Ostatnio silnie wkracza w naszą codzienność styl życia Zero
Waste, w moim i mojej rodziny życiu jest od dawna, na początku był rozwiązaniem
dla lepszej gospodarki zasobami posiadanymi by wydawać mniej pieniędzy, obecnie
ma to oczywiście dużo szerszy wydźwięk niż tylko ekonomia domowa.
Przykład przerabiania przedmiotów w domu, dla odświeżenia,
posiadania czegoś nowego ze starego :)
Chlebak drewniany oraz dozownik do płynu do naczyń plastikowy.
A co myśli o tym Wikipedia?
1. Styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się generować
jak najmniej odpadów, a tym samym nie zanieczyszczać środowiska. To cel
etyczny, ekonomiczny i wizjonerski, który pomaga ludziom naśladować
zrównoważone naturalne cykle, w których wszystkie odrzucane materiały mają stać
się zasobami.
2. Podejście polegające na stworzeniu gospodarki o obiegu
zamkniętym, w którym używa się zasobów, zamiast tworzyć odpady.
Definicja przyjęta przez Zero Waste International Alliance
to:
Zero Waste to ochrona wszystkich zasobów poprzez odpowiedzialną
produkcję, konsumpcję, ponowne wykorzystanie i odzyskiwanie wszystkich
produktów, opakowań i materiałów, bez ich spalania, oraz bez zrzutów do ziemi,
wody lub powietrza, które zagrażają środowisku lub zdrowiu ludzkiemu.
Życie wedle idei Zero Waste sprowadza się do stosowania
określonych zasad tzw.:
odmawiaj
ograniczaj
wykorzystaj ponownie
recyklinguj
kompostuj
Zatem jak to wygląda u nas w naszym mały domowym
przedsiębiorstwie.
Mamy pierwszą najważniejszą ze wszystkich zasad:
Nie kupuj, najpierw sprawdź czy nie masz, czy możesz zrobić
samemu, pożyczyć lub kupić używane w ostateczności. Polega ona na tym, że
najpierw przeglądamy wszystkie nasze zasoby i sprawdzamy czy przypadkiem już nie
posiadamy takiej rzeczy, potem, jeśli to możliwe staramy się ja wytworzyć,
jeśli i to nie jest realne, to szukamy kogoś kto nam to pożyczy, jeśli
potrzebujemy tego na chwilę, lub szukamy możliwości nabycia przedmiotu używanego.
Dzięki temu nie generujemy zbędnych rzeczy.
Kolejna zasada to:
Nie marnujemy żywności!!
Zmarnowana żywność to u nas ból, wstyd i porażka. Jeśli dochodzi
do tego typu sytuacji to naprawdę źle się z tym czujemy. Dla wielu osób
obserwując nas z boku może uznać, że to już obsesja, ale tak mamy i już. Jeśli
zostają resztki to staramy się je maksymalnie wykorzystać na kolejne dania,
zamrozić lub pasteryzować. Generalnie prawie wszystko podda się temu procesowi.
Prosty przykład – gotujemy rosół, zostaje mięso z rosołu, ugotowane i co dalej?
A pomysłów jest wiele, zapiekanka, sałatka, pasta do pieczywa, farsz do
pierogów, dodatek do kapusty (bigosu), pasztetu, nadzienie do klusek
ziemniaczanych, farsz do naleśników. Podobnie wygląda sprawa z włoszczyzną
wyjęta z rosołu, sałatki, farsze, sosy, zapiekanki, można zblendować i zagęścić
zupę/sos, dodać do pasztetu, pasty. Nic nie musi się zmarnować. Na pieczywo tez
jest sporo opcji grzanki, zapiekanki, mielone, moczone do kotletów,
pasztetów. Zwiędłe owoce można poddusić i
zrobić dżem, dodać do koktajlu, ugotować kompot, dodać do ciasta. Przykładów
można mnożyć. Pozostała zupę z obiadu można zamrozić lub przelać do słoików i za
pasteryzować, podobnie z sosami, kotletami, potrawkami, kluskami itd. Większość
ciast też spokojnie można zamrozić, więc żadnego nadmiaru nie powinniśmy
wyrzucić. Problemem jest przegapienie momentu przydatności produktu do
spożycia, no nie zamrozimy spleśniałego chleba, owoców czy warzyw. Podstawą
jest ciągła kontrola, świetnie sprawdza się tu szafkowy detoks, dzięki niemu
opróżniamy szafki z pozostałości i nie marnujemy jedzenia.
Odzież, czy naprawdę musimy mieć nową sukienkę na każda imprezę,
czy nie możemy mocniej wypastować butów by ukryć zarysowania, czy hańbą jest
ogolenie swetra z pęczków i noszenie go dalej? U nas nie, naprawiamy,
przerabiamy, golimy, pastujemy, polerujemy, odplamiamy, naszywamy aplikacje,
łaty itd. Kupujemy również odzież używaną,
chętnie przyjmujemy dla dzieci ubrania po innych dzieciach, czasem trafi się i
dla nas odzież po znajomych bo zmienili rozmiarówkę, podobnie i my oddajemy,
czasem coś nam się zupełnie znudzi lub źle się w tym czujemy to proponuję
znajomym którzy są chętni na dany ciuch. Ubrania, które są zniszczone często
przerabiamy na ścierki, woreczki, poszewki, pościel przerabiam na bawełniane
woreczki lub poszewki, czasem na obrus, bieżnik itd.
Idziemy z tematem dalej, kolejna zasada to wszystko co
organiczne zostaje przerobione.
Co można kompostujemy, a co nie czasem ląduje w kominku po
wysuszeniu np. łupinki po cebuli są u nas spalane po wysuszeniu, nie nadają się
do kompostowania zatem są palone. Dzięki kompostowi możemy uprawiać warzywa i
owoce bez sztucznych nawozów i nie musimy na nie wydawać pieniędzy, czyli
kolejny przykład obiegu zamkniętego.
Nie pijemy napojów butelkowanych, soki robimy sami, wodę
pijemy z filtra z odwrócona osmozą, zatem nie produkujemy plastikowych odpadów
po napojach. Wychodząc z domu zabieramy własny napój, nawet idąc na trening
robimy własne napoje izotoniczne które wlewamy do butelek wielorazowego użytku.
Jogurty, mleko roślinne robimy sami w domu, zupy zabielamy jogurtem, czyli nie
ma opakowań po tych produktach, bo przygotowywane są w szklanych pojemnikach
które sa wielorazowego użytku.
Robimy dużo przetworów na zimę wkładając je w słoiki z
odzysku po zakupionych np. majonezie, keczupie, musztardzie czy oliwkach.
Dziś wystawiałam śmieci mieszane do odbioru i był tam jeden
worek wypełniony do połowy 120 l. odbiór mamy co dwa tygodnie, zatem myślę, że
jest nieźle.
Plastik u nas powstaje gównie z opakowań keczupu, makaronu, sera
żółtego….. czyli niewiele. Więcej niestety jest papieru, najstarszy syn
uwielbia ulotki papierowe ze sklepów i tu niestety nie jesteśmy w stanie mu
odmówić kilku ulotek w tygodniu, które wnikliwie przegląda (autysta).
Uprawiamy własne warzywa, owoce, kiełki, zioła staramy się
by było ich jak najwięcej, w sezonie robimy z nich przetwory, ale niestety nie
wszystkie warzywa nam się udają, więc np. dynie musimy kupić, kapustę do
kiszenia, ziemniaki brak takiego dużego terenu pod uprawę).
Wszystkie te pomysły nasze domowe są dobre dla naszego budżetu
i mam nadzieję dla środowiska. Na pewno mogli byśmy robić więcej, obecnie oswajam
się z zakupami we własne opakowania. Niestety często zapominam ich i kupuje coś
w foli, na szczęście zazwyczaj kupuję duże ilości, hurtem więc tych opakowań
jest stosunkowo mało.
A jak u Was wygląda życie Zero Waste?