niedziela, 30 listopada 2025

Gdy przestajemy gonić… O życiu, które znowu jest nasze

 




Moje posty ostatnio mocno się zmieniają.

Kiedyś pisałam głównie o walce z finansami, o balansowaniu między potrzebami a rachunkami. Dziś to już nie walka — to świadome, rozsądne ograniczanie wydatków. Razem z mężem coraz bardziej doceniamy życie w rytmie slow, jak tylko to dla nas możliwe w zgodzie z naturą, w zgodzie ze sobą.

Nigdy nie pociągało nas instagramowe „życie pod publikę”.

Życie w stylu slow daje możliwość zatrzymania się. Złapania oddechu. Poświęcenia czasu sobie i swoim pasjom. I nagle okazuje się, że jeśli odrzucimy pogoń za pieniędzmi, przestaniemy wydawać tylko po to, żeby ktoś się zachwycił albo zazdrościł — tych pieniędzy naprawdę potrzeba mniej.

Zadajcie sobie kilka prostych pytań:

Czy naprawdę potrzebujecie nowego telefonu, samochodu, telewizora?

Czy wakacje muszą odbywać się w drogim kurorcie, żeby były udane?

Czy co sezon trzeba kupować nowe ubrania i buty?

Czy Wasze dzieci muszą codziennie chodzić na dodatkowe zajęcia „z najwyższej półki”?

Wiele rzeczy, choć trudno je nazwać „rzeczami”, jest bezpłatnych:

czas poświęcony dzieciom lub partnerowi, koc i herbata w zimowy wieczór, chwila tylko dla siebie.

Obserwacja zmieniających się pór roku — jak często zatrzymujecie się, żeby popatrzeć na zieleń, brąz liści albo świeży śnieg?

Dobrze zaplanowana jednodniowa wycieczka potrafi dać więcej radości niż tydzień spędzony „byle przetrwać”.

Wspólnie upieczone ciastka są lepsze niż drogie lody w kawiarni – te ciastka mają zupełnie inną wartość.

Czy wszystko, co robicie, jest Wasze?

Czy sprawia Wam przyjemność?

Czy robicie to „bo trzeba”, „bo tak wypada”, „bo inni”?

Można przecież zabrać domowe jedzenie i wybrać się na piknik.

Porozmawiać.

Pograć w karty, w „państwa–miasta”, w stare, proste zabawy, które przypominają nam beztroski czas dzieciństwa/młodości

Teraz za oknem zrobiło się biało.

Warto wyjść wieczorem na krótki spacer i zobaczyć świat w blasku latarni.

Ten moment ciszy — kiedy śnieg tłumi hałasy — oczyszcza myśli bardziej niż niejeden weekend w luksusowym spa.

Pęd nas zabija. Skraca życie, odbiera spokój, napina ciało i głowę.

Przez brak czasu pary tracą ze sobą kontakt, związki się rozpadają. Nie dlatego, że ludzie się nie kochają — tylko dlatego, że przestają rozmawiać. Konflikty narastają, aż w końcu jest bum.

Mieszkam pod miasteczkiem — to nawet trudno nazwać wsią, bardziej przedmieścia. A jednak wieczorami wiele osób wychodzi tu na spacer. Nie tylko z psem. Często po prostu po to, żeby się wyciszyć. Jedni biegają, a inni zwyczajnie w nieśpiesznym tempie spacerują.

Życie nie jest rywalizacją.

Życie jest drogą.

I dopiero gdy przestaniemy gonić, zaczynamy naprawdę żyć.

Wielu ludzi, zmęczonych tym ciągłym „biegiem”, dostrzega w końcu przeciążenie. Rzucają wszystko: często karierę, presję i ciśnienie na utrzymanie wizerunku. Zaczynają żyć w małych domkach, czasem w kamperach — nawet z dziećmi. Nie dlatego, że są „szaleni” czy „uciekają od odpowiedzialności”, ale po to, żeby odzyskać przestrzeń do życia. Żeby przestać martwić się o spłatę kolejnych zobowiązań, o utrzymanie drogich samochodów, o pozory dobrobytu. Zamiast tego wybierają wolność, czas, relacje i codzienną prostotę.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

czwartek, 27 listopada 2025

Kartka z kalendarza – GRUDZIEŃ

 


Grudzień to miesiąc, w którym ciepło z kuchni miesza się z chłodem zza okna, a światła zapalają się wcześniej niż byśmy chcieli. To czas, w którym świat pcha nas do biegu, ale my możemy zrobić coś odwrotnego. Zwolnić. Odetchnąć. Wrócić do domowego rytmu sprzed wieków — prostszego, bardziej ludzkiego, sezonowego i osadzonego w codzienności.

 Chciałam, by ten mój „kalendarz domowy”, inspirowany stylem Lucyny Ćwierczakiewiczowej, miał w sobie właśnie tę miękkość zwyczajnych dni — bo to one budują poczucie domowego bezpieczeństwa.

 


Oto kartka na grudzień — dla wszystkich, którzy prowadzą dom, dbają o siebie i próbują ogarnąć życie w spokojny, godny sposób.

 

OGRÓD — grudzień nie jest martwy, tylko śpiący

  • Sprawdź, czy rośliny okryte na zimę mają sucho u podstawy (mokre okrycie = gnicie).
  • Jeśli spadł śnieg — strząśnij go z traw ozdobnych, krzewów i iglaków, żeby ich nie połamał.
  • Podlewaj rośliny zimozielone w cieplejsze dni: różaneczniki, ostrokrzewy, wrzosy, młode sosny i świerki.
  • Zrób listę nasion i sadzonek, które chcesz zamówić w styczniu — wiele rzeczy szybko się wyprzedaje.
  • Ustal w umyśle plan wiosny. W grudniu ogrody powstają „na papierze”.
  • Pamiętaj o karmniku dla ptaków/wiewiórek/jeży 

DOM — tu zaczyna się i magia, i logistyka

  • Wietrz krótko, ale codziennie — najlepiej wtedy, gdy ogrzewanie nie pracuje (szkoda energii i pieniędzy).
  • Przejrzyj szafki kuchenne, spiżarnię i zamrażarkę: co trzeba zużyć, co dokupić, a co wyrzucić bez żalu.
  • Wytrzep koce, narzuty i poduchy — grudzień to idealny moment, zanim wszyscy zaszyją się pod nimi do świąt.
  • Zaplanuj większe porządki na pierwszą połowę miesiąca. Nie przed Wigilią — szkoda zdrowia i nerwów.
  • Zrób zapas świec i zapałek. Wieczory są do nich stworzone, a „żywy ogień” ma w sobie coś kojącego.
  • Odśwież zapachy w domu: pomarańcza + goździki, jabłko + cynamon, gałązki sosny w wazonie albo mieszanka ulubionych olejków.
  • Duże pranie i świeża pościel — by wejść w nowy rok lekko, bez zaległości. 
  • Mycie okien - jeśli temperatura pozwala; warto, bo zimowe słońce bezlitośnie pokazuje smugi.

 W KUCHNI

  • Pieczenie pierników — im wcześniej, tym lepiej zdążą zmięknąć.
  • Domowe dekoracje: suszone jabłka, pomarańcze, sznurek, wstążki, gałązki — jak w dawnych domach.
  • Sprawdzenie planu świątecznego gotowania — bez perfekcjonizmu, z myślą o wygodzie.

DBANIE O SIEBIE — grudzień lubi ciszę, ciało lubi ciepło, a umysł… ulgę

  • Wprowadź jeden zimowy rytuał tylko dla siebie: ciepła kąpiel, herbata w ciszy, dłuższy spacer, pięć minut ze świecą — cokolwiek daje oddech.
  •  Jedz ciepło i pij więcej wody (najlepiej ciepłej). Zimne powietrze mocno wysusza organizm.
  • Nie odkładaj odpoczynku „na po świętach”. Grudzień jest wystarczająco intensywny sam w sobie. 
  •  „Łap” światło -  10 minut przy oknie.
  • Wieczorem krótki rytuał oddechu: 4 sekundy wdech – 6 sekund wydech – 10 powtórzeń.
  • Otulenie się kocem, książka/gazeta, robótki ręczne (to nie tylko dzierganie to również modelarstwo, robienie kartek, malowanie, majsterkowanie itp.) — wszystko, co uspokaja i łączy z domem.

 MAŁE RADOŚCI GRUDNIA

  • Pisanie tradycyjnych kartek (tak, papierowych).
  • Oglądanie pierwszych świątecznych filmów.
  • Zdjęcia zimowych świateł w mieście lub w ogrodzie.
  • Szydełko, druty, haft — jak robiły to kiedyś nasze babki i prababki (wielu mężczyzn sięga po takie rozluźnienie, widziałam nie jedne dzieła w sieci).
  • Kawa lub herbata z kimś bliskim — w domu, nie w biegu.

To druga część mojego cyklu inspirowanego „kalendarzem domowym” Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Dajcie znać, czy kontynuować ten cykl….

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


piątek, 21 listopada 2025

Szafa kapsułowa damska na sezon zimowy

 


Już wcześniej wspominałam, że wdrażam w życie zasady szafy kapsułowej. Uczę się, dużo czytam, robię przegląd tego, co mam, a czasem wymieniam pojedyncze rzeczy na bardziej uniwersalne — wszystko po to, by w przyszłości wydawać mniej i łatwiej komponować codzienne zestawy.

 Zimowa szafa kapsułowa to świetny sposób, by ubieranie było szybkie, wygodne i bez stresu. Zamiast przypadkowych zakupów pojawiają się przemyślane elementy, które naprawdę się nosi i które łączą się ze sobą w różnych konfiguracjach. Dzięki temu z niewielkiej liczby ubrań można stworzyć kilkadziesiąt gotowych zestawów.

 Poniżej znajdziesz prosty, przykładowy zestaw, który możesz potraktować jako inspirację i dostosować do swoich kolorów, stylu, figury i budżetu.



 


1. Okrycia wierzchnie (1–2 szt.)

Jedno główne zimowe okrycie – płaszcz albo puchówka, zależnie od stylu życia.

(Opcjonalnie) drugie okrycie – krótka kurtka, sportowa puchówka lub lekka parka — tylko jeśli naprawdę tego potrzebujesz.

 

2. Swetry i warstwy (4–5 szt.)

Gruby sweter (golf lub półgolf)

Kardigan

Lżejszy sweter

Bluza lub polar

(Opcjonalnie) kamizelka do warstwowania

 

3. Bluzki i koszule (3–4 szt.)

Koszula klasyczna lub z delikatnym detalem

Longsleeve – baza pod swetry

Bluzka dzianinowa na co dzień

(Opcjonalnie) top na ramiączkach pod ciepłe zestawy

 

4. Spodnie i spódnice (3–4 szt.)

Spodnie codzienne – np. jeansy

Spodnie elegantsze – z materiału

Spódnica midi na grube rajstopy

(Opcjonalnie) dresy do domu

 

5. Sukienki (1–2 szt.)

Sukienka dzianinowa

Sukienka na bardziej eleganckie okazje

 

6. Obuwie (2–3 pary)

Kozaki lub botki

Trapery lub śniegowce

(Opcjonalnie) eleganckie buty

 

7. Akcesoria zimowe

Czapka

Szalik lub komin

Rękawiczki

Grube rajstopy lub legginsy pod spód

Torba, która pasuje do większości zestawów

 

Jak z tego ułożyć kapsułę?

Każdy element powinien łączyć się z innymi. Bazy są proste — charakter dodajesz akcesoriami. Lepiej mieć mniej ubrań, ale w lepszej jakości. Każdy zakup musi spełniać dwie zasady: pasuje do reszty i będziesz to realnie nosić.

Przykładowy zimowy zestaw kapsułowy – wersja mini

1 płaszcz zimowy

2 swetry grubsze

2 swetry lżejsze / kardigany

2 koszule lub bluzki

2 longsleeve’y (bazy)

1 para jeansów

1 para spodni materiałowych

1 spódnica midi lub 1 sukienka dzianinowa

2 pary zimowych butów

3 akcesoria zimowe (czapka, szalik, rękawiczki)


Razem: około 17–20 elementów, które pozwalają stworzyć nawet 40–50 zestawów.


Dopiero raczkuję w temacie szafy kapsułowej i wciąż uczę się poruszania w swojej kolorystyce i dopasowywania ubrań do figury. Ale już teraz widzę, jak bardzo upraszcza to codzienne życie. Mniej chaosu, mniej przypadkowych zakupów, więcej spokoju w szafie i w głowie. Jeśli czujecie, że też potrzebujecie porządku i klarowności — naprawdę warto spróbować. Polecam poszperać po Internecie porad jak określić swoją figurę i kolorystykę. Ja jakiś czas temu zafundowałam sobie poradę u stylistki w tym temacie, ale obecnie w sieci jest naprawdę dużo dokładnych opisów, po zrobieniu kolorystyki można zakupić gotowe paletki które łatwo zabrać na zakupy by dobrze dobrać kolor.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

wtorek, 18 listopada 2025

Tygodniowy jadłospis na chłodne dni

 


Przyszły chłodniejsze dni, a razem z nimi zmienia się nasz apetyt i cały domowy jadłospis. Gdy za oknem szaro i zimno, coraz chętniej wracamy do prostych, rozgrzewających potraw. Nawet mój młodszy syn, który do niedawna często jadał „na mieście”, ostatnio przyznał, że domowe jedzenie wygrywa — i ceną, i smakiem, i jakością.

Chcę podzielić się z Wami, jak jemy odkąd zrobiło się chłodniej. Oto prosty, swojski tygodniowy jadłospis na zimniejsze dni — sprawdzony, sycący i bez udziwnień.

 




Poniedziałek

Śniadanie: jajecznica na maśle, chleb z masłem, ogórek kiszony

II śniadanie: kanapki z pastą rybną

Obiad: rosół z makaronem (u nas ryżowym)

Potrawka z mięsa z rosołu z warzywami, ziemniaki

 

Wtorek

Śniadanie: owsianka z jabłkiem i cynamonem (ja bez jabłka)

II śniadanie: sałatka z warzyw z rosołu + chleb z masłem

Obiad: zupa pomidorowa z ryżem

Filet z kurczaka panierowany, ziemniaki, surówka z kiszonej kapusty

 

Środa

Śniadanie: twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem, chleb z masłem

II śniadanie: omlet z kleksem gęstego jogurtu i cynamonem

Obiad: zupa krem z dyni

Kluski śląskie, sos pieczarkowy, buraczki zasmażane

 

Czwartek

Śniadanie: jajka na miękko, chleb z masłem

II śniadanie: placki ziemniaczane z sosem jogurtowo-koperkowym

Obiad: zupa krem z dyni

Pierogi z mięsem

 

Piątek

Śniadanie: gofry z musem jabłkowym lub cukrem pudrem (moja wersja)

II śniadanie: sałatka ziemniaczana z jajkiem i ogórkiem + chleb z masłem

Obiad: zupa ogórkowa z ziemniakami

Ryba pieczona, ziemniaki purée, surówka z ostrej marchewki

 

Sobota

Śniadanie: długo gotowany ryż na wodzie z masłem, cynamonem i miodem

II śniadanie: kanapki z domową wędliną, chrzan

Obiad: zupa ogórkowa

Kotlety mielone, ziemniaki, kapusta zasmażana

 

Niedziela

Śniadanie: naleśniki z białym serem

II śniadanie: pasta jajeczna ze szczypiorkiem, chleb z masłem

Obiad: zupa krem z kalafiora z domowymi grzankami

Roladki z indyka, pieczone ziemniaki, sałatka z buraków z fetą


Przypomnę, że kolacją jest u nas drugie danie, ja mąż i starszy syn jadamy jeszcze tak zwany podwieczorek, a dwoje dzieci zabiera lunch do pracy. Ta tradycja wzięła się z tego, że tylko wieczorem mogliśmy zasiąść wszyscy do stołu, a zupę jadało się w różnych porach, teraz trudniej o to byśmy wszyscy zasiedli do stołu, bo dzieci pracują w różnych godzinach ale tak zostało.  

Chłodne dni w naszej kuchni to czas prostych, rozgrzewających smaków, które potrafią dodać energii nawet w najbardziej szary poranek. Jeśli nie nudzą Was moje jadłospisy — dajcie znać. Chętnie przygotuję kolejny.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

 

środa, 12 listopada 2025

Moje wydatki na żywność i realne oszczędności – listopad pod kontrolą

 


W tym miesiącu postanowiłam dokładnie spisywać wszystkie kwoty, które udaje mi się zaoszczędzić na zakupach żywności. Szukam dobrych cen, promocji i robię zakupy hurtowe – na przykład ziemniaki, bo u nas znikają w tempie hurtowym. Chcę Wam pokazać, ile realnie można zaoszczędzić w ciągu miesiąca, kupując z głową i planując posiłki na bazie tego, co udało mi się kupić w dobrej cenie.




Dla przykładu: dziś trafiłam indyka po 20 zł/kg, więc od razu uwzględniłam go w jadłospisie. W tym tygodniu kupiłam również wołowinę na gulasz w korzystnej cenie, więc będzie gulasz na kolację. Staram się, by produkty w promocji były nie tylko tańsze, ale też dobrej jakości – nie kupuję jajek z chowu klatkowego, wybieramy tylko eko lub z wolnego wybiegu. Nie używamy margaryny, tylko masło. Nie biorę najtańszych parówek, wolę takie z dobrym składem – ale wyszukane w promocji.

Na ten moment, robiąc zapasy na kolejny tydzień, zaoszczędziłam około 500 zł. Zobaczę, ile uda się uzbierać do końca miesiąca.

Obecnie wydaję na żywność średnio 2000–2200 zł miesięcznie (żywię 5 dorosłych osób, w tym 3 mężczyzn). Tymczasem statystyki internetowe dla takiego modelu rodziny wskazują przeciętnie 3000–3500 zł. U nas koszty dodatkowo podnosi dieta bezglutenowa, kozie produkty dla najstarszego syna oraz produkty bez laktozy dla mnie i męża.

W grudniu przedstawię podsumowanie moich oszczędności i dokładne zestawienie.

Ciekawa jestem, jak to wygląda u Was – ile miesięcznie wydajecie na jedzenie i co najbardziej “zjada” Wasz budżet? Z przyjemnością porównam swoje wyniki z Waszymi.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

poniedziałek, 10 listopada 2025

Listopad w domu i ogrodzie – Kalendarz współczesnej gospodyni

 


Listopad to miesiąc przejścia. Ogród zasypia, dom robi się cieplejszy, a człowiek z kubkiem herbaty zaczyna żyć trochę wolniej. Dawne gospodynie miały swoje kalendarze – praktyczne, proste, pełne rozsądku.


Ten post rozpoczyna cykl „Kartki z kalendarza” – inspirowany dawnym „Kalendarzem dla gospodyń” Lucyny Ćwierczakiewiczowej z 1878 roku. Tak jak ona prowadziła swoje czytelniczki przez kolejne miesiące roku, tak i ja chcę co miesiąc podsuwać Wam mały przewodnik: co w domu, co w ogrodzie, co dla siebie. Dla każdego coś dobrego.

 

OGRÓD – ostatnie prace przed zimą

Zabezpieczenie roślin:

  • Obsyp róże kopczykiem ziemi lub kompostu do wysokości 20–30 cm.
  • Hortensje, młode magnolie, powojniki okryj agrowłókniną lub jutą.
  • Pnie młodych drzew owocowych owiń jutą, by chronić przed mrozem.

Liście i rabaty:

  • Zgarnij ostatnie liście – zdrowe mogą trafić na kompost lub jako ściółka.
  • Liście chore (z parchem, plamistością, mączniakiem) wyrzucamy lub palimy (jeśli to możliwe)
  • Ściółkuj rabaty korą, liśćmi, zrębkami – to ochrona gleby przed mrozem.
  • Narzędzia i przygotowania na wiosnę: wyczyść narzędzia (sekatory, łopaty), osusz i przetrzyj olejem. Schowaj donice gliniane, węże, konewki plastikowe. 
  • Zanotuj, co w ogrodzie się sprawdziło, a co zmienić w przyszłym roku.

 

DOM – porządek, ciepło i przygotowanie do zimy

Domowe porządki:

  • Umyj lub chociaż przetrzyj ramy okienne, jeśli zimno.
  • Wytrzep dywany, wypierz firanki, koce i narzuty.
  • Zmień pościel na cieplejszą – flanela, mikrofibra, bawełna satynowa.

Ciepło i atmosfera:

  • Sprawdź szczelność okien i czujnik czadu (ja ogrzewam dom elektrycznie, więc zlikwidowaliśmy).
  • Odpowietrz kaloryfery, wyczyść kratki wentylacyjne.
  • Przygotuj koce, poduchy, lampki, świece – to Twój listopadowy arsenał.

 Szafy i apteczka:

  • Schowaj letnie ubrania, na wierzch wyłóż swetry, szaliki, grube skarpety.
  • Apteczka: sprawdź leki, daty ważności, uzupełnij syrop, witaminę D i C, plastry, lek na wysoką temperaturę, syrop na kaszel np. prawoślazowy
  • Zrób zapas świec, zapałek (różnie bywa z pogodą, warto być gotowym), ja mam lampki takie turystyczne pod namiot jak by nie było prądu. Po za tym mam kuchenkę turystyczną, bo gotujemy na indukcji normlanie na co dzień)

 

KUCHNIA I SPIŻARNIA 

Porządki w "spiżarni":

Sprawdź przetwory – czy nic nie fermentuje.

Przejrzyj jabłka, ziemniaki, dynię – nadpsute usuń.

Marchew, buraki, pietruszkę, ziemniaki przenieś w chłodne miejsce.

Zrób zapasy - ryżu, kaszy, oliwy - te produkty się nie psują za szybko, a warto je mieć pod ręką

Co zamrozić „na zimę” by było na szybko jak dopadnie nas niemoc:

esencjonalny bulion (drobiowy, warzywny),

zupy-krem (dyniowa, pietruszkowa, kalafiorowa),

pierogi, pyzy, kluski,

starte jabłka do szarlotki.

Przygotuj przyprawę zimową samodzielnie w domu do grzanego wina/herbaty: 2 laski cynamonu (lub 2 łyżeczki rozbitego w moździerzu), 5–6 goździków, 2–3 ziarna kardamonu (rozgniecione), szczypta mielonego imbiru, 2 ziela angielskie (rozgniecione), opcjonalnie: 1–2 gwiazdki anyżu. Wymieszaj, przechowuj w słoiczku. Do szklanki herbaty – szczypta, do wina – pół łyżeczki. Świetnie rozgrzeje w zimny dzień.

 

DBANIE O SIEBIE – ciało, emocje / umysł, dusza

Ciało:

Nawilżaj skórę – grzejniki wysuszają ją szybciej niż słońce w lipcu.

Pij ciepłą wodę lub owocową/ziołową herbatę – my lubimy z imbirem i cytryną

Nawet jeśli nie chodzisz regularnie na siłownię warto pamiętać o spacerze, lekkim rozciąganiu, kilku przysiadach – dla dobrego krążenia, nie dla sylwetki.

Emocje / umysł:

Zadbaj o światło naturalne – spacery, czytaj książkę przy oknie lub zwyczajnie pooglądaj co tam słychać za oknem nawet w pochmurny dzień.

Zrób „dzień bez wiadomości”, telefonu – dla spokoju.

Zapisuj 3 zdania dziennie: co było dobre, trudne, co wdzięczne.

Gorszy dzień? Wolno. Nie trzeba go naprawiać siłą.

 Dusza:

Odwiedź groby bliskich, ale w ciszy, nie 1 listopada – ja nie lubię tego zamętu 1.11 na cmentarzu, wole być przed lub po.

Przejrzyj stare zdjęcia, zapisz rodzinne historie.

Zrób wieczór światła: tylko świece, herbata i cisza.


„Listopad nie jest od wielkich czynów, tylko od mądrego domknięcia roku.

Ziemia zasypia – a my uczymy się zwalniać razem z nią.”


Dajcie znać, czy taka forma „kartki z kalendarza” do Was przemawia. Jeśli tak – w grudniu będzie następna. Z miesiąca na miesiąc będzie wyglądało to lepiej, to moje początki w tym temacie. 


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

 


piątek, 7 listopada 2025

Od zasłonki do fartucha — drugie życie rzeczy

 


Przy każdej domowej pracy – czy ścieram kurze, myję podłogi, gotuję, a nawet czyszczę łazienkę – zakładam fartuch. Mam ich kilka chyba 6 szt., żeby nie prać w panice jednego ciągle i móc zmieniać wtedy, kiedy chcę. I po prostu… lubię fartuchy. Mniej prania, mniej odplamiania ubrań. A poza tym – lubię, bo lubię.

Mam nawet fartuch do ogrodu – z jeansu, z krzyżowo wszytymi szelkami i dużą kieszenią. Właściwie wszystkie moje fartuchy mają kieszenie. Kiedyś wydawało mi się, że to zbędny detal, dziś – uważam, że kieszeń to serce fartucha.

Mój najnowszy fartuch ma już swoje życie zapisane w szwach – materiał ma około 14 lat. Najpierw był zasłonką w sypialni, potem bieżnikiem na stół, a teraz – dumnie służy jako fartuch. I to jeszcze nie koniec jego historii. Z resztek planuję podszewkę do jeansowej torby albo poszewkę na poduszkę.


Staram się wykorzystywać tkaniny do końca. Ubrania w bardzo dobrym stanie oddaję albo sprzedaję, ale coraz trudniej znaleźć chętnych. Miałam klasyczny czerwony żakiet, polski rzemieślnik, rozmiar 38 – założony trzy razy (zakup właśnie takiego koloru był niezbędny, ale zmieniłam kolor włosów i koniec czerwieni w odzieży). Chciałam oddać – cisza. Nikt nie chciał. Więc przestałam się łudzić – to, co można, przerabiam, reszta ląduje w pojemnikach na tekstylia.

Na przykład bojówki męża – przetarte na górze, ale nogawki w świetnym stanie. Będzie z nich mocna torba na zakupy do samochodu.

Lubię mieć poczucie, że nic się w domu nie marnuje. Że szanuję swoją pracę, cudzą pracę i planetę.

A jeśli kiedyś ktoś mnie zapyta, dlaczego mam tyle fartuchów, odpowiem: bo to mój sposób na bycie eko, elegancką i nieochlapaną sosem pomidorowym.


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

 


wtorek, 4 listopada 2025

Listopad. Oficjalnie sezon na czapkę, refleksje i maść na plecy

 


Przyszedł listopad — po cichu, niemal niepostrzeżenie. W tym roku zjawił się szybciej, niż się spodziewałam. Niby czekałam, niby wiedziałam, że nadejdzie, ale w ostatniej chwili straciłam czujność. Wstałam rano, spojrzałam na kalendarz — a tam już listopad. Mam wrażenie, że czas w tym roku wymknął mi się z rąk, pędził szybciej, niż byłam w stanie za nim nadążyć.

Za oknem coraz więcej nagich gałęzi, choć trawa wciąż zielona, a liście brzóz złocą się w słońcu. Czas pomyśleć o prezentach, o cieplejszych butach, a niedługo i o kurtce oraz czapce. Ot, zwyczajne mijanie czasu. Nim zdążymy mrugnąć, minie kolejny rok. A ja w sercu wciąż mam 23 lata — wciąż chce mi się biegać, zwiedzać, uczyć. Szkoda tylko, że ciało czasem mnie zdradza, nakazuje usiąść na ogonku i odpocząć. Trochę się buntuję, czasem tupnę nogą — ale co zrobić. Siadam z książką i dalej podróżuję, chociaż już inaczej.




Myślę, że uczymy się przyjmować przemijanie z godnością. Dbamy o sprawność ciała i umysłu, ale nie walczymy z czasem za wszelką cenę. Owszem — masuję twarz, ćwiczę mięśnie, chodzę do fryzjera, nakładam maseczki. I na tym poprzestaję.

Meryl Streep powiedziała kiedyś:

„Starzenie się nie jest dla słabych. Pewnego dnia budzisz się i zdajesz sobie sprawę, że młodość odeszła... Ale razem z nią zniknęły też: niepewność, pośpiech i potrzeba przypodobania się innym.

Uczysz się chodzić wolniej, ale z większą pewnością siebie. Potrafisz już mówić ‘do widzenia’ bez lęku i naprawdę doceniasz tych, którzy zostali.

Starzeć się to umieć odpuszczać, to zaakceptować, to zrozumieć, że piękno nigdy nie tkwiło w naszej skórze, ale w historii, którą nosimy w sobie.”


Dodam taką myśli jeszcze na koniec: „Starość nie jest porażką. Jest świadectwem, że daliśmy radę — przetrwać, pokochać, stracić, zacząć od nowa.”


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.