Jak co roku nadchodzi sezon urlopowy. Cała Polska rusza na „wywczasy”
i tu w wielu domach rozgrywają się przeróżne scenariusze. Niektórzy debatują
jaki egzotyczny zakątek wybrać, inni kraj czy zagranica, jeśli kraj to jeziora,
morze czy góry? Niestety jest wiele rodzin które zastanawiają się za co w ogóle
gdzieś mogli by wyjechać. Okrutne, ale niestety bardzo prawdziwe a zarazem
smutne. Myślę, że warto w takiej sytuacji nie rezygnować zupełnie z fajnego
urlopu i poświęcać się racy, każdy potrzebuje pauzy, oderwania, oddechu i choć
by nierobienia nic. Pomysłów może być wiele warto poszukać, a skoro czytacie
ten post to znaczy że macie dostęp do Internetu więc nic nie stoi na przeszkodzie
zaczerpnąć z tej „księgi informacyjnej”. Większość miast w okresie letnim
organizuje atrakcje dla mieszkańców miasta, powiatu, gminy czy województwa.
Mogą to być różne wydarzenia jak letnie koncerty w parku, festyny, bezpłatne oprowadzanie
po mieście z przewodnikiem – w Łęczycy przypadkiem trafiliśmy na takie
wydarzenie wraz z wejściem do zamkniętego więzienia gdzie przed bramą kręcono scenę
z filmu Vabank. We Wrocławiu też udało
nam się skorzystać z takiego oprowadzania, zaś w Koszalinie w dzień bezpłatny w
Muzeum dodatkowo trafiliśmy przypadkiem na oprowadzanie z przewodnikiem również
bezpłatne. Wiem, że czasem kolej aglomeracyjna organizuje w weekendy bezpłatna
lub za małe kwoty wycieczki wraz z przewodnikiem. Warto również przeszukać zasoby
Internetu i znaleźć strony podróżnicze może ktoś opisze zakątki w Waszej okolicy
o których niewiele wiedzieliście lub wcale, ja trafiłam na skansen o którym nie
miałam pojęcia, a mogłam dojechać do niego rowerem (wycieczka całodniowa ale
koszt 14 zł za wejście dla 2 osób, własny prowiant i dojazd rowerem). Często są
organizowane zajęcia sportowe dla dzieci i dorosłych w ramach krzewienia
zdrowia i ruchu. U mnie w mieście organizowane są Jarmarki starci i rękodzieła,
nie koniecznie musze coś kupić ale oczy nacieszę, a czasem się zainspiruję,
wypije lemoniadę i miło spędzę dzień. My ostatnio z mężem postanowiliśmy że gdy
nie mamy za co wyjechać na urlop traktujemy czas wolny od pracy tak jakbyśmy
wyjechali, czyli idziemy na spacer, czytamy książki, gramy w gry planszowe,
oglądamy filmy, robimy wycieczki rowerowe lub piesze, zwiedzamy, jedziemy nad
pobliską wodę i plażujemy (jeśli nie macie takiej to czasem w parkach są
wydzielane miejsca do plażowania), jedziemy lub idziemy na piknik do lasu z
własnym prowiantem. Pamiętam jak w parku w Berlinie w niedzielę piknikowały
rodziny całe lub grupy znajomych, czemu nie u nas w Polsce tak zrobić. Nie
musimy wyjechać by poczuć się na urlopie. Wystarczy chcieć a sposób się znajdzie.
Szukajcie odpowiednich dla siebie rozrywek, może warto wykupić karnet na basen
na czas urlopu i podciągnąć kondycję, a może poćwiczyć, biegać, medytować. Wszystko
możemy zrobić bez wydania kasy na noclegi i podróż, może lepiej je wydać na
fajne kolacje na mieście i wypad do kina, na kręgle czy coś w tym stylu. Zmiana
klimatu jest ważna, ale zdrowie psychiczne i wypoczynek ważniejsze. Zadbajcie o
swoje zdrowie i zdrowie waszych dzieci. Dla dzieci warto poszukać np. półkolonii,
moje dzieci przez lata z takich korzystały zajęcia z Lego, półkolonie w MDK-u,
konne, na basenie. Kosztowały dużo mniej niż wyjazdowe, a zabawa była świetna. Nie
siedziały w domu i się nie nudziły, kolejną część wakacji staraliśmy się
organizować w różny sposób tak szukając festynów, warsztatów dla dzieci, wypady
nad wodę, wycieczki do lasu, wojny w terenie na wodne pistolety, rodzinne
wypieki ciast i ciastek, gry planszowe. I róbcie dużo zdjęć, by dzieciaki miały
co wspominać w jesienne szare dni.
Naprawdę nie trzeba fortuny by fajnie spędzić urlop,
zorganizować wakacje dla dzieci, dzieci często tęsknią za naszą uwaga a nie za
cudami za miliony. Niech moc będzie z Wami!
Opowiedzcie mi o swoich planach!
Ja mam dorosłe dzieci w domu, córka odłożyła sobie na obóz
sportowy i jedzie sama na niego, a potem chce potrenować jazdę konną w terenie na
jazdy będzie zarabiać pomagając w stajni. Syn chce wyremontować samochód więc wakacje wykorzysta
w dużej części na pracę bo w roku akademickim pracuje tylko dorywczo, może
wyskoczy na trochę z kolegami nad może. My z mężem i najstarszym synem wyjedziemy
na tydzień z własnym wyżywieniem – moja alergia, zdrowie syna lepiej zniosą
domowe jedzenie. Mąż potem jedzie do sanatorium na rehabilitację po wypadku na
3 tygodnie więc spora cześć lata zostanie nam zabrana. Będę musiała coś zorganizować
dla mnie i dla syna byśmy nie siedzieli tylko w ogrodzie. Może ogród
botaniczny, wycieczka do Zoo (syn uwielbia takie atrakcje). Jest
niepełnosprawny ma autyzm, głęboki niedosłuch i upośledzenie umysłowe. Mimo
swoich 26 lat jest nadal dzieckiem więc musze dobrać odpowiednie dla niego
wycieczki. Pojedziemy nad wodę, uwielbia chlapanie. W ogrodzie rozstawię mu
basen i będzie też miał zabawę. Pewnie jeszcze coś wymyśle, ale wstępnie takie
mam plany.
u mnie wakacje pod znakiem zapytania. Mąż ze znaczną niepełnosprawnością, niepewna sytuacja finansowa w naszym domu ogranicza moje planowanie wypadów wakacyjnych. Do zeszłego roku wyjeżdżaliśmy na 2 tygodnie w ciepłe kraje i też pod namiot ale w tym roku wszystko się zawaliło przez chorobę męża. Czekam na opinię lekarza prowadzącego czy możemy we wrześniu polecieć do Turcji czy Tunezji, jeżeli nie to będziemy myśleć nad innymi sposobami spędzania wolnego czasu. Już teraz nadmieniałam męzowi że być może skorzystać z turnusu rehabilitacyjnego ale on nawet o tym nie chce słyszeć. On jeszcze nie zaakceptował swojej choroby i ciągle myśli że wróci do dawnego życia. Ja już to widzę inaczej, bo zmiany są poważne i nie rokują na przyszłość. Mąż za bardzo nie może chodzić, to wycieczki piesze odpadają, rower też nie bo zmiany neurologiczne, jedyne co go interesuje to wędkarstwo ale po udarze całkiem sobie nie radzi z wędką. Ma zaburzoną koordynację ruchową i ostatnio jak byliśmy nad wodą to wędkę całkiem zaplątał. Jestem trochę podłamana.
OdpowiedzUsuńMy w zeszłym roku nie bardzo mogliśmy wyjechać, mąż był po wypadku, jeździł na wózku więc było trudno podróżować. Nam z boku chyba łatwiej zaakceptować sytuację, mój mąż długo uważał, że to stan przejściowy i wróci do stanu z przed wypadku. Owszem chodzi, ale ma dużo kłopotów niestety. Trzymam kciuki by wszystko się układało dobrze.
UsuńU nas to pierwszy rok wakacji bez najstarszych synów. Jedziemy całą grupą rodziców z dziećmi nad chorwacki Adriatyk. Zobaczymy czy diabeł Euro taki straszny.
OdpowiedzUsuńMnie w narracji o urlopie 2023 uderza jedna rzecz - badania wskazują na skracanie wakacji do 4-5 dni. W takim czasie nie można porządnie wypocząć, to bardziej jak długi weekend - daje kopa na 2-3 tygodnie. I tu zastanawiają mnie długofalowe skutki. Moja mama zawsze powtarzała, że korzystna jest zmiana klimatu, a i tak spędzała urlop na działce, 30 km od miejsca zamieszkania. Teraz ja jeżdżę na tę działkę (przy czym raczej nie na wakacje) i dostrzegam tam całkiem spory potencjał: ogród, atrakcje - sporo turystycznych hitów w pobliżu. Młodzi ludzie (nie tylko) pędzeni przez insta preferują teraz krótkie i intensywne podróże, nie moja bajka, ale zdjęć narobić można. Rozumiem jedno - dla mnie urlop w domu, to nie urlop. Zawsze jest coś do zrobienia, każdy dzień (i spojrzenie) przypomina nam o zaległościach - tu odkleiła się płytka, tam trzeba pomalować, może wymieć ten mebel itp. itd. Zupełnie nie wypoczywam w takich warunkach. Co innego, gdy wyjadę, choćby na tę wieś - dwa-trzy dni i akumulatory naładowane. Na kilka tygodni wprawdzie, ale zawsze. Potrzebuję po prostu zmiany miejsca.
Przy czym patrząc historycznie, urlop jest przereklamowany. Jeszcze 100 lat temu był przywilejem wąskiej grupy pracujących, kobiet oraz klasy próżniaczej. Stąd rozwój letnisk w promieniu 15-50 km od większych miast. Panie z klas uprzywilejowanych (wtedy nie pracowały) wyjeżdżały na wywczasy miesięczne, czasem dłuższe, a panowie z biur dojeżdżali na weekend, może tydzień. Masowość urlopów to w Polsce PRL, z jego kulturą wypoczynku zorganizowanego. Te czasy 3-tygodniowego wolnego, od robotnika (często jechał pomagać na wsi) do dyrektora przedsiębiorstwa już nie wrócą. Chyba, że zmianę wywalczą młodzi (mówi się o czterodniowym tygodniu pracy, wydłużaniu urlopów, GAP-year itp.).
Ja również jestem zdania, że minimum raz w roku trzeba zrobić sobie przerwę 2-3 tygodniową od pracy, oczywiście najlepszy będzie jakiś wyjazd, lekarze mówią, że zmiana klimatu to ponad 50 km od naszego miejsca zamieszkania. Ogólnie specjaliści mówią, że powinno się odpoczywać 1 godzinę dziennie, 1 dzień w tygodniu i 1 weekend w miesiącu. Ale dodatkowo 2 tygodnie w roku, nawet kodeks pracy mówi, że pracownik ma udać się na 14 dniowy urlop raz w roku, jest to obowiązek pracodawcy umożliwić pracownikowi taki urlop. Z doświadczenia w mojej pracy wiem, że wielu pracowników broni się od takiego wymiaru, są tez pracownicy którzy mają zaległe nawet całe urlopy i ciężko ich wysłać na urlop. Z praktyki znam ludzi których pracodawca zmusił do 4 dniowego tygodnia pracy by pracownik wykorzystał swój urlop zaległy z zeszłego roku, bo inaczej by tak zbierał co roku po 20 dni z 26. Nie wiem z czego to wynika, nie mam możliwości wgryźć się w personalne pobudki pracowników. Pisząc o urlopie w domu pisze o sytuacjach gdy kasy mało, a warto mimo to zrobić sobie pauzę. My jakiś czas temu zamienialiśmy się ze znajomymi na mieszkania by zmienić klimat, otoczenie a nie wydać na noclegi. Warto też zadbać o wypoczynek bez dzieci, to dobre dla związku i psychiki rodziców. Mam wrażenie, że teraz nie potrafimy wypoczywać jako społeczeństwo, skupiamy się na fotach na insta i inne takie, na robieniu rzeczy medialnych, a nie na błogim lenistwie i resecie. Ale to moje zdanie i niekoniecznie prawdziwe, wynika z obserwacji znajomych i własnych dzieci oraz ich znajomych.
UsuńMieszkamy w dużym mieście, przy dość ruchliwej ulicy, która nigdy nie cichnie, nawet w nocy. Dłuższy urlop wyjazdowy jest dla nas po prostu koniecznością. Musimy zmienić klimat (całą zimę oddychamy smogiem ), odpocząć całkowicie od codziennych obowiązków, od hałasu i miejskiego zgiełku. Dla mnie osobiście urlop spędzony w domu nic nie daje - cały czas kręcę się wokół domowych spraw, zakupów, gotowania. Czas urlopu jest dla mnie przede wszystkim odpoczynkiem też od tego. - na urlopie ograniczam gotowanie do minimum ( przysłowiową woda na herbatę :))
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez wyjazdów na wakacje lub wakacji, na których miałabym robić te wszystkie rzeczy, które wykonuje w domu np. gotowanie czy pranie. Zawsze planujemy wakacje przez cały rok i odkładamy na to pieniądze. To jeden z najważniejszych punktów w moim budżecie domowym.
OdpowiedzUsuńJa byłam w momentach swojego życia, że na 5 osób nie było nas stać na wyjazd zwłaszcza, że młodszy syn był na diecie bezglutenowej. Ratowały nas wyjazdy przez użyczenie domu/mieszkania znajomych, jeść musieliśmy w domu więc co za problem jeść na wyjeździe. W zamian pilnowaliśmy pieska, zamienialiśmy się domami, lub piekłam chleb domowy na zakwasie i robiliśmy domowe wędliny w podzięce zawoziliśmy znajomym przed przejęciem mieszkania. Naprawdę jest sporo rodzin które nie mają funduszy na wyjazdy nawet bardzo budżetowe, bo za chwilę po wakacjach dzieci idą do szkoły. Nie mają możliwości odłożyć w ciągu roku pieniędzy na urlop dla 4-8 osobowej rodziny. Podręczniki mojej córki do 3 klasy LO kosztowały ponad 500 zł, wyprawka szkolna 300 zł, a gdzie zeszyty i inne przydasie do szkoły, a opłaty na początku roku szkolnego?. Mam znajomych którzy są sami, bez rodziny i partnera, a mimo to płacąc kredyt za własne M często mogą sobie pozwolić najwyżej na 3-4 dni wyjazdowe. Niektóre rodziny kupują działki pracownicze i tam spędzają urlop, bo na tyle ich stać. Po prostu życie i chce pokazać by inni których nie stać na wyjazd lub nie chce spać pod namiotem mogą wybrać między umartwieniem się a odpoczynkiem na jaki ich stać.
OdpowiedzUsuńI na tym polega tragedia. Niby w telewizji zobaczysz, jak jest świetnie, bo rodzice dostali 500 zł bonu turystycznego i 500+, a w rzeczywistości - bieda. Samotnym i płacącym raty - nawet to się nie należy. Potem zdziwienie, że choroby. A czytałem ostatnio reportaż - 4-osobowa rodzina zapłaciła na Mazurach 200 zł/dziennie za kemping, bo 50 zł auto, po 20 zł każda osoba, jeszcze prąd, prysznice, namiot. W jakim kierunku to zmierza, nie wiem.
UsuńI tu uważam, że wybraliście słuszną drogę. Znacznie spokojniej żyje się na wsi, nieruchomości tańsze (co nie znaczy, że tanie), kredyt mniejszy (lub żaden), a więc jedna osoba może nie pracować i pewne sprawy, za które w mieście się płaci, ogarnąć. Nawet brak wyjazdu odczuwa się inaczej.
My staramy się wyjeżdżać po taniości.
OdpowiedzUsuńW tym roku jesteśmy już po urlopie. Bylismy nad Bałtykiem. 8 dni, wynajęty domek, własne wyżywienie, plaża 100 m.
Pojechaliśmy na własne wyżywienie ze względu na moją dietę (cukrzyca) i też małe dziecko. Gotowanie nie sprawiło, że jakoś na tym cierpiałam a patrząc na ceny jeszcze bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że dobra decyzję podjęłam.
Nie chce wybiegać w przyszłość ale jeśli będzie nam dane wyjechać w przyszłym roku to z pewnością wyjedziemy na tych samych zasadach.
Na urlop odkładam cały rok, ale to czego nie wydamy przechodzi na kolejny wyjazd 😊
Pani Magdo a gdzie taka fajna lokalizacja?w sensie domek itd?moge prosić o namiary ?jaka to była miejscowość
UsuńSarbinowo, niestety obłożenie do połowy września w 100%. Niektórzy już rezerwują na następny rok 😁
Usuń