Mija wrzesień, sporo się u nas dzieje, nudy nie ma. Staramy
się korzystać z pogody i faktu, że można wyjść na festyny, koncerty, do muzeum itd. Odzieżowo wrzesień wypadł nam grzecznie, choć
za progiem zakup obuwia jesiennego dla córki i dla mnie (mam buty w których chodziłam
ponad 7 lat, zrobiły się rozdeptane i niewygodne, zaś buty górskie po 8 latach
zaczynają mieć mocno poddarte podeszwy i chyba poszukam czegoś na jesiennych
wyprzedażach, by być gotowa na kolejny sezon).
Chcę zapolować na kurtkę zimową dla siebie na używanej odzieży, mam kurtki
zimowe dwie, jedna 8 lat drugą 7, nie pozbędę się ich bo są ok, fason ponad
czasowy, ale chciała bym odmiany. Niestety
w sklepach mam wrażenie, że wszystko jest w tym samym stylu. Myślę już o
uszyciu samodzielnie czegoś, mam wykrój, ale to by był rzut na dość głęboką
wodę, bo odzieżówkę to ja kończyłam ponad 30 lat temu, a potem nie pracowałam w
zawodzie, kształciłam się dalej ale w zupełnie innej dziedzinie nawet nie
pokrewnej bo ekonomicznej. Czasem coś szyję, ale proste rzeczy, a może czas na
pójście na całość.
Dzieci jak to jesienią, córka dostała katar wyrzucono ją ze
szkoły, siedział w domu tydzień (jak to z katarem) by przeszedł, tylko katar
miała nic po za tym, ale czasy są jakie są i nawet licealistkę (druga klasa) wystawią
za drzwi z katarem. Syn za chwilkę zaczyna pierwszy rok studiów, a najstarszy
za dwa tygodnie kończy 24 lata, dzielnie pomaga w domu, bardzo chętnie to robi,
niestety ciężko dla niego znaleźć placówkę by wyszedł choć na trochę z domu,
jego problemy mu to utrudniają – autyzm, głęboki niedosłuch, upośledzenie
umysłowe, wrzody żołądka, nietolerancja laktozy, dieta bezglutenowa, skolioza i
spory astygmatyzm. Zatem z racji, że ja
pracuję zdalnie raz w tygodniu jadę do firmy to został w domu ze mną i tyle.
Kończy się sezon ogródkowy, została do zebrania włoszczyzna,
aronia i winogrono w ogrodzie, robimy pomału porządki, trochę zmian tez jest,
zmniejszam uprawę warzyw, bo tato po śmierci mamy uprawia nadal tyle ile na
dwoje, a nawet więcej bo mu się nudzi i nie przerabiamy z dwóch ogrodów
wszystkiego, a że Tatę to trzyma przy aktywności i chętnie pracuje w ogrodzie,
a ma na to czas, to my zmniejszamy ilość warzyw u siebie, by on miał zajęcie.
Jak nie biorę od niego warzyw i owoców to jest mu przykro. Tato ma dwie
szklarnie, bardzo dobrej jakości ziemię, do tego ma kurki więc ma swój nawóz, u
niego wszystko jest takie piękne i dorodne.
Wydatki na żywność w tym roku niestety wzrosły, ceny w
sklepach też więc nie było innej opcji by utrzymać się na tym samym poziomie. Nie
zmieniliśmy sposobu odżywiania, ani sposobu przygotowywania żywności, a kwota
na żywność wzrosła. Staramy się kupować rozsądnie, często hurtowo, na targach,
ale niestety wszystko podrożało.
Ostatnio z mężem sporo zwiedzamy, młodzież nie chce zwiedzać
z nami, więc podróżujemy sami, zwiedzamy i odkrywamy naszą okolice, znalazłam
perełki odległe 20-40 km od nas, można jechać rowerem chętnie to robimy.
Młodszy syn ostatnio podróżuje już raczej w towarzystwie znajomych, córka nie
lubi muzeów, a najstarszy syn chętnie ale nad wodę, do lasu, ale nie zwiedzać. Pakujemy
prowiant i w drogę, lubimy takie szybkie wypady jednodniowe.
I tak wkroczyliśmy w jesień.