"Ciche i skromne życie przynosi więcej satysfakcji niż pogoń za sukcesem, połączona z nieustannym brakiem odpoczynku"
piątek, 29 listopada 2013
Jak odgrzewać pampuchy
Ostatnio kilkakrotnie byłam pytana o to jak odgrzać pampuchy/pyzy drożdżowe/kluski parowe. Ja odgrzewam na dwa sposoby, zależy jak dużo mam czasu. Jeden z nich to tradycyjnie na parze - garnek z wodą, gaza, miska i odgrzewam tak samo jak je wcześniej gotowałam. Jeśli nie mam czasu lub odgrzewam dla jednej osoby stosuję szybki i prosty sposób. Mocze wodą każda kluskę która chce odgrzać, układam na talerzu i wkładam do mikrofali (czas i moc to już sprawa indywidualna). Po chwili mam ciepłe i puszyste kluski :) Inny sposób to oczywiście obsmażyć pokrojone na patelni, też są smaczne.
czwartek, 28 listopada 2013
Cukier
Unikanie przez naszą rodzinę jest cukru przez wiele osób jest źle postrzegane. Spotykam się z komentarzami typu - jak to aż tak oszczędzasz, no co ty dzieciństwo bez słodyczy, życie jest za krótkie by ograniczać sobie cukier, cukier jest potrzebny by dzieci się rozwijały, by mózg dobrze funkcjonował itd.....
Tylko ile jest racji w tych wypowiedziach/zarzutach??
Owszem cukier jest niezbędny do życia, do prawidłowego funkcjonowania mózgu ale nie ten z cukierniczki.
Oczywiste też jest, że nie da się żyć bez jedzenia cukru, bo jest to
niewykonalne, dlatego gdyż jest w większości pokarmów.
"Cukier jest wchłaniany do krwiobiegu w przeciągu minut. Spożycie dużej ilości cukru zaraz przed wysiłkiem może nawet uniemożliwić jego wykonanie. Dochodzi wtedy do ogromnego wzrost stężenia cukru we krwi. To z kolei zmusza trzustkę do wydzielenia dużych ilości insuliny, która jest potrzebna do metabolizmu cukru. Cała ta insulina hamuje metabolizm tłuszczu w mięśniach. Dlatego mięśnie zaczynają wykorzystywać glikogen, który jest w ograniczonym zapasie. Insulina prowadzi do zmniejszenia poziomu cukru we krwi, który i tak został już obniżony poprzez mięśnie wykorzystujące glikogen do produkcji energii. W końcu dochodzi do sytuacji, kiedy stężenie cukru we krwi jest na tyle niskie, że powoduje nie tylko zmęczenie, ale nawet zawroty głowy. Zawartość węglowodanów w pożywieniu jest konieczna do prawidłowego przetwarzania tłuszczów, lecz ich nadmiar prowadzi do otyłości."
"Nadmiar cukru we krwi powoduje ciągłe jego wahania w organizmie, a co za tym idzie stałe uczucie głodu, ciągła ochota na "coś słodkiego" i w konsekwencji występowanie nadwagi, otyłości oraz chorób dietozależnych m.in. insulinooporności, cukrzycy typu II czy próchnicy zębów. Zacznijmy jednak od początku.
Sięgając po słodkie produkty dostarczamy naszemu organizmowi tzw. pustych kalorii - sam cukier plus tłuszcze nasycone oraz kwasy tłuszczowe typu "trans" obecne zwykle w czekoladzie, batonach, ciastach i słodkich bułkach. Większość tych produktów obfituje w duże dawki kalorii bez praktycznie żadnych wartości odżywczych, jednym słowem jemy zwykłe "śmieci", których nasz organizm nie wykorzystuje do celów budulcowych, czy regulujących, ale odkłada je praktycznie w całości w postaci tkanki tłuszczowej. Natychmiast po spożyciu słodyczy poziom cukru we krwi bardzo gwałtownie rośnie (w przeciwieństwie do pełnowartościowego posiłku, po którym cukier wzrasta powoli) i równie szybko spada, często poniżej poziomu wyjściowego. W praktyce oznacza to, że szybko stajemy się z powrotem głodni i rozdrażnieni, tym chętniej sięgając po kolejną dawkę energii. Tak też koło się zamyka."
"Cukry rafinowane, wyłączając czas, w którym mogą się przydać, czyli czas intensywnego treningu, są wręcz toksyczne dla organizmu:
Powodują wypłukiwanie wapna z kości. Cukry proste zakwaszają organizm, a wapno pobierane z kości jest używane do zobojętnienia odczynu kwasowo-zasadowego. Spożywanie cukrów prostych zwiększa podatności na złamania i powoduje powstawania próchnicy zębów.
Spożywanie ich zmniejsza wrażliwość insulinową.
Powodują otyłość. Cukry proste zaburzają reakcję organizmu na leptyne zwaną hormonem sytości. Przez co człowiek czuje się ciągle głodny.
Przyczyniają się do nadmiernego magazynowania wody, czego konsekwencją może być nadciśnienie."
Sami wyciągnijcie wnioski, czy warto?
Ja zostanę przy domowych łakociach, nisko słodzonych i jedzonych sporadycznie. U nas w domu 2 kg cukru wystarczają na miesiąc, tylko w okresie robienia przetworów i wina potrzebujemy go więcej.
Jest zdrowiej i oszczędniej.
środa, 27 listopada 2013
Kluski śląskie
Wczoraj mieliśmy na obiad kluski śląskie z sosem pieczarkowym i czerwoną kapustę. Mniam, uwielbiam taki obiadek :)
Na kluski potrzebujemy:
- gotowane ziemniaki zmielone przez maszynkę lub przeciśnięte przez praskę (u nas to około 1,5 kg po obraniu i ugotowaniu wyszło)
- 1 jajko
- mąkę ziemniaczaną
wtorek, 26 listopada 2013
Zupa cebulowa - tania i zdrowa
Moja wersja zupy cebulowej nie ma nic wspólnego z wykwintnymi zupami francuskimi i jej pochodnymi. Jest prostą jej odmianą :) Przygotowuje się ją szybko, jest niedroga, pożywna i zdrowa. Najbardziej lubi ją córka i starszy syn.
Potrzebujemy:
- 1/2 kg cebuli
- 8 ziemniaków
- 3 ząbki czosnku
- włoszczyzna
- łyżeczka lubczyku
- 1/2 łyżeczki pieprzu czarnego
- 1/2 łyżeczki tymianku
- sól do smaku
- tłuszcz do smażenia (ja dodaję 1/2 łyżki masła klarowanego lub 2 łyżki oliwy)
- grzanki lub groszek ptysiowy
Kroję cebulę na ćwierć plasterki, rozgrzewam tłuszcz w garnku i wrzucam cebulę, cebulę bardziej duszę niż smażę. Gdy już cebula jest lekko ciapowata wrzucam czosnek pokrojony drobno, włoszczyznę drobno pokrojoną w kostkę i zalewam gorącą wodą około 3 l. Następnie dorzucam ziemniaki obrane i pokrojone, oraz przyprawy. Gotuję całość aż warzywa są miękkie, potem całość miksuję blenderem doprawiam do smaku i gotowe. Podaję z grzankami, można podać również groszkiem ptysiowym. Proste i pożywne danie, bardzo rozgrzewające.
poniedziałek, 25 listopada 2013
Nie wyrzucamy chleba.....wszytsko się przyda :)
Polecam sposób na nie marnowanie pieczywa. Jeśli mamy w domu chleb/bułki, który już nie jest zbyt świeży, ale nie spleśniał to możemy go jeszcze całkiem fajnie wykorzystać.
Kroimy w kostkę, wrzucamy do woreczka foliowego/pudełka i możemy tak go zamrozić. W chwili gy są nam potrzebne grzanki do zupy/sałatki mamy pod ręka gotowe pieczywo, które trzeba tylko wrzucić na suchą patelnię i obsuszać na chrupiące grzanki.
Ostatnio robiłam zupę cebulową i właśnie użyłam do niej takiego zapasu "grzanek" z zamrażarki. Nie marnujemy dzięki temu chleba, nie wyrzucamy, nie zanieczyszczamy ziemi, nie powiększamy wysypisk, no i oczywiście oszczędzamy bo nie wyrzucamy naszych pieniędzy do śmieci.
piątek, 22 listopada 2013
Ciasteczka ze skwarkami - nic się nie marnuje
Kolejna propozycja z cyklu nie marnujemy jedzenia. Dziś chce Wam zaproponować ciastka ze skwarkami. Z racji, że kupujemy całe półtusze wieprzowe, to po wytopieniu smalcu ze słoniny zostaje mi trochę skwarek których już nikt nie chce. Rozwiązaniem na to są ciastka ze skwarkami. Upiekłam je wczoraj i już połowy nie ma :) Ciastka mało tego, że "utylizują" skwarki to są tanie i niezbyt pracochłonne. Mają za to jedną wadę, są kaloryczne, nie ma co udawać kalorii to one mają sporo.
Potrzebujemy:
- 300 - 350 g skwarków wieprzowych (oczywiście już zimnych i bez smalcu)
- 500 g mąki pszennej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 szklanki cukru
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 1 jajko
- 150 g masła/margaryny
czwartek, 21 listopada 2013
Prezenty, prezenty, prezenty............?!
Tak mnie naszła refleksja w związku z prezentami na Mikołajki. Syn przyszedł z lekcji języka angielskiego i oświadczył, że musi kupić prezent na Mikołajki. Hmmm, jak to na dodatkowych zajęciach? No, ok pomyślałam, to tylko jeden prezent, nie ma sprawy. Ale potem zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest już przesada, Mikołajki organizowane są w szkołach (ok moje dziecko nie chodzi, ale większość tak), więc prezent do szkoły, prezent na zajęcia z języka angielskiego to już są dwa prezenty, w obydwu przypadkach mowa o kwocie w okolicy 30 zł, co daje nam 60 zł. Ale co jeśli na innych zajęciach ktoś wpadnie na podobny pomysł? Mój syn uczęszcza na kilka (głównie w MDK), załóżmy, że na kolejnych dwóch też będzie losowanie i kupowanie sobie prezentów. Można powiedzieć, że to miły zwyczaj, dzieci lubią prezenty. No, tak ale bądźmy szczerzy za te prezenty płacą rodzice. Założyliśmy, że kwota wyszła by w okolicy 120 zł przy jednym dziecku, a ja mam ich troje, więc daje nam to sumę 360 zł na prezenty mikołajkowe, ale nie są to jeszcze prezenty dla moich dzieci. Sama nie wiem czy nie przekracza się tu jakiś granic rozsądku, czy naprawdę musi to tak wyglądać. Czy dzieciaki nie mogą w Mikołajki posiedzieć na luzie przy fajnym poczęstunku?? A po Mikołajkach będą święta i znowu pora na prezenty. Tym razem już tylko dla tych dla których zdecydujemy sami, że chcemy ich obdarować. Ufff... Albo dla tych których wypada obdarować......
Kiedyś jedna mama opowiadała mi, że w szkole jej syna prezenty mikołajkowe kupuje się za kwotę 15 zł i cała sprawa w tym by wymyślić coś za taką kwotę.
Fakt, pamiętam ze szkoły średniej, że prezenty to były drobiazgi typu pilniczek do paznokci, lusterko, breloczek itd.
Wiem, wiem jestem marudna, ale skąd brać pieniądze na takie wydatki. Czy to pedagogiczne jest podejście?
środa, 20 listopada 2013
Przeżyć za 500 zł??
Ostatnio kilka czytelniczek zadało mi pytanie - czy była bym w stanie wyżywić rodzinę za 500 zł. Domyślam się, że wcale nie jest mało osób które muszą sobie właśnie za tyle poradzić. Jest to kwota nie wielka, zwłaszcza gdy miała bym wyżywić za nią 5 osób. Ale spróbuję zanalizować temat i rozłożyć na czynniki.
Mamy do dyspozycji 500 zł na wyżywienie miesięcznie. czyli tygodniowo średnio 125 zł, dzienna stawka wyszła by niecałe 18 zł. Kwota niesamowicie niska.
Co możemy kupić za 125 zł:
- 5 kg mąki np. w Lidlu to kwota 7,50 zł
- 15 kg ziemniaków - 15 zł
- 20 jajek - 8 zł
- 4 litry mleka - 9 zł
- 2 kg mięsa (zależy od jakości) załóżmy, że 32 zł
- pudełko smarowidła do pieczywa - 4 zł
- 3 paczki drożdży - 3 zł
- 2 kg jabłek - 4 zł
- kg cebuli - 2,50 zł
- 500 g sera żółtego - 10 zł
- kg ryżu - 3 zł
- 1 większy koncentrat pomidorowy - 4 zł
- 1/2 kg kapusty kiszonej - 2 zł
- kg ogórków kiszonych - 4 zł
- 2 porcje rosołowe - 4 zł
- 2 jogurty naturalne - 2 zł
- 1/2 kg kiełbasy - 8 zł
- 250 g białego sera - 3 zł
I co z tego możemy zrobić? Z mąki i drożdży upieczemy chleb. Do chleba z jednego kg mięsa zrobimy pieczeń, drugi kilogram mamy na dwa obiady np. gulasz lub zmielimy na mielone. Czyli dwa obiady już mamy do tego ziemniaki + kapusta lub ogórek kiszony, do tego mamy dwie porcje rosołowe na dwie zupy jedna może być pomidorowa z ryżem, druga ogórkowa, a pomiędzy kartoflanka (koncentrat, ogórki, ziemniaki, cebule mamy). Kolejne drugie danie to pizza (kiełbasy połowa, papryka i ser żółty. , czyli zostają nam jeszcze 4 dni. Robimy naleśniki, placki ziemniaczane i zapiekankę z ziemniaków i kiełbasy oraz zapiekankę z ryżu i jabłek. Do pieczywa zostaje nam ser żółty i jajka, oraz pieczeń i z białego sera możemy zrobić twarożek. No i jakoś dajemy radę. Co prawda nie uwzględniłam tłuszczu i przypraw. Więc w kolejnym tygodniu trzeba by zamienić np. zupy bez mięsne zrobić, by zakupić butelkę oleju. Na dłużej jest to dość ekstremalne, oczywiście zależy też od tego ile osób musimy wyżywić za to 500 zł. Ja analizowałam zakupy pod moją rodzinę. Oczywiście, że jeśli nie mamy wyjścia to można i za taką kwotę nie chodzić głodnym, możemy zrobić np. fasolkę po bretońsku bez mięsną, naleśniki z nadzieniem z soczewicy zastępując dania mięsne. Do pieczywa możemy robić różne pasty. Jasne, że nie będzie nas stać na to by owoce i warzywa były u nas w dużych ilościach, ale nie musimy z nich zrezygnować kompletnie.
poniedziałek, 18 listopada 2013
Świąteczne upominki
W sklepach już widać nadchodzące święta. Mając pustki w portfelu czujemy przygnębienie i smutek w tym okresie. Dopada nas żal, że nie możemy dać naszym bliskim wymarzonych prezentów. Ale i na to jest sposób, a teraz to właśnie już odpowiednia pora do zabrania się za prezenty. My trzy lata temu wieczorami budowaliśmy domek dla lalek dla córki. Dostała domek jej wzrostu (miała 6 lat), od znajomych pościągaliśmy niepotrzebne mebelki dla lalek, odrestaurowaliśmy i..no właśnie i to było to. Dziecko skakało, i w radości wykrzykiwało - jaki cudny, skąd Mikołaj wiedział, że taki właśnie chce. A wystarczyło trochę sklejki zakupionej przycięciem na wymiar, farby, kawałków papieru, tkanin na wyłożenie ścian i renowację mebli. Innym razem córka marzyła o łóżeczku dla lalek, no i dostała wykonane zostało z drewnianego pudełka po winie, odmalowane na biało, uszyłam do niego pościel i marzenie ostało spełnione. Chłopcy marzą o mieczach, nie wymaga to wiele pracy i większego znawstwa stolarki. dla dorosłych można zrobić skrzyneczkę na ulubione herbaty wykorzystując skrzyneczkę po winie, uszyć woreczki na suszki do szafy. Upiec wymyślne ciasteczka dla nauczycieli naszych dzieci i zapakować w papier ozdobiony przez nasze dziecko. Można uszyć torbę na zakupy, zrobić mieszankę herbaty dla przyjaciółki - czarna herbata, kawałki cynamonu, suszone owoce, zapakować ciekawie i już jest drobny i do tego oryginalny prezent. w internecie jest mnóstwo pomysłów na samodzielnie wykonane prezenty. Możemy zrobić ciekawą zakładkę do książki dla pasjonata czytania. Zatem ruszajcie do szukania pomysłów i ich realizacji, czasu już mało. Powodzenia!!! Ja też ruszam :)
sobota, 16 listopada 2013
Szybkie i tanie ciasto śmietankowe/jogurtowe
Przepis mam od wielu lat (chyba od 20) i chętnie po niego sięgam. Jak dzwonię goście, że będą za godzinkę spokojnie mamy ciasto gotowe, a produkty do niego potrzebne zazwyczaj są w domu.
Potrzebujemy:
- 3 jajka
- szklankę cukru
- 2 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- łyżkę masła/margaryny
- szklankę kwaśnej śmietany (ja stosuję mój domowy jogurt)
- bakalie np. 1/2 szklanki rodzynek (opcjonalnie)
piątek, 15 listopada 2013
Jadłospis na tydzień dla rodziny nr. 33
Troszkę się "obijałam" i Was zaniedbałam, ale już się poprawiam i podaję kolejny mój jadłospis tygodniowy.
Poniedziałek
I śniadanie: kasza jaglana z jabłkami i cynamonem
II śniadanie: kanapki z pieczenią i pomidorami
Obiad:
Zupa cebulowa z grzankami
Jajko sadzone, buraki zasmażane, ziemniaki - pure
Wtorek
I śniadanie: kasza jaglana ze suszonymi śliwkami na mleku
II śniadanie: kanapki z pastą mięsną z resztek i papryką, jabłko
Obiad:
Zupa cebulowa z grzankami
Wątróbka z cebulą, ziemniaki, ogórek kiszony
Środa
I śniadanie: kasza kukurydziana na mleku
II śniadanie: kanapki z pieczenią i ogórkiem kiszonym, banan
Obiad:
Zupa ogórkowa
Makaron ze szpinakiem
Czwartek
I śniadanie: omlet z domowymi powidłami
II śniadanie: kanapki z pasztetem domowym i pomidorem, jabłko
Obiad:
Zupa ogórkowa
Kotlety mielone, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej
Piątek
I śniadanie: jajecznica, bułka z masłem, herbata owocowa
II śniadanie: kanapki z żółtym serem i papryką, daktyle suszone
Obiad:
Kapuśniak z białej kapusty
Naleśniki z białym serem
Sobota
Śniadanie: bułki domowe z twarożkiem na słono
Obiad:
Kapuśniak z białej kapusty
Domowa pizza
Niedziela
Rosół z kaszą jaglaną
Schab, ziemniaki, bigos
Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu, oczywiście nie musi, ale o gustach się nie dyskutuje ;)
Poniedziałek
I śniadanie: kasza jaglana z jabłkami i cynamonem
II śniadanie: kanapki z pieczenią i pomidorami
Obiad:
Zupa cebulowa z grzankami
Jajko sadzone, buraki zasmażane, ziemniaki - pure
Wtorek
I śniadanie: kasza jaglana ze suszonymi śliwkami na mleku
II śniadanie: kanapki z pastą mięsną z resztek i papryką, jabłko
Obiad:
Zupa cebulowa z grzankami
Wątróbka z cebulą, ziemniaki, ogórek kiszony
Środa
I śniadanie: kasza kukurydziana na mleku
II śniadanie: kanapki z pieczenią i ogórkiem kiszonym, banan
Obiad:
Zupa ogórkowa
Makaron ze szpinakiem
Czwartek
I śniadanie: omlet z domowymi powidłami
II śniadanie: kanapki z pasztetem domowym i pomidorem, jabłko
Obiad:
Zupa ogórkowa
Kotlety mielone, ziemniaki, surówka z kapusty kiszonej
Piątek
I śniadanie: jajecznica, bułka z masłem, herbata owocowa
II śniadanie: kanapki z żółtym serem i papryką, daktyle suszone
Obiad:
Kapuśniak z białej kapusty
Naleśniki z białym serem
Sobota
Śniadanie: bułki domowe z twarożkiem na słono
Obiad:
Kapuśniak z białej kapusty
Domowa pizza
Niedziela
Rosół z kaszą jaglaną
Schab, ziemniaki, bigos
Mam nadzieję, że komuś przypadnie do gustu, oczywiście nie musi, ale o gustach się nie dyskutuje ;)
środa, 13 listopada 2013
Co robi z nami reklama...?!
Około miesiąc temu złapałam wirusa, padłam na 2 dni do łóżka. Leżąc tak oglądałam sporo TV, na co dzień raczej nie oglądam, jedynie tylko w czasie prasowania i wieczorami z mężem jeden film. Więc leżąc tak te dwa dni, napatrzyłam się na telewizję nadrabiając chyba kilka lat w przód i w tył. Miałam podwyższoną temperaturę i mniej analitycznie reagowałam na obrazy podawane mi z ekranu. Po dwóch dniach już pragnęłam kilku produktów bezwzględnie. Czułam, że muszę mieć "rewelacyjny" środek do czyszczenia, kilka pudełek farmaceutyków, które wyzwolą mnie z infekcji, do tego czułam, że potrzebuję cukierków z witaminami, bo dzieci zaniedbałam i pewnie to je uratuje. Przez te dwa dni, po około 4-5 godzin wpatrywania się w TV, zaczął się proces pozbawiania mnie własnej woli. Nakręcałam się na kupowanie produktów z reklam. Czułam, że naprawdę powinnam je mieć by czuć się częścią społeczeństwa, bo przecież wszyscy to mają. Mąż z niepokojem patrzył jak szlochałam na reklamie środka przeciwbólowego. Ale mam to już za sobą, na szczęście domownicy czuwali nade mną :)
Wnioski jakie jednak pojawiły się po ozdrowieniu, wcale nie zachwyciły mnie. Ba nawet czułam zażenowanie, że chwila i robię się podatna na reklamy. Jak wielką mają one siłę! Pomyślcie sami, ile razy sięgacie w sklepie po markę z reklam, a nie mniej znaną. Jak często idąc do apteki myślicie o produkcie z reklamy lub świadomie o niego prosicie.
Przecież przemysł farmaceutyczny daje nam leki na wszystko. Zacznijmy przegląd naszego ciała i sprawdźmy czy na coś jeszcze brak farmaceutyków. Oczywiście mowa o preparatach dostępnych bez recepty i silnie reklamowanych.
- Głowa: jest od bólu, zawrotów, bólu zatok, zatkanego nosa, kataru. Na ból zębów, na zdrowe zęby. Od czyszczenia uszu i bólu.
- Szyja: ból, napięcie - są środki przeciwbólowe. Ból gardła wszelkiego pochodzenia, typu i nasilenia - oczywiście, że łatwy do wyleczenia w chwilę.
- Kręgosłup, płuca, żołądek jelita: o w tej materii, to już przemysł farmaceutyczny szaleje. Środki przeciwbólowe, po których możemy dźwigać beczki z piwem, dzieci, budować domy, biegać, skakać bez konsekwencji. Bóle żołądka, wątroby, jelit: jedz co chcesz, łykasz tabletkę i luz. Cudowne leki na wszystko. Prostata, bóle miesiączkowe, menopauza: żaden problem - ciach, tabletka i koniec problemów. Zmniejszenie libido: to ostatnio eldorado dla producentów tych preparatów, reklamy w radiu, TV osaczają nas. Na problemy po i przed zbliżeniem też sporo mają pomysłów.
- Nogi, stawy, stopy: to też spory biznes, na kości, na grzybice, bóle, ociężałość - cały zestaw preparatów.
Ale zostawmy farmację, przejdźmy do reklam jedzenia i chemii gospodarczej.
Tu często możemy wpaść w pułapkę cudów, tak, tak - cudów!! Cudowne preparaty do czyszczenia, prania, jeszcze lepszy proszek od najlepszego (bo wcześniejsza reklama danego proszku nas zapewniała, że jest najlepszy), więc jak może być lepszy od najlepszego?? Reklamy jedzenia - zupełna ciekawostka! Wszystko dla dzieci witaminizowane, do tego dorzućmy preparaty witaminowe i co mamy? Hiperwitaminozę! Objawy hiperwitaminozy: ociężałość i utrata apetytu, poważne uszkodzenia układu kostnego (odwapnienie kości), zaburzenia pracy serca, nerek i centralnego układu nerwowego. W przypadku silnej hiperwitaminozy pojawia się efekt karcynogenny, czyli tworzenie się nowotworów. Do tego dochodzi osłabienie i szybkie uleganie zmęczeniu, ponadto zaparcia. Jednym z najbardziej klasycznych objawów hiperwitaminozy jest wzmożone pragnienie, a co za tym idzie nadmierne oddawanie moczu. Pojawiają się także świąd skóry oraz migreny.
Ale czy nas ktoś ostrzega przed hiperwitaminozą? Nie, no bo po co. Szczęście w tym wszystkim, że witaminy zawarte w żywności (mowa o sztucznej witaminizacji), są syntetyczne. Wchłaniają się one do organizmu z trudnością, lub też nie są w ogóle przyswajane.
Ogólnie po tym maratonie reklamowym, mam uczucie ogłupiania społeczeństwa. Wpychania im produktów, których zupełnie nie potrzebują, nie chcą mieć. Dawania poczucia, że posiadanie produktów z reklam uczyni nas kimś.... Jeśli nie jemy serka z reklamy w pracy, to co sobie inni o nas pomyślą, jeśli przyjdą znajomi i postawimy na stole kompot zamiast brązowego napoju to będziemy nikim?
Jesteśmy wkręcani w tą machinę i mamy napędzać wielkie koncerny.
Dzieci chcą zabawki z reklam, bo ma ją je inne dzieci, chcą ubrań znanych firm, telefonów komórkowych z reklam. Zostajemy pozbawiani własnej woli, rozsądku i wyboru. Sięgamy po wciskane nam przez media produkty, często nie analizując tego zakupu.
Poddajemy się manipulacji w sklepach idąc za zapachem, muzyką i wybierając produkty, które z góry ktoś zaplanował, że mamy wybrać (układając na odpowiedniej wysokości, dokładając zachęcający slogan, ustawiając regały w miejscach gdzie chętnie przystaniemy itd).
Myślę, że warto wypowiedzieć własną cichą wojnę tej manipulacji. Ściszajmy dźwięk w czasie reklam, wyjdźmy rozprostować nogi z pokoju gdzie jest TV, zmieniajmy stację w radiu w chwili gdy są nadawane reklamy i mniej sięgajmy po produkty z reklam.
Reklamowane produkty wcale nie są wyższej jakości, nie mają lepszego składu. Reklama kosztuje i gdzieś te koszty muszą się zwrócić. Wysoka cena nie oznacza wysokiej jakości!!!!
Czytajmy etykiety, sprawdzajmy skład, miejsce produkcji. To nam pozwoli na wybór, a nie mechanicznie, zaprogramowane odruchy.
Bądźmy ludźmi wolnymi!!!!
wtorek, 12 listopada 2013
Domowy majonez w 2 minuty!
Ostatnio moja mama, nauczyła mnie robić domowy majonez. Polecam, robi się go szybko, jest niedrogi i smaczny. Taki majonez na pewno nie zawiera konserwantów, dziwnych dodatków, jest tańszy od sklepowego. Jest też opcją gdy nam nagle zabraknie majonezu, a goście siedzą już przy stole ;)
Potrzebujemy:
- 1 szklankę oleju lub oliwy
- 2 jajka
- 1 łyżeczką cukru
- 1/2 łyżeczki soli
- solidna łyżka musztardy
- 1 łyżeczka octu
piątek, 8 listopada 2013
Kurczk w sosie z ziołami
Wczoraj na obiad zrobiłam kurczaka w sosie. Miałam pod ręką udka, nie miałam czasu na zapiekanie udek, chodziło mi o przygotowanie obiadu wcześniej a potem ogrzanie. Szybko wymyśliłam co z tym zrobić dalej.
Użyłam:
- 10 udek
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
- 1/2 łyżeczki tymianku
- 1 łyżeczka lubczyku
- pieprz czarny, sól
- 1 liść laurowy
- 3 ziarnka/owoce jałowca
- 2 łyżki mąki (ja użyłam kukurydzianej)
czwartek, 7 listopada 2013
Tanio, nie znaczy niezdrowo
Piszę o oszczędnym życiu na moim blogu, wiele osób czyta, piszecie, że udaje się zmniejszyć kwoty na jedzenie. A może jeszcze spróbujcie zrobić pewien eksperyment. Przed podejściem do kasy obejrzyjcie co macie w wózku/koszyku i wyjmijcie z niego wszystko co jest słodkie - ciastka, batony, słodkie płatki śniadaniowe, cukierki, żelki itd. Następnie wyjmijcie z niego oszukane wędliny (40% mięsa itp), dziwne pasztety - w puszkach, słoikach, foliowane. Wyrzućcie z niego białe pieczywo, słodkie jogurty, słodkie serki. Napoje gazowane i słodzone soki też wystawiamy. Ile Wam zostało?? Nie za wiele? U mnie od lat tego nie ma w koszyku. Pomyślicie to co jeść? Możne stosować inne produkty w to miejsce.
Ciastka, batony, cukierki itp - domowe ciasto/ciastka, owoce suszone, orzechy, pestki, domowe batony musli. Odstępstwem może być gorzka czekolada, która możemy włożyć do koszyka najlepiej taką z 70% zawartości kakao.
Słodkie płatki śniadaniowe - musli, płatki kukurydziane można osłodzić łyżeczką miodu, kasza jaglana, błyskawiczne płatki ryżowe.
Wędliny oszukane z niską zawartością mięsa - pieczeń domowa na różne sposoby
Pasztety w słoikach, puszkach itd. - domowe pasty, pasztet w słoikach domowy, pasztet pieczony domowy
Białe pieczywo (ani to zdrowe, ani pożywne) - ciemne pieczywo dobrej jakości (sprawdzajcie skład) dużo mniej go zjemy, domowe pieczywo
Słodkie jogurty, serki - polecam kupować jogurty naturalne i doprawiać do smaku: owocami, tartą czekoladą, miodem, suszonymi owocami, pestkami, orzechami
Napoje gazowane, soki słodzone, nektary - soki 100% (ja rozcieńczam wodą), herbatki owocowe (do parzenia oczywiście), kompoty domowe (zapomniane, a tak smaczne), woda niegazowana (można przegotować wodę z kranu i trzymać w dzbanku, dodatkowo rzucić kilka plasterków cytryny)
W rezultacie wyjdzie dużo taniej i zdrowiej. Prosty przykład - kilogram szynki to koszt około 20 - 25 zł (no można kupić już za 17 zł, ale tam niewiele mięsa jest), koszt surowej szynki to kwota około 15-17 zł. Napoje gazowane kosztują różnie ale tak przeciętnie smakowa woda to 2 zł, koszt połowy cytryny + przegotowanie wody i woda z kranu (sami policzcie :)). Ciasto z e sklepu cena za kilogram to około 17 - 20 zł, domowego zależy od rodzaju ale połowa niżej (liczyłam razem ze użyciem prądu). Naprawdę tanie jedzenie nie musi być złej jakości. Owoce, warzywa nie zbyt ładne kupowane od pani z działki są dużo zdrowsze i tańsze od marketowych. Wcale nie musimy kupować cytrusów wystarczy jeść kapustę i ogórki kiszone, są to produkty krajowe i dużo zdrowsze dla naszego organizmu, a cena też nieporównywalna. Podobno wystarczy dziennie jadać 100 g kapusty kiszonej by zaspokoić zapotrzebowanie na witaminę C, koszt 100 g kapusty to około 0,40 zł, a ile musimy zjeść cytrusów by dostać taką dawkę witaminy C??
To takie moje przemyślenia po latach oszczędnego życia.
Ostatnio mąż przechodził koło budki z kebabem i mówi - ale zapach może bym zjadł, na co ja - a wiesz ile to mięso się tam kręci? Przystanął i przyjrzał się, odwraca się i mówi - słuchaj tam nie widać mięsa tylko jakaś jak by mieloną masę. Weszłam do najbliższego sklepu mięsnego kupiłam 1/2 kg piersi z kurczaka (8 zł), wróciliśmy do domu pocięłam drobno, wymieszałam z przyprawami i oliwą, przesmażyłam do tego zrobiłam frytki (2 kg ziemniaków 3 zł), sos czosnkowy (jogurt 1 zł). Cała rodzina sobie pojadła, wydałam na produkty około 12 zł plus energia do przygotowania. Czy zjedli byśmy za ta kwotę posiłek tej jakości?? Nawet gdy bym kupiła kilogram filetów za 16 zł, to koszt wyszedł by 20 zł dla rodziny. Jeśli do tego zestawu dołożymy surówkę np. z kapusty to koszt zrobionej w domu wyjdzie około 3 zł.
wtorek, 5 listopada 2013
Placki z gotowanych ziemniaków - nie wyrzucamy jedzenia
Bywa, że z obiadu zostaną nam ugotowane ziemniaki. Oczywiście możemy zrobić z nich kopytka, śląskie, knedle dołożyć do leniwych. Ale możemy też zrobić szybkie placki. Placki takie można zrobić w wersji na słono lub na słodko.
- 1/2 kg ziemniaków gotowanych
- 1 jajko
- 5 łyżek mąki pszennej lub ryżowej
- łyżka mąki ziemniaczanej
- 1/2 łyżeczki soli
- tłuszcz do smażenia
Możemy dodać starty żółty ser, zioła, przyprawy, czosnek starty....
Ugotowane ziemniaki rozgniatam tłuczkiem do ziemniaków. Do rozgniecionych ziemniaków wbijam jajko, wsypuję mąkę ziemniaczaną i mąkę pszenną, sól, zioła (opcjonalnie ser lub tarty czosnek) - wyrabiam na jednolitą masę. Formuję placki o grubości podobnej plackom ziemniaczanym i smażę na rozgrzanym tłuszczu z dwóch stron na złotobrązowy kolor. Podaję z sosem czosnkowym, pomidorowym lub zwykłym jogurtem naturalnym. Jeśli zrobimy wersję bez ziół i sera, możemy polać np. miodem lub posmarować dżemem.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Domowa kapusta kiszona
W zeszłym roku postanowiliśmy zacząć samodzielnie kisić kapustę w domu. Jeden powód to była moja alergia na konserwant. Drugi powód to fakt, że większość kapust kiszonych w handlu to kapusty zakwaszane, a nie kiszone, ona ma taki octowy zapach niestety. Kolejny argument to fakt ekonomiczny. Obecnie widziałam w sprzedaży kapustę kiszoną w cenie 3-4 zł za kilogram. My zakupiliśmy kapustę w cenie 1,5 zł za kg i dodaliśmy do niej sól. Więc koszt dużo mniejszy, a do tego świadomość tego co jemy, no i dostępność - zawsze mam pod ręką kapustę kiszoną. My zakisiliśmy w tym roku 40 kg kapusty, zakupiliśmy już poszatkowaną i już się nią zajadamy :)
Do ukiszenia kapusty potrzebujemy:
- kapustę
- sól (15 g na kilogram kapusty)
- pojemnik do kiszenia
Subskrybuj:
Posty (Atom)