwarancjami, rachunkami i innymi dokumentami. Po co nam gwarancja z przed 10 lat lub paragon z przed 6, a podobnie z wydrukami PIT, instrukcja obsługi urządzenia którego już nie posiadamy itp. Warto zrobić i w tym miejscu porządki, nie warto przechowywać zbędnej makulatury.

5.       Materiały po remontach w domu – resztki farby po malowaniu przelewam do słoika i zapisuję datę ważności na słoiku, zachowuje je na wypadek awarii i potrzeby podmalowania naprawy ściany, po tej dacie pozbywam się ich.  Resztki cementu, gipsu przesypuję do szczelnego opakowania i zapisuję datę ważności. Nie warto trzymać  wszystkie materiały z wieloletnich remontów.

6.       Książki – warto minimum raz na dwa lata zrobić przegląd, zmieniają się nam gusta, dzieci wyrastają z książek, zmieniamy wystrój, nie trzymajmy się na siłę książek które już nas nie interesują, oddajmy do biblioteki lub sprzedajmy w antykwariacie, albo oddajmy komuś. Nie ma sensu mieć dla miecia.

7.       Czasopisma – nie warto przechowywać całych roczników gazet, chyba, że są to miesięczniki z wykrojami, robótkami ręcznymi, jeśli nie pozbądźmy się ich.

8.       Ubrania – jeśli to nie wasz rozmiar, styl, nie nosicie ich od 3 lat, pozbądźcie się ich nawet jeśli są nowe. Można odsprzedać, oddać, wymienić się. Ograniczamy ilość ubrań tak zwanych „po domu”, ja ostatnio ostro robię przegląd, domowe ubrania bardziej zniszczone wyrzucam lub zamieniam na ściereczki, zaś te codzienne już mniej efektowne przesuwam na domowe, ale w rozsądnej ilości.

9.       Gry, zabawki, karty, puzzle  – nie używamy, nie lubimy, znudziły się oddajmy, sprzedajmy. Zabawek nie zostawiajmy na pamiątkę po naszych dzieciach, zostawiamy jedną ulubioną. Rysunki naszych dzieci najlepiej skanować/robić zdjęcie i przechowywać cyfrowo. Zostawmy tylko kilka wybranych.

10 Akcesoria, urządzenia kuchenne – uszkodzone, nieużywane, zniszczone, złej jakości po co nam w domu? Pozbywamy się, te które są w dobrym stanie oddajemy, sprzedajemy. Obite kubki, garnki, talerze u mnie natychmiast lądują w śmieciach. Nie oddaję nikomu na „działkę”, oddaje tylko całe najwyżej zdekompletowane.

11   Buty – niewygodne, niemodne, zniszczone, popsute, wykoślawione pozbywamy się, nie ma sensu zostawiać na w razie W. Szkoda miejsca na przechowywanie.

12   Meble – czy wszystkie Wasze meble w domu są funkcjonalne, potrzebne, ładne, użyteczne? Pewnie nie, zatem po co je posiadać, lepiej mieć więcej przestrzeni w pomieszczeniach, nie zagracajmy ich, nie dość że mniej miejsca, to jeszcze więcej sprzątania.

13Sprzęt elektroniczny – my ostatnio bardzo dokładnie zrobiliśmy w tym temacie przegląd, część oddaliśmy, cześć sprzedaliśmy, a część zwyczajnie wyrzuciliśmy. Stare telefony, ładowarki, zasilacze, czytniki, pendrive nie dające się odczytać itp. Pełno leżało takich cud w szufladach w niewiadomym celu. Czytniki ebooków starszej generacji sprzedaliśmy, 2 lata temu zakupiliśmy nowsze, nie wiem po co leżały te dwa, które sprzedaliśmy za parę złotych i ktoś może się jeszcze nimi cieszyć. Naprawdę warto zrobić dokładny przegląd w sprzęcie elektronicznym, mam wrażenie, że tu i w odzieży jest najwięcej dziwactw przechowywanych bez potrzeby.

 

Pamiętajcie, że moment na takie porządki musi powstać w Was samych, musicie poczuć potrzebę że to jest ten czas na zrobienie czegoś w swoim życiu, wielu psychologów wypowiada się, że zrobienie takich porządków daje nam nowy start i porządek w nas samych. Wedle wierzeń ludowych, Posprzątanie całego naszego domostwa dokładnie, wymiecenie kurzu, pozbycie się przedmiotów które nie sprawiają nam radości powodują pozbycie się negatywnej energii, uroków na nas rzuconych oraz zła z domostwa które podobno osadza się w kurzu i przedmiotach których nie dążymy ciepłymi uczuciami.  Marie Kondo zaleca dzielenie przedmiotów na te które dają nam radość i te które są nam obojętne lub nawet wpływają na nas negatywnie. Zatem może cos w tym jest, jeśli otaczamy się rzeczami których nie lubimy to ogólnie nasze samopoczucie na tym cierpi, zaś poukładane i łatwo dostępne rzeczy powodują u nas spokój bo nie szukamy ich nerwowo, więc nasze samopoczucie na tym zyskuje. Jak by na to nie patrzeć na pewno jest w tym jakiś sens.

Ogólnie nie powinniśmy w domostwie trzymać rzeczy popsutych, zniszczonych, nielubianych, brzydkich, budzących w nas niemiłe wspomnienia, zagracających pomieszczenia.

U mnie najtrudniej wychodzi porządkowanie ubrań, zwłaszcza sukienek wizytowych, ale czas na zrobienie tego jak „twardziel”. Koniec sentymentów i pewnie się jeszcze przyda.

 

Pisałyście ostatnio o swoich porządkach i jak Wam idzie?


czwartek, 2 lutego 2023

Ciepło/zimno jak Wam mija zima?

 


Straszyli przerwami prądu, gazu ale jak na razie los nam maluczkim sprzyja i nie jest źle. Nie wiem jak u Was, ale u mnie były tylko zwykłe awaryjne wyłączenia i to nie tylko prądu, ale i wody niestety.




 Fakt jest faktem, że ciekawa drogę trzeba było przejść przy zakupie węgla po „państwowej” cenie, załatwiałam Tacie który ogrzewa dom piecami na węgiel niestety dla osób starszych nie była to łatwa sprawa w gminie gdzie mieszka mój Tato.

Jeden wniosek na dofinansowanie, drugi wniosek na rodzaj opału, przyznanie opały, odebranie zaświadczenia, opłata w banku za opał, odebranie po kliku dniach faktur z urzędu, zgłoszenie się z fakturą do wyznaczonego składu węgla i umówienie terminu dostaw wraz z opłatą za usługę. Dojazd za każdym razem do miejscowości odległej 9 km od miejsca zamieszkania w jedną stronę (przy braku komunikacji publicznej).  Opał przywieźli i niestety jakość bardzo, bardzo zła, zatyka się komin, mocno się dymi i zanieczyszcza pomieszczenia, a w zamian niewiele ciepła. Zysk niewielki za cenę „państwową”.  Wcześniej palił węglem zakupionym w dużo wyższej cenie, ale zużycie niskie by ogrzać dom i zero dodatkowych kłopotów. Nie wiem czy naprawdę było to ekonomiczne posunięcie dla Taty.

My na szczęście kilka lat temu zainwestowaliśmy w panele fotowoltaiczne w ilości samowystarczalności i nie martwimy się o ogrzewanie, przy niższych temperaturach dogrzewamy dom kominkiem (mamy zapas brykietu zakupionego w cenie z przed 2 lat, oraz drewnem po przycinkach z ogrodu) starczy nam na jeszcze sporo czasu, zwłaszcza, że co roku przycinamy mocno nasz sad i jagodni. Na razie nie było po za grudniowymi spadkami temperatury powodów do palenia w kominku, wystarcza nasze ogrzewanie elektryczne. Nasze rachunki za prąd to obecnie tylko ceny licznikowo – przesyłowe. Na szczęście, bo na żadne dofinasowanie z powodu paneli nie moglibyśmy liczyć.

Rozpoczął się luty i niestety jak to w lutym bywa może pojawić się spadek temperatury za oknem, przygotowaliśmy się na taki fakt i obserwujemy kiedy trzeba będzie rozpalić w kominku. Mam nadzieję, że nie wiele będzie tak zimnych dni.

U teściowej straszyli zmniejszaniem ogrzewania mieszkań (w bloku brak liczników za ogrzewanie indywidualnie), nic takiego się nie wydarzyło na razie, ba nawet chyba przesadzają czasami z temperaturą. Czas pokaże koszt tej wygody, po podliczeniu zimowym za ogrzewanie. Ale to będzie potem, nie teraz, teraz ma ciepło.

A jak wam moja zima? Oszczędzacie opał/prąd/ogrzewanie? Czy macie w nosie wszystko i korzystacie z dóbr i komfortu? Oszczędzacie prąd i sprawdzacie regularnie licznik, czy pełen luz?