czwartek, 31 października 2013

Tania zapiekanka ziemniaczana


Jesień to sezon ziemniaczany. Ostatnio oglądałam przy prasowaniu jakiś program gdzie bardzo wychwalono to warzywo. Zerknęłam do mojej książki "Warzywa w kuchni" wydanie z 1989 roku. Okazuje się, że te ziemniak ma się całkiem nieźle jeśli chodzi o wartości odżywcze. 

W 100 g ziemniaków mamy około: 2,5 g białka, 1,0 g błonnika, 500 mg potasu, 30 mg magnezu, 15 mg wapnia, 1 mg żelaza, 0,17 mg miedzi, 0,4 mg cynku, 0,18 mg witaminy B1, 0,11 witaminy B2, 2 mg witaminy B3, 0,7 mg witaminy B5, 0,23 mg witaminy B6. Ziemniak jest niskokaloryczny prawie nie zwiera tluszczu (około 0,2 g na 100 g ziemniaków), dostarcza 77 kcal w 100g. A największą niespodzianką jest, że ziemniaki zawierają sporo witaminy C, aż 30 mg w 100 g!!!!! Więc jeśli tylko możemy sobie pozwolić na zakup ziemniaków jedzmy je często. 
My pod koniec zimy niestety rezygnujemy z ziemniaków bo ich cena jest dość wysoka wtedy, więc zastępujemy je kaszą, ryżem i makaronem. Ale generalnie bardzo lubimy ziemniaki. 




Do przygotowania zapiekanki potrzebujemy:
  • 1,5 kg ziemniaków
  • 300 g sera żółtego
  • 2 szklanki jogurtu/śmietany
  • 2 jajka
  • 2 łyżki natki pietruszki (opcjonalnie, choć warto bo zdrowo)
  • 1 łyżeczka curry
  • sól, pieprz
  • margaryna do wysmarowania naczynia żaroodpornego
  • bułka tarta/kasza kukurydziana do wysypania naczynia

Ziemniaki obieramy, kroimy w plasterki i gotujemy około 5 minut w osolonej wodzie, następnie odcedzamy. Ser ścieramy na tartce. Naczynie do zapiekania smarujemy margaryną i wysypujemy bułką tartą/kaszą kukurydzianą. Ziemniaki układamy w naczyniu przesypując serem (trochę zostawiamy)  i przyprawami (curry i pieprz). Jogurt/śmietanę mieszamy z jajkami i resztą sera, zalewamy ziemniaki. Zapiekankę pieczemy około 25 minut w temperaturze 200 stopni. Przed podaniem posypujemy natką pietruszki. 







środa, 30 października 2013

Jadłospis obiadowy na tydzień


Często prosicie o jadłospisy. Przyznam, że ostatnio wzbudzały one najwięcej skrajnych emocji i mam duże obiekcje przed publikacją kolejnego. Ale widzę, że one są Wam przydatne, więc "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". 


Poniedziałek 
Pomidorowa
Pulpety w sosie koperkowym, kasza gryczana, ogórek kiszony

Wtorek
Pomidorowa
Jajko sadzone, ziemniaki z koperkiem, marchewka  gotowana

Środa
Krupnik
Ryba panierowana, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej

Czwartek 
Krupnik
Kurczak w pomidorach, ryż, surówka z kapusty 

Piątek 
Ogórkowa
Zapiekanka z ryżu i jabłek

Sobota
Ogórkowa
Pizza domowa

Niedziela
Kapuśniak z białej kapusty
Kotlety mielone, ziemniaki, buraki zasmażane

Lista zakupów:
  • 2 kg ryżu
  • kg kaszy gryczanej
  • 2 koncentraty pomidorowe
  • 2 jogurty naturalne
  • kg mięsa mielonego (ja kupuję łopatkę i mielę sama)
  • kg ogórków kiszonych
  • pęczek koperku
  • 10 jajek
  • 6 kg ziemniaków
  • 0,5 kg marchwi
  • 0,5 kg kaszy jaglanej na krupnik
  • 6 cebul
  • 0,7 kg ryby 
  • włoszczyzna
  • główka kapusty białej
  • mała paczka rodzynek 
  • 1,5 kg jabłek
  • 0,5 kg kurczaka
  • 0,5 kg kapusty kiszonej
  • paczka drożdży
  • 250 g wędliny do pizzy
  • 300 g sera żółtego
  • kg mąki
  • 0,5 kg papryki czerwonej do pizzy (ja używam konserwowej, którą zapakowałam do słoików latem)
  • 0,5 kg buraków
Cen nie podaję, mieszkamy w różnych miejscach i kupujemy w różnych sklepach. Ja np. mięso kupuję w ubojni, warzywa hurtowo od rolników, jogurty robię sama, koperek mam własny zamrożony, posiadam już własną kapustę kiszoną oraz włoszczyznę z ogródka. wędliny produkuję sama z mięsa zakupionego w ubojni, ser żółty kupuje hurtowo i mrożę. Kaszę i ryż również kupuję w hurtowni w workach pięcio  kilogramowych. Więc moja kwota wyjdzie zupełnie inna. 

wtorek, 29 października 2013

Kurczak w aromatycznym, pomidorowym sosie


Bardzo lubimy kurczaka w różnych sosach - czosnkowym, curry oraz w pomidorowym. 

Do przygotowania tego dania dla 4-5 osób potrzebujemy:
  • 1/2 kg kurczaka - najlepiej filety, ale skrzydełka i inne małe części też się nadają, nie adają się ćwiartki, bo za długo musiały by się gotować
  • przecier pomidorowy
  • 2 cebule
  • łyżeczka curry
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1/3 łyżeczki chili
  • 3 ząbki czosnku
  • olej/oliwa
  • sól do smaku
  • szklanka wody

Sos: mieszamy ze sobą - przecier pomidorowy, starty czosnek, imbir, cynamon, curry, chili i woda. Odstawiamy sos. Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy lekko cebulę pokrojoną w kostkę, dokładamy kurczaka (jeśli są to filety to pokrojone w kostkę). Obsmażamy na złoto, dolewamy sos i dusimy na małym ogniu około 30 min, doprawiamy solą do smaku. Ja podaję z ryżem. 


poniedziałek, 28 października 2013

Sezon na dynię - racuszki/placuszki z dyni (również bezglutenowe)


Dostałam od rodziców dwie okazałe dynie, leżały sobie spokojnie, ale nadszedł czas dyniowego szaleństwa :)
Dynia to bardzo zdrowe warzywo  jest niskokaloryczna, bogate w B-karoten ma dużo potasu, fosforu  i witamin z grupy B, zwłaszcza witaminy B2,  jest zupełnie pozbawiona sodu. Dynia pomaga w odchudzaniu i leczeniu nadciśnienia. Działa odkwaszająco na organizm, wzmacnia układ odpornościowy. I co ważne, nawet po ugotowaniu nie traci cennych właściwości. 
Najwięcej witamin i minerałów jest oczywiście w pestkach dyni. Zawierają magnez, fosfor, mangan i cynku Cynk ma dobroczynny wpływ na cerę – wzmacnia ją, rozjaśnia i wygładza, przyśpiesza gojenie ran. Pestki dyni są też bogate w witaminę B3, niezbędną do prawidłowego funkcjonowania układu nerwowego. Zatem dynię jeść warto :) 
Dynię można przechowywać do 6 miesięcy w temperaturze 10-15 stopni C, w ciemnym i przewiewnym miejscu. Dynię należy trzymać z dala od bezpośredniego źródła światła i bardzo wysokich lub też bardzo niskich temperatur. Nie należy jej przechowywać w lodówce, chyba, że jest już przekrojona. W tym przypadku kawałki dyni powinny być owinięte folią spożywczą. W ten sposób można przechowywać dynię w lodówce do 5 dni. Miąższ dyni może być również zamrażany w kawałkach lub startą, będzie pod ręką w zimie. 

Dziś chcę Wam zaproponować racuszki/placuszki z dyni. 

Potrzebujemy:
  • szklankę mleka
  • 2 jaka
  • łyżkę oleju/oliwy
  • 2-3 łyżki mąki (w wersji bezglutenowej 3 łyżki mąki ryżowej)
  • 250 g dyni
  • szczyptę soli
  • tłuszcz do smażenia
Ilość składników możemy oczywiście dowolnie zwielokrotnić, ja mam taki przepis podstawowy na 2-3 osoby maks. 
Dynię ścieramy na tartce warzywnej. Z mąki, mleka, oleju i żółtek przygotowujemy ciasto, przyprawiamy solą. Utartą dynię łączymy z ciastem, na końcu dodajemy ubite na sztywną pianę białka. Ciasto nakładamy łyżką na rozgrzany tłuszcz, formując nie za grube placuszki i smażymy z obydwu stron na rumiano. Możemy podawać je polane śmietaną, miodem lub wytrawnie z sosem czosnkowym. 


niedziela, 27 października 2013

Dodawanie komentarzy


Z racji atakowanie mojej osoby przez anonimy niemiłymi, obraźliwymi, a nawet niecenzuralnymi komentarzami, jestem zmuszona zrobić ograniczenie i zezwolić na dodawanie komentarzy tylko przez osoby z kontem Google. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale nie zakładałam bloga w celu możliwości wyżycia się anonimowych trolli (podkreślam liczbę mnogą), ale w celu pomocy innym.  Osoby atakujące mnie i krytykujące chyba nie do końca rozumie idę tego miejsca. Mam wrażenie, że są to osoby które nigdy nie musiały przeżyć wraz z rodziną za skrajnie niskie kwoty. W moim życiu bywały chwile gdy jadłam chleb "smarowany nożem" i tylko na tyle mi starczało. Chciałam się podzielić moją wiedzą zdobytą przez lata. Często trafiam na blogi o oszczędzaniu które w jakimś momencie "umarły" dziś chyba rozumiem czemu, może tak jak ja prowadzący blog był atakowany przez osoby nigdy nie żyjące na krawędzi, może nie chciały znosić takiej krytyki. Nie tworzyłam tego bloga w celach zarobkowych. Więc straszenie mnie wystawieniem niepochlebnej opinii (jeszcze nie wiem gdzie, bo nie biorę udziału w rankingach, konkursach itd), chyba nie ma sensu, bo co ma zrobić ta opinia - że wszyscy przestaną czytać? W sumie liczba wejść przekroczyła moje wyobrażenia, DZIĘKUJE!  Już kiedyś pisałam, że zakładałam ten blog by dać nadzieję choć by jednej osobie która znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. 
Ktoś napisał mi, że jeśli coś publikuję w internecie, to muszę liczyć się, że spotkam się krytyką i z podniesioną głową ją znosić. Ale w sumie dlaczego?? Czy wychodząc na ulicę liczymy się z tym, że ktoś nam powie za chwilę, że mamy niemodne buty, że krzywo idziemy, że wysławiamy się nie tak jak by chcieli inni?? Jasne, że nie bo tam trzeba by się zebrać na odwagę i osobiście to zrobić. Czy zapraszając kogoś do siebie do domu musimy znosić jego niegrzeczne zachowanie? Mój blog jest częścią mnie, pojawiają się tu moje osobiste przemyślenia, przeżycia. Pokazuję Wam tu cząstkę siebie, swojej rodziny. Nie rozumiem w sumie ludzi którzy systematycznie czytaj mój blog, a potem piszą, że jestem niewiarygodną oszustką, że piszę same kłamstwa, to po co czytają? W internecie jest mnóstwo podobnych do mojego blogów, forów można znaleźć przyjazne dla siebie miejsce. Ja osobiście jak trafiam na bloga który mnie drażni, nie podoba mi się to więcej go nie czytam. O co więc tym anonimom chodzi, o poczucie wyższości, uważają się za wszystko wiedzących, to załóż swojego bloga proszę bardzo, wolność jest każdy może!!  Nie ma sensu dalsze moje filozofowanie i tak nie zrozumiem pobudek tych ataków mogę tylko się domyślać, ale to nie ma najmniejszego sensu. 

Zatem od dziś komentarze mogą dodawać osoby tylko z kontem Google, zaś wszystkich, którzy go nie mają, zapraszam do pisania na mój adres dostępny w moim profilu. Ale jedna prośba - niech to nie będą bezsensowne ataki i spam. 



sobota, 26 października 2013

Zupa pieczarkowa


Obiecałam, więc podaję przepis na zupę pieczarkową która lubią moi domownicy.
Generalnie większość za pieczarkami nie przepada, ale tą zupę lubią. 


Potrzebujemy:
  • 1/2 kg pieczarek świeżych
  • 2 cebule
  • 8 - 10 ziemniaków
  • jogurt naturalny
  • tłuszcz (ja używam masła klarowanego) - masło, smalec, olej, oliwa dowolnie co mamy pod ręką lub co lubimy bardziej
  • sól, pieprz do smaku 
  • tymianek około 1/2 łyżeczki
  • łyżeczka lubczyku
  • włoszczyzna (opcjonalnie), my lubimy z samą marchewką, ale niestety syn jest uczulony i nie dokładam jej do zup.
Ścieram pieczarki na warzywnej tartce, cebulę siekam w drobną kostkę. Na rozgrzany w garnku  tłuszcz wrzucam cebulę i lekko ją podduszam, następnie dorzucam pieczarki i duszę wszystko chwilę pod przykryciem, następnie odkrywam i odparowuję wodę. Gdy już woda odparuje zalewam wrzątkiem w ilości około 3 litrów i dokładam ziemniaki obrane i pokrojone w kostkę (w wersji z włoszczyzną, dorzucamy ją startą na warzywnej tartce) oraz przyprawy. Gotuję, aż ziemniaki są miękkie, doprawiam do smaku i zaprawiam jogurtem (można dodać 1-2 łyżki mąki). A na koniec to już zależy od gustu, można całość zmiksować blenderem (ja tak robię) lub konsumować w formie z ziemniaczkami w kawałkach. Do zupy miksowanej przygotowuję grzanki - pieczywo pszenne, pokrojone w drobną kostkę obsuszam na suchej patelni bez dodatku tłuszczu (trzeba często potrząsać by nie "paliły" się), pod koniec dorzucam na patelnię ząbek czosnku by grzanki były aromatyczne. Posypuję takimi grzankami pieczarkową, zupę krem. 


piątek, 25 października 2013

Warzywa gotowane czy surowe?


Ostatnie badania naukawe dowiodły, że niektóre warzywa takie jak marchew, pomidor i brokuły po ugotowaniu mają więcej przyswajalnych, korzystnych dla zdrowia właściwości. Przykładem jest marchew, co prawda po ugotowaniu ma ona wysoki indeks glikemiczny, a jak wiadomo dietetycy zalecają spożywanie produktów z jak najniższy indeksem. Marchew gotowana ma go około 85, zaś surowa tylko 30. Ale obecny w marchewce beta-karoten po obróbce termicznej jest nie tylko wyższy niż w surowym warzywie, ale i lepiej przyswajany przez nasz organizm. Ich poziom po ugotowaniu jest o jedną szóstą wyższy, niż w surowym warzywie. Karoteny, szczególnie beta‑karoten (prowitamina A) korzystnie wpływają na funkcjonowanie wzroku i systemu odpornościowego. Co ciekawe w gotowanej marchewce wzrasta też trzykrotnie ilość przeciwutleniaczy. Czyli w wypadku marchewki może warto sobie odpuścić porównywanie indeksu. U nas zjada się głównie w formie gotowanej, od dziecka uwielbiałam marchewkę gotowaną i tak mi zostało do dziś. 

Podobnie sprawa surowy czy gotowany ma się do pomidorów. Po ugotowaniu stają się bogatym źródłem likopenu, związku mającego właściwości antynowotworowe i chroniące przed chorobami serca. Poza tym likopen to silny przeciwutleniacz.
Oczywiście minusem gotowania będzie to, że niszczymy witaminę C. Jednak może warto pójść na kompromis, ponieważ witamina C jest znacznie bardziej rozpowszechniona w owocach i warzywach, niż likopen. 
Myślę, że każdy ma prawo wybrać dogodną dla siebie formę zjadania warzyw. Czy powinniśmy się sugerować badaniami naukowymi?? Owszem trochę tak, ale pamiętajmy, że jedzenie nie ma być tylko po to by dostarczyć organizmowi energii, miło jest jeszcze czerpać z tego przyjemność. Wybór należy do każdego z nas!

środa, 23 października 2013

Kotlety rybne (również w wersji bezglutenowej)


Wiadomo powszechnie, że ryba droga jest i już. Ale, że rodzina rybę lubi to robię małe oszustwo. Kupuję 1/2 kg ryby (zazwyczaj mintaj mrożony z Lidla) i robię kotlety. Nie kupujemy, nie jemy pangi, tilapii i tym podobnych ryb. Niestety 1/2 kg ryby na pięć osób to naprawdę mało po rozmrożeniu. Więc trzeba zwiększyć ilość. 


Na kotlet potrzebujemy:
  • 1/2 kg ryby (u nas zazwyczaj mrożona), można użyć niezbyt atrakcyjnych ryb z amatorskich połowów 
  • 2 spore ziemniaki (mogą być resztki ugotowanych ziemniaków z obiadu)
  • 1 jajko surowe
  • 2 jajka gotowane
  • łyżka posiekanej zieleniny - koper, natka pietruszki (u nas zazwyczaj koper)
  • 1 mała cebula
  • pieprz, sól do saku
  • bułka tarta lub kasza kukurydziana (w wersji bezglutenowej) do panierowania kotletów
  • tłuszcz do smażenia
Gotujemy ziemniaki w łupinkach w osolonej wodzie, po ugotowaniu obieramy i odstawiamy do wystudzenia. W tym czasie rozmrażamy rybę (oczywiście jeśli jest mrożona), jeśli są to rybki z połowu to obieramy grubsze ości i skórę. Dwa jajka gotujemy na twardo, studzimy i obieramy. Następnie ziemniaki i rybę mielimy w maszynce do mięsa (jak są ości to mamy po problemie, nie musimy dokładnie ryby filetować:)) Cebulę siekamy w drobniutką kosteczkę. Bierzemy miskę i w niej mieszamy zmielone ziemniaki i rybę, posiekana cebulę, jedno surowe jajko, dwa ugotowane i starte na grubej tarce jajka i zieleninę, wszystko doprawiamy do smaku (jeśli masa jest za rzadka to możemy dodać e dwie łyżki bułki tartej lub kaszy kukurydzianej). Z masy formujemy kotlety i panierujemy w bułce tartej. Smażymy na rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor z obydwu stron. Życzę smacznego :) 

wtorek, 22 października 2013

Jadłospis obiadowy na tydzień dla rodziny


A oto kolejny jadłospis naszej rodziny, na cały tydzień. Jadłospis uwzględnia nasze możliwości finansowe, preferencje smakowe i dietetyczne. Nie jest propozycją stworzoną przez dietetyka, nie zawiera wyliczonych norm kalorycznych oraz białek, węglowodanów, tłuszczy i witamin. Jest propozycją na obiady dla rodziny. 


Poniedziałek 
Zupa ogórkowa
Kotlety rybne, ziemniaki, surówka z kiszonego ogórka

Wtorek 
Zupa ogórkowa
Zapiekanka ziemniaczana

Środa 
Krupnik z ziemniakami
Jajko sadzone, ziemniaki, gotowana marchewka (syn sałatka z pomidora)

Czwartek 
Krupnik z ziemniakami
Pulpety w sosie koperkowym, kasza gryczana, ogórek kiszony

Piątek 
Barszcz czerwony z ziemniakami
Placki ziemniaczane na słodko

Sobota
Barszcz czerwony z ziemniakami
Pizza domowa

Niedziela
Zupa kalafiorowa
Schab panierowany, ziemniaki, buraki zasmażane

Mam nadzieję, że ktoś znajdzie w nim coś dla siebie :) 

niedziela, 20 października 2013

Udka, skrzydełka, ćwiartki, pałki i co tam mamy z kurczaka pieczone w piecyku.


Moje dzieci uwielbiają kurczaka z chrupiąca skórką pieczonego w piecyku. Kupuję tą część do pieczenia która jest w danym momencie w promocji :) 

Myję kurczaka i przygotowuję marynatę. 

  • 1/2 kg kurczaka
  • 2 łyżki miodu (jak nie mam miodu to zamieniam na łyżkę cukru)
  • 2 łyżki keczupu
  • 2 łyżki oleju
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/3 łyżeczki ostrej papryki
  • 1 łyżeczka przyprawy curry
Mieszam wszystkie składniki razem w dużej misce, następnie wrzucam części kurczaka i dokładnie mieszam, tak by cały kurczak był pokryty zalewą. Odstawiam kurczaka do lodówki najmniej na godzinę, a najlepiej na noc. Piecyk rozgrzewam do temperatury 180 stopni i piekę kurczaka na kratce grillowej (piekarnik mam z grillem, więc piekę z użyciem tej funkcji), około godziny, jak są to skrzydełka to 45 minut, a jeśli ćwiartki to do około 1,5 godziny. W czasie pieczenia co około 20 minut podlewam kurczaka tym co z niego spłynie/wytopi się. 

czwartek, 17 października 2013

Kapuśniak z białej kapusty


Tą zupę lubię jednak odrobinę tłustą jeść, choć jak nie ma funduszy to gotuję bez mięsa, jak to mawiają "krawiec, kraje jak mu........" 

Jak mam kostki po rozbiorze półtuszy to gotuję na tych kostkach, czasem na porcji rosołowej, a czasem tylko na przesmażonej cebuli na tłuszczu jaki akurat mam pod ręką. 

Do zupy potrzebujemy:
  • białą kapustę (u nas zazwyczaj 1/2 główki, druga część użyta jest na surówkę)
  • 8 ziemniaków
  • cebula 
  • mięso (opcjonalnie i rodzaj dowolny)
  • tłuszcz do smażenia
  • 4 ziarna ziela angielskiego
  • liść laurowy
  • łyżeczka lubczyki suszonego
  • sól, pieprz do smaku
Jeśli zupa jest gotowana na mięsie to najpierw zagotowuję mięso, następnie dorzucam poszatkowaną drobno kapustę (oczywiście bez tak zwanego głąba). Dorzucam, ziele, liść laurowy, lubczyk. Następnie podsmażam na  tłuszczu cebulę posiekaną w kostkę, wrzucam do zupy i gotuję, aż kapusta jest miękka, doprawiam solą i pieprzem. Potem dorzucamy ziemniaki obrane i pokrojone w kostkę i gotuję wszystko razem, aż ziemniaki są miękkie. Można oczywiście zupę zagęścić zasmażką, ale ja tego nie robię, bo zupa sama w sobie jest dość gęsta. 

wtorek, 15 października 2013

Chleb bez mąki i drożdży


Mąż przyniósł od znajomych bochenek chleba. Chleb był upieczony bez mąki i drożdży, bardzo mnie to zaciekawiło więc postanowiłam upiec taki sama. Przeszukałam internet i trafiłam tam na kilka różnych przepisów, odrobinę zmodyfikowałam go i powstał mój chleb bez mąki :) Może go również jeść syn będący na diecie bezpszennnej. 


  • 1,5 szklanki płatków owsianych
  • szklanka łuskanego słonecznika
  • 3/4 szklanki siemienia lnianego
  • 1/2 szklanki pestek dyni
  • 10 czubatych łyżek mielonego siemienia lnianego
  • łyżeczka soli
  • łyżka miodu
  • 5 łyżek oleju
  • 1,5 szklanki ciepłej wody
Składniki suche wymieszać razem w misce. Wodę, olej, miód zmieszać w drugiej, następnie połączyć składniki mokre z suchymi. Masę przełożyć do keksówki, zawinąć folią i odstawić na 2 godziny. Po tym czasie odwijamy folię i pieczemy przez godzinę w temperaturze 180-190 stopni. Po upieczeniu jak popukamy w chleb powinien wydawać odgłos jak byśmy pukali w pudełko. Ja wyłożyłam foremkę papierem, więc ostrożnie wyjęłam chleb zaraz po upieczeniu, w innym wypadku polecam poczekać, aż przestygnie i dopiero wyjąć. Kroimy już zupełnie ostudzony. Przechowuję go w lodówce, zawinięty w ściereczkę. Do chleba można dodać suszone śliwki, żurawinę, rodzynki, zamiast dyni migdały lub orzechy. 

poniedziałek, 14 października 2013

Jadłospis tygodniowy - śniadania i obiady

Kolejny nasz jadłospis rodzinny. Dawno nie wstawiałam jadłospisów, zastanawiałam się czy nie za często to robię, ale widzę, że czekacie na nie. :)
 


Jadłospis jest napisany dla naszej rodziny i uwzględnia nasze gusta, alergie i finanse. 


Poniedziałek 
I śniadanie: kasza kukurydziana na mleku
II śniadanie: kanapka z pasztetem i pomidorem, sok pomarańczowy
Pomidorowa 
Zapiekanka ziemniaczana 

Wtorek 
I śniadanie: jajecznica ze szczypiorkiem, pieczywo z masłem, herbata owocowa
II śniadanie: reszt zapiekanki z dnia poprzedniego, sok z aronii
Pomidorowa
Naleśniki z białym serem (możemy zrobić na słodko lub słono)

Środa 
I śniadanie: ryż z mlekiem, rodzynkami i cynamonem
II śniadanie: kanapka z żółtym serem i papryką, herbata owocowa
Kapuśniak z białej kapusty z ziemniakami
Ziemniaki, kotlety mielone, surówka z kapusty 

Czwartek 
I śniadanie: kanapka z białym serem i pomidorem, herbata czarna
II śniadanie: budyń czekoladowy
Kapuśniak z białej kapusty z ziemniakami
Ziemniaki, jajko sadzone, sałatka z pomidorów

Piątek 
I śniadanie: omlet z dżemem, kakao
II śniadanie: kanapka z szynką domową, ogórkiem kiszonym, herbata owocowa
Barszcz czerwony z ziemniakami
Karczek w sosie, ziemniaki, buraki zasmażane 

Sobota 
I śniadanie: owsianka na mleku
II śniadanie: ciasto drożdżowe ze śliwkami, kawa zbożowa z mlekiem
Barszcz czerwony z ziemniakami
Domowa pizza 

Niedziela 
I śniadanie: bułki domowe z masłem i miodem, kakao
II śniadanie: resztki pizzy z dnia poprzedniego, sok pomarańczowy
Ogórkowa z ziemniakami
Udka kurczaka pieczone, sałatka z pomidorów, frytki

środa, 9 października 2013

Budyń jaglany z jabłkiem


Na prośbę jednej z czytelniczek podaję przepis na mój budyń jaglany. Jest to proste, zdrowe i tanie danie. 


Potrzebujemy na 2-3 porcje:
  • 1/2 szklanki kaszy jaglanej
  • 2 szklanki mleka
  • 2 jabłka
  • cynamon (według uznania)
  • cukier do smaku
Robię go na dwa sposoby - gotuję kaszę na wodzie wieczorem (1/2 szklanki kaszy + 1 i 1/2 szklanki wody) , a drugi dzień rano mieszam kaszę z dwoma szklankami mleka, ścieram do tego jabłko, dokładam cynamon i wszystko razem zagotowuję, następnie miksuję blenderem, doprawiam cukrem do smaku. 

Drugi sposób - zagotowuję 2 szklanki mleka, na wrzące mleko wsypuję kaszę i gotuję do miękkości, często mieszając, pod koniec gotowania dokładam jabłka starte i cynamon. Następnie wszystko miksuję blenderem i doprawiam do smaku. 

Kasze jaglaną trzeba koniecznie wypłukać, a najlepiej sparzyć wrzątkiem na sicie. Dzięki temu traci ona goryczkę. 

Oczywiście można zrobić wersję bez mleczną lub na mleku roślinnym. 

wtorek, 8 października 2013

Tanie śniadania na tydzień


Staram się by nasze śniadania były pożywne, za zwyczaj jemy ciepłe pierwsze śniadania. Nie  sięgam po parówki, serdelki, gotowe kaszki itp dziwne specjały. Jeśli chodzi o płatki śniadaniowe to ulegam czasem (jedna paczka w miesiącu) i kupuję dzieciom czekoladowe płatki w Lidlu. W naszym śniadaniowym menu królują zupy mleczne i jaja. 
Zupy mleczne to: owsianka, lane kluski na mleku, budyń jaglany, kasza kukurydziana, płatki ryżowe, ryż z mlekiem i jabłkami. 
Dania jajeczne to: omlety na różne sposoby oraz jajecznice z rożnymi dodatkami. 
Planując drugie śniadania kieruję się pozostałościami w lodówce, najczęściej są to kanapki, jakieś owoce, jogurt z owocami, ciasto domowe. 
Wystarczy tylko dostosować to wszystko do naszych zasobów w lodówce np. został nam z niedzieli ryż, to w poniedziałek możemy zagotować ryż z mlekiem, dodać cynamon, rodzynki i wszystko razem zmielić blenderem, we wtorek możemy zrobić omlet z resztkami wędliny z lodówki, zaś w środę płatki owsiane, w czwartek jajecznicę ze szczypiorkiem, a w piątek budyń jaglany z jabłkami, w sobotę biszkoptowe omlety z dżemem, w niedzielę często mamy na śniadanie domowe bułki z miodem i kakao.  
Wiem, że jest wiele kontrowersyjnych opinii na temat mleka, ale wokół tak wielu produktów żywnościowych jest złych poglądów, że czasem gubię się w wiarygodności tych opinii. Dzieci uwielbiają zupy mleczne i trudno było by nam z nich zrezygnować. Najstarszemu synowi robię mleko owsiane, kupuję ryżowe lub bez laktozy. Mleko dla reszty rodziny staram się kupować tylko pasteryzowane lub od pani na rynku, ono wychodzi najtaniej bo 1,5 za litr. Kupuję więcej od razu, przegotowuję i odstawiam do lodówki, mam na następne 3 dni. 
Śniadania do pracy mąż zabiera z domu, zazwyczaj są to kanapki plus coś do podgrzania, najczęściej resztki z kolacji. Dzięki temu mąż ma w pracy ciepły lunch i nie wydaje na gotowe dania. Przed wyjściem do pracy zjada w domu jogurt z świeżo mielonym siemieniem lnianym, otrębami i rodzynkami. 

poniedziałek, 7 października 2013

Jak to było


W jakiej jesteście sytuacji finansowej? Jak bardzo macie problemy z przetrwaniem od wypłaty do wypłaty? Jak szybko kończą się Wam pieniądze po dokonaniu opłat? Czy jesteście pogrążeniu w długach, czy bez pracy od dawna i już znika nadzieja? 


Ten blog powstał w chwili gdy już nauczyliśmy się sztuki przetrwania, by dać innym nadzieję, że się da, że można, że rozpacz i bezradność nic nie da. Powstał dla osób które mają wrażenie, że jutro lepiej nie wstawać z łóżka, bo znowu listonosz przyniesie jakiś rachunek do zapłacenia, znowu trzeba nakarmić rodzinę, znowu trzeba udawać, że nad wszystkim się panuje. 

Przetrwaliśmy czas gdy brakowało na buty zimowe dla dzieci, gdy musieliśmy odmówić leczenia kota, bo brakło by nam pieniędzy na leki dla dzieci. Byliśmy przeklinani przez środowisko miłośników zwierząt, że pozbawiamy kota leczenia, specjalistycznej karmy . Trudno, ale dzieci były dla nas ważniejsze, nie wyobrażam sobie bym miała zrobić odwrotnie. 
Przetrwaliśmy czas gdy trzeba było odmówić sobie wszystkiego, gdy wyjście na lody to luksus nieosiągalny był, ba zakup nowej bielizny był luksusem.
Po drodze dopadały nas problemy zdrowotne, edukacyjne z dziećmi, dopadało nas zwątpienie. Alergie - kosztowne diety, diagnostyka, leki. Trafiałam na różne blogi z daniami dla alergików, a tam propozycje pasty z daktyli, wypieki z mąki orkiszowej, tofu i inne smakowitości, ale nie na naszą kieszeń. 
Ale dawaliśmy radę, dzieci jeździły na wycieczki szkolne, miały wszystko co potrzebne do szkoły, nigdzie nie zalegaliśmy z opłatami. 
Co osiągnęliśmy przez te lata? Nasz stan zdrowia nieźle się ustabilizował, dzieci chorują 2-3 razy do roku, mają zdrowe zęby, my również. Ja na ostatnim przeglądzie dowiedziałam się, że nic się nie dzieje, miałam 5 lat przerwy w kontrolach. Nasza rodzina z każdym działaniem oszczędnościowym co raz bardziej się jednoczyła, działaliśmy jako zespół i to nas zbliżało. Udało nam się pozbyć dwóch kredytów, nareszcie miesiąc kończy się na bilansie dodatnim. 
Oszczędnie żyć trzeba nadal, chcemy pozbyć się długów zupełnie (a jest ich jeszcze sporo) i spokojnie patrzeć w jutro. 
Bywało bardzo ciężko, człowiek zastanawiał się czy da rade "iść" dalej, wiara i nadzieja nas pchała do przodu. Jedność i miłość dawała siłę. 

Wszystkie rady opisywane na tym blogu są wynikiem naszej wspólnej pracy, nauki i planowania. Mamy nadzieję, że dzięki temu blogowi choć jedna osoba pomyśli, że da radę, że można i że wszystko się jakoś ułoży pozytywnie. 
Osoby krytykujące jakość jedzenia, ilość, chyba do końca stoją na krawędzi, jak dla mnie to rozmowa z ślepym o kolorach. No bo jak tu się licytować o ilość mięsa w tygodniu, o surówki jak bywa, że brakuje pieniędzy w ogóle na mięso, czasem i na warzywa. Jeśli mamy ten luksus, by jeść mięso codziennie, gotować na dużych ilościach mięsa zupy, kupować na co dzień warzywa i owoce (nawet w sezonie zimowym) to znaczy, że jest jeszcze całkiem dobrze. Blog ten był tworzony dla ludzi którzy nie mają dylematów ile zjem dziś mięsa, ale dla ludzi czy w tym tygodniu zjem mięso. 

My i tak mieliśmy ten luksus, że nie doszliśmy do chwili gdy jedzenie miało tylko zaspokajać głód, dawać uczucie sytości. Choć i takie chwile przeżyliśmy z mężem, ale to było dawno, dawno temu, nie mieliśmy jeszcze dzieci, byliśmy młodym małżeństwem, jedliśmy gotowe, tanie dania. Ale wtedy dowiedzieliśmy się podstawowej rzeczy - taki sposób odżywiania niszy zdrowie, chorowaliśmy często i ciężko, mieliśmy problemy z cerą, zębami, stawami mimo, że było to 20 lat temu. Tamten czas nauczył nas, że tanie, śmieciowe jedzenie nic po za sytością nam nie daje, więc teraz już nie szliśmy tą droga. 

Mam nadzieję, że po 7 latach "chudych" nadejdzie wreszcie czas "tłustych" lat, takich jakie też nam było dane przeżyć, wiele lat nie musiałam liczyć ile wydaję na zakupy. 

Pamiętajcie, że nie wolno nigdy porzucać nadziej!!!!!





piątek, 4 października 2013

Zupa ogórkowa - przepis


Dziś przepis na zupę ogórkową, robię ją na dwa sposoby z ziemniakami lub z ryżem.
Do wersji z ziemniakami potrzebujemy:
  • 1/2 kg ogórków kiszonych
  • 2 średnie marchewki (ja niestety nie używam z powodu alergii jednego z synów)
  • 1 pietruszka, najlepiej z natką
  • nieduży kawałek selera
  • ziemniaki (ilość zależy od potrzeby zagęszczenia zupy, ja dodaje około 10 ziemniaków) lub ryż (szklanka suchego)
  • łyżka posiekanego koperku
  • 1 cebula
  • przyprawy: sól, pieprz, liść laurowy, 4 ziarenka ziela angielskiego
  • 2 łyżki mąki pszennej (ja używam ryżowej lub kukurydzianej)
  • jogurt naturalny lub śmietana
  • łyżki masła, oliwy lub smalcu (co kto lubi)
  • woda (u nas około 4 litry)

Włoszczyznę ścieramy na tarce o dużych oczkach. Zalewamy wodą, solimy, wrzucamy przyprawy gotujemy aż warzywa będą półmiękkie. Dodajemy ziemniaki pokrojone w kostkę lub ryż (wcześniej go płuczemy), gotujemy do miękkości. W międzyczasie przesmażamy cebulę na tłuszczu, następnie ścieramy na tarce o dużych oczkach ogórki i dusimy je do miękkości (jak są twarde to je miksuję blenderem). Łączymy z wywarem warzywnym z ziemniakami, dodajemy posiekany koperek i gotujemy jeszcze przez chwilę. 
 Jogurt/śmietanę mieszamy z mąką, oczywiście hartujemy ją gorącym wywarem (ja do jogurtu dolewam 5 łyżek zupy, mieszam, znowu 5 łyżek zupy i mieszam, jak całość jest już dobrze ciepła wyłączam gaz i wlewam ostrożnie do zupy, cały czas mieszając zupę). Przyprawiamy solą, zmielonym pieprzem. Oczywiście robię również zupę na wywarze mięsnym, najczęściej jak mam kostki po rozbiorze półtuszy z ubojni (zostawiamy takie mięsne mocniej), więc razem z włoszczyzną na początku wrzucam kostki i jak już ziemniaki są miękkie to wyjmuję kostki i obieram z nich mięso, dorzucam posiekane do zupy. 

czwartek, 3 października 2013

Kolejne podsumowanie wydatków na żywienie


Miesiąc wrzesień się skończył, nadszedł czas na podsumowanie. W okresie od 1 stycznia 2013 do 30 września 2013, średni miesięcznie na żywność wydałam kwotę 790 zł.

Dzienna stawka to około 39 zł na osobę wychodzi 7,8 zł (korekta: źle wyliczyłam. Kwota 790 : 30 = 26.3, dzieląc ją na pięć osób to wychodzi 5.26 zł dziennie na osobę)

Żywię pięcioosobowa rodzinę w tym dwoje dorosłych, dwóch nastolatków i jedno dziecko. Do tego jeden z synów jest na diecie bezpszennej, a drugi ma nietolerancję laktozy (kupuję mleko bez laktozowe). Koszt specjalistycznych produktów podnosi kwotę miesięcznego wyżywienia mojej rodziny. 

Unikamy wszelkimi dostępnymi i znanymi nam sposobami jedzenia wysoko przetworzonego, większość sami produkujemy w domu i ogródku.
Koszt miesięczny wzrósł o 100 zł w stosunku do półrocznego podsumowania. No cóż, chłopcy rosną i jedzą całkiem sporo, starszy syn je więcej niż mąż, a młodszy dużo więcej niż ja. W międzyczasie robiłam sporo przetworów na zimę, których nie będę już robić w kolejnych miesiącach (owoce, warzywa, cukier, pektyna, ocet, przyprawy to dodatkowy koszt na żywność którą będziemy jeść zimą), więc pewnie w podsumowaniu rocznym kwota może być inna. 
Następne podsumowanie w 2014 roku :) 

środa, 2 października 2013

Domowy sok z aronii


W ogródku w tym roku całkiem ładnie obrodziła nam aronia. Trzymałam ją na krzakach jak długo się dało, ale nie wytrwałam do pierwszych przymrozków około tydzień za wcześnie ją zebrałam, trudno się mówi. W tym roku nie przemrażałam jej ani naturalnie, ani w domowych warunkach, od razu po zebraniu była umyta i przetworzona. Zrobiłam z niej 5 litrów soku. Dzieci pochłaniają w dość szybki tempie (miał być na zimowe katary), więc chyba im smakuje :)


Zrobiłam go w sokowniku (w zeszłym roku dostałam od sąsiadki), dotarły do mnie opinie, że w sokowniku nie da się zrobić soku z aronii, ale nie bardzo mi się chciało sterczeć przy kuchni, więc zapakowałam owoce do sokownika i myślę, że efekt jest niezły. 

Na każde 3 kilogramy owoców (tyle mi na raz wchodziło do sokownika) wsypałam 1 kilogram cukru i sporo liści wiśni. Układałam wszystko w sokowniku warstwowo najpierw trochę aronii potem na to cukier i liście i tak do samej góry, na wierzchu owoce z cukrem tylko. Sok nie wyszedł cierpki mimo, że nie przemroziłam owoców. Dodałam nie wiele cukru, zakażało mi na zdrowotnych właściwościach soku, a nie by powstał smaczny syrop. A mimo to dzieciom smakuje, może dla tego, że nie piją słodkich napojów po za sokami (które też staram się by były bez dodatku cukru). 


Jak dla mnie sokownik to super wynalazek. W zeszłym roku zrobiłam sok z czarnej porzeczki i wiśni, wyszedł pyszny. Zniknął błyskawicznie, a ja nie napracowałam się przy nim. Wiśni nie drylowałam, a porzeczek nie obierałam  gałązek. Sok przechowywał się nieźle. Jak dla mnie sokownik to dobra inwestycja!


wtorek, 1 października 2013

Nie wyrzucajmy ubrań do śmieci!!


Prosicie o jadłospisy, ale dziś nie będzie o jedzeniu. Jadłospisów stworzyłam już 28, więc wystarczy ich na około pół roku. Wystarczy wydrukować (nanieść poprawki), ponumerować i po kolej realizować ;) Jasne, że będą się pojawiać, nowe, ale dziś nie......


Dziś chciała bym poopowiadać o porządkach w szafach. Jak co roku jesienią robię przegląd ubrań, głównie dzieci. W tym roku wypakowałam z szaf, 3 worki 120 litrowe ubrań. dwa z nich to ubrania nadające się do przekazania dalej, jeden szmaty/przeróbki.. 
W okresie wakacyjnym dzieci bardzo urosły, cała trójka. Zabrałam się więc do ostrej selekcji ciuchów, wyznaczyłam różne kategorie sortowania - za małe, nie lubiane, zniszczone. Każdą rzecz dzieci przeglądały, przymierzały i pod moim nadzorem decydowały co z nią dalej będzie. Niestety po pełnym przeglądzie ubrań córce zostały 3 pary spodni na jesień, ale za to te trzy pary to egzemplarze do noszenia, a nie do udawania wypełnienia szafy, lubiane, dobre i estetycznie wyglądające. Ostatnio mocno zaczęłam stawiać na minimalizm, obkładamy się mnóstwem niepotrzebnych przedmiotów, ubrań itd. A w sumie większości z nich nie używamy, a czasem nawet nie pamiętamy o ich istnieniu, więc po co zagęszczać swoją przestrzeń czymś takim?.. Ubrania które odłożyliśmy przejrzeliśmy dokładnie, czy nadają się do oddania innym dzieciom, czy można je przerobić, czy ewentualnie jak nie spełnia powyższych warunków, czy nadaje się na ścierkę do podłogi, kurzu itp. Wyszły nam dwa 120 litrowe worki ubrań, jeden klasycznie chłopięcych, drugi dziewczęcych. Jeden oddaliśmy po sąsiedzku dla chłopca (my dostajemy od sąsiadów po ich córce), więc nie było problemu. Ale pojawił się problem co z dziewczęcymi ubraniami, dałam znać na jednym z forów, że mam do oddania, ale w między czasie znalazła się potrzebująca ubrań mała dziewczynka, więc oddaliśmy jej. Obecnie robię porządki w swojej szafie, są to ubrania zazwyczaj a duże na mnie (zmniejszyłam rozmiar), więc po prostu oddam je do opieki społecznej, tam mają taki pojemnik gdzie sobie potrzebujące osoby wybierają co im się przyda. Teraz pomyślicie sobie, ale się kobita chwali. Nie, nie o to chodzi mi tym poście, chodzi mi o fakt nie wyrzucania dobrej odzieży. Mój tato (no ma taki nawyk zaglądania do puszek) wiele razy znajdował w śmieciach ubrania nawet z metką, jak znalazł przekazywał dalej ubrania które nadawały się jeszcze do użytku. Po co ktoś je wpakował do śmietnika?? Dla mnie to zupełna bezmyślność, są po miastach wystawione pojemniki do których można wrzucać odzież. Wiem, kiedyś była afera, że te ubrania odsyłano do sklepów  używaną odzieżą i sprzedawano, ale z drugiej strony jaka to jest dla nas różnica czy je wrzucimy do tego pojemnika, czy do śmieci. Dla mnie różnica jest taka, że nie zapełniam wysypiska. Sama często kupuję ubrania w takich sklepach, czy mnie to sprawia różnice w jaki sposób do mnie trafiły? Dla mnie najważniejsze, jest by były zachowane zasady higieny. Zresztą można by powiedzieć, że poniekąd firma też w jakiś sposób była eko ;) Cała dystrybucja tych ubrań, też pochłaniała środki finansowe. Ale ubrania nie trafiały na wysypisko. 
Zatem gdy zrobicie porządku w swoich garderobach zastanówcie się czy nie przydadzą się np. w Domu Samotnej Matki, Domu Dziecka, czy zwyczajnie ktoś ze znajomych nie przygarnie ich (może kumpeli od dawna podobała się Wasza bluzka). Może gdy my wyjedziemy z propozycją oddania ubrań, okaże się, że inni też chcą oddać i można się wymieniać. My mamy większość dziecięcych ubrań pozyskanych w systemie wzajemnej wymiany. Jest to duża oszczędność, a zarazem i działanie pro ekologiczne. Podobno przemysł odzieżowy jest jednym z głównych niszczycieli środowiska naturalnego. Zatem używając ubrań jak najdłużej nie napędzamy tego. 
Wiele ubrań nadaje się na wszelkiego rodzaju szmatki, wypełniacze, czasem, do przerobienia na torbę na zakupy. Możliwości jest wiele, życzę Wam kreatywności i odpowiedzialności za nasze środowisko.