niedziela, 14 grudnia 2025

Jak wybierać ubrania do przeróbek w second handzie — praktyczny poradnik

 


Jak wybierać ubrania do przeróbek w sklepie z używaną odzieżą

Przerabianie ubrań z second handu to nie tylko oszczędność. To też sposób na nadanie rzeczom nowego życia, które w innym przypadku mogłyby skończyć na wysypisku. Na pewno takie przeróbki są dobre dla środowiska, a co za tym idzie dla nas.  Chciała bym Wam podpowiedzieć, jak szukać ubrań do przeróbek.

1. Rozmiar ma znaczenie: im większy rozmiar, tym więcej materiału - spódnice duże rozmiary i najlepiej maxi, tak jak sukienki. Męskie koszule L–XXL, marynarki i płaszcze również (warto poszperać, tam często można znaleźć czystą wełną, córka ostatnio znalazła jedwabna marynarkę. Nawet jeśli ostatecznie nie wykorzystasz całości, duży model daje swobodę krojenia i możliwość uniknięcia łączeń.

2. Skład tkaniny — wybieraj świadomie: do przeróbek domowych najlepiej sprawdzają się: bawełna, len, wiskoza, mieszanki z niewielką domieszką elastanu. Można celować w sztuczne tkaniny/dzianiny jeśli nie będziemy z tego szyć ubrań lub użyjemy tylko jako ich element. Dlaczego - wyglądają tanio i nie „oddycha”, ale jest praktyczny na dodatki (np. zasłonki, worki).

3. Stan materiału: nie skupiaj się na rozmiarze czy fasonie. Szukaj tkaniny w dobrym stanie: minimalne zmechacenia czy rozciągnięte gumki można usunąć, ale plamy, przetarcia, cienkie miejsca czy dziury są problematyczne. Wyjątek: jeśli planujesz patchwork — wtedy takie “wadliwe” fragmenty mogą być atutem, lub zwyczajnie tych z plamą części nie użyjesz.

4. Szwy, zaszewki, kieszenie: duże ozdobne kieszenie, hafty, plisy czy zaszewki mogą - utrudniać krojenie (jeśli są w centralnej części materiału), ale mogą być świetnym elementem dekoracyjnym (jeśli umiesz je wykorzystać). Idealnym materiałem bazowym są proste części tkaniny: tył spódnicy lub sukienki, plecy koszuli, dół nogawek spodni. Swetry też są świetne.

5. Dotykaj materiału: to najprostszy test jakości. Jeśli tkanina - jest sztywna jak papier, gryzie skórę, elektryzuje się jak szalony plastik — odłóż. Wybieraj te, które układają się miękko i przyjemnie reagują na dotyk dłoni. Ja zgniatam mocno w dłoni przez 30 sekund i sprawdzam, czy jest mocno gniotący materiał.

6. Kolorystyka i tekstura: kupuj kolory spójne z Twoim wnętrzem lub garderobą.

7. Wyobraźnia zamiast metki: metka nie ma znaczenia. Nie kupujesz ubrania — kupujesz kawałek materiału. Kiedy bierzesz spódnicę z wieszaka, zadaj sobie pytanie - na ile poduszek, poszewek, woreczków czy mogę ją rozłożyć? Jeśli masz przed oczami przynajmniej jedną realistyczną odpowiedź — warto wziąć. Ja czasem nie wiem co z danej rzeczy będzie, zwyczajnie podoba mi się materiał.

8. Nie bój się “dziwnych” fasonów: sukienka z dziwną falbaną, spódnica w nietypowym kroju, koszula z ogromnymi rękawami — to materiał, a nie gotowa stylizacja. Czasem rzeczy, których nikt nie chce, są najlepsze — łatwo je dostać tanio, a ich „dziwność” staje się Twoim atutem twórczym.

9. Patrz przez pryzmat recyclingu: ubrania z dobrych tkanin wiszą miesiącami, bo nikt nie chce ich nosić. Ty możesz dać im drugie życie: w domu, w garderobie. 

Pamiętaj - w second handzie nie kupujesz ubrań, kupujesz - metry tkaniny, historię. 

Każde ubranie, które bierzesz z wieszaka, zapytaj: czy jestem w stanie zrobić z tego coś lepszego? Jeżeli odpowiedź brzmi „tak” — masz idealny materiał.



Jeansowe spodnie to świetna baza do projektów użytkowych. Nogawki mają podwójne szwy, są stabilne i wytrzymałe, więc świetnie sprawdzają się jako organizer, pokrowiec czy etui. Mój pokrowiec na noże powstał właśnie z nogawek — wystarczyło ustalić szerokość kanałów, przeszyć i gotowe.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

poniedziałek, 8 grudnia 2025

Twój grudzień, Twoje zasady - Święta bez presji, bez pośpiechu, bez wyścigu.

 




Grudzień ma w sobie coś dziwnego. Ledwo wybije 1 grudnia, a już zaczyna się wyścig: prezenty muszą być „wow”, dom powinien błyszczeć tak, jakby szykowała się wizyta sanepidu z lupą UV.

I teraz pytanie: czy naprawdę warto tak gnać?

To wszystko jest największą bzdurą grudnia — ściemą wbijaną nam od lat do głowy.

Po co? Dla kogo?

Prezenty „hi level” — pułapka pokazówki

Nie kupujemy już prezentów dla ludzi, tylko dla efektu. „Jak mnie oceni?” „Czy będzie wystarczająco drogie?”„Czy będzie miało metkę premium?”

A przecież najlepsze prezenty mówią coś prostego i czułego: „Widzę Cię. Wiem, co sprawia Ci przyjemność.”

To może być: 

  • pudełko herbat dobranych pod nastrój,
  • własnoręcznie uszyty woreczek na pieczywo,
  • słoik grzybów z letnich wypraw do lasu,
  • mała rzecz do kuchni, o której ktoś mimochodem wspominał w lipcu.

To nie cena tworzy magię — robi to uważność. 

Jeśli ktoś czeka jedynie na drogi prezent, nieważne czy trafiony, to… na co właściwie czeka? Na fotkę pod Insta? Na chwalisie na FB? Czy na realne, ludzkie ciepło?


Kolejna sprawa: dom.

Co roku obserwujemy ten sam szał — mycie okien, froterowanie podłóg, robienie zapasów jak na oblężenie, tysiąc ozdób w domu i na balkonie. Serio?

Święta to wspólny stół, nie wystawa w IKEI. Naprawdę nikt nie przyjdzie robić Wam testu „białej rękawiczki”. Nikt nie będzie zaglądał pod szafę — a jeśli będzie, to niech przyniesie mop i sam sobie posprząta, skoro mu przeszkadza. Czy naprawdę chcesz zamienić swój czas i zdrowie na opinię „cioci”, która i tak znajdzie coś „do poprawy”?

„Powinnam” – najgorsze jak dla mnie słowo grudnia!

  • „Powinnam przygotować 12 dań na Wigilię.”
  • „Powinnam zrobić dekoracje samodzielnie.”
  • „Powinnam wysłać ręcznie robione kartki.”

Nie, nie „powinnaś”. Możesz — jeśli chcesz. Nie chodzi w tym wszystkim o perfekcję, często wiele osób nawet nie dostrzeże jej. 

U mnie kilka lat temu była Wigilia, na której: pierogi nie chciały się kleić, zupa grzybowa nie miała smaku grzybów, a kapusta z grochem była tak płynna, że jadło się ją łyżką. Do dziś się z tego śmiejemy. Zupa grzybowa wyleciała z menu, a wspomnienie zostało — ciepłe i zabawne. Nie było w tym łez ani poczucia porażki. Było rodzinne przygotowanie, ważne było bycie „razem”. Wszystko było jadalne. Nikt nie wyszedł głodny.

Pamiętaj - Twój grudzień, Twoje zasady

Może w tym roku: kupisz mniej, ale mądrzej, posprzątasz tak, by się dobrze żyło, nie by błyszczało, zostawisz jeden dzień dla siebie: włosy, spa, spacer, książka, cisza. Bo święta nie są konkursem. W świętach nie chodzi o „wow”. Chodzi o ciepło, obecność i rozsądne tempo.


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


piątek, 5 grudnia 2025

Ile można naprawdę zaoszczędzić? Mój listopad na promocjach

 


"Oszczędność nie polega na odmawianiu sobie wszystkiego, lecz na wyborze tego, co dobre, a nie rujnuje zasobów portfela."


Tak jak obiecałam — podsumowuję listopad i to, ile udało mi się zaoszczędzić, korzystając z promocji podczas zakupów spożywczych.



Słoik marzeń – mały krok co miesiąc, wielkie cele w przyszłości

Nie są to ani magiczne triki, ani ekstremalne wyrzeczenia. Po prostu wybieram dobre produkty w niższej cenie i robię to z głową.

Na co dzień żywimy pięć dorosłych osób w wieku od 21 do 57 lat.

Każdy je inaczej i ma inne zapotrzebowanie:

  • Córka trenuje krav magę i chodzi na siłownię — potrzebuje wartościowego jedzenia i białka.
  • Młodszy syn jest na tak zwanej „na masie” (skrupulatnie codziennie waży i liczy) — zjada 3500–4000 kcal dziennie, więc posiłki muszą być sycące.
  • Starszy syn ma zaleconą dietę wysokoenergetyczną z uwagi na niedowagę.
  • My z mężem jemy normalnie, ale też nie żyjemy „kanapką z niczym”.

Dlatego zakupy muszą być mądrze zaplanowane, inaczej pieniądze uciekają jak woda.

 Co kupuję w promocjach – kupuję dlatego „byle taniej”, ale chodzi o dobry skład i jakość.

Najczęściej szukam obniżek na: jajka z wolnego wybiegu, mięso z indyka, mięso wołowe, mięso z kurczaka z wolnego wybiegu, bez antybiotyków, ryby, parówki z dobrym składem (kupuję więcej i mrożę), nabiał: sery, jogurty, twarogi, oliwę, oleje, ryż, kaszę gryczaną, warzywa mrożone, masło.

To są produkty, które i tak zużyjemy. Kupowane w promocji nie tylko oszczędzają pieniądze, ale też dają spokój, że zawsze mam co na obiad i do pieczywa.

Gdy widzę promocję na rzeczy, które się nie psują, kupuję jeśli z moich zapasów zaczyna ubywać: ketchup, herbata, kakao, cukier wanilinowy, proszek do pieczenia, przyprawy. Nie dlatego, że chcę mieć spiżarnię jak magazyn sklepu — po prostu wiem, że i tak to zużyjemy.

Chemia i kosmetyki — tu można być spokojnym. Produkty mają długie terminy przydatności, więc również kupuję je taniej, gdy jest okazja: pianki do golenia, balsam po goleniu, płyn do płukania, mydło, mleczko do czyszczenia, dezodoranty, ręczniki kuchenne i papier toaletowy, płatki kosmetyczne. Nie gromadzę zapasów bez opamiętania. Obecnie ma w zapasach: około 6 opakowań papieru toaletowego, 3 ręczniki kuchenne, 2 pianki do golenia itd. Czyli zapasy są, ale mieszczą się w szafce i nie muszę panikować, że czegoś zabraknie.

W listopadzie zaczęłam zakupy pod kątem grudnia i świąt. Nie lubię w okresie wyżu świątecznego, gdy półki świecą pustkami, a ludzie są nerwowi i zmęczeni. Wolę rozłożyć wszystko na kilka tygodni.

Dlatego: pierogi z kapustą i grzybami zrobię wcześniej i zamrożę, bigos również przygotuję wcześniej, część zakupów już jest w zamrażarce lub w spiżarce, na świeżo dokupię tylko: ryby, warzywa, nabiał. Dzięki temu mogę przeżyć grudzień spokojniej.

 

Ile zaoszczędziłam w listopadzie? Licząc wyłącznie zakupy spożywcze i tylko to, co było w promocji, oszczędziłam: 1086,16 zł.

Prowadziłam szczegółowe zapiski zakupów i porównań cen. Ogólnie wydatki na żywność zapisuję od ponad 30 lat, więc nie robię tego pierwszy raz — po prostu w tym miesiącu skupiłam się dodatkowo na rabatach i różnicach cen.


W styczniu podam Wam średnią kwotę miesięczną, jaką wydajemy na jedzenie jako rodzina pięciu dorosłych osób.

Żeby zakupy promocyjne miały sens, trzeba wiedzieć, co się kupuje. Tu nie chodzi o to, żeby wrzucić do koszyka wszystko, co akurat jest taniej — wtedy wydajemy więcej, a część produktów później się marnuje.  Nie musi być „pod linijkę” — wystarczy, że wiem: jakie obiady przygotuję w ciągu naubliżanego np. tygodnia, ile produktów potrzebuję, co mam w lodówce i w zamrażarce, czego faktycznie brakuje. Dzięki temu nie chodzę do sklepu „na żywioł”. Idę z listą zakupów — spokojnie, bez emocji i bez wrzucania do koszyka tego, co „wpadnie w oko”. Lista zakupów w ciągu miesiąca potrafi oszczędzić naprawdę duże pieniądze.

Można co miesiąc podliczyć, ile udało nam się zaoszczędzić na zakupach i wrzucić tę kwotę do „słoika marzeń”. Wystarczy nakleić etykietę: „urlop”, „remont kuchni”, „nowy samochód” — wtedy oszczędzanie przestaje być abstrakcją, a zaczyna mieć twarz konkretnego celu.

Może macie swoje sposoby, które pozwalają nie przepłacać? Podrzućcie je w komentarzach — uczymy się od siebie nawzajem.

 Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.