poniedziałek, 23 marca 2020

Nadchodzą trudne czasy dla wielu rodzin...



Dla domowych budżetów nadchodzi trudny czas. Z prognoz widać, że wiele osób może utracić pracę lub jego dochody mocno spadną. Z tego co opowiadają znajomi u wielu już zaczynają się problemy finansowe, a za rogiem jeszcze większe.  Wiem dość sporo o tym jak przeżyć z podniesioną głowa za niewiele, ale jak już nie jeden raz pisałam podstawą jest zmiana zupełnie dotychczasowych nawyków w stosunku do wydatków, większa analiza dochodów i wydatków. Często trzeba się zastanowić nad cięciami w budżecie, zazwyczaj zaczynamy od tego czy nie możemy zmniejszyć abonamentu tv, telefonu, rozrywek, to tylko początek naszej rewolucji, potem przychodzi kolej na cięcia na transport (wsiadamy na rower, chodzimy pieszo lub jeździmy tylko od punktu a do b, a potem przemieszczamy się pieszo). Następne wydatki to wydatki odzieżowe, kosmetyczne, tu tez trzeba zweryfikować swoje oczekiwania i przyzwyczajenie.  Na końcu zmieniamy nasz sposób żywienia, by sobie nie zaszkodzić, ale wydawać mniej.  Rezygnujemy z jedzenia na mieście, zamawiania jedzenia do domu, więcej sami gotujemy, zabieramy lunch/drugie śniadanie z domu, kawę też można nosić w kubku termicznym co jest obecnie na topie, bo nie tworzymy góry śmieci przez kubeczki jednorazowe, więc nikt nie wie co mamy w kubku czy kawę z kawiarni czy z domu.  Ja przez kilka lat zmieniałam swoje i swojej rodziny życie byśmy mogli żyć godnie nie mając zbyt dużych zasobów finansowych, wielu znajomych nawet nie dostrzegła, że coś jest na rzeczy z naszymi finansami do czasu, gdy zaczęłam pisać bloga.  Na blogu zawarłam sporo rad jak radzić sobie w trudnych czasach finansowych. Siła jest w nas i naszych bliskich, tylko trzeba dokonać zmiany i się ich trzymać, przed wszystkimi trudne czasy, więc walczmy o siebie i nasz budżet.





Kilka linków do wcześniejszych postów. 

Gdy codzienność finansowa nas przerośnie 

Czy warto gotować w domu 

Jakie popełniamy błędy 

Poprawa finansów domowych = uczciwość wobec siebie i domowników

Domowe jedzenie - tanie i zdrowsze 

Gdy nadejdzie czas gdy brak nam pieniędzy 

Małe oszczędności są ważne 

Oszczędne życie? Tak, ale z głową!!

Pułapka posiadania i życie na "poziomie" 

Oszczędne życie nie musi byś smutne i szare..

Nic nie może się zmarnować!

Układanie jadłospisów dla rodziny 

Gospodarstwo domowe - mała firma z budżetem 

Oszczędzamy na paliwie do samochodu 

Gdzie szukamy oszczędności?

Śniadanie w pracy 

Jak zmniejszyć kwotę na żywienie

Jak planować wydatki by...

Na tym powinniśmy oszczędzać.



niedziela, 22 marca 2020

Przerabiam kapustę kiszona by nic się nie marnowało.




Przerabiam resztę kapusty kiszonej, która zakisiliśmy jesienią, robi się co raz cieplej i kapusta zaczyna być co raz bardziej kwaśna. Wczoraj ugotowałam bigos z resztek pieczonego, gotowanego i surowego mięsa, dodałam suszone śliwki, domowe wino i grzybki zbierane jesienią przez córkę. Dziś ugotowałam kapustę z grochem, a jutro zrobię placki ziemniaczane z kapusta kiszoną. Zostanie mi tylko tyle kiszonej kapusty by ugotować zupę lub zorbie pierogi z kapustą i grzybami (ostatnimi resztkami z jesieni).  Teraz mimo kwarantanny staram się przygotować na ewentualność drugiej. Nie chce by mnie zaskoczyła jak ta. Tak naprawdę nie wiemy, kiedy może nas zaskoczyć telefon z sanepidu z informacją, że mieliśmy kontakt (tak jak w naszym przypadku, córka chodzi do klasy z chłopcem, który ma wynik pozytywny), to może być nasz współpracownik, rodzina, sąsiad itd. Natychmiast wszyscy są obejmowani przymusową kwarantanną. Trzeba być choć na początek gotowym, potem albo znajomi albo służby publiczne nam pomogą. Nas zapytano o potrzeby dopiero kilka dni po rozpoczęciu kwarantanny, więc lepiej mieć zaspy tak na tydzień chociaż.  Planuję zakupić buraki, ugotować i zamrozić, podobnie z włoszczyzną, by była w zamrażarce. Mam zamrożone trochę ryb, teraz bigos i za chwilkę kapusta z grochem. Ogólnie nie jest źle, problem jest ze specjalną dieta najstarszego syna.  Dla niego oszczędzam mrożoną dynię z jesieni, mięso drobiowe oraz marchewkę by można mu gotować dietetyczne dania.  Damy rade,  znajomi nam pomagają, więc nie jesteśmy sami.

sobota, 21 marca 2020

Watykański chlebek szczęścia



Nie wiem, czy pamiętacie przepis na „Watykański Chlebek Szczęścia”, może teraz warto do niego powrócić. Wstawiam ponownie przepis wraz z jego historią…

Chleb watykański, chlebek szczęścia - polska nazwa "chleba przyjaźni Amiszów" i prawdopodobnie z ich obyczajowości się wywodzi. Dziś bowiem nie ma problemu z zakupem gotowych drożdży (no z tym w okresie obecnej epidemii jest różnie). W niemieckojęzycznej tradycji jest to ciasto Hermana (lub wprost Herman). Chlebek ten, to rodzaj kulinarnego "łańcuszka szczęścia" w postaci zakwasu chlebowego lub "próbki" ciasta przekazywanego pomiędzy rodzinami i sąsiadami. Po otrzymaniu zaczynu, gospodyni przystępowała do przygotowania ciasta właściwego zgodnie z żartobliwym i wykorzystującym zasady mnemotechniczne wierszowanym przepisem. Cała procedura przygotowania trwała 10 dni. Przez ten czas, zgodnie z przepisem, w odpowiednich odstępach czasu ciasto należy mieszać i dodawać potrzebnych składników ("dokarmiać"). Na koniec, przepis nakazuje podzielić całość na 4 części, jedną z nich użyć do upieczenia chlebka zaś pozostałe "rozdać dobrym ludziom" (sąsiadom).

Jeśli macie ochotę spróbować takiego ciasta nie musicie biegać po znajomych i pytać kto ma zaczyn, oczywiście można samemu zrobić zaczyn i potem go dokarmiać.

Znalazłam w Internecie taki przepis

Zaczyn:

po 1/3 szklanki mąki, cukru i mleka mieszamy. Odstawiamy na 3 dni.
Przekładamy do plastikowej lub szklanej miski i zostawiamy w cieple. Ciasto będzie miało gęstą konsystencję, kiedy będziemy dodawać poszczególne składniki.
1 dzień: dodajemy 250 g cukru
2 dzień: dodajemy 250 ml mleka
3 dzień: dodajemy 250 g mąki
4 dzień: tylko mieszamy, nic nie dodajemy
5 dzień: dodaj po 250 g mąki i cukru oraz 250 ml mleka
6 dzień: dzielimy ciasto na 4 części. Trzy z nich rozdajemy, ostatnią zostawiamy dla siebie.
7 dzień: dodajemy 250 ml oleju, 250 g mąki, 3 jajka, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, 1/2 łyżeczki sody, cynamon, kawałki czekolady, orzechy i 2 starte jabłka (odcisnąć sok).

 Wyrabiamy ciasto ręką i przekładamy do keksówki. Pieczemy w 180 stopniach przez około 40 minut

czwartek, 19 marca 2020

Ile jesteśmy w stanie znieść..




Czasem się zastanawiam, ile człowiek jest w stanie znieść? 
Zupełnie nie mam pojęcia, bo dla mnie ta granica się przesuwa z każdym dniem…wydaje mi się, że to jest tak, że znamy siebie na tyle na ile nas wypróbowano..


środa, 18 marca 2020

Przymusowa kwarantanna




Kolejny dzień przyniósł nam kolejne problemy.. Zostaliśmy objęci przymusowa kwarantanną, mamy zakaz opuszczania naszej posesji, mamy obowiązek w czasie trwania całej kwarantanny przebywać pod adresem zamieszkania. Nikt nie zapytał, czy mamy odpowiednie zaspy żywności, czy nie potrzebujemy leków, czy nie mamy osób przewlekle chorych. Zwyczajnie zostaliśmy poinformowani przez sanepid, że niewolno nam do określonej daty opuszczać domu, jedynie wyjść na podwórko i że są dokonywane kontrole, złamanie nakazu grozi grzywną do 5 tysięcy złotych.  Kolega z klasy naszej córki ma wynik dodatni i całe rodziny są objęte przymusową kwarantanną.  Na szczęście udało się dzień wcześniej zrobić mężowi zakupy i mamy co potrzeba na czas kwarantanny.  Mieć wybór, a być zmuszonym to zupełnie dwie różne sprawy. Mieszkając w bloku/kamienicy nie mogli byśmy sami osobiście wyprowadzać nawet psa.  Spada taka informacja na człowieka nagle, jeden telefon i po sprawie. Jak teraz czytam o narodowej kwarantannie to zupełnie inaczej na to patrzę, bo to naprawdę zupełnie inne budzi odczucia, po pierwsze wiemy, że nasza córka miała kontakt z osobą zarażona, jest to pewna informacja, nie przypuszczenie. Po drugie, zostajemy zupełnie zablokowani w domu i nie mając zapasów musieli byśmy liczyć tylko na pomoc znajomych, na szczęście wielu zdeklarowała takową, ale co jeśli byśmy ich nie mieli.  Mamy siebie nawzajem, mamy znajomych, mamy ogród (dziś jeździłam na rowerze po ogrodzie). Dla osoby samotnej musi to być sytuacji bardzo, bardzo niekomfortowa, depresyjna….  Trzymajcie się zdrowo i oby nigdy do Was nikt nie zadzwonił z taką informacja….

wtorek, 17 marca 2020

Gotujemy i pieczemy w domu




Przyszedł czas, że wiele posiłków zaczęliśmy przygotowywać w domu czy to z musu czy też z dostępności czasu. Chciała bym Wam przypomnieć to co potrzebne nam w codzienności, a możemy zrobić sami w domu. Oto kilka kultowych propozycji.

Makarony/kluski

Makaron domowy 
Kluski śląskie
Pierogi z ziemniakami i cebulką
Bardzo oszczędnościowe kluski leniwe

Pieczywa

Chleb jaglany bez drożdży z bazylią
Chleb pszenny jak bułeczka 
Chleb pszenny ziołowy 
Domowe bułeczki 

Wykorzystaj całą żywność, nic nie zmarnuj

Grzanki do zupy/sałatki
Pasta z gotowanego mięsa 
Nie wyrzucaj włoszczyzny 
Pasta z resztek mięsa 
Pasta z resztek ryby w puszce 
Pasta z resztek

Pasty/dodatki do pieczywa 

Pasta z czerwonej fasoli 
Pasta z białej fasoli 
Pasta z wędzonej ryby
Paprykarz 
Tani pasztet domowy
Domowy ser biały 
Pasta z czerwonej soczewicy

Cały dział - tanie obiady dla rodziny 

To tak z grubsza co można wyszukać na tym blogu. Życzę Wam owocnych i miłych chwil w domowych kuchniach. Trzymajcie się zdrowo!!

piątek, 13 marca 2020

Żyję....tak mi się wydaje, ale czy na pewno.....




Ostatnio się nie odzywa, ale w moim życiu nastał wyjątkowo trudny czas. Pomyślicie teraz, że w życiu każdego z Was jest to trudny czas, owszem, ale nam zwaliło się sporo na głowę i przyznam, że tym razem padłam psychicznie i muszę się naprawdę mocno zabrać za siebie by się pozbierać.  Dwa tygodnie temu nasz najstarszy syn trafił na oddział chirurgii z zapaleniem otrzewnej i perforacja żołądka, od ręki w tempie błyskawicznym wylądował na stole operacyjnym, potem zaczęła się jego i nasza kolejna gehenna.  Zero zrozumienia jego stanu ze strony personelu, lekarze, pielęgniarki, opiekunki i salowe nie są zupełnie przygotowani na pacjenta z autyzmem, do tego niesłyszącego. Na sali po operacyjnej był wiązany, szprycowany lekami uspokajającymi – bo wydawał z siebie różne dźwięki w nocy, a tam ma być cisza.  Zaparłam się murem i oświadczyłam, że nie wyjdę ze szpitala, a tym bardziej nie odejdę od łóżka syna. Okazało się, że są na oddziale dwie izolatki puste, bez pacjentów, ba w salach większych leży np. jeden pacjent. Przeniesiono nas do takiej małej Sali, dostałam łóżko i nagle magicznie syn zaczął wracać do zdrowia, lekarze przecierali oczy i nie dowierzali, że tak szybko zdrowiej i nabiera sił.  Teraz walczymy z jego dieta, schudł strasznie, błądzimy we mgle, ze szpitala wystawiono nas zupełnie bez wskazań, obecnie sytuacji wśród lekarzy utrudnia pomoc medyczną w takich sprawach. Szukam pomocy wśród znajomych, jak go żywić by przybrał na wadze, by mu nie zaszkodzić, by zdrowiał, zaleczał żołądek, w końcu miał tam 2 cm dziurę. Szukam dietetyków online, szukam ludzi po podobnych przejściach, szukam, szukam, szukam…

Rok temu trafiliśmy do szpitala z synem który miał silny ból brzucha, zrobiono mu lewatywę i odesłano do domu, przez ten rok próbowałam go dalej zdiagnozować by dociec przyczyny tak silnych zaprać, nie chciano wykonać mu gastroskopii zbywając nas tekstem – pacjent nie będzie współpracował, a w chwili gdy doszło do zagrożenia życia, słyszę oskarżenia o zaniedbanie, za to zaraz po wypisie wyznaczając mu wizytę kontrolną ta sama lekarka która rzucała oskarżenia wycofuje się z próby kontrolnej gastroskopii. W naszym kraju osoby niepełnosprawne traktuje się jak kogoś do eutanazji, takie tez usłyszałam teksty w szpitalu – lepiej dla pani jak by umarł.  Dwa dni przed incydentem, byłam z synem u internisty, jego stan już był poważny, niestety lekarz tego nie dostrzegł. 

Niestety nadal wisi nad nami jakieś złe fatum (chyba niedługo zacznę szukać osób odczyniających złe uroki), w czasie jak ja byłam z synem w szpitalu zachorował nam poważnie pies….. na szczęście już wraca do zdrowia. 
Przyznam, że te wszystkie wydarzenia silnie mnie złamały. Dobrze, że mam kochającego i wspierającego męża. To on przynosił mi jedzenie do szpitala, zmieniał mnie przy łóżku syna bym mogła wyjść do domu, bo czysta odzież i wziąć prysznic. On i tylko on był przy mnie tak naprawdę, cały sobą, całym sercem….

Mam nadzieję, że mimo tego co dzieje się na świecie nasze życie zacznie powracać do normalności i pomalutku się stabilizować.

Teraz jeszcze czekamy na wyniki histopatologiczne syna..