Nie jest to może tania wersja sernika, choć obecnie ceny
białego sera dobrej jakości tez nie są zbyt niskie. Ja od jakiegoś czasu nie
jadam krowiego nabiału po za masłem. Okazjonalnie kefirem i maślanką. Ale na te
upały chętnie zjadłoby się sernik na zimno, znalazłam, więc sposób na to, by
cieszyć się ciastem na zimno, a nie dołożyć produktów odzwierzęcych do niego.
Ja użyłam galaretki wegańskiej, ale jeśli komuś to nie przeszkadza może zastosować
zwykła wieprzową.
- 1 szklanka kaszy jaglanej
- 3 szklanki mleka kokosowego (ja używałam własnej roboty, bo jest taniej)
- 200 g zmielonych wiórek kokosowych
- 1 szklanka namoczonych na noc nerkowców
- sok z jednej cytryny
- cukier waniliowy
- 6 łyżek cukru
- 3 malinowe galaretki wegetariańskie
- owoce do dekoracji (ja użyłam truskawki)
Wykonanie:
Przygotuj wrzątek i przepłukuj nim kasze jaglaną. Gotuj
kaszę w 3 szklankach mleka, ok 20 minut na małym ogniu, tak aż kasza zupełnie
zmięknie. Dodaj zmielone wiórki kokosowe i zblendowane orzechy nerkowca.
Następnie dodaj cukier i esencję waniliową. Dla równowagi słodkiego smaku dodaj
sok z cytryny. Zblenduj wszystko na gładką masę używając ręcznego blendera.
Gorącą masę wyłóż na brytfankę i udekoruj owocami (ja użyłam
naczynia żaroodpornego).
Przygotuj 3 galaretki w ilości wody na 2 opakowania. Wystudź
i wylej na ciasto.
Schłodź ciasto w lodówce przez około 3 godziny.
Drugą wersję ciasta
zrobiłam z kasza, która mi pozostała już ugotowana, dodałam 2 szklanki mleka i
zagotowałam całość na małym ogniu, następnie postępowałam jak wyżej. Przyznam,
że sernik był chyba nawet bardziej smaczny, aczkolwiek mniej ścisły, ale to już
kwestia gustu.