poniedziałek, 28 września 2020

Nowe krzesło ze starego

 


W tym roku zabrałam się za remont sypialni, nie była odnawiana od 13 lat, więc uznałam, że czas na malowanie. Dodatkowo postanowiliśmy zmienić układ łózka w sypialni, bo nasza jakość snu nie była zadowalająca w poprzednim miejscu (śpiąc z synem w szpitalu sypiałam lepiej niż we własnym łóżku). Przestawienie łózka było najlepszym naszym pomysłem, ponownie sypiamy bardzo dobrze, po przebudzeniu się w nocy zasypiamy ponownie, ja nie wiercę się w łóżku godzinę, dwie zanim zasnę, warto zastanowić się nad tym jak śpimy i gdzie śpimy, jednak sporą część życia spędzamy w łóżku. Najlepsze jest to, że wszyscy eksperci wypowiadają się, że powinno się spać głowa na północ, nogami na południe, tak właśnie spaliśmy przez 13 lat, jak wyjeżdżaliśmy na wakacje różnie bywało ze snem, w tym roku nawet hałas z ulicy (którego nie mamy na co dzień) nam nie przeszkadzał po powrocie do domu znowu bezsenność, płytki sen, poranne zmęczenie. Teraz mamy odwrócone łózko i postawione na innej ścianie, być może nie chodziło o kierunki świata, ale o zupełnie coś innego. Jak dla mnie nie istotne, ważne, że się wysypiam. Teściowa nie może się wyspać, gdy ma łóżko przy jednej ze ścian i to nie ważne z której strony tej ściany (jest to ścinka działowa między pokojami), czyli coś w tym miejscu jest nie tak, w innym mimo swoich 76 lat śpi po 8-10 godzin mocnym snem.

No tak, ale to w moim stylu, chciałam tylko napisać Wam jak to przerobiłam krzesełko, a rozpisałam się o łóżku. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Od dawna miałam w planach przerobienie starego krzesła, ma chyba z 14 – 15 lat. Krzesło znany model z Ikei kupiony wraz z zestawem – 4 krzesła + stół, kupione za niewielkie pieniądze, przetrwał stół, który mamy na tarasie, oraz jedno krzesło ocalało. 



Wyszlifowałam krzesło, pomalowałam na biało i obiłam resztkami jeansu które powstały po obcięciu długich spodni córce na krótkie.



 Poduszka to zniszczona poduszka, która była zakupiona wraz z krzesłami, niestety jej jakość miała dużo do życzenia, ale nadała się świetnie na wypełniacz.




 Teraz mam nowe krzesło, do sypialni które stanęło przy toaletce (która służy mi również za miejsce do szycia).
Wydałam tylko na małą puszkę farby oraz na pędzelek. Zatem koszty minimalne, nawet mogłam sobie dzięki temu pozwolić na lepszą jakość farby, której resztki użyje przy decoupage.  


piątek, 25 września 2020

Kalafior pieczony w piecyku

 


Wróciłam do diety wegetariańskiej, rezygnując z nabiału krowiego zupełnie oraz odrzucając większą część glutenu. Niestety przy chorobie syna zaniedbałam dietę, spokój wewnętrzny i higienę życia, więc posypało się wszystko. Wcześniej po latach walki z alergią byłam już na prostej by o niej zapomnieć. Pobyty w szpitalach z synem nie sprzyjały dbaniu o dietę, stres, niepokój też zrobiły swoje. Wcześniej nie jadłam mięsa, nabiału i glutenu i każdego dnia czułam się lepiej. Teraz wróciłam do diety i jak na razie każdego dnia czuję się lepiej, znika chroniczny katar, zmęczenie, stany lękowe, ból stawów, wysypki niewiadomego pochodzenia, bezsenność, ból kręgosłupa. Widzę, że mój organizm ponownie się oczyszcza i jest mu dobrze, mam nadzieję, że podążam dobra drogą. Wprowadziłam do diety soki warzywne, po pierwszym oczyszczaniu sokiem z kiszonej kapusty miałam rewolucję jelitowa, która wyraźnie mi pokazała w jak złym są one stanie. Teraz pije soki warzywne świeżo wyciskane (polecam zakup wyciskarki, teraz będzie w dobrej cenie w Lidlu). Ja dodaję do soku z marchwi i buraka natkę pietruszki i czosnek. Można dodać jabłka, wręcz było by dobrze dodać, ale ja mam nie po drodze z jabłkami, warto dorzucić seler, czy białą kapustę do wyciśnięcia. Szklaneczka takiego soku to błogosławieństwo dla naszego organizmu. Ale nie o tym do końca chciałam, staram się zmieniać przygotowanie dań, nie rozgotowywać warzyw, a że gotuję głównie dla siebie, rodzina nadal mięsożerna, więc im gotuję osobno, a dodatkowo dla wrzodowca osobno (Na początku było trudno, teraz już na luzie daję radę ze wszystkim. Pierwsze dni chciało mi się usiąść w kącie i płakać teraz czerpię radość z tego gotowanie). Zmieniając zatem formę przetwarzania warzyw eksperymentuję, moim ostatnim odkryciem są warzywa z piecyka, a mianowicie kalafior w formie al dente. Przypomina mi smakiem smażone kanie, serio zupełnie taki smak przychodzi mi na myśl.


Składniki porcji dla dwóch osób:

  • ½ główki średniego kalafiora
  • 1 łyżka przyprawy curry (ja mam nie soloną)
  • ½ łyżeczki soli
  • 2 łyżki oliw/oleju


Kroimy kalafiora na plastry takie centymetrowe, jak się pokruszy to nie szkodzi. Mieszamy Oliwę z curry i solą (jeśli macie przyprawę soloną to nie dosalajcie), smarujemy kalafiora mieszanką przyprawy z oliwą lub mieszamy z nią, jeśli kalafior się pokruszył. Pieczemy w naczyniu żaroodpornym lub na blasze z piecyka przez 20-30 minut w temperaturze 180 stopni z termoobiegiem. Ja jadam z fasolowymi kotletami lub jakiem, rodzina chętnie to je z rybą gotowana na parze lub filetem z kurczaka.


środa, 23 września 2020

Niby wiem więcej, ale chyba jednak mniej

 


Kiedyś pisałam, że planuje edukacje w kierunku dietetyki, i tak się właśnie stało w lipcu otrzymałam dyplom ukończenia nauki dietoterapii i profilaktyki żywienia oraz ukończyłam dodatkowy kierunek jak dietetyk sportowy. Od lat fascynowało mnie to jak bardzo duży wpływ na nasze zdrowie ma dieta. Teraz chcę ukończyć coś w kierunku biopsychologia, to kolejny temat, który od dawna mnie zainteresował. Cieszy mnie to, że mogę obecnie się rozwijać i realizować swoje zainteresowania, które chciałam rozwijać wiele lat temu, ale różnie się mi układało. Ukończenie tych dwóch kierunków pokazało mi jak wiele jest mitów na temat żywienia, jak wiele z nich tworzą koncerny spożywcze, a my przyjmujemy je za pewnik. Wiem, że przyszły lekarz ma 1-5 godzin wykładów na temat dietoterapii i więcej, jeśli sam tego nie chce nie sięga po ten temat. Lekarze mogli by nas z wielu chorób wyleczyć dzięki diecie, ale nie ma jednej uniwersalnej diety dla wszystkich, nie znajdziecie jej w gazetach i książkach, ją trzeba indywidualnie dopasować. Obecnie, gdy pokazano mi jak wiele jest schorzeń, które można leczyć dzięki diecie, jak wiele produktów niszczy nasze zdrowie, zrozumiałam jak niewiele wiedziałam. Nie ma jednej piramidy żywienia dla całego społeczeństwa, nie ma jedynych wytycznych dla wszystkich, to naprawdę temat rzeka i na pewno przez resztę życia nie dowiem się wszystkiego w tym temacie i nie zostanę specjalista, bo nie wierzę, że ktoś o otwartym umyśle może stwierdzić, że wie już wszystko na temat żywienie każdego człowieka na ziemi. Ale od tego jest każdy dzień, który jest przede mną bym mogła nauczyć się więcej. 

Źle się odżywiając możemy nie tylko tyć, mieć nadwagę, problemy z cera i włosami, ale możemy doprowadzić do pogłębienia stanów depresyjnych, problemów z sercem, nowotworów, cukrzycy, osteoporozy, problemów z wątrobą, nerkami, tarczycą itd. Zła dieta może nas pomalutku wyniszczać, najgorsze jest to że to nie jest jak cios w serce i zgon, to trwa latami. Wydaje się nam, że nic się nie dziele, problemy zaczynają się po 40-50 roku życia, wiele osób obserwuje nagłe pogorszenie stanu zdrowia, tłumaczy to sobie wiekiem, ale medycyna mówi, że ciało człowieka jest zaprojektowane na to by nam służyło około 120 lat, zatem 50 lat to nawet nie połowa wydolności naszego ciała. Niestety dieta, brak ruchu zaniedbanie sfery emocjonalnej, zły sposób oddychania rujnują nasze ciało.


poniedziałek, 21 września 2020

Jedz by żyć, a nie odwrotnie!

 


„Właściwe odżywianie będzie medycyną jutra” Linus Paulus


Wiele razy słyszycie na pewno takie słowa – jesteś tym co jesz, pokaż mi swoja lodówkę, a powiem Ci na co chorujesz lub zachorujesz, powiedz mi co jesz, a powiem Ci kim jesteś. Czy jest w tym ziarno prawdy? Myślę, że tak i to sporo. Od tego co zjemy zależy nasze zdrowie i życie. Tak, tak, to nie czcze mądrowanie się. Dosłownie tak jest! Kiedy jemy zdrowo nasze ciało i umysł są w dobrej formie, ciało jest świątynią ducha, więc zadbajmy o dobrą kondycję tego opakowania by służyło nam jak najdłużej i to w jak najlepszej formie. Kiedy jemy cokolwiek zaczynamy często tyć, chorować i nic nam się nie chce. To czemu robić to świadomie, na własne życzenie? Przecież możemy sami sprawić, że poczujemy się lepiej. Czemu nie zacząć dziś tak od razu, nie jutro, nie w poniedziałek. Zacznijmy jeść regularnie, małe porcje, składające się ze zdrowych, naturalnych, nieprzetworzonych wysoko składników. Zaraz pomyślicie – a skąd mam na to wziąć czas? A czemu nie masz mieć, ważniejsze jest przeglądanie obrazków w necie, godzinne pogaduszki przez telefon, kolejny odcinek serialu niż własne zdrowie? Przecież każdy musi jeść, więc wystarczy odrobinkę więcej wysiłku by jeść zdrowo. Najlepiej zaplanować sobie jadłospis na cały tydzień, posiłek na następny dzień do pracy/szkoły można przygotować wieczorem (mój syn składa sobie np. tosty do zapieczenia na rano, wkłada w szklany pojemnik, ustawia opiekacz na blacie, rano idąc do łazienki włącza go, wracając idąc się ubrać wkłada gotowe do zapieczenia tosty, wraca i ma pożywny posiłek z rana. Kanapki i przekąski też robi sobie wieczorem by rano je tylko spakować do plecaka. Jest w klasie maturalnej i sporo przebywa po za domem). Postarajmy się jadać o tych samych porach, nie jadajmy kolacji zbyt późno. Niestety wiele osób zjada coś rano, a potem dopiero wieczorem próbuje nadrobić dzień i niestety już nie spala tych pochłoniętych kalorii. Starajcie się pić więcej wody często wydaje się nam, że pijemy przecież zdrowe napoje, ale nie zawsze tak jest np. woda smakowa może zawierać 4 łyżeczki cukru, Kubuś 6 łyżeczek, mrożona herbata 2 łyżeczki, napój jabłkowo-miętowy 4 łyżeczki cukru lepiej pozostać przy zwykłej niegazowanej wodzie. Badanie obejmujące 1,3 mln osób pokazało wyraźnie, że im wyższy poziom glukozy w krwi, tym wyższe ryzyko raka. Czy media o tym mówią?

Wiele osób zadaje sobie pytanie czemu tyję? Bo za dużo jesz, bo za mało się ruszasz. Czy zdajecie sobie sprawę, że już ponad 22 % uczniów szkół podstawowych w Polsce ma nadwagę. A co niesie za sobą nadwaga dla naszego zdrowia? Tu nie chodzi o wygląd, ale o zdrowie! Najczęstsze choroby związane z nadwaga to: cukrzyca, nadciśnienie (mają je obecnie nawet nastolatki), nowotwory, astma, bezdech nocny, problemy kostno-stawowe, zaburzenia hormonalne. Chcecie to zafundować sobie i swoim bliskim? Zatem co robić spytacie. Należy zastanowić się co i ile tak naprawdę jemy, ile czasu w tygodniu poświęcamy na ruch. Może warto częściej najlepiej codziennie iść na spacer, zamienić godzinę przed komputerem/telewizorem na ćwiczenia lub spacer, a może na wycieczkę rowerową. Nie wiem, czy wiecie, ale polskie dziecko statystycznie spędza przed komputerem 2 godziny dziennie. To może wynegocjować pół na pół, godzina ruchu i godzina komputera lub tv?

Teraz czas pomyśleć co nam szkodzi, jak nas przemysł spożywczy wkręca w otyłość i chęć sięgania po jeszcze i jeszcze. Jeden ze składników który blokuje hormon zwany leptyną odpowiedzialny za informowanie mózgu o tym, że jesteśmy najedzeni to syrop glukozowo - fruktozowy. Dzięki niemu cięgle czujemy się głodni, warto więc wybrać produkty bez tego właśnie „wspaniałego” dodatku, niestety bardzo wiele produktów go zawiera.  Nie czujemy się najedzeni, jemy więcej, jemy więcej tyjemy. Kolejny składnik wszechobecny w gotowych produktach to olej palmowy który zawiera szkodliwe tłuszcze nasycone (tzw. Trans), one podnoszą poziom „złego” cholesterolu we krwi który z kolei niszczy serce i tętnice i sprzyja otyłości i cukrzycy. Olej palmowy czasem ukrywa się pod nazwa olej roślinny lub tłuszcz roślinny oraz tłuszcz roślinny utwardzony. Nutella zawiera 25% oleju palmowego.  Królujący w większości dostępnych w sklepach gotowych produktów który znajdziemy nawet w tanim piwie to……oczywiście glutaminian sodu, wszechobecny wzmacniacz smaku ukryty pod E 621. Czemu jest taki zły i tak często i źle się o nim mówi? Dlatego, że ma działanie uzależniające, dlatego np. nie potrafimy przestać jeść chipsów lub paluszków. A jak za dużo jemy to tyjemy i szkodzimy naszemu zdrowiu.

Ja osobiście dużo czasu spędzam w sklepie, bo za każdym razem sprawdzam skład, miałam już kilka razy sytuację, że skład danego produktu został zamieniony na niekorzyść, więc lepiej kontrolować go zawsze.

Jeśli nie potraficie sobie sami poradzić z układaniem jadłospisu, dobraniem odpowiedniej ilości, stworzeniem listy zakupów, polecam planer na stronie NFZ, tam można założyć sobie konto i ułożyć indywidualny plan posiłków nie płacąc zupełnie nic, dodatkowo jest tworzona na każdy dzień lista zakupów. Podany jest również przepis przygotowania posiłku.

Naprawdę warto zadbać o zdrowie, a dieta, ruch i pogodne nastawianie do życia to najważniejsze jego składniki.

Pamiętajcie o warzywach i owocach w diecie. Polecam domowe soki własnoręcznie wyciskane, dzięki temu mamy dużą dawkę witamin. Ja ostatnio piję sok z kiszonej kapusty, nie mam problemów z nadciśnieniem, wręcz przeciwnie więc nie muszę się obawiać soli tam zawartej, piję ½ szklanki dziennie oraz soku warzywne jedną szklankę dziennie, różne zestawienie.  Teraz mamy dostęp do niedrogich warzyw sezonowych, sok można wyciskać prawie ze wszystkiego, kapusty białej, kalafiora, cukinii, buraka, marchwi, ogórka świeżego, selera naciowego, wybór jest ogromny.


środa, 9 września 2020

Tak wiele dróg, a każdy ma jeden cel - być szczęśliwym

 


Codzienność nas pochłania, biegniemy przed siebie czasem nie wiemy nawet gdzie i po co, zatracamy się w tym biegu i biegnąc często zapominamy o siebie i swoich bliskich. Wydaje nam się, że spieszy się dla nich właśnie i dla siebie, lecz nie zawsze tak jest.  Zamiast przysiąść z dzieckiem i porozmawiać, iść na spacer, pograć w planszówkę my biegniemy do pracy by zarobić dla dziecku na telefon, sobie na samochód lepszy, kanapę, ciuchy.  Ale czy dziecko i my będziemy za x lat wspominać rzeczy, które posiadaliśmy czy chwile, które spędziliśmy razem? Spróbujcie zatrzymać się chwilę na ulicy i rozejrzeć wokoło, powiedzcie mi co zobaczycie, przemyślcie to. Wieczorem, gdy będziecie kłaść się do łózka zastanówcie się jak miną Wam dzień, co czuliście, czy jesteście z niego zadowoleni, czy zadbaliście o siebie i bliskich, czy czuliście miłość do siebie i bliskich?

Ja od pewnego czasu codziennie zapisuję pięć rzeczy, za które jestem wdzięczna danego dnia, zapisuję również co zrobiłam dobrego dla siebie i moich bliskich. Jestem zdziwiona co tam zaczyna pozostawać, co zapisuję. Każdego dnia czuję, że zmienia się moje nastawienie do domowników. Od wielu dni zapisuję, że jestem wdzięczna za coś mężowi, nie dostrzegałam jego małych gestów wobec mnie, czekałam na spektakularne WOW, a tu niespodzianka, codziennie sprawia mi coś miłego. Złościłam się na dzieci, że nie chcą pomagać w domu, a gdy zapisałam ich oferty pomocy znowu szok, pomagają jak widz, że nie mam siły, że pokonał mnie dzień i jestem im za to wdzięczna. Ja zaczęłam najpierw od zapisywania za co jestem wdzięczna, potem dodałam do tego opis moich emocji, a następnie opisałam swoje drobne gesty wobec domowników. Dzięki tym zapiskom widzę jak często tylko mi się wydawało, że coś dla nich robię, ale to były zupełnie bezsensowne gesty – gnałam przez miasto by syn np. nie spóźnił się na trening, no a czym by było 5 minut dłużej i spokojniej spędzone w samochodzie na rozmowie, trening często zaczynał się 5-10 minut po czasie, aj ja zawsze gnałam, bo trzeba być punktualnym.

Krytykujemy otoczenie, a czy sobie na pewno nie mamy nic do zarzucenia?  Może lepiej skupić się tylko na sobie, nie porównywać swoich dzieci i siebie z innymi, myślę, że to jest jeden z elementów spokoju i szczęścia – nie porównywać się! Dostrzegajmy pozytywy z różnych zdarzeń. Ostatnio znajoma opowiada mi o byłej dziewczynie jej syna – wiesz nie cierpiałam jej, ale ona dała mu sporo doświadczenia, myślę, że była ważnym kimś w jego życiu.  Puknęłam się wtedy w głowę, rany jaka Ona jest mądra, widzi tę dobrą stronę sytuacji, ale ja jestem ślepa, trzeba widzieć szklankę pełną w połowie, a nie w połowie pusta.

Z dobrymi uczynkami też różnie bywa, nie zawsze są dobre jak nam się wydaje. Choć by jak w tym memie który ostatnio widziałam w Internecie. Sąsiedzi wiedzieli, że ich jeden sąsiad siedzi i tylko czyta książki, nie ma telewizora i tylko czyta. Postanowili, że zrobią zrzutkę i mu kupią telewizor, tak też zrobili. A co zrobił sąsiad, podziękował im serdecznie, apotem sprzedał telewizor i kupił więcej książek, Sąsiedzi się obrazili.  Nie uszczęśliwiajmy kogoś na siłę. Każdy z nas wybiera drogę życia dla siebie, a nie dla innych. Porównywanie się, krytykowanie innych, jest bezsensu, bo to trochę jak kazać facetowi chodzić codziennie w szpilkach. Nie próbujmy wszystkich „przyciąć” do siebie.

Jeśli sąsiad kupi nowy samochód to pomyślcie, że może będzie szczęśliwszy i mniej będzie kłócił się z żoną, więcej będzie jeździł samochodem, a u Was będzie ciszej. Nie zazdrośćcie mu, nie próbujcie też mieć nowszy, lepszy od niego, bo to koło zamknięte, nie ma z tego wyjścia. Może lepiej mu pogratulować i ewentualnie poprosić o przejażdżkę, by zebrać doświadczenie z innego typu pojazdu. Nic więcej, bez zazdrości nienawiści.

Przestańmy się oceniać, gnać bezmyślnie za wyimaginowanym szczęściem, pokochajcie siebie, nie próbujcie innych dopasować do swoich oczekiwań, nie planujcie innym życia (zwłaszcza własnym dzieciom). Poczujcie radość z tego co macie, pobłogosławcie swoje życie, zaakceptujcie je, nie zadręczajcie się tym czego nie macie. Pomyślcie, że tego ranka nie wszyscy obudzili się żywi, nie wszyscy mieli dach nad głową, nie wszyscy mieli co zjeść na śniadanie, nie wszyscy byli bezpieczni, nie wszyscy mieli wodę w kranie, nie wszyscy mieli prace do której mogli isć, nie wszyscy mogli do niej pójść o własnych siłach, nie wszyscy mieli ubranie i szafę, nie wszyscy mogli zaczerpnąć powietrza pełna piersią itd. Pomyślcie jakimi jesteście szczęściarzami, jak wiele osób nie ma tego co masz Ty!!

Jeśli jesteś kobieta, to pomyśl, jak wiele kobiet nie może pracować, uczyć się, mieć własnego zdania, wyboru, jeśli to to wszystko masz, to tez jesteś szczęściarą, jeśli nikt Cię nie bije, nie wykorzystuje seksualnie, to tym bardziej jesteś w gronie szczęśliwych kobiet. Na świecie wiele, nawet nie wiesz jak bardzo wiele kobiet nie ma takiego luksusu wyboru, może nawet twoja znajoma, sąsiadka.  Według danych z 2012 roku - 800 tysięcy - tyle kobiet rocznie doświadcza w Polsce przemocy, 150 ginie w wyniku tzw. nieporozumień domowych. To są poważne liczby, to inny bardzo trudny temat. Moja bliska osoba była bita przez pierwszego męża, więc temat nie jest mi zupełnie obcy.

Wiem, że mężczyźni tez padają ofiarami przemocy domowej, ale jest ich znacznie mniej.

Dane z 2019 roku liczba ofiar – kobiet    65 195, liczba ofiar – mężczyzn 10 676. Liczby mówią same za siebie.

Pamiętajcie, że ludzie są po to by ich kochać, a rzeczy by je mieć, niestety obecne czasy przekręciły ten fakt. Kochamy rzeczy, a ludzi mamy. Rzeczy są ulotne, to tylko rzeczy. Miłość, przyjaźń, wsparcie, troska, zrozumienie, bezpieczeństwo, to rzeczy bezcenne, nie da się ich kupić. Nie sprzedawajcie tego wszystkiego za „garść srebrników”