czwartek, 29 czerwca 2023

Coś z niczego - pierwszy uszytek po wielu latach przerwy!

 


Po 16 a może i nawet 18 latach wróciłam do szycia, owszem cały czas szyłam różne rzeczy, ale to były przeróbki, naprawy, szycie toreb z odzysku itp. Ale od wielu, wielu lat nie szyłam do początku ubrań tak by samemu skroić i uszyć od A do Z. Pod choinkę dostałam od męża maszynę, wspaniała maszynę o której zawsze marzyłam, sterowaną komputerowo, no po prostu cudo. Mąż w tym roku zrobił mi do niej stolik i nareszcie mogłam zacząć szyć, ale wiele się działo pojawiły się problemy zdrowotne młodszego syna, rehabilitacja męża itp. Zaczęłam robić porządki w moich przydasiach i natknęłam się na pojemnik z materiałami, różne kawałki, kawałeczki tkanin, dzianin. Już miałam je porzucić aż nagle pomyślałam o tym by spróbować coś z nich uszyć, tak dla wprawki czy jeszcze potrafię. Znalazłam kawałki materiału 50 – 75 cm, no to zobaczymy może się uda uszyć spódnicę. Doszłam do wniosku, że nic po za czasem i nićmi nic mnie nie kosztuje. Podłubałam w ciągu dwóch dni około 3 godzin i oto mam spódnicę nareszcie dopasowana do mnie, ale resztek mi jeszcze została materiału więc dziś idzie na warsztat bluzka z bufiastymi krótkimi rękawami do kompletu, znalazłam kawałki koronki do wykończenia dekoltu. Może się uda, musze zrobić formę wykrój znalazłam w starym numerze Burdy. Jeśli mi wyjdzie to koniec z kupowaniem ubrań, zwłaszcza spódnic, niestety obecnie większość jest szyta jak worki, ja mam wymiary typowe dla słowiańskiej urody, więc większość spódnic sterczy mi w pasie jeśli jest dopasowana w biodrach. Wiosną szukałam kurtki dla siebie, miałam wrażenie że we wszystkich sklepach jest to samo, owszem w butikach są piękna ubrania, ale ceny  już nie dla mnie, więc będę próbowała mieć butikowe ubrania w cenie sieciówkowych bo uszyje je sama. Mam wykształcenie odzieżowe to jeden z moich wielu zawodów – technik odzieżowy. Nie pracowałam w zawodzie bo podjęłam edukacje w kierunku ekonomicznym, a potem jeszcze rożne zawody wpadały do koszyka wykształcenia mojego. W wieku nastoletnim Mama zabrała mnie na kurs kroju i szycia w ośrodku „Praktyczna Pani” trwał 3 miesiące po 2 spotkania w tygodniu, uczyli tam jak zrobić samodzielnie formę różnych spódnic, bluzek i spodni, potem była obsługa maszyny i wyroby własne robiłyśmy. Kurs  był bezpłatny, wtedy dofinansowywano takie inicjatywy. Moja Mama potem dalej to kultywowała szyła jak szalona, pokątnie zdobywała tkaniny i szyła, szyła by ubierać się kolorowo i tak jak lubi, a nie w to co można kpić. Ja dopiero w szkole średniej wróciłam do szycia, a potem różnie bywało.

Mam sporo takich kawałków materiałów a to dostałam od sąsiadki teściowej, a to od znajomej dobrej duszyczki poznanej w Internetach,  po śmierci mamy przywiozłam do domu kawałki różne i tak się uzbierało. Podobnie mam spory pojemnik włóczek robię z nich sobie na zimę mintenki w różnych kolorach, nosze je od końca września do maja, w tym roku jeszcze 5 maja miałam na rękach. Planuję też zrobić kolorowe chusty z tych resztek, może pulower się uda.

Wiem że spódnica nie jest doskonała, ale uszyłam ją bez wykroju, tak od ręki prując tylko dwa razy, raz fałdy, raz pasek. Proszę o łagodne traktowanie mojego wyrobu, jest uszyta z kilku 50 cm kawałków i ułożona w kontrafałdy, z wszyciem w pasek i zapinana na sówka i haftkę. Najważniejsze że nie wydałam na nią nic, a dodatkowo nadaje się do noszenia.




Mam wiele planów co do szycia nowych ubrań, wypatrzyłam producenta tkanin i dzianin w sensownych cenach sprzedają, posiadam owerlok i moja super maszynę, więc mogę doskonalić swoje umiejętności, w końcu dyplom z wysoka nota leży w szufladzie, czas odkurzyć wiadomości.

A jak u Was z szyciem, szydełkowaniem i robótkami na drutach? Moja córka na razie zupełnie nie ma chęci, odmawia i ja nie zmuszam. Chętniej gotuje, sporo potrafi ugotować i upiec, ale mówi, że nie jest to Jej pasja i nie relaksuje się przy gotowaniu, woli sport – krav maga, jazda konna, cross, rower. Mimo tych sportów lubi zwiewne sukienki i buty na obcasie.


sobota, 24 czerwca 2023

Nie marnuj, a może znajdziesz nowe hobby?

 


Jestem wrogiem marnowania żywności, oraz wszelkich innych dóbr. Staramy się z mężem wszystko wykorzystać jak najlepiej się da.




Rośliny w grodzie rosną na naturalnym nawozie – na własnym naszej produkcji kompoście i nawozie od kur taty. U nas nic się nie marnuje, wszystko jest wykorzystane, obecnie skorupki od jajek zjadają kury taty, a my ich jajeczka. Resztki pieczywa susze i mielę, są świetne na posypki do zapiekanek, do kotletów, pasztetów, jako panierki. Obierki od owoców i warzyw są kompostowane. Cienka czysta nie drukowana tektura tez jest kompostowana często, celuloza przyciąga dżdżownice. Opakowania po lodach używam do mrożonek, podobnie torebki po mrożonkach myję, susze i używam ponownie, można je spiąć, ja zgrzewam zgrzewarką do foli mam od wielu lat razem z próżniowym pakowaniem. Do pakowania warzyw i owoców przy zakupie używam woreczków wielorazowych, kasze ostatnio kupuję na ryneczku i daję swoje pojemniki, pani taruje i po problemie.  Wiele rzeczy sprzedaliśmy i oddaliśmy, niektóre przerabiamy. Po zmianach na tarasie została nam ławka ogrodowa, stała samotna i nie używana, myślałam by dać teściowej na balkon, ale Ona nie używa balkonu w ogóle. Sprzedać trudniej, chyba że balkonie, znajomi nie potrzebują by oddać i nagle powstał pomysł tapicerowania jej, przemalowania i wstawienia do domu jako siedzisko jesteśmy w fazie przeróbki, wstawię jak już będzie gotowa. Uwielbiamy przerabiać, zmieniać, odnawiać lubimy zmiany. Ja stare ubrania włóczkowe pruję i wyrabiam siatki, mam ochotę jeszcze na chodniczki takie przy prysznicu, wejściu na taras. Można ze starych koszulek takie robić. Ktoś powie nie opłaca się, taniej kupię, ja się relaksuję przy takich robótkach i dodatkowo nie tworze śmieci, daje drugie życie przedmiotom.

Na parapecie w domu mam zioła takie od ogrodnika nie z marketu bo one długo nie dają rady rosnąć, nie wiem czemu ale jakoś tak zamierają, a te od ogrodnika mam cały czas i mogę używać świeżych, albo susze jak mam za dużo. Latem wystawiam za okno lub na taras. Można hodować różne zioła ale również szczypiorek, pietruszkę a nawet ostrą małą papryczkę. Mam znajomych którzy na małym balkonie zrobili na sianach regały, założyli doniczki na balustradzie i parapecie i hodują truskawki, pomidory, sałatę i zioła. Nie mieli miejsca do postawienie stołu i krzesełek to wykorzystali na uprawy taras, a przy podlewaniu i pielęgnacji mówią, że odpoczywają. Cały ich balkon to ogródek z przyrządami do jego pielęgnacji.

Szukajcie pomysłów na zmniejszenie ilości śmieci i oszczędności w kieszeni, a może zacznie Wam to sprawiać przyjemność i będzie to Wasz sposób na życie.

 


czwartek, 22 czerwca 2023

Letnia kuchnia 2023

 


U mnie w kuchni praca wre! Dostałam kilka kilogramów czereśni, rodzina nie dała by rady zjeść wszystkiego, odłożyłam tyle by zjedli, a reszt przeznaczyłam na dżem, po raz pierwszy robiłam dżem z czereśni. Ja mam alergie na czereśnie, ale rodzina stwierdziła, że jest super, wyszły mi 3 słoiki. Udało mi się kupić w cenie 5 zł za kg ładne truskawki zakupiłam kilka kilogramów trochę zamroziłam, trochę rodzina zjadła, a reszta na dżem, mam 14 słoików. Razem już w spiżarce pyszni się 17 nowych słoików dżemu. Stoi nastawiona nalewka z rabarbaru, robiąc porządki w zamrażarce znalazłam kilogram malin, nastawiłam z nich lewkę oraz mięta z tarasu pięknie wybiła więc jest nalewka miętowa, nie robię tego dużo, ale zimą jak ktoś wpadnie jest miło poczęstować kieliszeczkiem nalewki do ciasta. Lubczyk nadal w ciągłym suszeniu mam już dwa litrowe słoiki suszonego, myślę że tej zimy nie kupię już wcale. Nie używam w domu przyprawy typu vegeta lub maggi więc lubczyk wiedzie prym w daniach na słono. W ogrodzie za około 2 tygodnie rozpocznie się zbiór czerwonych porzeczek, potem czarne więc będą znowu robione przetwory soki, dżemy i nalewki. Muszę uwinąć się przed wyjazdem urlopowym by nic się nie zmarnowało. Działamy na całego już z zapasami na zimę 2023/2024.



środa, 14 czerwca 2023

Wakacje w mieście? Czemu nie!

 


Jak co roku nadchodzi sezon urlopowy. Cała Polska rusza na „wywczasy” i tu w wielu domach rozgrywają się przeróżne scenariusze. Niektórzy debatują jaki egzotyczny zakątek wybrać, inni kraj czy zagranica, jeśli kraj to jeziora, morze czy góry? Niestety jest wiele rodzin które zastanawiają się za co w ogóle gdzieś mogli by wyjechać. Okrutne, ale niestety bardzo prawdziwe a zarazem smutne. Myślę, że warto w takiej sytuacji nie rezygnować zupełnie z fajnego urlopu i poświęcać się racy, każdy potrzebuje pauzy, oderwania, oddechu i choć by nierobienia nic. Pomysłów może być wiele warto poszukać, a skoro czytacie ten post to znaczy że macie dostęp do Internetu więc nic nie stoi na przeszkodzie zaczerpnąć z tej „księgi informacyjnej”. Większość miast w okresie letnim organizuje atrakcje dla mieszkańców miasta, powiatu, gminy czy województwa. Mogą to być różne wydarzenia jak letnie koncerty w parku, festyny, bezpłatne oprowadzanie po mieście z przewodnikiem – w Łęczycy przypadkiem trafiliśmy na takie wydarzenie wraz z wejściem do zamkniętego więzienia gdzie przed bramą kręcono scenę z filmu Vabank.  We Wrocławiu też udało nam się skorzystać z takiego oprowadzania, zaś w Koszalinie w dzień bezpłatny w Muzeum dodatkowo trafiliśmy przypadkiem na oprowadzanie z przewodnikiem również bezpłatne. Wiem, że czasem kolej aglomeracyjna organizuje w weekendy bezpłatna lub za małe kwoty wycieczki wraz z przewodnikiem. Warto również przeszukać zasoby Internetu i znaleźć strony podróżnicze może ktoś opisze zakątki w Waszej okolicy o których niewiele wiedzieliście lub wcale, ja trafiłam na skansen o którym nie miałam pojęcia, a mogłam dojechać do niego rowerem (wycieczka całodniowa ale koszt 14 zł za wejście dla 2 osób, własny prowiant i dojazd rowerem). Często są organizowane zajęcia sportowe dla dzieci i dorosłych w ramach krzewienia zdrowia i ruchu. U mnie w mieście organizowane są Jarmarki starci i rękodzieła, nie koniecznie musze coś kupić ale oczy nacieszę, a czasem się zainspiruję, wypije lemoniadę i miło spędzę dzień. My ostatnio z mężem postanowiliśmy że gdy nie mamy za co wyjechać na urlop traktujemy czas wolny od pracy tak jakbyśmy wyjechali, czyli idziemy na spacer, czytamy książki, gramy w gry planszowe, oglądamy filmy, robimy wycieczki rowerowe lub piesze, zwiedzamy, jedziemy nad pobliską wodę i plażujemy (jeśli nie macie takiej to czasem w parkach są wydzielane miejsca do plażowania), jedziemy lub idziemy na piknik do lasu z własnym prowiantem. Pamiętam jak w parku w Berlinie w niedzielę piknikowały rodziny całe lub grupy znajomych, czemu nie u nas w Polsce tak zrobić. Nie musimy wyjechać by poczuć się na urlopie. Wystarczy chcieć a sposób się znajdzie. Szukajcie odpowiednich dla siebie rozrywek, może warto wykupić karnet na basen na czas urlopu i podciągnąć kondycję, a może poćwiczyć, biegać, medytować. Wszystko możemy zrobić bez wydania kasy na noclegi i podróż, może lepiej je wydać na fajne kolacje na mieście i wypad do kina, na kręgle czy coś w tym stylu. Zmiana klimatu jest ważna, ale zdrowie psychiczne i wypoczynek ważniejsze. Zadbajcie o swoje zdrowie i zdrowie waszych dzieci. Dla dzieci warto poszukać np. półkolonii, moje dzieci przez lata z takich korzystały zajęcia z Lego, półkolonie w MDK-u, konne, na basenie. Kosztowały dużo mniej niż wyjazdowe, a zabawa była świetna. Nie siedziały w domu i się nie nudziły, kolejną część wakacji staraliśmy się organizować w różny sposób tak szukając festynów, warsztatów dla dzieci, wypady nad wodę, wycieczki do lasu, wojny w terenie na wodne pistolety, rodzinne wypieki ciast i ciastek, gry planszowe. I róbcie dużo zdjęć, by dzieciaki miały co wspominać w jesienne szare dni.



Naprawdę nie trzeba fortuny by fajnie spędzić urlop, zorganizować wakacje dla dzieci, dzieci często tęsknią za naszą uwaga a nie za cudami za miliony. Niech moc będzie z Wami!

Opowiedzcie mi o swoich planach!

Ja mam dorosłe dzieci w domu, córka odłożyła sobie na obóz sportowy i jedzie sama na niego, a potem chce potrenować jazdę konną w terenie na jazdy będzie zarabiać pomagając w stajni.  Syn chce wyremontować samochód więc wakacje wykorzysta w dużej części na pracę bo w roku akademickim pracuje tylko dorywczo, może wyskoczy na trochę z kolegami nad może. My z mężem i najstarszym synem wyjedziemy na tydzień z własnym wyżywieniem – moja alergia, zdrowie syna lepiej zniosą domowe jedzenie. Mąż potem jedzie do sanatorium na rehabilitację po wypadku na 3 tygodnie więc spora cześć lata zostanie nam zabrana. Będę musiała coś zorganizować dla mnie i dla syna byśmy nie siedzieli tylko w ogrodzie. Może ogród botaniczny, wycieczka do Zoo (syn uwielbia takie atrakcje). Jest niepełnosprawny ma autyzm, głęboki niedosłuch i upośledzenie umysłowe. Mimo swoich 26 lat jest nadal dzieckiem więc musze dobrać odpowiednie dla niego wycieczki. Pojedziemy nad wodę, uwielbia chlapanie. W ogrodzie rozstawię mu basen i będzie też miał zabawę. Pewnie jeszcze coś wymyśle, ale wstępnie takie mam plany.