czwartek, 27 sierpnia 2020

Urlopowe wspominki...




Byliśmy na urlopowym wyjeździe, wędrując po różnych miejscowościach zaskoczyło nas kilka rzeczy na plus. Po pierwsze w wielu miastach, miasteczkach na balkonach pojawiły się warzywa, często jest ich przewaga nad kwiatami. Wiedzieliśmy większy balkon w mieście z małym tunelem foliowym a w nim rosły krzaki pomidorów. W innej miejscowości blisko rosyjskiej granicy przy blokach każdy kawałek ziemi był zagospodarowany na uprawę warzyw, były tan nawet tunele z warzywami, małe szklarnie, krzaki owocowe, prawie nie było tam kwiatów, głównie jadalne rośliny.  W tej właśnie miejscowości zaskoczył na jeszcze inny fakt, dzieci bawiące się na podwórkach, przed blokami, dzieci były w wieku do około 13 lat, nie siedziały z telefonami w dłoniach, ale jeździły na rowerach, grały w kapsle, gumę, wisiały na trzepakach. Nawoływały się stając pod oknami bloku, rodzice wieczorami używając gróźb zwoływali do domów dzieciaki. Czuliśmy się jak byśmy się cofnęli w czasie, śmiech dzieci od rana na podwórkach do wieczora. Jak idę do teściowej mieszkającej na dużym osiedlu prawie w ogóle nie widzę dzieciaków po za mieszkaniami.



W tym roku postawiliśmy na urlopowy wyjazd w niskiej cenie, wynajęliśmy tanie kwatery z możliwością przyrządzenia sobie posiłków.  Podczas 10 dniowego wyjazdu upiekłam 5 bochenków chleba, ze sobą zabrałam 4 z domu, wróciłam z dwoma do domu. Zabraliśmy z domu ciastka św. Hildegardy całe pudło, ciastka owsiane, ciastka kokosowe, biszkopty oraz domowe sezamki, na miejscu kupowaliśmy tylko owoce, oraz jogurty. Z domu na pierwsza kolację zabrałam fasolkę szparagowa z naszego ogrodu oraz jajka, które usmażyłam jako sadzone do ugotowanej fasolki. Potem staraliśmy się robić proste dania, no nie zawsze, ale zawsze domowe takie jak ryba smażona z frytkami (pieczonymi w piecyku), pomidory (własne zabrane z ogrodu) z jogurtem i cebulką, mieszanka chińska z ryżem i przyprawami bez mięsa, naleśniki, pizza domowa bez mięsa z pieczarkami, papryką (zabraną z domowego ogrodu), oliwkami i kukurydzą. Jedliśmy kasze gryczaną z sosem pieczarkowym i mizerią (ogórki również zabraliśmy z naszego ogrodu), ryba smażona, frytki i surówka z marchewki, oraz naleśniki (z białym serem na słodko), placuszki bananowe, zupę krem z domowych pomidorów. Po za tym zabraliśmy z domu wędliny domowe, kaneladę (do rozcieńczania z wodą), dżemy. Na miejscu kupowaliśmy jajka, sery, warzywa.  Zabieraliśmy na wycieczki kawę, wodę, napój z kaneladą, ciastka, kanapki ani razu nie kupiliśmy jedzenia na wynos, na mieście.  Nasz najstarszy syn z racji diety jadał zupy krem, gotowaną rybę, gotowane warzywa, duszone mięso. Jego dieta powstrzymywała nas dodatkowo przed pokusami urlopowymi typu lody, jedzenie na mieście, bo to nie dla niego atrakcje.
Na rozrywki nie wydaliśmy dużo, bo tylko raz córce zafundowaliśmy wrotki – 15 zł za godzinę jazdy, oraz tatuaż z henny – 35 zł, po za tym jeździliśmy na wycieczki rowerowe, spacerowaliśmy, graliśmy w gry, rozmawialiśmy (mieliśmy na to więcej czasu), czytaliśmy książki, ja robiłam torbę/plecak na drutach. Oczywiście z urlopu jak zawsze przywieźliśmy pamiątki – 3 książki, za które na wyprzedaży zapłaciliśmy 36 zł. Ogólnie wyjazd uznaliśmy za udany, odpoczęliśmy, zmieniliśmy klimat, oderwaliśmy się od codzienności. Pojechaliśmy w czworo na wyjazd, młodszy syn (18 lat), miał w tym terminie diw osiemnastki kolegów i nie chciał z nich zrezygnować, więc został w domu i opiekował się zwierzętami, domem oraz ogrodem. Po raz pierwszy został sam w domu, przyznam, że byłam pełna obaw, a On wywiązał się ze wszystkiego śpiewająco, sam sobie gotował, przed naszym powrotem posprzątał dom, przywitał nas gorąca herbata po podróżny naszej. Zero zniszczeń, wszystko super.
A teraz czas na przygotowania szkolne, w tym roku córka zaczyna liceum, syn młodszy klasę maturalną, najstarszy syn (23 lata) już edukację zakończył. Właśnie zamówiliśmy podręczniki dla córki kwoty dobijają – 507 zł za komplet podręczników do pierwszej klasy liceum, do tego zeszyty i inne drobiazgi, aż skóra cierpnie, syn jeszcze nie ma wykazu podręczników, więc czeka nas kolejny szok zapewne cenowy. Zawsze początek roku szkolnego wiąże się z poważnymi wydatkami.
Wracając do naszego wyjazdu, ja wiem, że dla wielu osób urlop z gotowaniem nie jest odpoczynkiem, ja lubię gotować, a dodatkowo jak robiliśmy to rodzinnie było bardzo przyjemnie. Lubimy wspólnie pracować w kuchni i spędzać czas ze sobą.  W czasie wyjazdu obchodziliśmy 29 rocznice ślubu, ja przygotowałam kolację, maż wyjął butelkę domowego wina, córka zapaliła świece i usiedliśmy w czworo do wspólnej kolacji, potem poszliśmy we dwoje na wieczorny spacer, posiedzieliśmy nad stawem, było bardzo przyjemnie. Nam to wystarczyło. Może raz rok będziemy chcieli czegoś więcej, może, zobaczymy, jak sytuacji pozwoli. Trzeba doceniać drobiazgi, cieszyć się tym co mam, a nie martwić tym czego nam brak, najważniejsze jest to, że mamy siebie nawzajem.

niedziela, 16 sierpnia 2020

Nowe ze starego - spodenki dziewczęce

 


Córka mówi do mnie – potrzebuję nowych krótkich spodenek. Ja odpowiadam – idź do garderoby i pomyśl nad problemem. Po 30 minutach wraca z naręczem spodni i oświadcza ja je przerobię. Przyniosła spodnie które kiedyś zostały odłożone po bracie, a ona uznała je za męskie i nie chciała nosić, miałam wrzucić ogłoszenie na grupę „uwaga śmieciarka jedzie” by oddać je jakiemuś dzieciakowi. Już nie zostaną oddane, góra spodenek stała się krótkimi, a z nogawek zostanie uszyta torba/plecak. Córka przejrzała zasoby dodatków krawieckich, które kiedyś trafiły do nas dzięki dobrej duszyczce i są sukcesywnie zużywane. Potem ruszyła do taty warsztatu domowego i znalazła tam papier ścierny do zrobienia przetarć i dziur.  Wszystko razem zajęło nam około 3 godzin.







Koraliki i koronkę doszyłam ja, córka obcięła i przetarła. 



Przy tej parze córka zdecydowała że nic nie doszywamy, poszuka jeszcze dżetów i je przyklej. 




W większa dziurę na przodzie została wszyta koronka od spodu, nie widać tego, widoczne jest dopiero gdy córka idzie bo się całość naciąga, z boku wszyłam cekiny w kształcie gwiazdek. Są złote i w słońcu się mienią. 

Powstała jeszcze jedna para, czarnych spodenek bez ozdobień po za przetarciami. Ogólnie garderoba córki wzbogaciła się o cztery pary spodenek. 


piątek, 14 sierpnia 2020

Ekologiczne życie w punktach.

 


Znalazłam w Internecie kilka punktów by żyć bardziej ekologicznie, zebrałam je w podpunkty, część jest moja, część znaleziona w różnych miejscach.


  1. Używaj wody po myciu owoców i warzyw do podlewania roślin.
  2. Korzystaj z wielorazowych pojemników na żywność.
  3. Nie marnuj żywności – z resztek można wyczarować pyszna potrawę.
  4. Używaj ściereczek kuchennych zamiast jednorazowych ręczników.
  5. Idąc na zakupy zabierz torbę wielorazowego użytku.
  6. Spróbuj z domowymi detergentami przyjaznymi środowisku, zamiast sklepowej chemii.
  7. Pij wodę kranową zamiast butelkowanej.
  8. Segreguj odpady.
  9. Wybierz prysznic zamiast kąpieli w wannie.
  10. Zakręcaj wodę podczas mycia zębów.
  11. Oddaj wytłoczki po jajkach sprzedawcy jajek.
  12. Kupuj produkty na wagę lub z dużych opakowaniach.
  13. Oddaj nieużywane produkty zamiast je wyrzucać.
  14. Wybierz rower, komunikację miejską lub idź piechotą zamiast samochodu.
  15. Postaraj się przerobić stare ubrania zamiast je wyrzucać.
  16. Nie myj samochodu pod domem z użyciem detergentów.
  17. Oddaj przeterminowane leki do apteki.
  18. Gromadź deszczówkę.
  19. Oddaj zużyte baterie do specjalnego punktu.
  20. Przerabiaj, odnawiaj meble zamiast je wyrzucać.
  21. Zrób własnoręcznie prezent zamiast kupić nowy.
  22. Kupuj bilety w wersji elektronicznej.
  23. Ogranicz ilość mięsa na korzyść warzyw.
  24. Nie koś trawnika w czasie suszy.
  25. Wybierz bambusowa szczoteczkę zamiast plastikowej.
  26. Kupuj żywność od lokalnego rolnika lub wyhoduj sam.
  27. Przerabiaj odzież na ścierki, torby na zakupy.
  28. Weź kawę we własny kubek.
  29. Używaj maszynki wielokrotnego użytku zamiast plastikowej jednorazowej.
  30. Zetrzyj sucha bułkę, brzegi pizzy (jeśli ich nie jadasz) na bułkę tartą.
  31. Wyłączaj światło w pomieszczeniach z których nie korzystasz – to oszczędność energii.
  32. Uszyj ze starego ręcznika myjkę zamiast używać syntetycznej gąbki.
  33. Kupuj szary papier z recyklingu.
  34. Zrezygnuj z dezodorantów w aerozolu.
  35. Wymieniaj się ubraniami. 
  36. Jeśli palisz nie rzucaj petów na ziemię. 
  37. Wyłączaj komputer na noc.
  38. Korzystaj z biblioteki lub wymieniaj się książkami.
  39. Posadź zioła na balkonie, parapecie zamiast kupować cięte zioła.
  40. Coś się zepsuje, postaraj się naprawić zamiast od razu wyrzucać.
  41. Używaj akumulatorków zamiast baterii.
  42. Ograniczaj drukowanie, a jeśli musisz to drukuj dwustronnie.
  43. Wykorzystuj wielokrotnie torebki na prezenty.
  44. Napraw stare buty zamiast je wyrzucić.
  45. Ogranicz kupowanie gazet czytaj online, w czytelniach bibliotecznych tez sa dostępne czasopisma do wypożyczenia.
  46. Kupuj książki w wersji elektronicznej.
  47. Zrób w domu porządki to co Tobie się nie przyda oddaj znajomym, sprzedaj, zamień się lub wystaw na grupie „śmieciarka jedzie” nie wyrzucaj.
  48. Ogranicz zamawianie jedzenia na wynos - generuje ilość plastiku.
  49. Zamień gotowe dania na zdrowe domowe jedzenie.
  50. Włączaj pralkę tylko wtedy, gdy jest pełna podobnie zmywarkę.
  51. Ogranicz prasowanie, prasuj tylko to co naprawdę tego wymaga.
  52. Zainwestuj w opakowania wielorazowego użytku dla rodziny na wodę/napoje, nie kupuj butelkowanych.
  53. Dokładnie przelicz ilość żywności by nie kupować za dużo.
  54. Sadź kwiaty miododajne na balkonie i parapecie na zewnątrz.
  55. Kupując produkty na wagę stosuj woreczki wielokrotnego użytku zamiast plastikowych. 
  56. Sprzątaj po sobie, gdy spędzasz czas na łonie natury. Zawsze zabieraj swoje śmieci z lasu, parku, plaży, jeśli nie ma w pobliżu kosza na nie.

Popatrzcie jak wiele z tych pomysłów nie tylko jest ekologicznych, ale również przyjaznych dla naszego portfela. Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły chętnie je dopisze do tych które już są. 

środa, 12 sierpnia 2020

Kanelada



Po raz pierwszy wyprodukowałam samodzielnie w domu kaneladę, zachwyciłam się nią w zeszłym roku w czasie pobytu na Kos w Grecji, jest to syrop z cynamonu do rozcieńczania wodą, świetnie gasi pragnienie, mimo że cynamon ogólnie rozgrzewa. Zapijałam się tym napojem przy każdej okazji, potem przywiozłam ze sobą do domu dwie butelki syropu i spora wiązkę cynamonu. Ostatnio przypomniałam sobie o tym cynamonie, a jest upał więc zabrałam się do produkcji. Jak kochacie cynamon polecam!! Świetny zamiennik słodkich, sklepowych napojów. 

Składniki:
1 kg cukru
1,5 l wody
8 goździków
4 kawałki po 10 cm cynamonu
1 łyżeczka mielonego cynamonu (opcjonalnie)
Wrzucamy/wlewamy wszystko go garnka i gotujemy około 1,5 godziny, odstawiamy do wystudzenia, odcedzamy przyprawy i wlewamy do szklanego naczynia, wstawiamy do lodówki. Proporcje rozcieńczenia zależą od gustów, więc nie podam, polecam za to dodać kostki lodu do napoju lub po rozcieńczeniu wstawić do lodówki, schłodzony smakuje najlepiej. Podobno można przechowywać w lodówce do 40 dni.

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Placki z cukinii z fetą




Sezon na cukinie w pełni, mamy ja w ogrodzie, jest niedroga w sklepach i na targach, więc trzeba korzystać z tego wspaniałego daru natury.


Składniki:

  • 1 kg cukinii
  • 2 marchewki (takie średnie lub jedna duża)
  • 1 cebula
  • 4 jajka
  • 1 szklanka mąki (pszennej, orkiszowej lub ryżowej)
  • ½ szklanki bułki tartej (opcjonalnie, jak nie mamy to zwiększamy ilość mąki o 1/2 szklanki))
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki siekanej świeżej mięty
  • 2 łyżki posiekanego koperku
  • 100 g sera feta
  • olej/oliwa/smalec do smażenia

Cukinie ścieramy na grubych oczkach, solimy, mieszamy i odstawiamy na 10 minut (jeśli cukinia jest już z nasionkami to nie obieramy jej tylko dokładnie myjemy i wycinamy nasiona i ścieramy). Po tym czasie odciskamy dokładnie sok który powstał.

Na grubej tarce ścieramy obraną marchewkę i obraną cebulę oraz ser feta. W misce rozrabiamy jajka z mąką, bułką tartą, dodajemy warzywa, koperek, miętę, solimy i dodajemy pieprz, wszystko dokładnie mieszamy. Na mocno rozgrzanym oleju smażymy małe placuszki po obydwu stronach. Gotowe placuszki dobrze jest odsączyć z tłuszczu układając po usmażeniu na ręczniku papierowym. Najlepiej smakują z tzaziki.

Składniki na sos:

  • 2 nieduże ogórki
  • 1-2 ząbki czosnku
  • Sól, pieprz do smaku
  • 1 łyżka oliwy
  • duży jogurt naturalny (najlepiej typu greckiego)

Ogórki obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach, solimy i odstawiamy na 5-10 minut, następnie odciskamy sok i dokładamy starty czosnek, jogurt, oliwę wszystko mieszamy i doprawiamy do smaku, odstawiamy do lodówki by całość schłodzić.

Smacznego!!


sobota, 8 sierpnia 2020

Dlaczego znowu oszczędzamy?



Do podjęcia wyzwania szybszej spłaty kredytu hipotecznego zainspirował mnie serial „Dom bez kredytu” oraz „Ludzie z małych domków”. Dotarło do mnie, że trzeba z tym zrobić coś i to jak najszybciej, oddech po wyjściu z długów już był, trochę podróży, trochę luzu, a teraz czas na uporządkowanie spraw by na emeryturze nie borykać się nadal z kredytem hipotecznym.  Dodatkowym impulsem była pandemia, która mocno zachwiała światową gospodarką i powstałym brakiem stabilności jutra. Uznaliśmy z mężem, że wiemy już jak się to robi, zatem do dzieła, trzeba „zacisnąć pasa” i podjąć wyzwanie.  Nie da się żyć tylko chwila obecną, trzeba spojrzeć w przyszłość i realnie ocenić własną sytuację.  Minimalizowanie wydatków na początku u wielu osób budzi sprzeciw, ale do wszelkich ograniczeń trzeba się przekonać, nie da się tego zrobić, jeśli będziemy tylko stawiali opór i widzieli złe strony tych wyrzeczeń. Polecam zrobić sobie tabelkę i wypisać wszystkie korzyści i straty spowodowane podjęciem wyzwania „oszczędzanie”. Potem wspólnie pomyśleć jaki mamy stosunek do naszych potrzeb i czy są one dla nas tak ważne i czy są ważniejsze od wolności finansowej.  Zastanówcie się na jak dalekie ustępstwa możecie się posunąć i czy czujecie to całym sobą, bez pełnej akceptacji zamienia się to w karę, frustruje. Dobrze też zamienić pojęcie udręki w wyzwanie, postawienie sobie celu do osiągnięcia. Potrafimy rzucać nałogi, odchudzać się, uczyć do trudnych egzaminów, walczyć o partnera/partnerkę, zmieniać dietę z powodów zdrowotnych, więc czemu nie może oszczędzanie być jednym z naszych wyzwań. Tak naprawdę człowiek nie potrzebuje wiele by być wypełni szczęśliwy, nasze poczucie spełniania często niszczymy porównując się z innymi, co posiadaj co osiągnęli, ale nie patrzymy z jakiego miejsca wystartowali, jakie mieli wsparcie, z jakimi przeciwnościami walczyli. W życiu już tak jest, że jeden ma same piątki, bo ma i już, a drugi musi na nie ciężko pracować, jeden namaluje obraz od niechcenia, a drugi mozoli się i końcowy efekt ma dużo do życzenia. Jedni startują w dorosłe życie z mieszkaniem, samochodem od rodziców, a inni z walizką ubrań i 1000 zł na koncie. Więc jak można się do kogoś porównywać, nie ma dwóch dokładnie tych samych ludzi, sytuacji, żyć. Tak wygląda świat i złoszczenie się na to nie ma sensu, lepiej popatrzeć na samych siebie od czego zaczynaliśmy. My z mężem zaczęliśmy od walizki ubrań, wersalki, dwóch foteli, ławy, sprzętu muzycznego. To było wszystko co posiadaliśmy w dniu ślubu i rozpoczęcia naszego wspólnego już życia. Bez wsparcia materialnego rodziny, bez mieszkania, samochodu, funduszy, na progu pracy zawodowej, uczących się częściowo jeszcze.  Jak mogli byśmy się porównywać, po co, jaki by to miało cel, nic by nie dało, postanowiliśmy robić wszystko by uwić sobie nasz własny los, nasze jutro. Akceptacja nasze sytuacji i podjęcie świadome wyzwania daje „kopa”.


                    


Niedługo będziemy świętować 29 rocznice ślubu, nasze dzieci są już dorosłe i prawie dorosłe, najstarszy skończy 23 lata, najmłodsza jest córka 16 lat. czas uporządkować naszą przyszłość, zapewnić sobie wolność finansowa, póki mamy siłę, motywację i możliwości.
Od ponad 5 miesięcy nie kupiłam ubrań, czy czegoś mi brakuje? Nie! Tak naprawdę często kupujemy coś bez czego spokojnie można się obyć, jest nam zupełnie niepotrzebne, ale kupujemy, bo ładne, bo jest to ta chwila, a potem…. Dodam, że od ponad 5 miesięcy nie kupiliśmy żadnych ubrań, tylko jedna parę obuwia sportowego dla mnie. Polecam do przeczytania „Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków” Marty Sapały.

Ja wiem, mnie jest łatwiej, bo ja po prostu urodziłam się minimalistką, mój mąż musiał się tego nauczyć, z dziećmi różnie bywa, córka dojrzewa do tego, syn młodszy jest w fazie sezonowej wymiany ubrań, bo tak robią jego znajomi, niestety to trudne dla niego by nie poddawać się modzie na ciągłą wymianę ubrań, mimo posiadania około 20 koszulek czuje, że wszyscy wiedzą, że on je nosi od roku. Musi sam dojrzeć do tego, my w tym wypadku jesteśmy nieugięci, uważamy, że to jest w jego głowie i tak naprawdę nikt nie pamięta w jakiej koszulce był w szkole dwa tygodnie temu.  Proponowaliśmy mu wymianę koszulkami ze starszym bratem by zwiększyć ilość ich, ale łatwo nie jest. Córka chętnie się ze mną wymienia ubraniami, na co dzień nie nosi sukienek, spódniczek i uznała, że nie warto kupować, bo i tak będą wyjmowane dwa razy w roku, wtedy zagląda do mojej szafy.  We mnie po za minimalistką jest duch ekologa, drażni mnie fakt wyrzucania odzieży tylko dlatego, że jest z zeszłego sezonu, nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale o wysypiska, o proces produkcji. Ja sporo ubrań kupuje w sklepach z odzieżą używana, lubię te ubrania, są już sprane z chemicznych farb, mają swój urok, mam świadomość, że nie mnożę kolejnych ubrań, moje staram się oddawać, przerabiać, używać do czasu aż już nic się nie da zrobić. Można przeróżnie wykorzystać ubrania, na torby na zakupy, woreczki na przechowywanie drobiazgów, poszewki na poduszki ozdobne, fartuszki kuchenne, ściereczki itd. No i znowu wyszło moje „gadulstwo” wybaczcie, taka moje jedna z wielu wad.

Ostatnio tak mi przyszło do głowy, że ludzie oceniają, interpretują również w zależności od chwili i miejsca. Niektóre osoby czytając o moich pomysłach na oszczędzanie nazywa to skąpstwem, dziadowaniem, umartwianiem itp. Te same osoby czytając często dokładnie te same rady o podejściu do konsumpcyjnego życia na blogu minimalistów/ekologów uważają sprawę za super, trendy i modną.  Dlaczego? Wydaje mi się, że oszczędzanie = bieda, minimalizm/ekolog = być modnym, na czasie. Więc lepiej jest być minimalista niż oszczędnym.


czwartek, 6 sierpnia 2020

Cisto z serem



Taki przepis sobie leżał w segregatorze kilka lat i nie wiem czemu czekał na realizację. Kupiłam biały ser i odłożyłam do lodówki z zamysłem zrobienia sernika na zimno. Za oknem zrobiło się szaro, chłodno i jakoś przeszła mi chęć na takie ciasto.  Zaczęłam przeglądać segregator i nagle wyszperałam zapomniany przepis.


Składniki na ciasto:
  • 300 g mąki (może być pszenna, orkiszowa, a dla osób omijających te mąki, 100 g kukurydzianej, 150 ryżowej mąki, 50 g mąki ziemniaczanej)
  • 2 żółtka
  • 1 całe jajko
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany lub jogurtu
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • ½ szklanki cukru
  • ½ kostki masła/margaryny
Zagniatamy ze składników ciasto, będzie lekko wilgotne i takie niemocno zbite.  Rozwałkowujemy na dno blachy.
Składniki na masę serową:
  • ½ kg sera mielonego lub mielimy samodzielnie w domu (ja ostatnio kupuję taki mielony w kiełbasce w Polo, ma dobry skład, jest smaczny, nie ma skrobi)
  • ½ szklanki cukru
  • 3 żółtka
  • 1 całe jajko
  • 1,5 szklanki mleka
  • 1 budyń śmietankowy
Ucieramy żółtka, jajko i cukier na puszystą masę, dokładamy zmielony ser mieszamy wszystko dokładnie, następnie wlewamy mleko wymieszane z budyniem całość mieszamy dokładnie (można spokojnie zrobić to mikserem), wylewamy na ciasto i wstawiamy do piecyka nagrzanego do 170 stopni górna i dolna grzałka. Pieczemy około 50 minut.
Składniki na piankę:
  • wszystkie białka jakie nam zostały 
  • 5 łyżek cukru
  • 2 łyżki wiórków kokosowych
  • 4 tafelki ciemnej czekolady
Ubijamy pianę z białek dodajemy cukier w trakcie ubijania, gdy biała są już sztywne dokładamy wiórki kokosowe.
Następnie ostrożnie wykładamy masę na upieczone ciasto i wstawiamy do piecyka na kolejne 10 minut. Gdy ciasto się upiecze otwieramy piecyka po wyłączeniu na około 5 minut, następnie wyjmujemy ciasto i posypujemy tartą czekoladą. Kroimy dopiero jak zupełnie ciasto wystygnie.
Wiem wygląda na skomplikowane, ale wierzcie mi, naprawdę warto zdać sobie ten trud, ciasto jest pyszne.






wtorek, 4 sierpnia 2020

Nasze oszczędzanie w 2020 roku




Podsumowanie moich postanowień oszczędnościowych na ten rok od momentu postanowienia, czyli od początku marca.
Nie kupiłam żadnej odzieży w tym roku, z obuwia jedną parę butów dla mnie, bo pękły mi buty sportowe i nie było wyjścia. Nie kupiliśmy książek, nowości udało mi się upolować w bibliotece. Czerpiemy, ile możemy z ogrodu i parapetów, pomidory, ogórki, cukinie, fasolkę, sałata, szczypior, rzodkiewki, włoszczyzna, zioła, borówki, porzeczki itd. Wszystko w ogrodzie i na parapetach podlewamy wodą deszczową. Na razie przetwory robię tylko z naszych owoców i warzyw z ogrodu. 




Nie chodzimy do fryzjera, kosmetyczki, staramy się radzić sobie sami, ostatnio jakoś nie czuje potrzeby malowania paznokci, więc nawet sama tego nie robię, a tym bardziej nie chodzę do kosmetyczki. Staram się korzystać z kuponów do sklepów, zniżek dzięki aplikacjom, pilnuje tego dokładnie. Nie jemy na mieście, nie zamawiamy jedzenia do domu, nie pijemy napojów butelkowanych tylko domowe soki i wodę filtrowaną (zabieramy w opakowania wielorazowe), nie kupujemy kawy na mieście, zabieramy własna do kubków termicznych. Nie kupujemy słodyczy po za gorzka czekolada, wina mamy domowej produkcji, jedyne co wydaję to na alkohol do produkcji nalewek. Powróciliśmy do produkcji jogurtów, dokładamy owoce, kakao, miód, orzeszki i mamy deser, zupy i sosy zaprawiam jogurtem. Pilnuje dokładnie jadłospisu, resztek w lodówce by nic się nie marnowało. 
Córka (lat 16) wpadła na pomysł, że będzie pomagać w stajni przy koniach, a w zamian ma jazdy konne na które nie wydajemy pieniędzy. Syn (lat prawie 18) pracował jeden miesiąc w hurtowni i dzięki temu teraz ma fundusze na wakacje, na prezenty urodzinowe dla znajomych (taki rok osiemnastkowy). Cała rodzina się zmobilizowała by w tym roku spłacić jak najwięcej rat kredytu hipotecznego, byśmy szybciej pozbyli się go i mogli odetchnąć.
Ile można zaoszczędzić miesięcznie, przyjmując średnio 200 zł na odzież i obuwie miesięcznie (nie kupujemy co miesiąc), 35 zł za strzyżenie na osobę raz na miesiąc x 5, zrobienie brwi raz na miesiąc 30 zł, jedna kawa tygodniowo na głowę wypita na mieście to około 12-15 zł, jedna kolacja rodzinna na mieście to 120-150 zł. Paznokcie raz na powiedzmy 6 tygodni koszt 60-80 zł. Dodajmy jeszcze napoje w butelkach (woda, kolorowe napoje) 1 – 3 zł jedna dziennie, chipsy 2 – 3 zł x 2 - 3 tygodniowo. Jedna książka miesięcznie około 40 zł. Rodzinne wyjście do kina bez przekąsek to koszt około 180 zł

Sumując
  • 200 zł – odzież/obuwie
  • 105 – 175 zł – fryzjer (bez farbowania włosów i w nie najlepszym salonie, bez zabiegów dodatkowych, tylko proste strzyżenie)
  • 30 zł brwi u kosmetyczki
  • 60 – 80 zł – paznokcie
  • 100 (plus, minus) zabiegi kosmetyczne
  • 96 – 120 zł – kawa dla dwóch osób raz w tygodniu na mieście
  • 480 – 600 zł – kolacja rodzinna raz w tygodniu na mieście
  • 30 – 90 zł – napoje butelkowane
  • 16 – 36 zł – chipsy
  • 40 zł – książka jedna miesięcznie
  • 180 zł – kino rodzinnie jeden raz w miesiącu

Razem: 1277 – 1651 zł (taka próba policzenia ile by to było)

Popatrzcie, ile można zaoszczędzić, gdy się zrezygnuje z takich przyjemności, dodawać można by dużo więcej do tego rachunku – słodycze, alkohol, kosmetyki, przejazdy taksówką, wypady do pubu itp. Policzyłam wszystko tak ogólnie szacunkowo, by pokazać Wam, że często upraszczamy nasze wydatki i stwierdzamy – oj to tylko jeden napój dziennie, to tylko kino, oj co tam kawa na mieście. Niestety od grosza do grosza i robi się kwota. Jak byśmy tak rok zrezygnowali z tych wszystkich atrakcji i starali się ogarnąć to wszystko w inny sposób, to mogli byśmy zaoszczędzić niezłą kwotę 15000 – 20000 zł. Myślę, że rok można by się spiąć i odmówić sobie tych kosztów, to nie całe życie, ale rok.
Nam na razie się udaje, oczywiście czekają nas wydatki związane z wrześniowym powrotem młodzieży do szkoły, więc tu się nie da uniknąć kosztowych wydatków, ale jeśli możemy ogólnie zaoszczędzić to staramy się z całych sił wszyscy.

Poprawiłam fragment o wyjazdach wakacyjnych (jest poniżej), ponieważ jedna czytelniczka nie do końca zrozumiała tekst o wyjedzie gdzie dostaje się kolacje i nocleg u kogoś i za to nie płaci, określiła to mianem "Dziadostwa". Od lat lubimy jechać do rodziny/znajomych i zostać tam maks dwie noce (jak to moja teściowa mawia - by nie zamęczyć gospodarza i samemu się nie zmęczyć), tak też zrobiliśmy jadąc na tydzień do rodziny męża na Mazury, gdzie mieliśmy zapewniony własny (opłacony) nocleg, ale obiady nam stawiano, potem przyjechała do nas rodzina ta u której "dziadowaliśmy" (4 osoby) i oni zostali jedna noc u nas, jedną u teściowej, stołowali się u nas i u teściowej, potem przyjechała druga część rodziny (5 osób) i było podobnie. Czytelniczka zarzuciła mi, że wtedy mam gdzieś swoje diety i alergie, tylko lecę jak dziad na darmowe. Niestety moja alergia nie jest wymysłem ani wygodą, dziadowskie rzucenie się jak to Określiłaś na darmowe, skończyło by się wstrząsem lub zgonem, zatem jak wiem, że gospodarz nie jest świadomi mojej alergii, to albo zabieram własne jedzenie, albo jem to co mogę zjeść, czasem są to tylko gotowane ziemniaki, może w wyobrażeniu czytelniczki mój tekst wyglądał inaczej, więc napisałam go dokładniej. Może widziała to przez swoje złe doświadczenia, gdy ciągle ktoś jej "czyści" lodówkę i jest niemiły dla niej. Jak to mawiają - punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. 
Jestem świadoma ograniczeń swojej diety, z tego własnie powodu częściej znajomi są u nas niż my u nich (zwłaszcza w okresie świątecznym), ostatnio zrobili szybkiego grilla, wypiłam tam dwie herbaty i to wszystko, no cóż, tak też bywa (dla alergika i do tego wegetarianki), zawsze się z tym liczę, więc jeśli mam czas na przygotowania to zabieram własne jedzenie lub blachę ciasta dla wszystkich, bym i ja mogła coś zjeść. Jeśli Ciebie Czytelniczko spotkało coś nieprzyjemnego ze strony gości, to współczuję, tylko tyle mogę, ale by oceniać mnie, musiała byś "wejść w moje buty".  Napisałaś dwa komentarze do dwóch postów, obydwa pełne złości i nieprzyjemne, jeśli Ci się u mnie nie podoba, to czemu uprawiasz samoumartwienie? Jeśli to możliwe, to proszę daj mi spokój, mam naprawdę dużo codziennych problemów i czasem nie mam siły rano wstać i dalej walczyć. 

Jeśli chodzi o wakacje to polecam wymianę, gościć kogoś u siebie, a potem zrobić rewizytę. My przez kilka lat w zamian za opiekę nad psem i mieszkaniem mogliśmy spędzić 2 tygodnie nad morzem. Oczywiście wyżywienie we własnym zakresie. Często też praktykowaliśmy wymianę ktoś u nas 2-3 dni, a potem my u kogoś 2-3 dni, uważam to za uczciwe podejście.  My często proponowaliśmy znajomym zamieszkanie w naszym domu gdy gdzieś jechaliśmy, nie jest to dla nas problem. Uważam to za dobry zwyczaj aby się wymieniać domami, mieszkaniami z rodziną, znajomymi, nie trzeba wtedy rujnować się na noclegi, a jeść trzeba wszędzie.