Pytacie co u nas? Czemu tak poważnie? Czemu nie piszę?
U nas dość trudna codzienność, od miesiąca mój ojciec leży,
trzeba Go nakarmić, przewinąć, napoić, umyć. Cały dzień śpi, nawet w czasie
karmienia nie otwiera oczu. Ogólnie mówiąc mam niemowlę w domu tyle że rozmiarów
dorosłego. Jada tylko przecierane zupki, kaszki dla dzieci, poimy przy pomocy kisielu
lub galaretki bo płynem się krztusi. Mówi na mnie mama, czasem nazywa mnie
imieniem żony lub jednej z Jego sióstr, córką jestem bardzo, bardzo rzadko. Tak
nam mija dzień za dniem, na opiece nad ojcem moim. Najstarszy syn (upośledzenie
umysłowe, głęboki niedosłuch, autyzm) źle to znosi, pojawiły się zachowania
agresywne, problemy ze snem. Jesteśmy zmęczeni, sami nie mamy po 20 lat,
dodatkowo problemy z likwidacją firmy, zdrowiem męża itd. Usiłuję znaleźć przestrzeń
dla siebie w tym wszystkim, uciekam do kolorowania mandali, robótek na drutach,
czytania książek. Staramy się ocalić naszą rodzinę by zmęczenie, stres nas nie
pokonało. Mamy problem z codziennością, dwójka młodszych dzieci pracuje i uczy
się, a po za tym mają własne życie treningi, kurs nauki jazdy, znajomych.
Często nie mamy możliwości wyjść z mężem nawet razem na zakupy bo musi ciągle
być ktoś w domu. Teraz nie ma już opcji jak wcześniej na wyjazdy ja z córką lub
mężem bo i ja i mąż jesteśmy niezbędni w domu. Ot i cała przyczyna mojego
nastroju….. Pozbieram się, jak zawsze, tyle razy już wstawałam z kolan, że mam
wprawę, damy radę!!