środa, 30 września 2015

Czas na suszenie owoców i warzyw trwa :)



Czas suszenia owoców i warzyw u mnie nadal trwa. Ostatnio suszymy dość sporo jabłek, troszkę grzybków, włoszczyznę. Mimo, że nie jadam jabłek dzieci i mąż uwielbiają je, jako przekąskę. Córka często zabiera suszone jabłka ze sobą jak idzie na zajęcia dodatkowe. Może to Was zaskoczy, ale ona pakuje się sama i wkłada do pudełeczka nasze domowe jabłka oraz wlewa sobie wodę do bidonu. Czasem jej proponuję by dodało soku do tej wody, ale ona twierdzi, że woda czysta smakuje jej najlepiej. Ostatnio domowe, suszone jabłka zrobiły furorę na zajęciach, dzieci wyjadły córce cały zapas, jaki przyniosła z domu. To, że jabłka są zdrowe każdy wie, to, że chipsy są tuczące też każdy wie, ale jak niewiele osób daje dzieciom ten zdrowy zamiennik. Przecież można je kupić w każdym sklepie, owszem są szalenie drogie, ostatnio widziałam 49 zł za kg suszonych jabłek. Ja kupuję jabłka po 2 zł, mój kg suszonych wychodzi mnie około 18 zł (razem z energią liczyłam), susze je w suszarce do grzybów i owoców. Mam produkt bez siarki i innych dodatków. Owoce przed suszeniem myjemy w wodzie z dodatkiem octu i sody, dzięki temu świetnie oczyszczamy je z oprysków (na tyle ile jest to możliwe). A czy znacie właściwości suszonych jabłek? Pewnie nie każdy, mnie dziś pan na targu zwrócił uwagę na to, co dokładnie daje nam suszone jabłko, po powrocie z rynku sprawdziłam w książce o owocach i witaminach i przeczytałam tam: suszone jabłka - wspomagają procesy trawienne, dzięki witaminie C wspomagają układ odpornościowy, obniżają poziom cholesterolu, łagodzą podrażnienia żołądka, zalecane na niestrawność, poprawiają krążenie krwi, wzmacniają serce, chronią przed miażdżycę, zapobiegają chorobom nowotworowym, zawarta witamina B wpływa doskonale na skórę, włosy, paznokcie. Może warto sięgnąć po suszone jabłka, a inne słone przekąski i słodkie odłożyć na bok. Suszone owoce mają wiele korzystnych właściwości, oczywiście pod warunkiem, że nie są oblane chemicznymi dodatkami i słodkimi polewami. Ja kroję jabłka na krajalnicy do chleba (właściwie to robi córka), następnie układamy na suszarce, po wysuszeniu przechowujemy w słoiku. 





Ostatnio mąż z córką przynoszą grzybki z lasu, więc w domu na zamianę pachnie grzybami i suszonymi jabłkami, a w tle produkują się kompoty ze śliwek, buraczki w occie, przeciery z pomidorów i domowy keczup. 

poniedziałek, 28 września 2015

Brykiet papierowy



Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad oszczędnościami przy ogrzewaniu domu, przeglądałam Internet, szukałam różnych rozwiązań i trafiłam na stronę gdzie opisano produkcję brykietu z papieru. No i bingo! U męża w pracy wydają całkiem nie małe sumy na niszczenie dokumentów przez specjalistyczną firmę, jest ich sporo, co roku, dodatkowo dzieci produkują nie mało papieru w ciągu roku. Zakupiliśmy za 80 zł brykieciarkę i rozpoczęliśmy produkcję brykietu. Cześć papieru dzieci darły, zabawa była niezła, cześć mąż pociął niszczarką. Te rwane muszą stać dłużej i mięknąć, zaś z niszczarki po dwóch dnia nadawały się do formowania w kostki. Nie jest to najłatwiejsza praca, ale za to w sumie uzyskujemy bezpłatnie brykiet, jedyna inwestycja to brykieciarka ręczna. Papiery można uzyskać od znajomych, którzy nie palą w piecach, kominkach, więc nadal bezpłatnie. Nie wiem jak się ma do tego temat ekologii, mam nadzieję, że ok. Nie używaliśmy do produkcji brykietu kolorowych gazetek ze sklepu, książek, czasopism, kolorowych opakowań po produktach spożywczych je oddajemy z makulaturą. Więc myślę, że nie działamy anty ekologicznie. Szukając odpowiedzi w Internecie znalazłam opis produkcji na stronach proekologicznych, gdzie zachęcają wręcz do jego produkcji i opisują, jako alternatywne źródło energii.  Zatem chwilowo czujemy się pozbawieni wyrzutów sumienia.  Do brykietu można dodatkowo dołożyć suchych liści z ogrodu. Nie należy ich dokładać za dużo, bo brykiet będzie się rozsypywał. 
Przy produkowaniu brykietu nie potrzeba nadludzkiej siły, owszem odrobinę trzeba, ale za to mamy bezpłatną siłownię, ba nawet w sumie nam płaca bo uzyskujemy produkt końcowy podwójny, brykiet i mięśnie :) 



Co do kaloryczności jeszcze nie mam pojęcia, niestety dość późno wpadliśmy na pomysł, więc brykiet jeszcze schnie. Nie czujemy też potrzeby wykonywania prób na lekko wilgotnym brykiecie, bo nie ogrzewamy jeszcze na stałe domu. 

Znalezione w Internecie w temacie kaloryczności brykietu papierowego -  "Wydajność brykietów można zmierzyć porównując wartość energetyczną. 3 kilogramy brykietów to tyle samo co 1 litr oleju opałowego." 

środa, 23 września 2015

Całodniowy jadłospis na dwa dni dla rodziny :)




Jadłospis z dwóch ostatnich dni lata. Odrobinę pewnie już jesienny, ale jednak jeszcze zjadaliśmy go latem.



Golonka z szynkowaru, dziś będę gotować wędlinę drobiową. :) 

Poniedziałek

I śniadanie: owsianka
II śniadanie: pieczywo wieloziarniste, masło, pasztet (domowy wyrób), ogórek kiszony, pomidor, herbata owocowa
Obiad: zupa pomidorowa z ryżem, kluski śląskie polane cebulką przesmażoną z boczkiem, kapusta biała gotowana z koperkiem, sok z aronii.
Podwieczorek: ciasto kukurydziane z cytryną, kawa z mlekiem, kisiel owocowy
Kolacja: sałatka warzywna z białą fasolą, pieczywo, herbata


Wtorek

I śniadanie: jajecznica na boczku wędzonym, bułki, masło, kawa z mlekiem
II śniadanie: sałatka rybna, pieczywo wieloziarniste, masło, herbata
Podwieczorek: jabłka pieczone
Obiad: zupa pomidorowa makaronem, gulasz wieprzowy z grzybami, kasza jęczmienna, buraczki zasmażane, sok z jabłek, woda
Kolacja: śledź na ostro, pieczywo, herbata


Wszystkie pieczywa, wędliny, sałatki, ciasta robię sama, sok z aronii również, grzybki są z naszego ogrodu, (co kilka dni mamy po 5-7 maślaków), kluski śląskie oczywiście domowej produkcji są. Patrząc teraz na nasz jadłospis stwierdzam, że to bardziej jesienny już zestaw. Ach zapomniałabym, a pytacie o to, nikt u nas nie ma nadwagi, synowie mają po kilka kilogramów niedowagi, ja podobno tez mam około 2-3 kg do normy, mąż i córka mają wagę prawidłową. Dużo się ruszamy, mało spędzamy czasu przed komputerem i tv. Sporo pracujemy w ogrodzie, chodzimy pieszo i jeździmy na rowerze. Często dla rozrywki bieganiem ot tak rodzinnie, chodzimy rodzinnie na spacery do lasu. Ogólnie preferujemy dużo ruchu. Jeśli chodzi o jedzenie to dodam, że jemy dość tłusto, sprawdzaliśmy z mężem stan naszego zdrowia ostatnio i wyszło nam, że mamy cukier w normie, cholesterol u męża w normie u mnie lekko niski, morfologia i OB. Idealne.  Jeśli chodzi o ciśnienie to ja mam notorycznie za niskie, mąż w dolnej granicy normy. Staramy się na ile to możliwe żyć w zgodzie z naturą, porami roku. Zwiększamy systematycznie nasz ogródek i sad, dążymy do samowystarczalności na tyle, na ile jest to możliwe. Czy robimy dobrze, czas pokaże.


poniedziałek, 21 września 2015

Przetwory na zimę

Przetwory, przetwory!!




 Jak ja lubię czas przetworów, uwielbiam, gdy spiżarka się wypełnia kolejnymi słoiczkami. W tym roku podeszłam na spokojnie i nie robiłam np. 30 kg ogórków na raz, ale po 5 kg. Kupowałam po 5 kg papryki, dyni i przetwarzałam. Nie było to żadne obciążenie dla mnie.  Po postu przyjemna praca w kuchni.  Wiele źródeł zapowiada mroźną zimę, więc tym bardziej robienie zapasów mieszkając na wsi ma sens. Zawsze mam pod ręką przetwory. Trochę przetworów zrobiła mi teściowa, np. jabłka, których ja nie mogę ścierać, obierać z powodu alergii, a reszta rodziny chętnie zjada jabłka. Udało mi się kupić antonówki i renety, teściowa przerobiła mi ponad 10 kg owoców. Jabłka zakupiłam w cenie 2 zł za kg, do całości dodano 2 kg cukru. W zimie cena gotowych jabłek w słoiku będzie o wiele, wiele wyższa, a do tego musimy się godzić na wszelkie dodatki, skrobie itp. W domowych znam skład, jakość wykonania, w zimie super je wyjąć do ciasta lub zapiec z ryżem na kolacje.





W tym roku po raz pierwszy zrobiłam leczo w słoikach, na próbę tylko 4 litrowe słoiki, jak się sprawdzi to za rok zrobię dużo więcej. Cena papryki w sezonie, gdy kupowałam po 5 kg była 2 zł, a w zimie będzie to wielokrotność jej, a do tego mnóstwo konserwantów w oprysku na warzywie. Ogólnie papryki sporo włożyłam w tym roku w słoiki. Po za leczem, paprykę marynowaną oraz w zalewie pomidorowej z cebulą.  Papryka marynowana super nadaje się, jako dodatek do pizzy, sałatek i kanapek, zaś w pomidorach można użyć do sosu, jako dodatek do obiadu lub do gulaszu. Przed mną jeszcze zrobienie soku z aronii, na razie cześć zebranej aronii jest nastawiona na wino i nalewkę, a część w zamrażarce, pozostała jeszcze na krzaku. W tym roku będzie ogólnie z 80 kg aronii, więc przetwarzamy etapami ją. I tak pomalutku szykujemy się do zimy. Niedługo początek jesieni, w domu pachnie przetworami i ciastem ze śliwkami, dziś w kominku wesoło mruga ogień, bo ranek chłodny jest. Każda para roku niesie ze sobą cuda i wspaniałe chwile. 

piątek, 18 września 2015

Żywienie dziś i wczoraj



Ostatnio z młodszym synem dużo rozmawiamy na temat zmian w diecie, jakie zaszły na przestrzeni ostatnich lat. Jakie przez to pojawiły się powszechne choroby. Jak wiele na przestrzeni dziesiątków lat było wpadek medyczno – dietetycznych.  Oskarżono jajka i masło o zły wpływ na zdrowie, kazano pić chude mleko, wszystko, co tłuste powodowało wzrost cholesterolu, hołdowano diecie wysoko węglowodanowej itd. Efekt, jaki przyniosły te dziwne wieści, widać dziś. Wzrost zachorowań na cukrzycę, osteoporozę, nowotwory, nerwice, depresje itp. Wielu dietetyków alarmuje, by zweryfikować nawyki żywieniowe, bo lecimy jak ćmy ku zatraceniu. Niestety przemysł spożywczy, brak czasu, szybkie tempo życia powodują, że nie słuchamy ich alarmów tylko chwytamy za rogalik z reklamy w chwili głodu, popychamy go słodkim napojem i już czujemy przypływ energii i chęć do działania, ale za chwilę znowu jest źle, więc szukamy batonika, ciastka, chipsów i pędzimy dalej.  Podróżując po Europie zauważyłam jak różne są nawyki żywieniowe, np. w Anglii w czasie postoju wszyscy biegną po gotowe danie, w Holandii, Niemczech większość ma swój prowiant, ba Niemcy nawet z obrusem i zastawą rozkładali się na przydrożnym parkingu. Gdy w Szkocji na parkingu zaczęliśmy robić kanapki to oglądano nas jak dziwadła, zaś w Niemczech, gdy jedliśmy na kuchennej ściereczce postrzegano nas jak prymitywów.  Czyli co kraj to obyczaj. Jak zaczniecie analizować swoją dietę to wiele osób dostrzeże w niej sporo pieczywa, ciastek, batonów ogólnie sporo węglowodanów. Jak często sięgacie po kasze, pewnie nie za często, a przecież nie są drogie, kupiłam wczoraj kg kaszy jęczmiennej grubej za 1,8 zł, uwielbiamy do sosów. Jemy kasze kukurydzianą z mlekiem, kasze jaglaną na słodko i z sosem, dokładamy do ciast, kotletów. Kasze gryczaną również zjadamy w zapiekankach, ciastach, jako dodatek do obiadów, kotletów. Pęczak czasem do sosu, kasza owsiana na śniadanie z mlekiem. Naprawdę dużo jemy kasz i zrezygnowaliśmy z białego ryżu. Obecnie, gdy popatrzymy na jadłospisy z przed 20-30 lat wydają nam się bardzo kaloryczne, dużo w nich dań na ciepło, ale nie było wtedy epidemii otyłości. Powiecie, że całe życie w kuchni się spędzało, ale nie było udoskonaleń kuchennych, produkty spożywcze często były trudne do zdobycia. Obecnie mamy roboty kuchenne, wszystko jest dostępne w sklepach i na targach, a mimo to odżywiamy się źle, mówimy, że nie ma czasu na gotowanie, że nie spędzimy życia w kuchni, że, że, że….. Zatem kiedy żyć, dokąd pędzimy, za czym gonimy, gdzie gubimy czas? Przecież nasze matki, babki same często musiały sobie radzić z wyżywieniem rodziny (faceci   rzadko pomagali w tej dziedzinie), rodziny często były wielodzietne, większość kobiet pracowała zawodowo, a jednak dawały radę. Co jest nie tak z czasami obecnymi, co się zmieniło?


Moje dzisiejsze śniadanie - kromka ziarnistego, bezpszennego chleba z masłem, 2 jajka usmażone na maśle, trzy plastry pomidora, herbata ziołowa. 


Oto jadłospis jesienny jadłospis na 3 dni z 1984 roku.

Dzień 1
I śniadanie: kawa mleczna, masło, ser żółty, ogórek kwaszony
II śniadanie: chleb razowy z rybą wędzoną, herbata
Obiad: zupa z brukselki, potrawka z kury, surówka z marchewki, kompot z śliwek
Kolacja: kabaczek faszerowany, sos pomidorowy, zielona sałata, zsiadłe mleko

Dzień 2
I śniadanie: kawa mleczna, pieczywo, masło, twarożek z cebulą i zieloną pietruszką
II śniadanie: pasta z jajek ze szczypiorkiem, chleb razowy, herbata, owoc
Obiad: barszcz ukraiński z kiełbasą, jabłka w cieście, koktajl z owoców
Kolacja: śledź ze śliwkami, ziemniaki w łupinach z masłem, sałatka z buraków, herbata, owoce

Dzień 3
I śniadanie: kasza krakowska na mleku, pieczywo, masło, dżem, ser, sałatka z pomidorów, herbata
II śniadanie: chleb razowy, wędlina, ogórek, owoce, herbata
Obiad: zupa kalafiorowa, gulasz wieprzowy, ziemniaki, surówka z warzyw mieszanych, nektar truskawkowy
Kolacja: zapiekanka z ryżu z kapusta i jajkami, papryka, herbata, owoce


Popatrzcie mamy 4 posiłki, z czego dwa na ciepło, czasem nawet trzy na ciepło. Jedliśmy całkiem sporo, ale również dużo się ruszaliśmy.  Nie spędzaliśmy wieczorów przed tv, bo niewiele było do oglądania, sporo chodziliśmy, samochód był luksusem, komunikacja miejska często nawalała, więc ruszało się pieszo przed siebie. Dzieci spędzały czas na podwórku, teraz na zajęciach dodatkowych, jeździły na rowerze, teraz wozimy je wszędzie samochodami. Mamy więcej wygód, a mniej zdrowia, czasu i entuzjazmu w sobie. Co nas czeka?? Jesteśmy, co raz bardziej schorowani, młodzi ludzie cierpią na nadciśnienie, biorą sporo leków. Niestety nie wychodzi nam na dobre to, że mamy więcej wygód, nie musimy się męczyć. Dzieci mają, co raz więcej wad postawy, mają, co raz mniejszą wydolność, na ulicach widać, co raz więcej dorosłych i dzieci otyłych, zmienia nam się skala porównawcza, dzieci z małą nadwaga postrzegamy za w normie. Zamykamy się w domach, uprawiamy sport nie dla zdrowia tylko na pokaz, więc okazjonalnie. Mamy tysiąc wymówek na to by nie ćwiczyć, by dziecko zostało w domu a nie poszło na podwórko. Ostatnio czytałam, że obecne pokolenie dwudziestolatków jest najbardziej zestresowanym od wieków. Podobno wpływ ma współczesna technologia, a nie tempo życia. Nie wiem, na ile te badania są sensowne, ale na pewno coś w tym jest. 

środa, 16 września 2015

Ogródek - bezpłatny terapeuta



Uwielbiam swój ogródek, nie jest duży, ale sprawia mi sporo frajdy. 
Co prawda, ostatnio marchewką muszę dzielić się z nornicą. Na szczęście nie podgryza każdej, tylko zabiera w całości, więc straty są mniejsze.


Pięknie rośnie mi na razie szpinak, na zdjęciu jest z przed tygodnia, teraz po tych ulewach ładnie ruszył w górę i pojawiły się już właściwe listki.





Rzodkiewki też są odrobinę większe niż na zdjęciu.




Ogród może świetnie spełniać rolę terapeutyczną, nikt mi wcześniej tego w ten sposób nie pokazał, zawsze przyjmowałam prace w ogrodzie jak karę. A wystarczy zmienić podejście. Idę do ogrodu i biorę motykę w rękę. Jak tak sobie solidnie podziabię grządki tą motyką, to normalnie jakbym parę spuściła.  Czuję się odprężona, uwalniam myśli, skupiam się tylko na ruchu motyki. Lepsze od medytacji. Do tego wysiłek fizyczny, ruch na powietrzu, a finałowo zdrowe warzywa i owoce - czyli same korzyści. Mam gratis psychoterapię, fitness i za niewielką cenę eko warzywa. Czego chcieć więcej. :)
Nawet uprawa ziół na parapecie może być jak medytacja. A jak jeszcze otworzymy okno podczas zabiegów pielęgnacyjnych ziół, to mamy zajęcie na powietrzu. Nie da się tu dołożyć fitnessu, chyba, że będziemy w międzyczasie robić przysiady czy coś w tym stylu, ale to już zaczyna się robić jakieś dziwactwo. Ogólnie polecam nerwusom pracę w ogródku, fajna nauka cierpliwości, pokory i możliwość wyciszenia.





 A to moja papryka, która w tym roku nieźle mi obrodziła pod folią. 

wtorek, 15 września 2015

Używane ubrania dla dzieci




Dziś weszłam do sklepu z używaną odzieżą, córka wyszukała dla siebie bardzo fajną bluzkę, jak lubi dużo błyszczącego (w wieku 11 lat to hit jeszcze), za całe 9 zł w stanie idealnym. Ja wyszukałam narzutkę na sukienkę, oraz dwa ciuszki dla maleństwa bratanicy, które ma przyjść na świat w grudniu.  Płacąc za ubrania zaczęłam z panią rozmowę o ubraniach dla dzieci. Podziela moje zdanie, że dzieciom zwłaszcza małym zupełnie nie opłaca się kupować nowych ubrań. 




Zastanówmy się ile razy dziecko od 0 do 12 miesięcy założy jedną rzecz? Większość ubrań góra miesiąc nadają się rozmiarowo w okresie szybkiego wzrostu do pół roku. Do tego ubranka używane są już kilkakrotnie wyprane dzięki temu pozbawione toksyn produkcyjnych, zatem są dużo zdrowsze, wystarczy je raz wyprać w occie lub sodzie i mamy pewność, że zostało pozbawione wszelkich ciekawostek, które złapało zanim dotarło do naszych rąk. Cena tych ubranek jest naprawdę niska, dziś oglądałam piżamki w cenie 4 zł świetnej, jakości, niezniszczone, niezaplamione. Ja wiem, że zwłaszcza mając pierwsze dziecko chcemy mu podarować najlepsze rzeczy, ale lepiej zainwestować w porządny wózek, środki piorące ubranka, dobry fotelik samochodowy, a nie koniecznie w nowe, markowe ubrania. Ja przyznaję, że moje dzieci chodzą głównie w używanych ubraniach, albo dostaną je po innych dzieciach, albo kupuję w sklepie z używaną odzieżą. Jakieś 3 tygodnie temu córka wyszukała śliczną, markową bluzeczkę z jedwabiu za kwotę 10 zł. Bluzka jest naprawdę wysokiej, jakości, niewiele używana. Często zaglądam do takich sklepów, wielokrotnie nic nie kupię, a czasem wyszukamy z córką bardzo ciekawe ciuszki. Naprawdę polecam kupowanie używanych ubrań, zwłaszcza dla dzieci. Jest to ekonomiczne i ekologiczne działanie. 


poniedziałek, 14 września 2015

Czy wiecie ile kilogramów odzieży miesięcznie pierzecie i jaki jest tego koszt?




Naukowcy wyliczyli, że człowiek przeciętnie przez miesiąc produkuje 9 kg rzeczy do prania, nie uwzględniając ręczników, ścierek, pościeli, narzut, firan itp. Zakładam, więc, że wliczając powyższe rzeczy produkujemy dodatkowe 5 kg miesięcznie.  Jeśli przemnożymy tą ilość przez liczbę członków rodziny np. rodzina 2+2 wyjdzie nam około 56 kg miesięcznie do wyprania. Przy założeniu, że większość gospodarstw domowych posiada pralki o pojemności 5-6 kg, to wychodzą nam 11-9 pralek w miesiącu to średnio 3-2 pralki tygodniowo. 






Zatem finansowo wychodzi nam całkiem pokaźna kwota, jeśli chodzi o tak często pomijaną w obliczeniach finansowych czynność w domu. Można powiedzieć, że koszt około 50 zł miesięcznie to nie jest wiele, ale nie jest to kwota do pominięcia zupełnie. Warto rozważyć zakupy środków piorących dokładniej. Czy na pewno potrzebujemy drogiego płynu do prania/płukania? Czy może zamienić go na tańszy i dokładać łyżkę sody do prania? Trzeba dokładnie przeliczyć, co jest bardziej opłacalne. Ja zmniejszam ilość środka piorącego i dokładam sodę do szufladki gdzie wlewam/wkładam środek piorący. Zamiast płynu zmiękczającego używałam przez długi czas octu z odrobiną olejku zapachowego. Zdrowiej i taniej, a przy okazji ubrania są odkażane, owszem nie wszystkie rodzaje włókien to lubią, ale większość owszem, zwłaszcza ręczniki, pościel, ścierki.  Jak zakupię ubrania używane to zawsze je piorę z dodatkiem octu i sody. Dzięki temu nie mam obaw, że coś złego zostanie w odzieży np. środek odkażający, zarodniki pleśni czy grzybów. Mam pewność, że odzież jest czysta i bezpieczna. Pamiętajcie również by nie włączać pralki z niepełnym wkładem, jest to rozrzutności podejście zupełnie nie ekologiczne. Starajcie się zebrać pełen wkład. Dodatkowo warto się zastanowić, czy nie wymienić starej pralki na nową by sporo zaoszczędzić na energii. Pralki dawniej pobierały więcej prądu i wody w cyklu prania, obecnie normy zupełnie się zmieniły i często dziesięcioletnia pralka wymieniona na nową przyniesie nam zwrot zakupu nowego urządzenia, a i jakość prania będzie dużo lepsza. Znam to z doświadczenia jakiś czas temu wymieniliśmy naszą 11 letnią pralkę, kompletna zmiana, jakości, głośności oraz finansowa, nie musi to być model delux wystarczy  dobra klasa energetyczną, a czy ma super programator, opóźniony start, wyświetlacze, muzyczki to sprawa drugorzędna. Warto pomyśleć, jakich programów używamy najczęściej i czy warto inwestować w dużą ilość programów.  Pranie odzieży to naprawdę istotna sprawa, koszt środków piorących, koszt energii, jakość prania, nie niszczenie odzieży to elementy ważne w domu gdzie oszczędzamy finanse i środowisko.

Polecam założenie filtra do pralki na wężyk z wodą czysta. Jak dla mnie rewelacja, zmiękcza super wodę, pranie jest mniej sztywne, ręczniki puszyste, a koszt takiego filtra to około 30 zł na rok.  Używamy dzięki niemu mniej środków piorących i zmiękczających, zatem spokojnie przez rok się zwróci z naddatkiem.  A odzież dużo mniej się niszczy w miękkiej wodzie, a do tego na grzałce i bębnie nie osadza się kamień.  Niewielka inwestycja, ale warta swojej ceny. 

piątek, 11 września 2015

Gospodarstwo domowe - mała firma z budżetem




Powtórzę się, ale wiele osób niestety ciągle się broni przed ewidencją swoich wpływów i wypływów. Uważa je za inwigilację domowników i postrzega, jako nie moralne.
Ja osobiście nie ingeruję w to, na co wydadzą moje dzieci kieszonkowe, ale jeśli daję im pieniądze na zakupy oczekuję ścisłego wyliczenia się z wydatków i nie widzę to w kategorii inwigilacji, dla mnie to jest nauka, a nie reżim.








Gospodarowanie finansami domowymi powinniśmy rozpocząć od sporządzenie miesięcznego budżetu rodzinnego. 
  • Ustalić miesięczne dochody
  • Ustalić stałe miesięczne wydatki (czynsz za mieszkanie, opłaty za gaz i elektryczność, czasem za opłaty (węgiel, drewno), wszystkie abonamenty tv, telefon, opłaty w szkole/przedszkolu/zajęcia dodatkowe dzieci itd.
  • Ustalić miesięczne wydatki wynikające ze spłaty zobowiązań (raty pożyczek)
  • Oszacować wstępnie wydatki na żywność
  • Oszacować kwotę na wydatki typu kosmetyki, chemia domowa, leki stałe

 Domyślam się, że większość z Was nie podjedzie do tego tematu entuzjastycznie, niestety tylko świadome gospodarowanie pieniędzmi. 
Wydatki nasze powinniśmy omawiać rodzinnie, nie wykluczajmy z tych rozmów dzieci, one powinny również zrozumieć, że pieniądze nie spadają z nieba. 
Z biegiem czasu dzięki temu same nauczą się by w przyszłości planować wydatki.
Aby w pełni kontrolować wydatki musimy systematycznie je zapisywać. 
Na koniec miesiąca powinno się przeprowadzić pełną analizę wydatków i dochodów. Czynność ta pozwoli nam na skonfrontowanie zamierzeń do rzeczywistych wydatków. Dzięki dokładnemu prowadzeniu domowego budżetu mamy możliwość określić gdzie wypływają nasze pieniądze. My każdego miesiąca na początku liczymy, jakie mamy wydatki stałe, wydatki miesięczne na żywność i chemię/leki/kosmetyki. 
Możemy tego dokonać, bo od lat prowadzimy w Excelu budżet domowy. 
Zatem na koniec miesiąca analizujemy nasze wydatki i dochody, wiemy, jaką kwotę wydajemy statystycznie na żywność itd. Dzięki temu na początku miesiąca obliczamy ile wpłynie nam pieniędzy i jakie poniesiemy standardowe wydatki. 
Jeśli mamy jakieś większe zakupy typu obuwie zimowe, wiemy, w jakim czasie musimy rozłożyć ten wydatek, by udźwigną to nasz budżet. 
Prowadząc pełną analizę finansową naszego gospodarstwa domowego możemy ustalić, w jakiej części ewentualnie możemy zmniejszyć wydatki.  
Polecam zrobić osobną rubrykę na tak zwane rozrywki, bo z tego możemy najszybciej zrezygnować u nas jest to np. kawa na mieście, alkohol, słodycze, kino, kręgielnia, wycieczka, jedzenie po za domem, prezenty itp.
Mamy osobną rubrykę wydatków na zwierzęta, zdrowie, żywność, kosmetyki/chemia, wydatki na dom, wydatki na zajęcia dodatkowe i szkołę, wydatki stałe, wydatki na auto. Dzięki temu mamy pełną kontrolę nad naszymi finansami. 
Zapisujemy każdy wydatek, choć by na wodę mineralną, bilet komunikacji, lizaka czy paczkę chusteczek. Aby łatwiej nad tym zapanować należy wpisów dokonywać każdego dnia, gdy obracamy pieniędzmi.
Nasze dzieci również uczestniczą w planowaniu i analizowaniu naszych funduszy. 
Potrafią dzięki temu obiektywnie oceniać swoje wymagania. Wiedzą, jaką kwotą dysponujemy i jakie mamy potrzeby. Nie bójcie się, że Wasz pięciolatek niewiele rozumie, możecie się zdziwić jak wiele pojmie po 2 -3 miesiącach.  
Nie chowajmy dzieci „pod kloszem”, od najmłodszych lat wdrażajmy je w gospodarowanie pieniędzmi. 
Również dzięki swojej systematyczności pokażecie dzieciom jak ważna jest sumienność, jak wiele korzyści przynosi. 
Na początku będzie to dość uciążliwe, u nas jest to nawykiem. 
Syn nie raz przypomina mi – zabrałaś paragon.  
Obecnie niewiele wydatków musimy zapamiętać, większość zakupów jest potwierdzona paragonem.
Polecam po raz kolejny spróbować prowadzić taką ewidencję domową.  
Daje ona jasny obraz tego, co daje się z naszymi pieniędzmi.


Napiszcie proszę czy Wam się udaje prowadzić budżet domowy. Jestem ciekawa jak to wygląda w Waszych domach. 

czwartek, 10 września 2015

Blog przekroczył milion wyświetleń!!!



Stało się, blog przekroczył milion wyświetleń. 
To dzięki Wam, dzięki Waszemu zainteresowaniu. 
Zaczynając pisanie tego bloga myślałam, że może uda mi się pomóc, choć jednej osobie by nie czuła się samotna i bezradna w chwili, gdy „niebo spada na głowę”. 
W sieci spotykałam wiele blogów o oszczędzaniu pieniędzy, ale nie o oszczędnym życiu. Szukałam wskazówek, pomocy, jak żyć, gdy nie ma się pieniędzy. 
Często po opłaceniu rachunków nie zostawało nic, a za co żyć, za co kupić paliwo do auta? Dzieci były małe, na rowery nie można było się przesiąść, chodzić pieszo do miasta 5 km z maluchami nie było by fajne, a otoczenie miało swoje oczekiwania. 
Bliscy nie rozumieli i nie chcieli zrozumieć, że nie mamy pieniędzy. 
Po prostu oczekiwali naszych częstych wizyt, czasem pomocy finansowej. 
Nie pytali czy nas na to stać. 
Na pewno wiele osób czytających ten blog zna to z własnego doświadczenia, wie jak człowiek jest bezradny, jak trudno zachować godność.  
Dziękuję Wam, że tak długo jesteście ze mną, bardzo wiele znaczy dla mnie ten blog. 
Piszę go zmyślą o osobach, które borykają się z naprawdę trudną sytuacją życiową. 
Można by powiedzieć wprost często jest to już bieda. 
Chcę też pokazać, że w życiu nie jest najważniejsze mieć, ale być. 
Nie definiujmy się przez status posiadania! 
Często mniej znaczy więcej. Chcę Wam pokazać, że wyznacznikiem szczęścia nie jest ilość zer na koncie, marka samochodu pod domem, czy wielkość telewizora. 
Nie porównujmy się do tych, co mają więcej od nas, zawsze się znajdzie ktoś, kto ma więcej, nawet ludzie zamożni takich znajdą, więc, po co się dołować, po co utrudniać sobie życie. Jeśli już potrzebujecie porównań, porównajcie się z tym, co ma mniej.  
Tak, żyje się dużo łatwiej i spokojniej.





Bardzo dziękuję Wszystkim, że jesteście ze mną!!!! Bardzo, bardzo dziękuję!!!! Przepraszam za wszystkie moje fochy, błędy i potknięcia. 




środa, 9 września 2015

Blog w nowej szacie :)



Blog w nowej odsłonie. Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem zmian szaty graficznej mojego bloga, zainspirowała mnie pewna osoba do podjęcia wreszcie tej decyzji. 
Nie miałam pojęcia jak chcielibyście, by wyglądał ten blog. Długo się zastanawiałam nad tym tematem, zaglądałam w inne miejsca, ale mimo wszystko chciałam ocalić swój własny styl i gust. Mam nadzieję, że spodobają się Wam zmiany i będziecie nadal tu zaglądać. 
Kolejna zmiana po za szatą graficzną, to fakt, że mogą dodawać wszyscy komentarze, nie tylko osoby z kontem, więc będzie Wam łatwiej włączać się w dyskusję lub wymianę pomysłów. 
Wprowadziłam dodatkowo nową zakładkę „O mnie”. 
Jeśli macie jakieś pomysły, uwagi, chcecie bym coś zmieniła chętnie przeczytam Wasze sugestie. 





Nasz byt i jutro jest dużo lepsze niż w dniu, gdy zaczynałam pisać bloga. Przeżyliśmy chwile, gdy sięgnęliśmy końca naszych możliwości, pisząc o swoich problemach czułam, że dostaję kolejną dawkę energii. Mogłam się „wygadać”, opowiedzieć o swojej małej – wielkiej wojnie o przetrwanie.  Dziś wszystko wygląda zupełnie inaczej, zmniejszamy nasze zadłużenie, choć jeszcze daleka droga przed nami.  Możemy wyjechać na oszczędne wakacje, dopinamy miesiąc finansowo, zabranie dzieci na basen nie jest załamaniem budżetu (a niestety tak było). Z nadzieją patrzymy w jutro i zbieramy plony naszej ciężkiej pracy. 



wtorek, 8 września 2015

Śledzie w pikantnej odsłonie :)



Od jakiegoś czasu miałam chęć na śledzie w pomidorach, dla większości z Was to nic trudnego, chwytacie z półki konserwę „śledź w pomidorach” i po temacie. Ale co zrobić, gdy trudno znaleźć śledzie bez udziału mąki pszennej? Wcześniej robiłam śledzie z rodzynkami w pomidorach, z majerankiem, ale ja chciałam klasyczne tylko w pomidorach. No to zrobiłam, na pewno gdzieś w internecie jest podobny przepis, ja tworzyłam na bieżąco, bez przepisów.





Składniki:
  • 6 solonych filetów śledziowych
  • 4 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2 łyżki oleju
  • 1 duża cebula
  • ½ łyżeczki chili
  • 1 łyżeczka płaska curry



Śledzie moczymy w wodzie około 3-4 godzin. Cebulę siekamy drobno, szklimy na rozgrzanym oleju, dokładamy koncentrat, chili, curry i mieszamy wszystko razem. Następnie odstawiamy do wystygnięcia. Gdy już sos pomidorowy jest chłodny dokładamy pokrojone śledzie, ja kroję na dzwonki, ale jak ktoś woli bardziej sałatkę to kroimy w kostkę. Mieszamy całość, przekładamy do słoika i odstawiamy na noc. Śledź jest bardzo cenną rybą, warto ją jeść, a w tej wersji zupełnie traci swój „śledziowy” smak :).  Smacznego!!!

poniedziałek, 7 września 2015

Szybkowar w roli głównej



Po latach podchodów, wahań czy warto zainwestować, obliczeń czy naprawdę warto, stało się zakupiliśmy szybkowar. Zainspirowana wieloma pozytywnymi opiniami i ekonomicznym wymiarem tego wynalazku kupiłam go i nareszcie mam. Pierwsze wrażenie, o rany wybuchnie!!! Nie wybuchł, ba mało, że nie wybuchł to jeszcze zachwycił rodzinę. Stanie się to chyba nasz podstawowy garnek. Wydaliśmy na niego coś koło 179 zł, można powiedzieć – szaleństwo, ale nie do końca. Ja długo opierałam się przed takim wydatkiem, a jednocześnie mnie kusił. Używam go od kilku dni i jestem zachwycona. Jak dla mnie to idealne rozwiązanie dla rodzin, które chcą jeść domowe obiady, chcą zaoszczędzić na energii (zwłaszcza, gdy mają kuchenki elektryczne), mają mało czasu na przygotowanie dań, zabierają ze sobą danie w drogę (nie trzeba przepakować, mamy, w czym podgrzać). Jeśli chodzi o wygodę to nie stoimy, nie mieszamy, zamykamy i z głowy. Garnek mój ma pojemność 6 l. tyle gotuję zupy na dwa dni dla naszej rodziny. Gotowałam w nim np. buraki, które były idealnie miękkie po 25 minutach od postawienia garnka na gazie, zaś ziemniaki gotowały się około 9 minut.  Dla mnie wydatek 175 zł jest ok, bo sporo zaoszczędzam na energii oraz czasu. W instrukcji podają, że gulasz ugotuję w 30 minut, czyli obok wstawię ziemniaki i mam obiad po 30 minutach. Zupę dyniową gotowałam prze 15 minut od chwili wstawienia. Naprawdę jestem zachwycona nowym nabytkiem. Mogę z czystym sumieniem polecić taki zakup, zwłaszcza jeśli chcemy jadać obiady domowe, a mamy mało czasu, nie trzeba sięgać po gotowe dania. Zdrowo i oszczędnie. Szybkowar kupiłam w sklepie Aldi. 







Oto moje nowe cudo! :) 


Dodane w dniu 11.09.2015 w wyniku zwiększenia doświadczeń związanych z gotowaniem szybkowarze.


Gotowałam gulasz wieprzowy, mięso wstępnie obsmażyłam, a potem gotowałam w szybkowarze 20 minut. Wyszło idealnie ugotowane, rodzina była zachwycona. 
Po otwarciu doprawiłam sos solą, wcześniej dodałam ziła przed zamknięciem. 
Naprawdę super wyszedł. 
Gotowałam już w nim golonkę bez kości, którą trzymałam w solance przez 4 dni. 
Golonka była miękka po 40 minutach, następnie ją krótko obsmażyłam na patelni i mam świetny dodatek do pieczywa. 



piątek, 4 września 2015

Malutka prośba.......




Taka mała prośba techniczna.
Piszcie komentarze pod tematem, którego komentarz dotyczy.  To na pewno ułatwi dalszą dyskusję na dany temat.  Zachęcam też do pisania komentarzy przez „formularz kontaktowy” osoby nieposiadające konta. Będę je publikować z podaniem autora komentarza. 

Przypominam również, że teksty zawierające bluźnierstwa, wulgaryzmy nie będą publikowane.
Proszę również by wszelkie uwagi, pretensje i niezadowolenie kierować bezpośrednio do mnie np. przez „formularz kontaktowy”. Miejcie, choć tyle odwagi.

Dziękuję wszystkim za komentarze, które mogą pomóc innym czytelnikom.  Za rady i wskazówki dla mnie również serdecznie dziękuję.  

Piszcie o swoich sposobach na walkę z kryzysem finansowym, na pewno takie pomysły pomogą innym w radzeniu sobie w trudnym czasie. 


Proszę również o wyrozumiałość dla mnie „mylić się jest rzeczą ludzką", "tylko ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi"




Mały duży poradnik życia



Wczoraj przeglądałam listę książek wskazanych dla odpowiednich grup wiekowych, znalazłam tam pozycję pt. " Mały duży poradnik życia". Poszukując opinii na temat tej książki, znalazłam takie fragment. Chciałabym się nim z Wami podzielić, uważam, poniższe punkty za bardzo rozsądne i warte zastosowania w życiu codziennym.




Tekst pochodzi ze strony - wiersze.doktorzy.pl

Mały duży poradnik życia

H. Jackson Brown
      1. Powiedz coś miłego trzem osobom dziennie.
      2. Miej psa.
      3. Przynajmniej raz w roku oglądaj wschód słońca.
      4. Pamiętaj o urodzinach innych ludzi.
      5. Patrz ludziom prosto w oczy.
      6. Mów jak najczęściej "dziękuję".
      7. Mów jak najczęściej "proszę".
      8. Naucz się grać na jakimś instrumencie.
      9. Śpiewaj pod prysznicem.
      10. Używaj dobrych sreber.
      11. Naucz się przyrządzać znakomite chili.
      12. Sadź kwiaty każdej wiosny.
      13. Miej doskonałe stereo.
      14. Mów pierwszy "dzień dobry".
      15. Żyj poniżej swoich możliwości.
      16. Możesz jeździć tanim samochodem, ale miej dom na jaki cię stać.
      17. Kupuj znakomite książki, nawet gdybyś miał ich nie czytać.
      18. Bądź wyrozumiały dla siebie i dla innych.
      19. Naucz się trzech przyzwoitych dowcipów.
      20. Miej zawsze czyste buty.
      21. Pij szampana bez szczególnego powodu.
      22. Zwracaj  to, co pożyczałeś.
      23. Ucz czegoś.
      24. Ucz się czegoś.
      25. Traktuj każdego człowieka tak, jak sam chciałbyś być traktowany.
      26. Naucz się odróżniać muzykę Chopina, Mozarta i Beethovena.
      27. Zasadź drzewo w dniu urodzin.
      28. Dwa razy w roku oddawaj honorowo krew.
      29. Zawieraj nowe przyjaźnie, ale ceń sobie stare.
      30. Dochowuj tajemnicy.
      31. Rób dużo zdjęć.
      32. Nie odmawiaj sobie radości.
      33. Nie zwlekaj z wysłaniem kartek z podziękowaniami.
      34. Nie spisuj nikogo na straty. Cuda zdarzają się co dzień.
      35. Nie trać czasu na uczenie się "tajemnic" zawodu. Ucz się zawodu.
      36. Trzymaj nerwy na wodzy.
      37. Kupuj warzywa prosto od rolników, którzy reklamują swój towar odręcznymi napisami.
      38. Zakręcaj tubkę z pastą  do zębów.
      39. Wynoś śmieci nie czekając, aż Cię poproszą.
      40. Głosuj.
      41. Zaskakuj tych, których kochasz, drobnymi niespodziewanymi prezentami.
      42. Przestań mieć pretensje do innych. Bierz odpowiedzialność za każdy swój krok.
      43. Nigdy nie mów, że jesteś na diecie.
      44. Wykorzystaj nawet najgorsze sytuacje.
      45. Zawsze przyjmuj wyciągniętą dłoń.
      46. Przyznawaj się do błędów.
      47. Używaj dowcipu, żeby bawić, nie ranić.
      48. Pamiętaj, że wszystkie informacje są stronnicze.
      49. Żądaj wysokiej jakości i bądź gotów za nią zapłacić.
      50. Bądź odważny. A jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś. Nikt nie zauważy różnicy.
      51. Przytulaj dzieci po tym, jak je ukarzesz.
      52. Naucz się robić piękne przedmioty własnymi rękami.
      53. Oddawaj biednym wszystkie ubrania, których nie miałeś na sobie przez ostatnie trzy lata.
      54. Nigdy nie zapominaj o swojej rocznicy ślubu.
      55. Jedz suszone śliwki.
      56. Jeździj na rowerze.
      57. Wybierz jakąś instytucję dobroczynną i wspomagaj ją szczodrze pieniędzmi i czasem.
      58. Nie sądź, że zdrowie jest Ci dane raz na zawsze.
      59. Kiedy ktoś proponuje Ci pracę, nawet jeżeli nie jesteś nią zainteresowany, porozmawiaj. Nigdy nie mów "nie", dopóki nie wysłuchasz propozycji osobiście.
      60. Trzymaj się z daleka od narkotyków i ludzi, którzy mają z nimi do czynienia.
      61. Tańcz także powoli.
      62. Unikaj złośliwych uwag.
      63. Unikaj restauracji, do których zachodzą uliczni muzykanci.
      64. Pamiętaj, że w interesach i stosunkach rodzinnych najważniejszą rzeczą jest zaufanie.
      65. Nie pal.
      66. Zwracaj makulaturę, butelki i puszki.
      67. Nie dopuść, żeby ktoś widział Cię pijanego.
      68. Nigdy nie inwestuj na giełdzie więcej, niż możesz stracić bez większego uszczerbku.
      69. Niech się stanie Twoim przyzwyczajeniem oddawanie przysług ludziom, którzy się nigdy o tym nie dowiedzą.
      70. Bierz udział w zjazdach koleżeńskich.
      71. Pożyczaj ludziom tylko te książki, z którymi bez żalu możesz się rozstać.
      72. Zawsze miej przed oczami coś pięknego, nawet jeżeli to będzie stokrotka w szklance.
      73. Naucz się pisać na maszynie.
      74. Myśl o sprawach wielkich, ale nie lekceważ drobnych przyjemności.
      75. Naucz się czytać sprawozdania finansowe.
      76. Codziennie rób żwawym krokiem półgodzinny spacer.
      77. Zafunduj sobie na urodziny masaż.
      78. Nigdy nie oszukuj.
      79. Uśmiechaj się jak najczęściej.
      80. Nigdy nie przeklinaj.
      81. Naucz się rozpoznawać miejscowe ptaki i drzewa.
      82. Zatrzymuj się i czytaj przydrożne tablice historyczne.
      83. Naucz się słuchać, okazja czasami puka bardzo cicho.
      84. Naucz się wiązać muszkę.
      85. Noś śmiałą bieliznę pod najbardziej konserwatywnym ubraniem.
      86. Pamiętaj nazwiska ludzi.
      87. Naucz się stolic państw.
      88. Kiedy ktoś opowiada o ważnym wydarzeniu ze swojego życia, nie staraj się zaćmić go swoją opowieścią. Daj mu chwilę w światłach rampy
      89. Nastaw swój zegarek tak, aby śpieszył się o 5 minut.
      90. Nigdy nie pozbawiaj nikogo nadziei, może to wszystko co mu zostało.
      91. Zawrzyj znajomość z dobrym prawnikiem, księgowym i hydraulikiem.
      92. Mniejsza o perfekcję, bądź po prostu bardzo dobry.
      93. Módl się nie o rzeczy, ale o mądrość i odwagę.
      94. Utrzymuj porządek na biurku.
      95. Bądź punktualny i wymagaj tego od innych.
      96. Nie trać czasu na polemiki z tymi, którzy cię krytykują.
      97. Unikaj ludzi, którym nic się nie podoba.
      98. Powstrzymuj się od mówienia ludziom jak trzeba coś zrobić. Mów tylko, co zrobić, a nieraz zaskoczą cię twórczymi rozwiązaniami.
      99. Bądź oryginalny.
      100. Bądź schludny.
      Inne:
      1. Zużywaj się, nie rdzewiej.
      2. Rozluźnij się. Spokojnie. Z wyjątkiem spraw życia i śmierci nic nie jest tak ważne, jak się początkowo wydaje.
      3. Niech twoje życie będzie wykrzyknikiem, nie znakiem zapytania.
      4. Pamiętaj, że kiedy matka mówi ci : "Będziesz tego żałował", to z pewnością tak będzie.
      5. Każdy człowiek, którego poznajesz wie to, czego ty nie wiesz. Ucz się od ludzi.
      6. Wspieraj każdego, kto stara się osiągnąć wyższy poziom umysłowy, fizyczny lub duchowy.
      7. Nie myl głupoty z odwagą. Nie myl dobroci ze słabością.
      8. Podchodź do miłości i do gotowania z bezgranicznym oddaniem.
      9. Bądź ostrożny w pożyczaniu pieniędzy przyjaciołom. Możesz stracić i pieniądze i przyjaciół.
      10. Okazuj szczególny szacunek ludziom, których praca sprawia, że mają brud za paznokciami.
      11. Nie pracuj z myślą o zdobyciu uznania, pracuj w sposób zasługujący na uznanie.
      12. Szukaj swojej szansy, nie bezpieczeństwa. Okręt w porcie jest bezpieczny, ale jego dno z czasem przerdzewieje.
      13. Nie pozwól aby twoje marzenia zarosły chwastami.
      14. Pamiętaj, że nie osiągając czasami tego, co chciałeś osiągnąć masz czasami szczęście.
      15. Charakter dziecka jest jak dobra zupa. Jedno i drugie robi się w domu.
      16. Zadaj sobie pytanie, czy to co robisz dzisiaj przybliża cię do tego, co chcesz robić jutro.
      17. Dziękuj Bogu, że nie spełnia wszystkich twoich próśb.


czwartek, 3 września 2015

Luźne myśli nieuczesane :)



Mam już sakwy do mojego rowerku!! Dziś pojechałam nim na zakupy, fajnie się robi je na rynku, od ręki pakuję wszystko do sakwy i nic nie taszczę w ręku. Całkiem sporo zapakowałam i weszłoby więcej (kupiłam po 1 kg buraków, cebuli i ogórków, ½ kg śledzi, ½ kg wątróbki, 5 paczek masła, 1 kg kaszy, musztardę oraz 1 kg mrożonej ryby). Super sprawa takie sakwy, nie czułam zwiększonego ciężaru i mogłam spokojnie zrobić zakupy nie wydając pieniędzy na paliwo.  Pogoda dziś jest akurat rowerowa, nie za gorąco, nie deszczowo po prostu idealna. Zaliczyłam przejażdżkę na trasie 13 km, bardzo miłe pobudzenie mięśni i dotlenienie organizmu. Po powrocie poszłam popracować w ogródku, co raz bardziej lubię swój ogródek. Szpinak pięknie rośnie, wzeszły rzodkiewki, koperek i sałata. Dziś wyrwałam już całą cebulę, położyłam do przesuszenia jutro przyniosę do domu.

Jak dobrze się żyje w symbiozie z naturą i samym sobą.

Uczymy się w domu, córka obecnie przerabia ze mną gramatykę polską, zaś syn z pasją wkroczył w historię (uwielbia ten przedmiot). Od 6.30 do 9.00 jestem tylko mamą i żoną, od 9.00 - 12.00 staję się nauczycielką;) by potem znowu stać się statystyczną mamą i żoną, robiącą zakupy, gotująca obiad, prasującą, porządkująca dom, pracującą w ogrodzie itd.........

Od chwili, gdy wstanę rano o 6.30 jestem wciąż zajęta, często wieczorem bardzo zmęczona, ale wiem, że każda moja prac pozwala nam na taki styl życia, jaki lubimy, na zdrowe odżywianie, na kroczenie wraz z dziećmi, na bycie razem, a nie obok siebie. Mąż wracając z pracy wie, że czeka na niego ciepły obiad, wie, że w szafie znajdzie czyste koszule. Powiecie, że hodujemy staremu modelowi rodziny, a ja powiem, co w tym złego?