Dawno nie pisałam, tak jakoś wyszło, odrobinkę byłam zajęta,
odrobinkę rozleniwiona, odrobinkę szukałam spokoju….
W tym roku obrodziły nam krzaki porzeczek, zebraliśmy prawie
50 kg porzeczki czerwonej razem z czarną, przerobiłam owoce na dżemy, soki,
wino, nalewkę, dodawałam do pierogów, ciasta, zrobiłam zupę porzeczkową, kompoty.
Porzeczki śniły mi się już po nocach.
Pierwszy raz robiłam dżem z czerwonej porzeczki, zawsze
tylko z czarnej, ale z racji, że było ich tak dużo, a mąż nie chciał nastawiać
za wiele wina, bo co roku nam trochę butelek zostaje, więc nie ma sensu więcej
niż jeden balon wstawić wina, będą jeszcze winogrona. Zaskoczył mnie ten dżem z
czerwonej porzeczki, w słoikach wygląda ja z czarnej i odrobinę nawet
przypomina go smakiem.
Dżem z czerwonej porzeczki
- 5 kg owoców
- 1 – 2 kg cukru (zależy od słodyczy jaka lubimy i jak słodkie są owoce, ja do jednej porcji dodałam 1,5 kg, a do drugiej 2 kg, bo zbierałam porzeczki po ulewnych deszczach i były jak by mocniej rozwodnione i mniej słodkie)
Myjemy, obieramy porzeczki z gałązek, wrzucamy do garnka
możliwie jak najbardziej płaskiego, by powierzchnia parowania była jak
największa. Wsypujemy cukier, dokładnie wszystko mieszamy i odstawiamy na
godzinkę, po tym czasie gotujemy/smażymy owoce przez 3-4 godziny, przekładamy
do słoików i tu są dwie szkoły – przekładamy gorące, zakręcamy i odwracamy do
góry dnem odstawiamy do wystygnięcia, albo przekładamy nawet już wystudzony dżem,
zakręcamy słoiki a następnie pasteryzujemy przez 20 minut. Ja stosuję ta na
która ma w danym momencie czas. Truskawki włożyłam do słoików gorące i nie
pasteryzowałam, porzeczki jedne podobnie, drugie musiałam odstawić i nie
chciałam ponownie rozgrzewać więc pasteryzowałam. Zaskoczył mnie dżem z
czerwonej porzeczki, że wyszedł gesty jak sklepowy, bez dodania żadnej pektyny.
Tylko cukier, owoce i temperatura.
Obecnie mam już 16 słoików truskawek, 6 słoików czarnej
porzeczki, 19 słoików czerwonej porzeczki i 11 słoików soku z czerwonej
porzeczki. Teraz kolej na sok wiśniowy, bo owoce zaczynają być gotowe do
zbioru. Zrobiłam jeszcze sok z aronii, owoce zamroziłam w zeszłym roku i nie
miałam czasu zrobić soku, teraz został nareszcie zrobiony i na półce pyszni się
12 słoików soku z aronii. Lubimy te nasze domowe soki, latem są bardzo przydatne,
woda z filtra, sok i w chwile gotowy zdrowy napój, bez dodatków chemicznych.
Niedługo będziemy zbierać nektaryny, jeśli wszystkie dojrzeją
na drzewie i nie spadną to po za jedzeniem do syta będzie trochę dżemu. Tak
pomalutku tworzymy zapasy na zimę. Staramy się zrobić to jak najtaniej, owoce
mamy własne, energie ze słońca, jedynie cukier trzeba zakupić i poświęcić czas.
Jeśli mogę z małą podpowiedzią :). Na cukier też jest sposób-janginizacja, nie ma cukru i jest zdrowiej.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wychodzą przetwory te ze słodszych owoców jak truskawki, czereśnie czy brzoswinie. Pozostałe to zależy, jeśli przetwory mają być bardzo słodkie to jednak trzeba dosłodzić.
Pozdrawiam Agnieszka.
To jest sposób opisany w książkach z początków XX wieku (domyślam się, że wcześniej był już stosowany), robię w podobny sposób śliwki z solą, ale w piecyku. Niestety z czerwonej porzeczki wyszedł by dość kwaśny, więc dodaję cukier :) Nie słodzimy kawy, herbaty, nie jemy słodyczy sklepowych, nie pijemy napojów słodzonych więc ta odrobina dżemu nie jest wielkim przestępstwem.
UsuńOszczędnie zazdraszczam Ci takich zbiorów, a z drugiej strony cieszę się Twoją radością z takich zbiorów i z tego jak je wykorzystałaś, przerobiłaś.Zimą taki powiew lata bezcenny.
UsuńPo raz pierwszy metodą janginizacji robiłam słodkie wiśnie,chyba dwa lata temu. Dżem wyszedł super, tyle że był lekko kwaśny.
Do tego tylko słodkie owoce.Aczkolwiek ,dodając do słodkich truskawek,czy śliwek tylko sól,wyszedł mi bardziej mus np: do owsianki ,niż dżem taki zwarty na chleb.
Przetwarzałam słodkie owoce,jakie tylko wpadły mi w ręce. Mieszałam różne razem .
Dało się zjeść :), jeszcze mam słoiczki z ub.roku.
Probowalam. Skuszona fantastycznymi opiniami o tym jak wspaniały, pyszny i słodki jest dżem z truskawek. Całe szczęście zrobiłam tylko odrobinkę testowo. MASAKRA!!!! To jest tak paskudne, że koniec. I nasunęła mi się taka myśl.... wyścigi w udowadnianiu sobie pomiędzy „fit blogerkami kulinarnymi” osiągnęły już granicę absurdu, więc się jakaś wyłamała i postanowiła dżem osolić byle by użyć jeszcze mniej cukru niż konkurencja!
OdpowiedzUsuńDżem to dżem. Ma być słodki! Koniec kropka. Nie musi być odrazu kilo cukru na kilo owoców, ale bez przesady, łyżeczka cukru na 5 kilo kwaśnych owoców to nie dżem. To przepis ma znęcanie się nad domownikami. I dajcie już ludzie trochę spokoju z tym cukrem. Zgadzam się ze kiedy nie trzeba to się go nie powinno używać. No ale zostawcie ten biedny dżem w świętym spokoju. No.
:)