wtorek, 10 sierpnia 2021

Przetwory, przetwory, przetwory - dżem z nektarynek i przecier pomidorowy z wyciskarki.

 


Ostatnio jakoś się tak skład, że codziennie mam nowe słoiczki do wyniesienia i ustawienie w spiżarni. Nadal nie wydaję zupełnie nic na owoce lub warzywa, dziś zbiorę kolejną porcje ogórków i zrobię tym razem w plasterkach do kanapek. Wczoraj zrobiłam 3 słoiki przecieru pomidorowego (chwilowo świeże się przejadły), wcześniej 6 słoików dżemu z nektarynek. Musze zebrać cukinie, cześć zamrożę, a cześć użyjemy na bieżąco.  Co drugi dzień mamy dostawę z ogrodu borówek, oraz jeszcze odrobinkę malin. Włoszczyzna też jest pod ręką w ogródku więc nie kupuję zupełnie jej, podobnie ostatnio z cebulą, raz z naszego ogrodu, a raz z taty. Koperek też udało mi się już zamrozić, ale dosieję jeszcze bo jest już zagonek po fasolce.

Dżem z nektarynek

4 kg nektarynek

½ kg cukru

Opakowanie cukru waniliowego




Myję dokładnie każdą nektarynkę następnie kroję je na grube plastry, zasypuję cukrem i odstawiam na 2-3 godziny. Wstawiam na piec w dużym garnku i ustawiam małą moc grzania. Prużę je tak około 2 godzin, dosypuję cukier waniliowy i blenduję całość, następnie jeszcze przez godzinę gotuję całość, przekładam do wyparzonych słoików, zakręcam i odstawiam do góry dnem, następnego dnia odwracam i sprawdzam czy wszystkie zakrętki są zaciągnięte (czyli zakrętka jest taka wklęsła). Odstawiam do spiżarni.

Przepis na przecier pomidorowy jest tutajJa ostatnio robię jeszcze w inny sposób, myje dokładnie pomidory, kroję je na pół lub ćwiartki i wrzucam do wyciskarki wolnoobrotowej, następnie przelewam sok i gotuję go przez około 3-4 godziny, doprawiam solą, przelewam do słoików gorący i zakręcam, odwracam do góry dnem i odstawiam do wystudzenia. Dalej jak przy dżemie.




czwartek, 5 sierpnia 2021

To już siedem miesięcy tego roku

 


Za nami kolejny miesiąc, nie szalejemy z wydatkami, ale są wydatki niezależne od nas i na takie właśnie chwile odkładamy bufor finansowy. Padła nam 12 letnia lodówka, musieliśmy ją wymienić, no cóż spodziewaliśmy się tego od 3 lat, bo większość sprzętu tak najczęściej obecnie kończy swój żywot, choć mamy w domu sprzęty pracujące już od 23 lat – robot Bosch wielofunkcyjny, tej samej firmy blender który bez problemu pracuje od 18 lat. Zepsuł nam się również piecyk i płyta indukcyjna, ale te sprzęty były na gwarancji, pracowały u nas od trochę ponad 3 lat i zostały naprawione bez większych sensacji przez serwis. Taka seria awarii u nas wystąpiła ostatnio, na szczęście kosztem była tylko lodówka. Teraz z niepokojem spoglądamy na pralkę która pracuje u nas od koło 8 lat, co prawda w ramach gwarancji wymieniono w niej większość podzespołów pierwsze wymiany zaczęły się po około pół roku, ostatnia na 3 tygodnie przed końcem pięcioletniej gwarancji. Serwisanci pocieszają nas, że taka pralka to i 15 lat popracuje bez awarii.

Za nami 10 dniowy urlop, staraliśmy się nie zaszaleć, ale urlop to urlop, jakieś lody, gorąca czekolada musza być, muzea zwiedziliśmy w dniu bezpłatnych wejść, żywiliśmy się sami, wynajęliśmy tanią kwaterę, większość wycieczek na własnych nogach, zabraliśmy filtr do wody i nosiliśmy własną, kanapki, przekąski zawsze ze sobą. Udało nam się spędzić fajny wyjazd za niewielki budżet, nie odczuwaliśmy że sobie coś odmawiamy. Plażowaliśmy, zwiedzaliśmy, graliśmy w gry planszowe, nadrabialiśmy zaległości czytelnicze, ja zabrałam moją robótkę na drutach, więc sobie siedząc na balkonie dziergałam, wieczorami siadaliśmy na balkonie z lampą wina (domowego), ciastem (dwa razy zrobiliśmy tiramisu) i syciliśmy się tym, że nigdzie się nie spieszymy, że mamy siebie i nie musimy wstać wcześnie rano. Wypoczęliśmy, naładowaliśmy akumulatorki i naprawdę miło wspominamy nasz urlop. Potrzebowaliśmy tej chwili po szalonym okresie przed, w czerwcu zmarła moja mama (nowotwór, mama chorowała od dawna), większość umów było na nią, sprawy pogrzebu i wszystkich formalności po to było intensywny czas fizycznie i emocjonalnie.

Teraz przed nami start syna na studiach, córki do drugiej klasy liceum, musimy mocno pilnować budżetu, bo wydatki będą wysokie. Najstarszy syn już zakończył edukację, otrzymuje niewielką rentę, ale On ma wysokie własne potrzeby leki, odżywki, rehabilitację, często specjalista prywatnie, bo na NFZ terminy są dla niego zbyt odległe przy jego stanie zdrowia.

Jeszcze czeka nas wyprawienie naszej trzydziestej rocznicy ślubu, chcemy zorganizować skromną uroczystość dla kilku osób, sami przygotujemy jedzenie. W końcu przeżyliśmy razem 30 lat, więc czemu nie świętować. Jest jak jest, miało być trochę inaczej, ale przy zaistniałej sytuacji będzie spokojna uroczystość.


poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Chleb serowy nisko węglowodanowy

 


Dziś chcę Wam pokazać chleb którego głównym składnikiem jest biały ser i jajka. Chleb jest bardzo sycący, ale również nie zawiera dużo węglowodanów. Wystarczą cieniutkie kromki by poczuć się najedzonym. Zawiera sporo białka, jest bez dodatku soli mimo to nie dostrzegamy tego faktu. Ja mogę go zjadać bez dodatków, bardzo mi smakuje. Przechowujemy go w lodówce zwinięty w papier śniadaniowy i ściereczkę (ja często zwijam w papier do pieczenia), tak zapakowany nie traci smaku, nie psuje się przez 5 dni. Przepis pochodzi z książki J. Kwaśniewskiego „Książka Kucharska”

 


Składniki:

½ kg sera białego

250 g białek + żółtka po uzyskaniu masy białek.

2 łyżeczki proszku do pieczenia

100 g masła

150 g mąki (u mnie gryczana, w oryginalnym przepisie pszenna)  

 

Mielimy ser biały przez maszynkę, topimy masło. Ser mieszamy z żółtkami, mąką, proszkiem do pieczenia, następnie dodajemy masło. Białka ubijamy na sztywną pianę i delikatnie mieszamy z masa serową. Wykładamy masę do długiej i wąskiej foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy 55 minut w 190 stopniach, po zakończeniu czasu wyłączamy piecyk i uchlamy drzwiczki dopiero po 5 minutach, następnie pozostawiamy chleb w piecyku na 10 minut, wyjmujemy z brytfanki i zostawiamy do całkowitego wystudzenia, dopiero wtedy możemy go kroić lub schować do lodówki. Nam taki bochenek chleba wystarcza na 3 osoby na około 3-4 dni.