niedziela, 13 lipca 2025

Jedzenie w biegu czy przy stole?

 

 „Domowe jedzenie to nie tylko smak, ale chwila zatrzymania się w biegu życia, by przypomnieć sobie, co naprawdę ważne.”

Tak się ostatnio zastanawiam i robię małą „ankietę” wśród znajomych oraz znajomych naszych dzieci – jak się obecnie jada w Polskim domu? Wydaje mi się, że wspólny obiad czy kolacja od zawsze były ważnym elementem życia rodzinnego. Jednak współczesne tempo życia, rosnące możliwości dostępności gotowego jedzenia ze sklepu czy też na wynos z baru/restauracji/cateringu oraz zmieniające się priorytety zdrowotne i stylowe sprawiają, że to, co i jak jemy w domu, ewoluuje. Czy nadal zasiadacie do domowych posiłków z rodziną, czy coraz częściej sięgacie po gotowe dania lub jedzenie na mieście? Jakie trendy kulinarne dominują w polskich domach? Spróbuję zebrać moje wnioski oraz to co podają statystyki w Internecie, jak Polacy dziś podchodzą do jedzenia w domu i co to mówi o naszym stylu życia.



Polacy przez lata tradycyjnie przywiązywali dużą wagę do domowego jedzenia, zwłaszcza obiadu, który często był najważniejszym posiłkiem dnia. Jednak w ostatnich dekadach, wraz ze wzrostem dostępności restauracji, barów szybkiej obsługi i cateringu, coraz więcej osób sięga po jedzenie na mieście lub gotowe dania. Badania pokazują, że zwłaszcza w większych miastach wzrasta popularność spożywania posiłków poza domem, co wynika między innymi z szybszego tempa życia, pracy na zmiany i mniejszej ilości czasu na codzienne gotowanie. Mimo to, większość Polaków nadal ceni sobie domowe jedzenie. 

Obiad w polskim domu tradycyjnie był centralnym posiłkiem, często jedzonym wspólnie, co sprzyjało rozmowom i budowaniu więzi (w niedzielę obowiązkowo). Dziś jednak w wielu rodzinach rytuał ten jest zaburzony — część domowników je o różnych porach, co wynika z indywidualnych grafików pracy, szkoły i innych obowiązków. Kolacja staje się czasem, kiedy rodzina może się spotkać, choć i ona coraz częściej bywa „na szybko” i mniej formalna niż kiedyś. U nas w domu przez lata kolacja była tym posiłkiem gdy zasiadaliśmy wszyscy do stołu, niestety obecnie i to się u nas zmieniło – dzieci pracują w różnych godzinach, mają dodatkowej zajęcia, spotkania i do kolacji zasiadamy głównie w troje ja, mąż i najstarszy syn.

Wracając do tematu trzeba przyznać, że pandemia miała ogromny wpływ na nasze nawyki związane z jedzeniem w domu. Przymusowa izolacja i praca zdalna spowodowały, że wielu Polaków wróciło do regularnego gotowania i spożywania posiłków w domu. Restauracje zamknięte lub ograniczone zmusiły do kreatywności i częstszego samodzielnego przygotowywania dań. Co ciekawe, widzę to po moich znajomych – pandemia wpłynęła na wzrost świadomości zdrowego odżywiania. Wielu zaczęło zwracać uwagę na skład produktów, sięgać po lokalne i naturalne składniki oraz eksperymentować z nowymi przepisami.

Według statystyk - około 70–80% Polaków regularnie przygotowuje posiłki samodzielnie. Domowe gotowanie pozostaje podstawą codziennego odżywiania, zwłaszcza wśród rodzin i osób starszych.  Jednak coraz częściej Polacy korzystają z jedzenia na wynos, zwłaszcza w większych miastach i wśród młodszych pokoleń. Z badań wynika, że około 40–50% osób deklaruje regularne zamawianie jedzenia na wynos lub dostawę do domu, choć częstotliwość zamówień różni się znacznie. Pandemia przyspieszyła rozwój możliwości zamawiania jedzenia na dowóz i wzrost popularności aplikacji do zamawiania jedzenia. Dodatkowo w ciągu ostatnich lat dużą popularnością cieszą się  gotowe dania mrożone czy półprodukty, szczególnie wśród osób, które mają mało czasu na gotowanie. 

Teraz garść suchych danych według badań statystycznych w temacie jedzenia wśród Polaków.

  • aż 74% Polaków przygotowuje posiłki samodzielnie co najmniej kilka razy w tygodniu.
  • zaledwie 2,6% nie gotuje wcale.
  • większość - 64% poświęca na gotowanie od 1 do 2 godzin dziennie.
  • polska kuchnia domowa pozostaje najpopularniejsza – 92% badanych najchętniej przygotowuje tradycyjne dania.
  • prawie 1/3 Polaków zamawia obiady z dostawą do domu. Najczęściej wybieranym daniem jest pizza (78%), następnie hamburgery (30%) i kuchnia azjatycka (25%).
  • młodsze pokolenia, zwłaszcza osoby w wieku 18–29 lat, częściej korzystają z jedzenia na wynos. W tej grupie wiekowej 32% deklaruje regularne spożywanie fast foodów, a 31% je w restauracjach.
  • 32% dorosłych Polaków korzysta z gotowych dań lub zamawia je w różnych miejscach.
  • catering dietetyczny wybiera 4% badanych.

Jakie mamy jako naród motywacje do gotowania w domu: oszczędność (76%), możliwość przygotowania ulubionych dań (71%) oraz spędzanie wspólnego czasu z rodziną (53%).

Co nas powstrzymuje przed gotowaniem w domu: brak czasu (40%), trudności w planowaniu zakupów (29%) oraz konieczność sprzątania po posiłkach (48%).

A na koniec jak to wygląda w określonych grupach wiekowych:

Osoby w wieku 18–34 lata: najczęściej korzysta z jedzenia na wynos, zamawia jedzenie przez aplikacje i sięga po gotowe dania ze sklepów. Wynika to z intensywnego stylu życia, pracy, nauki i częstego mieszkania poza domem rodzinnym. Mimo to spora część młodych osób gotuje samodzielnie, choć często wybierają szybkie, łatwe do przygotowania posiłki.

Osoby w wieku (35–54 lata): dominuje gotowanie w domu, zwłaszcza w rodzinach z dziećmi. Jedzenie na wynos zdarza się sporadycznie, głównie ze względu na wygodę.

Osoby po 55 roku życia: najczęściej przygotowują posiłki w domu i rzadko korzystają z jedzenia na wynos lub gotowych dań. 

Takie dane podają różne portale np. PAP

Jak jest w istocie, wie każdy z nas. Wszyscy starają się jak mogą dopasować styl jedzenia do swoich możliwości.

Pamiętajcie, że jedzenie to nie tylko odżywianie, ale także budowanie relacji i zdrowia psychicznego, co ma realny wpływ na długość życia. Badania pokazują, że osoby jedzące regularnie w towarzystwie odczuwają mniejszy poziom stresu i samotności, co obniża ryzyko depresji. W krajach o wysokiej długości życia (np. Japonia, kraje śródziemnomorskie) wspólne jedzenie jest ważnym elementem kultury, co wiąże się z lepszym zdrowiem ogólnym i psychicznym. Badania sugerują, że społeczne więzi są czynnikiem chroniącym zdrowie, podobnie jak aktywność fizyczna czy dieta, obniżając ryzyko chorób serca i wspierając odporność. Jedzenie w miłym towarzystwie redukuje chroniczny stres, który jest czynnikiem skracającym życie.

Zatem życzę Wam smacznego w miłym towarzystwie i bez pośpiechu.

A jak jest u Was? Czy nadal zasiadacie do wspólnych posiłków przy stole, czy tempo życia sprawia, że jecie w biegu?


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


piątek, 11 lipca 2025

Jadłospis numer ?? nie pamiętam już który :)

 


Znowu Was zamęczam jadłospisem, tym razem bardziej letni, ale z ulubionymi naszymi daniami. Staramy się zawsze sporządzać jadłospisy, mamy w kuchni tablicę suchościeralną i na niej jest zapisywany jadłospis na kilka dni. Ostatnio z racji, że córka pracuje i ma treningi to jadłospisy są tworzone przeze mnie, męża i córkę. Dzięki tablicy ktoś dopisuje coś na kolejne dni i tak „sam” się pisze jadłospis. Może komuś się przyda jakiś pomysł z naszego jadłospisu. Zapraszam!




Poniedziałek

Krupnik z kaszą gryczaną niepaloną

Pierogi gryczane z czerwoną porzeczką, polane kremowym jogurtem

Wtorek

Krupnik z kaszą gryczaną niepaloną

Pizza domowa z kurczakiem i brokułami

Środa

Barszcz czerwony z ziemniakami

Pulpety w sosie koperkowym, ziemniaki, surówka z marchewki na ostro

Czwartek

Barszcz czerwony z ziemniakami

Tarta z warzywami

Piątek

Zupa kalafiorowa z makaronem

Ryba z warzywami z piecyka, ryż

Sobota

Zupa kalafiorowa z makaronem

Zapiekanka z kurczakiem i fetą

Niedziela

Pomidorowa z ryżem

Szaszłyki z kurczaka, pieczone ziemniaki, tzatziki

Poniedziałek

Pomidorowa z ryżem

Kotlety z warzyw, ziemniaki, zasmażana młoda kapusta

Wtorek

Zupa krem pieczarkowo z grzankami (domowymi)

Pierogi z białym serem, polane masłem z cynamonem



Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


środa, 9 lipca 2025

Zasłony i moje przygody z nimi....

 


Zakupiłam nowe zasłony na werandę, nie doczytałam, że nie było wzmianki, że nie  zostały one poddane dekatyzacji, producent również nie dodał notki o procencie kurczliwości, efekt taki że zasłony wykurczyły się o 12 cm., wykonane są z 70 % bawełny i 30% poliestru. No wyglądały przezabawnie, kojarzyły mi się z za krótkimi spodniami. Piszę, to ku przestrodze, by zwrócić uwagę na taki detal jak kurczliwość. Wyprałam je przed powieszeniem, zawsze tak robię. Wyprałam tak jak producent zalecał prałam w 30 stopniach i program delikatny dla wełny, nie prasowałam zgodnie z metką. Powiesiłam i zamarłam. 




No cóż, miałam w planach zakup drugiego kompletu na wymianę by nie prać szybko tylko na luzie zmienić i już, więc zakupiłam tym razem o 40 cm za długie, po wypraniu je skróciłam i mam tak jak mieć powinnam długość. Potrzebowałam zasłon na 260 cm i takie pierwsze kupiłam, następne kupiłam już 300 cm. Wykurczyły się 14 cm, producent podawał kurczliwość na poziomie 4%. Te za krótkie poddam liftingowi, ale to Wam opiszę już jak zrobię, dziś dotarły materiały do przeróbki. Dobrze, że jakoś sobie radze z szyciem, posiadam maszynę w domu to jakoś to ogarnęłam. 




Problem byłby gdybym nie umiała i nie miała, usługa taka wcale mało nie kosztuje wacha się w okolicach 3-8 zł za metr, ja mam 4 zasłony po 150 cm. Doliczyć musiałabym jeszcze poprawkę a to zapewne więcej by kosztowało. Zatem pamiętajcie o dokładnym sprawdzeniu składu, jeśli jest to czysty poliester to mało prawdopodobne jest wykurczenie, ale jeśli len/bawełna to już uwaga na długość. No cóż, mam dwa komplety tak jak chciałam, bo wcześniejsze dwa już wyblakły kompletnie na słońcu, a po za tym wystrój był inny, teraz odświeżyliśmy kolor ścian i na jasny, to i zasłony jasne bardziej naturalne. Poprzednie były 16 lat użytkowane, to już była na nie pora, ale materiał jest jeszcze niezły, uszyję z nich takie torby na zakupy. Co ciekawe jeden z kompletów był zakupiony w sklepie z używaną odzieżą i tak sobie wisiały tyle lat, a materiał jeszcze mocny tyle że kolor nijaki.

 

 Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


niedziela, 6 lipca 2025

Zapiekanka z serem feta wersja z mięsem lub wegetariańska

 


Ostatnio została mi niewielka ilość ugotowanych warzyw i ziemniaków, wrzuciłam całość na patelnię, podlałam łyżką oliw, wycisnęłam czosnek, a następnie posypałam serem feta, wyszło naprawdę smaczne. Na bazie tego pomysłu zrobiłam zapiekankę dla całej rodziny, ja poszłam na łatwiejsza wersję, ale w sezonie można użyć warzyw świeżych, nie tak jak ja mrożonej mieszanki warzywnej. Zrobiłam zapiekankę z dodatkiem mięsa i wyszła naprawdę świetna, polecam, sycące danie z piecyka na obiad/kolację.




Składniki na 4-5 osób:

6 dużych lub 8 średnich ziemniaków

Paczka mieszkanki mrożonej mieszanki warzywnej – marchew, brokuł, kalafior

1 filet z piersi kurczaka (opcjonalnie, bez mięsa jest również smaczna, wtedy przyprawy mieszamy razem (pomijamy sól) i posypujemy warstwy warzywne), a przeciśnięty czosnek mieszamy z ziemniakami gorącymi po ugotowaniu) 

2 ząbki czosnku

1 opakowanie sera feta lub sera sałatkowego (niby feta)

2 łyżki oleju/oliwy do smażenia

½ łyżeczki słodkiej papryki

½ łyżeczki ziół prowansalskich

½ łyżeczki soli + sól do wody w której gotujemy warzywa

½ łyżeczki pieprzu świeżo mielonego (jak nie ma to nie problem, może być mielony)

2 łyżki oliwy lub masła na wierzch zapiekanki

Obieramy ziemniaki i kroimy w dużą kostkę, wrzucamy do osolonej wody i gotujemy do miękkości. Mieszankę warzywną gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Pierś z kurczaka kroimy na drobną kostkę i mieszamy z przyprawami oraz oliwa/olejem następnie przesmażamy na złoty kolor na patelni na konie wyciskamy obrany czosnek i chwilkę smażymy nie dłużej niż 30 s. Ser feta kroimy na drobną kostkę. Naczynie do zapiekania smarujemy tłuszczem, następnie wysypujemy połowę ugotowanych ziemniaków, na ziemniaki połowę ugotowanych warzyw, następnie całe mięso, resztę ziemniaków, warzyw i całość posypujemy serem feta i polewamy oliwą lub posypujemy drobnymi wiórkami masła.  Zapiekamy 30 minut w piecyku nagrzanym do 170 stopni. Smacznego!!

 

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


wtorek, 1 lipca 2025

Urodziny?

 


Dziś w przeddzień moich 53 urodzin nachodzą mnie różne myśli, nie wiem jak Wy podchodzicie do swoich urodzin, u mnie to często mała retrospekcja minionych lat. Przypomniało mi się jak 30 lat temu naszły mnie dość trudne i przygnębiające myśli właśnie 1 lipca w dniu poprzedzającym moje urodziny. Byłam mężatką od 4 lat, nie byłam jeszcze matką, ale poważnie już myślałam o tej części mojego życia, nie osiągnęłam zbyt wiele, moje plany chyżo poszły w las, marzenia wtedy uważałam, że odłożyłam na chwilę na półkę, czas pokazał, że niektóre na zawsze. Mąż wstawał z uśmiechem rano ciesząc się z nadchodzącego dnia i pójścia do pracy, ja myślałam o przetrwaniu.  Podjęłam naukę rachunkowości z pełną księgowością, ale to nie był mój klimat, szłam za potrzebą czasu i rynku pracy. Czułam się ogólnie zagubiona, nie spełniona i przerażona upływem czasu. Dziś po 30 latach stwierdzam, że żadne kolejne urodziny nie wywarły na mnie tak dużej mieszanki emocji, nie ruszyły mnie 50 urodziny, mąż był po wypadku, walczył o to by chodzić i wrócić do jako takiej normalności, ja czułam się zmęczona, przerażona i zupełnie nie myślałam o upływie czasu, 40 urodziny mnie zwyczajnie zaskoczyły, jaki kryzys, jaka depresja, byłam zajęta wychowywaniem dzieci, ogarnianiem problemów finansowych i zdrowotnych dzieci. Przed każdymi tak zwanymi okrągłymi urodzinami miałam plany, pomysły na ich spędzenie, ale jakoś mi w życiu to się nie udawało. Nawet 18 urodziny mi się „zepsuły”, brat miał przyspieszone wesele, dziecko w drodze, rodzina zajęta wydarzeniem i gdzie świętować moją pełnoletność. Potem 25 urodziny, byłam w ciąży z najstarszym synem, prezenty były raczej dla syna, niż dla mnie, czułam się jak na Bocianowym, niż na własnych urodzinach, potem 30 bez fajerwerk bo żyłam problemami niepełnosprawności syna i sama wraz z otoczeniem zapomnieliśmy o mnie. Tak jakoś mi się potykało w okolicy urodzin, 52 urodziny spędziłam w przychodni czekając na badanie tomografem taty z Alzhaimerem, usiadł w koszu na śmieci, śpiewał w poczekani, ogólnie niezapomniane urodziny. Od dziecka mam mieszane uczucia do tego urodzinowego dnia, mam niewiele wspomnień dobrych bo plany, założenia, postanowienia zmieniało życie. Jak będzie jutro czas pokaże.




Lubicie dzień swoich narodzin? Jak go spędzacie, jak wspominacie te okrągłe? A jak wspominacie te gdy wkraczaliście w pełnoletność?



Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę

sobota, 28 czerwca 2025

Slow life..?

 


Ostatnio słyszymy ze wszech stron o slow life, Czy to moda, czy potrzeba współczesnych czasów?  pierwszy rzut oka slow life może wydawać się modą – stylowym lansem obecnym w mediach społecznościowych, zdjęciami kawy z mlekiem owsianym i lnianej pościeli. Jednak gdy zastanawiając się chwilę okazuje się, że slow life to głęboka odpowiedź na kryzysy, które niesie współczesność – ciągły pęd i brak czasu na „życie”




„Nie śpiesz się. Cudowne rzeczy potrzebują czasu.” - Dzisiaj niemal wszyscy chorujemy na brak czasu. Śpieszy nam się tak bardzo, że każda osoba i każda rzecz, która nas spowalnia, staje się naszym wrogiem. Takie są właśnie konsekwencje naszej obsesji szybkości i oszczędzania czasu - wściekłość na drodze, wściekłość w samolocie, wściekłość na zakupach, wściekłość w związku, wściekłość w biurze, wściekłość na wakacjach, wściekłość na siłowni. Szybkość sprawia, że żyjemy we wściekłych czasach…”Carl Honoré

Dla wielu osób wydaje się, że to tylko moda, dlaczego? Myślę, że przez popularność w mediach kojarzymy z modnym wizerunkiem. Wielu twórców internetowych promuje slow life jako część swojej marki osobistej, co nadaje mu wygląd trendu, a nie sposobu na życie. Lansowane ubrania z naturalnych tkanin, świece sojowe, domowe chleby – wszystko wygląda jak z katalogu. Dla mnie slow life to znacznie więcej niż ładne zdjęcia i forma lansowania siebie. Dla mnie to jednak potrzeba obecnych czasów. Widzę wiele zmęczonych osób, zmęczonych pośpiechem dorównywaniem innym, kariera itd. Cyfrowy świat wymaga ciągłej dostępności. Informacji jest zbyt wiele, tempo życia szybkie, oczekiwania – często nieludzkie. Coraz więcej ludzi doświadcza wypalenia, lęku, bezsenności. Slow life to dla mnie próba odzyskania równowagi i sensu. Pragnienie autentyczności! Konsumpcjonizm nie daje spełnienia. Życie w biegu choć bardzo efektywne – często pozbawia jego głębi. Slow life pomaga wrócić do tego, co prawdziwe: relacji, przyrody, zwyczajnych codziennych rytuałów. Potrzeba uważności i zdrowia psychicznego. W okresie pandemii wiele osób uświadomiła sobie, że potrzebujemy zwolnić, spojrzeć w głąb siebie, zadbać o dobrostan psychiczny. Slow life to dla mnie nie moda i fanaberia – to forma higieny emocjonalnej. Szybkie życie często oznacza szybkie zakupy, jedzenie na wynos, jednorazowość. Slow life idzie w parze z ekologiczną świadomością – wybieramy mniej, ale mądrzej. Niestety całą ideę niszczy poczucie, że to tylko moda chwilowa nie nisąca za sobą zmian życia, tylko kreowana sztucznie w mediach. Pamiętajmy jednak, że jednak slow life wynika z realnej potrzeby. Dla wielu osób to odpowiedź na kryzysy emocjonalne i społeczne. Moda przemija – ale potrzeba uważniejszego, spokojniejszego życia zostaje. I właśnie dlatego slow life ma sens – nie jako styl, ale jako sposób na życie.

Czym jest slow life?

Slow life to styl życia, który zachęca do zwolnienia tempa, docenienia codzienności i świadomych wyborów. Nie chodzi o lenistwo czy ucieczkę od obowiązków, lecz o życie w zgodzie ze sobą, własnymi wartościami i naturalnym rytmem. To sprzeciw wobec kultury „więcej, szybciej, lepiej” i powrót do prostoty – tej prawdziwej, która nie potrzebuje nadmiaru.

Nie wiele osób interesuje jak powstał slow life, a narodził się we Włoszech w latach 80., jako protest wobec otwarcia restauracji fast food w Rzymie. Wkrótce idea wolniejszego tempa życia rozprzestrzeniła się na inne dziedziny – modę, podróże, pracę, relacje i codzienność. Dziś slow life to  sposób myślenia – wybór, który można podejmować każdego dnia, niezależnie od miejsca zamieszkania czy zawodu.

Czym charakteryzuje się idea slow life:

Uważność – dostrzeganie drobnych rzeczy: zapachu porannej kawy, ciepła słońca na skórze, szelestu liści pod stopami. Slow life zachęca, by naprawdę przeżywać to, co tu i teraz.

Naturalność i prostota – unikanie nadmiaru, świadome zakupy, życie bliżej przyrody. Wybieranie jakości ponad ilość.

Dbanie o relacje – czas z bliskimi, rozmowy bez pośpiechu, obecność.

Odpoczynek bez poczucia winy – sen, cisza, nic nierobienie jako ważna część życia.

Kreatywność i rękodzieło – tworzenie czegoś własnymi rękami, nie dla zysku, ale dla przyjemności i wyrażenia siebie.

Zrównoważona codzienność – jedzenie lokalne, sezonowe; ograniczanie śmieci; życie bardziej ekologiczne.

Zapytacie czy warto wywracać swoje życie do góry nogami? Jak dla mnie warto. Slow life pomaga odzyskać spokój i poczucie sensu. Zamiast gonić za tym, co "trzeba", człowiek zaczyna pytać siebie: „Czego naprawdę chcę? Co daje mi radość?”. Zyskujemy przestrzeń – na myślenie, twórczość, obecność. Lepsze zdrowie, relacje, więcej czasu dla siebie i tych, których kochamy.

Może spróbujcie, przecież nie trzeba zmieniać całego życia. Wystarczy kilka drobnych kroków:

zacząć dzień bez telefonu,/ raz w tygodniu wyłączyć telefon

pić herbatę w ciszy – bez zagłuszania odgłosów otoczenia

wrócić do gotowania z prostych składników – choć by robienie na początek śniadania

codziennie wyjść na spacer

robić mniej – ale uważniej

zwolnij – czy spóźnienie 5 minut spowoduje katastrofę, a w jakim stanie będziemy pędząc z obłędem w oczach.

Slow life nie jest celem. To droga. Codzienna decyzja, by żyć w rytmie serca, a nie zegarka.

„Życie składa się z małych chwil. Nie pozwól, by przeszły niezauważone.”


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


wtorek, 24 czerwca 2025

Czy warto robić przetwory na zimę....?

 


Czy robicie domowe przetwory w sezonie letnim?

Ja robię, co prawda obecnie mniej niż kiedy dzieci były małe, ale robię nadal co roku kilka słoików dżemu truskawkowego, wiśniowego, jabłka na przecier, powidła śliwkowe, ogórki kiszone itp.

 

Zdjęcie z lat poprzednich :) 

Według mnie jest sporo zalet robienia domowych przetworów –  to trochę powrót do korzeni z nowoczesnym podejściem

W czasach, gdy półki sklepowe uginają się od gotowych produktów, wiedzę że sporo osób wraca do tradycji robienia domowych przetworów. I nie bez powodu! Ten dawny zwyczaj nie tylko pozwala lepiej gospodarować jedzeniem, ale również niesie ze sobą liczne korzyści zdrowotne, ekonomiczne i ekologiczne. Może warto się zastanowić nad słusznością robienia domowych przetworów.

Dla mnie podstawowa zaleto to znam skład. Domowe przetwory dają pełną kontrolę nad tym, co trafia do słoika. Bez sztucznych konserwantów, nadmiaru cukru, barwników czy wzmacniaczy smaku. Możemy dostosować ilość soli czy słodzika (cukier, miód) do własnych potrzeb, zrezygnować z alergenów czy wykorzystać ekologiczne składniki z własnego ogrodu.

Kolejna ważna rzecz to oszczędność pieniędzy. Choć na początku może się wydawać, że robienie przetworów to spory wydatek (słoiki, zakrętki, przyprawy), to w skali roku domowe konfitury, dżemy, kiszonki czy kompoty kosztują znacznie mniej niż gotowe produkty. Zwłaszcza jeśli wykorzystujemy nadwyżki z własnego ogrodu, działki, dostajemy od znajomych ich nadmiary lub kupujemy sezonowe warzywa i owoce w niższych cenach na bazarkach.

Mamy szansę na zmniejszenie marnowania jedzenia. Zbyt dojrzałe owoce, nadmiar (moja teściowa uwielbiała przynosić dzieciom owoce, ale dzieci ich w tej ilości nie zjadały, przesmażałam je z odrobiną cukru, przypraw o tworzyłam ciekawe zestawiania w stylu brzoskwinie, gruszki, jabłka),  zamiast wyrzucać, można je zamienić w coś trwałego. Robienie przetworów to świetny sposób na niemarnowanie żywności i przekształcanie jej w wartościowe zapasy na zimę.

 

Dzięki przetworom możemy wrócić do smaków dzieciństwa np. powrót do smaków znanych z kuchni babci – aromatyczne powidła śliwkowe, ogórki kiszone z czosnkiem i chrzanem, kompot z wiśni... To nie tylko kulinarna podróż w czasie, ale również pielęgnowanie rodzinnych tradycji i przekazywanie ich kolejnym pokoleniom.

Dla mnie robienie to duża satysfakcja z tworzenia. Robienie przetworów to coś więcej niż tylko sposób na przechowanie żywności, dla minie o chwile wyciszenia i prawdziwej satysfakcji z efektów własnej pracy. Nic nie smakuje lepiej niż własnoręcznie przygotowany dżem na kromce chleba (u nas z domowego wypieku).

Dodatkowy argument to ekologia i mniej plastiku. Kupując słoiki raz (ja pozyskuję po majonezie, oliwkach itp.), używamy ich używać przez wiele lat. Domowe przetwory eliminują potrzebę korzystania z jednorazowych opakowań plastikowych i zmniejszają ilość odpadów. To mały krok, który w skali roku robi wielką różnicę dla planety.

Moje przetwory, mrożonki to taki mały zapas w domowej spiżarni na zimę, często ratują sytuację jako dodatek do drugiego dania np. kiszony ogórek, sałatka warzywna, buraczki.

Domowe przetwory są świetnym prezentem, takim od serca dla naszych bliskich. Domowymi przetworami można się wymieniać, by mieć większą różnorodność w codziennym korzystaniu z nich.

Robienie przetworów to piękna forma troski – o siebie, bliskich i środowisko. Choć wymaga pracy i czasu, niesie za sobą korzyści zdrowotne, finansowe i emocjonalne to ten wysiłek jest tego wart. Niezależnie od tego, czy masz ogród, działkę, balkon z ziołami czy tylko dostęp do lokalnego targu – warto spróbować i odkryć radość płynącą z domowego przetwórstwa. Polecam, od lat robię domowe przetwory, najpierw pomagałam w rodzinnym domu, a potem od początku gdy już byłam panią domu we własnym gospodarstwie domowym. Nie trzeba robić 30 słoików z jednego rodzaju, ja ostatnio kupuję po 2-3 kg owoców, warzyw i je przetwarzam, czasem np. truskawki kupuję 5 kg.

Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


sobota, 21 czerwca 2025

Szafa kapsułowa......??

 


Ostatnio sporo interesuję się założeniami szafy kapsułowej. Robię porządki, trochę zmieniam styl ubrań (cos się tam u mnie zmieniło w głowie) i dochodzę do wniosku, że czas uporządkować ilość według jakiegoś sensownego schematu, niby mam niewiele ubrań, ale np. na progu lata dotarło do mnie, że na sezon letni mam tylko dwie pary spodenek krótkich raczej w sportowym stylu (które nie nosze na co dzień, raczej na wycieczki w góry, rowerowe), kilka koszulek i jedną sukienkę. Przeglądam założenia szafy kapsułowej i widzę, że brakuje mi jednej spódnicy lub nawet dwóch, długich spodni letnich i może jeszcze jednej sukienki? Chyba czas na zakupy? 




Staram się kupować ubrania z dobrym składem, czasem coś z nimi muszę zrobić jak np. skrócić spodnie, albo doszywam jakiś detal. Moje ubrania nie musza być drogich marek, często z drugiej ręki są, ale zawsze pilnuję dobrego składu materiału, staram się by przeważały naturalne. Generalnie pomijając ubrania domowe, sportowe, piżamy/koszule nocne, bieliznę podobno powinniśmy mieć nie więcej niż 50 szt. odzieży, nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, tak podaje Internet mi. Staram się nie przesadzać z ilością, jak widać tym razem poszłam nie w tą stronę z ilością ubrań na lato. A jak u Was to wygląda, idziecie na żywioł z ubraniami, jesteście minimalistkami, obojętne Wam to zupełnie nie ruszacie ciuchów w szafie i nie analizujecie czy coś zalega?

"Termin "szafa kapsułowa" (ang. "capsule wardrobe") to koncepcja, która zakłada posiadanie niewielkiej, starannie dobranej kolekcji ubrań bazowych i sezonowych dodatków, które można łatwo ze sobą łączyć i tworzyć różne stylizacje, niezależnie od mody i pory roku. Zasadę tę stworzyła Susie Faux w latach 70. XX wieku, kiedy otworzyła swój londyński butik Wardrobe. Celem było pomóc kobietom w wyeliminowaniu zbędnych zakupów i stworzyć garderobę, która jest funkcjonalna, stylowa i ponadczasowa."

Znalezione w Internecie - ilościowy rozkład szafy kapsułowej na sezon letni dla kobiet.

Górne części:

  • 5-7 T-shirtów (w różnych kolorach i wzorach, np. gładkie, z nadrukiem)
  • 2-3 bluzki (lekko zwiewne, idealne na cieplejsze dni)
  • 1-2 topy (np. na ramiączkach lub bez rękawów)

Dół:

  • 2 pary spodni (np. lekkie jeansy i spodnie materiałowe)
  • 1-2 spódnice (krótka i długa, np. maxi)
  • 1 para szortów (na lato, wygodne i przewiewne)

Sukienki:

  • 2-3 sukienki (jedna casualowa, jedna na specjalne okazje)

Wierzchnie okrycia:

  • 1 lekka kurtka (np. jeansowa lub bomberka)
  • 1 kardigan lub narzutka (na chłodniejsze wieczory)

Obuwie:

  • 1 para sandałów (wygodne na co dzień)
  • 1 para eleganckich butów (np. na obcasie na specjalne okazje)
  • 1 para sportowych butów (do aktywności na świeżym powietrzu)

Dodatki:

  • 2-3 torebki (jedna codzienna, jedna na wyjścia)

Biżuteria (minimalistyczna, aby pasowała do różnych stylizacji)

Okulary przeciwsłoneczne (stylowe i praktyczne)




Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę 


czwartek, 19 czerwca 2025

Życie jest sumą doświadczeń.....

 


Jak zdążyliście zauważyć, pojawiają się drobne zmiany blogu. Wasze opinie, które są dla mnie bardzo cenne, rada męża oraz moje przemyślenia spowodowały, że blog zostaje i „żyje” nadal wraz z Wami i mną w tym miejscu. Każdego z nas życie i czas zmienia, więc rzeczywiście czemu nie miałoby być zmian w tym miejscu. Wiele w życiu przeszłam, wychowałam troje dzieci (28, 23 i 21 lat mają obecnie) w tym najstarszy syn jest całkowicie zależny od nas (nie słyszy, nie mówi, posługuje się piktogramami i gestami w stopniu ograniczonym, jego autyzm zaburza poważnie jego kontakt ze światem zewnętrznym, a brak słuchu to pogłębia). Przez nasze życie przeszło wiele burz, wiele razy padaliśmy na kolana, wiele razy myśleliśmy, że już nie damy rady i będziemy tak leżeć i koniec. Jestem mężatką od ponad 30 lat, męża poznałam w wieku lat 17, trwamy przy sobie choć bywa różnie, jak to w życiu raz jest burza, a innym razem jest sielsko „…bo po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój”. Najważniejsze, że nadal jest przyjaźń i miłość, wzajemnie zaufanie i troska. Od kilku lat szukam siebie, w momencie gdy pojawiła się niepełnosprawność najstarszego syna (27 lat temu), szybko zapomniałam o swoich marzeniach, pragnieniach i miłości do siebie, teraz krok za krokiem staram się zbierać okruszki i składać w całość.




„Życie jest sumą doświadczeń” więc mój blog też jest taką sumą ostatnich ponad 12 lat mojego życia i niech trwa dalej. Dziękuję Wam za opinie, rady i bycie ze mną od tak wielu lat.


poniedziałek, 16 czerwca 2025

Co dalej?

 


Ostatnio zauważyłam, że mój blog odbiega od wstępnego założenia, czyli skupienia całości swojej codzienności ku oszczędnemu życiu. Zamieniła się ogólnie tematyka moich postów, więc pojawia się tematów moich przemyśleń, organizacji domu/siebie niż pomysłów na oszczędne życie.

Zastanawiam się nad zmianami: założeniem osobnego miejsca dla osób które chcą tworzyć ciepły, pachnący ciastem i domowym obiadem dom i zakończeniem obecnego blog lub kontynuowanie tego blogu ale już w lekko odmiennej formie?




Moja codzienność obecnie płynie w rytmie oszczędnego, spokojnego z domową kuchnią w tle życia, przeróbkami odzieży i domowych tekstyliów, a w ramach medytacji często z drutami i włóczką lub jogą. Nadal żyję w duchu eko i oszczędnie, ale nie skupia się na tym moja codzienność, to już raczej wyuczone nawyki. Przerabiam to co da się wykorzystać, robię przetwory na zimę, planuję jadłospisy i nasz budżet, ale to wygląda z boku już bardziej jak „wiktoriańska” pani domu, niż szalona oszczędnicka/sknera. Staram się zachować umiar w wydatkach, rozsądek w zdrowym żywieniu, ale nie żyję licząc każdy grosik (jak to było wcześniej).

Macie w tym temacie jakieś sugestie i własne zdanie – co dalej począć?


sobota, 14 czerwca 2025

Jadłospis obiadowy na tydzień w zimny czerwiec :)

 


Kolejny jadłospis stworzony przez córkę. Tym razem nie przyłożyłam się zupełnie do jego powstania. Czasem wtrącę swoje „trzy grosze”, ale przy tym jadłospisie, to zupełnie nie moje dzieło. Zostawiam go tutaj, może się Wam coś przyda.

 


Poniedziałek

Krupnik

Gulasz z indyka z warzywami korzennymi i ryż

Wtorek

Krupnik

Ryba pieczona z ziemniakami i sałata z sosem winegret

Środa

Kapuśniak z białej kapusty

Kasza gryczana zapiekana z białym serem

Czwartek

Kapuśniak z białej kapusty

Pulpety z mięsa z udek kurczaka w sosie koperkowym, ziemniaki, gotowana marchewka

Piątek

Zupa jarzynowa z ryżem

Leczo warzywne, pieczywo

Sobota

Zupa jarzynowa z ryżem

Pieczony kurczak z warzywami, sałatka z ogórkiem, ziemniaki

Niedziela

Zupa z soczewicy z indyjską nutą

Ryż z pieczonym filetem z indyka z warzywami


Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę


środa, 11 czerwca 2025

Pech, złe oko, trudny czas?

 


Ten rok jak na razie jest taki dziwny, niby wszystko jest ok, ale nie do końca,  coś ciągle się „rozkracza”. W styczniu zmarła po chorobie teściowa, potem problemy z pomnikiem się zaczęły, najpierw zaginęła płyta z nagrobka, potem zainstalowali bez dopisania teściowej. Padła nam brama wezwaliśmy fachowca i albo nie może bo pada, albo nie odbiera telefonów, albo dziecko ma chore itp. Umawiamy się z fachowcem od ogrodu i podobnie się zaczyna, a to dziecko wymiotuje, a to żona na szkoleniu. Jak już brama niby oklej to psuje się coś innego w niej. Teraz zepsuło się zamykanie okna tarasowego. Wcześniej syn kupił sobie samochód nacieszył się nim dwa tygodnie i 1 maja jadąc ze znajomymi na wycieczkę wywalił mu tłok w silniku (silnik do wymiany), do dziś samochód w naprawie i koszty się piętrzą. Córka zdała egzamin na prawo jazdy, dostała samochód po dziadku, wyremontowaliśmy go jej, to ciągle akumulator pada, nie można znaleźć przyczyny, zepsuł się silnik od szyby, wymieniła, znowu się zepsuł. Mamy instalację fotowoltaiczną, jakimś dziwnym trafem 2-3 razy w tygodniu w najlepszy słoneczny czas znika jedna faza i koniec produkcji prądu. Wyłączenia prądu u nas we wsi to już jakaś plaga, co 2-3 dni nie ma prądu przez 3-5 godzin, wtedy też brak produkcji energii, bo cała instalacja automatycznie się wyłącza.




 Normalnie mam wrażenie jak to dawniej ludzie mawiali ktoś złym okien na nas spojrzał, albo zile nam życzy, urok rzucił czy coś w tym stylu. Ciągle jest tak jak potocznie się mówi – jak się polepszy, to się p….. Nie wiem już jakieś czary mary odczyniać, na mszę dać, księdza lub egzorcystę wzywać? Staram się myśleć pozytywnie, ale czasem trudno jak ciągle coś się dzieje mało pozytywnego.

 


niedziela, 8 czerwca 2025

Ogródeczek mój.......

 


Ale to ja miałam planów w zeszłym roku odnośnie mojego ogródka, ale jak to w życiu bywa plany sobie, a życie sobie. 

W okresie od jesieni do wczesnej wiosny w naszym ogrodzie naprawdę duże zniszczenia dokonał kret wespół z nornicą. Nie tylko trawnik oberwał, ale i rośliny rosnące na stałe w ogrodzie. Przyszła wiosna i zapadła decyzje o położeniu siatki w ogrodzie, a w miejscach gdzie nie możemy tego zrobić musimy zrobić zapory choć by dla kreta. 

Niestety proces nie jest ekspresowy, bo mąż po wypadku nie da rady z moją pomocą tego zrobić, więc trzeba zatrudnić fachowca do tej pracy, a jak już robić rewolucję to postanowiliśmy zautomatyzować nasz system podlewania. 

Takie decyzje niosą za sobą koszty, koszty, koszty. Trzeba więc odłożyć grosza i prace związane z ogrodem wstępnie zaplanowaliśmy na jesień. A na ten moment nasz ogród wygląda tak jak to córka skomentowała – skarbów w ogrodzie szukaliście i wykopki robiliście? No właśnie cały ogród tak wygląda, pełno śladów po kopaniu i kolejnych kopczyków. Wypróbowaliśmy chyba wszystkie dostępne w przekazie potocznym metody odstraszania kreta i nornicy z ogrodu, wszystkie skuteczne przez chwilę, chyba najlepiej działały kulki na mole, ale już nie działają. I tak się właśnie w tym roku poukładało, że nie mam żadnych ziół i warzyw w uprawie. 

Jeśli chodzi o owoce to na czereśni mamy zarazę, mszyce i nic z tego nie będzie. Borówki są zupełnie jeszcze zielone i tak zjadają je ptaki, może uda się porzeczka czerwona zrobię z niej sok, nie wiele jest porzeczek czarnych, na maliny poszła zaraza i musieliśmy je obciąć zupełnie więc z owocami się żegnamy w tym roku. Mróz zaszkodził winorośli, jabłek niewiele widać na drzewach. Jak widać ten rok nie sprzyja naszym uprawom. Na razie tylko aronia się dobrze zapowiada, ale jak będzie czas pokaże.



Oczywiście zdjęcie jest z zeszłego roku:)


A jak u Was wyglądają tego roczne uprawy ogrodowe/balkonowe/parapetowe?


środa, 4 czerwca 2025

Czym jest dla Was bezpieczna przystań po trudach dnia?

 




Kochacie swój dom/mieszkanie? 

Lubicie przebywać w swoim mieszkaniu/domu? 

Jak dużo czasu spędzacie w swoim mieszkaniu/domu codziennie? 

Czy jest to miejsce do którego chętnie wracacie, czy tylko jest to przechowalnia Waszych rzeczy i miejsce do spania? 

Te i wiele innych pytań powinniśmy sobie czasem zadać. 

Zapytacie dlaczego. 

Dlaczego? 

Bo to jest istotne dla Waszego budżetu, jeśli to tylko przechowalnia i spania to zastanówcie się czy chcecie to zmienić i czemu tak jest. 

Czy odpowiada Wam funkcja tego miejsca? Jeśli tak to może warto zmniejszyć metraż do zupełnego minimum i oszczędzić fundusze na czynszu, ogrzewaniu itd. Jeśli chcieli byście czuć się tam dobrze, spędzać więcej czasu, to było nie tylko z nazwy powrót do domu, ale i z uczuć Waszych. 

Trzeba zrobić remanent tego co posiadamy, zastanowić się czy te przedmioty lubimy, używamy, budzą w nas dobre uczucia. Czasem okaże się, że mniej rzeczy sprawi większą przytulność niż pełno tych które nam się nie podobają. Ja ostatnio robiąc porządki w domu, ogrodzie zastanowiłam się nad wieloma sprzętami i nie wiedziałam dlaczego je nadal mam, ani są ładne, ani przydatne, a to że dostałam od kogoś, no trudno, one mają być ze mną a nie z tym kimś. 

Warto przystanąć i zrobić przegląd tego co nas otacza to długi proces, bo warto to zrobić dokładnie. 

Jak byśmy robili spis wartości naszego majątku nie pod względem wartości finansowej, ale emocjonalnej. 

Czasem nawet mały drobiazg może powodować, że nie lubimy danego miejsca kolor światła, ścian, figurka na półce, szorstki koc na kanapie, nie taki zapach w pomieszczeniu. 

Wejdźcie do każdego pomieszczenia i się zastanowić co nas „otula” a co „wygania” z tego miejsca. 

Nie zawsze by mieszkanie/dom stało się przytulne i miłe potrzeba fortuny, czasem świeca, czasem kwiatek w doniczce i już coś się zmienia i chcemy tam być.

A może nie jesteście gotowi zwyczajnie na zmiany, może to nie Wasz czas? 

Najważniejsze by miejsce do którego wracacie po całym dniu było nie tylko przechowalnią, by to było Wasze miejsce, Wasz azyl. 


niedziela, 1 czerwca 2025

Szybki biszkopt bez ubijania białek (bez glutenu lub z glutenem)

 


W tygodniu mieliśmy chęć na ciasto(dieta bezglutenowa, do miasta z taką cukiernią około 15 km), ale nie bardzo chciało nam się spędzić dużo czasu w kuchni na jego przygotowaniu. Pomyślałam może biszkopt, hmm ale to ubijanie białek, ucieranie żółtek eee, nie. Ale w sumie może taki oszukany biszkopt? Hmm czemu nie, tylko jak go zrobić? 

Pokrążyłam po kuchni powrzucałam składniki i mamy biszkopt, wyszedł na tyle smaczny, że ledwie udało mi się kawałek sfotografować. Nie wymaga dużo pracy i czasu, a potem można go przełożyć czym chcemy dżemem/powidłami, kremem czekoladowym, masłem orzechowym z dżemem - to takie szybkie wersje smarowideł.

U nas pochłonięty został bez niczego, tak od ręki w 30 minut od wystygnięcia. Pięć osób usiadło i nie ma ciasta do tego kawa i po temacie.




Składniki:

  • 5 jajek
  • 200 g cukru
  • 150 g mąki ryżowej lub pszennej
  • 50 g mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 2 łyżki oleju/oliwy lub rozpuszczonego masła
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Ucieramy jajka całe z cukrem na puszystą masę, dokładamy resztę składników wylewamy do formy wyłożonej papierem lub wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą/mąką (ja użyłam małej formy żaroodpornej w kształcie niedużej tortownicy). Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni i pieczemy około 40-45 minut do suchego patyczka. Możemy wyjąć zaraz po upieczeniu. Szybkie, smaczne ciasto na każdą porę.


wtorek, 27 maja 2025

Jadłospis obiadowy na zimny maj

 


Jadłospis na majowe obiady. Może komuś brak pomysłu, może coś podpowiem. Od lat wstawiam jadłospisy i tak się ciągle zastanawiam, czy jeszcze nadal je wstawiać. 

Jadłospis piszemy na 7 – 10 dni zazwyczaj, czasem nawet na 14, ale to rzadziej. Głównie są one tworzone przez moją 21 – letnią córkę. 

Dzięki jadłospisom łatwiej zaplanować nam zakupy, zawsze układając jadłospis córka przegląda nasze domowe zapasy, na listę zakupów dopisuje tylko to czego brak. 

Takie planowanie i świadome zakupy oszczędzają naprawdę znaczne kwoty pieniędzy, dużo więcej wydamy robiąc zakupy bez listy i pomysłu.


 

Poniedziałek

Zupa pomidorowa z ryżem

Ryba pieczony w piecyku, ziemniaki, gotowane warzywa

Wtorek

Zupa jarzynowa

Pierogi ze szpinakiem i serem feta

Środa

Zupa jarzynowa

Pierś z kurczaka panierowana, ziemniaki, mizeria

Czwartek

Zupa ryżowa z marchewką i kurczakiem

Naleśniki z białym serem na słodko

Piątek

Zupa ryżowa z marchewką i kurczakiem

Sos pomidorowy z mięsem, makaron

Sobota

Zupa ogórkowa

Pizza domowa

Niedziela

Rosół z domowym makaronem

Kotlety mielone z pieczarkami, ziemniaki, młoda kapusta duszona

Poniedziałek

Botwinka z ziemniakami

Kluski leniwe z masłem i cynamonem

Wtorek

Botwinka

Pulpety w sosie koperkowym, kasza, marchewka gotowana

Środa

Krupnik

Kotlety rybne, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej



wtorek, 13 maja 2025

Za stara na współczesność?

 


Dziś kompletnie nie o oszczędzaniu, no chyba, że o oszczędzaniu nerwów czyli zdrowia psychicznego. 

Wchodzę ostatnio sobie na FB i wyświetla mi się strona o ogrodach, ktoś wstawił swoje zdjęcia ogrodu by się podzielić swoją wieloletnią w nim pracą. Ostatnio sporo czytam o ogrodach bo zupełnie przerabiam swój własny, więc pojawiają mi się takie propozycje ze strony FB lub ogólnie z Internetu. Oglądam sobie ogród z powyżej wymienionej strony i całkiem mi się podoba, są pomysły które może bym podpatrzyła do siebie, ale są też rzeczy które mi się nie podobają, bo nie w moim stylu, ale to nie mój ogród, nie ja w nim wypoczywam, nie moja praca i fundusze, więc zostawiam sprawę. Przyciskam polubienie, bo trzeba przyznać, że pracy kosztował ogród. Ale widzę komentarze i tu aż oczy przecieram sądząc, że źle widzę i nie tak jest napisane.  Nic nie daje zmiana okularów na te do czytania, nic nie daje przeczytanie na głos. Komentarze są różne, ale wyróżnia się kilka – w d….ę wsadź sobie ten ogród, nie każdego stać na takie g….o, co za badziew to dla starych dziadów, po co ludziom wciskasz taki syf, aż oczy bolą, w……..j do Afryki z tym.  




Nie wiem co się dzieje ze światem, ale dla mnie to zupełnie nie zrozumiałe, czy idąc ulicą powiemy komuś w twarz – co ty za ciuchy masz debilu, w co ty się ubierasz przy takim tyłku, zrób coś ze sobą albo zamknij się w domu itd. Czy widząc firanki w cudzym oknie które nam się nie podobają wybijemy szybę? Zapewne nie. No właśnie, ale czemu nie? Czemu w świecie wirtualnym jesteśmy tacy „odważni” bez hamulców i empatii? Czemu obowiązują tam inne zasady? Czy przykrość sprawiona drugiemu człowiekowi w świecie wirtualnym boli mniej niż w realu? Co odreagowują autorzy takich komentarzy? Czy próbują się dowartościować? Moja zasada jest prosta, jeśli mnie coś nie interesuje lub z czymś się nie zgadzam nie czytam, nie oglądam, to nie moje więc po co mi to, trzymam się z dala. Nie wyznaję zasady, że jak ktoś cos wystawia na widok publiczny to można krytykować prosto w „twarz” i bez hamulców. Jeśli by tak do tego podejść, to każdy z nas wychodząc z domu poddaje się takiej ocenie i każdy z nas może podjeść do kogoś i mu powiedzieć co myśli o jego wyglądzie, zachowaniu. Nie wiem, może tak to teraz działa, a ja za mało wychodzę z domu? Jakie jest Wasze zdanie na ten temat, chętnie poznam, być może mając 53 lata jestem „odklejona” od rzeczywistości współczesnego świata.

Zapytałam AI o to dlaczego ludzie hejtują innych ludzi, oto jakie dostałam wyjaśnienie: 

Hejtowanie innych to zjawisko, które ma wiele przyczyn i może wynikać z różnych emocji oraz sytuacji życiowych. Oto kilka kluczowych powodów, dla których ludzie decydują się na hejt:

 

1. Anonimowość w Internecie

Brak odpowiedzialności: W sieci wiele osób czuje się anonimowo, co sprawia, że łatwiej im wyrażać negatywne emocje bez obaw o konsekwencje.

2. Zazdrość i złośliwość

Porównania społeczne: Często hejt wynika z zazdrości wobec innych, którzy osiągnęli sukces lub mają coś, czego sami pragną.

Złośliwe komentarze: Niektórzy ludzie czerpią satysfakcję z dokuczania innym, co może być formą odreagowania własnych frustracji.

3. Negatywne emocje

Zły nastrój: Osoby, które same przeżywają trudności, mogą wyładowywać swoje negatywne emocje na innych, co prowadzi do hejtu.

Poczucie bezradności: Czasami hejt jest próbą rozładowania frustracji związanej z własnym życiem.

4. Niska samoocena

Potrzeba podniesienia własnej wartości: Niektórzy ludzie hejtują innych, aby poczuć się lepiej w swoim życiu, co często wynika z niskiej samooceny.

5. Kultura i normy społeczne

Wpływ otoczenia: W niektórych grupach społecznych hejtowanie może być postrzegane jako norma, co zachęca innych do podobnych zachowań.

6. Brak empatii

Trudności w zrozumieniu innych: Niektórzy ludzie mają trudności z empatią, co sprawia, że nie zdają sobie sprawy z krzywdy, jaką wyrządzają innym swoimi słowami.

Podsumowanie

Hejtowanie innych jest złożonym zjawiskiem, które może wynikać z różnych emocji i sytuacji życiowych. Zrozumienie tych przyczyn może pomóc w przeciwdziałaniu temu zjawisku i promowaniu bardziej pozytywnej komunikacji w społeczeństwie.


poniedziałek, 28 kwietnia 2025

Majóweczka :)

 


Kolejny rok i kolejna majówka! My od lat nie wyruszamy na majówkowy wyjazd i nie jest to przyczyna finansowa, ale nie lubimy tego całego zamieszania w tym okresie na drogach, restauracjach , muzeach i wszelkiego rodzaju atrakcjach. Od lat staramy się zorganizować wyjazd w drugiej połowie maja lub początek czerwca. To zazwyczaj nasz pierwszy wyjazd w danym roku na urlop. 

Ale wracając do tematu taki wypad dla czteroosobowej rodziny to niezłe wyzwanie opłata za transport; paliwo, bilety – jeśli pojedziemy własnym samochodem to zapłacimy przykładowo za podróż w miejsce odległe od nas 250 km w obie strony plus zwiedzanie dodajmy około 100 km, czyli razem jakieś 600 km przy średnim spalaniu to koszt około 300 – 400 zł/ bilety PKP koszt około 400 zł, do tego nocleg w tym roku to 3 noclegi w zależności od kategorii hotelu/kwatery to od 1000 zł w górę, średnio około 1500-2000 zł, wyżywienie to około 500 -1500 zł, rozrywki typu bilety wejścia, karuzela itp. 300 – 800 zł, pamiątki 100 – 250 zł. Razem wychodzi całkiem pokaźna kwota budżetowo to około 2000 zł, tak bardziej na luzie to około 5000 zł. 

Jak Wam wychodzą wyliczenia? 

Jak spędzacie majówkę? 

My w tym rok planujemy  spotkania ze znajomymi, w planach jest wycieczka rowerowa, spacer do lasu, w pobliskim skansenie organizowane są warsztaty może uda nam się wziąć udział (to tak opcjonalnie). 

 


Moje pomysły jak zaplanować tanio majówkę:

 Zamiast dalekich podróży, rozważcie lokalne atrakcje, które można odwiedzić w ciągu jednego dnia.

Aktywności na świeżym powietrzu, Piknik w parku: Przygotujcie jedzenie w domu i spędźcie czas na świeżym powietrzu. Dzieci mogą biegać, grać w piłkę lub bawić się na placu zabaw.

Wybierzcie się na piesze wędrówki lub rodzinne wycieczki rowerowe. Zabierzcie prowiant z domu

Sprawdźcie ofertę pobliskich muzeów/skansenów. Wiele muzeów oferuje darmowe lub zniżkowe wejścia.

W majówkę często odbywają się różne festiwale, które mogą być darmowe lub niskobudżetowe. Warto poszperać w Internecie lub lokalnych gazetach.

Sprawdźcie, czy w okolicy są organizowane darmowe warsztaty np. dla dzieci, takie jak zajęcia plastyczne czy muzyczne.

Przed wszystkim oszacujcie jakim budżetem dysponujecie. Zróbcie listę wydatków, określcie, ile chcecie przeznaczyć na jedzenie, transport i atrakcje. To pomoże Wam trzymać się budżetu. Przygotujcie jedzenie w domu,  zamiast jeść na mieście, przygotujcie posiłki w domu i zabierzcie je ze sobą.

Majówka nie musi być droga! Wystarczy kilka kreatywnych pomysłów i chęć…….


sobota, 26 kwietnia 2025

Czasy Gierka vs. czasy obecne

 


Pamiętam powiedzenie z dzieciństwa „chcesz cukierka idź do Gierka, Gierek ma to Ci da” i ten właśnie okres chciała bym porównać z czasami współczesnymi. Okres Gierka to moje dzieciństwo, oczywiście pisząc ten post musiałam sięgnąć do źródeł bardziej wiarygodnych niż wspomnienia dziecka. Ale dla mnie porównanie finansów obecnych z okresem Gierka to ciekawy temat, który pokazuje zmiany w gospodarce i stylu życia Polaków na przestrzeni lat. Pokaże Wam kilka istotnych punktów, które mogą pomóc w zrozumieniu różnic.

 


Gospodarka i kredyty:

Okres Gierka (1970-1980) - był to czas intensywnego zadłużania się państwa, co prowadziło do problemów z spłatą kredytów. Władze starały się rozwijać przemysł i inwestować w infrastrukturę, ale często na kredyt, co w dłuższej perspektywie doprowadziło do kryzysu.

Obecnie - choć Polska również korzysta z kredytów, obecny system finansowy jest bardziej zrównoważony. Wzrost gospodarczy jest wspierany przez fundusze unijne oraz inwestycje prywatne, a banki są bardziej regulowane.

Wynagrodzenia i koszty życia:

Okres Gierka  w 1970 roku przeciętna pensja wynosiła około 2200 zł, a w 1980 roku wzrosła do około 4000 zł. Jednakże, wzrost wynagrodzeń nie zawsze szedł w parze z poprawą jakości życia, a wiele towarów było na kartki. Życie codzienne Polaków w tym okresie było pełne wyzwań, mimo że formalnie wynagrodzenia wyglądały na wyższe. Ceny podstawowych produktów: chleb - 4 zł, 1 kg cukru - 10,50 zł, kostka masła - 16 zł, 1 kg schabu - 56 zł, 1 kg kiełbasy zwyczajnej - 44 zł, 1 kg szynki - 90 zł, 1 kg sera gouda - 50 zł, 100 g kawy - 27 - 40 zł, 1 kg pomarańczy - 40 zł, piwo - 3.6 zł, wódka wyborowa pół litra - 100 zł. Tanie były czynsze. Bilet tramwajowy kosztował 1 zł za 1 przejazd, zaś autobusowy 1,50 zł. Bilet do kina około 8 - 10 zł, zaś wstęp do filharmonii kosztował tylko 5 zł. Cena gazety codziennej wynosiła 1 - 1,5 zł. Rozmowa telefoniczna lokalna bez limitu czasu kosztowała 1 zł za połączenie. Co z wyjściem do restauracji przykładowo w 1975 roku koszt kolacji w restauracji wynosił od 50 do 100 zł. W bardziej ekskluzywnych lokalach ceny mogły być wyższe. Przykładowe ceny: zupa: 5-10 zł, danie główne: 20-40 zł, deser: 5-15 zł, napoje: 2-5. Ceny paliwa kształtowały się róznie w zależności od lat: 1970 roku litr benzyny kosztował około 6,50 zł, w 1975 roku cena wzrosła do około 2,70 zł za litr, w 1977 roku  w niektórych źródłach podawano, że cena wynosiła 0,40 zł za litr.

Obecnie - przeciętne wynagrodzenie w Polsce w 2025 roku wynosi około 6000-7000 zł. Koszty życia są wyższe, ale dostępność towarów i usług jest znacznie lepsza, a rynek pracy bardziej elastyczny. Przykładowe ceny podobnych produktów jak w okresie Gierkowskim w 2025 roku - chleba wynosi około 4-6 zł za bochenek, szynka to około 30,00 zł za kg, kiełbasa zwyczajna 25,00 zł za kg, ser gołda około 20,90 - 25 zł za kg, czysta wódka 40,00 zł za litr, pomarańcze około 6,00 zł za kg, kostka masła 6,80 - 7,00 zł. Koszt biletu do kina to 18 -22 zł, wejście do filharmonii od 33 zł w górę. Cena biletu komunikacji miejskiej od 3 – 5,6 zł. W restauracjach średniej klasy, kolacja dla jednej osoby wynosi około 35-40 zł. Przykładowe ceny dań: zupa od 10 zł do 15 zł, danie główne od 25 zł do 60 zł, deser od 10 zł do 20 zł, napoje od 5 zł do 15 zł. Oczywiście wszystko zależy gdzie i w jakiej restauracji zjemy. Ceny paliw na stacjach (kwiecień 2025): benzyna bezołowiowa 95: 6,15 zł/l

 

Dostępność towarów:

Okres Gierka: W sklepach panował niedobór wielu podstawowych produktów, co prowadziło do frustracji obywateli. Często trzeba było stać w kolejkach, aby kupić podstawowe artykuły.

Obecnie: Polska ma dostęp do szerokiego asortymentu towarów, a zakupy online stały się normą. Wiele produktów jest dostępnych od ręki, co znacznie poprawia komfort życia.

Inflacja i stabilność finansowa

Okres Gierka: W latach 70. inflacja była stosunkowo niska, ale w drugiej połowie lat 70. zaczęła rosnąć, co prowadziło do kryzysu gospodarczego. Poziom inflacji kształtował się od 2 – 8%

Obecnie: Inflacja w Polsce w ostatnich latach była zmienna 2022 – 18,4%, obecnie 5,3%


Podsumowanie

Obecne finanse w Polsce są znacznie bardziej zrównoważone i stabilne w porównaniu do czasów Gierka. Choć wyzwania wciąż istnieją, to jednak dostępność towarów, wyższe wynagrodzenia i lepsza jakość życia są znaczącymi różnicami, które pokazują postęp, jaki dokonano przez lata.


Teraz czas na porównanie problemów z jakimi borykały się osoby prowadzące gospodarstwo domowe wówczas i obecnie.

W okresie Gierkowskim wiele towarów było trudno dostępnych, wiązała się to z tym, że trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach aby kupić podstawowe produkty, takie jak cukier, mięso czy kawa.

Obecnie nawet małe sklepiki osiedlowe czy wiejskie mają dość bogata ofertę produktów.

Zarządzanie domowym budżetem to cześć wspólna z powodu wysokich kosztów osoby prowadzące gospodarstwo domowe muszą umiejętnie zarządzać budżetem domowym, aby zapewnić rodzinie podstawowe potrzeby.

Różnorodność składników w okresie Gierkowskim w sklepach był ograniczony. Panie domu miały niewielki wybór i często musiały improwizować w kuchni, aby przygotować smaczne i pożywne posiłki z dostępnych składników.

Obecnie to tylko zależy od zasobności kieszeni i fantazji osoby przygotowującej posiłki.

Sprzęt AGD w okresie Gierka to często marzenie. W wielu domach brakowało nowoczesnych urządzeń takich jak robot kuchenny, sokowirówka, mikser czy pralka automatyczna. Panie domu musiały wykonywać wiele prac domowych ręcznie, co zabierało dużo czasu i energii.

Obecnie: wszystkie sprzęty są dostępne, jakość ich jest zależna od zasobności portfela i osiadanego miejsca.

Sumując – kiedyś koszt żywności był wysoki, ale cała reszta dużo niżej. Pensje były mniejsze niż dziś. Zdobycie produktów żywnościowych i dostęp do gotowych dań ograniczony w stosunku do dziś. Wyposażenie w sprzęt AGD bardzo trudny i w kuchni królowała pałka do ciasta, trzepaczka do białek i śmietany, tarka do warzyw. Pranie robiono w pralce wirnikowej, a bywało, że na tarze. Obecnie dostęp do pralki, zmywarki czy robota kuchennego nieograniczony, nawet za niewielkie pieniądze można odkupić używany sprzęt. A mimo trudności życie towarzyskie kwitło, wyprawiano w domach imieniny, rocznice i wszyscy mieli co zjeść i wypić. Obecnie raczej się alienujemy we własnym świecie, chętnie istniejemy w świecie wirtualnym, a uroczystości rodzinne i spotkania ze znajomymi organizujemy w restauracjach.

Które czasy są lepsze nie mnie oceniać, od siebie powiem tylko tyle, że każde czasy niosą wyzwania i troski, każde czasy dają radość, miłość i piękne wspomnienia. Czy będziemy szczęśliwi zależy tylko od nas samych a nie od czasów, ludzie potrafili być szczęśliwi, znajdować miłość w okresach wojennych. Jak dla mnie wszystko w naszych rękach i czasy nie mają znaczenia.