Przychodzi czasem taki moment w życiu, że kieszenią są
puste, konto w banku również, a my bez perspektywy na poprawę tej sytuacji zaraz,
teraz. Czujemy bezradność, panikę i strach. Pamiętajcie, że to nie koniec
świata, sama wiele przeżyłam, mam również znajomych, którzy byli/są w takiej
sytuacji.
Jest dobrze, jeśli mamy zapasy żywnościowe w domu, wtedy przeglądamy
dokładnie wszystkie produkty żywnościowe, które mamy w domu. Zaglądamy w każdy
zakamarek i najlepiej spisujemy je na kartce, by potem było nam łatwiej
planować. Zastanawiamy się, co jesteśmy
w stanie wyprodukować z dostępnych produktów. Możemy sobie pomóc Internetem, są
strony kulinarne, na których wpisuje się, co mamy w "lodówce" i
wyświetlają nam się propozycje dań. Następnie układamy jadłospis na cały
tydzień, uwzględniając oczywiście nasze dostępne zasoby produktów i finansów.
Jadłospis musimy ułożyć uwzględniając nie tylko obiady, ale i resztę posiłków.
Robiąc kolejne jadłospisy nabierzecie wprawy w ich układaniu, potem opieracie
się już na sprawdzonych daniach kryzysowych.
Kolejna sprawa to transport. Niestety w tym temacie najczęściej
trudno zmienić nawyki i zrezygnować z wygody.
Mam znajomego, który gdzie się da chodzi pieszo o każdej porze roku.
Chodzi po 20 – 30 km dziennie i cieszy się dobrym zdrowiem i optymizmem
życiowym. W bardziej odległe miejsca dzieli podróż na etapy – pieszo i
komunikacją by zaoszczędzić na cenie biletu i tu jest bardzo dokładny w
wyliczeniach. Inny sposób to rower tak długo jak to umożliwia nam pogoda. Możemy na rowerze przewozić dzieci w Holandii
świetnie sobie radzą z tym, widziałam różne rozwiązania, dwoje dzieci wożono
bez większego problemu, widziałam i czworo, ale ta grupa siedziała w przyczepce
drewnianej z zamontowanymi pasami w kaskach i z daszkiem. Widziałam jak przewożono lodówkę i pralkę
rowerem, komodę, kwiaty, zakupy itp. Niestety rower ma ograniczenia w sezonie śnieżnym
i mocno deszczowym (to już transport wtedy dla odpornych). Inny sposób to
próbować znaleźć osoby jeżdżące w tym samym kierunku, co my i dokładać się do
paliwa (myślę tu o dalszych podróżach).
Ja jestem wychowana w okresie, gdy samochód w rodzinie to był niezły
luksus, wszędzie podróżowało się komunikacją lub pieszo, na wakacje nawet pod
namiot jeździliśmy pociągiem. Pierwszy samochód pojawił się u nas, gdy miałam
13 lat, u męża nigdy. Myślę, że całkiem
dobrze wielu osobą zrobiłaby przesiadka na rower lub piesze „wycieczki”.
W odległości około 1,5 km od nas mieszka kobieta w wieku 80+
codziennie chodzi o lasce wolniutko tą trasę w obie strony 3 razy dziennie,
czyli jednorazowo przechodzi 3 km razy 3 to mamy 9 km dziennie w wieku 80+. Jak zaczynała spacerować chodziła o kulach,
raz dziennie, po roku używa tylko laski i robi ten spacer 3 razy dziennie,
zatem jak widać chodzenie i wysiłek fizyczny bardzo dobrze służy zdrowi. Dodam,
że kobieta chodzi bez względu na pogodę, kiedyś rozmawiałam z nią, że podziwiam
jej samozaparcie, że chce jej się wyjść i chodzić, odpowiedziała, że w domu to
ludzie się starzeją. Jak wyjdzie i popatrzy na innych, czasem porozmawia,
codziennie idzie do kapliczki we wsi i sobie zmawia różaniec, nawet psy we wsi zaczęły
jej towarzyszyć w tych spacerach.
Inne problemy przy braku finansów to płacenie rachunków, to
spędza sen z oczy wszystkim, którzy popadają w kryzys finansowy, o tyle o ile
można sobie odmówić przyjemności, nowych ubrań, jeść bardziej ubogo o tyle ciężko
nie płacić rachunków. Pamiętam moment 7 lat wstecz, gdy byliśmy przyciśnięci do
ściany, maż zaczął cierpieć na przewlekłą bezsenność, podupadł na zdrowi. Pewnego
dnia wstał z łózka i stwierdził, że musimy bez względu na wszystko spłacać
kredyt za dom i opłacać wodę. Jak przyjdzie komornik to trudno, ale na pewno domu
nikt nam nie zabierze, bo to własność banku, jak odłącza nam prąd to trudno
damy radę, byle woda była w kranie. Bardzo mu ta myśl pomogła, a dzięki
odpuszczeniu skupił się na nowych źródłach dochodu, ja co raz mocniej wdrażałam
plan oszczędzania codziennego i szliśmy do przodu.
Inna opowieść o oszczędzaniu na rachunkach to historia
naszej sąsiadki, gdy mieszkaliśmy w mieście. Kobieta mieszkała sama, główny dochód
to renta. Ona na początku miesiąca
opłacała rachunki, potem opłacała wybraną kwotę za prąd, a co jej zostałao
rozkładała na jedzenie dzieląc kwotę na tygodnie. Jak Jej zabrakło prądu, to
mówiła trudno, mam świece, jedzenie za okno i tak nie miała większych zapasów.
Kupowała sobie na początku miesiąca kilka biletów komunikacji, jak się
skończyły to chodziła pieszo i dzięki tym pomysłom nigdy nie miała długów.
Oczywiście w sytuacji kryzysu finansowego musimy zrezygnować
z rozrywek płatnych, książki czytać z biblioteki lub od znajomych, w
bibliotekach są również czasopisma, więc i je można czytać bez ponoszenia
kosztów. Musimy ograniczyć zakupy odzieży,
obuwia, kosmetyków, używek kupować tylko niezbędne rzeczy. Niestety sytuacja pustych kieszeni żąda od nas
wielu wyrzeczeń, bez tego będziemy się tylko pogrążać w długach.
Pamiętajcie informować dzieci o zmianie statusu finansowego,
nie udawajcie przed nimi, że wszystko jest w porządku. Dzieci będą żądać życia
na wcześniej ustalonym poziomie, a tego nie będziemy w stanie im zapewnić. Nie
mówicie lakonicznie – nie kupię Ci, bo nie mam pieniędzy, jak powtórzycie to
kolejny raz bez wyjaśnień dziecko uzna to za wymówkę, a nie problem finansowy. W każdym wieku możemy dziecku wytłumaczyć brak
pieniędzy, trzeba tylko pomyśleć nad metodą, może pokazać na klockach nasze
zasoby dzielić na wydatki, a potem pokazać, że nic nie zostaje.
Nie próbujcie udawać przed otoczeniem, że na wszystko Was
stać, to nakręca długi. Może zamiast wypadu ze znajomymi do kina zróbcie spotkanie
przy grze planszowej, niech każdy coś przyniesie do przekąszenia i może być
bardzo ciekawy wieczór. Naprawdę udawanie nie prowadzi do niczego dobrego, może
prowadzić do pogłębiania u Was stanu depresyjnego, bo co raz trudniej będzie
Wam dorównać poziomem do innych.
Wiem jak bywa również trudno z rodziną, sami przeżyliśmy
takie chwile, gdy mieszkający od nas ponad 50 km rodzice oczekiwali
cotygodniowej wizyty, a nas nie było stać na paliwo. Rodzinne uroczystości to też były trudne
chwile, skąd wziąć na prezent jak nie mamy pieniędzy. Zaczęliśmy robić prezenty
sami, lub zanosiliśmy domowe wyroby wino, nalewkę, chleb, soki itp. Nie
unikaliśmy takich uroczystości, nie udawaliśmy, nie zapożyczaliśmy się.
Dlaczego mamy odmówić udziału w jakieś uroczystości tylko, dlatego że brak nam
pieniędzy. Niestety wiele osób tak niszczy kontakty rodzinne odmawiając zaproszenia,
ale czy tak naprawdę wszyscy czekają tylko na prezent od nas? Żyje nadzieją, że
nie. Mam nadzieję, że ważniejsze jest to, iż przyszliśmy z otwartym sercem,
dobrym słowem i drobnym upominkiem w ramach pamięci. Ja szyłam na prezenty
fartuszki, poszewki na poduszki, robiłam różne drobiazgi metodą decoupage.
Kwiaty dla nauczycieli ścinałam z ogrodu, wiązałam kokardki i dzieci zanosiłyby
nie iść z pustymi rękoma. Myślę, że często wystarczy odrobina pracy i kreatywności
by mieć prezent dla kogoś.
Nie wstydźcie się swojej sytuacji, nie udawajcie, nie
próbujcie dorównać do jakiegoś poziomu. To naprawdę nie ma sensu. Nie róbcie z
siebie męczenników, którzy biadolą na wszystkie strony jak im źle.
Mój ojciec
chrzestny po zaproszeniu na nasze wesele powiedział, że go nie stać użył słów –
jak się nie ma miedzi to się na tyłku siedzi. Bardzo było mi przykro, bo
chciałam by był z nami w ten ważny dla mnie dzień. Niestety nie pomogły
przekonywania, że ja nie czekam na prezent. Na naszym weselu pojawili się ludzie,
którzy w prezencie przynieśli drobiazgi – obrus, ścierki kuchenne, niektóre mam
do dziś po 25 latach i są dla mnie cennym wspomnieniem. Nie chodzi o postaw się, a zastaw się, chodzi
o serce, czas i zaangażowanie. "Nikomu nic się nie należy - Philip Zimbardo - Mamy to, co sobie wypracujemy. Dobrymi
uczynkami, współczuciem, pracą nad sobą. Bycie ofiarą lub bohaterem to
wyłącznie kwestia świadomości, a nie okoliczności. To prawda, trudno pogodzić
się z faktem, że przytrafiło nam się coś złego, że mamy pod górkę, a inni mają
lepiej. Ale takie myślenie to trucizna. Zazdrość niszczy nas i nasze związki. Nie ma co też się ciągle zamartwiać i szukać winnych. Uważajcie również na toksyczne osoby w swoim otoczeniu, często są to bliskie osoby które budują w nas ciągłe poczucie winy i zależność od nich.
Aby zachować zdrowie psychiczne, nie marudź, rób to, co możesz, nie skupiaj się na negatywach, doceń to, co masz, mów dobrze o sobie i o innych, wstawaj w dobrych humorze. Żadna magia. Samo życie.
Być ubogim to nie wstyd, udawać kogoś kim się nie jest to……….