Od kilku lat jestem posiadaczką niewielkiego ogródka
warzywnego, staram się dopasować moja uprawę do możliwości mojej ziemi, nasłonecznienia
i chęci mojego zaangażowania w prace ogrodowe. Obecnie mamy świetne wyniki w uprawie
ogórka gruntowego, pomidora z pod foli, fasoli szparagowej, cukinii, kabaczków,
bobu w gruncie. Koperek, rzodkiewki, cała włoszczyzna, buraki, szpinak różnie
bywa, raz się uda świetnie, a innym razem niezbyt. Jeśli chodzi o owocową cześć
naszego ogrodu to, co roku mamy wspaniały plon z czerwonej porzeczki, winogron,
wiśni i aronii. Borówki mamy jeszcze młode krzaki, podobnie z czarną porzeczką,
choć w tym roku było już zdecydowanie więcej. Rabarbar u nas też daje niezbyt
duże polony, ale na niedzielne ciasto lub kompot w sezonie letnim starcza. Niestety
warunki pogodowe tej wiosny przyczyniły się do bardzo niskiej ilości nektarynek
i brzoskwiń. W zeszłym roku z młodego drzewka zebraliśmy 5 kg, w tym roku 5
sztuk, podobnie z brzoskwiniami. Jabłek nie mamy zupełnie nic, tak jak gruszek,
których zeszłoroczny plon był naprawdę zadowalający. Na pociechę w tym roku będziemy mieli
przyzwoity zbiór owoców dzikiej róży. Cały czas staram się dokształcać, poznawać możliwości
naszej gleby, nie chcemy używać sztucznych nawozów oraz oprysków, więc to również
utrudnia zadanie. Nasze motto to, – jeśli chcemy pryskane warzywa to, po co wkładać
pracę, koszt sadzonek i wody lepiej iść do sklepu. Nawozimy cały ogród własnym kompostem oraz
czasem obornikiem. Kompostujemy trawę z ogrodu, oraz resztki organiczne domowe,
wytłoczyny po sokach, produkcji wina itd. Chcemy zakupić rozdrabniarkę do
gałęzi by jeszcze wzbogacić nasz kompost lub stosować, jako wyściółkę pod
rośliny zmielone gałęzie. Dbamy o to by
nic się nie marnowało, bo każda wyrzucona rzecz to nasza praca i nasze
pieniądze, a dodatkowo zwiększenie odpadów.
W tym roku uprawy utrudnia nam susza, zupełnie nie podlewamy od lat
trawników, jeśli jest susza to trudno wysychają i już. Ale przez to mamy mniej
materiału na kompost, coś za coś. Owszem podlewamy warzywnik i pomidory w
tunelu, bez tego nie było by zbiorów.
Obecnie zebraliśmy około 50 kg ogórków z
50 sadzonek, oraz około 12 kg pomidorów z 32 sadzonek, do tego 3 kg fasoli
szparagowej, dziś idę zebrać kolejna porcje na obiad, około 2 kg bobu, 30 kg
porzeczki czerwonej reszty zborów nie ważyłam.
W tym roku spóźniłam się z wysiewem ziół, ale planuję wysiew teraz w
sierpniu do pojemników by potem przenieść do domu na parapet. Świetnie sprawdził
się siew ozimy cebuli, w tym roku mam piękne główki cebuli jak w żadnym roku
nie miałam, zatem i tego roku powtórzę go, bo jest szansa na piękne zbiory. To
takie moje przemyślenia ogrodnika amatora, nielubiącego wcześniej uprawy roślin,
dopiero chęć posiadania zdrowej, niepryskanej i nienawożonej sztucznymi nawozami
żywności zainspirowały mnie do tego kroku. W zimie głównie, hoduje dodatkowo
kiełki na kuchennym blacie, teraz mam kolejnego chętnego na nie, bo w domu
zamieszkała papuga Nimfa, więc pewnie skusi się na zielone kiełki. Polecam przełamać
się i rozpocząć własną uprawę nieważne czy to będzie ogród, działka, balkon czy
tez parapet, wszędzie można coś wyhodować zdrowszego niż z marketu, a do tego mieć
satysfakcję z własnych dokonań. Dla osób
rozpoczynających swoją przygodę, a nieposiadających kawałka ziemi lub go mało
polecam książkę „Wyhoduj i zjedz. Warzywa, owoce i zioła na balkonie” Barbary
Chronowska-Cholewa. Mam na półce ta książkę, obecnie można kupić w dobrej
wyprzedażowej cenie, nawet za 14 zł, ja kupiłam za 9 zł z outletu, bo książka
miała zagięte okładki. Przyzwoita pozycja na początek.