Dostaliśmy od teściowej multicooker Paul Caltier, teściowa
chciała mi ulżyć w gotowaniu codziennie dla syna wrzodowca. Pomysł zacny i nie
mogę złego słowa o kobiecie powiedzieć, bo urządzenia samo w sobie faktycznie
ułatwia codzienność. Teściowa została zaproszona na pokaz tego urządzenia i tak
ją zachwyciło, że kupiła bez wahania za cenę 2 tysięcy złotych. Gotowałam w nim
miesiąc, sam pomysł multicookera w domowym gospodarstwie jest super, nie trzeba
mieszać, stać nad daniem, grzać całej kuchni, można w tym czasie robić dużo
przyjemniejsze rzeczy. Zabraliśmy urządzenie na tygodniowy wyjazd rodzinny z
myślę, że zapakuję składniki i pójdę na pobliski basen a po powrocie będę miała
gotowe danie. Jak postanowiłam, tak zrobiłam, zapakowałam składniki na coś w
rodzaju duszonki, warzywa, ziemniaki, mięso i wyszłam z apartamentu wraz z
córką, mąż i starszy syn zostali. Wracamy po 1,5 godzinie, a urządzenie nadal
nie wytworzyło pary by uruchomić czas duszenia. Po wypuszczeniu pary i otwarciu
urządzenia okazało się, że danie jest w sumie gotowe, ale urządzenie tego nie
zgłosiło i to był pierwszy raz z kilku kolejnych razów (niestety jest to co któryś cykl, więc ciężko reklamować urządzenie). Po miesiącu użytkowania
i przygotowaniu w nim wielu dań między innymi buraczków, zup, gulaszy, biszkoptu,
biała kapustę przypalił mi i również nie podał czasu duszenia. Mogę stwierdzić,
że urządzenie nadaj się do gotowania zup, bigosu, gulaszy. Rozgrzewa się i
wytwarza parę około 30-40 minut więc ten czas przygotowania dania się mocno
wydłuża, następnie jeśli zostawić do samoistnego wypuszczenia pary trwa to
bardzo, bardzo długo, można oczywiście zrobić to samemu, ale potrafi p za parą
wyrzucić cześć dania znajdującego się wewnątrz i zapryska wszystko dookoła. Za podobna
lub niższą kwotę możemy nabyć wiele innych modeli tego urządzenia. Instrukcja
obsługi dołączona do urządzenia zupełnie nie przydatna i niezrozumiała,
przepisy na kilka dań pozbawione często sensu np. biszkopt mam nastawić na 50
minut, a urządzenie posiada jeden czas 45 minut i nie można nic zmienić na
programie ciasto, ani czasu, ani temperatury. Biszkopt przypala się od spodu i tyle.
Przy otwarciu zalewa się brzeg i ciężko go wymyć, bo jest to wąska szczelina,
pokrywa ciśnieniowa wewnętrzna wykonana z cienkiego aluminium które się gnie
podczas mycia. Ogólnie w skali od 1 do
10 dała bym 4 punkty. Szkoda mi tylko
teściowej w tym całym zamieszaniu, która dała się porwać naciągaczom na
tandetne urządzenie chcąc ułatwić mi codzienność. Na pewno przyczyniła się do
tego, że zakupię sama inne dobrej jakości z wygodna obsługa urządzenie. Sam
pomysł świetny, tylko nie z tym urządzeniem. Nie polecam za taką cenę, tej
samej jakości można kupić w cenie 300-400 zł lub dokładnie to samo przez Internet
w cenie nawet 165 zł (nowe bez gwarancji).