Uczcie się angielskiego!! Tak, tak trzeba podjąć ten wysiłek
bez względu czy mamy 5 czy 60 lat. Język angielski króluje wszędzie, ktoś zaraz
powie – ale nie podróżuję zagranicę więc po co? Niestety otaczający nas świat
pełen jest języka angielskiego, nazwy firm, sklepów, wrzutki słowne w
rozmowach, prasie, Internecie, czasem w książkach. A ukoronowaniem tej sytuacji
jest wyjście do restauracji. Ostatnio będąc we Wrocławiu na wyjeździe służbowym
poszliśmy na obiad do pobliskiej restauracji indyjskiej, a tam niespodzianka –
nikt nie mówi po polsku, cały personel posługuje się angielskim lub własnym
rodzimym dialektem. Jakiś czas temu jedząc w Poznaniu nie pamiętam jakiego typu
była to restauracja spotkała mnie podobna sytuacja. Podczas wyjazdu integracyjnego
w hotelu spotkałam pokojowe (Ukrainki) nie mówiące zupełnie po polsku, za to po
angielsku owszem.
Nie uciekniemy od języka angielskiego z chwila ukończenia
szkoły, dopadnie nas „za rogiem”. Na wakacjach zagranicznych nieznajomość choćby
podstaw języka angielskiego (no chyba, że władamy rodzimym danego kraju) jest zupełnie
passe. Ja kończyłam edukację w okresie gdy nie wykładano języka angielskiego,
owszem był język obcy, ale najpierw rosyjski a potem dołączył się niemiecki,
rok uczyłam się francuskiego, angielskiego nigdy w edukacji państwowej. Potem podjęłam
kurs, ale brakło czasu bo praca wciągnęła, potem uczyłam się prywatnie w domu
płacąc za lekcje, w wieku 40 lat udało mi się dostać na kurs w ramach dofinansowania
z Unii. Ostatnio staram się poprawiać umiejętności językowe przez aplikacje,
strony internetowe, słuchając piosenki staram się je tłumaczyć. W tym roku
byłam na krótkim wyjeździe w Grecji tam pani w Lidlu na kasie mówi płynnie po
angielsku, babinka w tawernie na uboczu składa zdania. Zawstydziłam się mocno i
podjęłam postanowienie poprawy jakości mojej znajomości języka angielskiego. Z mężem
staramy się wzajemnie trenować mówienie, poprawiamy siebie nawzajem, nie chcemy
wydawać fortuny na kursy, więc radzimy sobie jak możemy. W bibliotece pojawiły się
książki angielskojęzyczne więc staramy się czytać i tłumaczyć choć kilka zdań
by trenować język w każdy możliwy sposób. Nasze dzieci uczą się angielskiego od
przedszkola, jest im łatwiej, my musimy nadganiać sami to co oni dostawali w
edukacji powszechnej. Jak Wy macie podejście do języków obcych, władacie
wieloma, płynnie, czy macie w nosie i niech świat się dostosuje?
Radzę sobie z angielskim, ale teraz w wieku lat 50 postanowilam nauczyć się portugalskiego. Mam nadzieję, że do 60 tki się uda...
OdpowiedzUsuńTo prawda co mówią, im człowiek starszy tym mózg sztywniejszy. Ale czy mi się spieszy? :)
Pewnie, że warto się uczyć języków, choćby w celach turystycznych. Jeszcze 25 lat temu we Włoszech robili wielkie oczy na kogoś mówiącego po angielsku, dzisiaj dogadasz się wszędzie. Taki poziom da się osiągnąć w rok-dwa ciągłej nauki (chociaż głowa już nie ta - potwierdzam). I bardzo ułatwia życie, czujesz się bezpiecznie, wiesz że jakby co dasz radę. Z kolei język kraju, do którego jedziesz - traktują nas inaczej, słysząc próby mówienia. Dlatego zaczynam naukę właśnie włoskiego.
OdpowiedzUsuń